Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
oczywista oczywistość? |
|
Jasiu | 27-06-2008 19:54:58 [#01] |
---|
No i mamy oczywistą oczywistość, jesteśmy podobno jedną z najbogatszych grup zawodowych w Polsce. Mniej od nas zarabiają podobno lekarze i górnicy (na godzinę, ale podobno my prawie wcale nie pracujemy), a porównywalnie prawnicy. A podobno dyrektorzy generalni prezesi i przedstawiciele władzy publicznej to tylko około 48 złociszy na godzinę :-)))
No i oczywiście nasze godziny pracy, jednym słowem nauczyciele mało pracują, a dużo zarabiają, nie tak jak wymienieni wcześniej. Taki np. prawnik to na wstępie bierze od 50 złociszy w górę nie wspomnę o lekarzach, a ci z administracji publicznej to nie wiem ale wystarczy spojrzeć na samochody pod urzędami (same syrenki i trabanty :-)))
No i górnicy się "ucieszą" z tego artykułu.
A swoją drogą należy się głęboko zastanowić czemu ma służyć ten artykuł i dlaczego ma taki wymowny tytuł?
I jeszcze sprawa emerytur - można zapomnieć o wcześniejszych w przyszłości.
A co się tyczy działaczy związkowych - pozostawiam bez komentarza, bo nie mam na ten temat wiedzy poza tym artykułem.
podaję źródło:
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90442,5401613,Biedne_kobiety__bogaci_nauczyciele.html |
BożenaB | 27-06-2008 20:34:44 [#02] |
---|
Chyba zastrajkuję i w ramach protestu bedę w szkole 40h/tydz uczciwie i dokładnie pracować, najlepiej po 8h/dz. i niech się dzieje, co chce... a co mnie to obchodzi, że poczekam godzinę w kolejce do komputera albo krzesła w pokoju nauczycielskim ;-( |
Floris | 27-06-2008 21:33:51 [#05] |
---|
Dla mnie cała prawda o zarobkach i oburzonych głosach po strajku zawiera się w tym zadaniu:
„No cóż... Już wszyscy wiedzą o nauczycielach "dosłownie wszystko". Lecz lata deprecjonowania tego zawodu zrobiły swoje w głowach obywateli w naszym kraju. „
To cytat z podawanego wyżej adresu :
http://wyborcza.pl/1,87649,5403565,Tak_nie_mozna_liczyc_czasu_pracy_nauczycieli_.html
Może sytuacja nauczycieli się zmieni, może.
post został zmieniony: 27-06-2008 21:36:03 |
Tara | 27-06-2008 21:50:58 [#06] |
---|
A mnie te wszystkie artykuły,dyskusje,wypominania ogromnie denerwują.Dlaczego?No bo kto tych wszystkich lekarzy,szefów spółek,górników i wszystkich innych ludzi =całe społeczeństwo nauczył czytać ,pisać,liczyć?To może wogóle zlikwidujmy szkoły i zawód nauczyciela i niech ludzie uczą się sami.Gdyby nie my to czy byłaby szansa na wykształconych ludzi?Nikt mi nie powie że od 7 lat ludzie to sami geniusze i do wiedzy dochodzą w sposób inny niż dzięki szkole i nauczycielom.Dochodzą ale podwaliny daje szkoła.
|
Marek Pleśniar | 27-06-2008 21:54:52 [#07] |
---|
alle ktoś napisał:-)
Jestem jak najbardziej za zniesieniem karty nauczyciela.Pracuję w dobrze rozwijającej się szkole, prowadzonej przez kompetentnego, mądrego dyrektora. Boli mnie formalna niemozność różnicowania płac, a co najważniejsze"podziękowania" nauczycielom niesprawdzającym się, niekompetentnym, których trzyma ten przestarzały przywilej. To nieprawda, że wszyscy nauczyciele walczą o niego.Bezradność wielu dyrektorów szkół w tej kwestii jest tylko szkodą dla uczniów.
|
pio | 28-06-2008 19:40:22 [#08] |
---|
Może zaczniemy realizować te 18 godzin. Jak dyrektor zechce zrobić radę to wystawie mu rachunek, a jak rodzice będą chcieli wywiadówkę kolejny. Wycieczki szkolne ramach moich godzin albo nadliczbówki. Lekcję będę improwizował w klasie.
Wreszcie rząd zadbał o nasz prestiż. Nie jakieś tam głupoty z funkcjonariuszem publicznym tylko konkret; jedna z najlepiej zarabiających grup społecznych. Jestem dumny. |
DYREK | 28-06-2008 21:33:06 [#09] |
---|
Szkoda gadać ...
|
Marek Pleśniar | 29-06-2008 00:17:48 [#10] |
---|
bez przesady, 18h nie trzeba zaczynac realizować
realizujecie je:-)
ale szczerze piszac.. tak bez bujania
czy wszyscy wychodzac po 14tej i wracając nazajutrz naprawdę tak pilnie realizują te masę godzin? te 50 co to o nich niektórzy opowiadaja? |
Maelka | 29-06-2008 00:49:53 [#11] |
---|
Nie wiem, czy wszyscy.
Znam kilka osób, które pilnie realizują.
Chętnie się rozliczą. |
Maelka | 29-06-2008 08:20:06 [#13] |
---|
Reszty nie znam.
Może pracują szybciej, wydajniej i dyskretniej?
;-) |
Marek Pleśniar | 29-06-2008 08:22:58 [#14] |
---|
spory, dyskusje nad tym wiedziemy odkąd istnieje forum. Zapwene i tu wynik osiągniemy ten co zwykle - kazdy ma swoje argumenty:-)
Problem w tym, że szkoła nie jest samotną wyspą, inni przyglądają się jej także i chcą zapewne wiedzieć jak to naprawdę jest z tą pracą nauczycieli. Nie unikniemy normowania, liczenia - bo szkoła jest utrzymywana przez podatników.
Jakoś sie przed nimi tłumaczyć musimy - lubimy to czy nie.
Można spróbowac wyjasnić czy badający przyjeli dobrą metodę
Piszą, że badali to na sporej próbie i wywiad dał im taki a nie inny wynik średni
Nie ma chyba powodów by im nie wierzyć albo sugerować oszustwo. Doszukiwanie się "wiadomych sił" nie podoba mi się.
Bardzo wiele osób pracuje dłużej - ale należałoby tu rozgraniczyc - czy w tym czasie dorabiają - a więc to nie podpada pod normalne warunki obliczania. |
Maelka | 29-06-2008 09:04:03 [#15] |
---|
Może się doczekamy czasów, kiedy jacyś profesjonaliści (a nie dziennikarze) zajmą się rzetelnym sprawdzeniem, ile czasu pracuje nauczyciel, który ma jeden etat (18 godz. dydaktycznych, nie liczę godzin ponadwymiarowych).
Ale nawet najrzetelniejsze badania nie zmienią faktu, że jedni będą pracować więcej, inni mniej. Jeden przygotuje sprawdzian sam, inny skorzysta ze sprawdzianu kolegi, jeden przygotuje wycieczkę dydaktyczną i ją poprowadzi, drugi tylko na nią pojedize.
Ale tak chyba dzieje się w każdym zawodzie.
Dlatego nie lubię uogólnień: wszyscy - nikt.
I nie mam poczucia solidarności zawodowej. Mam poczucie solidarności z tymi, którzy wiedzą, po co do zawodu przyszli.
Mam wrażenie,że to całkiem spora grupa. post został zmieniony: 29-06-2008 09:05:03 |
bogda4 | 29-06-2008 09:23:48 [#16] |
---|
u nas jakoś tak paradoksalnie - ci co najwiecej pracują i najefektywniej, najwiecej dostają uwag i pretensji od dyrekcji.
Minimaliści spokojnie oddalają sie do domu, nikt sie nie czepia, co najwyzej zerowy dodatek motywacyjny,spokojnie upływa im praca zawodowa, powiedziałabym bezstresowo
my okupujemy to wypaleniem, umordowaniem, coraz większa niechęcia ...
tylko czy warto ?
|
Marek Pleśniar | 29-06-2008 09:29:30 [#17] |
---|
wiesz, to strasznie jakoś uogólnione co napisałas
nie zgadzam się z tym
nie mam takich doświadczeń
ci którzy dużo i dobrze pracują są zazwyczaj szanowani
taką prawdę znam ja:-)
nie miej, nie miejcie za złe komuś innemu niż owym minimalistom
to może oni stanowią te średnią, która dała badającym czas pracy nauczycieli podstawę do stwierdzenia o 27 godzinach? |
Marek Pleśniar | 29-06-2008 09:33:30 [#18] |
---|
innymi słowy - nie miejmy zalu do mówiacych (moim zdaniem prawdziwie) że nauczyciele pracują srednio 27h
jesli Ty Maelko, Ty bogdo pracujecie więcej to przeciez dobrze o Was swiadczy?
Po co się oburzac na prawdę - oburzajmy się na tych, którzy pracują mniej
przeciez to nie o Was - pracujących dużo tu się mówi
gdy ktoś mówi "kierowcy jeżdzą po pijanemu" nie obruszamy się - mimo że sami też jeździmy samochodami
przyłaczamy się do oburzenia na tych co po pijanemu:-) Przyznajemy rację krytykujacym kierowców co łamia prawo
a z nauczycielami jakoś taka metoda nie wychodzi:-)
mimo ze jeżdzą samochodami |
bogda4 | 29-06-2008 09:41:35 [#19] |
---|
akcentuję pewien mechanizm-z mojego podwórka- pracuje mniej , mam spokój a jesli więcej i lepiej to mam w związku z tym coraz więcej obowiazków, za kogoś kto sie nie sprawdza
....
jakas nieprawidlowość |
Maelka | 29-06-2008 09:49:08 [#20] |
---|
Nie oburzam się, bo uważam, że moja praca i moje zaangażowanie w nią to mój wybór i żadne regulacje tego nie zmienią. Nie będę pracować ani więcej, ani mniej.
Będę pracować tyle, ile będzie potrzeba. I na ile sił mi wystarczy.
Nie lubię natomiast, kiedy wrzuca się do jednego wora wszystkich, których pracy wymierzyć tak do końca się nie da.
Przecież to, że dużo czasu poświęcam na przygotowanie się do lekcji nie musi przekładać się na wyniki i jakość nauczania. Jeśli wiele czasu poświęcam na kontakty z rodzicami, nie znaczy, że relacje są dobre, a spotkania owocne i potrzebne.
Pracuję dużo, ale może nie umiem zorganizować sobie pracy i może raczej powinnam być ukarana, a nie nagradzana?
Nie chcę nikogo kroić na swoją miarę (choć zbyt często mi się to zdarza), ale fajnie jest, jeśli wszyscy robią to, co umieja najlepiej i co lubią. I jeśli pomagają sobie i dzielą się swoim czasem i swymi umiejętnościami.
Często robimy przedstawienia. Strasznie cieszę się, kiedy koleżanka, która w ogóle nie czuje sceny, mówi:"Kiedy mam wam poprasować stroje?"
Od razu lepiej sie pracuje.
PS. W pracy czuję się doceniona. I nie chodzi o finanse, tylko o atmosferę. Pewnie mam szczęście.
;-) |
izagim | 29-06-2008 10:45:27 [#21] |
---|
Nagonka na nauczycieli po raz kolejny ;-))))) wcale mnie nie dziwi, przecież dla większości nauczyciel to wróg ( więc jak mozna oczekiwać pochlebnych wypowiedzi???) - tak z zasady, bo wymagał, chcial nauczyć, woził na wycieczki, wspierał rodziców itd. można by wymieniać i wymieniać, a ja swoje wiem, moja praca to powołanie, pracuję za pieniadze, ale nie dla pieniedzy, niesprawiedliwość społeczna trochę boli, przekłamane statystyki i badania bulwersują, ale cóż jesteśmy elitą społeczeństwa, dlatego cichutko realizujemy się w swoich zadaniach, jesteśmy zdolni do kompromisów itd. można by wymieniać i wymieniać - np. aktualnie gorące podwyzki - obnizki, nasza praca jest niewymierna zarówno w efektach jak i czasie pracy, bo uczeń, z którym pracujemy, jego rodzice, bo ........ i znów można by wymieniać i wymieniać....... |
izagim | 29-06-2008 11:34:19 [#22] |
---|
I jeszcze dodam szkoła ( dla większości ) to zło konieczne, od którego nie można uciec, które każdy na swój sposób musi przetrwać, Marek proponuję analizę przypadku pedagogicznego ;-))))))))))
do #21 dodam jeszcze nasza praca jest niemierzalna tak w efektach jak i w czasie pracy??? |
ankate | 29-06-2008 11:46:09 [#23] |
---|
Dodam swoje 3 grosze, zgadzam się z Markiem. Z moich obserwacji wynika, że więcej niż 27 godzin średnio z pewnością nie pracują, przynajmniej u mnie, n-le, a to do 40 jeszcze daleko. Oczywiście średnio :-) Często można zauważyć nawet na zapowiedzianych hospitacjach wielkie improwizacje, plany najczęściej dublowane z roku na rok, sprawdziany w pośpiechu kserowane podczas przerw, w zeszytach uczniowskich rekontroli nie widać...i myk do domciu o dwunastej :-) Oczywiście są i tacy, którzy pierwsi przychodzą, ostatni wychodzą i nie narzekają, że nie mają się gdzie podziać... a jak to jest w Europie.Marek kiedyś pisał, jasno i nikt do nikogo nie ma pretensji. Te nasze 18 godzin pensum po prostu kłuje w oczy |
Iva | 29-06-2008 12:43:44 [#24] |
---|
Zgadzam się, że nauczyciele nie pracują 40 godzin. Ja mogę pracować 2* po 18 ale za dwukrotnie taką pensję jaką mam obecnie. Po 22 latach pracy ze wszystkimi dodatkami dostaję obecnie jako nauczyciel mianowany ok. 2100 zł. Czyli gdybym zarabiała ponad 4 tyś nie musiałabym szukać dodatkowych źródeł dochodu. A jeśli chodzi o mój czas pracy to nigdy nie ograniczał się do 18 godzin. Nie wyobrażam sobie jak można realizować tylko swoje pensum dydaktyczne. Nie spotkałam jeszcze takich nauczycieli. Nawet ci, o których mówiło się że pracują najmniej grubo przekraczali tę liczbę godzin.
W szkole pracują różni nauczyciele. Są tacy co robią swoje w szkole a potem drugie w domu bo w szkole nie ma warunków na właściwe przygotowywanie się do lekcji (bo szkoda im czasy marnować na czekanie w kolejkach na komputer, wolną salę). Są też tacy co robią dużo szumu wokół własnej osoby, piją w szkole kawki, herbatki, z tym pogadają, z tamtym ale nie całkiem w związku z pracą. W komisjach i zespołach zadaniowych zaznaczają tylko swoją obecność i mają co wpisywać na arkuszach samooceny. Pracuję w małej szkole i takie postawy widać jak na dłoni. |
pio | 29-06-2008 13:26:41 [#25] |
---|
Czy to ważne ile godzin pracują nauczyciele. Nigdy sie tego rzetelnie nie da zmierzyć, tak samo jak w innych zawodach. Co z tego, ze się nauczycieli skoszaruje w szkole na 8h/dziennie gdy będą w tym czasie opowiadać kawały i pić kawę. Jedyne co, to na chwilę zamknie sie buzie tym co dalej żyją z mentalnością fabrykanta.
Gdy w innych branżach odchodzi sie od płacy za godzinę to nauczycieli chce się upchać do norm urzędniczych. Już mało jest tzw papierologii, sprawozdawczości i dowodzenia, ze nie jest się wielbłądem, teraz jeszcze należy przywiązać nauczyciela do budynku szkolnego.
A może zatrudniać nauczycieli na kontrakty np trzyletnie. Tam podać zarobek rozbity na miesiące i wymagania stawiane nauczycielowi. Na koniec kontraktu niech rada rodziców z pomocą dyrektora decyduje co dalej? W końcu to ich pieniądze. W kontrakcie miałbym zapisane, że 18 godzin dydaktycznych i nikomu nic do tego, ze ja się przygotowuje do lekcji 2 godziny, a sprytniejsza pani Ala tylko 15 minut dopóki uczniowie i rodzice są zadowoleni.
Tymczasem szermuje się kłamstewkami statystycznymi i miesza ludziom w głowach. Tworząc ferment społeczny, który kłuje w oczy wobec prowadzonego sporu między związkami, a rządem.
Ja mogę siedzieć od 7 - 15 jeśli wszystkie godziny powyżej pensum zostaną mi zapłacone (wg stawki urzędniczej) i stworzy się warunki do pracy. Nie 30 osób w pokoju 3x4. Tylko osobne gabinety (przynajmniej dla zespołu przedmiotowego) z dostępem do netu. Jeśli ktoś wierzy, że w ten sposób poprawi sie kondycja naszej oświaty to długo jeszcze tej poprawy nie będzie. |
Marek Pleśniar | 29-06-2008 17:31:02 [#26] |
---|
coś wam powiem
wszyscy macie rację:-) |
BożenaB | 30-06-2008 00:07:44 [#27] |
---|
"Z moich obserwacji wynika, że więcej niż 27 godzin średnio z pewnością nie pracują,"
"Zgadzam się, że nauczyciele nie pracują 40 godzin"
"nie miejmy zalu do mówiacych (moim zdaniem prawdziwie) że nauczyciele pracują srednio 27h"
Małe pytanie: Czy Wy, bedąc nauczycielami (zanim zostaliście dyrektorami) pracowaliście po średnio 27h/tydz., czy po min. 40h/tydz? Obijaliście się w pracy, prawda? Dopiero jako dyrektorzy staliście się tacy pracowici?
Mała uwaga: W mojej szkole ponad 80% nauczycieli pracuje po ok. 40h/tydz, a z tego część sporo wiecej. Może dyrektorzy powinni zastanowić się nad planem pracy szkoły; jak może być w szkole za mało pracy?
Mnie wychodzi ok 50h/tydz za etat łącznie ze świętami i feriami, w czasie których pracuję koncepcyjnie, przygotowuję opracowania, zajęcia itp. W kwietniu i maju - dużo więcej... przygotowałam projekt unijny...
I przewrotnie ;-) "Z moich obserwacji wynika, ze dyrektorzy pracują średnio mniej niż 27h/tydz ... na forum siedzą i piszą, zamiast pracować..." |
Gusia | 30-06-2008 00:18:17 [#28] |
---|
siedzenie i pisanie na forum to też praca :)))) potrzebna tym co wiedzą mniej :)))
a ja powiem tak: pracuję bo lubię i wcale nie patrzę ma zegarek bo zadzwoni dzwonek i do domu... Rzadko kiedy wychodzę ze szkoły po lekcjach... bo mam zajęcia dodatkowe i organizuję czas dzieciakom by zbytnio się nie nudziły... ale wcale sobie tym nie krzywduję. I jestem zauważona przez dyrekcję, nie czuję się ani niedoceniona ani ochrzaniana, wręcz przeciwnie!!!
A chęci do pracy mam coraz większe jak widzę te uśmiechnięte buźki :))
Tak niedawno się burzyłam, gdy ktoś ze znajomych powiedział: Ty to masz dobrze, wakacje i ferie i wolne soboty... Teraz mam to gdzieś, bo uważam że jestem na właściwym miejscu. I dlatego nie jeżdżę tramwajem, czy też nie jestem prezesem znanej firmy :))) jestem NAUCZYCIELEM. :) |
BożenaB | 30-06-2008 01:37:12 [#29] |
---|
No to może nauczyciele też siedzą i piszą na forach i to też ich praca? Przecież n-l (nie tylko dyrektor) powinien "wiedzieć więcej" ;-)
Ja odczuwam niesmak, gdy czytam wypowiedzi dyrektorów "bo nie pracują 40h". Mam rózne domysły, z czego mogą wynikać takie opinie, a nie wszystkie miłe...
Często trudno oszacować czas pracy np nad projektem, gdy samemu się czegoś takiego nie robiło.
Mnie dyrekcja jakoś nie moze zrozumieć, że na projekt konkursowy muszę poświecić 200h, a czas pracy nad krótkim filmem to mniej więcej: ile sekund filmu, tyle godzin pracy...
Projekt pisałam niedawno do "Kapitał Ludzki"... ja: to bardzo dużo czasu pochłonie; dyr.: no, co ty, dwa, trzy wieczory ci wystarczą... Kto to pisał, to wie... |
zgredek | 30-06-2008 01:52:15 [#30] |
---|
Bożena - z całym pełnym szacunkiem dla Ciebie, skomentuję wypowiedzi powyższe tak
i sparafrazuję troszku:
Ja odczuwam niesmak, gdy czytam wypowiedzi nauczycieli:
Mnie dyrekcja jakoś nie moze zrozumieć, że na projekt konkursowy muszę poświecić 200h, a czas pracy nad krótkim filmem to mniej więcej: ile sekund filmu, tyle godzin pracy...
i tego typu
wiesz o co mi chodzi?
może tak:
jak mnie dyrektor nie rozumie - to idę i rozmawiam i udowadniam, że powinien zrozumieć co do niego mówię - i oczywiście przekonuje go do...
wiesz - tego mojego dyrektora przekonuję, z tym moim dyrektorem rozmwiam, na tego mojego dyrektora się wkurzam, o tym moim dyrektorze gadam sama ze sobą
bo jak pogadam z wami tu - to może jakieś uogólnienie wyjść
na przykład takie:
nauczycieli dyrekcja nie rozumie, dyrekcja w ogóle niczego nie rozumie (pomijając to co się rozumie przez określenie dyrekcja)
pozdrowienia |
zgredek | 30-06-2008 02:08:05 [#31] |
---|
albo takie - moja szefowa jedną stronę przeciętną komputeropisu tworzy w ciągu 3 minut - ja potrzebuję 25 minut na to samo
to może bym się nauczyła pisać szybciej i mniej czasu bym na to poswięcała?
czy mam się użalać jak to ja biedna jestem, bo przez to, że klawiatura mnie gryzie, muszę więcej czasu ją ujarzmiać?
możemy tak tę nieszczęsną piłeczkę przerzucać
tylko po co?
żeby udowodnić, że ja to pracuję 150 godzin a ktoś inny 5?
pozdrowienia |
izagim | 30-06-2008 06:33:14 [#32] |
---|
I zobaczcie jakie zamieszanie się robi???? Kij w mrowisko, bo w gazecie jakiś człowiek namalował ,,kobiety zarabiaja mało nauczyciele dużo" czy ,, tak nie można liczyć czasu pracy nauczycieli bądź w antyoświeceniowym szale", tylko co wynika z tych artykułów, tyle samo co z nietrafionych tytułów pod publiczkę;-)))) tzw. opinia publiczna zawsze była przeciwko nam, a mentalności szybko nie da się zmienić, kto jest nauczycielem, albo ma w rodzinie nauczyciela ten wie ile czasu trzeba na wykonanie naszych zadań, SZANUJMY SIĘ KOCHANI ( także w wypowiedziach na forum) WTEDY BĘDĄ SZANOWAĆ NAS!! Stara prawda jak świat, OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ! Jesteśmy różni, róznie pracujemy, ale każdy wywiązuje się z obowiązków, za to nam płacą, czasem zdarza się, że niektórzy pracują adekwatnie do zarobków, ale tak jest w każdym zawodzie, nie roztrząsajmy indywidualnych przypadków, ani pojedynczych szkół, bo nikomu to dobrze nie zrobi, a często krzywdzi. Pozwalam sobie na takie wypowiedzi, ponieważ od podszewki wiem co sie w szkole dzieje od 1961 r., dokładnie pamiętam opowieści mamy z pracy, czyny społeczne itp.( to była jazda! ), a kiedy odchodziła na emeryturę to z wypracowanych 9 mln. dostała 6 ( tak, tak), dwie siostry nagle się dowiedziały, że straciły drugi stopień specjalzacji w zawodzie, ponieważ wprowadzono awans ( tak, tak), bratowa, która jako nauczyciel kontraktowy zarabia grosze. Ciekawe jak zachowaliby się w tej sytuacji lekarze ( gdyby musieli jeszcze raz się specjalizować?) I jaszcze jedno, będąc wickiem poświęcam tyle czasu na pracę, jak wówczas gdy byłam nauczycielem. Bardzo chętnie będę pracować tylko 40 godzin tygodniowo, marzy mi się nie przynoszenie pracy do domu! Swoją drogą uważam, że nasze wielozawodowe kwalifikacje zasługują na zauważenie: nauczyciel ( czasem dyrektor, czy wicek), pedagog ( analizy przypadków ped.), ostatnio coraz częściej psycholog, kurator ( wywiady srodowiskowe), sędzia policjant adwokat ( komisje wychowawcze), terapeuta rodzinny, kierownik wycieczek, metodyk ( każdy sobie - plany wynikowe, wychowawcze, scenariusze zajęć, karty pracy dla uczniów itp.), pielęgniarka ..... nie dajmy się ponieść emocjom, życzę przyjemnego odpoczynku, udanego urlopu ( nie wakacji), 100% regeneracji sił przed nowym rokiem szkolnym, pozdrowienia |
Ajcila | 30-06-2008 07:07:48 [#33] |
---|
Czytam, czytam i mam ogromny dylemat moralny a ten dylemat to już mam od kilku lat. Jestem nauczycielem i od 18 lat dyrektorem, nigdy nie zdarzyło mi się liczyć, godzin mojej pracy. Owszem liczy je nam OP, który wymaga od nas byśmy 8 godz. spędzali w placówce i każde wyjście do nich zgłaszali....no cóż ich prawo. Mój dylemat pojawił się w momencie gdy moje własne dzieci poszły do szkoły, przykro to mówić ale...przez lata podstawówki, gimnazjum i teraz liceum, jako rodzic widzę niestety coraz mniej "prawdziwych nauczycieli". Większość oburza się, że jest nagonka itp. ale ta większość niejednokrotnie realizuje po 2 etaty w różnych szkołach, czy też dorabia mając godziny i oczywiście dając prywatne lekcje. Piszę to głównie jako matka, matka która jest zmuszona posyłać dzieci na lekcje mimo, że zawsze byłam temu przeciwna. Nie mam wyjścia skoro w klasie o profilu chemicznym uczy nauczyciel, który uczyć nie powinien /ale jest nie do ruszenia bo to kolega dyrektora -tak mówią inni nauczyciele z tej szkoły/. Ja pracuję w przedszkolu i też mam nauczycieli różnych, bardziej lub mniej zaangażowanych. Kiedy się buntują gdy muszą zostać dłużej lub coś zrobić dodatkowego, wciąż powtarzam im o 40 godz.
Niestety społeczeństwo postrzega nas coraz gorzej:-((( |
jarzębina | 30-06-2008 07:38:57 [#34] |
---|
Piszecie, że nauczyciele tracą prestiż, bo dorabiają w kilku szkołach. Cóż, gdy się ma
bogatego męża można pracować tylko w jednej szkole na waciki do zmywania makijażu. Ja
wiem, że przy dwójce dzieci i mężu zarabiającym na poziomie nauczycielskiej pensji nie da
się utrzymać rodziny z pracy wyłącznie w jednej szkole. 1700 zł pensji dyplomowanego
nie pozwala na godne życie. Braknie na wakacje, wyjścia do kina, na basen, na remont w
domu od czasu do czasu. Nie braknie na chleb - ale będzie to walka z rzeczywistością od
pierwszego do pierwszego. Gdy się ma te przysłowiowe dwa etaty to pensja nareszcie
zaczyna być satysfakcjonująca. Znam wielu dyrektorów i wicedyrektorów, którzy właśnie
tej możliwości dorobienia nauczycielom zazdroszczą.
|
Maelka | 30-06-2008 07:46:54 [#35] |
---|
Niestety społeczeństwo postrzega nas coraz gorzej:-(((
I, niestety, dajemy mu do tego świetne argumenty.
Kazdy z nas patrzy na szkołę z dwóch stron: raz jako oferujący swe usługi, raz jako odbiorca nauczycielskiej oferty.
I wtedy dopiero często widać, dlaczego społeczeństwo myśli, co mysli.
Jako dziecko uwielbiałam swoją Panią z przedszkola (do dziś uwielbiam!), panie ze szkoły, lubiłam nauczycieli z LO.
Pewnie dlatego sama zostałam nauczycielem.
"Słowo uczy, przykład pociąga."
Ciekawe, czy idzisiejsze dzieci też marzą, by być nauczycielem.
I nie wspominajmy o pieniądzach - o dzieciece marzenia wszak mi chodzi...
;-) post został zmieniony: 30-06-2008 07:47:58 |
Gaba | 30-06-2008 07:51:15 [#36] |
---|
1. Nie zazdroszczę, bo nie ma czego - byle jakiej pracy w obu (nawet kilku!) placówkach?
2. Pensje są małe - zgadzam się, mnie też by nie było stac na elementarne rzeczy, o których piszesz.
3. Dlatego zarabiam, z dyrektorem jest jak z dobrym bankiem: musi zarabiać. Godziwie zarabiać.
- nie pozwalam się traktować nieodpowiednio nikomu, myslę i odpowiadam za swoje myslenie
- zarabiam jak dyrektor, choć mi nie płacą tak, jak powinni i nie płacą ci, co powinni - to im winno zależeć, bym swoje pomysły realizowała w zakładzie pracy, powierzonemu memu zarządowi
- zachowuję relację tę, ktora winna byc wypracowana 10 lat temu - skoro nauczyciel powinien mieć 2 x dyplomowanego, to ja mam 4 razy...
Co mi to daje... - wiele, nie mam lęku o przyszłość powierzonych mej "opiece" ludzi, mogę swobodnie wyżywac się w realizacji mojej pasji, jaką jest szkoła.
|
Maelka | 30-06-2008 07:55:15 [#37] |
---|
Praca na dwa etaty - czy to oznacza, że jeden z nich można wykonywać gorzej?
Jeśli podejmuję się czegoś, staram sie pracować tak dobrze, jak umiem. Czy usprawiedliwimy kiepskiego lekarza, który będzie sie ze swego błędu tłumaczył niska pensją?
Jeden z moich znajomych informatyków pracuje w kilku szkołach - wszędzie świetnie, kazda szkoła robi wszystko, by go nie stracić.
Kolega bywa zmęczony, ale jest bardzo usatysfakcjonowany. I znów - nie (tylko) zarobkami!
Nie pochwalam jego zapracowania, ale szanuję podejście do obowiązków.
post został zmieniony: 30-06-2008 07:56:44 |
Maelka | 30-06-2008 08:04:14 [#38] |
---|
Dla jasności: jestem przeciwniczką stawiania się w roli ofiary z okazji pracy w kilku szkołach.
Jestem przeciwniczką tłumaczenia bylejakości (bywa taka - a nie?) pracą w kilku szkołach.
Jestem przeciwniczką trzymania się na siłę pracy, która sprawia ból i nie przynosi żadnej satysfakcji. Gdyby praca mnie unieszczęśliwiała, pomyślałabym o jej zmianie.
Nie mam nic przeciwko dobrym zarobkom. Mam przeciwko wysokim zarobkom z rozdzielnika i po równo.
PS. Wcale nie wiem, czy zarobiłabym dużo, gdyby o tym mieli decydować uczniowie, rodzice i dyrektor. Ale byłabym gotowa zaryzykować.
;-) |
Gaba | 30-06-2008 08:08:11 [#39] |
---|
Maelko! Świetny przykład. Oczywiście, że kolega zmęczony po dobrej robocie. Wreszcie ma cały etat. Polonista nie byłby w stanie tak pracować. Ja po 22 godzinach etatowych słaniałam się na nogach.
To, co opisujesz jest niemozliwe z prostego rachunku, który z przekory zapiszę tak:
"nie więcej niż 40 godzin na tydzień" + "Nie więcej niż 40 godzin na tydzień" = nie więcej niż 80 godzin na tydzień pięciodniowy
Kolega Twój pracuje 16 godzin dziennie, od której do której? |
Maelka | 30-06-2008 08:20:28 [#40] |
---|
Gaba, od rana do wieczora - w soboty i niedziele też.
Jak powiadam - widzę złe strony takiego układu. Przytoczyłam ten przykład tylko po to, aby pokazać, że warto podejmować się zadań na swoją miarę.
Warto, bo satysfakcja z dobrze wykonanego zadania jest w życiu człowieka niezwykle ważna.
I dla równowagi: mam kolegę, który przacuje na dwóch etatach. Ani w jednej, ani w drugiej szkole nie robi tego na miarę swych możliwości (znamy się lata, wiec wiem, co może z siebie dać). Jest stale niezadowolony i podkreśla, że robi to tylko dla pieniędzy.
Które go - nota bene - nie satysfakcjonują.
|
Marek Pleśniar | 30-06-2008 08:24:26 [#41] |
---|
:-)))
uwielbiam jak się tak licytujemy ile kto godzin pracuje
raz na jakiś czas (i tak od lat) mamy na forum sytuację, która kojarzy mi się z Niezwyciezonym Lema
to taka historia o bojach toczonych raz na jakiś czas - po raz kolejny z takim samym rezultatem:-) |
Marek Pleśniar | 30-06-2008 08:27:07 [#42] |
---|
no i jak "Duma i uprzedzenie":-) |
Ewav | 30-06-2008 08:30:01 [#43] |
---|
Ale jak można (powiem nawet "trzeba") w ten sposób odreagować przemęczenie. W pokojach nauczycielskich jest tak samo. Ponarzekają, ponarzekają i idą robić swoje. |
Maelka | 30-06-2008 08:33:56 [#44] |
---|
Nie licytuję sie na godziny pracy, bo - jak juz pisałam - mojej pracy nie da się zmierzyć przy pomocy zegarka.
Mówię o jakości wykonania zadań, których świadomie (jako człowiek dorosły) się podejmuję. |
Power4 | 30-06-2008 08:53:57 [#45] |
---|
u nas nie chodzi o to by ponarzekać tylko obalać funkcjonujące w w społeczeństwie mity
zresztą w ten sam sposób odbieram wątki dotyczące urlopu dyrektora-nie jako narzekanie tylko obalanie funkcjonujacych mitów i przedstawianie faktów
gdybym nie chciała być nauczycielem-dawno robiłabym coś innego
to że chcemy być lepiej opłacani i docenieni-to inna bajka
i nigdy nie zliczałam godzin swojej pracy -ani przed ani w trakcie , ani po awansie |
pio | 30-06-2008 09:14:53 [#46] |
---|
Marek Pleśniar:
"uwielbiam jak się tak licytujemy ile kto godzin pracuje"
Nie wierzę. Przecież to jałowe gadanie, z którego niewiele wynika, bo wniosków brak, a próba terapii tez chybiona, bo zamiast oczekiwanego zrozumienia jest przepychanka.
Brakuje tylko napinania się, że polonista to robi hoho w porównaniu z fizykiem czy wuefistą, a matematyk olaboga w porównaniu z muzykiem czy informatykiem. Nic fajnego patrzeć na takie coś. Dokąd to prowadzi?
Tymczasem pensum i ilość godzin to sprawy drugorzędne, gdy pracujemy w przeludnionych klasach z ubogim zapleczem, z ciągłą niepewnością "co też wymyśli CKE" |
bogda4 | 30-06-2008 09:21:16 [#47] |
---|
zdecydowanie czas na urlop i zajęcie sie ogródkiem
post został zmieniony: 30-06-2008 09:29:42 |
Adaa | 30-06-2008 09:48:15 [#48] |
---|
ja tak tylko wtrącę - skoro mój nauczyciel pracuje u mnie 18 godzin(pensum), w innej szkole dorabia 9(pensum) to on pracuje 60 godzin tygodniowo:-)
gdy dołozy sie jeszcze 9 w innej to on pracuje 80 godzin! - czyli 16 na dobę
;-)) |
Gaba | 30-06-2008 10:29:07 [#50] |
---|
Nie Adaa - pracuje nie więcej niż 60 godzin... a może 27... to minimum
a więc od 27 do 60 godzin... - przecież to jest gwarantowane w pracy... - to jest tylko w Polsce mozliwe. |
|