Też zwróciłam uwagę na ten fakt w ubiegłym roku szkolnym. Ja to robię inaczej - skoro mam być dyrektorem to ponoszę tego konsekwencję np. przeprowadzając nabór. A ponieważ władza to odpowiedzialność - ten kto rządzi ma odpowiedzialność, więc jestem zawsze bardzo ostrożna. 1. Powołuję komisję (zarządzeniem) do... - tu określam zakres delegajcji uprawnień - segregacja papirów, przeliczenie punktów, przymiarka do klas, lista nieprzyjętych... (ktoś tę brudną robotę może przeciez wykonać) i... pokazanie szefowi, spotkanie się z szefem. - piszą krótki protokół, pokazują mi listy. 2. Ale ja przyjmuję do szkoły, więc ja podbijam obok szefa komisji. w tym roku komisja będzie działać w dwóch sekcjach. zwracam uwagę również na jeden kapitalny drobiazg - rodzice starają się do szkoły, a nie do klasy. U mnie są spore różnice między klasami w programach tyhcże klas. I jaka jest implikacja? To dyrektor przyjmuje do szkoły i on umieszcza w klasach (ew. deleguje uprawnienie, jeżeli taką koncpecje prac obrał) - na wypadek, kiedy przyjdą z awanturą... ja uprzedzam rodziców na spotkaniu, jakie uprawnienia ma dyrektor i w jakim zakresie rodzice mają wpływ na wybór klasy (mają i ja to szanuję, ale przy 50 chętnych... musze to ja zadecydować). |