No to znów zamieszam... Artykuł stana ciekawy. Może pobudzi kogoś jeszcze do myslenia. Tylko znów tę refleksję trzeba przełożyć na decyzje - w formie mądrego prawa służącego dzieciom i nam wszystkim i działania pedagogicznego. W sprawdzaniu wiedzy i umiejętności wciąż obracamy się w kregu stereotypów. Nie 29,5 punkta średnio w Małopolsce (jak obwieściły już media) jest istotne, UJ i tak się ostanie. Czy dla istnienia społeczeństwa wiedzy potrzebne są sprawdziany i egzaminy w obecnej formule. A może coś na wzór bilansów zdrowia i sam korzystaj z ich wyników. Właśnie wolność w korzystaniu z talentów i cnót, to jest ideał. W roztropnym korzystaniu i wolność do, a nie od. Może warto zawalczyć o inne etapy kształcenia: pierwszy - przedszkolny ze wczesnym wspomaganiem rozwoju, drugi - wczesny szkolny: klasy 1-4 i szkoła podstawowa (elementarna i integralna), trzeci - gimnazjalny: klasy 1-4 i szkoła wprowadzająca w elementy wiedzy szczegółowej powiązanej z otaczającym światem, czwarty - licealny: klasy 1-4 i szkoła przygotowująca do samodzielnego rozwoju w różnych dziedzinach życia, np. aktywności zawodowej i naukowej (mono- lub interdyscyplinarnej). (upraszczam, bo zawodówki i nauka poza szkołą, czy technika, też mogą istnieć) I owszem egzaminy, oceny i wsparcie społeczne na tej podstawie na kolejnym etapie kształcenia. Może podstawa do okreslania tego wsparcia w układzie: ocena wewnętrzna, samoocena, ocena zewnetrzna (selekcyjna) . A że testy mogą być do bani . To prawda. Ja też znalazłem kwiatek: wg autorów przykładowego sprawdzianu, by znalęźć słowo zastępujące wyraz "choreografia" należy sięgnąć do słownika wyrazów bliskoznacznych. Siegnąłem do 7 (siedmiu) - w żadnym nie znalazłem tego wyrazu, sięgnąłem do słownika wyrazów obcych - każdy (też z siedmiu) mi pomógł. Trochę pokory dla własnej wiedzy, to mówię do siebie i do swoich najbliższych. |