Mamy w szkole rodzica, który od czasu do czasu w pieniaczym stylu odzywa się i żąda od szkoły dziwnych działań. W roku ubiegłym – po zaatakowaniu przez własnego syna innego dziecka, zaatakował mnie, dyrektora szkoły - co ja zrobiłam, by zapewnić jego dziecku bezpieczeństwo. W tym roku domaga się tylko ode mnie, dyrektora szkoły, motywacji ocen z zachowania i geografii skierowałam go do organu właściwego (nauczycieli) oraz wyznaczyłam mu opiekuna w postaci pedagoga szkolnego, ja zaś sprawdziłam w zakresie moich kompetencji prawidłowość wydanych ocen (zgodność z kryteriami, terminowość), wszystko gra. Dopatrzyłam się jednego uchybienia – nauczycielka geografii dopytywała dziecko w systemie zdawek (na co nie zezwalam), a ... dzieciak niestety nie zaliczył. Oskarżył szkołę, że nieprawidłowo ocenia jego dziecko, które ma problemy neurologiczne – zachęciłam go do zgłoszenia problemu oficjalnie (gdyż zakazał mi o tym mówić), że nie wyczuwamy choroby, ja zaś, .żeby zgłosił, wtedy dopasujemy wymagania do potrzeb... Dlaczego ten pan powołując się na KO oraz na kartę nauczyciela stwierdza, że mam napisać motywację (to jest niezgodne z rozporządzeniem), że mam mu tę motywację dostarczyć, dlaczego nie może przyjść podyskutować w kręgu pedagog szkolny +nauczyciele? Dlaczego taki ktoś może kogoś tylko straszyć? Motywowanie ocen rodzicowi wynika wg tego pana z art. 7 KN, z tego, że jest przełożonym nauczycieli, że sprawuje nadzór, ale dla mnie ten „obowiązek” nie wynika z kompetencji dyrektora tam nakreślonych, dyrektor sprawuje nadzór (bada prawidłowość), ale nie pisze motywacji, bo to rola nauczyciela. JESTEM GŁUUUUUUUUUUUUUUUUPIA, nic z tego nie rozumiem. Co to są kompetencje dyrektora szkoły? Dlaczego tak bardzo zaskoczyłam dzisiaj p. wizytatorkę, stwierdzając, że z KP mogę delegować na innego pracownika wykonanie motywacji i pisma do ww. rodzica. JESTEM GŁUUUUUUUUUUUUUUUUPIA, nic z tego nie rozumiem. |