Forum OSKKO - wątek

TEMAT: słowo na niedzielę;-) czyli czemu samochód naprawiają inaczej...
strony: [ 1 ]
Marek Pleśniar11-05-2003 12:26:12   [#01]

niż uczą dzieci?

Byłem - niestety - w naprawie z moim samochodem. I zaskoczyła mnie, przyzwyczajonego do szkolnej rzeczywistości,  masa różnic:

  • nie poinformowano mnie o tym że mechanicy właśnie się kształcą w stosownych szkołach i podnoszą kwalifikacje - oni po prostu umieli naprawiać. Pewnie się douczają jakoś ale nikogo a zwłaszcza klienta to nie obchodzi.
  • nie zapisano mnie do komitetu posiadaczy samochodów by pomagać warsztatowi, który bez klienta warsztatu i środowiska wokółwarsztatowego nie poradziłby sobie. Nie było też żadnego zebrania ani imprezy środowiskowej.
  • nie mam pojęcia jakie kwalifikacjie i stopnie naukowe, awansu itp mają poszczególni pracownicy. Oddałem kluczyki i poproszono bym się zjawił po pociechę po lekc.. to jest po naprawie.
  • Zapomniałem powiedzieć że w samochodzie są ukryte specjalne śrubki przeciwzłodziejskie do kół. Nikt jednak nie zadzwonił by poprosić mnie o pomoc ani nie poskarżył się że jest z tym oplem nietypowy problem - sami znaleźli do niego indywidualne podejście;-)
  • Zadzwoniono natomiast by spytać o decyzje co do uzupełniających napraw i wynegocjowano ceny. Gdy okazało się że cena przekracza umówione XX złotych, przeprawiono parę cen w komputerze i już było tanio jak obiecano (tzn nadal tak drogo;-)
  • Nikt mi nie poskarzył się na odchodnym, że złośliwie ukrywał mój samochód, mimo wyrywania do odpowiedzi, tajemnicę odkręcania zabezpieczonych kółek i nie miał  - przy sobie książeczki samochodu, która każdy samochód powinien przy sobie nosić
  • Odebrałem pociechę z umytą bu.. znaczy maską:-)

 

I tak sobie pomyślałem - czemu o dokształcaniu, douczaniu nauczycieli, pomaganiu szkole, współpracy gremiów i środowisk tyle hałasu i huku. Nie umiemy uczyc? I tak jesteśmy niewykwalifikowani? Nie wierzę jakoś by w samochodach nie było postepu i nie wymagały one ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Tym niemniej nikt o tym nie gada bo by podwazył zaufanie u klientów taki zakład, który by ogłosił że jego pracowników ciągle trzeba wysyłać na przekwalifikowania. (Co za szef ich przyjmował skoro teraz nie pasują ich kwalifikacjie do stanowisk?)

Nikt się nie chwali ciągłym doskonaleniem pracowników, lecz jakością produktu i zaufaniem klientów.

A już na pewno nikt nie psioczy na oddaną pod swoją opiekę pociechę klienta, bo ten pojedzie do innego warsztatu.

Nie ośmieszamy my się trochę i nie sprawiamy wrazenia resortu specjalnej troski, takiej ochronki dla niedouczonych nieudaczników? Za to z pretensjami i oczekujących ciągłej pomocy.

Moze by tak raz ogłosić: idzie nam świetnie i umiemy uczyc. Dziekujemy Państwu Rodzicom za pomoc, ale my sobie poradzimy. Oddamy z wymienionym w głowie olejem i umyte.

Tylko nam przyprowadźcie dziecko i oddajcie do niego kluczyki;-) Np kluczyki odpowiedzialności i delegowania rodzicielskich kompetencji.

No ale najpierw na to trzeba sobie zapracować. Gdy nastały nowe czasy i  nowe myjnie:-), oddawszy samochód stałem obok by mi go nie rąbneli:-)

Teraz rzucam chłopakowi kluczyki i idę do kiosku po gazetę, a potem do sklepu obok bo mają dobre bułki.

Anka L11-05-2003 12:30:11   [#02]

Marku :-)

chyba się nawrócę ;-)

Nie mógłbyś tak co niedziela ?

ewa11-05-2003 12:34:43   [#03]

no mówię...

fajnie tak przy niedzieli, marek brawo :-))))))))))

grażka11-05-2003 12:51:12   [#04]
Marek  - bardzo pokrzepiające!
Czesia11-05-2003 12:53:12   [#05]

deszcz leje..

a ja piszę sprawozdanie z....

a w nim "o dokształcaniu, douczaniu nauczycieli, pomaganiu szkole, współpracy gremiów i środowisk"

chyba przestanę ;-)

Mariola11-05-2003 13:50:14   [#06]

O!

Marku, daj jeszcze namiary na ten Twój serwis, bo ja mam jakoś odmienne zdanie...
Owszem panowie bardzo mili, nawet może i mający pewne umiejętności ale ciągle w naszej polskiej rzeczywistości
Tak stwierdzam po wizycie w serwisie z samochodem na gwarancji...
Może kiedy się płaci za wykonaną czynność jest inaczej?
Chociaż...

Myślę,że i szkoły są takie jak serwisy :-)))
Małgorzata1011-05-2003 13:51:15   [#07]

Czytając wypowiedź Marka w oczy rzuciło mi sie magiczne słowo "odpowiedzialność".

Myślę, że to jest kluczyk do wszystkiego. Odpowiedzialny nauczyciel podejmując pracę, wie, że nie będzie lekko. Nie szuka zatem wokół kogoś lub czegoś (rodzice, środowisko,, itp.)na co mógłby zrzucić własne niepowodzenia, tylko uczciwie i odpowiedzialnie przyzna:"tak, popełniłem błąd" albo "tak, nie nadaję się do tego zawodu".

 Myślę, że w warsztatach samochodowych również są tacy, którzy się do tego nie nadają, nie nadążają...Ale albo sami odchodzą albo odchodzą klienci.

Nauczyciele szkolą się, kształcą, dokształcają i...bardzo dobrze. Mają jednak przy tym nieodpartą potrzebę informowania o tym, bo to jest jakaś forma usprawiedliwienia się. No cóż.. Niczym u Prusa "my już tacy".

Taka myśl mnie naszła między przygotowaniem drugiego dania a  podaniem obiadu na stół :)))

Samo życie.

Majka11-05-2003 14:13:31   [#08]

marzycielskie nastroje ? :-)

1. Marku, czy twój warsztat naprawia wszystkie samochody, czy jest specjalizowany?

2. czy obowiązuje rejonizacja autek?

2. Czy za autko bardzo zepsute, którego nie przyjęły inne warsztaty,  płacisz więcej?

4. Czy pracownicy warsztatu muszą opisywać każdą swoją czynność, by móc się wykazać pracą, czy wystarczy, że naprawią usterkę?

Marek Pleśniar11-05-2003 14:15:16   [#09]

byłbym zapomniał:-)

podczas wizyty stwierdzono podobno (bo nie bardzo dociekałem) konieczność wizyty mojego samochodu w poradni:-) - takiej od spalin czy hamulców. I, o dziwo, nie kazali mi do niej się udac lecz dowiedzieli się sami co trza. Wiem że moje hamulce;-) to rzecz wstydliwa, ale nie mam nic przeciwko by wiedzieli jak z nimi jest.
Marek Pleśniar11-05-2003 14:24:19   [#10]

spisali mi na kwicie długości 45 cm listę wymienionych części i dokonanych czynności (nawet nie wiedziałem ze takie w samochodzie są). Interesowało mnie jednakowoż tylko to na dole listy z dopiskiem "brutto". I nie wziałem udziału w zatwierdzaniu programu naprawiania autek ani nikt mi nie wręczył żadnej ankiety.

ale powiem najważniejsze - chyba zapiszę do nich moje autko. Niech juz tam chodzi.

grażka11-05-2003 14:44:29   [#11]

inne spojrzenie

nie narzekać!

Niedziela, 11 maja 2003


Łybacka: Hiszpanie uczą się od nas
RadioZet 12:56

Hiszpania, przygotowując się do reformy sytemu edukacji w zakresie ponadgimnazjalnego szkolnictwa zawodowego, próbuje wzorować się na polskich rozwiązaniach - oświadczyła na konferencji prasowej w Kielcach w niedzielę minister edukacji i sportu Krystyna Łybacka.

Minister powiedziała, że Unia Europejska nie ma wpływu na system edukacyjny krajów członkowskich. Jedyny przepis, który będzie nas obowiązywał jako członków Unii, to ten, że dzieci pracowników migrujących będą miały prawo do bezpłatnej nauki języka w kraju, w którym osiedlą się ich rodzice.

Najwięcej możliwości przynosi akcesja na poziomie szkolnictwa akademickiego. Prawie wszystkie polskie uczelnie mocno przygotowują się do jednolitego, punktowego systemu oceny. Za dwa miesiące do Sejmu powinno trafić nowe prawo o szkolnictwie wyższym - zapowiedziała Łybacka.

Minister podkreśliła, że nauczyciele, jeśli tylko zechcą, będą mogli podjąć pracę w kilku krajach Unii Europejskiej.

Marek Pleśniar11-05-2003 14:51:14   [#12]

olle

nooo! brawo Hiszpania. Jeszcze troszkę a bedą mieli takie dobre uczelnie wyższe jak my;-)
beera11-05-2003 14:54:42   [#13]

:-)))

matko- jaki świetny tekst, marku

I Wasza dyskusja :-)

Jestescie niebywali przy niedzieli :-)

ewa11-05-2003 15:04:26   [#14]

asia

niebywali to fakt, ale czemu tylko przy niedzieli? :-)))))))))))))))))
Gaba11-05-2003 16:10:59   [#15]

dzięki za tekst

MAJĄ DOBRE ZARZĄDZANIE - chciałabym tak móc, tak umieć!

Brawo Marku - chciałabym umieć sprzedawać dobry chleb, cokolwiek by to nie miało teraz znaczyć.

 

Od-powiedzialność - zgadzam się to magiczne słowo, ja od-powiadam na... na co od-powiada nauczyciel i kiedy nauczyciel od-powiada na... a kiedy za...

to było tak dawno... wykłady ks. Tischnera

Renata11-05-2003 17:05:01   [#16]

swoje trzy grosze...ale nie z zarządzania;-)

Kiedy mamy już ten swój samochodzik nie zastanawiamy się nad jego drzewem genealogicznym, wystarczy, że jeździ. Nie musimy zważać na reakcję tatusia i mamusi, jeśli naciśniemy zbyt raptownie na hamulec albo zamiast 3 biegu wrzucimy od razu czwarty.

Jesteśmy zadowoleni, kiedy w warsztacie wymienią nam uszkodzoną część albo całkiem wyrzucimy na złom wraka, by otrzymać z promocją (i dopłatą) nowe super autko. 

Też wstawiam swoje autko do sprawdzonego serwisu, tankuję w swej ulubionej stacji paliw. Nie pytam o kwalifikacje osób tam pracujących.

Wystarcza mi sprawność odbieranego autka, miła obsługa w stacji. A jeśli coś nie tak, poszukam sobie nowej firmy. 

Gdzie ma szukać innej firmy uczeń SP lub G, jeśli obowiązuje rejonizacja?

Jak wymienić „część” ucznia, jego psychiki, nastawienia do szkoły, podejścia do nauki, jeśli nie ma tu części zamiennych?  

Łatwiej jest zrobić to w autku.

 Jeśli serwisant pomyli się, o czym my klienci możemy nawet nie wiedzieć, części wymieniać będzie tak długo, aż znajdzie uszkodzenie. Samochód wcześniej czy później ruszy, a my odjedziemy zadowoleni.

Dziecko, jeśli dostanie dwóje w szkole, wyjdzie z niej z jej ciężarem. Poskarży się mamie, tacie jak nie docenił jego wysiłku nauczyciel, ileż to od niego wymaga…

A przecież można by dzieciaka wypuścić z tej szkoły dopiero jak nauczy się stosownych treści. A jak nie może, to na ławeczkę, krótkie znieczulenie, wymienimy, co trzeba i już…

Wszyscy będą zadowoleni…

 Nauczyciel, bo dzieciak umie. Rodzic, bo dzieciak zamiast dwójki przyniósł 5 albo 6 i umie, wie. Dzieciak, bo poczuł się jak lew…

Będzie ktoś pytał o kwalifikacje nauczyciela?

W serwisie samochodowym często do określenia zmian, zużycia części samochodowych wystarcza pomiar z urządzeń, które obsługują komputery.

Nauczyciele też mają taką możliwość – poprzez testy komputerowe, wspomaganie na zajęciach oprogramowaniem komputerowym…

Może doczekamy się czasów, kiedy wszyscy uczniowie wychodząc ze szkoły będą tak zadowoleni jak ci, którzy dziś wsiadają do swych autek naciskając gaz do dechy…

Może wszyscy będziemy niepospolici…

Tylko, czy wtedy nie będziemy szukali na gwałt ludzi mających rzadki rodzaj niepospolitości – będący połączeniem Sprawcy z Wychowawcą, by z powodzeniem stawić czoła następnym nadchodzącym wyzwaniom?

Jak pisze H. Gardner „żyjemy w czasach przytłaczającego tempa i rodzaju zmian. Nikt nie potrafi przewidzieć, jaki wpływ wywrą na nasze życie niezwykle szybkie komputery, sieci komputerowe, technologia laserowa, koniec zimnej wojny…”

” Do niedawna, można było zakładać, iż zawsze będą istniały takie ważne zawody jak lekarz, prawnik, księgowy i zawsze będą potrzebni robotnicy, sprzątaczki i salowi.”

„Wszystkie te założenia straciły dziś wszelką wartość. W ciągu ostatnich lat rola lekarza zmieniła się bardziej niż w ciągu poprzednich stu. Komputery i roboty przejęły wiele ról pełnionych dawniej przez zwykłych ludzi.”

Gardner nie wymienia tu nauczycieli, nie wspomina o serwisantach.

A odpowiedzialność, dobre bułeczki i chleb?

Tak jak zostawiamy serwisantowi kluczyk, tak rodzice powierzają nam swoje dziecko na czas zajęć. Obdarzają nas swoim mandatem zaufania.

To od nas zależy, co z tym mandatem zrobimy…

Mamy przed sobą żywych ludzi, ze swoimi wadami, zaletami, predyspozycjami. Nie możemy wymieniać im komórek, penetrować w genach, choć naukowcy jakby chcieli i tu zostawić swój ślad.

Od tego młodego pokolenia, które aktualnie wychowujemy zależy, jaka będzie przyszłość globalna świata. Jaką drogą pójdą przyszli naukowcy, w jaki sposób będą eksperymentować. Do czego wykorzystają cuda techniki.

O tym, czy dla następnych pokoleń uczniów nauczyciel będzie drogowskazem, sprawcą (przez małe s) i wychowawcą (przez małe w) decydujemy już dzisiaj my teraźniejsi nauczyciele.

Nie musimy się niczego wstydzić, nie jesteśmy gorszą grupą zawodową, mniej kompetentną, nie stanowimy resortu specjalnej troski – nie umniejszając nic temu mianu, bo w żadnym razie ludzie specjalnej troski nie są ani gorsi, ani drugorzędni, przypominam.

Nie wstydzę się tego, że przez cały czas dokształcam się. Robi to każdy człowiek, na swój sposób, na ową konieczność pogłębiania swej wiedzy z zakresu pracy, którą wykonuje.

Czemu samochód naprawiają inaczej?

A niech sobie naprawiają! ;-)

Marek Pleśniar11-05-2003 17:23:19   [#17]
:-)
Marek Pleśniar11-05-2003 17:27:58   [#18]

no ok, nie zbedę tego tylko głupawym uśmieszkiem:-)

myślę tak:

my - nauczyciele zachowujmy się tak jakbyśmy byli mechanikami z tego porządnego zakładu. Uczmy solidnie, terminowo oddajmy robote i kształćmy się nie wychwalając swoich zasług w tym dziele - bo kto sie nie uczy, nie idzie naprzód ten się cofa. Toteż żadna to zasługa w świecie konkurencji - to po prostu konieczność.

A rodzice niech nam pociechy oddają razem z owymi kluczykami zaufania.

Wszytko to dlatego że mimo naszego belferstwa i bycia wychowawcami zapracujemy sobie na to solidnie i zwyczajnie - bez zadęcia i roszczeń. O to mi chodziło.

Marek z Rzeszowa11-05-2003 17:36:41   [#19]

Wyobraziłem sobie warsztat samochodowy, który zatrudnia tylko absolwentów wyższych uczelni.

Warsztat, który naprawia "samochody" tak skomplikowane, że poznanie ich budowy (genotypu) zajęło kilka tysięcy lat pracy najwybitniejszych umysłów.

Warsztat, który ma obowiązek naprawiać wszystkie samochody, nawet te pochodzące z krajów objętych embargiem, zbudowane z matariałów nieznanego pochodzenia.

Warsztat, który musi naprawiać samochód, nie znając rodzaju uszkodzenia (bo "właściciel" ma prawo nie ujawniać wyników badań).

Warsztat, który "naprawia samochody" używając materiałów i majstrów według norm określonych przez rząd i sejm.

Warsztat, którego właścicielem (organem prowadzącym) jest facet nie mający nic wspólnego z techniką samochodową...

I wyszło mi, że znam doskonale ten warsztat. Oglądam go codziennie i wspólnie z kilkudziesięcioma zapalonymi "mechanikami" naprawiam i naprawiam...

Marek

Anka L11-05-2003 17:48:28   [#20]

Markowie

skoro tak dobrze znacie warsztaty i wiecie, który jest dobry i dlaczego, to czemu zatrzymujemy się na postawieniu diagnozy i opisie przypadka?

Są warsztaty serwisowe i są prywatne- w jednych i drugich można trafić na fachowców inaczej, ale może dlatego mają czas na praktykę, bo nie muszą wszystkiego opisywać?

pomyślmy teraz o policji- oni też mają swoją sprawozdawczość i mało czasu na pracę w terenie- skutki widzimy codziennie :-(

Marek Pleśniar11-05-2003 17:55:50   [#21]

Dwa zastrzeżenia Marku;-)

właściciel, ba, nawet szef szkoły też nie musi sie znać na uczeniu, nawet nie musi być nauczycielem. Zatrudnia fachowców. 

A normyok - oby były.

Tylko ....trzeba zatrudniać nie zapaleńców a kadrę. Przecież zdaje sie o takiego także dyrektora zabiega OSKKO? Fachowca - niezaleznego i żadnego tam zapaleńca lecz menedżera.

Nie ma kochać dzieci nauczyciel i pasjonować się szkołą, mi to niepotrzebne. Chcę by dobrze i z uśmiechem uczył mi dziecko. Bo taki zapaleniec to kocha dzieci jak ma dobry humor. A jak nie ma?

A ponadto wszystko święta prawda: sobie myślę że do niczego z takim reperowaniem - trzeba znać wyniki badań, miec do nich prawo. A te normy to wreszcie powinny być dobre, realne i niech wreszcie bedą,

I teraz cos powiem niemiłego.

Podczas konferencji w Poznaniu dogadaliśmy się z min. Zawiszą na temat kontaktów OSKKO z komórką ni mniej ni więcej tylko robiącę standardy oświatowe. Powołali takie coś.

Skomunikowałem się z nimi. W dłuuugiej i nic nie wnoszącej rozmowie dowiedziałem się, że oni nam zrobią standardy tylko mamy nie przeszkadzać. I nie ujawniać, Bo sie dziennikarze i stowarzyszenia uczepią - i zamiast pracować trza bedzie informować i konsultować.

Mam tu ochotę zrobić ankietę: z jakich lat rodem to mentalność?

A-Gomułka?

B-Gierek?

C-Jaruzelski?

D- :-)

Tak więc spokojnie Marku sobie czekaj, czekaj Renato, niech czekam ja, asia, ewa, gaba... Wszystko będzie ok. ONI nam zrobią standardy.

Tylko im nie przeszkadzajmy.

RomanG11-05-2003 18:08:26   [#22]
> mimo naszego belferstwa i bycia wychowawcami zapracujemy sobie na to solidnie i zwyczajnie - bez zadęcia i roszczeń.

Piękne słowa...

I aż boję się dalej pisać ;-)
Bo taka myśl, niestety przychodzi mi do głowy: czy to da się zrobić bez pieniędzy?
Pieniędzy na zajęcia pozalekcyjne, na sprzęt, na nowe firanki, na małoliczne klasy, pieniędzy wreszcie na płace dla nauczycieli...
Ilu prawdziwych fachowców, ludzi z tzw. klasą moglibyśmy zatrzymać w zawodzie na zasadzie PŁACĘ i WYMAGAM!! Dziś jest to: płacę i WYMAGAM. Zgodzicie się chyba ze mną, że klasę mają zapaleńcy, nauczyciele z powołania (słowem Wy, którzy odwiedzacie to forum :-)), ale ilu uciekło gdzie indziej!

Ubolewam, że tak piękną Markową metaforę sprowadziłem do banału, lecz w tym warsztacie przecież kapitał to podstawa. Potrzebna część z Francji? No problem! Telefon, kurier, za dwa dni już jest.
Marek Pleśniar11-05-2003 18:13:15   [#23]

owszem - bez forsy trza wracać do zapaleńców.

to prawda. Ale jak inwestujemy tak mamy. każda złotówka na edukację powinna dać kilka zł zwrotu.

Ale póki mamy "klasę" polityczną co nawet czasem jednej kadencji nie mysli a co dopiero dalej..

Anka L11-05-2003 18:41:24   [#24]
Skoro jednak wiemy, że opracowują standardy, to nie możemy się nie wtrącać. Chyba że jesteśmy jak grzeczne dzieci- siedź cicho, bo starsi rozmawiają?
Ja się nie godzę na siedzenie cicho
RomanG11-05-2003 18:56:45   [#25]

Aniu ;-)

Nie przeszkadzaj im.
Oni tam PRACUJĄ.
piotr11-05-2003 20:32:32   [#26]
Jakby to powiedzieć ...? Widzę ogromne różnice pomiędzy szkołą i warsztatem. Gdyby warsztat znalazł się dzisiaj na miejscu szkoły to z pewnością nie byłbyś Marku zadowolony z naprawy. Mechanicy z pewnością otrzymywaliby kilka razy w tygodniu nowe wytyczne i instrukcje od swoich zwierzchnich organów. "Jak naprawiać", "W ile osób naprawiać", "czym naprawiać", "w jakiej kolejności naprawiać", "jakie kolory samochodów naprawiać najpierw", "którą ręką trzymać klucze"....... W efekcie tego mechanik naprawiałby twoje cztery kółka z zamkniętymi oczami stojąc na lewej nodze zapisując co 10 sekund rylcem na glinianej tabliczce wykonane czynności i czytając co jakiś czas nowo otrzymane rozporządzenie. Naprawa trwałaby miesiąc a efekty byłyby opłakane. O kasie nie wspomnę.
benedu gda12-05-2003 01:01:07   [#27]

Na szczęscie uczyłem się o współczynniku humanistycznym

Marku, teks zgrabny - do czytania na luzie przy weekendzie. Tylko szkoła to ani warsztat samochodowy, ani piekarnia. Szkoła to aktualnie coraz bardziej przerost formy nad trescia, bardziej mitrega badania jakości niż totalna jakość od pierwszego dnia pobytu ucznia i jego nauczyciela w szkole. Ktoś tymi szkołami kieruje, ktoś te szkoły prowadzi, ktoś te szkoły nadzoruje. Kto bada jakość ich pracy? Trochę np. NIK i stwierdza mizerię i nic, oprócz obiektywnych usprawiedliwień.

Sprawa standardów - to największy skandal oświatowy reformy, wszyscy podchodzą do nich jak do jeża. A zgodnie z ustawą o dostepie do informacji publicznej wszystko powinno odbywać się jawnie, kto tego nie rozumie - nie powinien ani dnia dłużej pracować nad tymi standardami.

Nic nie straci - przejdzie na wcześniejszą nauczycielską emeryturę i zwolni miejsce dla tych, którzy rozumieją na czym polega społeczeństwo obywatelskie.

Ja się zgadzam z Anką L i nie zgadzam się na traktowanie mnie jak przygłupa, który nie dostrzega myślenia i działania inaczej na różnych piętrach naszej oświatowej rzeczywistości.

A na co zgadza się albo nie zgadza się OSKKO? Może zarząd się oświadczy. Tak myślę - że warto.

Marek Pleśniar12-05-2003 08:07:21   [#28]

oto słowo...

na nieszczęście nie uczyłem się nigdzie, więc właśnie czekałem i czekałem na recenzję jakiegoś humanisty. I oto jest;-)
benedu gda12-05-2003 08:30:20   [#29]

Uczymy i uczymy się - od słonecznego poniedziałku:-)

Marku,

każdy z nas wie gdzie się uczył i czego się nauczył. Uczyliśmy się długo i nauczyliśmy się dużo.

A cóż wart jest wysiłek bez cenzurki?;-)

I jeszcze dużo nauki przed nami;-)

beera12-05-2003 09:06:32   [#30]

Tak jest Marku! Kumasz bazę? ;-)

Każdy tu może pisać , co chce, byle zbytnio nie obrażał innych.

Ja w związku z tekstem marka oraz wypowiedziami innych mialam kilka interesujących refleksji. czasem warto nie zalatwiac na forum spraw lecz po prostu porozmawiać.

Co do standardów

Nikt tu nie podchodzi do nich jak do jeża- wystarczy poczytać witrynę oskko, być na konferencji w Poznaniu i przeczytac majowy numer Dyrektora Szkoły.

To Marek, czyli OSKKO, po wstępnych rozmowach z min. Zawiszą skontaktował się z MENISEm i rozmawiał na ten temat.

My  tak pracujemy .

Nie zamierzamy wytaczać nikomu wojny- zamierzamy współpracować.

Naszym zdaniem jest to jedyna droga do osiągnięcia sukcesu.

Staramy się zachować określoną postawę, którą wypracowalismy sobie przez lata doświadczeń.

...........

Co do oświadczyn

OSKKO nie musi się oświadczać nikomu, bo to nie kawaler do oświadczyn tylko stowarzyszenie, ktore ma jasno sformułowane cele- wystarczy poczytać statut.

Nie uda się nikomu, mam nadzieję, zrobić ze stowarzyszenia konstruktywnie myslacych ludzi tuby  dla gloszenia haseł .

 

............

A co do traktowania kogokolwiek jak przygłupa...

benedu gda12-05-2003 09:41:57   [#31]

OSKKO też buduje społeczeństwo obywatelskie

Dzięki za informację o nowym numerze Dyrektora Szkoły - jeszcze dziś przeczytam. Za ................ też:-)

beera12-05-2003 10:28:15   [#32]

hm...

co do.......... miałam na myśli raczej to, że nie traktuje się tak nikogo, kto na to sobie nie pozwala, ale to niepozwalanie wyraża się raczej w postawie niż w  wezwaniach "nie traktujcie mnie tak"

piotr13-05-2003 00:30:54   [#33]
brawo Asia
piotr13-05-2003 00:32:20   [#34]
a tekst Marka extra!!
Marek Pleśniar13-07-2013 17:27:52   [#35]

tak nam się to kiedyś dyskutowało - 10 lat temu....

i jak teraz wygląda to zderzenie, ten dwugłos?

===

#01 i #19?

i liczne inne tu padłe :-)


post został zmieniony: 13-07-2013 18:00:51
ola 1313-07-2013 23:12:00   [#36]

Aleś wykopaliska wykopał :)

A standardów dalej nie ma....

Marek Pleśniar14-07-2013 20:55:48   [#37]

ech, tak siebie czytam sprzed wykopalisk

ważę inaczej, wyglądam inaczej, łeb siwy

a zdanie aktualne jak wtedy:

"Tylko nam przyprowadźcie dziecko i oddajcie do niego kluczyki;-) Np kluczyki odpowiedzialności i delegowania rodzicielskich kompetencji."

tylko "dziecko" się zgadza:-) reszta bez zmian

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]