Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Hospitacja jako mobbing |
|
Terina | 17-05-2007 14:15:16 [#01] |
---|
Jestem po próbier rozmowy przedhospitacyjnej.
Pracownica zgłosiła sie dzien wczesniej gdyz na jutro niespodziewanie wypadły jej bardzo wazne zajecia zawodowe. Wiem o co chodzi, nic nie miałam przeciwko wczesniejszej rozmowie.
No i sie zaczęło.
Scenariusza zajęc nie miała, podobno go napisała ale nie wiedziała nic o tych zajeciach, które jej wypadną, więc go nie przyniosła. Dołączy .
Na pierwsze pytania o cel, sposoby osiagnięcia celów, metody - odpowiedziała konkretnie, naswietalajac całą sytuację. Przy efektach : okresliła te efekty, które rozpozna jako skutek realizacji celów ( w trakcie zajęć).
Zapytałam po czym pozna, że cele zostały w pełni lub w części zrealizowane.
Dowiedziałam się, że :
- nie przyszła tu na egzamin
- jest nauczycielem dyplomowanym, znam ją wiele lat i powinnam wiedzieć jak pracuje
- a w ogóle odmawia odpowiedzi na to pytanie
- pytania dyrektora mają cechy mobbingu
- ona nie będzie tej sprawie nadawać biegu bo i tak by wygrała w każdym sądzie
- ona potrzebuje wsparcia bo ma trudna sytuacje zawodową ( fakt, rozmawiałysmy o tym, poparłam jej projekt kontaktu z nadzorem pedagogicznym) a tego wsparcia nie otrzymuje, natomiast przepytuja ją jak jakąś studentka i nie przyszła tu na egzamin. Studia dawno skończyła.
Na zwróconą uwagę, że zachowuje sie obraźliwie, stiwerdziła, że powiedziała to z pełną świadomoscią.
Podniesionym glosem rzucała jeszcze oskarżenia o moją agresywność, choć, jak zauważyła, fakt, że mówie cały czas spokojnie, nie znaczy, ze nie jestem agresywna.
I wyszła, silnie zamykając drzwi.
Nawet nie zdążyłam zapytać ją co powinnam obserwować, na czym sie skoncentrować, ani w jaki sposób powinnam obserwować te zajęcia.
Jak wam sie to podoba ?
Ja na razie jestem tak zbulwersowana, że nie wiem co powinnam zrobić. |
Bas | 17-05-2007 14:21:15 [#02] |
---|
Witaj w klubie. Ja nie miałam okazji zapoznać n-lki z wynikami ankiety, którą zrobiłam dla sprawdzenia zasadności skargi na nią. Wyszła, histerycznie krzycząc i grożąc mi. Zarzut - mobbing, straszenie sądem pracy i zz-ami. Moim zdaniem, to utrudnianie sprawowania nadzoru pedagogicznego. Czekam na wizytę zz. |
Małgoś | 17-05-2007 14:22:48 [#03] |
---|
znam to :-( mnie grozono votum nieufnosci za sama chec wejscia na zajecia |
eny | 17-05-2007 14:35:09 [#04] |
---|
Terina Piszesz, że to nauczyciel dyplomowany, z długim stażem, itd. Czy musisz ją tak szczegółowo hospitować? Dla mnie faktycznie wygląda to na egzaminowanie. Co oczywiście nie usprawiedliwia arogancji nauczycielki |
Bas | 17-05-2007 14:38:35 [#05] |
---|
Nic nie usprawiedliwia arogancji! Rozmowa na "wysokim szczeblu" metodycznym i merytorycznym jest na miejscu, zwłaszcza z dyplomowanym! Powinien podjąć dyskusję. |
mellaa | 17-05-2007 14:39:56 [#06] |
---|
nauczyciel dyplomowany nie powinien mieć problemów z odpowiedziami na tego typu pytania
a ocena pracy - można to wtedy sobia przypomniec przy okazji |
eny | 17-05-2007 14:43:54 [#07] |
---|
A ja myślę, że tej nauczycielce nie chodzi o merytoryczną stronę dyskusji. Radziła sobie z nią na pczątku jak pisze Terina. Chyba została urażona jej "godność osobista" iż potraktowano ją jak początkującego nauczyciela, którgo trzeba po tylu latach jeszcze "egzaminować". |
Annax | 17-05-2007 16:06:07 [#08] |
---|
No niestety -widać w różnych miejscach - bywa podobnie. :-(( Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nauczyciela dyplomowanego nie trzeba szczegółowo hospitować. U nas dyplomowanych juz wielu - wiekszość nadal aktywana, kreatywna,z inicjatywą. Niestety-są i tacy, którzy wręcz oficjalnie mówią już zaraz po uzyskaniu stopnia awansu, że teraz to już wszystko mają w nosie, odbębnią co absolutnie konieczne,nikt im juz nie podskoczy i niech sie od nich wszyscy..... I co - nie hospitować? Oszczędzać? przymykac oczy?!!! |
Terina | 17-05-2007 16:16:02 [#09] |
---|
To naprawdę nie był egzamin.
Moim celem było uzyskanie informacji, co w danym przypadku ( bardzo trudnym ale przez to ciekawym) będzie dla niej osobiście miarą sukcesu. Prowadzę podobne zajęcia i wiem, że często ten sukces trudno okreslić, zwłaszcza jak zajęcia nie przynoszą spodziewanych efektów( nie wiadomo dlaczego).
Bardziej chodziło mi o jej odczucia niż o obiektywne stwierdzenie czy ten sukces został odniesiony.
Nie dane mi jednak było tego wytłumaczyć.
eny, to nie miała być szczegółowa hospitacja.
W rozmowie przedhospitacyjnej liczyłam na wymianę pogladów a nie na obraźliwy dla mnie atak.
Zwłaszcza, ze osoba ta wie, że oceniam jej pracę wysoko ( ma jeden z wyższych, jak na nasze mozliwosci, dodatków motywacyjnych).
Wydaje mi się, że to chyba nie ja byłam agresywna ?
Ale teraz w ogóle nie wiem co zrobić. Czy wybierać się do niej na tą hospitację ? Czy to ma sens ?
Wierzę, że zajęcia będą ciekawe, że mogłabym zaobserwować parę interesujacych rozwiązań ale podejrzewam, że każda nawet niewinna uwaga po hospitacji może zostać odczytana jako agresja, atak, czy mobbing.
A wy co radzicie ? |
beera | 17-05-2007 16:23:07 [#10] |
---|
podejdź do sprawy profesjonalnie Po pierwsze- dlaczego nauczycielka miała mieć scenariusz zająć? nie musiała go mieć Po drugie Jestem po próbie rozmowy przedhospitacyjnej Czy nauczycielka wiedziała jaki będzie temat rozmowy, czy wiedziała jak się ma do tej rozmowy przygotować? odpowiedziała agresją, bo ja troche przyparłaś do muru pytaniami Rozmowa z nieprzygotowanym nauczycielem, to nie jest dobry sposób, lepiej zrobic załącznik przedhospitacyjny, niech n-l na dzień przed hospitacją go sobie wypisze zawierając w nim informacje o zoperacjonalizowanych celach, metodach, itp( zgodnie z potrzebami szkoły). Przygotuje sie do tej rozmowy i to przygotowanie wraz z rozmową da i jej i Tobie i placówce dużo więcej korzyści. Przepytałas ją trochę jak uczniaka- lecz może czegos nie wiem- moze macie stworzone ustalenia dotyczące tej rozmowy. Przepraszam- jesli tak- powiem inaczej niż teraz. |
Terina | 17-05-2007 16:24:27 [#11] |
---|
A AnnaX ma rację.
Wielu nauczycieli dyplomowanych uważa, że ten stopien awansu autoamtycznie daje certyfikat na nieomylność.
Hospitacja jest formą nadzoru pedagogicznego. Została zaplanowana, wszyscy wiedzieli kiedy i co będę hospitować. Nawet na jednym z posiedzeń RP uzgodniłam , bazując na wcześniej prowadzonej ankiecie, ktore zajęcia mogą a które nie powinny podlegac hospitacji.
Więc dlaczego takie oburzenie ?
Piszecie, że poczuła się urażona.
A ja ?
Chyba mniej urazona a bardziej rozczarowana. |
eny | 17-05-2007 16:25:53 [#12] |
---|
Terina ja próbowałam tylko odczytać przyczyny niestosownego wobec Ciebie zachowania nauczycielki. Jak najbardziej powinnaś odbyć tą hospitację wszak jesteś do tego nawet zobowiązana. |
Terina | 17-05-2007 16:31:22 [#13] |
---|
Asiu, do rozmowy byłam przygotowana.
Wraz z pismem, informującym o hospitacji i terminie rozmowy przedhospitacyjnej osoba ta otrzymała:
- pełną procedurę hospitacji, z wyszczególnieniem jej poszczególnych elementów ( wymóg scenariusz tez był)
- do wypełnienia część A Arkusza Hospitacyjnego ( otrzymałam go 2 minuty przed rozmową, nawet nie zdążyłam przeczytać)
Rany boskie, najtudniej udowodnic, że sie nie jest wielłądem !
Prócz pytań typu "co dalej?" usiłuję sobie to wszystko teraz uporządkowac i odpowiedzieć na pytanie jakie popełniłam błędy. |
beera | 17-05-2007 16:45:43 [#14] |
---|
Terino:) widzę nie jestes wielbładem- radziłam jednak wedle swego stanu wiedzy, no a on był jaki był :) I nie watpię, że byłas przygotowana do tej rozmowy, pytałam tylko, czy miała mozliwośc przygotowania się do niej ta nauczycielka. jak rozumiem nie była ......... To teraz, co zrobiłabym ja sporządziłabym z tej rozmowy notatkę słuzbową, lub wypełniła druk ( jesli taki masz przygotowany) z dokładnym przebiegiem rozmowy. czyli na jakie pytania odpowiedziała, na jakie pytania odmowiła odpowiedzi, wskazałabym brak scenariusza. I poszłabym na zimno na lekcję. Potem zaprosiłabym nauczycielkę na rozmowę pohospitacyjną, omówiłabym lekcję wedle przyjętego trybu, we wskazówkach do dalszej pracy wykazałabym jej nieprzygotowanie do rozmowy przedhospitacyjnej, zaleciłabym przygotowywanie się do nich. Terino- bądź zimnym draniem, nie w sensie braku empatii, raczej w sensie "nie przejmowania się", czyli rób swoje- hospituj, oceń lekcję i idź dalej. Kiedyś mnie nastraszyła n-lka sądem. Powiedziałam " rozumiem- takie jest Twoje prawo". |
Terina | 17-05-2007 17:10:34 [#15] |
---|
Ja sie tez sądu nie boję, gdyż naprawdę daje dużą swobodę wszystkim pracownikom w ustalaniu sobie zakresu i typu zajęć ( byle miesciły sie w zadaniach statutowych poradni), a nawet harmonogramu pracy ( byle bym była opowiednio wczesnie poinformowana o ewntualnych zmianach).
Jedyne czego przesadnie pilnuję to terminowość opiniowania i orzekania. Na to najczęściej zwracam uwagę monitorując pracę , gdyz sądzę, że skoro podpisuję każdą opinię to biorę odpowiedzialność za jej terminowe wystawienie. No więc zwracam uwagę , proszę, prowadzę arkusze przegladu dokumentacji... Ale jak do tej pory nikomu za brak terminowości nie udzieliłam nagany ani tez nie pozbawiłam dodatku motywacyjnego ( raz obniżyłam o 0,5 %)
Notatka słuzbowa- oczywiscie. Tylko czy zawrzec w niej wszystkie te bezsensone zarzuty jakie padały między wierszami czy też stricte sprawy merytoryczne ( no, łącznie z odmową odpowiedzi). Czy pisać o ocenie moich działań jako mobbingu? |
beera | 17-05-2007 17:16:31 [#16] |
---|
Moim zdaniem, gdy opiszesz te bzdury nadasz im moc rzeczywistą- one na to nie zasłużyły. Opisałabym rzecz koncentrując się na merytoryce, uwzględniając odmowę odpowiedzi. Nie wiem, czy nie dopisałabym słów kilka o stworzeniu nieprzyjemnej atmosfery rozmowy- pewnie tak |
Jersz | 17-05-2007 20:02:52 [#17] |
---|
do bas Napisałaś bas "Ja nie miałam okazji zapoznać n-lki z wynikami ankiety, którą zrobiłam dla sprawdzenia zasadności skargi na nią." Skargi są rozpatrywane zgodnie z odpowiednimi przepisami - KPA. Badanie skargi to nie "mierzenie jakości", Ankiety, to tylko opinie, w dodatku anonimowe, często pomówienia. Wyszła, histerycznie krzycząc i grożąc mi. Cóż, miała prawo się zdenerowować. Nie wszyscy mają odpowiednio duzo zimnej krwi. Zarzut - mobbing, straszenie sądem pracy i zz-ami. Jak wyżej "Moim zdaniem, to utrudnianie sprawowania nadzoru pedagogicznego." Nadzór to zbieranie informacji i ich potwierdzanie, ankietowanie niewiele ma wspólnego z nadzorem. "Czekam na wizytę zz." Ano ZZ od tego są by mediować, a w potrzebie bronić pracownika. Jesli na ZZ sią skończy i dojdziecie do porozumienia to bedzie dobrze. Jeśli włączy się w to organ prowadzacy, a może i KO, będziesz miała ciężko. Niestety poznałem już podobne przypadki, przyjamniej w części. W jednym doprowadziło to w ostateczności do ..... rezygnacji dyrektora z pełnienia funkcji. Sprawa była opisywana nawet w lokalnej prasie. Naprawdę ankieta to bardzo złe narzędzie do załatwiania skarg. Może się skończyć nawet w sądzie. Jersz |
lipmar | 17-05-2007 22:35:01 [#18] |
---|
Terino pewnie nie popełniłaś błędów. myślę, że było zwyczajnie :nauczycielka się nie przygotowała ( zapomniała, nie chciało się, była zmęczona?- nie wiem), a potem broniła się w nie najlepszy sposób. Wszak od dawna jest znane powiedzenie: najlepszą obrona jest atak. A hospitacja? jak najbardziej powinnaś iść, omówić solidnie i koniec. Piszę to z pozycji nauczyciela dyplomowanego ( a nie dyrektora). Przeciez to normalne obowiązki szkolne: nauczyciela - prowadzić lekcje , a dyrektora- hospitować. pozdrawiam |
Marek Pleśniar | 17-05-2007 22:40:45 [#19] |
---|
robić swoje, nie denerwować się nauczyciele to nie dzieci do upominania (udzielam tej rady nie umiejąc zastosować sie do żadnego z punktów;-) |
Małgoś | 18-05-2007 06:37:44 [#20] |
---|
:-) Polecam: 1. Co sprawiło, że jest pani zdenerwowana? 2. Rozumiem pani emocje. 3. Zrobię wszystko, aby rozwiązać ten problem, naprawić sytuację, polepszyć nasze stosunki itp. Powyższe komunikaty działają jak wytrych w każdej konfliktowej sytuacji, gdy jedna ze stron traci panowanie nad sobą. Nie jest to łatwe, ale wcale nie świadczy o słabości - ten, kto daży do rozwiązania problemu jest zawsze na korzystniejszej pozycji. |
Marek Pleśniar | 18-05-2007 07:36:23 [#21] |
---|
hm jest to najlepszy sposób żeby kogoś wkur..rzyć;-) |
Adaa | 18-05-2007 08:03:25 [#22] |
---|
ciekawe jak reaguja dyrektorzy gdy wizytatorzy odpytuja ich z drobiazgów, z rzeczy, które oni maja w jednym palcu - czy nie odbieramy tego jak watpienie w nasze kompetencje? czasami czytam forum i budzi to we mnie pewna refleksję, a raczej mysl,że nie jestem dobrym managerem:-) bo: - nie robie problemu gdy ktos spóxni sie na rade, gdy na radzie zadzwoni mu telefon - zastepuje koleżanki gdy maja wazna sprawę do załtwienia a nikt inny nie może ich zastapić - nie robie draki gdy komus zdarzy sie zaspać - nie odpytuję szczegółowo o metodyczne aspekty prowadzonej lekcji - administracja i obsługa wie,że robota ma byc zrobiona - to mnie najbardziej interesuje- nie czas pobytu na miejscu pracy:-) - nie wzywam na dywanik, chyba,że sam ktos sie przyczlapie bo ma jakąś sprawę -itd. itp. czytająć czasami dyrektorskie relacje mam wrazenie,że jakość chce się osiagnąć autokratycznym stylem - w każdym razie , że wladza ma chyba słodki smak:-) |
AnJa | 18-05-2007 08:05:57 [#23] |
---|
adaa- wiem, że to dla obu stron przykre, ale musze napisać: to kolejna rzecz, która nas łączy
nie pamiętam tych pozostałych;-) |
Terina | 18-05-2007 08:57:12 [#24] |
---|
Adaa
- nie robie problemu gdy ktoś siętroche spóźni na radę albo posiedzenie Zespołu Orzekającego
Ale : robie problem gdy klient czeka a ktos sobie lekcewazy jego czas!
Nie robie problemu
- gdy komus zadzwoni na RP telefon komórkowy
- gdy trzeba kogos zastapić ( pod warunkiem, że mi powie o takiej potrzebie)
- nie wzywam na dywanik a raczej robie to rzadko ( raz na pare lat i to w sytuacjach gdy mam do czynioenia z powaznym problemem)
- nie patrze nikomu na ręce, nie liczę nikomu minut, spędzanych w sekretariacie na plotkach, jedzeniu śniadania itp w godzinach realizacji pensum
- idę na rękę gdy ktoś ma ważne sprawy do załatwienia, bez problemu dostaje urlop na telefon ( pod warunkiem, że zdołam odwołac klientów albo "upchnąć " ich w moim terminarzu
- wszyscy, nie tylko administracja i obsługa wiedza, że robota ma byc zrobiona, opinie napisane, przepisane, przedłożone na czas. Mimo tego tylko niektórzy wywiązują sie z terminów ale wszelkie uwagi na ten temat poczytują sobie za osobistą obrazę ( majestatu nauczyciela dyplomowanego).
- do pracownikó zwracam sie uprzejmie, spokojnie, nigdy nie krzyczę
Jesli to styl autokratyczny to jaki bedzie liberalny ?
A marek ma rację. Takie stwierdzenia wkurzają. Są... protekcjonalne. |
Małgoś | 18-05-2007 09:01:50 [#25] |
---|
owszem, moga byc protekcjonalne i wkurzajce, ale wtedy gdy sa wlasnie w takim ...protekcjonalnym "sosie" pozawerbalnym podane ;-) jesli ktos jest autentycznie zyczliwy, bardzo szybko rozladowuja atmosfere |
beera | 18-05-2007 09:05:18 [#26] |
---|
yhm- ja tez tak myslę wszystko zalezy od "zależy" i treść i sos trzeba dostosowac do sytuacji- od tego inteligencja dyrektorska jest;) .......... a co do tego, jakim kto jest dyrektorem i jak jest lepiej człowiek podaje tu jakis problem i trudno na podstawie tego problemu budować całosciową opinię na podstawie jego pracy. Zdarzyło sie coś, ot "wypadek przy pracy" i się o tym gada nie jest to problem codzienny- wręcz odwrotnie "niecodzinny" tak chyba trzba to traktować- tak myślę |
Adaa | 18-05-2007 09:49:10 [#27] |
---|
A marek ma rację. Takie stwierdzenia wkurzają. Są... protekcjonalne. a o których mówisz? czasami czytam forum i budzi to we mnie pewna refleksję, a raczej mysl,że nie jestem dobrym managerem:-) ten..a gdzie sa wspieracze mnie, CI co powiedza,że jestem dobrym managerem i powinnam robic swoje?;-) nie zwrocilo to stwierdzenie waszej uwagi zupełnie?;-) aha... zapomnialam jeszcze dodac, do mojej listy, że nie jestem drazliwa jesli chodzi o moja osobę...a więc mozna krytykować - ja tam swoje wiem:-) |
beera | 18-05-2007 09:57:11 [#28] |
---|
ponieważ napisałaś: czasami czytam forum i czasemi (w domysle- konsekwentnie;) budzi ( więc nie buduje;) to we mnie pewna refleksję, a raczej mysl,że nie jestem dobrym managerem:-) jestesmy tu o Ciebie spokojni Adoo :))))))))) |
beera | 18-05-2007 09:59:32 [#29] |
---|
no tak... po przeczytaniu dokładnym uznaję, ze rzeczywiscie wymagałabys wsparcia poczucie podobienstwa do AnJi moze zabić ;) |
Adaa | 18-05-2007 10:13:47 [#30] |
---|
uprzedzil wszystkich adaa- wiem, że to dla obu stron przykre, ale musze napisać: to kolejna rzecz, która nas łączy i za to go cenię:-)))) |
eny | 18-05-2007 10:50:07 [#31] |
---|
adoo Wspieram Cię całościowo;) Dla mnie to ideał zarządzania. Nie sztuka być autokratą, sztuką jest być elastycznym, umieć wybrać najkorzystniejsze dla obu stron rozwiązanie. Podziwiam i popieram. A to, że AnJa ma podobną filozofię zarządzania to widać wyraźnie w jego postach;) przyjemnie jest poczytać takie rozsądne wypowiedzi. Pozdrówka |
Terina | 18-05-2007 11:20:55 [#32] |
---|
Gwoli sciałości : nie cierpię "sprtawowania władzy "
Wcale nie ma to słodkiego smaku. Raczej gorzki.
Ale przecież pewne sprawy muszą być załatwione w określony sposób i w określonym czasie.
Tylko powiedzcie jak postepować z ludźmi, którzy np.
- notorycznie sie spóźniają i nie działa na nich dyskretne pytanie " co mam zrobic aby była pani na czas"
- lekceważą terminowość opiniowania ( jak opinia nie wyjdzie w terminie to oczywiście odpowiedzialny jest dyrektor- wiele razy zdarzyło sie, że rodzic czekał w poczekalni aż zdążę przeczytać projekt opinii , polecę go przepisać a potem podpiszę gotową opinię)
- mają stale o coś pretensje: a to o zwrócenie uwagi na nietrzymanie sie procedur badawczych, nieuzgodnienie z nimi terminu szkolenia, poproszenie o terminowe wypełnianie dzienniczka pracy, zbyt niski dodatek motywacyjny itp.
Kiedyś prosiłam, prosiłam, prosiłam.... a potem nierzadko wykonywałam coś sama, za kogoś, bo dana osoba własnie "zawaliła".
Z czasem zaczęłam mieć dość.
Odsunęłam sie na dystans. Zaczęłąm wymagać - już nie prosić. Dziwicie się ? |
ReniaB | 18-05-2007 11:59:49 [#33] |
---|
Terina znasz siebie i znasz swojego pracownika; myślę że masz tyle doświadczenia że jak spokojnie usiądziesz i pomyślisz, to wybierzesz to, co w tej sytuacji najlepsze, bo tylko Ty wiesz ile możesz i chcesz zaangażować w rozwiązanie tego sporu swego czasu, emocji i sił; z racji funkcji nie sądzę byś mogła odpuscić hospitację, a do rozmowy z Panią musisz się dobrze nastawić psychicznie - być pewna swoich racji, spokojna i życzliwa. I asertywna, bo może pracownik nie wie że dyrektor ma emocje, może poczuć się obrażony itp Sądzę, że wyrażone tutaj przez niektórych z was przypuszczenia, że problem wynikł ze zbyt autorytarnej postawy dyrektora są niesłuszne. Są po prostu pracownicy, którzy świetnie potrafią wykorzystać sytuację w której wg nich dyrektor okaże się miękki. Według mnie ta Pani uznała za osobistą obrazę pisanie scenariusza bo jest takim mistrzem. I stąd dalszy ciąg całej sprawy. Terina, twoje refleksje są mi bardzo bliskie, chętnie pogadałabym na priva. |
dota c | 18-05-2007 12:04:48 [#34] |
---|
Ja sie nie dziwię. Kazdy ma swój sposób zarzadzania. Jak najbardziej wyobrazalne sa dla mnie sytuacje, w których nie wystarcza proszenie. |
AnJa | 18-05-2007 12:17:55 [#35] |
---|
"Tylko powiedzcie jak postepować z ludźmi, którzy np."
nie wie, nie spotkałem się na razie (odpukać)
"Zaczęłąm wymagać - już nie prosić. Dziwicie się ?"
ja nie!
"Są po prostu pracownicy, którzy świetnie potrafią wykorzystać sytuację w której wg nich dyrektor okaże się miękki."
Pewnie tak - dlatego trzeba miec postawę jak Towarzysz Dzierżyński- kiedyś juz to pisalem - powtórzę się jednak, bo dawno:
Siedzi dziadek przy barze na Łubiance i gorzałe goli powtarzając co czas jakiś: Dzierzyński - to dopiero dobry człowiek.
Barman do niego- Dziadku, przecież to zbrodniarz.
- A co Ty tam wiesz- 50 lat temu wchodzę ja do baru, ciasno, podchodzę blisko- widzę - Dzierzyński, Mówię - posuncie się towarzyszu Fekiksie Edmundowiczu - a on luuu mnie w pysk!
- Uderzył, a wy go chwalicie?!
- No- mógł kazać zabić!
Znaczy - jakbym ja kazał komus napisac scenariusz pomyślałby, że znowu na czas jakiś mi odj..., ale napisalby .
Z tym, że ja nie bardzo wiem, co to ten scenariusz w edukacji, więc szans na sprawdzenie postawionej wyżej hipotezy nie ma;-) |
Adaa | 18-05-2007 12:43:27 [#36] |
---|
szczerze mówiąc, na miejscu nauczyciela wolałabym autorytarnego dyrektora niż upierdliwego - bo i taki sposób sprawowania wladzy istnieje a tak poza tym to bardzo czesto para idzie w gwizdek, czyli nie tam gdzie potrzeba a może idzie tam, gdzie latwiej ?;-) i takie tam... nie pisze tego w kierunku kogokolwiek, chociaz i tak nozyce beda miały mi za złe:-) |
Adaa | 18-05-2007 12:44:46 [#37] |
---|
oj...chyba pająk mi nie pomoże:-) |
Terina | 18-05-2007 12:45:57 [#38] |
---|
reniab - ,podaję swój mail : terina@poczta.onet.pl
Chętnie pogadam.
Dowcip AnJi jest dobry. Tylko ja nie potrzfie tak jak towarzysz Dzierżyński.
Nie potrafie tak ustawiać ludzi żeby się mnie bali. I nie chcę. Natomiast oczekuję, że skoro ja wypełniam przyzwoicie wszystkie swoje obowiązki to inni też bedą wypełniac swoje.
Wciąz mysle o tej wczorajszej sytuacji.
Może ta pani poczuła się zagrożona ? Chociaż nie byłam ani napastliwa ani agresywna. Raczej zaciekawiona co dla niej jest miarą sukcesu w tak trudnym przypadku ( chodzi o wspomaganie rozwoju dziecka - zajęcia indywidualne z nieczytającym piatoklasistą) na tych konkretnych zajęciach. Nawt podsunełam odpowiedź : moze sam fakt, że dzieciak jeszcze w ogóle chce chodzić na te zajęcia. |
AK62 | 18-05-2007 13:08:50 [#39] |
---|
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia Tylko nadzór realizowany "po ludzku" zbliża obie strony. W swojej wieloletniej zawodowej i dyrektorskiej karierze doświadczyłem wielu różnych sytuacji i w każdej, jeżeli miałem na to wpływ, starałem się być człowiekiem. Nie powinno się robić z siebie wszechwiedzącego, ale też należy być merytorycznym. Realizując nadzór wskazane jest, aby robić to w sposób przyjazny dla, będącego przecież w stresującej sytuacji, np. hospitowanego. Końcowym efektem powinny być pozytywne wyniki nadzoru i to przede wszystkim powinny wiedzieć obie strony. Wpadka, może być odebrana jako szukanie haka, ale może też być twórcza... nie zakładając oczywiście złej woli. A wogóle, to dajmy nauczycielom spokojnie pracować i niech mają jak największy kontakt z uczniami. Dziś jest przerost programów, a może to biznes... Nowe rozporządzenie i kolejne szkolenia, a w sumie to to samo, ale innaczej, choć jedni mówią: jeżeli nie trzeba, to nie robimy, jak trezba, to się wszystko zrobi, a inni: jak można nie planować rozwoju, nie wiedzieć, czy ma się aktualne dokumenty, spełnia przepisy, np. bezpieczeństwa, nie wiedzieć jakie są wyniki nadzorowanej tematyki w oddziale, klasie czy szkole? Zamiast skupiać się na dokumentach, nie lepiej zwiększyć ilość godzin zajęć pozalekcyjnych i imprez? |
Marek Pleśniar | 18-05-2007 13:37:16 [#40] |
---|
a zauważyliście że każdy z nas tu uważa SWÓJ styl rządzenia za ten najfajniejszy? ;-)) |
ReniaB | 18-05-2007 13:39:27 [#41] |
---|
To dlatego że zarządzamy różnymi zespołami w różnych miejscach |
AnJa | 18-05-2007 13:46:16 [#42] |
---|
jeszcze tego brakowało, żebym schizio został i mój styl mi się nie podobał
a poza tym, to nieprawda, " że każdy z nas tu uważa SWÓJ styl rządzenia za ten najfajniejszy"
ja np. uważam, że najfajniejszy jest styl aday |
Terina | 18-05-2007 14:16:06 [#43] |
---|
I tu sie z Markiem nie zgadzam.
Wcale nie uważam swojego "stylu rządzenia" za najfajniejszy.
Wręcz przeciwnie - widzę ile w nim niedoskonałości, jak czasem nie udaje mi się osiągać tego co sobie założyłam jak wiele jeszcze powinnam zmienić. Tylko nie zawsze wiem jak to zmienić. |
Bas | 18-05-2007 14:27:15 [#44] |
---|
Do jersza Teraz ty mnie straszysz. Ankieta jest dobrym narzędziem w przypadku, gdy dzieci boją się mówić, wieś ma kilkaset dusz a nauczycielka działa w recydywie. Nie widziałam innego wyjścia, tym bardziej, że dystraktory w ankiecie dawały możliwości wypowiedzenia pozytywnej opinii, dzieci dopisywały od siebie rzeczy, od których stawały włosy na głowie, a o których poinformował mnie rodzic w pisemnej (podpisanej) skardze. Chciałam załatwić wszystko w gabinecie - n-lka nie dała mi szansy. Ot co. |
Adaa | 18-05-2007 14:28:51 [#45] |
---|
a ja też nie nie napisalam,że mój styl najfajnieszy...bo ...bo...jakby tu...hm...trudno tu mówic o stylu, raczej o...cyklu:-)) |
Małgoś | 18-05-2007 15:57:10 [#46] |
---|
:-) jaki tam styl - zlepek z prób i bledów ;-) zamówilam sobie "Strategie błękitnego oceanu" - moze odkryje cos nowego i superskutecznego |
jatoja | 18-05-2007 16:30:13 [#47] |
---|
No to sobie snuję...refleksje z nitką Przeczytałam uważnie wątek...( mobbing to ostatnio obowiązująca długość spódnicy...?)
Myślałam sobie: czy mam styl rządzenia? jeżeli tak, to jaki?
Umiem parabolą: pierwsze lekcje dowodzenia odebrałam poza szkołą - w żeglarstwie. Dali mi Poloneza ( tego Baranowskiego- dookoła świata), załogę fachowców, z których każdy wiedział i umiał sto razy lepiej ode mnie i szpulkę nici przywiązaną do pławy. Kazali dowodzić manewrami tak, by nie urwać nitki. Główny, co kazał został na pomoście i interesowała go tylko nitka. Dawać komendy, od których nie pękną ze śmiechu zanim wykonają, zaplanować i wykonać poprawnie manewr i jeszcze nie urwać tej cholernej nitki dla Głównego.
Dzisiaj ciągle pamiętam, że dowodzę fachowcami, że odpowiadam za manewry i że ta pieprz... nitka też jest ważna. Ale żądam wykonywania komend i nic mnie nie interesuje poza potwierdzeniem wykonania. Po manewrach ( udanych lub nie) stawiam.
Ale niektórzy mnie lubią. |
Marek Pleśniar | 18-05-2007 16:30:16 [#48] |
---|
Małgoś - polecam świetny sposób stwórz fundusz premiowania - tak 500zł na pracownika i dziel, motywuj ;-) |
Adaa | 18-05-2007 16:41:09 [#49] |
---|
nitka jest wazna!! bo ja na ten przyklad powiem,ze jachtem dowodzic nie umiem, ale na maszynie szyc tak:-)) |
Terina | 19-05-2007 08:11:44 [#50] |
---|
Ja też. No i jeszcze ( prócz szycia na maszynie) haftować, heklować, sztrekować, wyplatać maty i makramy...
Tylko czy te sprawności moga jakos pomóc w naszej pracy ? |
|