Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Pozdrowienia z Paryza
strony: [ 1 ][ 2 ]
Gaba20-10-2007 19:05:07   [#01]
nie mam polskich liter _ alz caluje wszystkich mocno
DYREK20-10-2007 19:13:36   [#02]
Ach, ten Paryż:-)
mamma20-10-2007 19:14:36   [#03]
a w Paryżu pada snieg?
beera20-10-2007 19:15:25   [#04]

pozdrawiaamy paryz, wieżę i gabę

:)

Małgoś20-10-2007 19:27:15   [#05]

wow!

perfumy, wino i malarstwo...

byłam tam przed laty...

w d'Orsay poryczałam się na widok prawdziwych "vangoghów"

zazdroszczę i pozdrawiam :-)

musi byc tam slicznie - bo mniej turystów i więcej magii (jesienno-zimowej)

AnJa20-10-2007 20:01:14   [#06]
nie ryczałem w Paryżu

drżały mię nogi mocno- na wiezy- ale ze względu na lek wysokości

reszta- chała
ejrut20-10-2007 20:03:30   [#07]
Pozdrawiam serdecznie gabę i Paryż............
Zola20-10-2007 20:27:47   [#08]

AnJa

;-)
Magosia20-10-2007 20:33:43   [#09]

Gaba:-)

Zacytuję Małgoś:

zazdroszczę i pozdrawiam :-)

elka4020-10-2007 20:34:16   [#10]

gaba

pozdrawiam gorąco

mam nadzieję, że też kiedyś zobaczę Paryż i mnie zachwyci
pinkas20-10-2007 20:36:16   [#11]
pozdrawiam gabę i zazdroszczę :)
Małgoś20-10-2007 21:00:36   [#12]

wspominki

wieżę akurat wspomninam bez sentymentu - brzydka machina do wyduszania kasy z turystów, na dodatek fatalna organizacja sprzedaży i kasowania biletów, a na szczycie było tłoczno i wietrznie

ale reszta była ok:

rejs po Sekwanie:

Impresja

Montparnasse:

Katedra Notre Dame:

i Dzielnica Łacińska:

EIT-3.jpg (72484 octets)

no i oczywiście ...Musée de la Parfumerie Fragonard

 

...

ale myslę, że Gaba nacyka fotek bardziej aktualnych ;-)

Magosia20-10-2007 21:11:40   [#13]

Też mnie na wspominki naszło - jak chcecie - to zapraszam :-)

Małgorzata Nowak                                                                                  Niemce, 5.01.2003.

 

SYLWESTER W PARYŻU

            Na początek anegdota. Liceum, fizyka. Profesorka udziela nam praktycznej lekcji stosunków międzyludzkich.

 –Jeśli w życiu staracie się wszystko zdobyć i zatrzymać w taki sposób (tu demonstracja zaciśniętej dłoni) to nic nie stracicie, ale i niewiele dostaniecie. Jeśli otworzycie się do innych – dłoń szeroko rozpostarta – wiele rozdacie, ale i otrzymacie.

 Nie pamiętam prawie żadnych praw fizycznych (może poza ciałem zanurzonym... i akcją równą reakcji) a prawo „otwartej dłoni” zapamiętałam i stosuję do dzisiaj. I działa. Właśnie dostałam w prezencie wycieczkę do Paryża.

Radość, oczekiwanie i lęk...

            Dziwne, prawda? Jadę do Paryża i zamiast się cieszyć, odczuwam lęk. Boję się podróży (a kocham podróżować), martwię się rozstaniem z synem (syndrom matki jedynaka), nie wiem, w co się ubrać (objaw typowy). Coraz bliżej wyjazdu, lęk nie ustępuje, w telewizji relacje o wypadkach autokarowych w Czechach, oblodzonych drogach i paraliżu na autostradzie. Jeszcze chwila i zdezerteruję. Na szczęście mąż nie ulega babskim fanaberiom i ze stoickim spokojem znosi moje przedpodróżne rozdrażnienie.

Wyjeżdżamy w nocy 28 grudnia z Lublina. Autobus, którym mamy dojechać na miejsce zbiórki w Warszawie, opóźnia się. –Wiedziałam, że coś się wydarzy...- myślę w duchu. Taksówką jedziemy na dworzec kolejowy, łapiemy pociąg. Na Dworcu Zachodnim jesteśmy sporo przed czasem. Podjeżdża luksusowy neoplan, pani pilot czyta listę podróżnych: - Państwo Nowak... Zajmujemy pierwsze siedzenie, przed nami prawie dwa tysiące kilometrów.

Trasa krajowa wiedzie przez Łódź, Konin, Poznań, Wrocław. Dosiadają kolejni uczestnicy wycieczki. Przekraczamy granicę, na nocleg zatrzymujemy się na obrzeżach Pragi. O szóstej rano pobudka i po śniadaniu (szwedzki stół) opuszczamy jeszcze śpiącą stolicę Czech. Kontrola graniczna i autostradą przez Niemcy zdążamy w kierunku Paryża. Ciszę drzemiącego autokaru przerywa z rzadka dźwięk komórki. Za oknem monotonny krajobraz, nie zauważam, kiedy minęliśmy granicę Francji. Jestem niepocieszona: żadnego stempelka w paszporcie, żadnego znaku, że wjechaliśmy?

Już dwudziesta- zatrzymujemy się w Reims. Stolica Szampanii słynie z XIII wiecznej gotyckiej Katedry Notre Dame. Charakterystyczne ścięte francuskie fasady zachwycają koronkowymi ozdobami i rzeźbami uśmiechniętych aniołów. Nocna iluminacja potęguje lekkość monumentalnej budowli. Zaczynam nareszcie cieszyć się wycieczką – jestem we Francji!

Kolacja około dziesiątej w restauracji sieci Bistro Romain. Orzeźwiający aperitif, na przystawkę pasztet w cieście francuskim z sałatą, dalej jagnięcina z frytkami, sery, czekoladowe ciasto... Trzy rodzaje wina – robi się wesoło, mój lęk i zmęczenie podróżą znikły...

Nocleg w hotelu Luizjana trwa krótko, po lekkim śniadaniu (dla chętnych croissaint i czekolada) jedziemy zwiedzać Paryż.

Muzea, perfumy i Sekwana...

Zaczynamy od Łuku Triumfalnego. Zbudowany w latach 1806-36 wg projektu J.F.Chalgrina, na cześć armii napoleońskich, z charakterystyczną rzeźbą Marsylianki dłuta F. Rude`a i  Grobem Nieznanego Żołnierza. Z góry zapierająca dech w piersiach panorama Paryża, widok doskonale wyjaśniający nazwę – Plac Gwiazdy. Od monumentalnej budowli rozchodzą się na wszystkie strony świata główne ulice francuskiej stolicy. Brak czasu na odszukanie charakterystycznych obiektów, trudno jednak nie zauważyć Wieży Eiffla, Bazyliki Sacre Ceur i rozświetlonej mimo porannej pory arterii Pół Elizejskich.

Kolej na Muzeum Perfum Firmy Fragonard. Poznajemy techniki wyrobu słynnych francuskich perfum – na litr esencji zapachowej uśmierca się tonę kwiatowych płatków. Zapach lawendy, jaśminu, wanilii. Odurzeni schodzimy do sklepu, w którym po okazyjnej cenie (?... 70 euro) można kupić komplet buteleczek perfum. Poprzestaję na pakieciku suszonej lawendy i wodzie toaletowej. Chwila wolnego czasu – fotografujemy gmach Opery Paryskiej , podziwiamy witryny magazynu La Fayette.

Następny punkt napiętego programu –Luwr. Karty muzealne pozwalają uniknąć kilometrowej kolejki. Zadanie z gatunku nierozwiązywalnych: jak „zwiedzić” najbogatsze na świecie muzeum sztuki w ciągu dwóch godzin? Wybieramy opcję podstawową:  Nike z Samotraki, Wenus z Milo i obowiązkowo Mona Lisa. Niestety, o kontemplacji nie ma mowy, dzieło Leonarda da Vinci umieszczone za kuloodporną szybą otacza zwarty, skłębiony tłum. Mieszają się języki, rasy, błyskają mimo zakazu flesze... Magia tajemniczego uśmiechu, czy konieczność zaliczenia? Pewno jedno i drugie. Udaje nam się spotkać wzrokiem z Giocondą...Próbujemy trafić do wyjścia, nie jest to łatwe, po drodze oglądamy ekspozycję klejnotów królewskich Ludwika XV. Chwila odpoczynku pod kopułą szklanej piramidy – zbudowana na dziedzińcu Luwru kryje wielki hall z kasami, kawiarniami, stoiskami oferującymi pamiątki. Kupujemy kilka pocztówkowych reprodukcji.

Spacer w Ogrodach Tuileries postanawiamy uświetnić kawą, której ceny próbujemy nie przeliczać na polską walutę...Świeci słońce, jest ciepło, mąż zapatrzył się na uroczą Tajlandkę, mnie wpada w oko zabójczo przystojny Murzyn. Niech żyje Paryż, stolica europejskiej kultury!

            Przejazd autokarem wzdłuż Kompleksu Zabudowań Inwalidów, wysiadamy obejrzeć Grobowiec Napoleona. Małego Kaprala darzę sympatią ze względu na wzrost i znak zodiaku – dwie rzeczy, które nas łączą. Monumentalny sarkofag nie robi na mnie specjalnego wrażenia, bardziej interesuje mnie życie niż cisza świata umarłych.

            Zbudowana na Polu Marsowym w 1887-1889 Wieża Eiffla to najbardziej znany w świecie symbol Paryża. Wzniesiona z okazji wystawy światowej, dla uczczenia setnej rocznicy Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wsparta na czterech podstawach 7000 tonowa stalowa konstrukcja, z tarasów na trzech poziomach umożliwia podziwianie panoramy metropolii. Godzinna kolejka – dobiegający zewsząd język polski i skośnookie spojrzenia prowadzą mnie do wniosku, iż co drugi „Francuz” to Polak, a co trzeci to Azjata...Winda wiezie nas na górę. Poranna pełna elegancji i symetrii panorama z Łuku Triumfalnego przeistacza się w trudną do ogarnięcia grę świateł, monumentalny kalejdoskop rozświetlonego przedsylwetrowego Paryża. Przykuwa wzrok Sekwana z podświetlonymi barkami, złota kopuła Mauzoleum Napoleona, błękitna poświata Montmartre. Co czuję? Podziw dla ludzkiej wyobraźni, możliwości, dreszcz fascynacji miejscem, czasem i nastrojem...

            Wino podczas kolacji potęguje wrażenia, najbardziej smakują mi sery zagryzane bagietką. Na zakończenie pierwszego dnia w Paryżu rejs statkiem po Sekwanie. Moje możliwości przeżywania wyczerpały się, wtulona w fotel śledzę  zmieniające się widoki, fasady, pomniki, mosty...zatrzymuję wzrok na zamieszkałych barkach (gdzieś tu jest i ta należąca do Whartona). Odurzona nadmiarem wrażeń zasypiam pod lekkim kocem we francuskim hoteliku na obrzeżach Paryża.

Z Sorbony na  Plac Pigalle

            Dzień rozpoczynamy spacerem po Dzielnicy  Łacińskiej: Panteon (tu obok wielkich synów Francji spoczywa Maria Curie-Skłodowska),Sorbona, College de France. W Ogrodzie Luksemburskim zaskakują mnie kwitnące bratki (31 grudnia!), Katedra Notre Dame zachwyca finezją wczesnego gotyku. Fotografuję się w zerowym punkcie, od którego mierzone są odległości; zaglądamy do budek bukinistów nad Sekwaną i już musimy wracać do autokaru.

Przejazd ulicami Paryża: Place de la Concorde (czyli plac Zgody),Place Vendome z hotelem Ritz (stąd po raz ostatni wyjechała księżna Diana), gmach Starej Opery Paryskiej. Zwracamy uwagę na płynność paryskich ulic, kierowcy lekko włączają się do ruchu, pozornie nie przestrzegając zasad, bezkolizyjnie wchodzą w sznur pojazdów bez klaksonów, przekleństw i gwałtownego hamowania.

            Zapada wieczór, czerwono-różowe witryny na Placu Pigalle przyciągają uwagę nie tylko panów, mijamy słynny Moulin Rouge, czyli kabaret Czerwony Młyn. Zatłoczonymi uliczkami Montmartru wspinamy się do Bazyliki Sacre Coeur. Zapada zmierzch, Paryż spowity szarobłękitną podświetloną mgłą czaruje swym kolejnym wcieleniem. Próbuję zatrzymać ten widok pod powiekami...

 

 Sylwestrowa noc na Polach Elizejskich

            Uroczysta kolacja w restauracji o wdzięcznej nazwie „Nos Ancetres Les Gaulois” na Wyspie św. Ludwika. Kolejne kulinarne doświadczenia: kadzie z pętami kiełbas, kamionkowe gary pełne oliwek, dwucentymetrowych ogóreczków, beczki z winem, kosze z bukietami z warzyw i ogromne tace z serami, które już nauczyłam się jeść ostro zakończonym nożem. Trzygodzinna biesiada i zawartość glinianych dzbanów napełnianych  przez czarnoskórych kelnerów integruje skutecznie wielojęzyczne towarzystwo. Posileni, w nastroju godnym sylwestrowej nocy jedziemy na Pola Elizejskie powitać Nowy Rok.

            Próba spaceru kończy się niepowodzeniem, tłum, w którym spotkały się chyba wszystkie nacje, języki i stany sunie w kierunku Łuku Triumfalnego ochranianego przez przystojnych i niezbyt skutecznych przedstawicieli paryskiej straży miejskiej. Północ – strzelają korki szampanów, całujemy się ze stojącymi wokół ludźmi. Czuję radość, lekkość bytu, życzliwość otaczającą nas zewsząd. Uśmiechają się do nas skośnookie Chinki, z Japończykami pozuję do zdjęcia, mąż wręcza mi różę kupioną od sympatycznego Murzyna. Zjednoczyła się ta Europa! A kiedy wreszcie słyszę po polsku: „Wszystkiego najlepszego!” z ulgą po językowych łamańcach, odpowiadam: Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Wszystkiego najlepszego dla wszystkich...

La Defense, Bruksela …i Niemce

            Nowy Rok – ostatni dzień w Paryżu. Wyjeżdżając zwiedzamy Paryski Manhattan – najnowocześniejszy kompleks zabudowań miejskich – Dzielnicę XXI wieku –La Defense. Szkło, aluminium i futurystyczne formy architektoniczne. Robi wrażenie, jednak w mej pamięci pozostaje średniowieczna lekkość i finezja Katedry Notre Dame – tej z Reims i Paryża...

Po drodze do Polski zwiedzamy jeszcze Brukselę, mimo deszczu i późnej pory tętniącą życiem na Grande Place i kuszącą owocami morza w uroczych restauracyjkach. Żegnamy stolicę Belgii, przed nami 20 godzin podróży do Warszawy. Jedyna granica, na której musimy się zatrzymać, to ta, dzieląca nasz kraj od Unii Europejskiej.

Do naszych rodzinnych Niemiec (tych koło Lublina) docieramy przed północą 2 stycznia. Z noworocznym szampanem czeka na nas syn. Wróciliśmy szczęśliwie, zdrowi, pełni wrażeń. Sylwester w Paryżu? I ja tam byłam, niezłe wino piłam, a co widziałam, Wam opowiedziałam...

 

Małgorzata Nowak

 

P.S. Naszym sponsorem była moja siostra Iwonka Choina, która wygraną w konkursie wycieczkę organizowaną przez Orbis Travel wspaniałomyślnie nam ofiarowała jako prezent pod choinkę, za co Jej najmocniej dziękujemy.

 

 

eny20-10-2007 22:25:42   [#14]

Jestem pod wrażeniem!

Magosiu jak wspaniale piszesz. Czy każdą podroż, wydarzenie tak pięknie i profesjonalnie opisujesz? Naprawdę jestem pełna podziwu.

Paryż jako taki nie jest obiektem mych marzeń choć może powinien być.Moja córa jest nim zafascynowana, mówi biegle po francusku i w przyszłym roku rozpoczyna tam studia. To jej fascynacja a ja tylko kibicuję...

Ala20-10-2007 22:37:28   [#15]

Gaba

pozdrawiam Ciebie i Paryż :-)
jadwa20-10-2007 22:44:13   [#16]

AnJa-jesteś jak zawsze w świetnej formie!

Uśmiałam się(zwłaszcza z tej chały)

jadwinia20-10-2007 23:19:32   [#17]

dzięki magosiu

Dzięki magosiu za możliwość przypomnienia sobie tych wszystkich miejsc i szybki spacer w wyobraźni. Mnie Paryż zauroczył i chętnie wybrałabym się kolejny raz.

Co  mnie zaskoczyło? (prócz wielu pięknych rzeczy odkrywanych za każdym razem)

Śmieszna plaża na brzegu Sekwany,                                              bardzo dobre oznaczenia w metrze ( strasznie dużo schodów),            naleśniki smażone na elektrycznej płycie na ulicy,                              to, że prawie nie ma napisów w języku angielskim,                                 i zaniedbany (niestety) grób  Fryderyka Szopena na cmentarzu         Pere-Lachaise, a on tak bardzo lubił fiołki...

Pozdrawiam : )))

Karolina20-10-2007 23:34:00   [#18]

Oj... kiedy to było.. na wieży mam zdjęcia w kombinezonie na zamek i nogawy szerokie - znów modne  ale to było daaaawno;)

Gaba, ściskam cię i pozdrawiam Paryż!

Ewav21-10-2007 05:17:13   [#19]
No to nam się Gaba odnalazła:))) Pozdrowienia. Ja byłam w tym samym Paryżu co AnJa, w Louwrze dostałam ataku paniki, gdy po raz n-ty weszłam do tej samej sal:(
emila21-10-2007 08:34:11   [#20]

gabuniu

pozdrawiam i ja.

Może głupio zabrzmi, ale ...
Gdybyś miała czas, to zajrzyj do "Palais de la decouverte" (w wolnym tłumaczeniu: Pałac odkryć, wynalazków)
Adres: Palais de la decouverte, Avenue Franklin-D.-Roosevelt, 75008 Paris, France.
Zobacz to co ja -  salę poświęconą liczbie pi :-)
W dziale Mathematiques - 1.04 Nombre Pi
Poza salą jest wiele innych atrakcji technicznych wartych zobaczenia.

Byłam w Paryżu w 2002 roku i pojechałabym w każdym czasie, też troszkę Ci zazdroszczę.
Troszkę, bo z reguły nikomu niczego nie zazdroszczę, ale pobytu w Paryżu zazdroszczę każdemu.
Marta Helena21-10-2007 10:46:13   [#21]

gaba

pozdrowienia dla Ciebie

i dla Paryża

:))

grażka21-10-2007 11:31:47   [#22]
:)
AsiaJ21-10-2007 11:49:18   [#23]

Wow

to prawdziwie wielki świat!!

Pozdrowienia z Galicyi, u nas bez zmian ;-)

jadwinia21-10-2007 11:58:58   [#24]
 W Galicyi też jest wiele pięknych zakątków i przyjaznych ludzi. :)))
Gaba21-10-2007 12:29:09   [#25]
tu nie pada; bedzie nowa czlonkini OSKKO; p; dyr: szkol przy Ambasadzie; ile oni maja problemow,,,
Dorotka N21-10-2007 15:49:52   [#26]
 znaczy - gaba spełniła patriotyczny i stowarzyszeniowy obowiązek :-))
Ala21-10-2007 16:07:52   [#27]
i tak trzymać :-)
Bas22-10-2007 13:10:44   [#28]

A ja umarłam z zachwytu w dzielnicy La Defence!

La Défense on the Northern circular boulevard.

AnJa22-10-2007 13:25:21   [#29]
jako duch też musisz tłuc paluchami w klawiaturę czy potrafisz się jakoś inaczej wyświetlać?
Bas22-10-2007 13:27:01   [#30]
Łoj, aż się kawą oplułam! Odrodziłam się, niestety, przy płaceniu rachunku w restauracji!
P1 Bogna22-10-2007 23:56:02   [#31]
Tak Paryż jest Piękny:) Byłam w tym roku motocyklem. miałam możliwość podziwiania wszystkiego z perspektywy siodełka motocyklowego. Przesyłam fragment mojej III już wyprawy motocyklowej po Europie dotyczącej tym razem Paryża, trasa bowiem wiodła przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Pryż i Dolinę Loary:

..."Z awangardowego Amsterdamu, miasta wszelakiej swobody i wolności obyczajowej wygonił nas deszcz. Padało 22 razy dziennie, na przemian z ostrym słońcem. Pożegnaliśmy depresję i ruszyliśmy do legendarnego Paryża. Wyjazd nie był trudny, ponieważ dookoła miasta jeździ się po ringu i łatwo można trafić na właściwą drogę. Autostrady w Holandii i Belgii są bezpłatne i doskonałej jakości, na „betownówkach” można bez lęku rozwijać zawrotne prędkości. Rotterdam, Bruksela przepiękne miasta, lśniące czystością i doskonale opisane, bezpieczne…jednak w zderzeniu z Paryżem przygasły i zbladły. Jazda po Paryżu to prawdziwe wyzwanie. Światła są, oczywiście ale każdy jeździ jak chce….klakson jest niezbędny i jazda, co rondo stłuczka jedna, albo dwie, krzyki poirytowanych poszkodowanych w kolizjach.  Udało nam się przebić przez miasto, bez strat i bezpiecznie zaparkować motocykle pod hotelem. Polecam hotele z sieci F1, wysoki standard za niewysoką cenę. Tu postanowiliśmy poruszać się po mieście metrem. Za naszym przykładem poszli inni cykliści z hotelu.

         Widok wieży Eifla, zapiera dech w piersi…natomiast widok Paryża z wieży, to czysta rozkosz dla oczu. Zwiedzanie rozpoczęliśmy kupując bilecik w „czerwonym autobusie”. Bilet był ważny przez dwa dni, a przystanki na jego trasie to ważniejsze zabytki Paryża. Można wysiąść, zwiedzić, poczekać na przystanku na następny. I tak w banalnie prosty sposób, dociera się do Katedry Notre-Dame, Luwru, Łuku Tryumfalnego, na Place  Concorde, Centrum Pompidou, Panteonu, Kościoła Madalene,  Wieży Eifla, pałacu Palais Rojal, opery i innych. Mnie urzeka w Paryżu, prócz wymienionych miejsc, ogromna prostota wszelakich rozwiązań. Metrem dociera się szybciutko i na czas do każdego miejsca. Wagoniki przyjeżdżają z dokładnością co do sekundy. Ciekawostką jest to, że na trzypoziomowych stacjach metra, jeżdżą wagoniki na kołach gumowych i na szynach. Na kołach na wyższych stacjach, by zmniejszyć poziom hałasu, natomiast najniżej na szynach. Prosty układ, te same nazwy przystanków od lat, a najbliższa stacja przy wieży Eifla nazywa się Stalingrad. Zachwyca doskonała informacja,  przyjaźni Francuzi, gdy zagapieni w plan przystanków, podchodzili i pytali czy pomóc. Na stacjach, o różnym klimacie, koncertują artyści. Można posłuchać katarynek, piosenek Edith Piaf, a na zakończenie utworu oczekujący na wagonik nagradzają artystów brawami. Zachwyca i zastanawia system wentylacji, bowiem powietrze ma świeży zapach. Podróżnicy to przedstawiciele różnych kultur…różnie ubrani reprezentują prawie cały świat. Zdarzają się kłótnie, krzyki, awantury, ludzie płaczą, śmieją się, słuchają muzyki z MP3, samo życie.

         Spacer nad Sekwaną wśród malarzy i handlarzy starymi książkami zachwyca, przenosi w zupełnie inny wymiar rzeczywistości. Nad brzegiem rzeki sporo piknikujących, z butelką wina, owocami…uliczni kuglarze, kloszardzi koczujący na trawnikach i przepięknie wyglądające kobiety  wychodzące z Ritza. Kontrasty, wszystko to stanowi swoisty klimat miasta, który dla mnie motocyklistki z Polski maluje niebanalny obraz w świadomości.

         Emocjonalnym wyhamowaniem był dla mnie spacer  po Cmentarzu Piere-Lachaise. W większości zwiedzających to Polacy.  Tu można zapalić świeczkę na grobie Fryderyka Chopina, Heloizy i Abelarda, Jamesa  Morrisona, poskładać myśli i zwyczajnie odpocząć.  Wrażenia z filmu: „Niczego nie żałuję- Edith Piaf” zaprowadziły mnie na jej grób"....

AnJa23-10-2007 16:04:43   [#32]
nie żebym chciał się wymądrzac- ale muszę:

świeczke paliłaś na grobie Morrisona????

bo, że zapalic coś tam trzeba - albo przynajmniej wypić- to wiem
krasnoludek zadyszek23-10-2007 21:47:27   [#33]
Ale się wątek rozrósł! O Paryżu to ja mogę długo, ale nie chcę nudzić. Więc tylko AnJi odpowiadając - widziałam takich, co tam palili coś innego niż świeczki i zostawiali Jimowi liściki, widziałam tez Rosjan z pasją obfotografujących groby Satre'a i de Bouvoir na cmentarzu Montparnasse, polską wycieczkę w wieku gimnazjalnym rzucającą w siebie kamyczkami ze scieżki Pere-Lachaise i dostających ochrzan od pani przewodniczki, że "kamienie z grobu Chopina kradną" itd, itp. Paryskie cmentarze są w porządku, choć to nie bardzo moje klimaty - ale całe miasto jest miłe. Budowali tam nie tylko, zeby jedna rzecz była ładna, ale żeby jeszcze się ładnie z innymi komponowała, burżuje:)
jadwinia23-10-2007 21:53:27   [#34]
I nikt im tego nie zburzył, nie zniszczył."Ludwiki" do dzisiaj stoją.
P1 Bogna23-10-2007 22:24:05   [#35]
Nikt im nie zniszczył, bo jak przegrywali wojny, to pokonany oddawał pałac zwycięzcy w prezencie, a swojego nie zniszczą...dlatego stają do dziś i ciesza oczy. Niektóre z zamków mają właścicieli, utrzymują się same, inne takie jak np. Chambord odkupiło panstwo. U nas też jest wiele pięnych dworków, ale polityka niestety nie sprzyjała sztuce...szkoda. Dzisiaj sporo z nich niszczeje.
AnJa24-10-2007 13:31:02   [#36]
o przepraszam- w l.60 XIX na polecenie Napoleona III wyburzono całe kwartały miasta- efektem jest obecny układ i szerokie aleje
Gaba24-10-2007 13:52:28   [#37]
juz nie chciałam sie madrzyc, że baron Hausmann zrobił to z polecenia władz!
izabelamaciejka24-10-2007 15:17:59   [#38]

gaba

pozdrawiam i życzę wielu wrażeń...
Ala24-10-2007 15:38:33   [#39]

gaba

czy ty już wróciłaś?
Ania24-10-2007 15:44:53   [#40]
wróciła, a mnie nie ma i pewnikiem całe wino sama wypiła ;)
aza24-10-2007 15:56:47   [#41]
myślę, że coś dla nas zabunkruje.....
Ala24-10-2007 18:06:41   [#42]

gaba

ani się waż wypijać sama, zaszkodzi ci ;-)
Ala24-10-2007 18:08:50   [#43]
tzn. ja ci tego nie życzę ino tylko liczę na degustację ;-)
zgredek24-10-2007 18:26:36   [#44]
nie waż się
Ala24-10-2007 18:31:24   [#45]
ja? czy gaba? ;-)
zgredek24-10-2007 18:32:29   [#46]

;-)

Ala24-10-2007 18:35:08   [#47]
;-)
aza24-10-2007 18:52:12   [#48]
;-))
AnJa24-10-2007 21:41:47   [#49]
wypiła

znam ją
aza24-10-2007 22:35:28   [#50]

myślę, że cós zostawiła....

dobre ma serce

znam ją

strony: [ 1 ][ 2 ]