Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nauczanie indywidualne popołudniu i obecność rodzica
strony: [ 1 ][ 2 ]
Karolina06-09-2008 14:09:05   [#01]

Na forum SDSI taki problem opisała jedna mama. Ponieważ nie znam odpowiedzi przybiegłam tutaj.

Dziewczynka ma nauczanie indywidualne od 5 lat. Wcześniej miała w szkole ale ponieważ ma cechy autystyczne a warunki w szkole zorganizowano dośc kiepskawo, dziewczynka nadwrażliwa słuchowo miała problemy i NI przeniesiono do domu.

W tym roku pracujacy popłudniu rodzice chceliby aby nauczycielka przychodziła pod ich nieobecność. Uważają, że nie muszą być obecni w domu, szkoła nie chce się zgodzić. Poza tym szkoła uważa, że nauczyciele pracują od 8-15 i nie mogą później.

Z tymi godzinami to nie rozumiem, bo sama ustalam sobie SKS np na 16.00 - nikt nie zabrania pracy po 15.00 a koła zainteresowań i inne tylko są popołudniu. Co do obecności rodzica - nie wiem.

Proszę o jakieś podpowiedzi, przepisy. Liczę na was ;)

zgredek06-09-2008 14:13:32   [#02]

nie wyraziłabym zgody na prowadzenie NI pod nieobecność rodziców

nie ma tu dla mnie znaczenia, czy po południu, czy przed

 

Karolina06-09-2008 14:17:01   [#03]

Teraz mi się przypomniało, że u nas w szkole był kiedyś taki chłopak - miał NI - a rodzice w pracy. Obiegowo krążyły zabawne historie jak udawał, że nie ma go w domu lub mówił, że idzie do łazienki a wychodził z domu. Na parę lat kilka takich było - znaczy nie tak wiele.

Zgredek - to tak życiowo czy możesz jakimiś przepisami się podeprzeć?

zgredek06-09-2008 14:20:42   [#04]

ile lat ma to dziecko?

tak się zastanawiam nad życzeniem tych rodziców - bo powiem szczerze, ze w znanych mi przypadkach jest odwrotnie - rodzice chcą w tym czasie przebywać w domu

podejrzewać można, że po prostu rodzice mają po południu problem z zapewnieniem dziecku opieki - i może myslą, ze przynajmniej w tym czasie będzie ktoś dorosły

przepisy - nie wiem - na razie pisałam co uważam

Karolina06-09-2008 14:24:11   [#05]

Dziecko ma 12 lat

Dokładnie, rodzice powołują się na funkcję opiekuńczą szkoły, uważają, że w szkole też nie przebywają rodzice. Oni chą mieć w ten sposób wsparcie.

Czy jedynym wyjście jest NI w szkole? Czy po 15,00 szkoła może odmówić?

 

zgredek06-09-2008 14:28:54   [#06]

ale w szkole odpowiedzialność przenoszona jest na dyrektora i pracowników

natomiast trudno mówić o odpowiedzialności osoby obcej przebywającej w domu ucznia

tak jak napisałaś wcześniej - jesli dziecko wyjdzie z domu w tym czasie?

nauczanie indywidualne może być organizowane po południu

ale uważam, że obecność rodzica lub przez niego wyznaczonego opiekuna jest niezbędna

to moje zdanie jest - poczekaj na inne wypowiedzi

maeljas06-09-2008 14:35:13   [#07]
Kodeks opiekuńczy i rodzinny nakłada obowiązki na rodziców - i to jest ta podstawa prawna

Rodzice pracują po południu - więc chcą połączyć 2 w 1 - bo skoro nauczyciel ma przychodzić do domu - to jak przyjdzie po południu, odpadnie im szukanie opiekunki na czas, kiedy są w pracy

W tym wypadku rodzice sprowadzają funkcję opiekuńczą szkoły do pilnowania dziecka
Karolina06-09-2008 15:00:13   [#08]

Znaczy rodzice wymagają za wiele?

 

Grzesiek06-09-2008 21:20:56   [#09]
zgadzam się w pełni ze zgredkiem, z tego to tylko jakieś problemy moga być
EPokojowa06-09-2008 21:57:53   [#10]
A czy w ogóle nauczanie indywidualne może odbywać się w szkole?
Czy są jakieś przepisy mówiące o tym?
zgredek06-09-2008 22:15:40   [#11]

w roporządzeniu to jest tak:

§ 2. 1. Indywidualne nauczanie dyrektor szkoły organizuje w sposób zapewniający realizację wskazań wynikających z potrzeb edukacyjnych oraz zalecanych form pomocy psychologiczno-pedagogicznej, określonych w orzeczeniu o potrzebie indywidualnego nauczania.

2. Indywidualne nauczanie prowadzone jest przez jednego lub kilku nauczycieli szkoły, którym dyrektor szkoły powierzy prowadzenie zajęć indywidualnego nauczania, w zakresie, miejscu i czasie określonym przez dyrektora szkoły, z zastrzeżeniem § 3 ust. 4.

3. W uzasadnionych przypadkach dyrektor szkoły może powierzyć prowadzenie indywidualnego nauczania ucznia nauczycielowi zatrudnionemu w innej szkole lub placówce.

4. Zajęcia w ramach indywidualnego nauczania prowadzi się w miejscu pobytu ucznia, w szczególności w domu rodzinnym, specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym lub w placówce opiekuńczo-wychowawczej.

5. Zajęcia indywidualnego nauczania są dokumentowane zgodnie z przepisami w sprawie prowadzenia dokumentacji przebiegu nauczania.

 

Karolina06-09-2008 22:30:05   [#12]
wiele dzieci - szczególnie w spektrum autyzmu ma NI w szkole, to częsta praktyka w wielu szkołach. To idealne rozwiązanie, ponieważ dziecko przebywa choć trochę w rówieśnikami, nauczanie ma osobno.
zgredek06-09-2008 22:45:21   [#13]

mam wątpliwości, czy tak być powinno:

§ 1. Indywidualne nauczanie dzieci i młodzieży, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły, zwane dalej "indywidualnym nauczaniem", organizuje się na okres określony w orzeczeniu o potrzebie indywidualnego nauczania.

jeśli stan zdrowia dziecka umożliwia uczęszczanie do szkoły, to nie powinno się organizować NI

tak myślę

Karolina06-09-2008 22:54:07   [#14]
w przypadku dzieci ze spektrum autyzmu uniemożliwa - one nie mogą przebywać często w tłumie hałasie dłużej niż....
zgredek06-09-2008 22:57:35   [#15]

o tym piszę

czyli jest wszystko w porządku

mają organizowane NI w domu

Karolina06-09-2008 23:02:01   [#16]
ale wskazane jest aby włączać te dzieci do grupy, to element terapii nawet, dlatego NI na terenie szkoły to często super rozwiązanie. Wiem od znajomych, że wiele dzieci tak ma.
zgredek06-09-2008 23:08:29   [#17]

6. W celu pełnego osobowego rozwoju uczniów objętych indywidualnym nauczaniem oraz ich integracji ze środowiskiem rówieśników, dyrektor szkoły w miarę posiadanych możliwości, uwzględniając stan zdrowia dzieci, organizuje im uczestniczenie w życiu szkoły (np. w uroczystościach okolicznościowych).

----------

ale to nie zobowiązuje dyrektora do organizowania NI w szkole

Karolina06-09-2008 23:37:13   [#18]

ten zapis jest durny jak byk.

Co wielkiego trzeba organizować aby dziecko na NI przyszło na dwie-trzy akademie na rok lub wzięło udział w dyskotece szkolnej. Wielkie mi organizowanie.

Zorganizować to może dyrektor sysematyczny udział ucznia na NI w szkole - a tym byłoby właśnie właczanie ucznia w życie klasy, udział w niektórych lekcjach - jak wf, muzyka, godzina wychowawcza, czy organizowanie NI na terenie szkoły aby dziecko miało jakąś więż ze społecznością szkolną mimo, że uczyć się wspólnie z nimi nie może.

zgredek06-09-2008 23:38:11   [#19]

durny

zgadzam się

zgredek06-09-2008 23:42:40   [#20]

tylko wiesz - problem polega na czym innym

NI zgodne z rozporządzeniem to nie jest dobre dla wielu dzieci

tak jak piszesz

dziecko, które może uczęszczać do szkoły - ale nie może przebywać wśród dzieci tyle czasu lub nie może w szkole przebywać tyle czasu ile określa ramówka - nie ma w zasadzie wyboru

organizuje się takiemu dziecku NI i z reguły łamie się przepisy dla dobra dziecka

brakuje po prostu pewnych uregulowań

coś pośredniego, między NI a uczęszczaniem do szkoły

Karolina06-09-2008 23:46:38   [#21]
Zgadzam się w zasadzie od początku wiedziałam, że się zgadzamy, ty przedstawialaś suche przepisy a ja życie. wiem natomiast , że na szczęscie wiele dyrektorów te przepisy nagina dla dobra dziecka. Uregulowania brakuje tak.
zgredek06-09-2008 23:49:19   [#22]

nagina

tylko dlaczego muszą naginać?

:-(

Karolina06-09-2008 23:52:08   [#23]

ano ;-(

wracając do przedstawionego problemu... czy gdziekolwiek jest zapis w jakich godzinach może pracować nauczyciel? juz pomijając tą obecnośc rodziców

zgredek06-09-2008 23:56:26   [#24]

nie

tak jak pisałam - nauczyciel może prowadzić NI po południu

nie wiedzę, żadnych przeciwskazań

u nas - nauczyciel ustala z rodzicami - tak jak pasuje wszystkim

Karolina06-09-2008 23:58:11   [#25]
dzięki
bratek07-09-2008 09:01:49   [#26]

Zgredek.... Ja przepraszam, ale muszę...

JAK TO?!?!?

cyt: "jesli dziecko wyjdzie z domu w tym czasie?"

Rany boskie- to po co jest niby nauczyciel?

Praca 1/1 a dziecko ma możliwość sobie wyjść?!

 To co robi niby wtedy jego nauczyciel!? Dziennik uzupełnia? Papierosa pali na balkonie czy jak?

Może czegoś nie zrozumiałam, ale samo postawienie takiej watpliwości mnie zbulwersowało.

bratek07-09-2008 09:06:41   [#27]

A... zapomniałam...

Karolina- moim zdaniem Rodzice tego dziecka mają rację. Koniec kropka. Szkoła się asekuruje w głupi (według mnie) sposób. Podstawy prawnej raczej na to nie znajdziesz. Tak samo jak nie znajdziesz podstawy prawnej na 1000 innych oczywistych rzeczy (albo więcej). Na przykład na to, że dyrektor szkoły powienien mieć IQ powyżej 100. Też nie ma na to podstawy prawnej.... Prawda? A jednak wydaje się oczywiste...

zgredek07-09-2008 09:19:28   [#28]

bratku - to nie ja podałam ten przykład - przeczytaj dokładnie

moje zdanie jest inne - ale nie krzyczę na Ciebie i się nie oburzam

zgredek07-09-2008 09:24:32   [#29]
i nie podoba mi się taki atak na mnie
bratek07-09-2008 09:27:36   [#30]

Karolina go podała jako anegdotę, a Ty podtrzymałaś jako argument.

Przyznaję - zbulwersowało mnie to. Siłą rzeczy zatem do Ciebie skierowałam pytanie. A że wykrzyczane, eh.... Zaczął się rok szkolny, więc spotykam się z absurdami oświatowymi w takim nagromadzeniu, że rece opadają.... Więc i ciśnienie mi się łatwo podnosi.

beera07-09-2008 09:33:53   [#31]

nie ma na to przepisu, ale jak mówisz słusznie Bratku - potrzebny jest zdrowy rozsądek.

Dla mnie on oznacza obecność rodzica podczas NI. Dziecko jest chore, w kazdej chwili może być potrzebna jakas interwencja do której n-l nie jest przygotowany, a rodzice tak

Jako dyrektor z niesprawdzonym IQ nie pozwoliłabym na taką organizację zajęć, w której n-l prowadzi zajecia sam na sam z dzieckiem bez mozliwości udzielenie natychmiastowej pomocy (nie na telefon).

 

(co do "koniec kropka", to ja ja stawiam w innym miejscu.)

 

 

beera07-09-2008 09:34:31   [#32]
(o - wiele się zadziało, gdy pisałam;)
bratek07-09-2008 09:40:29   [#33]

Asiu!

Mnie bulwersuje to nieprzygotowanie nauczyciela. Jezeli dostaje NI u osoby z autyzmem- rozumiem, że ma oligo. Czyli stanowi siłę z definicji bardziej kompetentną od Rodzica. Więc o co chodzi? O poczucie komfortu?

A może powinniśmy się zastanowić nad sytuacją Rodzica w całym procesie edukacyjnym? Bo rozumiem, że nauczanie (szczególnie u osoby upośledzonej z autyzmem) powinno być kontynuowane przez ROdzica. To podstawowa cecha uczenia- ciągłość.

Kto będzie bardziej angażował się w edukację- wypalony Rodzic, który musi być 24 h/ dobę z dzieckiem, 7 dni w tygodniu? Czy Rodzic który kilka godzin tygodniowo ma dla siebie (na fryzjera, dorywczą pracę, specer, czy wizytę u lekarza na własny temat)???

 

bratek07-09-2008 09:43:00   [#34]

I jeszcze jedno Asiu:

dziecko o którym pisze Karolina ma cechy autystyczne.

To stan a nie choroba.

Więc to dziecko nie jest jak piszesz "chore". Jest po prostu inne- i przez tą inność wymaga innego sposobu uczenia niż dzieci w normie rozwojowej.

 

beera07-09-2008 09:54:12   [#35]

nauczyciel, który idzie na NI z założenia nie jest opiekunką, która ma uwolnić rodzica od wysiłku - zupełnie błędnie interpretujesz zadania nauczyciela.

On poza zajęciami z dzieckiem powinien na swój sposób edukować rodziców, bowiem uczestnictwo rodzica podczas zajęć daje gwarancję kontynuwania kierunku także poza NI.

Uznanie, że zajęcia mają się odbywać "za zamkniętymi drzwiami" jest błędem zasadniczym - gdy organizowałam zaj wych-rew robiłam dokładnie odwrotnie. Rodzic był w domu bowiem powinien być włączony w proces edukacji własnego dziecka. NI i rew -wych mają dużo większe znaczenie i wykraczają poza proste relacje dziecko - nauczyciel.

Umiejszasz znaczenie NI, a tak organizacja tych zajęć, jaką proponujesz umiejsza takżę możliwiści pełnego wykorzystania takich zajęć.

Tak więc uważam, ze nie masz racji i odradzam takie traktowanie NI i rew -wych, jakie proponujesz.

i myślę, ze nie ma powodu rozmawiać na poziomie "bulwersują mnie poglądy innych", bo to niczemu nie służy.
Widzisz, ja uważam, ze moje podejście gwarantuje lepszą pomoc dziecku i rodzinie niż Twoje. I mam na wzgledzie dobro tego dzieciaka.

 

 

Maelka07-09-2008 10:01:54   [#36]

Bratku, też nie zgodziłabym się na pracę z dzieckiem w czasie nieobecności rodziców. Jestem nauczycielem i chcę uczyć, a nie spełniać rolę opiekunki.

Uwazam, że rodzice powinni miec wsparcie państwa i zapewnioną bezpłatną, kilkugodzinną opiekę dla swojego dziecka. Sytuacja rodziców wymaga oddzielnej, skutecznej dyskusji i mam nadzieję, że do niej wreszcie dojdzie.

Ale dopóki takiego stanu prawnego nie osiagniemy, chciałabym, aby funkcje nauczyciela i opiekuna były odzielone.

Mamy dzieci na NI, chcemy im zapewnić warunki do nauki, a nie tylko opiekę.

 

Maelka07-09-2008 10:02:55   [#37]
O, asia!
bratek07-09-2008 10:03:53   [#38]

Rozumiem.

Przyznaję rację.

Z jednym małym "ale".

Rodzic powinien uczestniczyć w zajęciach jeśli tego chce i jeśli może. Wtedy zapewni to kontynuację, ciągłość uczenia, optymalizację etc.

Jeśli nie chce, nie może, a pomimo tego zostanie zmuszony i tak nie skorzysta nikt na tym. Ani Rodzic, ani Nauczyciel, ani Dziecko.

Nie uważam, że zajęcia powinny sie odbywać za zamkniętymi drzwiami. Wprost przeciwnie. Uważam jedynie, że należy uszanować wolę i sytuację Rodzica w tej kwestii.

maeljas07-09-2008 10:04:05   [#39]
Jeszcze raz napiszę - w prawie oświatowym nie ma nic na temat obecności rodziców w domu
- ten obowiązek wynika z kodeksu rodzinnego - i tyczy się wszystkich dzieci- zdrowych i chorych:

rodzice mają dziecku zapewnić opiekę w domu

Nie ma to nic wspólnego z procesem edukacyjnym

Dyrektor zgodnie z rozp. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach ma tak ułożyć zajęcia , by spełnić wymogi ww rozp.

A dalej miałam napisać to samo co Asia.
bratek07-09-2008 10:08:47   [#40]

Maelka!

Ja nie rozumiem jednego- dlaczego uważacie, że jeżeli Rodzic będzie nieobecny na zajęciach to będzie to opieka, a jeżeli będzie obecny to już nauczanie? Uczymy wyłącznie Rodzica czy jak?

Żeby była jasność- ja się zgadzam na 1000%, że uczestnictwo rodzica w procesie terapii jest korzystne dla dziecka, a nawet nieodzowne. Ale są różne sytuacje życiowe.  Które dotykają tychże Rodziców. Nie wszyscy zwyczajnie chcą uczestniczyć w zajęciach. Nie mogą lub nie czują potrzeby. Więc na jakiej podstawie mamy ich zmuszać?

bratek07-09-2008 10:11:16   [#41]

Maeljas:

Jak dla mnie "Zapewnić opiekę w domu"= nie zostawiać dziecka samego. Moim zdaniem zostawienie dziecka pod opieką wykwalifikowanego neuczyciela jest tożsame z zapewnieniem mu także opieki (poza nauczaniem i terapią oczywiście).

AnJa07-09-2008 10:12:54   [#42]
ja tam się na tych zawiłościach, o których piszecie nie znam

wydaje mi się jednak, że mocno wątpliwa jest sytuacja, kiedy obcy czlowiek (nauczyciel) przebywa w moim domu z moim , bardzo jeszcze nieletni dzieckiem, pod moja nieobecność

i nie chodzi tylko o modne gdzieniegdzie molestowanie - ale rózne inne zdarzenia czy podejrzenia

sami przecież uczymy dzieci, by pod nieobecność dorosłych nie wpuszczać obcych do domu
maeljas07-09-2008 10:17:40   [#43]
Nela - nie chodzi o zmuszanie rodziców do obecności na zajęciach - chodzi o to, by w ich czasie ktoś z domowników lub osoba upoważniona przez rodziców był w mieszkaniu (

Weź odwrotną sytuację - przychodzi matka do szkoły by np pomóc w organizacji zabawy choinkowej - zostawiasz ją i wychodzisz do sklepu ?
maeljas07-09-2008 10:20:45   [#44]
#41 nie Nela - to jest inne "władztwo" - nauczyciel przejmuje obowiązki w określonym zakresie - wyjście rodziców z domu zostawia wszystko na jego "głowie"
On nie przychodzi jako opiekun czy niania - zresztą pisała już o tym Asia: "nauczyciel, który idzie na NI z założenia nie jest opiekunką"
Agnieszka z Krakowa07-09-2008 10:23:05   [#45]
A z praktycznego punktu widzenia newralgiczny jest też moment zakończenia zajęć - gdyby nauczyciel był w domu sam, musiałby przecież poczekać na rodziców? Nie zostawi ucznia samego?
Maelka07-09-2008 10:30:31   [#46]

Bratku, dyskutujemy próbując przekonać drugą stronę, choć przecież wszystkim chodzi o dobro dziecka.

Nie zostałabym z dzieckiem choćby dlatego, ze zdarzaja się sytuacje, które nie mieszczą się w pojeciu:"nauczanie".

Miałam kiedyś dziecko, które w trakcie zajęć prosiło o herbatę (kanapkę), które musiało wyjść do toalety, które rozbolał żołądek.

Nie chciałabym łazić po mieszkaniu, grzebać w lodówce itp. To tylko przykad, bo sytuacje mogą być nieprzewidywalne.

Natomiast nie miałabym oporów zajmować się tym wszystkim, gdybym była opiekunką i tego typu zajęcia byłyby wpisane do moich obowiązków.

Nie jestem przeciwko Tobie i rodzicom, bronię dobra dziecka (czas poświęcony robieniu kanapki powinnam poświęcić nauczaniu) i dobra nauczyciela.

Natomiast poprę inicjatywę zwiększenia pomocy państwa rodzicom. I nie chodzi o pieniądze dla rodziców, ale kompleksowe wsparcie rodziny.

Moim zdaniem wykorzystanie nauczyciela w roli opiekunki to rozwiązanie protetyczne. Dla dobra rodziców nie powinniśmy się na to godzić.

bratek07-09-2008 10:33:51   [#47]

AnJa!

Twoje  argumenty jakoś nieco bardziej do mnie docierają. CHociaż.... zostawiałam swoje dziecko z rożnymi opiekunkami. Życie mnie do tego zmuszało. I nie uważałam, że robię coś strasznego. Nauczyciel jest w mojej percepcji kimś o niebo bardziej właściwym:))

Marta!

W przywołanej przez Ciebie sytuacji:

oczywiście, że nie zostawię go z uczniem (uczniami). Znaczy uczniów nie zostawie pod jego opieką. Ale w placówce może zostać - czemu nie? U mnie w firmie jest to nagminne:)) Codziennie mamy na zajęciach rodziców, więc też i zdarza się często, że nauczyciel z uczniem np. idzie do sklepu (kupić np. nagrodę) a Rodzic zostaje w sali i np. czyta i podpisuje nowe programy. Zresztą znasz naszą specyfikę więc co Ci będę mówić:))

A poza tym- taki paradoks mi chodzi po głowie. Jakiś czas temu (pisałam tu o tym) miałam taką sytuację: dziecko ciężko złamało rękę, wstawiono mu śruby, a po 4 dniach ROdzice zadzownili, że zamierzają je przyprowadzić na zajęcia. To dziecko było CHORE i CIERPIĄCE na dodatek. Odmówiłam- tłumacząc, że nie prowadzimy z chorymi dziećmi zajęć. Lekarz wystawił zaświadczenie, ze dziecko może uczestniczyć w "zabawach przedszkolnych". Nie wziął pod ma jeszcze poza załamaną ręką autyzm.  Rodzice odwołali się do Kuratorium. Dostałam nakaz przyjęcia dziecka, ale zapenienia mu wyłącznie opieki. Kuratorium stwierdziło, że to tylko złamana ręka, a Rodzice mają prawo chcieć iść do pracy.

Więc ja już nic nie rozumiem.

Chyba za głupia jestem....

 

bratek07-09-2008 10:36:21   [#48]

Marta: myślę, że możesz (ba - powinnaś) poświęcić czas na robienie kanapki wraz z dzieckiem: na uczenie go tego. POdobnie jak na pójście do toalety z dzieckiem i uczenie go podtarcia tyłka. To jest właśnie NAUCZANIE moim zdaniem. To nie opieka. To nasza robota.

Jak Rodzic będzie obecnyna zajęciach, to też powinnaś to zrobić. Ściślej: powinnaś pójść z Rodzicem i Dzieckiem do kuchni i uczyć rodzica, jak się uczy dziecko wykonywania tych czynności.


post został zmieniony: 07-09-2008 10:38:53
Maelka07-09-2008 10:48:56   [#49]

Bratku, to ja pisałam o kanapce.

Mam wrażenie, że patrzysz na problem tylko z perspektywy swoich dzieci. NI mają nie tylko dzieci autystyczne, nie tylko maluchy, które trzeba uczyć robienia kanapek.

Dlatego właśnie ktoś napisał, że potrzebny jest zdrowy rozsądek. Owszem, zrobię z nim kanapkę i herbatę (o ile mieści sie to w zakresie tego, czego nauczam), ale i tak chciałabym, żeby ktoś z domowników w domu był.

Obawiam się, że nie osiągniemy porozumienia, bo i ty masz jakieś racje, i pozostali dyskutanci.

 

bratek07-09-2008 11:02:28   [#50]

Ups- Maelka przepraszam za wpadkę z autorem kanapki:)) Marta- Ciebie też.

A wracając do tematu: staram się odnosić ściśle do przypadku opisanego przez Karolinę. Tam jest 12- letnia dziewczynka z cechami autystycznymi.

I Maelka- ja też bym chciała, żeby w trakcie NI był ktoś w domu. To oczywiste. I wskazane z punktu widzenia nauczania. Ja tylko polemizuję z tym, że Rodzice mają taki obowiązek.

 

 

strony: [ 1 ][ 2 ]