Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Uczeń z upośledzeniem w stopniu umiarkowanym
strony: [ 1 ][ 2 ]
Tara27-11-2007 13:50:06   [#01]

Dziecko z takim orzeczeniem chodzące już od września do szkoły specjalnej.Matce ta szkoła i klasa do której dziecko uczęszcza nie odpowiada.Wniosła do mnie podanie o przyjęcie dziecka.Jest ono z mojego obwodu.Czy muszę przyjąć?

Klasy pierwsze mam liczne po 26 osób.Moje panie nauczycielki nie są po oligofrenopedagogice.Jak to dziecko będzie funkcjonowało w normalnej klasie?Czy nie stracą dzieci bez orzeczeń?

Proszę o pomoc bo nie ukrywam że nie chcę tego dziecka przyjąć.Może jestem w tym momencie nieprzyjemna ale cóż tak to czuję i widzę.

 

Fakir227-11-2007 16:28:24   [#02]

Dzieci z głębszym i głębokim upośledzeniem umysłowym są "nieintegrowalne" w obszarze edukacji. I to nie są tylko moje słowa, ale jest to stwierdzenie mądrzejszych ode mnie... I naprawdę nie ma tu znaczenia, że przepisy stanowią inaczej.

Trzeba przepisów przestrzegać - nie znaczy to jednak, że się musi z nich korzystać... Integrację MOŻNA wprowadzać, ale nie TRZEBA...

To co napisałem oznacza, że włożenie tego dziecka do klasy "normalnej" w szkole ogólnodostępnej nie będzie dla tego dziecka korzystne z punktu widzenia jego rozwoju, edukacji, komfortu życia... 

Będzie miało problemy adaptacyjne, problemy społeczne, w końcu też problemy z nauką.

Czy dzieci bez orzeczeń nie stracą?

To zależy od prowadzenia wychowawczego. Mogą zyskać - ucząc się zachowań prospolecznych, miłości bliźniego...

Źle prowadzone mogą też stracić - wytworzyć i utrwalić zachowania a- i antyspołeczne, "znieczulić się", wzbudzić w sobie zachowania agresywne...

Jeśli wszystko (kształcenie) bedzie się kręcić tylko wokół tego ucznia - może też stracić na jakości proces kształcenia pozostałych.

Tych może jest dużo. Wszystko zależy od tego, czy posiadasz bardzo dobrą, przygotowaną do podjęcia tego wyzwania kadrę.

Jednak - nie możesz przecież mieć, bo nikt takiej kadry nie kształci, gdyż... patrz zdanie pierwsze! 

To dziecko ma prawo do kształcenia specjalnego w odpowiedniej dla niego szkole (placówce).

Ty stwierdzasz, że nie masz specjalisty, klasy masz stosunkowo liczne. No i odpowiedniej kadry prowadzącej i wspierającej nie masz.

Jest demokracja - nawet jeśli niedobrze wykorzystywana...

Matka ma prawo... Ty masz obowiązek przyjąć (dziecko z obwodu)... Dziecko straci...

Pogadaj z matką, wypytaj DLACZEGO nie chce zostawić dziecka w tamtej szkole, zorientuj się o co chodzi? Czy faktycznie tam są błędy? Czy to tylko ambicja mamy? Czy jakieś inne względy?

Nie napisałaś wiele w swoim poście. Nie wiemy, czy ta szkoła do której chodzi to szkoła odpowiednia dla tego dziecka (szkoła dla umiarkowanie i znacznie) czy też specjalna, ale dla lekko uposledzonych.

W szkole dla lekko też to dziecko nie powinno być. Nie powinno, bo jest umiarkowanie upośledzone umysłowo. Chyba, że są tam tzw. "klasy życia", tylko dla głębiej...

Jeśli jednak to dziecko jest w jednej klasie z lekko upośledzonymi, to musi mu być źle. Bo i ten typ integracji się nie sprawdził...

Ale przynajmniej są tam ludzie, którzy wiedzą o co chodzi w upośledzeniu umysłowym - mają bowiem ukończone przynajmniej kursy kwalifikacyjne lub podyplomówki z oligo...

Ja zrobiłbym wszystko, by tego dziecka nie przyjmować - dla dobra tego dziecka...

Wiem jednak, że są ludzie, którzy myślą inaczej...

Kiedyś też myślałem inaczej - byłem nawet pełnomocnikiem kuratora ds wprowadzania integracji!!!

Po "wgryzieniu się" jednak w temat, po zebraniu doświadczeń - przeszło mi...

Karolina27-11-2007 16:35:45   [#03]

;)

Kluczowe pytanie.. i Fakir o nim wspomniał - dlaczego mama nie chce aby chodził do szkoły specjalnej nadal... co stało się, co na to wpływa...

Ja... zrobiłabym wszystko aby to dziecko przyjąć.

Pytanie - co da się zrobic....

Nic... tia.. przy okazji - na mojej sali gimnastycznej któryś rok z kolei zimą jest poniżej 10 stopni - nic nie da się zrobić.....krew mnie zalewa na kraj w którym nic ponoć nie da się zrobić!

AnJa27-11-2007 16:41:20   [#04]
da się- wystarczy:
1. wymienić okna i instalację co oraz docieplić ściany
albo
2. rozwalić to w cholerę i wybudowac nową, zgodnie z obecnymi normami
albo
3.rozwalic toto w cholerę i nie udawać w SIO, że ma się salę

warianty 1 i 2 wymagają od kilkuset do ok.2 mln złitych, wariant 3 kilkadziesiat tysięcy złotych

jak już coś zrobicie - napisz- mam ten sam problem
...
a Tara pisała o stopniu umiarkowanym - nie wie czym się to od głebszego i głębokiego rózni, możliwe że niczym
Karolina27-11-2007 16:49:22   [#05]

AnJa - mnie się też wydaje, że się da - ale ani ja burmistrz, ani nawet za-ca, ani dyrektor ani nawet za-ca... ;))))

Obawiam się zatem, że prędko nie napisze który wariant wybrano :) Z ciekawością jednak będą sledzić twoje poczynania.

 

A Tara napisała o problemie, który jest nam wszystkim znany - jak brak tych cholernych sal. Tyle, że sale powolutku gdzieś tam powstają - przy opreatywności decydentów. Znacznie łatwiej - wbrew pozorom zburzyć mur z cegieł niż z ludzkiej niemocy i chęci zmian myslenia na temat podejścia do uposledzenia.

Amen.

AnJa27-11-2007 16:51:55   [#06]
moje?

nie wystartuję na drugą kadencję- z powodu tej sali oczywiście
Karolina27-11-2007 16:52:44   [#07]
cwaniak ;)
Tara27-11-2007 18:25:21   [#08]

Fakirze 2 z zainteresowaniem przeczytałam Twoją wypowiedż.Z tego co chyba pamiętam to jesteś dyrektorem szkoly specjalnej?

Więcej informacji o dziecku?nie mam Jej orzeczenia,bo nie jest jeszcze uczniem mojej szkoły,do Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego została przyjęta zaraz po przedszkolu.Wydaje się więc że matka podpisując zgodę na umieszczenie dziecka właśnie tam wiedziała co robi bo ośrodek jest w moim mieście.

Rozmawiałam z Matką dziecka nie chce żeby dziewczynka tam chodziła bo w klasie są sami chłopcy i ona dziewczynka jedna.Nie wiem ile jest w tym prawdy Matka twierdzi że tamte dzieci są zaniedbane,podobno mają wszy i ta dziewczynka w tym środowisku żle się czuje.Wiem że kiedyś w tym ośrodku była szkoła życia,ale czy jest?jeszcze nie miałam czasu się tym zainteresować bo podanie matki wpłynęlo końcem tygodnia a ja od wczoraj na tym szkoleniu co to pisałam w innym wątku i chora.

Matka wprawdzie twierdzi że ma takie zaświadczenie od lekarza,które pozwoliło by PPP wydać orzeczenie o nauczaniu indywidualnym.

Nie wiem co robić.Do klasy wyższej w naszej szkole chodzi brat tej dziewczyki,chłopiec trudny wychowawczo.Zastanawialiśmy się dlaczego tak jest zbadaliśmy srodowisko rodzinne.Matka jest aktualnie z konkubentem i atmosfera w tej rodzinie nie jest najlepsza.

Mam 4 klasy pierwsze, jak pisałam liczne,poza jedną w której jest 3 dzieci z głębokim niedosłuchem i tam jest 20 uczniów,ale nie pozwolono mi sworzyc klasy integracyjnej,a tego dziecka też nie chcę tam dawać bo nauczyciel sie zamęczy.Ja wiem że nauczyciel musi pracować,ale jest odpowiedzialny za wszystkie dzieci i nie może czasu poświęcic tylko tej trójce albo jak przyjmę czwórce.

Wiem też że skoro jest to mój obwód szkolny to musze przyjąc zgodnie z literą prawa,tylko ta mama podpisała juz kiedys zgodę na inną szkołe.:-(

AsiaJ27-11-2007 18:45:25   [#09]

Fakir, zaczynam przyznawać Ci rację. Czytając twoje wypowiedzi, już jakiś czas temu poznałam twoją opinię na temat umieszczania dzieci z upośledzeniem umiarkowanym w klasach integracyjnym szkoły ogólnodostępnej. Oczywiście byłeś i jesteś nadal temu przeciwny.

Mam dziewczynkę z upośledzeniem umiarkowanym w II klasie integracyjnej gimnazjum.W I klasie było ok. Dziewczynka uczyła się swoim programem, miała dobry kontakt z wychowawcą-pedagogiem specjalnym i rówieśnikami. Problemy zaczęły się w tym roku. Zaczęła chorować, opuszczała dużo lekcji. Pobyt w szpitalu, liczne badania i konsultacje specjalistów. Diagnoza -objawy fizyczne to nie efekt choroby ale nasilonej nerwicy szkolnej. Dziewczynka źle się czuje w grupie rówieśniczej, nie rozumie żartów kolegów i koleżanek, tego co na lekcjach.Czuje się coraz bardziej wyizolowana. Lekarz sugeruje NI. Matka mimo wszystko chce aby jej dziecko uczyło się w szkole ogólnodostepnej a nie w szkole specjalnej. Póki co spróbujemy więc w ten sposób jej pomóc.

 

IkaP27-11-2007 18:45:31   [#10]
Masz już w klasie 3 dzieci niesłyszących. Ktoś przecież z nimi pracuje i jak rozumiem prowadzi zajęcia rewalidacyjne. To nie może być tak, że organ prowadzący nie wyraża zgody na zapewnienie odpowiednich warunków jak i kadry pedagogicznej niezbędnej do prawidłowego realizowania kształcenia specjalnego w Twojej szkole. Tu aż się prosi o klasę integracyjną.
Jacek27-11-2007 18:48:10   [#11]

o mojej podobnej sprawie pisałem tu http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=26715&p=615707#post615707

podobnej o tyle, że mam ale tylko jednego nauczyciela po pedagogice specjalnej. Dostałem od dziewczyn z forum masę materiałów do poczytania i może jestem o tyle w lepszej sytuacji, ze jest u mnie szkoła specjalna i najpierw tam skieruje kroki by nauczyciele stamtąd pomogli nam napisać program a najlepiej jak to widzę to by nauczanie indywidualne prowadzili nauczyciele z tamtej szkoły. Po prostu zatrudnię i już o ile się zgodzą a z klasą, do której trafi będzie się integrować na uzgodnionych z rodzicami lekcjach.

Nie wiem jeszcze wszystkiego bo rodzice nie trafili do mnie ale niebawem z nimi będę rozmawiał i przedstawię możliwości jakie mamy. Łatwo nie będzie ale staram się tez zrozumieć rodziców a z nimi kontakt będzie raczej dobry bo wiem jak to jest w tej chwili w SP, do której chodzi..

AsiaJ27-11-2007 18:51:45   [#12]
Taro - tak jak IkaP, staraj sie o utworzenie klasy integracyjnej albo przynajmniej godziny na rewalidację dla dziecka.U nas OP daje 4 godz. na dziecko z orzeczeniem poza integracją.
jool3827-11-2007 19:28:44   [#13]
U nas dziecko upośledzone w stopniu umiarkowanym oraz dysfunkcją narządów ruchu ma nauczanie indywidualne. Prowadzi je nauczyciel oligofrenopedagog. OP przydzielił godziny -po 3 latach jest to w tej chwili 8 godzin w tygodniu. Na wniosek rodzica, w oparciu o opinię PPP oraz podanie do dyr szkoły. Taka jest procedura przydzielania nauczania indywidualnego. Jeśli dziecko nie chce do tej placóki uczęszczać, rodzic ma prawo wystąpić z prośbą o przyjęcie do szkoły masowej. Ty musisz zdecydować, co dalej. Ale musi w takim wypadku być n-l wspomagający - oligofrenopedagog.Jesli takowego nie masz, to nie "uszczęśliwiaj" wychchowawczyni taką sytuacją.
anmar27-11-2007 19:32:45   [#14]

asiaj- masz wspaniałe OP, u nas wrzucają wszystkich do jednego worka i nie chcą dawać indywidualnie

 

elizab27-11-2007 20:07:12   [#15]

Do mojej szkoły chodzi dziecko z upośledzeniem umiarkowanym, do klasy integracyjnej. Oprócz tego dziecka w klasie są dzieci z orzeczeniami do kształcenia specjalnego ze względu na upośledzenie lekkie oraz przewlekłą chorobę. Gdy dziecko było na etapie kształcenia zintegrowanego jeszcze "organizacyjnie" wszystko funkcjonowało. W tej chwili, czyli na drugim etapie staje się to poważnym problemem. OP nie przyznaje osobnych godzin na realizację zajęc z tym dzieckiem, a przecież "ramówka" jest inna. Dziecko jest na lekcjach i realizuje własny program wraz z nauczycielem wspomagającym. Niestety ponieważ nasze dziecko  wymaga pracy indywidualnej pozostałe dzieci mogą liczyć na potrzebną pomoc z "doskoku". Na nauczanie indywidualne nie zgadzają się rodzice, którzy uważają, że dziecko rozwija się przebywając z dziećmi z tej klasy. Wcześniej również z tego powodu nie wyrazili zgody na wydłużenie etapu edukacyjnego. O szkole specjalnej nie chcą nawet słyszeć. A co do dzieci z tej klasy, to wspaniałe dzieciaki, które starają się opiekować, włączać do wspólnych zabaw, ale to co kiedyś im nie przeszkadzało zaczyna być problemem, coraz trudniej znaleźć wspólny temat do rozmów na korytarzu, trudniej włączyć do grupy podczas gier na wf. Częściej obserwujemy niestety marginalizowanie tego dziecka przez innych uczniów podczas przerw.

Dlatego uważam, że powinno się bardzo wnikliwie rozpatrzyć taką prośbę nie tylko patrząc na to co jest teraz, ale również patrząc co będzie za kilka lat.

 

Tara27-11-2007 20:14:04   [#16]

asiaj co do moich niesłyszących to mam dla każdego dziecka po 2 godziny zajęć rewalidacyjnych prowadzonych przez specjalistę surdopedagogiki.Są to godziny z OP.

Ale nie wiem co z tym upośledzeniem umiarkowanym.Muszę chyba porozmawiać z OP czy da mi pieniądze na ewentualne nauczanie indywidualne.

AsiaJ27-11-2007 21:00:17   [#17]
Jeżeli to dziecko ma upośledzenie umiarkowane( o ile dobrze zrozumiałam), to możesz odmówic przyjęcia do szkoły masowej, mimo rejonu. Tym bardziej,że nie masz klasy integracyjnej i wykwalifikowanej kadry po oligofrenopedagogice.Chyba,że Regulamin lub zarządzenia OP stanowią inaczej. Przeczytałam jeszcze raz cały wątek i ..nie wydaje mi się, żeby najbardziej łaskawy OP zezwolił na otwarcie klasy integracyjnej ze względu na 1 umiarkowane dziecko, które jest zapisane do szkoły specjalnej, czyli jest objęte pomocą specjalistyczną.
Jacek27-11-2007 21:04:41   [#18]
nie może odmówić
Tara27-11-2007 21:06:14   [#19]
Jacku ja nie mogę?czy OP nie może?
AsiaJ27-11-2007 21:07:23   [#20]
A dlaczego nie może? PP proszę. 
Karolina27-11-2007 21:09:10   [#21]

asiaj - oczywiście, że nie można odmówić. Można argumentować brakiem możliwości ale to czy rodzic zdecyduje się jednak posłać do tej szkoły czy nie - nie zależy na szczęście ani od OP ani od dyrektora szkoły - tylko od niego samego.

Wierzę, że PO jeszczę te pozycję rodzica umocni. Ładnie Tusk o dostępie dzieci niepełnosprawnych do szkół powiedział. To nie znaczy nic narazie i nic się od jutra nie zmieni - ale w tym kierunku powinniśmy iść a nie w kierunku n-tego zastanawiania się czy dyrektor chce czy może...

Tara27-11-2007 21:09:23   [#22]
No właśnie jakaś PP by mi się przydała do odmowy przyjęcia.
Karolina27-11-2007 21:10:00   [#23]
asiaj - USO gwarantuje równy dostęp wszystkich dzieci do szkól. Ty podaj PP że może ;))
Karolina27-11-2007 21:11:49   [#24]
Sorki dziewczyny ale musiałybyście sobie własne niepubliczne szkoły założyć, ustalić statut i w nim wpisać, że nie możecie przyjąć.
Tara27-11-2007 21:13:04   [#25]
Karolina czy Ty miałaś kiedyś w 635 osobowej szkole i 31 osobowej klasie dziecko z uposledzeniem w stopniu choćby lekkim?Ja mam ,nie dajemy rady.Tym dzieciom potrzebna jest pomoc specjalistyczna.Wiem co mówię.Nie mam pedagoga,psychologa a to co robi uczeń bo jest upośledzony przechodzi wszelkie granice.
Karolina27-11-2007 21:16:36   [#26]

Nie nie miałam..... mam za to własnego syna na NI - bo szkoła nie jest w stanie zapewnić mu takiego samego dostępu do edukacji jak jego rówieśnikom.

Ponieważ jestem i nauczycielką i mamą - wiem co mówię i nie zostawie mojego syna na łonie polskiej szkoły XXI wieku bo wylądowałby nie wiem gdzie....!

Taro... ja wiem, że można samego siebie przejść i dostać kota i być zmęczonym i bezlsilnym. Ale mama tego dziecka nie jest tej sytuacji winna. To ty jako dyrektor musisz (masz obowiązek) stawić czoła OP, i innym świętym aby to dziecko i ta rodzina otrzymała takie wsparcie jak pozostałe 634 w twojej szkole.

AsiaJ27-11-2007 21:17:57   [#27]
Jeżeli jest tak jak piszesz Karolino, i chyba muszę Ci przyznac rację,to przyjmując takiego ucznia, szkoła przy pomocy OP  powinna dostosowac warunki do możliwości Tego dziecka. Czyli ;albo otworzyc oddział integracyjny, albo dac godziny na rewalidacjęl ub NI. Czyż nie tak?
Karolina27-11-2007 21:23:24   [#28]
Dokładnie tak a nie szukać PP jak tego ucznia nie przyjąć.
Jacek27-11-2007 21:26:09   [#29]
ano właśnie :-)
AsiaJ27-11-2007 21:27:16   [#30]
Wydaje mi się,że Tara szuka rozwiązania sytuacji a nie jak tego ucznia nie przyjąć. A poza tym zwyczajnie się boi, bo nie ma doświadczenia.
Karolina27-11-2007 21:34:41   [#31]

Tara napisał tak:

Proszę o pomoc bo nie ukrywam że nie chcę tego dziecka przyjąć.Może jestem w tym momencie nieprzyjemna ale cóż tak to czuję i widzę.

Każdy się boi nowego.... problem jednak w tym, że "inne" dzieci - od tych z cukrzycą po uposledzenia stają się naturalną rzeczą każdej masowej szkoły. Coś trzeba z nimi robić.

Mam nadzieję, że i ja zostałam dobrze zrozumiana choc wiem, że Fakir myśli inaczej  i wiem, że nie zawsze obecnie da się - (m inn dlatego moj syn ma NI) to chodzi mi tylko o podjęcie prób , wysiłków i chęci.

Wiem, że mój syn w 31 osobowej klasie nie poradziłby sobie i żaden dyrektor nie musiał mnie do tego przekonywać. Nie godzę się jednak z faktem odgórnego decydowania o losach dzieci niepełnosprawnych.

Tara - bądź szczera z tą mamą, powiedz co możesz, co spróbujesz, co jest w zakresie twoich możliwości. Wspólnie ustalcie co będzie najlepsze dla tego dziecka. Powodzenia.

Tara27-11-2007 22:04:03   [#32]

Karolino wierz mi że w mojej dużej szkole i mojej nauczycielsko dyrektorskiej "karierze"miewałam różne dzieci.Kończyły moją ogólnodostępną szkołę dzieci głuche,upośledzone w stopniu umiarkowanym(ale były niesprawne ruchowo więc nauczanie indywidualne) .Mam wielu uczniów z ADHD i też w pierwszej klasie wydawało się że nie damy rady,a jednak już w drugiej jest dobrze.Dzieci z cukrzycą czy epilepsją też były.Ale ten rok jest niestety szczególny:w pierwszej klasie jak już pisałam mam troje dzieci z głębokim niedosłuchem,w innej pierwszej dziecko po porażeniu mózgowym ciut niesprawne ruchowo,w szóstej tego z upośledzeniem w stopniu lekkim który wykorzystuje swoją sytuację i nie ma dla niego żadnych autorytetów.W jeszcze innej chłopca który ma kilka rozpraw sądowych z powodu kradzieży a sąd rodzinny nie wydaje decyzji o demoralizacji.

Karolino ja gdybym nie miala wątpliwości to bym tu nie dyskutowała,nie prosiłabym o pomoc.Ja nie powiedziałam jeszcze nie ale czuję że temu dziecku nie będzie w szkole dobrze bo może inne bedą robić mu krzywdę?może będą się z niego śmiać ?Bo zdaje sobie sprawę ze nie mając kogoś z oligofreno(dopiero w tym roku 2 dziewczyny wyslałam na podyplomówki)bez pedagoga i psychologa nie damy sobie rady?

Poza tym z całym szacunkiem  i tolerancją i milością dla tych dzieci okazuje się ze my nauczyciele nie mamy czasu zająć się tymi najzdolniejszymi na zasadzie "bo one i tak sobie poradzą)

Karolino to są dylematy nauczycieli i dyrektorów i każdy z nas chce wybrać mniejsze zło lub inaczej postąpić słusznie.

 

 

Karolina27-11-2007 22:15:14   [#33]

No tak.... dylemat czy zająć się tym najzdolnijeszym czy najsłabszym to fatalny wybór.

Przepraszam, chwilowo uchylę się od dalszych wskazówek, nie wiem co poradzić. Sama widzisz, że tych dzieci przybywa.

Zrób jak uważasz, życzę szczerze dobrych wyborów i jak najmniej dylematów.

Jacek27-11-2007 23:41:07   [#34]

Taro.. i ja mam wiele obaw przed tym jak trafi do mnie dziewczyna ale nie mam wyjścia bo rodzice nie chca z tego co wiem do szkoły specjalnej.. Chce z nimi uczciwie pogadać i powiedzieć na czy stoje i co moge zaproponować o ile sie wszystko uda a tego nie wiem... To mój pierwszy przypadek dziecka z tak dużym upośledzeniem..

Widzę tą dziewczynkę często bo SP jest w tym samym budynku, dzieciaki ją akceptują i nie ma problemów pod tym katem w SP. Ale wiem, że w gimnajzum może być inaczej bo wiek robi swoje a burza hormonów w tym wieku różne może płatac figle. No a tym bardziej jeśli nie uda mi się zatrudnic nauczycieli ze szkoły specjalnej więc zostaniemy sami z problemem i tylko ewentulane kontakty ze szkołą specjalną coś pomogą... Dlatego wazna jest szczera rozmowa z rodzicami i wyłożenie kawy na ławę ale jeśli "się uprą" to nic nie poradzę ani ja ani Ty i ten wózek trzeba będzie pchać jak najlepiej potrafimy... cóż innego możemy zrobić...

Fakir228-11-2007 09:45:16   [#35]

Andrzeju (#04)...

Mamy 4 "stopnie" (czy też poziomy) upośledzenia umysłowego: lekkie, umiarkowane, znaczne i głębokie. Umiarkowane i znaczne często (choć nie do końca słusznie) łączy się i okresla mianem "głębszego" upośledzenia. :)))

Coraz częściej za to odchodzi się od mówienia o upośledzeniu w przypadku lekkiego... Dookreśla się te osoby jako "mające problemy z uczeniem się". Tak jest na tzw. Zachodzie... I u nas już to zaczyna funkcjonować - np. lekarze orzecznicy mówią o lekkiej niepełnosprawności dopiero przy umiarkowanym upośledzeniu umysłowym...

Karolino... Napisałaś: "...Znacznie łatwiej - wbrew pozorom zburzyć mur z cegieł niż z ludzkiej niemocy i chęci zmian myslenia na temat podejścia do uposledzenia..."...

Nie do końca się z tym zgadzam (w kontekście tzw. integracji) - co zresztą dobrze wiesz...

Przypominam pytanie zasadnicze: Co ma być pierwsze? Przygotowanie warunków do wprowadzenia (sensownego) działań integracyjnych (jakichkolwiek) czy też wprowadzać działania i kosztem tych, którzy w to wchodzą dopiero "wywalczać" warunki?

Erica Schuhardt w swoim "kontinuum" tak to ujęła: IZOLACJA---INTEGRACJA---NORMALIZACJA---PARTYCYPACJA, gdzie pod "integracją" rozumie właśnie zorganizowanie warunków, pod "normalizacją" zinternalizowanie w społeczeństwie oczywistości, że jesteśmy jednością i normalne jest, że się między sobą różnimy, pod "partycypacją" oczywistość, że wszyscy możemy i kreujemy ten świat oraz z niego korzystamy na równych prawach.

Karolino, nie ma chyba potrzeby powtarzania po raz "enty" tych samych argumentów... Masz dużo racji, jest dużo patologii, prawa rodzica, dziecka nie są respektowane... Ale też nie są respektowane prawa innych dzieci, prawa innych rodziców, nauczycieli, dyrektorów...

Jest dużo do zmiany, bardzo dużo...

Istota sprawy leży moim zdaniem w innym miejscu - jakoś NIKT się nie odniósł do mojego stwierdzenia, że osoby głębiej upośledzone umysłowo są NIEINTEGROWALNE w obszarze edukacji. To, że dajemy sobie radę na poziomie kształcenia zintegrowanego jeszcze nie oznacza, że jest to optymalne, efektywne, potrzebne czy wskazane...

Tara... Wiadomo, że "na odległość" te nasze rady są jakie są... To bardziej takie "dywagacje w temacie"... Uważam jednak, że nauczanie indywidualne - jeśli nie jest konieczne lub jedyne (jako wyjście z sytuacji) nie jest rozwiązaniem najlepszym...

Asiaj... Zaczynasz przyzxnawać mi rację... Jestem optymistą i wierzę, że kiedyś przyznasz mi ją całkowicie :))) Problem leży nie do końca w założeniach, ideach... Problem leży w praktyce - a jaka jest, sama wiesz...

Elizab - dokładnie o to mi chodziło, gdy napisałem, że będą problemy!!! Ty masz kochane dzieciaki a i one juz powoli mają przecież dosyć, prawda? No, ale rodzice chcą...

Muszę skończyć - w końcu trzeba popracować... Ale wrócę :)))

Karolina28-11-2007 14:47:18   [#36]

Przypominam pytanie zasadnicze: Co ma być pierwsze? Przygotowanie warunków do wprowadzenia (sensownego) działań integracyjnych (jakichkolwiek) czy też wprowadzać działania i kosztem tych, którzy w to wchodzą dopiero "wywalczać" warunki?

Zgoda, ale kto ma te warunki wprowadzać? Przepisy są od dłuższego czasu. Tak naprawdę mało kto je zna i wynika to choćby z pytań - czy mogę nie przyjąć. Nieustannie padają pytania podstawowe na forum, nieustannie wracają podstawowe dylemsaty - brak kadry, brak kwalifikacji, brak miejsca, przeładowane klasy, brak możliwości itd...

Szkoły są nieprzygotowane - z tym się zgadzamy wszyscy. Tylko kto ma je zacząc przygotowywać jak nie dyrektor lobbujący na rzecz tych dzieci w OP, przewidujący, że takowe prędzej czy później się zjawią; podnoszący ten temat nieustannie w OP - i podobnie itd....

Nie rozmawia się też z dziećmi na temat "inności". Problem wysmiewania przez resztę klasy, odsuwania się od niepełnosprawnego.... to się nie stanie samo. Nad tym muszą pracować wszyscy, od najmłodszych lat. Im wcześniej dzieci napotkają na swojej drodze niepełnosprawnego kolegę tym naturalniej go przyjmą, pomoga i będą tolerowac. Często tu piszą nauczyciele o takim zjawisku i wielu sobie z tym radzi.

Pytanie czy chcemy się tym zająć.

Czy warto, czy mamy siłę i motywację.

Nie posłałabym dziecka głeboko uposledzonego, niepełnosprawnego ruchowo do masowej szkoły - ale jak czytam tu nie o takim dziecku mowa.

Kwestia szczerej rozmowy z mamą. Ponownie.

 

AnJa28-11-2007 15:06:44   [#37]
dzięki Fakir za wyjasnienie- może i ze wstydem, ale przyznać muszę, że na szczęście nie muszę się na tym znać

Karolina-mam z tym przygotowywaniem mieszane uczucia- bo rozumiem,że jesli do szkoły specjalnej trzeba dojechać albo oddac dziecko do internatu, a chce je miec przy "sobie" jak najdłużej, bo chce i umie z nim pracowac dla jego dobra, to ta lokalna masowa szkoła powinna też zrobic wszystko, by się do pracy z takim dzieckiem i jego rodzicami dostosować.

Ale jeśli jest w najbliższej okolicy (albi z dobrze zorganizowanym dojazdem) szkoła stworzona specjalnie do pracy z tymi dziećmi, mająca odpowiednio przygotowane sale, odpowiednio liczne klasy i wykwalifikowaną kadrę - to nie rozumiem dlaczego w pozostałych szkołach miałoby stosowac się półśrodki by dostosowac ją JAKOŚ do potrzeb kilkorga dzieci?

Co do akceptacji dzieci z dysfunkcjami- mam oczywiście spaczone spojrzenie, bo to szkoła ponadgimnazjalna- ale w ciągu 3 juz roku (od tego czasu w naszych obiektach mamy coś w rodzaju nieformalnej filii szkoły specjalnej dla dzieci z upośledzeniem lekkim i umiarkowanym) i nie spotkałem się z innymi zachowaniami "naszych" dzieci niż ich niezauważanie (podobnie zresztą jak innych niż znajomych uczniów naszej szkoły) lub życzliwość (czasmi spontaniczna, czasami trochę wymuszona- bo "tamte" dzieci często zaczepiają "nasze") - czyli jednak albo w domu, albo w podstawówkach czy gimnazjach rozmawiano z nimi na temat "innych".

Mam w tej chwili też 2 z dysfunkcjami ruchowymi- jedno chodzi do szkoły z 3 rok mamą, drugie mieszka w interncie - no, ale to inna bajka juz i oni naprawdę nie mają wyboru- żałuję jedynie, ze nie mam i nie będe miał w najbliższej przyszłości windy dla nich.
Karolina28-11-2007 16:54:32   [#38]
No widzisz a ja mam tak, że nie rozumiem dlaczego ty nie rozumiesz ;)
AnJa28-11-2007 17:05:34   [#39]
no widzisz- bo ja chyba jestem jednak małoempatycznym pragmatykiemi nie rozumiem po co komplikowac rzeczy proste, na dodatek wiedząc, że w efekcie i tak będziemy mieli pretensje, że ten ywór, o który zabiegaliśmy będzie daleki od nawet już nie doskonałości, a zwykłej przyzwoitości

a kierowanie nauczycieli szkoły masowej na oligo dlatego, ze przyjdzie do niej 2 czy 3 dzieci wymagających takiego przygotowania (z argumentacją: no bo może dla Pani zabraknąc pracy, a prawdopodobnie nie mających do tego najmniejszych predyspozycji- to autentyczne jest) zostawię bez komentarza
Karolina28-11-2007 18:46:21   [#40]

AnJa - ja narazie żadnego nauczyciela na oligo nie skierowałam , nawet siebie - a zastanawiałam się, czy by mi taki papier życia nie ułatwił. Z prostej przyczyny - te studia generalnie kiepskie są - wg mnie - ale mogę być wybredna.

Nauczyciele powinni być szkoleni w toku studiów, w metodyce - jak treści przekazywać uczniom z problemami edukacyjnymi na pozimie przynajmniej podstawowym.

Specjaliści typu psycholog czy terapeuta powinni osobno być zatudniani w każdej szkole i nie róbmy ceregieli z nauczania tych dzieci.

Tak jest świat urządzony, one są wśród nas nie obok. Sorki.

AnJa29-11-2007 08:59:36   [#41]
są- i nigdy nie miałem żadnego kłopotu z takim własnie postrzeganiem tych dzieci

ale szkoła masowa jest wg mnie zbyt okrutnym doświadczeniem nawet dla tego "normalnego" dziecka

a co do 2 srodkowych akapitów- no pewnie!
Fakir229-11-2007 10:19:56   [#42]

Napisałaś Karolino: "...Szkoły są nieprzygotowane - z tym się zgadzamy wszyscy. Tylko kto ma je zacząc przygotowywać jak nie dyrektor lobbujący na rzecz tych dzieci w OP, przewidujący, że takowe prędzej czy później się zjawią; podnoszący ten temat nieustannie w OP - i podobnie itd..."

No właśnie...

Problem w tym, że ja posiadając taką znajomość rzeczy jaką posiadam i będąc dyrektorem szkoły ogólnodostepnej z pewnością nie lobbowałbym za tym, by dzieci głębiej upośledzone umysłowo (dokładniej: umiarkowanie i znacznie uposledzone) uczyły się w szkołach ogólnodostepnych...

Te dzieci są nieintegrowalne w obszarze edukacji... Nie da się sensownie (to znaczy optymalnie, z pożytkiem dla wszystkich) zorganizować procesu edukacyjnego tych uczniów w "masówce"... Niezależnie od posiadanych zasobów finansowych, wsparcia itd.

Nie udało się - mimo prób i masy pieniędzy - zorganizować tego nigdzie na tzw. Zachodzie.

Można stworzyć godne warunki - i nic...

Mozna wyeliminować negatywne zachowania uczniów pełnosprawnych wobec naszych - i nic...

Kształcenie i wychowanie "naszych" wymaga zarówno specjalistycznej wiedzy (mniejsza z tym, czy obecnie pracujący takową posiadają, czy są fachowcami...) jak i odpowiednich warunków (organizacyjnych - np. eliminacji przerw - i materiałowych - w tym także sprzętu, pomocy...).

Kształcenie specjalne wymaga stosowania odpowiednich (specjalnych) metod, form i środków. To truizm.

Nie da się tak po prostu połączyć metod, form i środków kształcenia "masowego" z takowymi kształcenia specjalnego. Nie można jednocześnie, w tym samym garnku, zrobić sufletu i zupy owocowej...

"Wsadzenie" tego w ramy "masówki" jest bardzo, bardzo trudne i tak naprawdę tworzyłoby swoisty "twór"... - tylko po co? Qui bono? Jakie prawdziwe korzyści?

Przypominam, że piszę o głębiej a nie o lekko!

Gdy boli mnie ząb idę do stomatologa - specjalisty a nie do lekarza ginekologa, choć i ten powinien coś na temat zębów wiedzieć jako lekarz...

Napisałaś tez Karolino: "...Nie rozmawia się też z dziećmi na temat "inności". Problem wysmiewania przez resztę klasy, odsuwania się od niepełnosprawnego.... to się nie stanie samo. Nad tym muszą pracować wszyscy, od najmłodszych lat. Im wcześniej dzieci napotkają na swojej drodze niepełnosprawnego kolegę tym naturalniej go przyjmą, pomoga i będą tolerować..."

Z tym się zgadzam.

Niekoniecznie jednak muszą tego kolegę spotkać w tej samej klasie w szkole...

Według moich doświadczeń i wiedzy - właśnie spotkanie tego kolegi w klasie (do której został wsadzony na siłę - z różnych powodów) staje się często przyczyną późniejszego braku tolerancji, odrzucenia...

No i moim zdaniem nie powinno chodzić tylko o "tolerowanie"!

Pytasz: "...Pytanie czy chcemy się tym zająć..." - ja tak, jak Ty to proponujesz to nie chcę...

Pytasz: "...Czy warto, czy mamy siłę i motywację...". Moim zdaniem - nie warto. Siła by się znalazła, jednak przy braku motywacji (a ta wynika przecież z dążenia do dobrego celu) nie powinna być wykorzystana...

No i napisałaś Karolino na końcu: "...Nie posłałabym dziecka głeboko uposledzonego, niepełnosprawnego ruchowo do masowej szkoły - ale jak czytam tu nie o takim dziecku mowa..."

Jeżeli odpowiesz sama sobie, głośno i uczciwie, na to pytanie (dlaczego nie posłałabyś głęboko upośledzonego) to masz już przynajmniej część odpowiedzi na pytanie, dlaczego ja nie posłałbym umiarkowanie...

Wszyscy chcemy dobra dla naszych dzieciaków. Ale musimy chcieć ich dobra, nie naszego (czytaj też zaspokojenia własnych ambicji, sublimacji roczarowań, uzasadnienia umęczenia i wyrzeczeń...).

Do chwili obecnej nie znam przykładów (ani polskich ani zagranicznych) dobrej, sensownej i z punktu widzenia psychologiczno-pedagogicznego korzystnej integracji osób głębiej niepelnosprawnych intelektualnie z pełnosprawnymi w obszarze edukacji. Są podejmowane wciąż od nowa próby (najczęściej wychodzą one ze środowiska rodziców) - i znowu ciśnie mi sie na usta pytanie: qui bono?

miw29-11-2007 10:24:14   [#43]
Mam ucznia z upośledzeniem w stopniu lekkim i nie bardzo wiem jak dalej postąpić. Jestem dyrektorem szkoły ponadgimnazjalnej od września tego roku, w czerwcu przez nieuwagę chyba uczennica została przyjęta do liceum profilowanego. Mama nie bardzo chce przenieść uczennicę do zasadniczej szkoły, a wiem że tylko w takiej szkole może się uczyć zgodnie z przepisami, dopiero po skończeniu w liceum uzupełniającym. dziecko kompletnie sobie nie radzi, co mam zrobić?
AnJa29-11-2007 10:27:24   [#44]
jesteś pewien/pewna że nie moze z upośledzeniem w liceum?
miw29-11-2007 10:45:49   [#45]
nie ma ramówki dla takiego ucznia, jest ramówka dla uczniów z adnotacją nie dotyczy uczniów z upośledzeniem umysłowym. Nie jesteśmy szkołą specjalną
miw29-11-2007 10:53:07   [#46]
natomiast ramówka do zsz jest taka sama jak dla uczniów z upośledzeniem umysłowym, dlatego wydawało mi się, że po gimnazjum taki uczeń może uczęszczać do szkoły ogólnodostępnej zasadniczej zawodowej, a następnie w liceum uzupełniającym
zgredek29-11-2007 17:13:04   [#47]
nie masz racji
AnJa29-11-2007 17:19:49   [#48]
a możesz bliżej- znaczy dlaczego nie ma?

bo moim zdaniem też nie ma- ale nie wiem dlaczego;-)
zgredek29-11-2007 17:34:02   [#49]

uoso:

Art. 1. System oświaty zapewnia w szczególności:

1) realizację prawa każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej do kształcenia się oraz prawa dzieci i młodzieży do wychowania i opieki, odpowiednich do wieku i osiągniętego rozwoju;
 
4) dostosowanie treści, metod i organizacji nauczania do możliwości psychofizycznych uczniów, a także możliwość korzystania z pomocy psychologiczno-pedagogicznej i specjalnych form pracy dydaktycznej;
 
5) możliwość pobierania nauki we wszystkich typach szkół przez dzieci i młodzież niepełnosprawną oraz niedostosowaną społecznie, zgodnie z indywidualnymi potrzebami rozwojowymi i edukacyjnymi oraz predyspozycjami;
 
5a) opiekę nad uczniami niepełnosprawnymi przez umożliwianie realizowania zindywidualizowanego procesu kształcenia, form i programów nauczania oraz zajęć rewalidacyjnych;
 
----------------------
 
do szkoły ponadgimnazjalnej przyjmuje się na podstawie dość szczegółowych zasad rekrutacji
jeżeli dziecko przyjęto - to znaczy, że spełniło warunki przyjęcia
 
 
 

miw29-11-2007 19:23:20   [#50]
Zgredek ja wszystko rozumiem, znam ten przepis, czytałam go setki razy, tylko mi powiedz co z ramówką w liceum profilowanym. Bo ramówka w szkole ogólnodostępnej jest z adnotacją nie dotyczy uczniów z upośledzeniem umysłowym. Nie wiem gdzie mam taką ramówkę znaleźć. Myślałam już o dostosowaniu wymagań edukacyjnych do poziomu rozwoju tej dziewczynki, ale cały czas mam wrażenie, że w tej szkole sobie nie poradzi mimo chęci wszystkich. Bo to chyba nie chodzi o to żeby skońćzyła średnią szkołę, ale o to żeby coś z tego wyniosła, i dobrze się czuła. A nie jestem pewna czy dobrze się czuje uczeń, który z żadnego przedmiotu sobie nie radzi. Więc zgredek w takim razie czy mógłbyś jeżeli oczywiście dysponujesz udostępnić mi ramowy plan zajęć w liceum profilowanym dla ucznia z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim. Będę bardzo wdzięczna,
strony: [ 1 ][ 2 ]