Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
zagadka matematyczna :) |
Grzegorz | 15-03-2003 19:42:16 [#01] |
---|
Poszukuję biegłego matematyka w celu roztrzygniecia następującej kwestii: Moje dziecko otrzymało takie oto zadanie domowe: Wskaż które z wymienionych liczb są podzielne przez 2: 12. 5, 10, 0, 50, 33, ....itd. Moje dziecko m.in. wskazało liczbę 0(zero). Pani zaznaczyła tę odpowiedź jako błędną (a więc, że zero nie jest podzielne przez 2). A zatem czy liczba 0 jest podzielna przez 2? (Moim zdaniem oczywiście tak). Jeśli tak, to co mam zrobić? Czy zwrócić pani uwagę?(moim zdaniem tak :)) |
Janusz Pawłowski | 16-03-2003 00:15:54 [#03] |
---|
A po co jej te linki? Żeby się na nich powiesiła? ;-)) Dajcież pani spokój! Kto by tam 0 dzielił przez 2? Po co? Cztery ciastka trzeba podzielić na dwie osoby, osiem cukierków, ... Problem, gdy tych cukierków jest dziewięć - no ... ni cholery się nie dzielą sensownie. Ale dzielenie 0 cukierków na dwie osoby to głupota - a przynajmniej zbędny wysiłek. ;-))) A jeśli już Grzegorzu, czujesz wewnętrzną potrzebę uświadomienia pani, aby nie kompromitowała się w przyszłości przed innymi dziećmi, to należy zrobić to tak, aby pani się nie zorientowała, że Ty i Twoje dziecko odkryliście jej niewiedzę. Może się po prostu z tym źle czuć. Można np. zrobić to tak: Za dwa miesiące Twoje dziecko przyjdzie do pani i powie: "Prose pani, prose pani! Fajne zadanie znalazłem! Trzeba napisać program, który wypisze wszystkie liczby podzielne przez dwa, większe od -10000 i mniejsze od 10000. Wiem, że mieliśmy to na lekcji, ale zapomniałem, więc zajrzałem do słownika matematycznego i znalazłem tam taką definicję: ....... (tu tekst definicji) ......... Napisałem ten program. Czy może pani sprawdzić, czy jest dobry?" Trzeba pamiętać, że nie ma ludzi nieomylnych. Każdy z nas w co najmniej kilku wypadkach się myli, będąc przekonanym do poprawności swej wiedzy - nawet tej, w której uważamy się za specjalistów. |
Jasiek | 16-03-2003 00:22:51 [#04] |
---|
Podzielam... racje i doceniam spryt Janusza. Sądzę jednak, że Pani od matematyki wie o pomyłce i kombinuje - jak wyjść z tego pata. Być może, wkrótce zaprosi syna/córkę Grzegorza i podsunie mu/jej lekturę slownika matematycznego. Pozdrawiam :-) |
Gaba | 16-03-2003 06:42:03 [#05] |
---|
a ja kurka nic nie rozumiem. Jestem cichą bohaterką tego wątku i tego obok - o jakiś tam mantysach czy innych tablicach, takich jak ja jes krocie, tylko kilku ma odwagę o tym mówić głośno. Ja mówię od środka, wy nauczyciele matmy od zewnątrz. Zawsze (!!!) lubiłam matematykę, ale ona mnie mniej. Lubiłam mimo czwórki osiąganej w dużej mierze z litości, czy... Nie rozumiem, dlaczego się nie da podzielć 9 cukierków przez 2 i to sensownie (to słowo mnie dobiło). Dla mnie jest senoswne, że mała moja, jak była taka zupełnie mała, dostała 5 tabletek na dzień, które ja musiłam podzielić na 3 części (mniej więcej równe - wagi nie było). wzięłam nozyk i tym nozykiem "porżłam" te małe niebieskie świnstewka i tak było przez 6 miesięcy. Dziecko żyje. Kiedy się skończyły niebieskie przyszły 1,5 tableteczki białych, potem 1, 75... tableteczki były drogie, więc się kruszynki (czytaj po ludzku 1/2 i 0,25) zbierało, by co parę dni uzbierac znowu 3/4. Nawet pamiętam do dzisiaj, co ile nie musiałam rżnąc tableteczek. 1. Byłam z matmy średnia, a udowodniono, że debilna, kiedy zapytałam po wyliczeniu takiego na całą tablicę dwumianu, z którego wyszło dwa, czemu 2 +2 jest = 4 (bo wczesniej tez wyszło skądś dwa)... to mnie wysmiano. 2. NIE ROZUMIEM, DLACZEGO NIE MOŻNA ZDAWAĆ TAKIEJ NORMALNIEJSZEJ MATEMATYKI NA MATURZE!!! Co się stanie, że klient z liceum obliczy odsetki, flizy (czyli kafelki) z uzględnieniem, że mu się korytarz załamuje, albo ma schody). Normalności dla zwyczajnych, alpinizmu dla mistrzów kubła zimnej wody na ul. Szucha 25 Dziękuję w imieniu swoim za zadanie z ubieglego roku z testu gimnazjalnego... to z czapeczką dla dziecka. Ilu się gimnazjalistów nabrało na stożek, poobliczali te stożki, tę ilość materiału, bo to parę sztuk trzeba było... zapomniały niebożęta, że dziecko musi jeszcze głowę wsadzić, co ja matka bym wiedziała, że mój matczyny stożek musi być bez denka (bez powierzchni koła) Bardzo wam dziękuję za tę dyskusję. |
Grzegorz | 16-03-2003 09:32:52 [#06] |
---|
:)))) Dziękuję Januszu :) Myślę jednak że dwa miesiące to może być za długo. Spróbujemy coś wymyślic na jutro :) |
Anka L | 16-03-2003 10:00:14 [#07] |
---|
Grzegorz :-) w której klasie masz dziecko? Sprawdziłam na moich synach twój problem 3. klasa twierdzi, że 0 nie jest ani parzyste, ani nieparzyste i nie dzieli się przez 2 w piątej posiada wiedzę Może tak ułożony jest program, że zakłada niemożliwość zrozumienia przez dzieci problemu podzielenia 0 ? |
Anka L | 16-03-2003 10:03:44 [#08] |
---|
uzupełniam młodszy jest świetny z matmy, żaden tłuk, ale słowo pani jest święte Jak nie znajdę książki na ten temat ( wcześniej nie wiedziałam, ze problem istnieje), będzie wierzył pani, aż zmieni nauczyciela a może drugiemu nie uwierzy i straci zaufanie do nas- nauczycieli? :-( |
Marek Pleśniar | 16-03-2003 10:48:53 [#09] |
---|
wolniej bo już nie łapię które dziecko czyje;-) A zupełnie poważnie to uwazam, że rodzic poza dzieckiem i bez jego wiedzy powinien zwrócić uwagę nauczycielowi że dziecko złą wiedzę wyniosło i nalezy to poprawić bo na pewno źle zrozumiało;-) A nauczyciel powinien to sprostować. Oczywiście w (tu - w Waszym przypadku na pewno takiej) sytuacji gdy w domu już nie skomentowano odpowiednio sprawy. A to wszystko nie w trosce o dobre samopoczucie nauczyciela od matmy lecz o ucznia - jego zaufanie do dorosłych. Ci powinni między sobą takie sprawy załatwiać. Nauczyciel, jak jest do rzeczy, powie: "mój Boże - co ja im naopowiadałam/em - człowiek już durnieje w tym rwetesie"). I bedzie po sprawie. (No i się nauczy o tym dzieleniu zera, co w oświacie jest kompetencją wręcz dyrektorską;-) |
Grzegorz | 16-03-2003 13:36:39 [#10] |
---|
Świetna puenta, Marku :) Dla mnie dzielenie zera przez coś tam ma również ogromne znaczenie w życiu. Czasem np. żona(ew. dzieci) mi mówi: Muszę koniecznie sobie kupić jakąś rzecz "X", jednemu dziecku rzecz "Y", a drugiemu rzecz "Z". No i wtedy pomaga mi królowa nauk, więc jej odpowiadam: Kochanie, 0:3=0. :) Ale Ania zwróciła uwagę na kwestię dla mnie wręcz pryncypialną. Jak uczyć dziecko? Czy mozemy mu w jednej klasie wpajać że 2+2=5 (bo i tak tego nie zrozumie), a w dalszej klasie już, że 2+2=4? Moim zdaniem zasady powinny być jasne: 2+2=4 ZAWSZE! Bez względu na to czy dziecko jest zdolne to zrozumieć czy nie. Nawiasem mówiąc w tym konkretnym przypadku mozna dość łatwo to działanie wytłumaczyć dziecku na konkretach. Myślę, że trudniej było by wytłumaczyć dziecku niewykonalność dzielenia przez 0. Marku, oczywiscie znam zasady :) Nie skomentowałem tego przy dziecku. I na koniec: Właśnie porozmawiałem o tym telefonicznie z nauczycielką. Musiałem to zrobić dość wcześnie, gdyż zbliża sie właśnie sprawdzian. Jest więc jeszcze czas żeby to naprawić. Mam wrażenie ze chyba pani nie przekonałem :), ponieważ odpowiedziała mi, że jeszcze to sprawdzi (tzn. zapyta się starszych bardziej doświadczonych kolegów w pracy). A poza tym uchyliła mi rąbka tajemnicy ze swojego warsztatu metodycznego: "Panie Grzegorzu, żeby dzieci to lepiej pamiętały, to ja ich nawet takiego brzydkiego wierszyka nauczyłam: Pamietej cholero, nie dziel przez zero." :) No cóż, więcej sie już nie upierałem, pozostaje mi cierpliwie poczekać na starszych kolegów-matematyków, którzy wskażą pani różnicę między dzieleniem przez 0 a dzieleniem 0 przez inną liczbę. |
Anka L | 16-03-2003 13:38:20 [#11] |
---|
Marek :-) proponujesz odegranie przed panią zmartwionego rodzica? |
Marek Pleśniar | 16-03-2003 13:51:44 [#12] |
---|
dzięki Grzegorz:-)) Zapamietam ten argument o dzieleniu zera w celu wykręcenia się z zakupu futra. Tylko zeby nie skończyło sie moją fotografią na bilbordzie "bo znowu nie kupił futra". A tak przy okazji - kiedy w końcu zakup mojego nowego garnituru...? ;-) Wracając zaś do rzeczy - reakcja pani od matematyki jakoś mi nie pasuje do mojej opowiastki.. No trudno, też mam nadzeję że ci starsi.. Kurcze, no nie - nauczycielka matematyki??? Po studiach? Mianowana? ;-) |
Grzegorz | 16-03-2003 13:58:36 [#13] |
---|
kontraktowa :) Ale na marginesie dodam, że jestem z niej bardzo zadowolony. I nie zmieniam zdania z powodu tego zera. Traktuję to jako mały wypadek przy pracy. Zresztą Janusz juz o tym: "Trzeba pamiętać, że nie ma ludzi nieomylnych. Każdy z nas w co najmniej kilku wypadkach się myli, będąc przekonanym do poprawności swej wiedzy - nawet tej, w której uważamy się za specjalistów." |
Marek z Rzeszowa | 16-03-2003 14:43:09 [#14] |
---|
Nie wzięliście pod uwagę rozwiązania, które narzuca się samo. Na początek dwa aksjomaty: 1. Pani ma zawsze rację. 2. Matematyka jest nauką zbudowaną na aksjomatach. Czyż nie jest zatem możliwe, że Pani uczy nieco innej matematyki, niż Wy zapamiętaliście z kursu podstawówki? Może w jej modelu zbioru liczb wymiernych liczba 0 nie jest podzielna przez 2? Może dopuszczalne jest nawet dzielenie przez zero (ciekawe z jakim wynikiem)? A może nawet... 2 + 2 = 5 (albo i więcej!)? Sieć jest wielka ;-)) Marek |
beera | 16-03-2003 15:35:36 [#15] |
---|
a ja sądzę... ...że problem jest cięższego nieco kalibru... Nie znam pani Nie jestem nieomylna Ok- ale nie sięgam swoimi teoriami w pracy z dziećmi zakresów wiedzy wszelkiej. Tylko taki skraweczek Malusi a w nauczaniu początkowym malusieńki nawet. I uważam , ze nie ma niczego bardziej koszmarnego niż niedouczony nauczyciel nz Mam nerw od razu jak o tym pomyślę. I jak sobie przypomnę... Dzieci małe , te w klasach I-III to najbardziej chłonna gąbka świata. Wchłoną wszystkie nawyki pani. I te dotyczące nierozróżniania zdań od równoważników. I te utożsamiające bajkę z baśnią. I te dotyczące tego nieszczęsnego zera. nauczyciel powinien mieć świadomośc obszaru w którym się porusza. I choćby z tego obszaru poruszał z dziećmi punktowy wycinek, musi wiedzieć w jaki sposób ten punkcik łączy się z innymi w tym wielkim obszarze. Jesli tej świadomości nie ma i bez niej uczy dzieci pozamyka w nich wszystkie okna. Widziałam wiele cudów w nauczaniu początkowym. I twierdzę, że niewiedza nauczycielek mam swój wielki udział w niepowodzeniach dzieci. Niech ten nauczyciel nie będzie milusi, niech nie opowiada historii o swojej miłości do dzieci, ale niech będzie kompetentny. Grzegorz- o zerze wiesz- to zauważyłeś..ale ja twierdzę, ze wielu rzeczy nie zauważysz, bo nawet nie jestes w stanie. Wystarczy, że pani rozwiązuje zadania z treścią zawsze tą sama metodą- możesz miec pewnośc, ze wyjście ze schematyzmu będzie uczniów troche kosztować. Wystarczy, że pani nie przedstawia rozwiązań dzialań na róznorodnych schematach- to samo. Wystarczy, że pani poprawiając błędy pominie jeden masz pewność, ze ten jeden błąd będzie błędem twojego dziecka. Jesli pani uczy dzieci znajdowania określonych częsci mowy wśród innych i nie łączy tych czynności ze zmienianą ich formą, twoje dziecko zaczai później części zdania niż mogloby. A nauczycielka o ktorej piszesz ma jeszcze jedną ..no ja wiem..wadę chyba... Ona po prostu NIE WIE, a nie "pomyliła się " Obawiam się, ze nie jest to jedyna dziedzina niewiedzy. ( swoja droga pamiętam taki jakis schemat , w który wierzy wielu nauczycieli- ten dotyczący kolejności wykonywania działań- najpierw mnożenie, potem dzielenie, potem dodawanie, a na końcu odejmowanie. jakoś jestem przekonana, że znaleźlibyście kilku wyznawców tej prawdy wśód belfrów..) |
Marek Pleśniar | 16-03-2003 15:41:16 [#16] |
---|
na Warmii nie więcej niż 4,99 Marek:-) A ile =2X2 na Podkarpaciu? Bo tam u Was, Panie, KO jakieś ma odmienne zazwyczaj zapatrywania;-) a może na zasadzie z postu wcześniej, ze względu na mozliwości, nauczyciele do kontraktowego umieją że 5, mianowani że >3 i <5 a dyplomowani że ~4? A tylko profesor oświaty wie że 2X2=4, ale kto widział profesora? ;-)) |
Marek Pleśniar | 16-03-2003 15:42:44 [#17] |
---|
o, asia pisze-) hmm, ale koresponduje nam to mniej więcej z sobą:) |
Grzegorz | 16-03-2003 21:00:50 [#18] |
---|
Dzięki Asiu za cenne spostrzeżenia... Nie, no muszę jednak kilka słów w obronie cichej "bohaterki" tego wątku. Pewnie trochę inaczej na wszystko spojrzycie (choć dla mnie to nie ma zdecydowanie znaczenia), jeśli wam napiszę, że ta pani jest pedagogiem specjalnym a cała ta historia wydarzyła się w czwartej klasie szkoły specjalnej (dla uczniów z lekkm up.). Nie jest typowym przedmiotowcem-matematykiem. Nie wiem tak naprawdę, jaka jest jej specjalność. Wiem, że prowadzi jeszcze z tą samą klasą j.polski, przyrodę, historię i plastykę (jest wychowawczynią). Jest młodą nauczycielką (3 lata), ale bardzo ambitną. Bardzo wierzy w swoich podopiecznych, stawia im wysoko poprzeczkę, nie idzie na łatwiznę. I co najważniejsze, na przykładzie mojej córki widać efekty tej pracy. Również w matematyce. Fakt, z pewnością popełnia błędy (jak choćby z tym zerem), ale któż z nas ich nie popełnia? Ciekaw jestem jak wybrnie z tego zera? I wciąż uważam, że to materiał na bardzo dobrego nauczyciela. |
Janusz Pawłowski | 16-03-2003 22:14:48 [#20] |
---|
Do Gaby. Być może różne pojmowanie sensowności dzielenia cukierka na dwie części nie wynikają z różnic naszego wykształcenia, ale z różnic płci. Kobiety, bowiem, zwykle znacznie lepiej radzą sobie z krojeniem rozmaitych potraw niż mężczyźni. Otóż, dla mnie, dzielenie cukierka na dwie części jest działaniem pozbawionym sensu - szczególnie wtedy, gdy jest to cukierek wypełniony likierem. Uświni sobie człowiek palce, uświni stół na którym kroi, potem musi zlizywać ten likier ze stołu, wyciera palce w spodnie, które z tego powodu trzeba potem prać. Jak dla mnie to bez sensu. Ale Ty z pewności znacznie lepiej sobie radzisz z tą operacją. Podobnie zapisywanie tabletek, które trzeba potem dzielić na pół, zamiast zapisania dwa razy większej liczby tabletek o zmniejszonej o połowę dawce uważam za działanie mało sensowne - to chyba za karę - musiałaś się czymś narazić lekarzowi. ;-))) Powiesz oczywiście, że nie ma takich tabletek - to najmniejsza dawka była. No i to właśnie jest bez sensu - skoro jest zapotrzebowanie. Przypomina mi to czasy, gdy buty były na kartki. Gdy rzucili dostawę do obuwniczego, ustawiała się kolejka i brało się buty jak leci - bez przymierzania, bez względu na rozmiar. Chodziło o to, że w tych czasach ekspedientka była władczynią ciał, dusz i umysłów swoich klientów. Nie wolno było jej się narażać, ani sprawiać zbędnych kłopotów, jeśli chciało się być obsłużonym. Potem klienci - przed sklepem, aby nie zakłócać spokoju pani ekspedientki - wymieniali się butami. czasem łańcuszek wymiany był dość spory, obejmujący kilka osób. Ja kupiłem buty dobre na Maćka, Maciek na Franka, Franek na Józka, Józek na Krzyśka, aż w końcu Krzysiek na mnie. Taki sposób zakupów uznawany wtedy był powszechnie za jak najbardziej sensowny - prowadził w końcu do oczekiwanego celu - butów pasujących na nogi. ;-)) Dziś już mam nieco inne zdanie na sensowność tego typu rozwiązań i zawsze przymierzam buty w sklepie. Jak więc widać - poczucie sensowności potrafi się zmienić również w czasie. ;-))) |
Janusz Pawłowski | 16-03-2003 22:16:34 [#21] |
---|
Innymi słowy Cukierek wypełniony likierem jest niepodzielny (ani przez dwa, ani przez trzy, ...) i należy go zeżreć w całości. ;-))) |
Gaba | 16-03-2003 22:25:05 [#22] |
---|
a wiesz, że podoba mi się Twój sposób myslenia, dlatego won mi od mojego koniaku!!! O wy mordy - kieszek koniaku jest niepodzielny, ale... ale wylewny na podłogę.... :)))))))))))))))))))) |
Adaa | 16-03-2003 22:27:20 [#23] |
---|
;-) Jakiś człowiek wsiadł do autobusu i okazało sie,ze usiadł obok młodzieńca, który z cała pewnością był hippisem. Miał na nogach tylko jeden but. -Zgubiłes jeden but, synku. -Nie prosze Pana- brzmiala odpowiedź.-Znalazłem jeden. "Jest to dla mnie jasne", to nie znaczy:"jest to prawda" |
Janusz Pawłowski | 16-03-2003 22:33:12 [#24] |
---|
Widzisz Gabo i ten sposób myślenia przenosi się dokładnie na pojęcie podzielności w matematyce. Bo, wbrew powszechnemu przekonaniu, nie ma nauki, która toszczylaby się bardziej o sensowność niż matematyka. ;-))) A to, że dla wielu nie jest to nauka łatwa ... ba! ... rozejrzyjmy się dookoła i zobaczmy jak mało sensu jest w tym, co się dookoła nas wyczynia. |
gordon | 16-03-2003 22:34:01 [#25] |
---|
Znam takich, którzy uważają (a nie mam powodu im nie wierzyć), że 1/2 litra za skarby nie dzieli się na trzech.
Gabo, czytałem syllabusy z matematyki i zapewniam Cię, że matura na poziomie podstawowym była dla zwyczajnych ludzi, a ta na rozszerzonym dla matematycznych gienków. Wszyscy mieli zdawać i było OK. Pani minister-matematyk zatroskała się jednak dziećmi o cudownych talentach humanistycznych i swoje zatroskanie wyraziła w rozmowie z Łukaszem Turskim w telewizorze. Łukasz Turski zauważył, że Wisławie Szymborskiej obowiązkowy egzamin z matematyki nie przeszkodził w zdobyciu Nagrody Nobla. Pani minister jednak tego już nie słuchała bo Pani minister swój rozum ma i nie będzie jej jakiś Łukasz Turski pouczał. |
Janusz Pawłowski | 16-03-2003 22:51:32 [#26] |
---|
Gordonie z tą flaszką to fakt - próbowałem kiedyś - nie dalo rady - trzeba było dokupić jeszcze dwie. ;-))) |
Ewa z Rz | 17-03-2003 12:54:14 [#27] |
---|
A jeśli pani ma rację? ;-) Bo przecież wszystko zależy od definicji... Jeśli określimy podzielność jako taką właściwość, że w wyniku dzielenia otrzymujemy liczbę naturalną, to pani ma rację... Grzegorz nie podał jaką definicję pani przedstawiła dzieciom, jeśli taką to słusznie stwierdziła błąd, bo zero nie jest liczbą naturalną. |
gordon | 17-03-2003 13:21:26 [#28] |
---|
Ewo, to też nie jest takie oczywiste.
Nie siedzę aktualnie w podstawach matematyki, ale gdy studiowałem, to się mówiło, że 0 jest liczbą naturalną w Krakowie, a w Warszawie nią nie jest. :-) |
Ewa z Rz | 17-03-2003 13:48:38 [#29] |
---|
gordon, Ale tam chodziło o Olsztyn a to szkoła warszawska... ;-) |
Grzegorz | 17-03-2003 17:54:15 [#30] |
---|
W podziękowaniu... wszystkim za udział w tym wątku, opowiem wam mały dowcip. Do gabinetu jednego z ministrów naszego rządu wchodzi premier trzymając w ręku pewien dokument. Wręczając dokument ministrowi mówi: - Wybacz, dłużej już nie mogłem tego ciągnąć. Proszę, oto twoja dymisja. Minister ze łzami w oczach otwiera szufladę swojego biurka, wyciąga pistolet i przystawia go sobie do skroni. Premier wyraźnie zaskoczony, próbuje się tłumaczyć: - Krysiu, no coś ty, nie wygłupiaj się. To nie tak. Ja ci zaraz wszystko wytłumaczę... - Milcz, ty będziesz następny. |
gordon | 18-03-2003 08:26:09 [#31] |
---|
Grzegorz zlituj się ja mam rodzinę na utrzymaniu, a nie jesteśmy jeszcze we Władywostoku.:-) |
Grzegorz | 18-03-2003 12:57:54 [#32] |
---|
Przepraszam bardzo, ale zapomniałem dodać, że wszelkie podobieństwo postaci jest przypadkowe. |
gordon | 18-03-2003 13:05:30 [#33] |
---|
uffffffffff jaka ulga. |
hania | 18-03-2003 13:12:10 [#34] |
---|
a pół litra na trzech to jak ćwiartka w osiemnastu - i zgadzam się z Januszem :-)) |
Grażyna | 26-03-2003 20:27:27 [#35] |
---|
panowie matematycy, to jak jest z tym zerem? A ja dziś byłam świadkiem jak nauczycielka dała drugoklasistom działanie 7:0= kiedy spytałam ją jaki wynik uzna za prawidłowy odpowiedziała, że 0, kiedy kazałam jej wykonać działanie odwrotne w celu sprawdzenia, zrobiła wielkie oczy i nie mogła zrozumieć dlaczego jej nie wyszło. |
Grażyna | 26-03-2003 20:35:24 [#36] |
---|
o ile dobrze pamiętam z podstawówki, to moja matematyczka mówiła, że dzielenie przez 0 jest niewykonalne, więc takich przykładów nie podawała. Dziś sprawdziłam w enyklopedii matematycznej jak to z tym jest i co czytam: "... dzielenie przez 0 jest niewykonalne". |
Elusia | 26-03-2003 20:41:21 [#37] |
---|
Pamiętaj ch...ro, nie dziel przez zero. Czasem pomaga bycie wulgarnym. Dzieci łapią i co naważniesze - pamiętają, że nie ma dzielenia przez zero. |
beera | 26-03-2003 20:43:13 [#38] |
---|
No tak.. ale grzegorzowi chodzilo o przypadek odwrotny, co ma tu istotne znaczenie :-)) 0:2 Choć wracając do przykladu janusza zdecydowanie bardziej wolalabym miec do podzialu dwa cukierki z koniecznoscią ich podzielenia na zero Niż zero cukierkow z koniecznościa ich podzielenia na dwa... Nawet jeśli pierwsze z tych zadań byloby dość trudne do wykonania, zawsze jednak MIAŁABYM te dwa cukierki :-))) |
Marek Pleśniar | 26-03-2003 21:49:03 [#39] |
---|
no tak już wiemy kto tym dzieciom wszystko przewraca w głowach:-) |
Grażyna | 26-03-2003 22:27:21 [#40] |
---|
:)) a ja nie nawiązywałam do wypowiedzi Grzegorza, chciałam jedynie dorzucić swój kamyczek do woreczka (bo pomysłowość belferska nie zna granic- brrr.) A o tej cho...rze, to już bałam się pisać :)) |
Jan z T | 26-03-2003 22:30:38 [#41] |
---|
A i tak Asia... ...miałaby tych ukrytych (jak się okazuje) cukierków sporo więcej niż 10^81 :-))) |
Grzegorz | 27-03-2003 00:32:17 [#42] |
---|
A ja mam przeczucie że po tym podzieleniu dwóch cukierków miałbym coś koło ¥. :) |
beera | 27-03-2003 08:36:02 [#43] |
---|
A ja wam coś opowiem .. na początku swojej pracy w I-III zrobiłam dzieciakom jakieś dyktando I tam było zdanie o padaniu śniegu. Cos takiego: Prószy śnieg lub Pruszy śnieg Do tej pory bez sprawdzenia w slowniku nie wiem jak się pisze ten cholerny wyraz. Dzieci napisały dobrze ( większość) ja poprawiłam im na źle... :-))) Przypomniala mi się ta historia- dobra pamięć czasem może zadziałać jak kubeł zimnej wody :-))) |
TereKlo | 27-03-2003 10:42:04 [#44] |
---|
a może VAT? Pani od wszystkich przedmiotów w pracy z dziećmi zdolnymi inaczej powinna tak dobierać zadania, by nie było wątpliwości co do ich rozwiązań. Mylimy się wszyscy, ale powinniśmy być otwarci na krytykę, czy uwagi praktyczne - powinno wyjaśnić problem. Ja sama swojemu dziecku w klasie 6 szkoły podstawowej zaaplikowałam twierdzenie Talesa do rozwiązania podziału kąta prostego na kąt 30 i 60 stopni - a wystarczyło uwzględnić właściwości trójkąta równobocznego :) Może ktoś mi podpowie jak rozwiązywać zadania obliczające wysokość podatku VAT czy tzw wartości brutto. Czy VAT powinien być pocentem z ceny netto czy może (właściwie) procentem z ceny brutto?? Przecież 22% z ceny netto 100 zł daje nam wartość brutto 122 zł, a jak policzę 22% z wartości 122 zł to nigdy wartość netto nie wyniesie 100zł............... |
TereKlo | 27-03-2003 10:45:22 [#45] |
---|
jeszcze słowko uzupełnienia Zadanie z twierdzeniem Talesa było dla mojego własnego dziecka rozwiązane w domu w przerwie opracowywania sprawozdania ze stażu w awansie zawodowym.... popatrzcie, jak człowiek głupieje w tym procesie :) |
Jan z T | 27-03-2003 11:10:51 [#46] |
---|
Vat w astronomii ;-) Matematycznie wszystko z Vatem jest w porządku. Zadajesz sobie zupełnie niepotrzebne pytania (i liczenie). Jeśli masz podaną cenę z Watem to stanowi ona 122% ceny netto. Obliczenie tej ostatnie polega na podzieleniu ceny brutto przez owe 122% i pomnożeniu wyniku przez 100%.Sprowadzając powyższe do jednego banalnego działania - wystarczy cenę brutto podzielić przez 1.22 ps.1. Szkoda , że nikt nie zapytał skąd wziąłem tę pogrubioną liczbę kilka postów wyżej :-( ps.2. Pewnikiem wszyscy wiedzą - co oczywiście cieszy :-))) |
TereKlo | 27-03-2003 11:47:16 [#47] |
---|
Z całym szacunkiem, Janie... To jest tak samo oczywiste jak 0 podzielne przez 2 albo 2+2=4 "podatnik nalicza ten podatek od wartości sprzedanych przez siebie towarów i usług" - tyle znalazłem w WIEM Czy ktoś zna definicję VAT-u? Wiem, że podręczniki do matematyki podają gotowe przykłądy rozwiązań, ale dajmy na to jestem w tym momencie dociekliwym rodzicem, a nie niedoinformowanym nauczycielem matematyki........... |
JarTul | 27-03-2003 12:49:34 [#48] |
---|
Za wielką Internetową Encyklopedią Multimedialną - wiem.onet.pl Podatek od towarów i usług, podatek od wartości dodanej, podatek VAT, forma podatku obrotowego stosowana obecnie w większości krajów świata, również w Polsce od 1993. Przedmiotem opodatkowania jest wartość sprzedaży towarów i usług, a podstawą opodatkowania jest przyrost ich wartości netto w danej fazie procesu gospodarowania (wartość dodana). Jest podatkiem wielofazowym, ale pozbawionym cechy kumulacji (kaskadowości) dzięki specyficznej metodzie jego rozliczania: podatnik nalicza ten podatek od wartości sprzedanych przez siebie towarów i usług, ale płaci tylko różnicę pomiędzy podatkiem naliczonym a zapłaconym w związku z wcześniejszym nabyciem towarów i usług (produkcyjnych lub handlowych), uwidocznionym w fakturach nabycia lub dokumentach celnych. Jeśli różnica jest ujemna (co może mieć miejsce np. w przypadku, gdy produkt obłożony jest niższą stawką podatku niż materiały, z których został wytworzony), płatnik ma prawo do zwrotu nadpłaconego podatku z urzędu skarbowego. Podatek VAT ma charakter liniowy. Polskie prawo podatkowe przewiduje stawkę podstawową 22% (dla większości towarów i usług), stawkę obniżoną 7% (m.in. surowce energetyczne i nośniki energii, materiały budowlane, roboty budowlano-montażowe związane z budownictwem mieszkaniowym, obiekty budownictwa mieszkalnego), stawkę 0% (głównie dla towarów eksportowanych). Obowiązek płacenia podatku VAT spoczywa na osobach fizycznych, prawnych oraz jednostkach organizacyjnych nie posiadających osobowości prawnej, sprzedających w ciągu roku towary i usługi o wartości przekraczającej określoną przepisami kwotę (waloryzowaną co roku w związku z inflacją). |
beera | 27-03-2003 12:51:46 [#49] |
---|
o rany z tego co napisała Tera, to potrafi znaleźć :-)) A na pytanie tery odpowiadam jasno : "nie wiem" :-))) I nie wiem też jak się pisze to nieszczęsne "pr...szy" ;-)) |
JarTul | 27-03-2003 12:54:58 [#50] |
---|
Zatem (o ile diobrze rozumiem VAT)... jeżeli jesteś np. właścicielem sklepu handlującego lodami to: 1. kupujesz lody w hurtowni za 10 000,00 zł (cena brutto hurtowni) 2. sprzedajesz je z marżą 30% za 13 000,00 zł (twoja cena brutto) 3. płacisz VAT 22%*(13 000,00zł -10 000,00zł)=660,00 zł |
|