Forum OSKKO - wątek

TEMAT: 15 nauczań indywiudalnych!
strony: [ 1 ]
Gaba22-02-2003 18:39:07   [#01]

Od lat dawane są nauczania indywidualne poza plecami dyrektorów - jasne, lekarz pisze o potrzebie, zespół orzeka, rodzice zabiegają. A ty, dyrze bez szemrania płać, choćby cię poskręcało.

Kiedy dzieciak chory - pół biedy, kiedy sytuacja zdrowotna dramatyczna - trzeba pomóc.

Ale dlaczego nikt nie zapytał środowiska, co tym myślimy, bo czy normalne jest, by na 600 dzieci było 15 nauczań?

 

Jest już nowe rozporządzenie (z lutego 2003) o nauczaniu indywidualnym - i tam stoi jak byk - nauczanie indywidualne tylko w domu. Czyżby młot na czarownice?

 

Rozporządzenie niedobre, nieprzemyślane chyba do końca, nieskonsultowane - powielające stare błędy myślenia. Z wyjątkiem określenia jednoznacznego, gdzie to nauczanie ma być.

Już są telefony, że rodzice żądają zwiększenia godzin.

A dyr - tylko do płacenia, choćby mu się flaczki przewracały na zaradność rodziców i tanie korepetycje.

PS. Nie mówię o dzieciach bardzo chorych - bo tracą najbardziej.

PPS. Co z tym zrobić? Czy możemy zająć/wypracować jakieś stanowisko? 

PPPS. Czy mam teraz pisemnie powiadomić rodziców, że nauczanie jest w domu? (z tego jestem zadowolona, bo w szkole nie ma kanciapy, by gdzieś się ktoś nie douczał)

 

PPPPS. Ale co ma zrobić nauczyciel, który dojeżdża z innej miejscowości, szkoła w innej, a dziecko z innej?

Dlaczego nie mogliśmy być partnerem dla MENiSa.

Mój budżet tego nie wytrzyma - wiele z tych pieniędzy jest najzwyczajniej zmarnowane.

Majka22-02-2003 23:57:21   [#02]

Gaba, ty serio o tym rozporządzeniu?

To niewidomy chłopak, który miał indywidualne częściowo (na niektóre zajęcia chodził z klasą, by nie tracić kontaktu z grupą) teraz musiałby w domU???

Dziewczyna po chemioterapii, która wyrywa się do szkoły, kiedy tylko staje na nogi (bo tęskni), będzie miała zakaz zajęć w szkole?

Gaba23-02-2003 07:16:03   [#03]

Dyskusja o pieniędzach i o życiu jest zawsze bardzo trudna.

Odezwałam się z ciężkim sercem - założyłam ten wątek z bardzo ciężkim sercem, doskonale wiedząc jak taki głos będzie brzmiał (a... to ta, co nie rozumie dzieci chorych, rozumie - szanuje i wspiera). Niestety nie o to chodzi.

Chodzi o głos, o prawo dysponenta środków do wypowiada swej opinii o NI, głos ten powinien mieć prawo wypowiedzieć dyr. do komisji. Komisja nie musi się z tym zgadzać. 

Chyba się nie rozumieliśmy (liczyłam się z tym) - nie mówię o dzieciach chorych, ale mówię o dzieciach chorych inaczej (nie koniecznie nie-chorych czy symulantach). Nie mówię o właśnie wspomnianych przypadkach.

Mówię o trudnym do opanowania zjawisku (skali) nauczań indywiudalnych, a więc o częstości, popularnoci (muszę jako dyr badać skalę, co takiego się dzieje, że co roku mam o 3 nauczania więcej, mając mniej dzieci...? muszę, bo realizuję budżet - co roku dyr "pisze" pracę dyplomową pt. finansowanie placówki budżetowej - ja muszę o tym myśleć, bo będą wprowadzane akredytacje placówek, ja musze bornić miejsc pracy, muszę każdą złotówkę oglądnąć trzy razy)

- być może to tylko w dużych miastach tak wygląda

- to nie są pojedyncze NI, no, kilka (i to jeszcze wydawane po przykrych kłótniach z organem - tak jak to opisywaliście)

- w samym Krakowie jest ich 1750 (u mnie 15 - z czego 10, bym nigdy nie przyznała, bo tak to wygląda ze strony zarządzającego)

- masowe nauczania indywiudalne to plaga?, moda? spryt? beztroska lekarzy? zbycie natrętnych rosziców? brak wyobraźni (dziecko w szkole i tak będzie wiedzieć więcej niż to w domu... co staram się wytłumaczyć rodzicom, a, wie pani - to ona będzie chodzić i na lekcje i na NI w... szkole - i tu rączki moje leciutko drgają ku ziemi).

- pytam się z ciężkim sercem - czy naprawdę w szkole dla 600 osób jest tyle (15) tak bardzo chorych, a jak przyjdzie mama Jasia, a ja powiem - nie mam ani grosza, bo rozsypał mi się budżet, to czy ja nie będę winna (nawet moralnie), że Kasia ma NI oraz  pełny plan lekcji, a Jasio jest odsyłany do innej szkoły...

- jakość nauczania indywiudalnego jest słaba, efektywność niska - dziecko traci kontakt z klasą... (syndrom dziecka z NI - nie wie, o co chodzi, podobnie do dziecka z przewlekłą absencją, niską frekwencją).

- są przypadki, że to nauczyciele namawiają na NI, bo dziecko słabe i sobie nie radzi...

- z jaką gorczą przyjmuje się opinie organów, że NI to zapomoga pieniądze dla nauczycieli (fajne korki na okienkach?)  

- boję się, że kiedy przyjdzie dziecko prawdziwie głęboko chore, to... ja nie zapłacę?

Dziewczyna z dzieckiem, chłopiec z chorą wątrobą (wesoły, normalny, sympatyczny, zawsze w szkole - choć bardzo chory) chłopiec, ktorego mama jest jest chora na urojenia,  chłopiec chronicznie przeziębiony (odkąd otrzymał nauczanie indywidualne nie chorował ani razu), chłopiec, ktory postanowił nie lubić szkoły (fobia szkolna)... a inne w DD też - jak on dostał NI, to i my - czyli sztrajk i sztrajkowanie.

 

Nie mówię o moich połamanych dzieciach, po chemii, tych okresowo poddawnych terapiom, po operacjach

Mnie interesują tylko elementy tego zjawiska zwanego NI:

Skala, możliwość (potencja) zaoszczędzenia pieniędzy dla potrzebujących, obserwacja dzieci w szkole, nieliczenie się z głosem/ opinią dyrektora (dysponenta środków).

Znam przykłady marnotrawienia tyh skromnych pieniędzy i myślę, że gdyby dać - jako głos w dyskusji możliwość wypowiedzenia się tym, którzy chcą płacić, ale chcą wiedzieć za co, to... to to rozporzadzeniw niosłoby coś ciekawego, coś by uporządkowało, a tak jest to tak znana nam "łybacja" zjawiska.

Majka23-02-2003 10:53:56   [#04]

całkiem inna skala:-(

Na ponad 600 uczniów rocznie udaje się wyżebrać 3-4 NI...

I to tylko dzięki niebywałemu uporowi rodziców i dyrekcji.

beera23-02-2003 10:55:20   [#05]

Mnie akurat to rozporządzenie się podoba..., bo:

Cieszę się ze zwiększenia liczby godzin, bo w większości organow przyznawano ich minimalną liczbę, teraz ta liczba się zwiększy...

Cieszę się, że dzieci z upeosledzeniami mają ilośc godzin zależna od klasy do której uczęszczaja, a nie związana z ich stopniem uposledzenia.

Podoba mi się objęcie nauczanie dzieci zerówkowych.

Podoba mi się brak okreslenia gdzie nauczanie ma być realizowane- nie mam związanych rączek.

Ale niewątpliwie punkt widzenia zależy od miejsca siedzienia.

Piszesz:

Rozporządzenie niedobre, nieprzemyślane chyba do końca, nieskonsultowane - powielające stare błędy myślenia. Z wyjątkiem określenia jednoznacznego, gdzie to nauczanie ma być.

Przyznam się, że chętnie poznam Twoje stanowisko w tej sprawie z wykazaniem jakie błędy zauważasz w rozporządzeniu.

Wtedy innymi oczyma na nie byc może spojrzę...

Na razie- akceptuję je.

Moim zdaniem problemy, o ktorych piszesz nie mają sedna w przepisach ale w innej sferze.

I warto pomysleć, czy zmieniać przepis, czy tę sferę.

Gaba23-02-2003 14:43:41   [#06]

Nie podoba mi się, bo

1. zostaje dyr sprowadzony do roli płatnika bez szemrania, bardzo instrumentalnie. Kto płaci - ma prawo wiedzieć za co i wnosić uwagi na etapie prowadzonego postępowania (takie są chyba normy prawne)

2. bo dzieciom, które potrzebują wypopiekowania, nie daje się należnych godzin, bo zjadają je tacy, których należałoby mieć w klasie mimo choroby, mimo nieszczęść, które ich dotykają. Mam do kilu osób ze szkoły poważne zastrzeżenia. A martwię, że Mikołajowi i Mackowi nie mogę zapewnić należnego standardu.

To szkoła powinna decydować o wielu sprawach - ona płaci, ona organizuje, a nawet nie ma jej głosu w całym postępowaniu.

Asiu, musze Cię zmartwić - w rozporządzeniu jest powiedziane bezwględnie, że nauczanie ma byc w domu (to akurat nie jest najszęśliwsze dla dzieci potrzebujących częściowej integarcji, ale jest doskonałe jako młot na czaronice, ktore zobiły sobie z NI darmowe douczanie - i takich przypadków mam z 5).

Lepsze było rozporządzenie wcześniejsze, chyba z lat 80.

 

Zazdroszczę wam kilku nauczań (nie tego, że musieliście walczyć i wydzierać), ale gdyby ktoś zobaczył, że nauczyciele nie wydalają z robotą, tylko jeżdżą, to by się zdziwił.

 

I tyle.

Majka, jak rozumiem - 5 to taka liczba minimalna, ale potrzeby są większe. Tak?

Majka23-02-2003 14:56:21   [#07]

Gabo, tych kilka wywalczonych co roku to przypadki krańcowe. Trud jest taki, że wielu rodziców nawet go nie podejmuje...Uczniowie po miesiącach nieobecności zaliczają , zaliczają, dopędzają...potworny wysiłek i stres. Niewielu decyduje się repetować (LO).

A pomysł z wyłącznością nauczania w domu bardzo mi się nie podoba. Zdarzają się przecież różne diagnozy, a jeżdżenie poza rejon (30% uczniów dojeżdża) w przypadku, gdy uczeń "na nogach"i wskazany jest choć częściowy kontakt z rówieśnikami- może zdezorganizować potężnie plan lekcji. To powinny być zalecenia lekarza prowadzącego+ możliwości szkoły, a nie decyzja administracyjna.

beera23-02-2003 15:29:11   [#08]

Niech to licho..

napisałam przed chwilą długi post i mi zniknął w wirtualnym niebycie...

Więc  króciutko jeszcze raz:

Wydaje mi się, ze potrzeba tu kogoś, kto ma umiejętnośc literalnego czytania przepisów. Może zajrzy Leszek lub Marek.

Bo zapis rozporządzenia brzmi tak:

§ 2. 1. Indywidualne nauczanie dyrektor szkoły or­ganizuje w sposób zapewniający realizację wskazań wynikających z potrzeb edukacyjnych oraz zalecanych form pomocy psychologiczno-pedagogicznej, określo­nych w orzeczeniu o potrzebie indywidualnego na­uczania.

2. Indywidualne nauczanie prowadzone jest przez jednego lub kilku nauczycieli szkoły, którym dyrektor szkoły powierzy prowadzenie zajęć indywidualnego nauczania, w zakresie, miejscu i czasie określonym przez dyrektora szkoły, z zastrzeżeniem § 3 ust. 4.

3. W uzasadnionych przypadkach dyrektor szkoły może powierzyć prowadzenie indywidualnego naucza­nia ucznia nauczycielowi zatrudnionemu w innej szko­le lub placówce.

4. Zajęcia w ramach indywidualnego nauczania prowadzi się w miejscu pobytu ucznia, w szczególno­ści w domu rodzinnym, specjalnym ośrodku szkolno­-wychowawczy lub w placówce opiekuńczo-wycho­wawczej.

 

Nie jestem pewna, czy zapis w szczególności oznacza wyłącznie. I w sytuacji takich wątpliwości warto zastanowić się, co oznacza miejsce pobytu.

Moim zdaniem zapisy rozporządzenie nie sytuują nauczania indywidualnego w domu ucznia. Choć wskazuję je jako oczywiste.

 

I majko- poza wszystkim integrację gwarantuje inny zapis rozporządzenia:

W celu pełnego osobowego rozwoju uczniów objętych indywidualnym nauczaniem oraz ich integra­cji ze środowiskiem rówieśników, dyrektor szkoły w miarę posiadanych możliwości, uwzględniając stan zdrowia dzieci, organizuje im uczestniczenie w życiu szkoły (np. w uroczystościach okolicznościowych).

 

Zdecydowanie nie podoba mi się zamysł, aby punktem wyjścia do podejmowania decyzji o nauczaniu indywidualnym miały byc srodki finansowe posiadane przez szkołę. Moim zdaniem sprawa powinna się zacząć od dziecka.

Środki finansowe to sprawa dość wtórna wobec potzreb dzieciaka.

 

Teraz, czy te potrzeby sa uzasadnione, czy nie, to sprawa kolejna. Moim zdaniem od zapisu rozporządzenia zupełnie niezależna.

 

Ale to moje zdanie i niewątpliwie każdy tu może mieć własne...

 

To, co masz gabo, to jakis niewątpliwie przekręt.

Mam wrażenie jakiejś środowiskowej mody, czy czego..

 

Zola23-02-2003 15:39:15   [#09]

trzeba pamietać ,że SP i G  to najczęściej dzieci z rejonu ,w miarę blisko

w szkołach ponadgimnazjalnych są spore odległości a  młodzież samodzielna i jeśli wypada im nauczanie indywidualne juz po jakimś czasie chodzenia do szkoły to same z chętnością do szkoły chcą chodzić

Marek Pleśniar23-02-2003 16:08:47   [#10]

prawne okreśkenie "w szczególności"

stosuje się nie jako zamykające, lecz jako wymienienie jednej z mozliwości, pokazanie tych najoczywistszych. Nie zamyka to listy.

Zajęcia w ramach indywidualnego nauczania prowadzi się w miejscu pobytu ucznia, w szczególno­ści: w domu rodzinnym, specjalnym ośrodku szkolno­-wychowawczy lub w placówce opiekuńczo-wycho­wawczej. i tu mozemy sobie wstawić itd itd

Ale:

tu sobie poczytałem że

Każda osoba posiadająca obywatelstwo polskie i przebywająca stale na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, powinna zameldować się w miejscu pobytu stałego. Obowiązek ten należy do tzw. obowiązku meldunkowego, który może również polegać na:

  • zameldowaniu się w miejscu czasowego,
  • wymeldowaniu się z miejsca pobytu stałego lub czasowego,
  • zameldowaniu o urodzeniu dziecka,
  • zameldowaniu o zmianie stanu cywilnego, np. w przypadku zawarcia małżeństwa,
  • zameldowaniu o zgonie osoby.

z grubsza rzecz biorąc - w domu. - niezaleznie od tego jakie "w szczególności następuje potem.

Gaba23-02-2003 17:18:36   [#11]

Asiu, to jest to - jakaś moda, trynd, nie wiem co -z jednej strony dzieciaki potrzebujące pozstające z minimalnymi dawkami lekcji i taka jakaś część dzieci trudnych do zidentyfikowania, którym kontakt ze szkołą mimo choroby jest potrzebny, a efekty nauczania indywidualnego zastępującego nauczanie są okropne - dzieciak zdezorientowany, bez kontaktu pełnego z grupą.

 

Nie chodzi o to, żeby - jak nie ma kasy - to sio, bo nie ma kasy. Nie! Uważam, że dyrektor powinien móc wnosic uwagi do postępowania komisji - opinie, które powinny być jakoś zanalizowane, wzięte pod uwagę (borń pani - nie blokujące), jak ktos jest tym dyrem, niechże będzie traktowany poważniej. Przecież szkoły to też dotyczy - dać potrzebującym, zaopiekowac się, zapłacić tym, co pracowali.

Jak NI się rzopleni - to stracą najbardziej potrzebujący - dzieci i ich rodzice. Będzie tak samo, jak z dysleksją. Kto traci - prawdziwi dyslektycy.

Leszek23-02-2003 21:55:14   [#12]

Pozwolę sobie tu pominąć cały aspekt finansowy NI. Jest on niezaprzeczalnie bardzo ważny.

Ale NI ma być organizowane tylko w przypadku prawdziwej potrzeby dla

dzieci i młodzieży, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły.

"(§ 1.2) Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 lutego 2001r. w sprawie orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz wydawania opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, a także szczegółowych zasad kierowania do kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania. (Dz. U. z 2001 r., Nr 13, poz. 114 i zm. z 2003 r. Nr 23, poz. 192)."

I wnioskodawca musi wraz z wnioskiem w PPP złożyć

zaświadczenie o stanie zdrowia ucznia, wydane przez lekarza, określające czas – nie krótszy jednak niż 21 dni -, w którym stan zdrowia ucznia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły.

"(§ 5. ust. 4.  Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 lutego 2001r. w sprawie orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz wydawania opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, a także szczegółowych zasad kierowania do kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania. (Dz. U. z 2001 r., Nr 13, poz. 114 i zm. z 2003 r. Nr 23, poz. 192)."

Przytoczę cytaty :

 "(§ 1.2) Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 lutego 2001r. w sprawie orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz wydawania opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, a także szczegółowych zasad kierowania do kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania. (Dz. U. z 2001 r., Nr 13, poz. 114 i zm. z 2003 r. Nr 23, poz. 192)

§ 1.

W publicznych poradniach psychologiczno-pedagogicznych, w tym publicznych poradniach specjalistycznych, zwanych dalej "poradniami", są organizowane i działają na zasadach określonych w rozporządzeniu zespoły orzekające, które wydają:

2) orzeczenia o potrzebie indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły,"

"(§ 5  ust. 4) Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 lutego 2001r. w sprawie orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz wydawania opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, a także szczegółowych zasad kierowania do kształcenia specjalnego lub indywidualnego nauczania. (Dz. U. z 2001 r., Nr 13, poz. 114 i zm. z 2003 r. Nr 23, poz. 192)

§ 5. 4. Jeżeli wniosek dotyczy wydania orzeczenia o potrzebie indywidualnego nauczania, wnioskodawca powinien przedstawić zaświadczenie o stanie zdrowia ucznia, wydane przez lekarza, określające czas – nie krótszy jednak niż 21 dni -

, w którym stan zdrowia ucznia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły. "

---------------------------------------------------

Dla uczniów nie spełniających tych warunków do NI określono formy pomocy wynikające z rozporządzenia

MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I SPORTU

z dnia 7 stycznia 2003 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach (Dz. U. Nr 11, poz. 114)

---------------------------------------------------

Sądzę, że w tym przypadku NI powinno być organizowane w warunkach określonych rozporządzeniem

MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I SPORTU 

z dnia 29 stycznia 2003 r. w sprawie sposobu i trybu organizowania indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży (Dz. U. Nr 23, poz. 193)

------------------------------------------------------

Sądzę, że wydane przepisy mogą zacząć tworzyć w miarę spójny system pomocy dzieciom potrzebującym.

Oczywiście zgłaszane tutaj przypadki "przegięć" w stosowaniu przepisów wynikają z konieczności przystosowania się PPP do obowiązywania od 2001 r. przepisów o NI. Poprzednie przepisy dawały większe mozliwości interpretacyjne wydającym orrzeczenia, opinie, skierowania itd. Obecnie ważne jest "uodpornienie" PPP i lekarzy na naciski rodziców i wydawaniem niezgodnie z obowiązującymi przepisami zaświadczeń i orzeczeń wyżej wspomnianych.

Pozdrawiam po sobotnio - niedzielnym wypoczynku.

Karolina24-02-2003 10:45:57   [#13]

Ja też pomijam aspekt finansowy.

Nie rozumiem tylko dlaczego Gabo się tak boisz tego płacenia - przecież tak do końca jako dyrketor i tak nie masz pełnej władzy nad kasą szkoły - chyba, że się mylę.

Gdybyś miała władzę nad kasą szkoły - to pewnie twoja szkoła wyglądałaby tak jak sobie marzysz.

Wydaje mi się, że skoro jest "papir" na NI to dyrketor - a w zamyśle nie dyrektor tylko w końcu organ porwadzący musi tę kasę znaleźc - i bez tam takiego podsylania i przenoszania sobie uczniów. Ma znależć i koniec. Niech sobie mądry organ uwzględnia w budżecie pulę rezerwową - jak nie umie, to niech zaciąga kredyty - nie wiem - to chyba nie nasze zmartwienie.

Co do samych "papirów" - nie przesadzajmy ponownie z nadmierną troską.

Bo w sumie to nie kumam - jacy rodzice tak na siłe dla "laby" będą wycofywać swoje dzieci ze szkół? Może nie mam wyobraźni - ale na jakiej podstawie masz te 5 NI, które wg ciebie są nadużyciem? To co tym dzieciakom jest? Nie chce im się do szkoły chodzic i juz? I mamusia załatwiła NI?

NIe chce mi się w to wierzyć. Muszą za tym stać większe problemy czy przemyslane decyzje o których dyrektor nie musi koniecznie wiedziec- bo i po co?

No nie wiem - jakie są te choroby? Wymyślone, czyli co już lekarz isę podłozył i wpisać zdrowemu dzieciakowi nowotwor zeby sobie miało święty spokój i posiedziało w domku? 

Nie rozumiem.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]