1. Jeśli piszecie recenzje na pracy ucznia, pod spodem szef zespołu przedmiotowego wpisuje drugą, wyjaśniającą opinię z nową oceną. Dyrektor zatwierdza. Jeśli na karcie recenzji, to w ogóle nie ma problemu. Trzeba wypisać nową recenzję :-)

2.Pod kodem powinno być oznaczenie DO.

jesteś w marudnym nastroju? :-)))

Fredi, po co komplikujesz? :-)

 Ktoś nie dopatrzył, że pod kodami nie ma zaznaczonych dysfunkcji i masz już 2 recenzje z oceną niedostateczną?

 Przecież nie można tego błędu ciągnąć w nieskończoność :-)

Przewodniczący zespołu i pierwszy sprawdzający oceniali bez świadomości, że łamią przepis o ocenianiu orzeczonych. Jeśli teraz wszyscy wiedzą, co się stało, piszą recenzję wyjaśniającą. Tak bym zrobiła (jako szef zespołu), waląc głową w dywan przed dyrektorem ze wstydu, że zapomniałam o dopilnowaniu symboli dysfuncji :-)

to raczej moja wina jako szefa PKE

Dzieki za informacje

że pod kodami nie ma zaznaczonych dysfunkcji

stary numer  to pytanie o podstawę prawną.

Po pierwsze ortografia i interpunkcja to tylko jedno z siedmiu kryteriów, jakie bierze się pod uwagę przy ocenie pracy maturalnej z języka polskiego. Nawet, jeżeli ta praca była fatalna pod wzlędem ortograficznym, to nie może to być główny powód wystawienia takiej oceny. Po drugie..... nastąpiło tu niedopatrzenie ze strony Przewodniczącego Komisji Egzaminacyjnej. Uczeń stosowne zaświadczenie powinien mieć do wglądu na egzaminie, a przewodniczący zaznacza na kodowanej pracy DO. Dlatego też praca powinna być sprawdzona ponownie tzn. należy napisać nową recenzję... i po kłopocie:-) Pozdrawiam.

Fredi, może to wynika z faktu, że nie ma na starej maturze obowiązku kodowania prac. Różne szkoły różnie organizują sprawdzanie, więc chyba wewnętrzne ustalenia mogą to regulować.

A wpisywanie symbolu orzeczenia pod nazwiskiem (czy pod kodem) u nas np. jest zwyczajowe. Jak inaczej nauczyciel sprawdzający ma wiedzieć? Na maturze sami uczniowie tego bardzo pilnują :-)

Przy sprawdzaniu kryterialnym (bez względu na ilość kryteriów:-) jest to bardzo ważne, bo odlicza się błędy interpunkcyjne i ortograficzne ( ale inne językowe są punktowane).

czy

hmmm...nie wkurzając...? ;-)

Wg przepisu - może: na prośbę maturzysty dyrekcja w obecności przewodniczącego zespołu sprawdzającego ma obowiązek pokazać pracę, recenzję, odpowiedzieć na pytania. Jest to zabieg dość oficjalny :-)

Jeśli sprawdzał prace ich własny nauczyciel, uczący 4 lata, prace nie były kodowane - to mało możliwe, by zapomniał o swoich dysfunkcyjnych. Tak mi się przynajmniej zdaje :-))

Nawet po ostatnich zmianach w przepisie o ocenianiu ... to bardzo podkreślono.

Nie wolno odmówić wglądu, natomiast trzeba to sensownie ująć w ramy czasowe, aby nie było, że dyrektor lub wyznaczona osoba non stop czeka na ewentualnie mogących przyjść zainteresowanych obejrzeniem pracy.

Nie można przez to zdezorganizować pracy szkoły.

Pozdrawiam

dziękuję ślicznie

interesowała mnie w ogóle możliwość wglądu-jutro pójdzie.

Majka- nauczyciel uczył dwa lata i już na wywiadówce w grudniu mówił, że prace tych dysgrafików zostawia na koniec, bo nerwowy się robi od czytania bazgrołów, a czy mógł zapomnieć o orzeczeniu- chyba tak, dziś zapomniał przyjść na ogłoszenie wyników pisemnych  ( to wychowawca) i po 20 minutach czekania pod salą lekcyjną w końcu zjawil sie dyrektor. I jeszcze wyjaśnię to nie wkurzać-pan już powiedział, że przychodzenie w sobotę (ustne) wielce mu plany psuje i niech odpowiadają szybko. No to po co go bardziej denerwować?

A tak poza tym, to tu na forum wypowiadają sie osoby wybitne, odpowiedzielne i dobrze zorientowane ( tak ja je postrzegam-dzięki Wam). Jednak rzeczywistośc jest zdecydowanie inna niż ta , która wyłania się z tego forum- często nadal dzieciak z rodzicem są uniżonym petentami (szczególnie w tzw. renomowanych liceach- nie podoba sie to wolna droga)

Iwono, ale wtedy trzeba konkretnie wymieniać, które takie. Nie bić we wszystkie tzw. renomowane bo można uogólnieniem trochę krzywdy zrobić.

Niech się wstydzi konkretna szkoła i człowiek a nie Ci którzy tu nic nie zawinili.

Rozumiem Cię i podzielam pogląd o "przypadkowości" takich nauczycieli jak wspomniany.

Pozdrawiam

hi, hi :-)

Ja jestem renomowane :-)

Ale bez żartów: jeśli masz poważne podejrzenia, że nauczyciel nie uwzględnił orzeczenia, to trzeba pójść. To łamanie przepisu. U nas wyniki wywieszono, też nie byłam, kiedy moja klasa piszczała pod gablotą.... miałam lekcję z pierwszakami. A "odpowiadać szybko" nie mogą: na glowę mają przecież 20 minut :-) Jeśli będą poganiani, mogą się odwołać - a na tym przewodniczącemu komisji na pewno nie zależy ;-)

JESZCZE RAZ

dziękuje za zainteresowanie.

Pewnie, że nie można uogólniać,ale Majka czy zdarzyło Ci się, że ktoś przyszedl z uzasadnionymi zarzutami i został wysłuchany? Zaden rodzic z klasy syna sie nie ośmielił, a między sobą rozmawiali i - korepetycje ewentualnie. Koleżanki z pracy (nauczycielki w gimnazjum )podobnie. I skąd to?? Ja to jeszcze-syn wybitny nie jest to mogłam mieć obawy, ale rodzice tych super dzieci? Nadal uważam, że problem istnieje.

( a wychowawca nie przyszedł, bo zapomniał-tak pan dyrektor powiedział)

Jedno, co można zarzucić moim szefom, to nieustanne wysłuchiwanie rodziców.

 Ale i tak mam wrażenie, że jestem z Marsa :-))

Nauczyciel, który raz nie sprawdził się jako wychowawca, nigdy już tej funkcji nie dostaje. I baaardzo jest pod lupą....

ej

W  publicznym LO :-)

Ale oboje dyrektorzy to ludzie młodzi (około 40), nowocześni i baaardzo konsekwentni :-)

A średnia wieku grona jest taka, że czuję się jak dinozaur i to omszały. Nie mam nic przeciw ludziom z doświadczeniem (sama jestem starym belfrem), ale mam wrażenie, że łatwiej wprowadzać rewolucyjne , a czasem niepopularne zmiany, gdy ma się do czynienia z ludźmi , którzy nie obrośli w nawyki :-)

dzięki za "młodzi"

:-)

Dzięki Majka

Tak trzymać.

Odmłodzony (bo dzieciaki przypominają mi cały czas jakie to one już "stare" - same o tym mówią)

Pozdrawiam wiosennie i młodo.