ta procedura, to wcale nie takie głupie- tak sądzę. Szumne slowo, ale chodzi o zasady pewne. żeby potem n-l nie zarzucił , iż zbyt słabo się staraliśmy;-))) W przypadku stazystów jeszcze nie ma tego tak dużo, lub inaczej, sa to dośćformalne sprawy- te, ktore opisała Basik. W przypadu dyplomowanego zaś sa to rzeczy, których zbieranie nie jest wcale takie oczywiscte. I w tym przypadku widzę najważniejszy punkt takiej noty- "N-l przynosi dyrektorowi materialy dotyczące wpełnienia okreslonych zadań wynikających z jego planu rozwojowego w okresie tygodnia od zrealizowania zadania" Bowiem działalność n-la chcącego wypełnić wymagania rozporządzenia to na tyle obszerna problematyka, ze ten nieszczęsny dyrektor musiałby wynająć śledczego..., bo jak np. dyrektor sam ma zebrać informacje o EFEKTACH zajęć? Nagle zaczyna sie okazywaĆ, ZE ZA DYPLOMOWANIE N-LA ODPOWIEDZIALNY JEST DYREKTOR, CO ŁATWO WYCZYTAĆ CHOCIAŻBY NA TYM FORUM- hANNA OPISUJE TAKI PRZYPADEK ojej- przepraszam- caps Być może stworzenie takiej procedury- zwał jak zwał, wskazałoby KTO rzeczywiście za dyplomowanie odpowiada, bo moim zdaniem powinien to byc sam n-l. Piszę to trochę pół żartem, pół serio, ale naprawdę zaczynam się przychylać do tezy, ze lepiej dla wyjaśnienia sytuacji pomiędzy chętnym i hipotetycznym dyplomowanym , a dyrektorem taki mały dokumencik stworzyć. |