Forum OSKKO - wątek

TEMAT: P O R N O G R A F I A
strony: [ 1 ]
Gaba29-03-2003 06:40:59   [#01]

A w szkole zawsze cos nowego... cały czas sie uczę!

kto ma pod ręką prawną definicję "pornografii"?

kiedy i co jest pornogrfaią...

jakie tu działają normy prawne... - konkretne zapisy

jak chronicie dzieci w szkole... (musze sobie przemyśleć dobrze moja historię

 

jak to jest z rozpowszechnianiem treści pornograficznych w Internecie...

prawo, zapisy, netykieta, spamowanie.

 

 

A czy możena kogoś molestować słownie?

Marek Pleśniar29-03-2003 07:40:13   [#02]

http://www.ppw.com.pl/290300.htm

http://www.republika.pl/paspo/page18.html

http://free.polbox.pl/k/kleczek/Pornografia_nowelizacja_KK1.htm

na szybkiego z googli:-)

Alfred29-03-2003 07:46:02   [#03]
PORNOGRAFIA [gr.], pisma, druki, filmy, wizerunki i inne przedmioty wykonywane i rozpowszechniane w celu wywołania u odbiorców podniecenia seksualnego; nie jest przedmiotem pornograficznym reprodukcja dzieła sztuki; rozpowszechnianie (tzn. udostępnianie większemu gronu osób) oraz sporządzanie, przechowywanie lub przewożenie w celu rozpowszechniania przedmiotów mających charakter pornografii jest przestępstwem w Polsce i w większości innych państw, a obowiązek jego ścigania jest objęty konwencjami międzynar.; w niektórych krajach (np. Dania) nie karana.

molestować ndk IV, ~tuję, ~tujesz, ~tuj, ~ował, ~owany
«natrętnie o coś prosić, nudzić ciągłymi prośbami; naprzykrzać się» Molestować kogoś o coś.
 
Ewa z Rz29-03-2003 07:50:42   [#04]

Hmmm...

Pamiętam jak posłowie mieli wielki problem z prawną definicją pornografii... Nie wiem czy coś wowczas ustalili...

Każdy czuje co to takiego...

Marek Pleśniar29-03-2003 07:57:03   [#05]
posłowie mają problem z różnymi definicjami: lobbing, korzyść materialna, interes państwa, wyborcy.. itd itd
choć każdy czuje....:-))
Gaba29-03-2003 08:31:13   [#06]

To normalne, że dziecko mówi bogatym językiem erotycznym...

jest sobie chłopiec, którego "soczysta polszczyzna" zaskoczyła nawet mnie - 5 miesięcy próśb nie pomogło - jemu wszystko z białą chusteczką, i dostał naganę, zszokowana mama wzięła kartę przekazania, przez 5 miesiący draństwa i gwałtu uprawianego na innych dzieciach mama konsekwentnie odmawiała pomocy psychologa, stawiała się sumienne do szkoły, by bagatelizować, bo to takie rozwojowe - teraz się popłakała przed urzednikiem KO, że jej nie pomogliśmy, więc poszła na skargę - na szczęście powiedziała górze, że ona nie widzi problemu w tym, że jej dziecko tak mówi, że sobie ubrdałam.

Na biurku mam skargi rodziców, notatkę policyjną, 3 notatki służbowe - zarzut jest - dlaczego rodzinie nie pomogłam?

 

dlaczego ja tej rodzinie nie pomogłam? Sama się zastanawiam... czy można pomóc komuś, kto konsekwentnie odmawia? A teraz broni się przez atak? Co takiego dzieje się w rodzinie, gdzie chlpiec mówi tak, że najstrasi górale... i to nie jest q... i sp... ,a bogate peryfrazy oparte na konceptach barokowych, gdzie niewinna redukcja wyrazu - sprowadzona jest do "redukcji wyraza w spodniach" - chłopiec nie potrafi mysleć inaczej! Skarzyli się na niego wszyscy.

A teraz sobie rozważam (bo jaka mogłaby być skuteczność jakiegokolwiek urzędu :)))))   w takim państwie jak nasze, gdzie przestępca ma większe prawa niż... ofiara) - skierowanie do sądu sprawy przeciwko temu, chłopcu, który naraził moją córkę (ofiarę) na słuchanie plugastw przez wiele miesięcy, założył stronę w Internecie i zachęcał kolegów do oględzin i podziwu (stronę wywalono, ale ja mam kopię!!!) - powiedziałam to tej mamie - odpowiedź była, że przesadzam.

 

Wg szefostwa - ja powinna skutecznie pomóc, jak pomóc, jak ktoś nie chciał, na moje uwagi, wskazówki, by skorzystać z pomocy terapeuty, stałej codziennej opieki np. w szkole przyszpitalnej, w placówce, w klasach integracyjnych , gdzie pracuja z pscyhologiem codziennie... - powiedziano, że przesadzam, na każde uwagi szkoły, odpowiedź jedna - że to tylko tak.

Dzieci tego chłopca nazywają zboczeńcem.

Myślę, że być może powinnam napisać do sądu, bo byc może jest krzywdzony w rodzinie... - tego się obawiam, bo żaden normalny rodzic, ze wstydu nie śmiałby tego przekazac dalej, a oni nie... to oni są skrzywdzeni.

Muszę sobie to przemyśleć.

PawełR29-03-2003 09:14:56   [#07]

Być...

może jest to właśnie problem z rodzicami, Gabo. W szkole mojego syna, przy podobny przypadku, nauczyciel nie wytrzymał, teraz odszedł niby to na urlop zdrowotny. Nie wytrzymał i chciał zastąpić ojca... Można Ci tylko życzyć wielkiej łaski spokoju i cierpliwości...
Marek Pleśniar29-03-2003 09:33:33   [#08]

gaba.. w zdecydowanej większości przypadków takie zachowania są odzwierciedleniem tego co dziecko obserwuje w domu..

więc jak niby tenże dom ma Ci pomagać? Gdy oni własne są sprawcami. Świadczy też obrona przez atak.

Człowiek zawsze najbardziej jest rozdrażniony i najbardziej atakuje w sytuacji gdy nie ma racji, gdy czuje się winny.. Tak jak najbardziej nas irytuje u innych nasza własna niepożądana cecha:-)

Nic tu nie zdziałasz chyba..

maeljas29-03-2003 09:39:40   [#09]

Znam ten ból

i serdecznie Ci Gabo współczuję.
Jakże często rodzic swoim postępowaniem wymusza na nas konieczność bycia bezdusznym biurokratą, bo:
- trzeba  z każdej rozmowy z mamuśką sporządzać notatkę słuzbową,
- trzeba na piśmie (poleconym - za potwierdzeniem odbioru) zaproponować spotkania z psychologiem szkolnym i pedagogiem,
- trzeba  na piśmie (poleconym - za potwierdzeniem odbioru) zalecić mamuśce udanie się do poradni PPP na terapię rodzinną - (nawet po rozmowie z rodzicem wysyłam wszystko listem poleconym, bo kiedys rodzic podważył treść notatki, którą sam podpisał, twierdząc że nie podałam mu informacji zapisanych w notatce, a on w zdenerwowaniu nie wiedział co podpisuje!!!)
-  itd.
Oczywiście rodzic tego nie wykonuje........

Zresztą to "trzeba"  robiłaś i co..........

Coś jest chorego w naszym prawie, że w tak patologicznych sytuacjach nie tylko jesteśmy bezsilni, ale dodatkowo musimy znosić upokorzenia tłumacząc się, że nie jesteśmy wielbłądami.

Pozostaje nam tylko sąd - sama kiedyś radziłam się was i do takich wnisków to się sprowadziło - tylko że sąd to sąd - tu potrzebne są dowody, mamuśka spreparuje kilo dokumentów na swoją obronę i wyjdzie na to, że bezpodstawnie oskarżamy kogoś. Smutne i czasami to odbiera ochotę do wszystkiego.........
Gaba29-03-2003 10:26:30   [#10]

 Pierwsze - moja intucja mi podpowiada mi naprawdę to, co wyartykułował Marek... jemu to ktoś w domu robi, albo robi coś, co pwodouje, że mały inaczej nie potrafi.

 

Drugie - to to - że jakoby ja wyrzuciłam chłpca ze szkoły... a to matka sama wzięła papiery...

coby było gdybym poprosiła o to, by mi to udowodniono, przecież zarzut sie udawadnia!

maeljas29-03-2003 11:17:47   [#11]

i to jest

porażające - my -( tzn szkoła) intuicyjnie lub na pewno wiemy, ze problemy dziecka to przede wszystkim wina "domu", ale - i tu zacytuję Marka:

"Nic tu nie zdziałasz chyba.."

Nic nie mozna sensownego zdziałać- a jak dochodzi do drastycznych sytuacji - wtedy padają gromkie pytania "A co szkoła zrobiła?"

A co ja mam zrobić, skoro dla matki i ojca dziecka jest normalne, że 17-letni chłopak "gdy się źle czuje" śpi z matką???
Gaba29-03-2003 11:32:42   [#12]

Mój to tylko trzynastolatek, ale to ja przesadzam jako szkoła i ja wyrzuciłam - nie wyrzuciłam, kobita wyszła czerwona ze wstydu, było nas na szczęście 4 osoby - pedagog, wice, ja i sekretarz.

Więc powiedzą, jak się urzędnik spyta -

- czy ma mój syn przyjś? do szkoły,

- zrobi pani jak pani uważa, niech pani ratuje dziecko, niech pani go zaprowadzi do psychologa, my pomozemy,

- jemu nie potrzeba żadnego psyhhologa, to ja go przeniosę, ale gdzie...

- ma pani obok siebie szkołę integracyjną,

- ja tam nie mieszkam,

- to gdzie Pani mieszka?

- ja go przeniosę - to moja sprawa...

benedu gda29-03-2003 11:33:28   [#13]

bez pobłażania

Jest to ewidentne zagrozenie demoralizacją. Każdy może i powinien powiadomić o tym fakcie sąd rodzinny. Można też i trzeba wystąpić do kuratora oświaty o przeniesienie do innej szkoły (wcześniej potrzebna jest w tej sprawie uchwała rady pedagogicznej), w której będą stosowane odpowiednie środki lecznicze, terapeutyczne, resocjalizacyjne. W tym momencie ten problem będzie problemem sadu, KO a nie Twoim i Twojej szkoły. Szkoła nie musi zajmować się każdym problemem jeśli przekracza to jej możliwości. Na urzedników KO mam wypróbowany sposób - jeśli wiedzą jak sobie poradzić z problemem proponuję zatrudnienie do jego rozwiązania, ale na umowie o dzieło. Wynagrodzenie płatne tylko wtedy, gdy będzie zapowiadany efekt. Jeszcze żaden chetny "mądrala" nie zgodził się na takie warunki. 

Teraz, gdy chłopaka nie ma już w szkole, wniosek do sądu też jest wciąż aktualny. Brak reakcji na takie zachowanie jest błędem pedagogicznym. Trochę na tym znam się, bo przez ponad dziesięć lat pracowałem i z dorosłymi i z nieletnimi przestepcami.

Polecam znakomitą książkę Stantona E. Samenowa "Zanim będzie za późno. Poradnik dla rodziców i wychowawców dzieci trudnych" Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2001. Kto czytał?

Marek Pleśniar29-03-2003 12:06:27   [#14]
nie wiem czy tu prosta recepta pomoże. Z relacji Gaby wynika że wyraźnie mają się czego wstydzić ci rodzice. Matka na pewno coś ukrywa przed szkoła, sądem i poradnią. Nikt nic tu nie powie - żaden z uczestników sprawy.
RomanG29-03-2003 12:25:09   [#15]
Ale chyba zawiadomienie sądu będzie jakimś działaniem szkoły, które można wykazać w sprawozdaniu do KO?
- Robimy na razie, co możemy i ...czekamy na rozstrzygnięcia bardziej tu kompetentnego organu, panie wizytatorze. ;-)
beera29-03-2003 19:26:44   [#16]

Dziecięce zabawy...

Gaba pisze o dziecku w wieku gimnazjalnym..

Nie wiem, czy wiecie, ze ten problem dotyczy juz podstawówek.

I w dodatku nie są to jednostkowe przypadki...

Już bardzo wczesnie, w klasie nawet III - IV dzieci uzywają niewybrednego slownictwa i to bardzo świadomie.

Okrzyki typu " Oni się stosunkują" często niosa się z podwórka szkolnego.

Szczypanie dziewcząt w posladki i piersi, zabawa w lapanie się za jądra.

Ostatnio znalazłam taki zeszyt wróżb uczennicy ( wzorowej) z klasy VI.

Wygladało to tak:

Janek- pocałuje- ................- w piz......

Tomek- wyj......-kasię- w d......

To bylo coś niewyobrażalnego...

Wręczyłam ojcu tę wróżbę , gdy przyszedł mi opowiadać, że w katolickim kraju nie powinno się robić (w karnawale nawet) w piątek dyskotek.

I że on jako chrzescijanin, w tym duchu wychowujący córkę, protestuje przeciwko ohydnym, demoralizującym praktykom szkolnym...

..............

Wiecie... czasem naprawdę nie wiem, co robić. I o ile za wiele spraw winię szkołę ,tu oczyszczam sobie sumienie...

Ale często sobie zadaję pytanie- czy to na pewno są jeszcze dziecięce, niewinne zabawy?

Marek Pleśniar29-03-2003 19:37:40   [#17]

wiemy

nie tylko .. To jest więcej - zmieniło się to.

aha, a co odpowiedział ten pobozny tata?

Leszek29-03-2003 21:44:18   [#18]
No tak, raz, drugi i trzeci takie zachowanie można puścić mimo uszu (oczu)...
A potem, niestety, trzeba zacząć próby reakcji mieć udokumentowane (nie uciekniemy przed papierami).
Pozdrawiam
dorota01-04-2003 08:32:53   [#19]

 To dotyczy już siedmiolatków. Mam kilku w mojej klasie: Chłopców i.... co gorsza również dziewczynek.

Przykre! Ale myślę, że tego typu zjawiska są wynikiem pewnej mody na seksualizm. Filmy, zdjęcia, rozmowy, reklamy. Dorośli udają przed dziećmi, że nic się nie dzieje , ale właśnie swoim postępowaniem podkreślają atrakcyjność tematu.

Brak zaspokojenia potrzeb w wyniku , np. pracy zawodowej, sukcesów materialnych, intelektualnych - kompensują sukcesami na płaszczyźnie seksualnej. I widocznie to im wystarcza. Typowe "uzwierzęcenie"!

Przykre, ale prawdziwe! My - jako szkoła nie możemy im pomóc. jak można pomóc komuś, kto nie chce tej pomocy.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]