Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Precz z Kartą Nuczyciela
strony: [ 1 ]
Gaba23-01-2003 05:08:12   [#01]

zakładam wątek równoległy do tego  o poziomie kształcenia nauczycieli:

póki nie zostanie zniesiona krata nauczyciela (bo to nie jest karta), a wierzę, że zostanie, bo to wymusi nasze wejście do UE, dopóty będą rządzić w szkole KN, ZZ i inne, choćby palacz CO, WSO, PSSO i WDN.

Czyżby ISP nie miał odwagi zauważyć, co cały ten paranoidalny układ usztywnia w płaceniu, zarządzaniu... tak koszamrna spowalniająca galareta rolana miedzy dzieckiem, jego problemami, grzaniem, szybą czy wyprawką...

awans jest papierowy, bo prawo jest kiepskie, a prawo to także ( taaaa...)  KN.

Praca w szkole często przypomina cichą pomoc społeczną dla dziwaków i cudaków. Po co? skoro tylu fantastycznych ludzi szuka pracy, albo ma kłopoty z jej utrzymaniem. Ocena naganna - dwołania, kichania, mobbing, odpraw ile bądź.

 Szkoły trzeba wietrzyć! A nie siedzieć i się zastanawiać, co tak dziwnie pachnie... i jak długo jeszcze bez powietrza da sie wytrzymać. Min. Łybacka może się zapisać czyms dobrym - kartą nauczyciela, ale nową, nowoczesną, urynkowioną.

Mogę - choćby natychmiast (a wiem, że wielu tak myśli, jak ja) podejść do każdego egzaminu weryfikującego, będę się uczyć, będę się starać sprostać nowym wymaganiom. Będę musieć odejść, to odejdę.

 To nie tylko złe kształcenie narybku, mała zlota rybka wchodząc do bagienka, szybciutko przyzwyczaja się do grajdołka (panna stażystka - bierze L4, bo jest olimpiada do poprawiania, bo jest konkurs do przypilnowania, bo... panna stazysta na moje pytanie, a cóż tu pani robi panno Ewo 5 minut po dzwonu, a panna ewcia do mnie Mozartem... Cosi van tutte = tak czynią wszystkie), KN to petryfikacja stanu sprzed 20 lat. KN jest nienowoczesne - socjalistyczne, nie przystaje do rzeczywistości. A przede wszystkim  do przyszłości.

Bardzo dobre przykłady zostały podane  na wątku z IPS: albo wariant szwedzki, albo niemiecki, albo francuski, byleby nie polski.

- żądam urynkowienia zawodu nauczyciela (a co nie wolno mi żądać!!!)

Precz z taką KN!

 

- to mała prowokacja, ale prowokacja do myślenia

Anka z Gdańska23-01-2003 05:57:19   [#02]

Gaba :-)

Od samego przedświtu tak serio ! Ja nie mogę...
Gaba23-01-2003 06:56:41   [#03]

Aniu, przecież połowa tych głupot, z ktorymi się zmagamy po nocach, rankach/dzionkach, radach klasyfikacyjnych to pochodna KN.

Poczytałam se bardzo fajny wątek o wynikach badań na temat kondycji kształcenia nuaczycieli, aż się wzruszyłam - bo to wszystko wrazliwi nauczyciele wiedzieli, a tu było już wspomniane.

 

Zamarzyłam sobie parę rzeczy - coby było, gdyby nie było KN. to eksperyment przecież myślowy, taki nieważny, nikt się nie przejmie, ale - może uzmyslowi nauczycielom także, co traca przez KN, jaki jest bilans funcjonowania takiej KN.

Co daje, kogo chroni...

Czemu tak trduno podejśc do rozwiązan systemowych... - ktos już mówił (nasz Ktoś).

 

to, oczywizda naisnośc sądzić, że wszytsko bez tę KN, ale...

Popatrzymy, coby było gdyby... w  czym przeszkadza bilans strat i zysków.

 

:)

 

Uśmiechy łączę.

Małgosia23-01-2003 09:45:41   [#04]

masz rację, Gaba

Zgadzam sie z Tobą w całej rozciągłości. Przy obecnej sytuacji na rynku pracy, wymaganiach stawianych pracownikom co do kwalifikacji, dyscypliny pracy, technologii komputerowej, znajomości języków itp. nasz oświatowy światek jawi się jak jakiś skansen. Czyż nie?
beera23-01-2003 10:35:39   [#05]

To jeszcze nic...

 Wszystkiego, czego czlowiek chce się nauczyć, może się nauczyć...

Moim zdaniem problem największy jest w cechach osobowosciowych. Jakiś belferskich fobich, przekonaniach.

Kiedy słucham czasem nauczycieli to jakbym słuchała odczytanej afektowanym tonem księgi z banałami.

Pierzyna z fikcji cholernie szczelnie przykrywa prawdę w oświacie. Co gorsza najmniejszą ochotę na jej odkrywanie mają Ci, którzy pod nią leżą. Mimo duchoty jakoś lubią ten podpierzynowy nastrój swojskiego  zapachu...

Jestem absolutnie za stworzeniem zywkłego rynku pracy także na oświatowej niwie. Ochrona złych nauczycieli najgorzej robi tym dobrym...

A więc "precz"

Marek Pleśniar23-01-2003 11:36:10   [#06]

też zastanowiło mnie to..

raport ISP jest ....zachowawczy.

Konserwuje stan zastany. Nikt słowem się nie zająknie o KN.

I wiecie, oni mają swoją .. zachowawczą rację. Zwiazki, opcje polityczne, ten cały aparat zje każdego kto ruszy KN. Zbyt wielu z tego żyje. Dlatego nie ruszy kn nikt komu stołek miły.

oczywicie że precz:-) Każdy rozsądny i sprzyjający oświacie człowiek to powie. Precz z brakiem rynku, precz ze skansenem, precz z kojcem dla nieudaczników.

Co gorsza nieudacznicy sa w obronie tego stanu nadzwyczaj przedsiębiorczy, zaradni i zupełnie nie jak oni:-))

A najbardziej wówczas bierni są kto? Ci zaangażowani belfrowie, nowocześni. Oni nie mają  czasu - pracują:-) Zauważcie skąd my tu - bo trudno znaleźć zrozumienie, bo szukamy się gdzieś po kraju. Jak to mawiam - nikt nie jest prorokiem we własnej gminie:-)

Asiu - nie zgadzam się z Tobą w jednym. Nie jest tak, że obowiązuje zasada: "wszystkiego czego człowiek chce - może się nauczyc", lecz jest tak: zasada rynku taka - człowiek nauczy się wszystkiego czego musi. I tak jest najskuteczniej.

beera23-01-2003 11:50:15   [#07]

No to widzisz-

Zupełnie się nie zgadzamy.

Dla mnie  jest problemem  gdy czlowiek uczy się , bo musi, a nie uczy się BO CHCE

Właśnie w tym chceniu problem.

W dodatku w tym dla mnie sedno- róznica w rozumieniu tego jest podstawowa.

nauczyciele uczą, się bo muszą...

A powinni uczyć się, bo chcą

Ewa z Rz23-01-2003 11:52:54   [#08]
Nie dość, że uczą się bo muszą, jeszcze krzywo i ze zdziwieniem patrzą na takiego, co uczy siębo chce...
Marek Pleśniar23-01-2003 12:12:15   [#09]

ej? nie mówiłem o tym, o powołaniu

Nie o nim tu rzecz - jak dla mnie

.. bądźcie konsekwentne.. Skoro się pisze: Jestem absolutnie za stworzeniem zywkłego rynku pracy także na oświatowej niwie

jeśli ma byc urynkowienie, normalny rynek pracy, to działa w nim jedna zasada - człowiek się dostosowuje do potrzeb rynku.

Pasja, zamiłowanie do zawodu nie kłóci się z tym. Ale widzicie, moim zdaniem, masa ludzi uważa że ma zamiłowanie do zawodu. I na zamiłowaniu się kończy. A komu to rozstrzygać?

Pisałem rok temu o nauczycielce co to mi kończy któryś z kolei fakultet. Uczy się i uczy. Ma kilka dyplomów. I wiecie, lepiej żeby ona się nie uczyła. Niech ktoś inny za nią po prostu pracuje. Szkoda dzieci. Uczysz sie bo to do czegoś ci potrzebne. A nie bo chcesz, lubisz itp. Jak lubisz to to jest zaspokojenie twoich rozwojowych potrzeb. A szkoła (ani żadna firma) nie jest od zaspokajania potrzeb pracowników. Jest od zaspokajania potrzeb klientów. Pracowników tylko przy okazji - bo o kadry trzeba i tak dbac. Bo ludzie wspierani lepiej pracują. Ale w tej kolejności. I to miałem na mysli. Wszędzie poza oświatą to się nazywa zarządzanie zasobami ludzkimi - czysto instrumentalna sprawa. Ale przynajmniej nikt nikogo nie oszukuje gadaniem o

beera23-01-2003 12:21:26   [#10]

Ale przynajmniej nikt nikogo nie oszukuje gadaniem o

o czym?

Marek Pleśniar23-01-2003 12:49:15   [#11]

:-)))

gdzie indziej wkleiłem - za duzo okienek otwartych:-)

....o powołaniach, misjach, niezbywalnych prawach. A tak naprawdę to wszystkim chodzi o zostanie pod ta kołdrą;-)

Gaba23-01-2003 20:38:15   [#12]

odpowiedzieć na to pytanie?

 

A więc - zostanie  śmierdzący bąk? Bo ktoś pod tą kołdrą puszcza po prostu bąki. Rzeczy nieeleganckie też trzeba czasem nazwać po imieniu.

RomanG23-01-2003 20:40:49   [#13]

Diabeł tkwi w szczegółach

Jestem zdania, że nauczyciel to zawód szczególny. Za wielce ryzykowną uważam tezę, że powinien po prostu - jak każdy inny - podlegać surowym prawom rynku.

Postuluję raczej dyskusje o szczegółach: co konkretnie uważacie w k.n. za niedobre? Czy są dobre strony istnienia tej ustawy?
Rzucanie ogólnymi hasłami prowadzi do dyskusji operującej stereotypami i skrótami myślowymi. Te same słowa i postulaty każdy z dyskutantów może rozumieć inaczej.

Może wystarczy zmienić wadliwe zapisy w k.n., dostosować ją do obecnych czasów?
Bałbym się pozbawienia nauczycieli ich szczególnego statusu prawnego.
Ania23-01-2003 22:09:52   [#14]

Mogę i ja?

Jestem głęboko przekonana, że wprowadzenie zasad konkurencji i wolnego rynku pracy w naszym zawodzie byłoby pomysłem doskonałym, z powodów jakie wcześniej wymieniliście.

Pod pewnymi warunkami jednak: że dopracujemy się narzędzi pozwalających w miarę obiektywnie ocenić pracę nauczyciela.

Owszem, to zawód taki jak każdy inny, wymaga co prawda pewnych predyspozycji, na przykład umiejętności przekazywania wiedzy oraz pokojowego współistnienia z młodym pokoleniem, ale są to parametry mierzalne.

Podobnie - nie każdy ma na tyle zręczne ręce, żeby zostać stolarzem, ale nikomu nie przychodzi do głowy mówić o powołaniu do ciesielki.
Jednak i nauczyciel i stolarz powinien być sprawnym rzemieślnikiem.

Co do wyższości CHCIEĆ nad MUSIEĆ , nie widzę tu wielkiej sprzeczności, choć na pozór tu tkwi. Osobiście uczę się chętnie tego, co mnie pasjonuje, co budzi moją żywą ciekawość. Ale nie jest to zakres wiedzy szkolnej.

Co do niej, no cóż... nudzą mnie śmiertelnie te same tematy, realizowane przez lata. Jeśli jednak jestem na bieżąco, to z poczucia przyzwoitości, podobnej do tej, która nie pozwala stolarzowi wystawić na sprzedaż krzesła z jedną nogą krótszą. Żadnej pasji ani namiętności w tym nie ma. I nie widzę powodu, aby miały mną targać w tej dziedzinie nieokiełznane chęci, skoro aż do emerytury będę repetowała te same klasy :-(

Dlaczego nie wymagamy od listonosza, aby targał swą torbę z zachwytem w oczach i uśmiechem na ustach? Czemu nie dziwimy się znużeniu kierowcy, co wraca do domu po 12893632548746 pokonaniu tej samej trasy? No to dlaczego nauczyciel ma  obowiązek pielęgnować  poczucie szczęścia z wykonywania swojej profesji? Hm?

Zatem do gabowego "precz z KN" dodałabym jeszcze :precz z przekonaniem o wyjątkowości, wizji, misji, ethosie i bozowszczyźnie nauczycielstwa.

Przy okazji witam serdecznie, bo dawno z Wami nie gadałam.
:-)

Małgosia23-01-2003 22:29:15   [#15]

dobra, Ania, ale...

Materia, z którą mamy do czynienia w naszej pracy, chyba jest trochę delikatniejszej natury niż torba listonosza, nie sądzisz?

Wiadomo, że trudno o samych artystów w tym zawodzie. Też jestem za solidnym rzemiosłem. A taki solidny rzemieślnik idzie z duchem czasu, patrzy, co się na świecie dzieje, doskonali swoje narzedzia, nie stoi w miejscu. A tymczasem u nas? Znam bardzo, bardzo wielu nauczycieli, dla których ostatnim dużym wysiłkiem intelektualnym była obrona pracy magisterskiej 20 lat temu. Ulubiona lektura: "Chwila dla Ciebie" lub "Na żywo". I jeszcze jedno mnie u takich ludzi razi - hipokryzja. Ani deka wyrozumiałości dla ucznia, jemu nie wolno byle jak, po łebkach. Często słyszę: niesystematyczny, leń, niesolidny itp. A wypowiadający te słowa oczywiście bez skazy...

maeljas23-01-2003 22:58:50   [#16]

No!

Mój polonista - młody 3 lata po studiach z otwartym przewodem doktorskim zawędrował na spotkanie zorganizowane dla nauczycieli polonistów przez jakieś wydawnictwo w ramach badania rynku.
Jednym z pytań, jakie padły, było pytanie, jakie pozycje państwo poloniści czytają.

Ano okazało się, że .... poloniści nie mają czasu na czytanie......

A z gazet najczęściej cytowane wyżej.

Komentować nie będę.
Anka z Gdańska23-01-2003 23:23:00   [#17]

Poloniści !

Gdzie tacy są? Może to byli nie poloniści, tylko nauczyciele j.p.? Aż nie chce mi się wierzyć ! I ten z przewodem, tez nie czyta? To może rzeczywiście trzeba stworzyć listę zakazanych lektur, ale nie dla dzieci tylko dla dorosłych?! Maeljas, to chyba jakaś podpucha? :-)

Chyba się zezłościłam na doktoranta...

Marek Pleśniar23-01-2003 23:45:33   [#18]

Małgosiu i Aniu:-)

Fajnie Aniu że wróciłaś:-)

Uff, mówicie to samo - jak dla mnie:-)

A torba listonosza - prosze na nią się nie krzywić. Codziennie mi w niej pan listonosz przynosi listy od Was:-) Czasem po kilkanascie (to razem z rachunkami z TPSA). Tak wiec to dumne narzędzie pracy:-)

Jestem za dobrym rzemiosłem wykonywanym przez ludzi o bogatym wnętrzu, z pasjami, turystów, harcerzy, zlotowiczów:-) innych.

Mają dobrze znac swój przedmiot, miec predyspozycje do uczenia dzieci i uczyc solidnie a oceniac sprawiedliwie. Mają też miec umiejetności wychowawcze i być autorytetami moralnymi dla uczniów.

Jesli tą pasją jest ich praca - to świetnie, byle podparte to było rzemiosłem. Pasja to miłe, lecz niekonieczne. A rzemiosło - to warunek konieczny. Jesli to tylko pasja - bez rzemiosła to ja nie chcę!

No a że cechą zawodowca jest doskonalenie się - to chyba jasne. Ma to robić bo trzeba - bo się nie utrzyma w fachu.

Wiecie w tym - w istnieniu rynkowości chodzi o bardzo prostą biologiczną zasade.

Musi istnieć nerw bólu. Wtedy system działa.

Jesli jest sprzężenie zwrotne - ów nerw, to kto sie nie stara - otrzymuje bodziec - tym bolesniejszy im stara się mniej. Gdy bardzo marnie - odpada. Proste, okrutne i nikt niczego lepszego nie wymyslił.

A wszelkie sztuczne ochrony przed wolnym rynkiem to takie tabletki przeciwbólowe. Nie leczą lecz maskują objawy. A pod spodem choróbsko bez zmian na lepsze.

A teraz część humanistyczna - dla Romana:-) To że obowiązują okrutne zasady wcale nie jest okrutne. Tylko trzeba przestrzegać zasad:-)

Gdy człowiek ma świadomość, ze istniej ryzyko utraty pracy gdy sie nie bedzie starał i rozwijał, to to nie znaczy ze jest skazany - oznacza ze ma pracowac. I wtedy wszystko będzie dobrze. A co złego w dobrej pracy? 

Tych co mimo to odstają w ogóle mi nie szkoda. Znali zasady. No i, powtarzam, dlaczego oni mają uczyć dzieci? A raczej udawac że uczą? 

Czemu ma mi być bardziej szkoda marnego pracownika niż dzieciaka, któremu zmarnowanych lat nauki nikt nie odda?

Gaba24-01-2003 05:10:58   [#19]

Podoba mi się zdanie RomanaG - pomówmy o szczegółach - cóż takiego jest w KN, co petryfikuje układ szkolny jak galareta? 

 

Dlaczego nie może się w szkole przewietrzyć?

Mariola24-01-2003 08:08:03   [#20]

Aniu :-)))

miło Cię znów widzieć :-)
Marek Pleśniar24-01-2003 08:17:41   [#21]

dlaczego?

bo nie:-)

W szkole się nie może przewietrzyć bo nie:-) Dokładnie tak jak nie może się zrestrukturyzować przemysł i górnictwo, rolnictwo... pisac dalej?

maeljas24-01-2003 15:11:45   [#22]

Anko z Gdańska

doktorant w porządku - to jego relacja ze spotkania - ponoć biedak ze wstydu nie wiedział gdzie oczy schować. Żadna podpucha - przez miłosierdzie nie podam nazwy miasta ani wydawnictwa. Doktorant na kolanach prosił, aby go więcej nie delegować na spotkania i prezentacje.
Wojciech Tański24-01-2003 23:23:46   [#23]

Odnoszę wrażenie,

że w wielu dyskusjach na temat kondycji zawodu nauczyciela (kiedyś był to nawet stan, teraz nie wiem, czy nawet stanik) mylone są dwa pojecia: powołanie (misja) i predyspozycje.

Od pierwszsego uciekam gdzie pieprz rośnie. Jak ktoś ma misję, to najczęściej równocześnie zamglone oczy, zanik słuchu, zaciętość, etc...

Inna rzecz to predyspozycje, bez których praca w zawodzie nauczyciela staje się męczarnią (dla nauczyciela i innych). Życzliwość, pogoda ducha, tolerancja, wyrozumiałóść, radość z kontaktu z ludźmi, akceptacja siebie i innych, etc....

Dlaczego nikomu do głowy nie przyjdzie praca głuchego w zawodzie radiowca, niewidomego jako ochroniarza, erotomana jako opiekuna haremu, czy lotnika z lękiem wysokości?

Dlaczego w takim razie w szkole spotkać można tak często nauczycieli, których męczy praca z ludźmi, którzy nie lubią siebie i innych, dla których empatia jest trudnym słowem ze słownika wyrazów obcych...

PawełR25-01-2003 00:00:32   [#24]

A ja...

też jestem przeciw KN, ale także zawsze krzyczę:

precz ze szkołą w obecnym kształcie.

Szkoła ma już ponad 200 lat, myślę, że jest skostniała i nie da się jej nigdy zmienić, tak jak nie dało się stworzyć socjalizmu z ludzką twarzą. Jeśli rynkowość, to nie w takiej szkole.

Każda próba reform, to, to kolejny "owad" pod kołdrą. Dlatego trudno mówić o konkretach z KN, bo KN i obecna szkoła nie pasuja do współczesnosci. GDzie indywidualność w szkole masowej? - i takich pytań retorycznych ze 100...

W USA dzielą wielkie szkoły na mniejsze, a u nas w Radomiu zamykają małe (bo za małe) i tworzą wielkie, a co...

Zamiast awansów wprowadziłbym 10 stopni, co 3 lata następny. Mianowanie... hehe, czyż to nie absurd, czyż to nie kpina ze skołowaciałego społeczeństwa? I to wszystko, co idzie za mianowaniem, ta urawniłowka...

I przy okazji pozdrawiam, bo dawno sie nie odzywałem...

Żaczek25-01-2003 00:22:38   [#25]

Molochy w kąt!!!

Zawsze byłem zwolennikiem szkół małych z zamkniętym systemem edukacyjno-wychowawczym ( szkoła , internat). Mieliśmy kiedyś taką szkołę. Świetnie ten system funkcjonował. Można było panować nad edukacją i wychowaniem.  Miałem możliwość podejrzenia podobnego modelu w Austrii, Niemczech. To się sprawdza. Nie wiem skąd ( tzn. już wiem) u nas model gigantów. To jest taniej. Dominuje argument finansowy. Ale czy to jest słuszne?
gordon25-01-2003 12:54:08   [#26]
Cieszy mnie ten wątek i to, że wywiązała się ciekawa dyskusja. Najbardziej cieszy mnie to, że zaczynamy dostrzegać fakt zapędzenia nas w ślepy zaułek. Niełatwo jest zauważyć, że łatwa i prosta droga jest dobra, a przywileje i pozorne ułatwienia którymi droga jest usłana do niczego dobrego nie prowadzą.
    Karta nauczyciela – podobnie jak karta górnika i kilka innych podobnych układów branżowych – jest w rzeczywistości zbiorem socjalnych przywilejów odcinających tę grupę zawodową od rynku. Nie chcę się rozpisywać o konieczności urynkowienia zawodu i usług edukacyjnych, bo doskonale wyrazili to: Gaba, Małgosia, Asia i Marek. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że prawdziwy i skuteczny rynek, wraz z jego pozytywnymi funkcjami, jest wtedy, gdy obie jego strony znajdują się we względnej równowadze. Jeśli trzeba będzie, to rozwinę ten temat.
Jeśli idzie o losy Karty Nauczyciela wyrażane okrzykiem „Precz z KN”, to chętnie się do nich dołączę, ale wtedy dopiero gdy zobaczę alternatywne rozwiązanie i nie chodzi tu kolejną KN czy poprawki do aktualnej.
    Nie jestem rewolucjonistą i nie wierzę w rewolucje. W przypadku sytuacji trudnych (ta taką jest) jestem zwolennikiem małych (ale konsekwentnie stawianych) kroków.
    Reforma ustroju szkolnego - z której urodziła się aktualna KN – miała wiele zasadniczych wad o których często dyskutowaliśmy. Była jednak pewnym krokiem w dobrym kierunku. Przypomnę choćby nową maturę i pozytywne rozwarstwienie nauczycieli (fakt, że bardziej przypominające administracyjne uwłaszczenie zamiast prawdziwej rynkowej konkurencji). To wszystko prawda. Z moich obserwacji wynika, że mimo tych wad i ograniczeń powstały jednak pierwsze rysy i pęknięcia na tej skostniałej skorupie. Nerw bólu, o którym pisał Marek został podrażniony. Nastąpiło (mówiąc językiem kosmologów) pierwsze złamanie symetrii.
    Chodzi zatem o to aby nie poprzestawać na tym co jest i nie uznawać tego za sytuację docelową.

Pozdrawiam serdecznie,
gordon
Marek Pleśniar25-01-2003 13:12:34   [#27]

ba

obserwuję jednak spowolnienie tego. I, rzekłbym, produkcję oświatowego filetu - z wydłubywaniem owych nerwów bólu i rynkowego kośćca.

A czymże jest blokowanie komercji w oświacie, ręczne, centralne sterowanie. Oberwę zaraz tu w łeb, ale .. zaczynam coraz bardziej doceniać tych co reformę uruchomili - przypłaciwszy to stołkami. To byli pierwsi i ostatni (jak na razie) odwazni. Wieszaliśmy na nich czasem psy, ale na kim z nas by nie wieszano za coś takiego?

Zasadniczy błąd jaki popełniła ekipa - po imieniu juz - Handkego - to ten, ze zlekcewazono dyrektora szkoły i cały stan nauczycielski. Nie kupiono sobie, nie przekonano dyrektorów od razu na starcie. To, moim zdaniem rok straty dla reformy. To kadra kierownicza prowadzi szkołę, zaden minister czy kurator,. Szkołę tworzy (a w każdym razie powinien) dyrektor - autorsko - wraz ze swoimi (dobranymi przez siebie;-) nauczycielami. najlepszymi z najlepszych:-)

Czasem naprawde najlepszymi. A czasem nie. Bo pełnej mozliwości tego dobierania brak. I o tym ja jak zdarta płyta wciąż:-))

Wybaczcie drodzy niedyrektorzy ostry (i pozornie bijący w nauczycieli) ton - to że tu jesteśmy wszyscy zamiast dokonywać lektury wymienionych w innym wątku kolorowych gazet;-) świadczy o czymś przecież, prawda? Więc tu o tym mówić mogę. Sami swoi:-)

RomanG25-01-2003 13:33:24   [#28]
"zlekcewazono dyrektora szkoły i cały stan nauczycielski"

Jestem zdania, że szkoła nauczycielem i dyrektorem stoi. I to nie tylko błąd Handkego. Kiedy to widzieliśmy ministra edukacji, który w swoich reformatorskich lub "reformatorskich" poczynaniach uwzględniłby tę prawdę?

Wszyscy idą w kierunku drobiazgowej kontroli i dopiekania nauczycielom na każdym kroku. Widać to na planie ogólnym (dążenie do podmiotowego traktowania ucznia sprowadzono do niebezpiecznego wychowawczo ograniczenia uprawnień nauczycieli, do traktowania ich intencji z największą podejrzliwością), jak również na planie szczególnym (nauczyciel, mający w niektórych sytuacjach problemy z dyscypliną chociażby nie otrzymuje wsparcia, pomocnej dłoni, jest natomiast wyśmiewany, oskarżany o nieudolność i zostawiany samemu sobie).

Czasem mam wrażenie, że gdyby nauczyciel tonął, to stojący na brzegu inny nauczyciel nie podałby mu ręki, ale śmiałby się: patrzcie, nie umie pływać, dureń!

Powiecie pewnie: ten znowu o tym! Ale ja w tym widzę odzwierciedlenie pewnej mentalności, podejścia do nauczycieli w ogóle, nie tylko ze strony ministerstwa, lecz nawet kolegów po fachu.

I dlatego nadal mamy centralne sterowanie. Dlatego nadal dyrektor szkoły nie cieszy się takim zaufaniem władz zwierzchnich, by te pozwoliły mu dobierać sobie swobodnie kadrę, a nauczyciel odsądzany jest od czci i wiary, wyrzuciwszy łobuza z klasy.
Bo przecież WADZA wie lepi.
gordon25-01-2003 13:36:34   [#29]

Marku,

każdy system ma kilka filarów. To dobrze, że bronisz pozycji dyrektorów. Zgadzam się, że ich roli przecenić nie sposób. Do twoich uwag dodałbym tę, że nie wzmocniono należycie pozycji dyrektora i nie dostarczono mu prawnych instrumentów do faktycznego zarządzania.

    Pozwól jednak, że ja będę chętnie zwracał uwagę na inny filar systemu - rodziców jako reprezentantów uczniów. Trawersując twoją myśl powiem: Nie pozyskano rodziców. Nie dość mocno zaakcentowano im wagę problemu i nie zachęcono ich do uczestnictwa w całym przedsięwzięciu.
Wytworzyło się szkodliwe przekonanie, że reforma systemu edukacji jest reformą zawodu nauczyciela z pewnymi konsekwencjami w procesie kształcenia.

    Twierdzisz, że mamy regres. Fakt, ale powiedz - czy spodziewałeś się, że będzie inaczej?

    Może jestem naiwny, ale wierzę, że nadzieje zostały rozbudzone i pierwsze małe kamyki poruszone toczą się nadal potrącając inne i żadna Pani Minister, ani żaden urzędnik już nie powstrzyma tej lawiny którą one wywołają. -:)
gordon25-01-2003 13:45:14   [#30]

pisaliśmy z Romanem równocześnie i nie przeczytałem tej

wypowiedzi

    Romanie, to nie władz zwierzchnich zaufaniem ma się cieszyć dyrektor i nauczyciele w pierwszej kolejności, ale uczniów i rodziców.

    Marzy mi się taki system w którym dyrektor cieszący się szacunkiem i zaufaniem rodziców i uczniów jest nie do ruszenia przez żadną władzę zwierzchnią. Jak jest - widzimy.
-:)
Marek Pleśniar25-01-2003 14:15:41   [#31]

Gordonie:-)

piszemy jak Makłowicz do Bikonta;-)

Fakt iż nie napisałem czegoś oznacza że nie napisałem - a nie ze nie wiem albo nie zauważam:-) Siłą rzeczy jako OSKKOwiec (stowarzyszenie jest głównie branżowe) działam tu gdzie działam -a reformę warto zaczynać od siebie;-) Po prostu wiele jest czynników, pomału wspólnie wszystkie zbierzemy. Po to tu jesteśmy, albo dlatego:-) A na razie każdy pisze co go boli no i proszę - oto mamy razem:

  • pozyskać dyrektora i nauczycieli (od razu mówię - ja mam na mysli głównie dyrektora bo to on jest od pozyskiwania nauczycieli - to jego obowiązek ale i prawo, główne narzędzie)
  • dać dyrektorowi szersze kompetencje. A co do organów nadrzędnych - one powinny służyć szkole a nie nią z góry kierowac ręcznie. 
  • współtworzyc autorytet i wzmacniać pozycję nli i dyrektora (tu uwaga - sądzę że jako środek a nie cel - a nim jest dobro ucznia i tylko ono. Kto chce dobra stanu nauczycielskiego bo to stanowi miłe - niech raczej zajmie sie polityką - zyska wdzięcznych wyborców). Istotne jest wsparcie społeczne.
  • pozyskać rodziców, ich też uczynic elementem reformującym i (reformowanym - mam na myśli nie reformowanie ludzi;-) lecz reformowanie ich pozycji, roli, obowiazków i praw)

Lecz to - tak brzmiące to stwierdzenia mocno ogólne i każdy sie pod tym podpisze - zwiazkowiec, nauczyciel, minister..

To tylko słowa i hasła.

Szansę widzę w tym co robimy my tu, i co robią inni których jeszcze nie poznaliśmy ale nasze drogi coraz częściej się bedą przecinać. Czyli spotkają się kamyki:-) Widuję teraz masę ludzi, fakt że głównie nauczycieli, z całego kraju. Pomału to okrzepnie - a Ciebie Gordonie zapewniam, nie mozemy nie zauważać że spora część ludzkości składa się z tatusiów i mamuś;-) i tak sie głupio składa że mają oni jakieś interesy do szkoły:-))

To dość pasjonujące:-) - stworzyć trzecią siłę - pozarządową, pozasamorządową. Obywatelską, społeczną siłę nacisku. Taką która musi być wysłuchana. Pomału nasz kraj się ucywilizuje - w kazdej demokracji taka siła jest szanowana i ma spore wpływy. Chcemy wymagać ale i wymagamy od siebie - o tym swiadczy niniejsza dyskusja - przecież podważamy KN - kartę przywilejów. I tylko wymaganiem od siebie pozyskamy wsparcie i szacunek spłeczeństwa. A społeczeństwo to wyborcy. W końcu zacznie ono wybierać własciwie. (choć czasem nie wiem z czego tu wybierac:-)

Renata25-01-2003 14:43:41   [#32]
Czasem mam wrażenie, że starania nauczyciela innym przeszkadzają. Ten który chce zrobić coś ponad, obserwowany jest  bacznie. I by nie wywinął się spod skrzydełek kontroli, nie tylko tej dyrektorskiej, ale także tej koleżeńskiej, nagle napotyka na przeszkody albo zostaje sam...
I albo wróci do tych, którzy pilnują tej swoistej pierzynki - świadomie lub nie, pilnując tego, by im czasem ten ów nie stworzył swoistego zagrożenia, że w końcu i ci będą musieli zacząć robić coś więcej niż tylko te swoje 18 i pa... Albo... no właśnie co albo?

Albo w końcu znajdzie się propozycja dla owych drobnych kroczków, małych kamyczków. I twierdzę, że nie pomoże w tym zmiana KN ani jej całkowity precz. Nie pomoże kolejna reforma reformy...
Tu potrzebna zmiana mentalności nauczycielskiej, dyrektorskiej, rodzicielskiej i nie tylko, tak by uczeń przychodząc do szkoły czuł potrzebę bycia w niej, tak by rodzic czuł sie cząstką belferskich dążeń, tak by dyrektor miał wizję swej szkoły, nie czuł się niepotrzebnym petentem z niepotrzebnymi pismami i monitami o remont, o godzinkę więcej, o... wiecie o co:-)

------------------------------
Marku, najlepsi z najlepszych, to pojęcie względne... To tak jak szukać ideałów. Każdy jest na swój sposób tym najlepszym, najwspanialszym, najdelikatniejszym, najczulszym, najbardziej kompetentnym. Musi to tylko z siebie wyzwolić.
------------------------------
To tylko takie moje niedyrektorskie spojrzenie, mały kamyczek;-)
gordon25-01-2003 16:28:54   [#33]

Kamyczki wszystkich szkół ....

oczywiście w OSSKO.

Renata poruszyła najważniejszy problem - zmiany mentalności nas wszystkich. Jak to zrobić i co jest po czym: zmiana mentalności czy działania - nie wiem.

Marku, postawiłem się teraz w roli rodzica, ale myślę szerzej. Rodzicem się jest i przestaje się być, a zjadaczem chleba do końca życia. Dla mnie dobra i efektywna oświata to szansa zmian ekonomicznych i (szerzej) cywilizacyjnych w Polsce. Niech mi wybaczą rolnicy, górnicy, hutnicy, kolejarze, lekarze, naukowcy i politycy, ale to nie oni spowodują pozytywne zmiany w kraju. Wszystko zacznie się od oświaty.

Jestem pod wrażeniem słów Pani Troji Holan - prezydenta Finlandii, która powiedziała: "Fundamentem szybkiego wzrostu gospodarczego jest nasz bardzo efektywny system edukacji". Mam nadzieję, że nie muszę informować na jakim poziomie ekonomicznym i cywilizacyjnym jest aktualnie Finlandia.

Podobne słowa powinny się stać naszym mottem. W przeciwnym razie wszystkie nasze działania będą postrzegane jako jeszcze jeden z problemów branżowych - gdzieś między górnikami a pielęgniarkami.

Znowu muszę się poróżnić z Markiem w sprawie kluczowej. Marku, to Makłowicz z Binkotem piszą tak jak my. Czyżbyś nie zauważył? :-)
Marek Pleśniar25-01-2003 17:00:05   [#34]

no tak:-)

tzn prawie jak my;-)
janzg26-01-2003 15:25:40   [#35]
podziwiam WAS, skąd WY bierzecie czas? W tych ostatnich dniach zagoniony zostałem zupełnie.
Pewnie z KN dałoby się jeszcze żyć, najgorzej jest z rozporządzeniami wykonawczymi do niej. Mam wrażenie, że grzebią przy nich zupełni amatorzy, którzy mają zerowy kontakt z praktyką szkolną i pracą w szkole. Warto może wypunktować to kiepskie prawo.
dorota28-01-2003 10:56:18   [#36]

Popieram

gaba! Całkowicie podzielam Twoje zdanie.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]