Czy macie - nie, napewno macie w szkołach siedziby tzw. lokali wyborczych. My w naszym przedszkolu mamy od kilku lat dwie. :-((( Jeszcze jedna byłaby OK, bo na drugą trzeba opróżniać klasę, dzielić dzieci, zdejmować dekoracje - puste ściany muszą być. No dobrze, to jakoś posłusznie robiliśmy tyle lat - pracownicy przedszkola, bo komisja pojawia się dzień przed wyborami i sprawdza, czy wszystko zgodnie z jej życzeniami - rozumiem, że ma do tego jakąś podstawę prawną. :-/ Natomiast dziś puściły mi nerwy. Komisja bowiem ma mieć dopisane na tablicy po słowach "Obwodowa Komisja Wyborcza" określenie "do spraw referendum". I ma to PRZEDSZKOLE zrobić. Od kilku lat nie dostałam długopisu ani niczego potrzebnego do pracy, poza dziennikiem zajęć. Ksero - zakupione gdy jeszcze było można przez rodziców za kasę z balu sylwestrowego i karnawałowego właśnie się zepsuło. I nie ma pieniędzy na naprawę. Dyrekcja właśnie zrezygnowała z wszystkich prenumerat - patrz j.w. Całą masę rzeczy kupujemy z tzw. pieniędzy klasowych (to wpłata rodziców na tzw. wyprawke plastyczną, nic sami już nie kupują ani nie przynoszą do przedszkola). Składamy się też z nich na papier i toner. Ale dlaczego mam z tego sfinansować zakup farby olejnej do odnowienia tablicy komisji wyborczej? Bo alternatywą jest ewentualnie składka nauczycieli lub sponsoring prywatny dyrektora. Co oni myślą, że namaluje się to plakatówką? I czy tak naprawdę odpowiada za taką rzecz placówka, a nie jakieś ciało do spraw referendum? Gdzie szukać odpowiedzialnych - i podstawy prawnej na nich? |