Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Procedura hospitacji
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera25-07-2007 18:05:17   [#01]

czy w waszych szkolach, przedszkolach macie opracowaną przez siebie procedurę hospitacji?

jesli tak, czy moglibyscie mi przesłac ją na maila?

joanna.berdzik@oskko.edu.pl

nn25-07-2007 18:21:02   [#02]

droga Asiu...

czy Ty w wakacje naprawdę musisz się katować wymyślaniem procedury dla poszczególnych procedur? Zakładam, że to pod kątem KONGRESU, i bardzo ubolewam nad faktem, że pracujesz a nie wypoczywasz. Zrób sobie choćby króciutkie wakacje, jesteś tego warta. Pozdrawiam.
beera25-07-2007 18:26:25   [#03]

:))

.............

dawaj mi procedurę, złotko;)

AnJa25-07-2007 18:34:55   [#04]
o ile pamiętam zerżnąłem z Twego planu nadzoru zamieszczonego w wymianie - więc chyba Ci oszczędzę przysyłania jako autorskiego;-)
beera25-07-2007 18:36:25   [#05]

no dzięki serdeczne;)

potrzebuję chociaz jednego cudzego;))

joljol25-07-2007 18:44:55   [#06]

U mnie mniej więcej tak, prosto i bez wielu papierów, gdyż miejsce na rozmowę przedhospitacyjną i po jest na arkuszu hospitacji:

1. Harmonogram hospitacji (w planie nadzoru ujęty w miesiącach)

2. Informacja pisemna na tablicy na tydzień przed zaplanowaną hospitacją

3. Rozmowa przedhopitacyjna w przeddzień - notatka

4. Hospitacja- arkusz hospitacji

5. Rozmowa pohospitacyjna najlepiej tego samego dnia - notatka.

U mnie w p-lu panuje zwyczaj, że n-le do zapowiedzianych hospitowanych zajęć przygotowują skrócony konspekt zajęć z celami, formami, metodami i środkami dydaktycznymi oraz z planowanym przebiegiem zajęć. Konspekt mam przed oczami, nanoszę sobie na nim jakoweś informacje, dołączam do arkusza hospitacji. Bardzo to sobie chwalę.

A swoją drogą Asiu, jak to Roman napisał, jesteś tego warta.

Pozdrawiam jeszcze nie wakacyjnie.

beera25-07-2007 18:59:07   [#07]

joljol:))

a wyswietl maila, slonko:))
beera25-07-2007 19:20:08   [#08]

idę se szczelić

ja NIE ROZDAJĘ procedury hospitacji

JA O NIĄ PROSZĘ

nie ślijcie mi próśb na maila

Dorotka N25-07-2007 19:28:28   [#09]

 uśmiałam się szczerze mówiąc :-))))

uważam procedurę Romana dotyczącą wakacji za jak najbardziej sensowną ;-)

ja ide na grilla na ten przykład :-)

AnJa25-07-2007 20:17:50   [#10]

niech Cię tylko nie zesmarzą na wiór

zresztą - osobiście wolę coś tłustszego z grilla

no, ale niektóre chudzielce maja inne gusta
...
Dorotka zaczęła śmiecenie na paniprezesinowym wątku, więc jeśli po grillowaniu coś z niej jednak zostanie jej w dziób szczel
beera25-07-2007 20:40:32   [#11]

jak miło z tym smarzeniem

;)))

..........

a wątek w warstwie merytorycznej uwazam za zamknięty- mam już z głowy :))

AnJa25-07-2007 20:50:11   [#12]
ano;-)

posypałbym tym popiołem, ale dzisiaj rano i tak było jakoś sucho...
beera25-07-2007 20:55:04   [#13]
kamałam na tamtym watku- uwielbiam cudze błędy;))))))))))))))))))))))
Dorotka N25-07-2007 22:01:49   [#14]

 powiem wam tylko, że przez ten wasz wątek popielcowy to niedługo zacznę chodzić ze słownikiem ortograficznym :-)

chciałam się jeszcze delikatnie dowiedzieć - kto to jest ten"chudzielec?

AnJa25-07-2007 22:14:41   [#15]
a, taki tam - miłośnik grawerowania mieciów i obijania tyłka na szkapie
beera25-07-2007 22:18:23   [#16]

:))))))))))

jak piskorz Anja

.................

i wyrwał się smierci sprzed oblicza;))

Nassssy25-07-2007 22:19:49   [#17]
śmierci tak :))))) ale ...
AnJa25-07-2007 22:20:27   [#18]
kto ssssię wyrwał?
beera25-07-2007 22:21:11   [#19]

prosto na  miecz:))))

Hm...

a na nim po łacinie " kości zostaną rzucone"

Nassssy25-07-2007 22:21:47   [#20]

tylko nie kości!

i ty brutusie ...

beera25-07-2007 22:23:45   [#21]

ech...

juz człowiek nie wie, po czyjej ma byc stronie

tyle opcji;))))

S Wlazło26-07-2007 20:09:56   [#22]
W "Dyrektorze Szkoły" pisałem o procesie hospitacyjnym. W tym tekście zakwestionowałem rozmowę przedhospitacyjną. Nie ma obowiązku jej prowadzenia. Przeprowadzenie jej rodzi natomiast niebezpieczeństwa: jeśli sytuacja w klasie z jakichś powodów uniemożliwia przeprowadzenie lekcji zgodnie ze scenariuszem, np uczniowie są rozentuzjazmowani meczem na wf, co poprzedzało hospitowaną lekcję. Jeśli nauczyciel będzie się trzymał uzgodnień z rozmowy przedhospitacyjnej - położy lekcję. Jeśli radykalnie zmieni, to pojawi się pytanie o przestrzeganie uzgodnień. Czyli rozmowa przedhospitacyjna usztywnia działanie lekcyjne nauczyciela. Najczęściej ze szkodą. Natomiast, wystarczy - moim zdaniem - arkusz hospitacji lekcji zbudowany przez hospitowanego nauczyciela, który lepiej wie od dyrektora, co na tej lekcji można obserwowac. Jeśli dyrektor czegoś nie rozumie w tym arkuszu (jest przecież specjalistą tylko jednego przedmiotu), to zapyta. Autorstwo nauczyciela arkusza hospitacyjnego pozostawia mu swobodę dokonywania zmian.I tyle. Serdeczności. Stefan.
beera26-07-2007 20:24:34   [#23]

to prawda, ze nie ma już wymogu prowadzenie rozmowy przedhospitacyjnej określonej przepisami prawa

Jednak  to nigdy nie było przedstawienie scenariusza/konspektu lekcji, tylko rozmowa o celach, o klasie, problemach nauczycielach.
Taka rozmowa w żaden sposób nie poduje powstania ram, o których piszesz.

Chociaż zwolennikiem tych rozmów nigdy nie byłam- trochę to miało coś "z teatru", to uważam, ze przed lekcją konieczne jest dla dyrektora powzięcie wiedzy na temat lekcji- wiedzy dotyczącej tematu, podstawy programowej, celów operacyjnych, itp. - dobry tu jest załącznik przedhospitacyjny, z tymi podstawowymi danymi, który nauczyciel wypełnia.

Nie sądzę by to w jakikolwiek spoób ograniczało nauczyciela i nie pozwalało na zmiany- najwyzej wówczas, gdy dyrektor nie jest fachowcem i nie zna się na pracy w szkole.

Jestem natomiast zdecydowanym przeciwnikiem skladania scenariuszy lekcji i konspektów- bo to rzeczywiście rodzi problemy, o których napisałeś.

Na rozwianie watpliwości, na rozmowę o zmianach jest czas po lekcji, podczas omawiania hospitacji.

nn26-07-2007 20:33:59   [#24]

TO, O CZYM PISZE,,,

ANTONI, jest samą esencją życia pedagogicznego. Gdyby większość dyrektorów w taki właśnie sposób pojmowała podejście do hospitacji byłoby NORMALNIE, bez stresów, nieporozumień a jakże przyjemne zakładam, dla obu stron. Pozdrawiam. W swojej długoletniej praktyce starałem się tak czynić. Pozdrawiam.
beera26-07-2007 20:45:46   [#25]

napisał Stefan:)

Ja się z takim pojmowaniem hospitacji nie zgadzam, uważam, ze to co można zdiagnozowac za pomoca kartkowki nie wymaga hospitacji diagnozującej

no ale to na, mam nadzieję, dyskusję w Poznaniu:))

Donda26-07-2007 20:46:00   [#26]
 A mnie na dzień przed planowaną hospitacją nauczyciel składa wypełniony częściowo arkusz hospitacyjny. W części wypełnionej przez nauczyciela znajdują się te wszystkie informacje, o których pisze Asia.
AsiaJ26-07-2007 21:50:57   [#27]
A mnie, podczas tegorocznej, kwietniowej wizytacji, Pan Wizytator postawił jako zarzut - nieprowadzenie rozmowy przedhospitacyjnej i napisał to we wnioskach.
beera26-07-2007 21:53:27   [#28]
już gdzies pisałam swoje zdanie na temat takich sytuacji;)
Jersz26-07-2007 21:54:45   [#29]
No bo to był "kwietniowy wizytator", taki trochę otumaniony powiewem wiosny ;-)
beera26-07-2007 21:55:17   [#30]

mogłaś na mocy UOSO odwołac się od tych wniosków.

ale... nie wiem, czy bym się ja odwolała, prosto się to tu pisze

beera26-07-2007 21:55:33   [#31]
Jersz:))
AsiaJ26-07-2007 21:57:24   [#32]
Znaczy mamy to samo zdanie na powyższy temat :)
joljol26-07-2007 22:00:06   [#33]

asiu

odnośnie, przedkładania konspektu, dlaczego u mnie tak jest

nie jest to coś czego n-l ma się trzymać kurczowo ale wiem jak przygotował się do tych zajęć - taka szersza panorama,

 czy zmiana jaka zaistnieje w trakcie przechodzi niezauważenie (to jest super), czy sili się by utrzymać za wszelką cenę tok zajęć (i po co, skoro nie ma zainteresowania)

mam też materiały dla praktykantek - to druga strona

ja jestem z tego zadowolona,

 nigdy nie mam za złe n-lom gdy wychodzi coś innego niż zaplanowane, ważne dla mnie by powiedziały dlaczego tak a nie inaczej i co to dało

izabelamaciejka26-07-2007 22:01:52   [#34]
U nas, w szkole przyszpitalnej, gdzie zmienia się skład zespołu uczniów, którzy biorą udział w zajęciach lekcyjnych w ogóle nie sprawdza się przeprowadzanie rozmów przedhospitacyjnych. Często nauczyciel dzień przed lekcją hospitowaną musi zmodyfikować planowane zajęcia, bo np. zostali na oddział przyjęci nowi uczniowie, albo ktoś z długoleżących uczniów jest po operacji lub bardzo źle się czuje itp.
beera26-07-2007 22:04:04   [#35]

przepraszam

bo napisałam dość...

nie po swojemu:) i nie tak jak myslę

..........................

Wszystko jest dobre, jeśli obie strony wiedzą, po co robią, to, czy tamto

jesli wiesz, po co Ci jest potrzebne, to co robisz- to to jest klucz do sukcesu,
i jest to na pewno lepsze niż gdybyś robiła coś, dlatego, że "tak się powinno"

...........

odniosłam się bardziej do postu Stefana i do takiego rozumienia przedkladania scenariusza, o jakim pisał.

beera26-07-2007 22:05:15   [#36]

to było, rzecz jasna, do joljol:)

Izabelo- to, co piszesz jest potwierdzeniem koniecznosci elastyczności:)

joljol26-07-2007 22:06:37   [#37]

asiu

nie przepraszaj, ja tak zrozumiałam jak napisałaś tylko napisałam swoje wyjaśnienie gwoli ....wyjaśnienia po co mi to
Terina26-07-2007 22:26:06   [#38]
taka elastyczność jest szczególnie wazna w tych placówkach, gdzie nie ma lekcji.
Takich jak poradnia.
Tu mozna hospitować tylko niektóre rodzaje zajęć.
Wszystkie muszą byc elastycznie dostosowywane do aktualnego stanu dziecka ( czy grupy) , jego postepów, stopnia przygotowania itp.

A rozmowa przedhospitacyjna przydaje sie dyrektorowi, zwłaszcza tam, gdzie nie jest on specjalistą z danej dziedziny. Często część pierwsza arkusza hospitacji uzupełniona scenariuszem to za mało aby zrozumieć sposób postepowania prowadzącego.

W rozmowie przedhospitacyjnej dyrektor dowiaduje ię z jakim problemem dziecko sie boryka, jak przebiegała dotychczasowa praca z nim, jakie uzyskuje efekty itp. Przeciez opisywanie tego w arkuszu czy scenariuszu zajęłoby kilka stron !
AnJa27-07-2007 05:54:47   [#39]
"Wszystko jest dobre, jeśli obie strony wiedzą, po co robią, to, czy tamto"

święte słowa Pani Dobrodziko- i chyba naprawdę teoretycy powinni wrócic, choćby na parę godzin, do szkoły- bo jak czytam o takim formalizowaniu hospitacji i przecenianiu ich strony papierowej, zwłaszcza w zestawieniu z przypuszczeniem, że jakiś małolat-dyrektor poczyta se i do serca weźmie- to mi jakoś tak...
...
a co tam- o tej godzinie i w wakacje  mogę być nawet nazbyt szczery:-)
Leszek27-07-2007 12:12:08   [#40]

tak się marzy minimalizacja ilości papierów w szkole...

także w nadzorze

pozdrawiam

AnJa27-07-2007 16:05:17   [#41]
ja tam nie marzę - ja ograniczam
S Wlazło27-07-2007 18:39:31   [#42]

Zgadzam się z Wami, chciałem tylko wskazać, że ta rozmowa przedhospitacyjna - która wymaga przecież czasu i miejsca oraz jakiejś formalizacji - nie jest konieczna. Natomiast, rozmowa pohospitacyjna jest istotna i wtedy rozmawiać o obserwacjach, jakie poczynił dyrektor, także w stosunku do poszczególnych uczniów. Po co z góry tworzyć przed hospitacją obraz ucznia? A nuż uczeń w obecności dyrektora wzniesie się na wyżyny. Zostawiłbym nauczycielowi inicjatywę w sprawie ewentualnej rozmowy przedhospitacyjnej.

Nie zrozumiałem, o jakich kartkówkach pisze Asia? Niczego takiego nie postulowałem! Arkusz hospitacji w moim przekonaniu powinien opracowywać nauczyciel, gdyż tworzy go w odniesieniu do zaplanowanych przez siebie zajęć i jest to jego własne narzędzie do samooceny przeprowadzonej lekcji. Arkusze hospitacyjne uniwersalne mają w większości banalne pytania i odpowiedzi, np. "czy nauczyciel wyjasnił temat lekcji"?  - odpowiedź "wyjaśnił lub nie wyjasnił", pytanie "czy uzasadnial wystawione stopnie?"  - odpowiedź "Uzasadnił lub nie uzasadnił'> Co z takich informacji wynika dla rzeczywistego rozwoju zawodowego nauczyciela? Nic. To są jakieś usterki. Hospitacja nie ma służyć pozyskiwaniu takich banalnych informacji, tylko rozbudzać w nauczycielu autorefleksję nad własnym rozwojem.

Zarzut, iż teoretycy powinni wrócić do szkoły, by móc o niej pisać, słyszę bezustannie. Kiedyś taki zarzut na forum uczyniła mi dyrektora przedszkola, twierdząc, że "Stefan chyba nigdy nie był w przedszkolu, chyba że jako dziecko"> Pojechałem do przedszkola tej naszej Koleżanki i zrobiłem szkolenie Jej rady pedagogicznej z planowania wynikowego w przedszkolu. Wszyscy byli zachwyceni.A rzeczywiście nigdy w przedszkolu nie pracowałem, nadzorowałem je tylko jako inspektor szkolny. Dlaczego o tym piszę? Dawno udowodniono, że najlepszą praktyką jest dobra teoria oparta o badanie praktyki. Oparcie się wyłącznie na własnych doświadczeniach praktycznych- to wąskie widzenie wielu rzeczy i tzw. "kiszenie się we własnym sosie">

Może jednak pójdziecie na wakacje? Sciskam Was mocno. Stefan

AnJa27-07-2007 20:01:58   [#43]

jako nożyce:

parę razy miałem okazję Cię słyszeć, coś  też przeczytałem, stąd pozwalam sobie na zachowanie zdania odrębnego, które streszczę maksymalnie: Rubik czy Wiśniewski też show robią, a Korwin-Mikke to mistrz występów publicznych, w kameralnym gronie(do 100 osób) niedościgniony

Korwin o tym wie- i skupia sie na show, nie uzurpując prawa do bycia wyrocznią w świecie polityki

pozdrawiam- pozostając w sosie własnym, z nadzieją, że zostaniesz showmanem budzącym zachwyty, bez szukania wpływu na politykę kolejnych ekip oświatowych
S Wlazło28-07-2007 07:07:54   [#44]

Przepraszam za indywidualną odpowiedź AnJi.

Nigdy nie szukałem wpływu na politykę. To polityka czasami mnie znajduje. To, że dwie ekipy ministerialne korzystały z moich opublikowanych przemyśleń i zwróciły się do mnie po pomoc, nie poczytuję sobie jako próby robienia przeze mnie kariery. A jeśli jakaś kolejna ekipa zainteresuje się moją propozycją akredytacji szkół zamiast tradycyjnego nadzoru - też nie odmówię.Mam nadzieję, że nie zabraniasz mi prowadzić badań oświatowych w szkołach i z udziałem nauczycieli, a potem wnioski publikować. Czy ktoś je potem wykorzysta w swej pracy kierowniczej lub zainteresuje to jakieś władze - to efekt uboczny.Ale chyba wolno mi samodzielnie mysleć? Niekiedy wzbudzam przez to nienawiść do siebie - np. mojego macierzystego kuratorium dolnośląskiego, które zabrania firmom składania mi oferty poprowadzenia zajęć.

To prawda, że staram się uatrakcyjniać swoje zajęcia. Jako były polonista przywiązuję równą wagę do treści i do formy, a jeśli byłeś na moich zajęciach i coś Ci nie odpowiadało, to wiesz doskonale, że zawsze proszę o krytyczne uwagi, bo z pochwał nic nie wynika. Są profesorowie, którzy na zajęciach czytają swoją książkę. Nie jest to dla mnie wzór. A Korwina Mikke - też bardzo lubię.

I nie zrozumiałem, co ma oznaczać zdanie odrębne, bo z kontesktu Twojej wypowiedzi nie wynika, że dotyczy ono zagadnienia hospitacji. Kiedyś na tym forum, po Twojej dość ostrej krytyce mojej osoby, proponowałem Ci współpracę z moją uczelnią. Prawdopodobnie zaczniemy prowadzić studia podyplomowe z organizacji i zarządzania oświatą także w Katowicach - to chyba już niedaleko Ciebie. Zapraszam Cię ponownie do współpracy i wspólnych dyskusji, to na pewno lepsze niż .... nie chcę użyć żadnego określenia. Mój email: swlazlo@poczta.onet.pl, napisz, co byś poprowadził na tych studiach.

Wszystkich forumowiczów raz jeszcze przepraszam za osobistą odpowiedź.

beera28-07-2007 07:53:29   [#45]

wrócę do zagadnienia hospitacji

Wytłumaczę, to, co sądzę na temat hospitacji diagnozującej rozumianej jako ścisłe obserwowanie efektu pracy dziaci, obserwacji ich "popisu"

Weźmy mnozenie w zakresie 100.
Po pierwsze, to, co mozna zdiagnozować przy pomocy prostszego narządzia, nalezy zdiagnozowac narzędziem prostszym. 
Nie ma powodu iśc na lekcję by oglądać dzieci pod katem ile z nich umie mnożyć do 100 i jak dobrze, skoro wystarczy zrobic dziesięciominutową kartkówkę i będzie się wiedziało to samo, tylko trochę lepiej.

Po drugie, takie pojmowanie hospitacji przeczy idei TQM, która ( w skrócie) mówi- monitoruj proces, by produkt był na pewno dobry.
Jesli idziemy na tak pojmowaną hospitację diagnozującą, to jedno, co możemy stwierdzić, to to, ze 50% dzieci robi zadanie dobrze, 40 procent słabo, a 10 nic nie robi (możemy tę wiedzę mieć szczegółową, jesli posłuzymy się szczegółowymi wskaźnikami hospitacji).
Co w wyniku tej wiedzy? Albo nauczycielowi gratulujemy, albo informujemy, ze efekty pracy dzieci są niewielkie.(i tu wracamy "do po pierwsze"- można było zrobic kartkówkę by uzyskac tę wiedzę). Efekt po tym działaniu można juz tylko włączyc do statystyk.


Zgodnie z ideą TQM, należało iśc na hospitację  w trakcie procesu nauczania. Nastawić się na  diagnozę postaw dzieci wobec problemu, aktywności na lekcji, diagnozę metod pracy nauczyciela. Wówczas należało zdiagnozować sposób pracy nauczyciela i uczniów, po to by wspomóc nauczyciela w osiagnieciu przez uczniów większego efektu ich pracy.  Każda zasada dbania o jakość mówi " dbaj o proces"

Oczywiście, można tę hospitację wówczas uznać za doradczą, wspierającą- ale jest to hospitacja diagnozująca w zakresie postaw ucznia, lub diagnozujaca metody pracy nauczyciela. (i postawienie diagnozy- " metody pani pracy są złe, dobre")

I dodatkowo: nie podoba mi się budowanie mitów, ze pójscie do nauczyciela na hospitację w trakcie procesu nabywania wiedzy przez uczniów w zakresie okreslonego zagadnienia, to burzenie atmosfery zaufania.
Burzeniem zaufania jest głoszenie takiego poglądu- bo buduje problemy tam, gdzie ich w ogóle nie powinno być.
Patrząc zawodowo- nauczyciel ma uczyć dzieci, a dyrektor ma hospitować, to po prostu wypełnianie obowiązków.

S Wlazło28-07-2007 09:04:26   [#46]

Nie nazwałbym hospitacją diagnozującą sprawdzanie, ile dzieci sprawnie liczy lub w zakresie jakiejś innej szczegółowej umiejętności. To raczej właśnie sprawdziany, niestandaryzowane testy itp. Hospitacja diagnozująca dotyczy obserwowania umiejętności tzw, kluczowych, np umiejętności działania zespołowego, zdobywania, tworzenia i stosowania informacji, umiejętności stosowania zdobytej wiedzy w praktyce itp (jest ichw polskiej edukacji siedem). I obserwowanie takich umiejętności kluczowych uczniów, to właśnie obserwowanie procesu, czyli jakościowego monitoringu. Obserwacja procesu ma umożliwić potencjalny sukces końcowy uczniów, nie tylko podczas zewnętrznego sprawdzianu czy egzaminu, ale przede wszystkim w życiu.

Na podstawie obserwacji tego procesu rozmawiamy z nauczycielem o skuteczności jego działania edukacyjnego, przy czym ważniejsze niż pouczanie go, czy wskazywanie błędów, a więc ocena - to dobrze, ale to źle, - jest rozbudzanie w nim autorefleksji nad własnym działaniem. Ile razy możesz być na hospitacji u jednego nauczyciela? Jeśli tylko w wyniku Twoich hospitacji nauczyciel będzie myślał o swej pracy wykonanej podczas obserwowanej przez Ciebie lekcji - niewiele dobrego z tego wyniknie dla jego rozwoju zawodowego.Będą to bowiem refleksje okazjonalne i cząstkowe. 

Pójście na lekcję do nauczyciela rzecz jasna nie burzy atmosfery zaufania. Odnosiłem to do uniwersalnych arkuszy hospitacyjnych, które są właśnie brakiem zaufania do nauczyciela, bo nakazują mu wykonywanie pewnych działań lekcyjnych. A może on chce inaczej i po swojemu?

Patrząc zawodowo i jakościowo - nauczyciel ma organizować proces uczenia się uczniów a nie uczyć, a dyrektor nie hospitować, tylko tworzyć warunki organizacyjne, emocjonalne, intelektualne i każde inne niezbędne, aby to działanie nauczyciela mogło być skuteczne.

Oczywiście - wyraziłem tu pogląd bardzo wyostrzony. W rzeczywistości jest bardziej "miękko" i różnorodnie. Pozdrawiam Cię. Stefan

beera28-07-2007 10:40:46   [#47]

chyba stąd ta dyskusja, że w poście 22 piszesz:
Natomiast, wystarczy - moim zdaniem - arkusz hospitacji lekcji zbudowany przez hospitowanego nauczyciela, który lepiej wie od dyrektora, co na tej lekcji można obserwowac.

Jesli zgodzimy się, że hospitacja diagnozujaca jest nastawiona na obserwację umiejętności kluczowych, nia ma tu nic do rzeczy, czy dyrektor jest matematykiem, a hospituje język polski- bo obserwacja dotyczy umiejętnosci ponadprzedmiotowych, tak zresztą o tym piszesz w swojej częsci pierwszej "Mierzenia"

Cieszę się z tego wątku, bo myślę, ze zburzony w czytelniku powinien byc mit "hospitacji diagnozujacej pojmowanej jako obserwacji efektów pracy ucznia"

z tym bardzo zgadzam:
Patrząc zawodowo i jakościowo - nauczyciel ma organizować proces uczenia się uczniów a nie uczyć, a dyrektor nie hospitować, tylko tworzyć warunki organizacyjne, emocjonalne, intelektualne i każde inne niezbędne, aby to działanie nauczyciela mogło być skuteczne.

Małgoś28-07-2007 10:53:36   [#48]

nieporozumieniem chyba jest przeciwstawianie teorii praktyce w procesie nauczania ;-)

nie wyobrażam sobie, że świeżo upieczony nauczyciel stawia na swoją intuicję i organizuje proces uczenia w oderwaniu od modeli teoretycznych - to czasem skutkuje geniuszem Nikifora, ale tylko czasem - zazwyczaj kończy się fiaskiem frustracyjnymw w postaci  np. wypalenia zawodowego

podobnie nieciekawie funkcjonują bardzo doświadczeni praktycy, którzy pokpiwają z teoretycznych nowinek - piszę to z cała świadomością dyrektora, który wielokrotnie borykał się z utytułowaną pewnością siebie  doświadczonych nauczycieli, którzy całymi latami realizują swój wyuczony praktyczny schemat postępowania dydaktyczno-wychowawczego i nawet nie zauważają jak tracą kontakt z podmiotem swoich działań (w latach 90-tych bojkotowali dysleksję, potem planowanie wynikowe, hospitacje diagnozujące, prawa ucznia i ...komputery w procesie nauczania)

wydaje mi się, że ci naprawdę doświadczeni są naprawdę świetni - im więcej doświadczają tym z większą refleksją (i ...pokorą) podchodzą do swoich doświadczeń i na bieżąco interesują się osiągnięciami teoretycznymi (wnioskami z badań, eksperymentami itp.)

miałam okazję (i szczęście) pracowac z takimi n-lami np. fizykiem w wieku emerytalnym, którego plany wynikowe uczniowie przesyłali sobie przez GG, wklejali do zeszytów, bo dzięki nim skutecznie planowali swoją naukę (np. przed sprawdzianami), a sprawdzainy pisało się u niego przy otwartych zeszytach i podręcznikach

a jak to mobilizowało do porządnego prowadzenia zeszytów ;-)

podczas hospitacji jego zajęć czasem zapominałam w jakiej tam siedzę roli ...tak chciało się być u Niego podczas lekcji ...uczniem ;-)

Dla mnie pan K. to świetny przykład refleksyjnego podejścia do teorii w celu ciagłego wzbogacania swojego warsztatu pracy i pobudzania własnej kreatywności zawodowej

PS. Dzięki Ci Stefanie za te słowa o rozmowie przedhospitacyjnej. Dla mnie był to kłopot i strata czasu. (Moje) Bezrefleksyjne podejście do tego "obowiązku" skutkowało ...poczuciem winy z powodu jego nierealizowania ;-)

Duzo słuszności jest w tym co piszesz o wspierająco-motywującej roli hospitującego. Z zażenowaniem wspominam początki swojej pracy, gdy skrupulatnie podczas hospitacji wyłapywałam wszelkie "błędy" i usterki. Wydawało mi się, że na tym polega moja rola - kontrolować, wyłapywać, mierzyć, sprawdzać i dyscyplinować. A teraz najbardziej lubie chodzić do tych fajnych (skutecznych) nauczycieli, po to by podpatrywać ich ...czynniki sukcesu.

Po to by na nich sie koncentrować i ewentualnie "rozsiewać" te doświadczenia wśród mniej skutecznych.

Myslę, że zadaniem dyrektora jest też uważne śledzenie badań naukowych dotyczących szkoły (w najszerszym tego słowa znaczeniu). Do rzetelnego planowania wynikowego nie przekona nauczycieli zewnętrzny trener, najpierw musi w to uwierzyć dyrektor, następnie dobrze poznać i wtedy dopiero wprowadzać.

Żeby wspierać, motywować, pomagać nauczycielom - musi być sam kompetentny w danej kwestii.

Pozdrawiam :-)

jolkaB29-07-2007 17:30:18   [#49]

Małgoś

Święte i piękne słowa.

Jeśli dyrektor jest przekonany o potrzebie i znaczeniu hospitacji w procesie edukacyjnym , to potrafi ją tak poprowadzić, że przestanie byc dla niego przykrym obowiązkiem, a dla nauczyciela dokuczliwą kontrolą.

Hospitacje programowane i planowane wspólnie - przez dyrektora i nauczycieli, w oparciu o plan wynikowy powinny być  narzędziem diagnozowania umiejętności i kompetencji uczniów, jeśli kompetencje rozumiemy jako połączenie wiedzy, rozumienia, umiejętności i postawy. Do badania wiedzy i rozumienia nie ma co angażować  hospitacji, rzeczywiście wystarczy kartkówka, sprawdzian, test. Oczywiście podczas hospitacji dyrektor przygląda się  warsztatowi nauczyciela i jego efektywności w realizowaniu celów edukacyjnych.

Mimo, że hospitacja diagnozująca formalnie nie obowiązuje, to tak jak Stefan (mam nadzieję, ze dobrze interpretuję, to czego dowiedziałam się podczas lektury Twoich książek i podczas prowadzonych przez Ciebie zajęć) uważam, że wzbogacona o elementy hospitacji metodycznej i lustrzanej, jest narzędziem wpływajacym na podniesienie jakości działań i dydaktycznych i wychowaczych.  W rozmowach z dyrektorami, wiele wątpliwości  dotyczących potrzeby, zasad i sposobu prowadzenia hospitacji udało mi się wyjaśnić odwołując się do hospitacji diagnozującej.

Asiu, w plikach jest prezentacja rodzaje hospitacji i zasady i prowadzenia.ppt*, ale lojalnie uprzedzam, że opracowana w oparciu o materiał I. Dzierzgowskiej, J. Kordzińskiego. Mam nadzieję, że mogę pomóc

pozdrawiam

Marek Pleśniar29-07-2007 18:47:06   [#50]
a jesli dyrektor nie jest przekonany o "potrzebie i znaczeniu hospitacji w procesie edukacyjnym "?
strony: [ 1 ][ 2 ]