Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Edukacyjny Okrągły Stół
strony: [ 1 ][ 2 ]
DYREK20-08-2008 16:39:56   [#01]

http://www.znp.edu.pl/text.php?action=&cat=7&id=9686

 

Leszek20-08-2008 17:25:41   [#02]

ciekawe, ciekawe...

pozdrawiam

Marek Pleśniar20-08-2008 19:43:01   [#03]

zaiste ciekawe;-)

związki chciałyby trochę porozdawać karty i pouprawiac politykę

AnJa20-08-2008 20:14:49   [#04]
każdy by chciał

nie zazdroścmy
DYREK20-08-2008 21:19:08   [#05]

Zastępca szefa kancelarii prezydenta Piotr Kownacki zapewnia, że Lech Kaczyński przystał na apel nauczycieli, aby zorganizować dyskusję z udziałem znawców problemów edukacji.

Pierwsza debata mogłaby odbyć się w pierwszej połowie września.

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/31918,prezydent_zorganizuje_edukacyjny_okragly_stol.html

Gaba20-08-2008 21:27:46   [#06]
czuję się zaproszona, bo się znam
beera20-08-2008 21:31:31   [#07]
:)))))))))))))))))))
Gaba20-08-2008 21:32:58   [#08]
Asiu, wiedziałam, że odczytasz mnie bezbłednie
Jacek20-08-2008 21:34:20   [#09]
no.. karnetów czy tam wejściówek zabraknie chyba :-)
beera20-08-2008 21:35:14   [#10]

uważam, że to puenta roku!

może taki ogólnopolski zryw ze sztandarami "każdy jest znawcą problemów edukacji"

elrym20-08-2008 21:36:17   [#11]
i znawcy, i bezstronni ;-)
Gaba20-08-2008 21:43:04   [#12]
Asiu,to, co wyboldowaś, jest porażające i straszne - niestety masz rację. Każdy się zna... bo do szkoły chodził. 
beera20-08-2008 21:46:33   [#13]

tak

straszno i śmieszno

AnJa20-08-2008 22:11:20   [#14]
albo wnuczkę w szkole ma
hania20-08-2008 22:16:17   [#15]
Polacy od zawsze znali się na leczeniu i szkole......
Marek Pleśniar20-08-2008 22:43:49   [#16]

to wpadnijmy na te pogaduszki wraz z całym Narodem;-)

sie wszyscy znamy wszak

sie pchać będzie trzeba do herbatników

AnJa20-08-2008 22:49:47   [#17]
nie dopchasz się- "Misiek" będzie pierwszy
DYREK21-08-2008 15:07:16   [#18]
Będzie edukacyjny "okrągły stół"


Prezydent Lech Kaczyński widzi potrzebę zorganizowania "okrągłego stołu" na temat przyszłości oświaty. - Poprosiliśmy pana prezydenta, aby zechciał wziąć udział w dyskusji, która toczy się na temat polityki edukacyjnej - powiedział wczoraj Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego. Potrzebę powstania zespołu negocjacyjnego sygnalizowała prezydentowi już wcześniej oświatowa "Solidarność".

Lech Kaczyński podkreśla, że nie zgodzi się na nadmierną komercjalizację dwóch sfer: edukacji i służby zdrowia. - Prezydent jest przeciwny pozbywaniu się przez państwo jego ważnych funkcji, takich jak ustalanie minimów programowych i wpływanie na to, aby różnice w przygotowaniu uczniów pomiędzy poszczególnymi regionami były coraz mniejsze - powiedział Piotr Kownacki, wiceszef Kancelarii Prezydenta, który uczestniczył w spotkaniu z ZNP. - Prezydent zgodził się z sugestią, aby zorganizować coś w rodzaju edukacyjnego "okrągłego stołu", a więc szeroką dyskusję z udziałem znawców zagadnienia - dodał. Obrady mogłyby się rozpocząć w ciągu najbliższych tygodni.
ZNP jest zaniepokojony zmianami proponowanymi przez rząd w ustawie o systemie oświaty i w Karcie Nauczyciela. - Nie podzielamy stanowiska rządu, że w każdej kwestii powinien decydować samorząd. Samorząd nie podoła tym zadaniom, które MEN próbuje na niego przerzucić w zakresie organizacji, doradztwa, nadzoru i kontroli nad jakością nauczania, łącznie z tym, że dyrektorzy szkół byliby odpowiedzialni za programy nauczania - powiedział Broniarz.
Jak podkreślił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Stefan Kubowicz, szef oświatowej "Solidarności", związek już dawno sygnalizował prezydentowi potrzebę powstania zespołu negocjacyjnego. - Taką inicjatywę już dawno kierowałem do Kancelarii Prezydenta RP. Podkreślałem, że taki zespół powinien działać - powiedział nam Kubowicz. Podkreślił, że poważne rozmowy na temat edukacji w poważnym gronie mogą wyjść tylko na korzyść i "Solidarność" się do nich włączy. - Jeżeli przy prezydencie RP powstanie jakaś grupa zajmująca się edukacją, to my z pewnością się do niej zgłosimy i będziemy pracować - dodał. Kubowicz podkreślił też, że w Polsce zniszczony został dialog społeczny, i wyraził nadzieję, że być może włączenie się w ten dialog głowy państwa pozwoli na jego odbudowę.
Joanna Kozłowska, Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080821&id=po53.txt

emeryt21-08-2008 15:16:31   [#19]

Pisałem, że uzgodnią weto a przynajmniej będą grunt przygotowywać.

Śpijcie spokojnie. Zmian w pensum nie będzie. Kolejne rozmowy to mydlenie oczu będzie.

Za duży elektorat. To 700 000 głosów w plecy. W jakichkolwiek wyborach. Prezydenckich czy parlamentarnych.

Jak tłumaczył, prezydent zawsze deklarował, że jest przeciwny zbytniemu oddawaniu przez państwo kontroli nad edukacją i służbą zdrowia, a takich właśnie działań rządu obawiają się związkowcy. Zaznaczył, że "w zależności od tego jak posuną się prace legislacyjne (nad rządowymi projektami - PAP), pan prezydent będzie rozważał możliwość skorzystania z prerogatyw, jakie konstytucja wiąże z urzędem prezydenta".

Leszek21-08-2008 16:57:20   [#20]

ano, rzeczywistość wyborcza...

a do wyborów coraz bliżej, prezydenckich też

pozdrawiam 

Nassssy21-08-2008 17:32:32   [#21]

Zawsze zazdrościłem czechom Havla.

Ale z ZZ powinniśmy rozmawiać, trochę ich edukować, trochę się. Powołujemy sie na wspólne cele. Gdyby tak bez polityków....  

Marek Pleśniar21-08-2008 19:32:13   [#22]

przeca to koalicja pełnym pyskiem?

ta co to jej nie miało być nigdy przenigdy;-)

fisz221-08-2008 23:17:59   [#23]
A ja zacytuję z jakiegoś kabaretu "Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy i Tuska"
Marek Pleśniar22-08-2008 02:32:36   [#24]

żart dobry na jakies inne forum

naszego szkoda na takie dosłowności

AnJa22-08-2008 07:56:11   [#25]
co w niczym nie zmienia faktu, że bez względu na to, kto będzie nami rządził znaczący odsetek z nas te rządy przeżyje

oczywiście prawdopodobieństwo przeżycia spada wraz z długością rządów tego kogoś

z tym, że w demokracji głównie ze względów biologicznych
DYREK25-08-2008 16:31:30   [#26]

Początek roku szkolnego ze strajkiem w tle?

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/poczatek_roku_szkolnego_ze_strajkiem_w_tle_74488.html

Polskiej szkole grozi jesienny paraliż. Coraz bardziej prawdopodobny jest strajk nauczycieli. O wszystkim zadecydują rozpoczynające się dziś rozmowy Związku Nauczycielstwa Polskiego z rządem.

To już nie są żarty. Rządowi pozostało zaledwie kilka dni, by dojść do porozumienia ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i oświatową „Solidarnością”. – Jeśli zarząd ZNP nie będzie zadowolony z wyniku rozmów, podejmiemy dalsze kroki protestacyjne – mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP. Już 1 września ma odbyć się manifestacja nauczycieli pod siedzibą MEN, będąca dzwonkiem ostrzegawczym. W przypadku braku porozumienia, bardzo możliwy jest masowy, wielodniowy strajk nauczycieli. Udało nam się ustalić, że może się rozpocząć już pod koniec września lub na początku października, a weźmie w nim udział ponad połowa polskich nauczycieli.

Teraz wszystko w rękach kierownictwa MEN oraz zarządu ZNP. Dziś rozpoczyna się kolejna tura rozmów. Z przedstawicielami resortu edukacji dyskutują też związkowcy z oświatowej „Solidarności”. Negocjacje są na tyle trudne, że włączył się do nich Michał Boni z kancelarii premiera. O osiągnięcie porozumienia będzie jednak ciężko, gdyż obydwie strony podkreślają, że w kluczowych kwestiach nie zamierzają iść na kompromis.

Zarobią więcej, ale... mniej


Tych kluczowych kwestii jest kilka i wszystkie wiążą się z rządowymi planami. Nauczyciele protestują przeciwko nowelizacji Karty Nauczyciela. Proponowane zmiany umożliwią bowiem zwiększenie pensum z 18 do 22 godzin tygodniowo. Dodatkowo, nauczyciele będą mieli ustawowy obowiązek uczestniczyć w przeprowadzaniu egzaminów, m.in. maturalnego i gimnazjalnego. – Co w zamian oferuje MEN? Podwyżkę dwa razy po 5 proc., która ma otrzeć łzy nauczycielom. Tyle że podwyżka będzie pomniejszona o skutki wzrostu czasu pracy – twierdzi prezes ZNP Sławomir Broniarz na stronie internetowej związku. I skrupulatnie wylicza, że czas pracy wzrośnie o 22 proc., a zarobki – tylko o 10 proc. Tymczasem dzisiejsza „Rzeczpospolita” informuje, że MEN powoli wycofuje się ze swojego pomysłu i proponuje stopniowe zwiększanie pensum, np. o jedną godzinę rocznie.

Według ZNP, opisane wyżej plany przyczynią się do masowego zwalniania nauczycieli. Pracę może stracić nawet co piąty pedagog, czyli w sumie ok. 100 tys. osób. - Nie dojdzie do takiej sytuacji – zapewniała już kilkanaście dni temu wiceminister edukacji Krystyna Szumilas, cytowana na stronie internetowej MEN. Jej zdaniem, pomoże w tym obniżenie wieku szkolnego, zwiększenie opieki świetlicowej oraz przygotowanie przedszkolne dla pięciolatków. – Dzięki temu będą dodatkowe godziny pracy dla nauczycieli i dodatkowe etaty.

Kolejną drażliwą kwestią w ustawie o nowelizacji Karty Nauczyciela są wynagrodzenia. Rząd planuje zwiększyć zarobki stażystów do 100 proc. kwoty bazowej, ale stracą na tym pozostali nauczyciele – kontraktowi, mianowani i dyplomowani. Ten pomysł ostro krytykuje nie tylko środowisko pedagogiczne, ale również opozycja. – Rząd zabiera dyplomowanym i daje stażystom, by powstał psychologiczny efekt, że ktoś dostaje podwyżkę – stwierdził poseł Zbigniew Giżyński (PiS) w programie „Kwadrans po ósmej” w TVP.

Przypomnijmy, że minister edukacji Katarzyna Hall obiecała nauczycielom podwyżki w 2009 r. dwukrotnie po 5 proc., czyli w sumie o 10,25 proc. Według ZNP to za mało. – Wciąż aktualny jest postulat, w którym domagamy się 50-proc. podwyżek do 2010 r. – twierdzi Magdalena Kaszulanis z ZNP. Zwróciliśmy się do MEN z pytaniem, czy spełnienie tak wygórowanych warunków jest w ogóle finansowo możliwe. Odmówiono nam jednak komentarza w tej sprawie.

Niebezpieczne samorządy


Poza zmianami w Karcie Nauczyciela, protesty wywołują również plany resortu edukacji dotyczące samego systemu polskiej oświaty, o których pisaliśmy w lipcu. Niepokój nauczycieli wzbudza szczególnie przekazanie niektórych uprawnień samorządom. – W projekcie MEN jest kilka groźnych zapisów, które mogą prowadzić m.in. do likwidacji szkół lub przekazywania ich fundacjom oraz stowarzyszeniom – wyjaśnia Magdalena Kaszulanis. – A te będą decydować o losie placówek, np. jeśli stwierdzą, że utrzymywanie szkoły nie opłaca im się dłużej niż przez siedem lat, to później będą mogły zamknąć szkołę.

Wzmocnienie roli samorządów zwiększy również ich wpływ na wybór dyrektorów szkół. Według ZNP, grozi to upolitycznieniem tej funkcji – zwłaszcza że dyrektorem będzie teraz mogła zostać osoba niebędąca nauczycielem. Do tej pory decyzje takie (podobnie jak te o likwidacji szkół) trzeba było uzgadniać z kuratorem oświaty. Gdy zmiany planowane przez MEN wejdą w życie, nie będzie to konieczne. ZNP ma ponadto obiekcje dotyczące posyłania sześciolatków do szkół, o czym również informowaliśmy.

Ostatnim z postulatów nauczycieli jest utrzymanie uprawnień emerytalnych. Obecnie nauczyciel może przejść na emeryturę po przepracowaniu 30 lat (w tym co najmniej 20 w oświacie). Rząd zamierza taką możliwość zlikwidować. Również na tym polu ciężko będzie o kompromis, gdyż sceptyczny wobec emerytur pomostowych jest sam premier Donald Tusk. – Przypominają beczkę bez dna, z której wyciekają pieniądze, a tracą je wszyscy obywatele – stwierdził w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Przekrój”.

Negocjacje z prezydentem w tle


Jak się dowiedzieliśmy, poniedziałkowe spotkanie jest tylko jednym z kilku, które odbędą się w tym tygodniu. Ewentualnego porozumienia można więc spodziewać się nie wcześniej jak za kilka dni. Trzeba dodać, że podobnych spotkań było już wiele w minionych miesiącach, jednak nie przyniosły większych rezultatów. Po ostatnim z nich (19 sierpnia) Michał Boni zapowiedział wycofanie ze społecznych konsultacji projektów nowelizacji Karty Nauczyciela i nowelizacji oświaty, ale – jak podkreśla Sławomir Broniarz – nie jest to równoznaczne z wycofaniem się z realizowania tych ustaw.

Na początku sierpnia Broniarz wystosował list do premiera Tuska. „Projektowane zmiany mogą skutkować obniżeniem jakości kształcenia oraz pogorszeniem warunków pracy i nauki w polskich szkołach”, napisał prezes ZNP. Kilka dni temu miało natomiast miejsce spotkanie zarządu ZNP z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Jak poinformował Piotr Kownacki z kancelarii prezydenta, Kaczyński „wysłuchał opinii i ocen, a z wieloma z nich zgodził się”. Zapowiedział też, że prawdopodobnie utworzony zostanie edukacyjny okrągły stół, również z udziałem ekspertów i osób bezstronnych.

Tymczasem nauczyciele już zastanawiają się, jak będzie wyglądać ich protest, jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia. ZNP przeprowadza wśród nich anonimową ankietę na ten temat. W grę wchodzą m.in. pogotowie strajkowe, pikiety oraz strajk generalny. Jeśli będzie to konieczne, na podstawie wyników kierownictwo ZNP podejmie we wrześniu określone kroki protestacyjne.


post został zmieniony: 25-08-2008 16:34:49
DYREK24-10-2008 07:59:24   [#27]

Polska szkoła według prezydenta

Renata Czeladko 24-10-2008, ostatnia aktualizacja 24-10-2008 03:38

Potrzebny jest jeden kanon nauki o polskiej historii i literaturze – mówił wczoraj Lech Kaczyński, otwierając obrady okrągłego stołu na temat edukacji

 
 
Wczorajsze obrady okrągłego stołu na temat edukacji prowadził prof. Ryszard Legutko (z lewej strony prezydenta). Twierdzi on, że w propozycjach MEN nie widać żadnej próby zmiany stanu, jaki mamy dziś w szkołach
 

Nie będzie zgody prezydenta na odebranie nauczycielom przywilejów. MEN (którego szefowa nie brała udziału w spotkaniu) będzie też miał problem z przekonaniem Lecha Kaczyńskiego do decentralizacji oświaty i nowej podstawy programowej. – Sprowadzenie nauczyciela do roli zwykłego pracownika jest nieporozumieniem – mówił wczoraj prezydent podczas otwarcia edukacyjnego okrągłego stołu. Dodał, że przy niskich zarobkach „przywileje są czymś, co trzyma w zawodzie”.

Podkreślał, że państwo nie powinno się pozbywać nadzoru nad szkołami: – Z niepokojem patrzę na plany, zgodnie z którymi dyrektor szkoły będzie mógł ustalać jej program.

Bo – jego zdaniem – powinien obowiązywać jeden kanon nauki o polskiej historii i literaturze. A uczniowie mają poznawać przede wszystkim naszą historię. Jako przykład podał sytuację, gdy na ziemiach zachodnich muzeum nie przygotowało wystawy na 90-lecie odzyskania niepodległości, bo „władze powiatowe wolą historię tamtego rejonu, a region ten leży na terenach, które w drugiej połowie XII w. odpadły od Polski. Więc wiemy, czyja to jest historia”.

Dlatego prezydencki minister prof. Ryszard Legutko podkreśla, że najważniejsza będzie dyskusja o podstawach programowych.

Po co prezydent zorganizował obrady Edukacyjnego Okrągłego Stołu?

prof. Ryszard Legutko, minister w Kancelarii Prezydenta, były minister edukacji: Cele są trzy. Pierwszy to taki, że ma to być informacja dla prezydenta o tym, jak wyglądają spory o polską edukację, jak się układają głosy, jakie argumenty są podnoszone. Drugi cel to uporządkowanie dyskusji o oświacie. Bo te nasze kłótnie o edukację przebiegają falami. Raz jest głośno o Karcie nauczyciela, raz o sześciolatkach. Okrągły stół sprawi, że w jednym miejscu i czasie porozmawiamy o najbardziej kontrowersyjnych sprawach. Trzecim celem jest dojście do jakichś uzgodnień z uczestnikami stołu.

W jakich sprawach miałyby zapaść te uzgodnienia?

Chodzi o projekty rządowych ustaw. Mam nadzieję, że sprawy, które budzą niepokoje, zostaną wyjaśnione. Ale ważniejsze jest co innego. Chcemy zastanowić się nad kierunkiem, w jakim ma iść polska edukacja. Dlatego najważniejsza będzie dyskusja o podstawach programowych. Ta tematyka dotyczy generalnego problemu: czego mają być uczone nasze dzieci i czemu ma służyć szkoła. To ważne, bo mówi się o systemowych zmianach, ale nie ma debaty na temat długoletniej koncepcji polskiej szkoły.

Coś Pana niepokoi w zaproponowanej przez minister Katarzynę Hall podstawie programowej?

W tym, co proponuje ministerstwo jest pewien racjonalny kierunek i próba rozwiązania problemów, jakie pojawiły się wraz z reformą Handkego. Jeden z nich to niejasne relacje między gimnazjum a liceum. Dobrze, że ministerstwo próbuje zintegrować program nauczania w gimnazjum i liceum. Natomiast dyskusyjna jest wczesna specjalizacja uczniów. Reforma zakłada, że uczniowie dopiero po pierwszej klasie szkoły ponadgimnajzalnej będą wybierać przedmioty, w których chcą się głębiej kształcić. Do tego czasu mają otrzymać wykształcenie ogólne. Ale przecież w takim wymiarze wykształcenie ogólne będzie fikcją. Co to za wykształcenie ogólne, gdy zatrzymuje się praktycznie na poziomie gimnazjum. Mechanizm specjalizacji w szkole też budzi wątpliwości. W szkole wszystko zależy od nauczyciela. I jeśli w danej szkole będzie dobry historyk, to oczywiste, że duża część osób będzie się chciała specjalizować w kierunku humanistycznym. Z kolei zły fizyk nie rozbudzi zainteresowania przedmiotem.

W jakim kierunku powinna się zmieniać szkoła?

Mój pogląd na edukację jest prosty. Jeśli wysyłamy dziecko do pierwszej klasy, to mówimy: "Dobrze się ucz i bądź grzeczny". Dobrze uczyć i dobrze wychowywać to podstawowe kryteria, jakie powinna spełniać szkoła. Ogromna część tego, co od dziesięcioleci robią władze oświatowe ze szkołami, te wielkie zmiany strukturalne, te operacje na programach, metodach to w istocie ruchy pozorne, które sprawiają, że nasze dzieci wcale nie są lepiej kształcone i lepiej wychowywane. Absolwent szkoły średniej powinien być na tyle ukształtowany, by wybrać zawód, czytać książki, rozumieć muzykę, myśleć sprawnie, interesować się światem współczesnym, być patriotą, mówić odpowiednim językiem i być dobrze wychowany. Kiedyś takiego człowieka nazywano inteligentem.

Podstawa programowa, jaką proponuje ministerstwo, tego nie gwarantuje?

Nie. Weźmy listę lektur. Jest chaotyczna, mocno zredukowana i nie ma żadnych funkcji formacyjnych. To tak jakby ministerstwo w ogóle nie brało pod uwagę, iż lektury powinny formować umysły i postawy młodych ludzi. Resort edukacji przyjął założenie, że młodzież nie czyta książek i nic nie da się z tym zrobić, bo takie są tendencje współczesnego świata. To jest założenie kapitulanckie i ja tego założenia nie przyjmuję. Sprawa wychowywania w ogóle nie jest poruszona. Hasło "szkoła przyjaźnie wymagająca" to nic nie znaczący bełkot, którego jedynym efektem jest likwidacja mundurków.

Nie zostały zlikwidowane, są nieobowiązkowe.

W praktyce to oznacza likwidację. To posunięcie ideologiczne, bo nie było powodu się z nich wycofywać. Nieprzyjemną robotę ich wprowadzenia zrobił już Roman Giertych. Wycofanie to nie jest błaha sprawa. Pokazuje, czy ci, którzy kierują resortem edukacji są samodzielni i odważni w myśleniu, czy też są myślącymi stadnie konformistami. Mundurki były pierwszym, niewielkim krokiem w kierunku kluczowej sprawy wychowania, a mianowicie nauczenia granicy stosowności. Jaki ubiór i jaki język jest stosowny w jakiej sytuacji. Te granice są niszczone, a ministerstwo nic nie robi by to zmienić. Bez zmian w tym kierunku mówienie o wychowaniu nie ma sensu.

Podstawa programowa też odnosi się do wychowywania. Mówi na przykład, że już najmłodsze dzieci trzeba uczyć, by nie pyszniły się bogactwem, zwracały uwagę na to, by swym zachowaniem nie krzywdziły innych.

To udawanie, że wychowujemy. Chce się nauczyć dzieci kooperowania z innymi abstrahując od głębszych treści moralnych i od obyczaju. W propozycjach MEN nie widzę, żadnej próby zmiany stanu, jaki mamy dziś w szkołach. Chociażby tego, że to nauczyciele boją się uczniów. A to, że jest zapisane, że dzieci mają się nie pysznić bogactwem, to zawracanie głowy. Mogę sobie wyobrazić co powiedzą nauczycielowi rodzice, który zwróci uwagę ich dziecku, by nie przychodził w markowych ubraniach do szkoły.

Czy 2009 rok to dobry moment na posłanie sześciolatków do szkół?

Nie jestem temu przeciwny. Ale wrócę do moich kryteriów oceniania reform. Jeśli coś w szkole mamy zmieniać, to po to, by dzieci były lepiej uczone albo lepiej wychowywane. I tu jest problem, bo ze strony resortu edukacji nie ma przekonywującej odpowiedzi, po co mamy posyłać sześciolatki do szkół. Mowa jest potrzebach rynku pracy, dogonieniu Europy. Ale to nie interesuje rodziców. Oni chcą mieć gwarancję, że jeśli wyślą dziecko do szkoły, które przez sześć lat wychowywali, to będzie to dla jego dobra. To znaczy nie trafi do szkoły, gdzie jest przemoc i chuligaństwo. Gdyby rodzice mieli gwarancję, że szkoły idą ku lepszemu, to inaczej spojrzeliby na reformę. Ale szkoły nie idą ku lepszemu. Można nawet zaryzykować tezę, że zmiany idą ku gorszemu.

Prawo i Sprawiedliwość też chciało posłać sześciolatki do szkół.

Kiedy w swojej krótkiej pracy w resorcie rozważałem wprowadzenie sześciolatków do szkół, to uzasadnienie tej zmiany widziałem w tym, że system jest niedobry skoro pozwala na to, by ostatniej klasie liceum uczyli się dorośli ludzie. Matura powinna wiązać się z wejściem w dorosłość. A przez rok mamy w szkołach dorosłych ludzi, którzy korzystają z przywilejów bycia uczniami, a jednocześnie domagają się przywilejów związanych z dorosłością.

Posłanie sześciolatków do szkół nie budzi sprzeciwu, a proponowana przez rząd decentralizacja oświaty?

Edukacja powinna być sprawą państwową. Większość samorządów traktuje oświatę niekoniecznie priorytetowo. Nie wynika to ze złej woli, ale z istoty polityki samorządowej. To w interesie rządu jest dbać o edukację obywateli jako dobra ogólnego. Samorządy nie myślą w kategoriach całego państwa i kraju, lecz w kategoriach regionu.

Prezydent rozważa zawetowanie ustaw oświatowych?

Nie jest to w tej chwili rozważane. Prezydent by zająć stanowisko, chce mieć dobry ogląd sytuacji. Poczeka na wnioski z dyskusji. One stworzą dopiero kontekst do podjęcia decyzji.

Rzeczpospolita
stan24-10-2008 08:51:50   [#28]

 ... Z niepokojem patrzę na plany, zgodnie z którymi dyrektor szkoły będzie mógł ustalać jej program. ...

Pozwoliłem sobie na przekopiowanie tego fragmentu ...

i pozostawiam bez komentarza ...

 

DYREK24-10-2008 14:49:59   [#29]
http://www.znp.edu.pl/text.php?action=&cat=7&id=9771
Marek Pleśniar24-10-2008 21:00:22   [#30]

a ja myslałem że (jak rządzi tak rządzi ale..) rządzi rząd?

DYREK24-10-2008 22:41:28   [#31]

bez SLD (czyt. ZNP) veto Przezydenta jest skuteczne

 

Marek Pleśniar24-10-2008 22:43:31   [#32]
troszkę politykujac - interesująca koalicja
bogna29-10-2008 21:23:37   [#33]

http://www.samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=43917&data=&_CheckSum=1700998010

Trwają prace „Edukacyjnego okrągłego stołu” zwołanego u prezydenta. - Strona samorządowa do każdego z sześciu stolików okrągłego stołu desygnowała po dwóch swoich ekspertów – poinformował Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP, który uczestniczy w obradach.

Zagadnienia, nad którymi pracują uczestnicy okrągłego stołu, to: wynagrodzenia i czas pracy nauczycieli, wcześniejsze emerytury, nadzór pedagogiczny, obniżenie wieku szkolnego i wychowanie przedszkolne, podstawy programowe, przeciwdziałanie patologii w szkołach.

Jak ocenił Olszewski, „pan Prezydent widzi całą Rzeczpospolitą, docenia rolę samorządu, ale uważa, że samorządy patrzą lokalnie, a system edukacji powinien być kierowany centralnie".

- Pan prezydent nie ukrywa swoich poglądów, wygłasza je otwarcie – zaznaczył Olszewski.

Odnosząc się do obrad w poszczególnych zespołach zaznaczył, że najważniejsze dla samorządowców są prace w dwóch zespołach dotyczących wynagrodzeń i pensum nauczycieli oraz kompetencji w zakresie nadzoru pedagogicznego.

- Zawód nauczyciela powinien być godnie wynagradzany, jednak na podwyżki wynagrodzeń muszą być zapewnione środki z budżetu państwa – podkreślił. Dodał, że w sprawie pensum samorządowcy odwołują się do stanowiska Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, która opiniując pierwotny projekt ustawy o systemie oświaty opowiedziała się za zwiększeniem nauczycielskiego pensum z 18 do 22 godz. przez kolejne cztery lata.

W kolejnej ważnej dla samorządowców kwestii - zmian w nadzorze pedagogicznym - samorządowi eksperci są za decentralizacją i przekazaniem uprawnień dotyczących sieci szkół, arkuszy organizacyjnych do wyłącznej kompetencji samorządów.

 - Nie jesteśmy przeciwni przeniesieniu kompetencji w zakresie nadzoru pedagogicznego do niezależnej instytucji, która prowadziłaby audyt zewnętrzny pod nadzorem ministra edukacji – dodał Olszewski.

Omawiając prace kolejnych zespołów tematycznych zaznaczył, że samorządowcy, „ nie zajmują jednoznacznego stanowiska w sprawie wieku emerytalnego, bo to jest kwestia, która dotyczy skomplikowanej tematyki, możliwości finansowych budżetu państwa”.

Jak podkreślił, obniżenie wieku szkolnego i zmiany w podstawie programowej to tematy do rozstrzygnięcia bardziej dla psychologów, pedagogów oraz metodyków niż samorządowców.

- Jednak zależy nam, aby uczeń sześcioletni był subwencjonowany, tak jak pozostali uczniowie oraz aby Ministerstwo Edukacji Narodowej znalazło więcej pieniądzy niż zaplanowane 347 mln na wyposażenie szkół, konieczne adaptacje pomieszczeń w szkołach związane z obniżeniem wieku szkolnego – powiedział. Dodał, że być może w niektórych jst będą potrzebne środki na nowe inwestycje oświatowe. - Na wsi obniżenie wieku szkolnego nie będzie trudniejsze niż w mieście, dlatego, że w ok. 70 proc. gmin wiejskich funkcjonują oddziały „zerowe” - ocenił Olszewski.

Jego zdaniem, w pracach nad podstawą programową warto zwrócił uwagę na trzy kwestie. - W programach powinny być uwzględniane treści stanowiące pewien kanon pojęć, których znajomość i zrozumienie stanowią o możliwości porozumienia Polaków – powiedział. - Potrzeba również ograniczenia różnorodności podręczników szkolnych ze względu na ekonomiczną sytuację polskich rodzin – dodał. Zaznaczył, że niezbędne jest umożliwienie dzieciom nauki dwóch języków obcych od najmłodszych lat. - Jest to zgodne z opinią Komitetu Regionów i Parlamentu Europejskiego – dodał.

Jeśli chodzi o przeciwdziałanie patologii w szkole, to samorządowcy są za utworzeniem systemu ograniczającego dostęp młodych ludzi do treści szkodliwych w Internecie. - Uważamy, że konieczne jest współdziałanie rodziców, szkoły i samorządu w tej dziedzinie. Nie należy stosować metod brutalnych w zwalczaniu patologii, bo agresja rodzi agresję. Stąd jesteśmy przeciwni np. ośrodkom odosobnienia. Więcej pieniędzy należy przeznaczyć na zatrudnianie psychologów i pedagogów – dodał.

Obrady "Edukacyjnego okrągłego stołu" u prezydenta rozpoczęły się w ubiegły czwartek. Spory, które już się zarysowały to spory o to, kto ma być odpowiedzialny za edukację: państwo, czy samorząd? Samorządowcy chcą mieć większy wpływ na zarządzanie szkołami.

Jak podkreśla Ryszard Legutko, były szef Ministerstwa Edukacji Narodowej, minister w Kancelarii Prezydenta, „sympatie pana prezydenta wyraźnie są po stronie rządu jako instytucji, to znaczy rząd jest odpowiedzialny czy państwo szerzej jest odpowiedzialne za edukację, ponieważ jest to problem państwowy, problem narodowy (...)”.

 - Samorządy są realnie prowadzącymi, natomiast cała koncepcja edukacji, program nauczania, nadzór – za to wszystko jest odpowiedzialne państwo – podkreślił Legutko w radiowej „Jedynce”.

Prezydent Lech Kaczyński rozpoczynając obrady "Edukacyjnego okrągłego stołu" opowiedział się za ścisłym nadzorem państwa nad szkołami. Podkreślił, że nie ma nic złego w tym, że szkoły są prowadzone przez samorządy. - Wierzę, że samorządy dbają o szkoły. Sam mam doświadczenie samorządowe - powiedział.

Zastrzegł jednak, że to na rządzie spoczywa odpowiedzialność za jakość edukacji i obowiązek jej egzekwowania.

 - Problem subwencji oświatowej jest problemem bardzo trudnym. O ile miasto stołeczne Warszawa potrafiło do tej subwencji dokładać drugie tyle, o tyle są gminy, w których (...) korzysta się z subwencji także dla innych celów niż oświatowe. (...) I to już jest poważny problem - ocenił.

Na decentralizację oświaty nie zgadza się Związek Nauczycielstwa Polskiego, który był inicjatorem obrad okrągłego stołu. ZNP uznaje pełną odpowiedzialność rządu za realizację polityki oświatowej i nie akceptuje przesuwania zadań i odpowiedzialności za ich realizację na samorządy terytorialne.

Sławomir Broniarz, szef ZNP podczas obrad wyraził zaniepokojony poziomem decentralizacji kompetencji, którą w edukacji planuje obecny rząd i „która może stanowić zagrożenie dla istnienia wielu placówek oświatowych, a tym samym miejsc nauki i pracy”.

Efekty prac zespołów eksperckich „Edukacyjnego okrągłego stołu” zostaną przedstawione na spotkaniu plenarnym z udziałem prezydenta i mediów, które planowane jest na początek listopada.

/amk/

Marek Pleśniar29-10-2008 22:22:29   [#34]

osobliwa koalicja;-) antydecentralizacyjna

kiedyś jeden z "koalicjantów" jej takie coś uznawał za zdradę, hańbę i inne okropne rzeczy;-)

jatoja29-10-2008 22:29:10   [#35]

mnie inspiruje pojęcie okrągły..znaczy kojarzy mi sie graficznie

 

 

jatoja29-10-2008 22:32:09   [#36]
gdybym umiała tu namalować to byłoby duże kólko ( stół) i małe kółeczka dookoła (eksperckie)...ładny kwiatek
AnJa29-10-2008 22:39:13   [#37]
i ten kwiatek cały w takim dużym kole

w stawie znaczy

bo jakos wodę, której przy okazji tego stołu chyba najwięcej, pokazać trzeba

aha

na jednym płatku taka malutką pszczólke jeszcze namaluj
jatoja29-10-2008 22:41:38   [#38]

dyćmówię...nie umiem. Wodę widzę wyobraźnią.

A pszczółka co?

AnJa29-10-2008 22:49:22   [#39]
nie wiem

ale sądze, że się wkurza
zgredek29-10-2008 22:51:48   [#40]
ładnie to malujecie;-)
zgredek29-10-2008 22:55:05   [#41]
złota rybka niech w tym stawie może popływa?
bosia29-10-2008 22:59:46   [#42]
wizualizacja?
jatoja29-10-2008 23:00:38   [#43]

trzy życzenia nie wystarczą...

 

zgredek29-10-2008 23:01:09   [#44]
więcej rybek?
jatoja29-10-2008 23:01:59   [#45]
chyba żeby w pierwszym poprosic o drugą złotą rybkę
zgredek29-10-2008 23:03:07   [#46]
jakby ciekawy sposób rozmnażania
bosia29-10-2008 23:07:28   [#47]
i co potem z czterema rybkami zrobisz?
jatoja29-10-2008 23:10:57   [#48]

będę miała 12 życzeń...

Oswiatę uzdrowię i pójdę spać

bosia29-10-2008 23:12:19   [#49]

eee

chcesz zniszczyć forum??

o czym będziemy pisac i na co narzekać???

jatoja29-10-2008 23:16:46   [#50]

Spoko, bosiu...

..............

 poezje wyciałam. teraz są rysunki

z elementami ichtiologii magicznej

 


post został zmieniony: 29-10-2008 23:21:18
strony: [ 1 ][ 2 ]