Forum OSKKO - wątek

TEMAT: orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego
strony: [ 1 ]
bena11-03-2003 00:17:45   [#01]

Zostałam wychowawcą ucznia w I klasie LO, który nie pisze, nie mówi. Jest bardzo chory (po porażeniu dziecięcym, czeka na przeszczep narek itp.). Poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała BARDZO LAKONICZNE orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, chłopiec jest na indywidualnym nauczaniu w normalnym LO. Na świadectwie z gimnazjum widnieją 4,5, nie wiemy czy miał realizowany jakiś specjalny program. Rodzice nic nie mówią na ten temat, nie sugerowali nawet metod pracy z chłopcem. Przedstawiali jedynie go jako bardzo bystrego chłopaka. Po kilku miesiącach spotkań z nim wszyscy nauczyciele stwierdzili, że on nawet nie rozumie poleceń, chyba sam nie potrafi czytać, czasem to robi, czasem nie. Teksty z podręcznika czytają rodzice. Jednak my wiemy, że on nie rozumie albo po 5 minutach zapomina. Orzeczenie jest tak lakoniczne, że my nic nie wiemy o tym dziecku. Wystartowaliśmy początkowo od programu liceum ale wnet okazało się, że on nie wie w którym żyje wieku, nie umie dodawać w pamięci liczb do 10 itp. Co można z nim zrobić? NIe można wysłać go ponownie na badania do poradni, bo orzeczenie pochodzi z września.

MOŻE POTRAFICIE COŚ DORADZIĆ? NIE CZUJEMY SIĘ KOMPETENTNI ŻEBY GO DIAGNOZOWAĆ ALE NIE WIEMY JAK I NA JAKIM POZIOMIE Z NIM PRACOWAĆ.

Karolina11-03-2003 15:37:12   [#02]

Duży problem Beno rozumiem.

Nie wiem jak rodzice, kurcze moze potzrebujecie wszyscy szczerej rozmowy.

To że nie mowi, nie znaczy -  że nie rozumie - to że nie pisze, nie znaczy, że nie potrafi się komunikować. Wszystko to jest mozliwe i mozliwe też, że jest bystry i inteligentny. Musicie tylko wy nauczyciele nauczyć się z nim pracować. Jakos tamci nauczyciele w gimnazjum musieli bo inaczej byłoby to dziwne skoro miał tak dobre oceny.

Może ma jakąs tabliczkę do komunikacji (znam takie dzieci pokazuja palcem odpowiednie wyrażenia czy literki), może posluguje się jakimś językiem migowym. No jakoś przecież powinniscie się odnaleźć, czasem jest tak, że dziecko komunikuje wzrokiem i też nalezy nauczyć się go odczytywać.

Jakiś jednak schemat powinien istnieć i tu wspomniana rozmowa z rodzicami powinna wiele wyjaśnic.

Bo jak dotąd bylo?

Skąd wiesz, że on nie wie w jakim wieku żyje skoro nie mowi? Jak nie rozumie poleceń? A jakie były polecenia? Czy miał pokazac, powiedzieć, czytać jak chcecie sprawidzć że on nie czyta - skoro nie mowi? 

Przypominam, że czytanie to czynnośc wykonywana przez oczy (ścieżka wzrokowa) nie przez buzie, mozę on więc czyta tylko wy nie umiecie tego sprawdzić. A to inna para kaloszy.

Jeśli ma orzeczone kształcenie specjalne to muszą za tym iść zalecenia bo wg mnie wówczas ma może obniżone wymagania. Może ale nie musi - to jest zależne od tego co w orzeczeniu.

Pytań miałabym więcej i parę rzeczy mogłabym podpowiedzieć.

Jest edukacja multimedialna, jest komputer, są bity inteligencji, na ktorych uczeń mże wskazywać poprawną opdowiedź, są kasety wideo, filmy, lektury nagrywane dla niewidomych i w ogóle pomysłów na metody pracy wg mnie wiele.

Wszystko zależy od zapału i pomysłów nauczycieli oraz współpracy z rodzicami.

Przypomnę jeszcze, że macie go uczyć a nie sprawdzać czy umie.

To tak na koniec z uśmiechem i życzeniami powidzenia:-)

Zola11-03-2003 22:16:51   [#03]

Karolina zgadzam sie z Toba ,ale rozumiem niepokój Beny. Dlaczego  pradnia daje lakoniczne orzeczenie ,dlaczego poradnia nie daje zalecen do pracy,dlaczego (tak zrozumiałam post Beny) rodzice nie mówią jak pracowac,jak dziecko się komunikuje.Skąd maja to wiedziec nauczyciele,jęsli nkikt im nie wskazał drogi,sposobu pracy. Niestety nauczyciele LO generalnie nie sa przygotowani do pracy z dzięćmi z takimi orzeczeniami. To nasza pieta Ahillesowa,ale szczerze mówiąc do tej pory nie mieli takiej potrzeby,bo nikt nie kierował dzieci z takimi potrzebami do LO. Teraz to się nareszcie zmienia a więc zaistnieje potrzeba kształcenia się w tym kierunku. Jesli w tym LO nie ma specjalistów to dlaczego poradnia kieruje do tej szkoły chłopca.A jesli nie ma innej szkoły to czemu poradnia i rodzice nie pomoga nauczycielom.Już fakt,że Bena na ten temat napisała świadczy,że los chłopca nie jest szkole obojętny i że nauczyciele chcą sie czegoś nauczyc.

Leszek11-03-2003 22:28:42   [#04]
Przypuszczam, że w ppp też nie wiedzieli jakie działania szkoły wskazać za właściwe...
I tak się obok dorosłych to biedne dziecko przemyka...
Ten nie wie, tam też... Nikt nie pokusił się znaleźć specjalisty...
Więc wszyscy zamiast zająć się nim przepychali go dalej...
I tak znalazł się w LO... i jest znowu problemem...
Pozdrawiam
Karolina11-03-2003 22:49:44   [#05]

Z dużym prawdopodobieństwem mozna przypuszczać - o zgrozo, że faktycznie nie wiedzieli w tej PPP i nie wiedzą konkretnie.

Trudno to wszystko wyczuć i uważam naprawdę, że najwiekszą wiedzę w tej chwili mają na ten temat rodzice, dlaczego nie mowią? Może ich nikt wprost nie pytał a moze sami oczekują ze profesorstwo z LO wie jak uczyć?

Swoją drogą ja Zolu wierzę, że szkoły średnie są może gorzej w tej kwestii przygotowane ale ...skoro ucznia przyjęto, trzeba było zakładać, że w jakiś sposób musza się doszkolic lub

Motywów może byc wiele, ważne, żeby je trafnie wyłapać.

Ja też tak odczytałam post Beny, pozytywnie, szuka i to najważniejsze:-)

bena11-03-2003 22:58:24   [#06]

Leszku, dokładnie tak jest

Z tym chłopcem pracujemy od listopada, więc mamy podstawy żeby coś na jego temat mówić.

Rodzice starali się o przyjęcie go do jedynego w mieście liceum integracyjnego, ale tam dyrekcja odmówiła. My jesteśmy najbliżej jego domu. nie posiadamy żadnego specjalisty z zakresu pedagogiki specjalnej a musimy radzić sobie.

Pani psycholog, która od początku roku miała ew. nam pomagać (konsultant w ośrodku metodycznym) jeszcze go nie widziała na oczy i przyszła na spotkanie z nami, żeby dowiedzieć się co dziecko potrafi, jak z nim pracujemy.

Z orzeczenia wiemy tylko, że ma on niższą niż przeciętna zdolność myślenia logicznego, zdolności wzrokowo-manipulacyjne w dolnej granicy inteligencji przeciętnej. Ogólny poziom wiadomości i umiejętności znacznie obniżony (choć nie wiem jak to sprawdzili). Dziecko nie mówi, nie pisze, rozumie mowę. Tyle orzeczenie...aha, mamy dostosować warunki i metody pracy do potrzeb ucznia z zaburzoną mową oraz dostosować wymagania do aktualnych możliwości i potrzeb ucznia.

Po kilku miesiącach pracy z nim stwierdziliśmy, że realizacja nawet minimum z podstawy programowej liceum jest niemożliwa. Prawdę mówiąc takie orzeczenie nie zwalnia go z nauki języków obcych. Dopiero dziś mama powiedziała mi, że on nie potrafi czytać wszyskich liter. NIe potrafi połączyć w słowo niektórych liter (np. dwuznaków, ostatnich liter alfabetu) - a my żeby móc wystawić mu oceny, robiliśmy mu pisemne sprawdziany, które wychodziły fatalnie. On sam nie przyznaje się nigdy, że czegoś nie rozumie, nawet kiedy jest o to pytany. Teksty z podręcznika czytają mu rodzice i chyba żyją w świadomości, że on to rozumie, my już przekonalismy się, że tak nie jest.

NIestety, żadnych pomocy do nauki nie posiada, rodziców nie stać na kupno komputera, zresztą chyba służyłby do oglądania obrazków, skoro nie radzi sobie z czytaniem.

Po wspólnych dyskusjach w szkole stwierdziliśmy, że podejmiemy się dalszej pracy z nim jeśli ktoś go zdiagnozuje bardzo wnikliwie i doradzi na jakim poziomie możemy z nim pracować i oczywiście w jaki sposób. Przecież to są specyficzne metody pracy, których nie mamy obowiązku znać. Chcemy o niego walczyć, ale nie sami. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jeśli go przeniosą do innej szkoły, sytuacja się powtórzy i kolejne miesiące będą stracone. Oczywiście w gimnazjum przepychano go, prawdopodobnie nie stworzono nawet programów nauczania dla niego.

Przepraszam za rozmiar tego postu i dziękuję za zainteresowanie, bena

Maelka11-03-2003 23:09:25   [#07]

Prośba beny wskazuje, że chłopak dobrze trafił i ma duże szanse na osiągnięcie sukcesu, sukcesu na swoją miarę. Wiem z doświadczenia, że dobra wola nauczyciela to więcej niż połowa tego sukcesu. O sytuacji takich ludzi można pisać godzinami, ale rozumiem, że bena potrzebuje konkretnej pomocy. Sama zajmuję się dziećmi niesłyszącymi uczęszczającymi do szkół masowych i proponowałabym:

1. wszystko to, o czym pisała Karolina

2. skontaktować się z poprzednim nauczycielem, zapytać, jak uczeń pracował, poprosić, aby zademonstrował, jak komunikacja wyglądała, w jaki sposób i na jakiej podstawie dokonywano oceny. Zapytać o program, zasób pojęć, słownictwo.

3. nie demonizować faktu, że chłopak niczego nie umie umie. On jest bardziej przerażony, niż wy, potrzebuje czasu i życzliwej atmosfery, aby się poczuć bezpiecznie i otworzyć.

4. Ściśle współpracować z rodzicami. Pomagać im przez dostarczanie np. konspektów notatek.

5. Chwalić i podkreślać każde osiągnięcie. Nawet to, które dla zwyklego człowieka jest czymś naturalnym...

6. Jeśli to możliwe, załatwić zajęcia dodatkowe na których chłopak uzupełni to, czego nie mógł zrobic na lekcji...

 

Przed chwilą dostałam maila od niesłyszącej uczennicy (kl.III LO), która ma ogromne problemy z j. polskim, a raczej z nauczycielem przedmiotu. Nigdy nie była pytana, nigdy nie zgłaszała się, bo nikt nie pomyślał, że nie widzi zadawanego pytania. Była zbuntowana, nie chciała chodzić do szkoły. Rozmowy z nauczycielem kończyły się awanturami, gdyż wszelkie prośby i sugestie techniczne (np. mówić wyraźniej, twarzą do uczennicy itp) traktował jak atak na siebie. Pomimo nieżyczliwego stosunku nauczyciela uczennica systematycznie i wytrwale próbowała sprostać wymaganiom. Trzy ostatnie klasówki zaliczyła na dost., co było niesamowitym sukcesem. Przed chwilą napisała: " Pani zapytała mnie o reformę teatru i dostałam dobrą ocenę!!!!". Może przełamaliśmy kryzys?

Dodam, że pani zapytała ją po raz pierwszy w karierze szkolnej...Do tej pory uważała, że słabo mówiąca dziewczynka nie ma nic do powiedzenia...

Bena, czeka was ogromnie trudna praca. Ale jeśli chłopak tego pragnie - naprawdę warto. Trzymam kciuki!

bena11-03-2003 23:41:22   [#08]

moja odpowiedź

Oczywiście już zdaję sobie sprawę z tego, że tą drogą nie rozwiążę problemu, musiałabym opisywać nasze dotychczasowe sposoby pracy z nim a to będzie zbyt długie.

Spróbuję w związku z tym odpowiedzieć na propozycje Maelki:

1. odbyliśmy wstępne spotkanie z mamą, podczas którego pytaliśmy mamę o metody pracy. NIe odpowiedziała zasłaniając się tym, ze nie uczestniczy w lekcjach (zamykane są drzwi). Zastanawiam się, czy może nie akceptowała metod nauczania w gimnazjum i dlatego nie chciała nam mówić... nie rozumiem

2. Rozmawiałam telefonicznie z nauczycielką mojego przedmiotu z gimnazjum i pani była jedynie zdumiona jak ten chłopiec znalazł się w liceum i po co? Żadnych metod ani form....

3. Chłopiec był zestresowany w listopadzie, bo wtedy zaczęliśmy go uczyć, myślę, że teraz już nie. Jak pisałam, on nigdy nie określi, że czegoś nie rozumie. Kiedy polonistka powiedziała ojcu po lekcji, że czegoś nie potrafił, dostał reprymendę od niego, wiem, że karą jest zakaz oglądania ulubionych bajek. Może rodzice postawili mu tak wysokie wymagania i on boi się przyznać, że nai potrafi im sprostać?

4.Sami piszemy notatki w zeszytach a rodzice mu czytają. Czasem pisze sam (kiedy musi) ale odbywa się to poprzez odwzorowanie napisanego słowa, bardzo nie lubi pisać

5. Oczywisty jest fakt chwalenia go za to z czym sobie radzi

6. I jeszcze pytanie: jak załatwiać zajęcia dodatkowe? Urząd Miasta przydzielił mu 16 godz. lekcyjnych, w tym 2 dla logopedy, nie dostajemy żadnych dodatków, nawet jeździmy na własny koszt - więc skąd wziąć dodatkowe pieniądze i na co skoro my nie wiemy co on potrafi?

7. Karolina napisała, że skoro ucznia przyjęto, należało zakładać, że trzeba będzie się szkolić - niestety, ucznia przyjmuje dyrektor, który później nie uczy a nauczyciele nie mają nic do powiedzenia. Uczą go ci nauczyciele, którzy uczą w klasie, do której został wpisany. Nas przed przyjęciem do szkoły nikt nie zapytał, czy się podejmiemy. Jako dodatkową informację podam, że lekcja z nim jest moją 30 w tygodniu (3 uczniów na nauczaniu indywidualnym, koło przedmiotowe) i że mam własną rodzinę.

bena12-03-2003 07:58:29   [#09]

Karolino

Czy mogę Cię prosić o list na pocztę elektroniczną, chciałabym pogadać o metodach pracy - benas@polbiz.pl
bena12-03-2003 08:24:05   [#10]
Oczywiście innych chętnych do pogadania na priva też zapraszam do pisania do mnie, może uda się pomóc chłopcu?
Karolina12-03-2003 15:04:33   [#11]

Beno oczywiście chętnie nawiążę z Tobą kontakt na priva - kilka słów jeszcze tutaj.

Zdaję sobie sprawę z waszej desperacji - skoro pierwszy raz w zyciu spotkacie się z uczniem wymagającym tak specyficznego podejścia. To zrozumiałe.

Świadczy to z jednej stronie o tym, że uczniowie niepełnosprawni mogą się uczyć wszędzie, w każdej szkole i to jest pozytywne zjawisko i są przyjmowani nawet do LO. Bardzo mnie to cieszy osobiście, ponieważ zawsze wołam o to, że należą się tym dzieciakom równe prawa.

Z drugiej strony takie orzeczenie PPP i uczeń przyjęty do LO - to też mnie dziwi - ale nie chce tu orzekac bo nie mam prawa ani dziecka nie znam. Wiem też i to nie ja tylko, że te opinie bywają lakoniczne i mało rzeczowo.

Dziwna jest też dla mnie postawa tych nauczycieli z gimnazjum - z jednej strony 4 i 5 na świadectwie a z drugiej  brak jakiegoś programu działania i zdziwienie, że uczeń jest w LO. Nie spodobało mi się to.

Myslę tu o tych rodzicach, skoro go zapisali do LO to sądzą, że powinien dać sobie radę, tym bardziej powinni z wami współpracować, wierzę, że tak będzie.

Nadal nie dowiedzielismy się w jaki sposób on wam odpowiada to jest kluczowe w tej sprawie - wasz kontakt.

Beno poprzez różne programy i prezentacje mulitmedialne mozna tez czytac oraz uczyc nauki czytania przez komputer - to tak nawiasem - choc chciałoby się rzec, że uczeń liceum powinien miec to już za sobą.

Jeśli chodzi o dodatkowe zajęcia to pisaliśmy już tu, uczniowi należy się cała gama dodatkowych i zależy to od portfela szkoły; mozna nawet zatrudnić na jakieś godziny specjalistę z innej szkoły, jesli w placówce w której jest uczeń takowego nie ma.

Jeszcze się chciałam "przyczepić" :-) do tego słowa Beno, że nie wiedzieliscie i nie macie obowiązku znać się na metodach pracy z dzieckiem nie mówiącym, czy mającym problemy rozwojowe. W sumie masz rację, ale....

To wymóg czasu, jakby wyznacznik otwartości i elastyczności nauczycielskiej profesji. Wydaje mi się mimo wszystko, że nauczyciel to nauczyciel - wszystkich uczniów. Bałam się zawsze, że nauczeni jesteśmy schematów i jakiejś jednej określonej drogi działania. A bywa różnie i czasem z prędkością swiatła musimy się przystosowywać do nowych sytuacji i postawionych przed nami zadań.

Myślę, że uczelnie kształcące nauczycieli zbyt mało uwagi przywiązują do psychologii, pedagogiki i kształcą tylko przedmiotowo. Już kiedyś o tym pisałam, tworzenie tylko wąskich specjalizacji w pedagogice specjalnej nie podoba mi się. Oczywiście osobne godziny poświęcone rewalidacji, logopedii itp....to musza robic osoby wyszkolone dodatkowo.

Nauczyciel przedmiotowiec jednak powinien posiąść jakoś podstawowe minimum jak pracować różnymi metodami z różnymi dziećmi, tak myslę.

Na koniec dopiszę - co pewnie kilku z was wie, że nie jestem żadnym specjalistą w tej kwestii, tylko samodoskonalącą się mamą niepełnosprawnego chłopca. Uczelnie nie wykształciła mnie w metodach, które stosuje - wiem jednak ,że w Polsce mamy coraz więcej dobrych i porządnych instytucji, które pomagają to robić.

Nauczyciel tylko musi dobrze szukac....i ...niestety..... słono płacić :-(

I kółko graniaste...;-)

Karolina12-03-2003 15:10:38   [#12]

Jeszcze coś... chyba to jest zależne od tego co gmina ma w regulaminach ale, jeśli obok orzeczenia o potrzebie nauczania indywidualnego on ma orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego (drugi dokument) to powinniście mieć płacony dodatek - to jedno.

Jeśli chodzi o posiadanie komputera to zgadzam się, że to wydatek spory - jednak w przypadku tak niepełnosprawnego młodzieńca nie do przecenienia.

Może rodzice jakoś mogliby kupic na raty, może wsparcie szkoły, jakiejs lokalnej organizacji - tu możecie się wykazać działania mi na rzecz....:-)

Poza tym, jest program celowy w PFRON - można złożyć wniosek (rodzic) na nieoprocentowany kredyt na zakup komputera potrzebnego do edukacji dziecka.

Tera12-03-2003 15:31:14   [#13]

bena:-)

Tak jak sugeruje Karolina podpowiedz rodzicom o możliwości skorzystania przez nich z programu celowego PFRON; oni to dość szybko załatwiają.

Wiem, bo uczę dziecko , które od niedawna ma komputer, właśnie ta drogą

zakupiony. Z tego co wiem to jest nieoprocentowany, długoterminowy kredyt, prawdopodobnie z możliwością  częściowego umorzenia.

Jeżeli chcesz to się dowiem więcej , jutro mam tam lekcję;-)

Jakie to ma znaczenie dla dziecka, które nie uczęszcza do szkoły nie muszę pisać.

bena12-03-2003 16:21:54   [#14]

Karolino

Ponieważ nie jestem dyrem, pewnie nie jestem zorientowana co do zajęć dodatkowych. Mamy z UM przydział godzin na nauczanie indywidualne w liczbie 16 tygodniowo, w tym 2 miał mieć logopeda. Okazało się, że nie ma chętnych logopedów do pracy w szkole na te dwie godziny za nauczycielskie pieniądze (tak mówi mama, której nie udało się znaleźć). Czy oprócz tych przydzielonych godzin on ma prawo do różnych zajęć, czy byłoby to w ramach tych godzin na przedmioty?

Moim zdaniem w tak dużym mieście jak Białystok powinna istnieć jedna szkoła, w której mogliby uczyć się chorzy uczniowie. Wtedy nauczyciele tam uczący robiliby dodatkowe studia czy inne szkolenia w tym kierunku. Z punktu widzenia swojej szkoły nie widzę takiej możliwości, aby nauczyciele uczący tego chłopca wszyscy zechcieli uczestniczyć w szkoleniach tylko ze względu na to jedno dziecko. To są koszty i czas....Oczywiście możemy poruszać struny w tonach powołania nauczyciela ale chyba jesteśmy realistami i wiemy, że w szkole znajdzie się ew. jeden lub dwóch tzw nawiedzonych, którym się zechce coś zrobić.  Inni udadzą, że tematu nie ma...To są realia. A jak sama piszesz, słono kosztują szkolenia. Na studiach geograficznych czy jakichkolwiek innych poza pedagogiką nie ma zajęć z nauczania pisania. Jak mam to zrobić? A może to dziecko ma takie defekty wywołane chorobą, że on nie jest w stanie nauczyć się pisać i czytać? Prawdopodobnie tak jest, bo dopiero wczoraj mama powiedziała mi, że on nie przeczyta słowa "niż" lub "wyż", gdyż są tam takie głoski, których on nie złoży w słowo. Dotyczy to głównie dwuznaków i ostatnich liter alfabetu, ale nadal nie wiem dlaczego tak jest - czy nie został porządnie nauczony w podstawówce, czy nie da rady.

Jacek12-03-2003 16:49:36   [#15]
Jestem pod wrażeniem Waszych wypowiedzi i troski o takie dzieci, które trafiają do "szkół masowych". U mnie w gimnazjum do tej pory mieliśmy trzy przypadki gdzie PPP wydała orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Jako że jesteśmy "szkołą masową" nie mamy nauczycieli (z wyjątkiem jednego matematyka i bardzo zainteresowanego pedegoga), którzy mają kwalifikacje do pracy z takimi dziećmi. W dwóch przypadkach po rozmowach z rodzicami przekonaliśmy rodziców by w trosce o dziecko umieścili je w szkole specjalnej. Nie musieli oczywiście tego robić i nie było intencją nasza "pozbywanie" sie kłopotu. Rodzice podjęli decyzję świadomie i ze zrozumieniem. Ostatni przypadek ucznia który ma takie orzeczenie (a właściwie będzie miał) wypłynął dopiero w tym roku. Sytuacja rodzinna ucznia trudna (alkohol, konkubinat, itp.). Chłopiec miał orzeczone przez PPP nauczanie indywidualne ze względu na niepełnosprawność (leży w łóżku) lecz nikt do tej pory ani rodzic ani SP nie próbował skierować na badanie do PPP. Po namowie matki i złożeniu przez nią wniosku został przebadany i będzie miał orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Wychowawczyni postarała sie o komputer z jakiejś firmy nie nowy co prawda ale dla niego to było wielkie przeżycie. Wspólne lekcje co jakiś czas u niego w domu z całą klasą, co jest niezwykle istotne i dla niego ale równiez i dla klasy. Wychowawca i pedagog ze szkoły specjalnej wypożyczyli programy nauczania i podręczniki do kształcenia specjalnego, a nawet programy komputerowe do nauki pisania, czytania, liczenia itp. Matematyczka (jedyna osoba) mająca ukończoną pedagogike specjalną i wcześniejsze doświadczenie z pracą z dziećmi upośledzonymi przekazała na zebraniu zespołów nauczycielskich informacje w jaki sposób pracowac z takim dzieckiem na co zwracać uwagę. Tak więc wiele można zdziałać dla takich dzieciaków nawet w szkole, która nie jest przystosowana do tego typu pracy. Szkoda, że dopiero teraz coś dla niego zostało zrobione bo 6 lat podstawówki to była że tak brzydko sie wyrażę jego wegetacja. I taka sytuacja dotyczy wielu dzieci a szczególnie tych, których sytuacja rodzinna jest zła i traktowane są przez rodziców jak dostarczyciele zasiłków z MOPS i innych żródeł (jak w naszym przypadku). Martwi nas jedynie to, co zrobić później gdy skończy gimnazjum. Choć jest dopiero w pierwszej klasie musimy już sie tym martwić by nie stało się tak jak w przypadku opisywanym przez Benę
Karolina12-03-2003 18:28:30   [#16]

Beno jestem pewna, że w Białymstoku jest szkoła specjalna - tak mi się wydaje przecież to nie małe miasteczko. Ale czy o to tu chodzi?

Podoba mi się wypowiedź Jacka:

"Tak więc wiele można zdziałać dla takich dzieciaków nawet w szkole, która nie jest przystosowana do tego typu pracy"

A propos tych godzin dla logopedy, przecież to szkoła powinna - czy ma nawet obowiązek je znaleźć - tak mi się wydaje.

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu

 z dnia 12 lutego 2002 r.

w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych.

§ 3.

  1. ...
  2. W szkolnym planie nauczania należy dodatkowo uwzględnić dla uczniów niepełnosprawnych, w zależności od rodzaju i stopnia niepełnosprawności uczniów, z zastrzeżeniem ust. 3, następujące zajęcia rewalidacyjne:

    1) korekcyjne wad postawy,

    2) korygujące wady mowy,

    3) orientacji przestrzennej i poruszania się,

    4) nauki języka migowego lub innych alternatywnych metod komunikacji,

    5) inne, wynikające z programów rewalidacji.

Patrząc na rozporządzenie dot indywidualnego nauczania widze, że dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych przyznaje się 12-16 godzin tygodniowo. Wydaje mi się, że te zajęcia logopedyczne czy są ujęte w tym limicie czy dodatkowo są płatne to też zalezy szczegółowo od was.

bena12-03-2003 19:55:02   [#17]
Chodziło mi o nie o szkołę specjalną, bo takich na poziomie liceum nie ma. Z tego, co obserwuję, liczba uczniów z nauczaniem indywidualnym rośnie lawinowo. Może warto byłoby zebrać nauczycieli np. bezrobotnych i ich kierować na nauczanie indywidualne do uczniów, czyli stworzyć w mieście tzw. szkołę bez sal lekcyjnych, jedynie z dochodzącymi do domu nauczycielami. W normalnej szkole często nauczyciele mają zbyt dużo godzin lekcyjnych i nie zgadzają się na nauczanie indywidualne lub robią to z konieczności a inni nauczyciele nie mają pracy. W duzym mieście pewnie byłoby to wykonalne, bo chorych dzieci jest niestety coraz więcej. Chodziło mi o takie rozwiązanie organizacyjne.
Tera13-03-2003 19:58:11   [#18]

Bena i inni zainteresowani:-))

W uzupełnieniu tego co pisałam niżej.

Tak jak pisałam PFERON ma taki program pomocy, to jest:

PEGAZ -program pomocy w aktywizowaniu osób niepełnosprawnych poprzez likwidowanie barier transportowych i w komunikowaniu się.

Kredyt bezgotówkowy, nieoprocentowany  spłata przez 5 lat, 10% udziału własnego( rodziców).

Potrzebne orzeczenie o niepełnosprawności, dochodach choć jednego z rodziców.

Po spłaceniu części kredytu jest możliwość ubiegania się o umorzenie reszty.

grażka14-03-2003 08:49:54   [#19]

Dziś znalazłam ten artykuł

w przeglądzie prasy na wp.

Czy to rozporzadzenie rzeczywiście może byc tak zinterpretowane?

http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1371283.html

Karolina14-03-2003 14:30:22   [#20]

Czytałam ten artykuł w Wyborczej, są tam jeszcze rozmowa z Piotrem Pawłowskim z Integracji, stanowisko MENiS. Artukuł z pierwszej strony GW

Powiem wam szczerze - jak intensywnie i na bieżąco interesuję się przepisami dotyczącymi edukacji naszych dzieci i projekt dotyczący nauczania indywidualnego widziałam dużo wcześniej to jakoś nie rzuciło mi się to w oczy - choc sygnalizowała nam to Gaba

Mój syn ma nauczanie indywidualne i odbywa się ono w domu. Ma jednak ku temu warunki, ma swoje biurko, ma tysiące różnych pomocy, ma swój komputer. Oprócz tego raz lub dwa razy w tygodniu przychodzi do szkoły na wybrane lekcje i dzieje się to za wiedzą dyrekcji i zgodą wychowawczyni.
Jest wówczas na lekcji w klasie, poza tym przychodzi na inscenizacje, apele, koncerty, przedstawienia w których bierze aktywny udział.
Jestem zadowolona z tych kontaktów ze szkołą i uważam je za niezwykle ważne.
Co jednak w sytuacji, kiedy w domu nie ma warunków do pracy?  Bywają przecież różne domy.
Myslę o lekcjach nauczania indywidualnego na terenie szkoły - nigdy nie miałam takiego pomysłu i sądze że dotyczy to dzieci sprawnych ruchowo.
Dzieci, które w ten sposób realizowały nauczanie indywidualne miały kontakt z rówieśnikami ale chyba na przerwie tylko, być mozę niektóre kilka lekcji spędzały wspólnie.
Sama forma nauczania indywidualnego - jest jakąs formą izolacji - z tym się zgadzam zupełnie. Dlatego korzysta się z niego tylko wówczas kiedy nie ma inych możliwości ewdukacji - np brak w promieniu szkól integracyjnych.
Widzę też pozytyw tego - nie ma bardziej zindywidualizowanego podejścia, nastawionego na potrzeby ucznia niż praca tylko z nim samym - żadnych stad :-) jak mawiał często Glenn Doman

Trudny problem,na forum dzieci zapytałam o to innych rodziców.

Osobiście sama nie wiem - z jednej strony nauczanie indywidualne powinno być zarezerwowane dla naprawdę potrzebujących i chyba MENiS chciał własnie tego uniknąc - aby nie było ono naduzywane - znów jakieś oszczędności.

Z drugiej strony - pisałam to nie raz - każdej rodzinie i dziecku potrzebne są inne warunki i inne możliwości, ta furtka mogła pozostać.

Macie wiele dzieci na indywidualnemy na terenie szkoły? Kto się niemi zajmuje w czasie przerw?

Renata14-03-2003 15:22:03   [#21]
"Zasadą indywidualnego nauczania jest to, że odbywa się ono w domu"

Zasadą?
A gdzie logika? Przewidywania? Jakie rokowania dla tych dzieci w przyszłym życiu?

Może w ogóle pozamykajmy szkoły... Niech uczą guwernantki...
maeljas14-03-2003 16:52:23   [#22]

Wiecie

ta rozmowa z p. Pawłoskim w Wyborczej trąca mi demagogią.
Podane na "nie" przykłady nie przemawiają do mnie - jeżeli w niektórych domach są tak trudne warunki bytowe - to przecież dziecko bez względu na to czy będzie miało nauczanie indywidualne w domu czy w szkole i tak nie ma warunków do nauki!!! Przecież w domu też będzie odrabiać lekcje !

Zgadzam się z Gabą  - swego czasu narzekała na zalew naucznia indywidualnego -
było i jest nadal to nadużywane! Wiem, bo wielu uczniów, którzy odeszli z naszej szkoły z przyczyn ekonomicznych ( rodziców nie było stać na szkołę) powróciwszy do szkoły rejonowej po miesiącu nauki " lądowało" na nauczaniu indywidualnym - bo nie "radzili" sobie.

Jeżeli Menis nie kłamie - to jestem za nauczaniem w domu - dla dzieci, które naprawdę nie mogą chodzić do szkoły - i tu jest rola poradni psychologiczno- pedagogicznej.

Poradnia, która opiekuje się naszą szkołą bardzo rygorystycznie podchodzi do tego tematu - wydaje orzeczenia o nauczaniu indywidualnym bardzo rzadko - w naprawdę uzasadnionych przypadkach.
W wyniku rejonizacji przejęła kilka szkół, i kobiety mają teraz problemy - nie odnowiły kilkunastu "indywidualnych nauczań" z poprzednich placówek  i mają na głowie rodziców z odwołaniami i straszenie sądem.
Renata14-03-2003 19:39:18   [#23]

No ok... ale

odbiegnijmy od warunków domowych ... Przecież każdy uczeń musi się w tym jakoś odnaleźć...

Jeśli nauczanie indywidualne tylko w domu, okazjonalnie, tylko przy okazji uroczystości szkolnych, to gdzie zaspokajanie naturalnej potrzeby dziecka bycia z rówieśnikami? Nawet wtedy, jeśli jego niepełnosprawność na niewiele mu pozwala.

Wybacz maeljas, dla mnie jest to swego rodzaju usprawiedliwianie siebie samego (czyt. MENISu) w oczach innych. Dlaczego dziecko nie może przyjść, przyjechać, zostać przyniesione, na zajęcia do szkoły? Dlaczego takim posunięciem mamy mu to odebrać?

Dla mnie Pawłowski nie trąca demagogią, on to czuje, czuł. Czuł to wyizolowanie, tym bardziej, że został niepełnosprawnym w wieku 16 lat.

Zamknij się czytelniku w "klatce" (wystarczy mały pokój), nie wychodź z niego dzień, tydzień, przez kolejne miesiące. Miej tylko kontakt z najbliższą rodziną, tym jednym nauczycielem, lekarzami... Może poczujesz, co czujesz po jednym dniu, po tygodniu, po miesiącu...

Uczeń, ba każdy człowiek dąży do bezpośredniego kontaktu z innymi, tu ze swoimi kolegami koleżankami...

Uważam, że nikt nie dał nam prawa izolować od innych... Nawet, jeśli jest to uczeń nadpobudliwy, nawet jak rzuca krzesłami...
Robi to z jakiegoś powodu. Naszym zadaniem, zadaniem wszystkich pedagogów jest nie pomnażać tych powodów. I dać możliwość wejścia uczniom z nauczaniem indywidualnym do klasy.

Skoro było tak do tej pory, sprawdziło się, to po co zmiany?

Oczywiście jestem przeciwna wszelkim nadużyciom  tej formy kształcenia.

Powinna funkcjonować tylko dla tych, którym istotnie jest potrzebna.

Ale nie ograniczajmy jej tylko do domu!
maeljas14-03-2003 20:04:25   [#24]

Wyraźnie napisałam:

jestem za nauczaniem indywidualnym w domu dla dzieci, które naprawdę nie mogą uczęszczać do szkoły.
Są takie dzieci - mój uczeń ma indywidualne nauczanie w domu z powodu obniżonej odporności spowodowanej intensywnym leczeniem ciężkiej choroby i dopóki nie odzyska sił, nauczyciele będą jeździć do niego.  

Osobiście uważam, że nadużywa się nauczania indywidualnego - cytowany przykład chłopca rzucającego krzesłem - dla mnie jest ewidentym przykładem na "nie" jeżeli chodzi o nauczanie indywidualne - nawet w szkole . Jego zachowanie według mnie  nie świadczyło   o nadpobudliwości, ale o nieprzystosowaniu do bycia w grupie - więc zabieranie go z grupy nie miało zbyt wielkiego sensu. To nie nauczanie indywidualne " wyleczyło " chłopca.

Jescze raz powtarzam, jestem przeciwna nauczaniu indywidualnemu - bo bardzo często jest to " pozbywanie" się ucznia, z którym nie wiemy jak pracować.
Zola14-03-2003 20:56:53   [#25]
mam chłopca na wózku inwalidzkim,chodzi do szkoły,ma normalne zajęcia,pod niego klasa wszystkie lekcje ma na parterze
Renata14-03-2003 21:21:42   [#26]

Zolu:-)

Mamy w szkole także uczniów z indywidualnym nauczaniem. Przychodzą do swojej klasy na  zajęcia tak często jak tylko mogą, na ile pozwala im zdrowie.
maeljas14-03-2003 22:23:14   [#27]
Informacja dotycząca indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży

  Dla każdego ucznia, któremu poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała orzeczenie o nauczaniu indywidualnym, dyrektor szkoły ustala zasady, zakres, miejsce i czas prowadzenia zajęć.

  Nie oznacza to odebrania tym uczniom prawa do uczestniczenia w zajęciach lekcyjnych i innych formach życia szkoły.

  Dzieci, którym przyznano indywidualne nauczanie wymagają szczególnego wsparcia. Najważniejsze jest umożliwienie im, w jak najszerszym zakresie, kontaktów rówieśniczych w środowisku szkolnym.

  Z nauczania indywidualnego korzysta nieco ponad 13 tysięcy uczniów na blisko 8 milionów uczęszczających do szkoły.

To jest stanowisko Menisu
Iwona214-03-2003 23:17:56   [#28]

"Wybiórcza" podała:

"Kuratorzy źle interpretowali rozporządzenie - tłumaczyła się wczoraj minister Łybacka. Zapewnia, że każde dziecko niepełnosprawne czy chore, które ma orzeczone indywidualne nauczanie, może uczyć się także na lekcjach w szkole z rówieśnikami."

http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1372916.html

MENiS chciało dobrze, ale to inni są winni, bo źle odczytali "dobre" intencje menisowe.

grażka14-03-2003 23:57:17   [#29]
no cóż - może poczytała sobie forum wyborczej? Tylko dziś pojawiło sie tam 90 postów ;-))) dotyczących tego tematu.
Karolina15-03-2003 09:23:39   [#30]

Umieć pracować z uczniem powinnien nauczyciel - obojetnie gdzie ta praca jest wykonywana - w domu czy w szkole.

To jedno i pozbywanie się dziecka ponieważ nie radzi sobie z nim szkoła uważam za niedopuszczalne i niemoralne itd.... Po prostu jeśli tą drogą ktokolwiek podejmuje decyzje to straszne.

Uczeń nadpobudliwy nie rzuca krzesłem bo mu sie nie podoba pani tylko ma pewne okreslone problemy. Nie wiem czy nauczanie indywidulane jest w stanie go z tego stanu wyleczyć - wątpie i tu zgadzam się z maeljas.

Zapis miał zapewne wykluczyć przypadki skarajne i być moze nic wielkiego się niestało, skoro już minister Łybacka zabrała głos :-)))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]