pedagog pracuję w szkole w ktorej takiego nie ma. To oznacza dla mnie i dla nauczycieli jedno- przejęcie prawnie właściwych dla pedagoga zadań na siebie. Nie ukrywam, ze moim zdaniem nie jest to proste. Pedagog szkolny to w szkole powinna byc POSTAĆ. Nie jest on typowym nauczycielem. Nie ocenia dzieci, nie klasyfikuje ich. Wciela sie on w różne role. Jest urzędnikiem- w takim samym stopniu jak jest nimkazdy nauczyciel. Wypełnia dokumenty, prowadzi kolejne sprawy. W tej roli wychowawcy, bądź nauczyciele sa w stanie go zastapić. Jednak urzędnicza rola nie jest najwazniejszą, ktorą pedagog pełni w szkole. Powinien on byc przeciez kimś w rodzaju Rzecznika praw dziecka . Sadze, że te spełnia tym lepiej im bardziej nie ocenia i nie klasyfikuje uczniów. W tej roli, moim zdaniem żaden nauczyciel go dobrze nie zastapi. Więc, co się dzieje w takiej szkole gdzie pedagoga nie ma. Jakos radzimy sobie z urzędniczymi powinnościami, ktore w sytuacji niezatrudnienia pedagoga spadaja na nas. I jakos też , z trudem,. bo z trudem realizowalismy jego inne powinności. Jednak mam wrażenie, że czasy się zmieniły, czy co..., bo coraz częsciej odczuwamy ABSOLUTNĄ potrzebę wsparcia. Po prostu nie dajemy rady... Ilośc problemow, ktora dotyka szkołę rośnie z roku na rok. Moim zdaniem pojawiają się dla pedagoga tu nowe zadania: konieczność zwiększenia ilości kontaktów z rodzicami i zmiana kierunku tych kontaktow. Poza zwykłymi pedagogizacjami pojawia się konieczność organizowania spotkań z policjantami związanymi z narkotykami, szczere rozmowy o seksualności dzieci. pilotowanie spraw związanych ze sprawdzianami ( teraz ja to robię - kontakty z PPP itd) programy profilaktyczne- tu także pojawia się konieczność włączenia pedagoga. Realizowanie programu profilaktycznego tylko podczas zajęc lekcyjnych pachnie fikcją W takiej sytuacji jak moja szkoła- ktora obejmuje swoim działanim 4 wsie i ktora oddaje swoich uczniów do miasta do klas gimnazjalnych istnieje absolutna koniecznośc przywiązania pracownika - pedagoga- nie do szkoły lecz obwodu. Nie wiem, czy jasno się wyrażam. Gdybym MIAŁA pedagoga ( czego bardzo pragnę) powinien on byc odpowiedzialny TAKŻe za dzieci będące w gimnazjum ( być może we współpracy z pedagogiem gimnazjalnym) a mieszkajace w obwodzie mojej szkoły podstawowej. Wydaje mi się, że to, iż pedagog szkolny znałby dzieciaki 6 lat, znał rodziny, potrafił się z nimi porozumieć byloby szansa dla niektorych moich gimnazjalistów na skończenie tego gimnazjum. Moim zdaniem Pedagog szkolny w takich przypadkach jak moja szkola , mógłby być po prostu pedagogiem. ooooo ale się rozmarzyłam :-) |