Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Chyba to wyjaśni wiele spraw |
|
RomanG | 11-01-2003 23:17:53 [#01] |
---|
Wpadła mi w ręce książka prof. dr. hab. Janusza Homplewicza z Uniwersytetu Rzeszowskiego bodajże pt. "Polskie prawo szkolne" (Warszawa 1984). Pozwólcie, że zacytuję obszerne fragmenty, które rzucą nowe światło na problemy stosunków nauczyciel-rodzic czy nauczyciel-uczeń, na problemy interpretowania wychowawczych uprawnień nauczyciela i sposobów sprawowania przez niego opieki, na sytuacje pozornej "niemocy" szkoły czy nauczyciela.
To, co do tej pory, jak się okazuje nieco nieudolnie, próbowałem tu mówić, autor powiedział już dawno, dysponując przy tym specjalistycznym i bardziej adekwatnym aparatem pojęciowym, interpretującym samą istotę i ducha prawa oświatowego. Oto fragmenty:
Kompetencje szkoły i rodziców do wychowania (s. 243-244) w: Władza szkolna a władza rodzicielska
Już niejednokrotnie porównywaliśmy opiekę rodzicielską i zakładową pieczę wychowawczą. Te dwa różne tytuły kompetencji do wychowania (wychowania tych samych dzieci – raz ze strony rodziców, drugi raz ze strony władz szkolnych) domagają się pewnej refleksji prawnej.
Samo zestawienie kompetencji do wychowania, jakie ma zarówno władza szkolna (szkoła), jak i władza rodzicielska (rodzice), jest już pytaniem prawnym o zakresy tych uprawnień, ich rozgraniczenie oraz o zakresy współdziałania szkoły i domu.
Pewne punkty styczne – by nie powiedzieć zbieżne – tych dwu różnych uprawnień do wychowania: przez rodziców i przez szkołę wynikają z istnienia tego samego podmiotowego odniesienia (uczeń-dziecko) i w zasadzie z tych samych podstawowych celów wychowania (ochrona osoby ucznia-dziecka, dbanie o jego rozwój, zapewnienie mu samodzielności życiowej przez przygotowanie do pracy dla społeczeństwa. Szkole powie to Ustawa o rozwoju systemu oświaty i wychowania, rodzicom – ustawa regulująca treść władzy rodzicielskiej. Zatem regulacja ta występuje w dostojeństwie norm ustawowych i oba te tytuły uprawnień do wychowania są elementami tego samego porządku prawnego.
Władztwa te – rodziców i szkoły – mając równorzędną ustawową podstawę prawną, ustawiają się wobec siebie na zasadach pewnej autonomii i niezależności, ale nie wbrew prawu. Prawnie również się nie wyłączają. Ma to takie na przykład znaczenie, że uczeń, pozostając w klasie (w szkole) pod władztwem zakładowym, jednocześnie i przez cały czas jest pod władzą rodzicielską. Stąd w wielu sytuacjach pracy szkolnej zwracamy się o zgodę rodziców ucznia (na składki, na kolonie, na wycieczkę), a władztwo zakładowe nie może w swych aktach i poleceniach naruszać sfery uprawnień władzy rodzicielskiej. Ale i odwrotnie – dziecko-ucznia, nawet wtedy, gdy pozostaje w domu, wiążą dydaktyczne polecenia szkoły (np. zadania domowe) czy to, jak ma się zachować na ulicy, a władztwo rodziców prawnie powinno i to uznawać.
Kompetencje władz szkolnych wobec rodziców (s. 247-248)
Referowana płaszczyzna kontaktów władz szkolnych i rodziców dzieci prawnie wyraża się też w pewnych granicach dopuszczalności kompetencji i ingerencji władz szkolnych wobec rodziców.
(…)te dwa tytuły władztwa są w zasadzie wobec siebie autonomiczne i prawnie niezależne. Do tego są realizowane w dwu różnych układach prawnych odniesień: władza szkolna działa w układzie stosunków administracyjno-prawnych, władza rodzicielska zaś obejmuje układy prawa cywilnego. Jednakże celowościowo i funkcjonalnie te układy podwójnego władztwa w wychowaniu rzutują na siebie, zazębiając się, w ramach zasady jednolitości zarówno wychowania, jak i porządku prawnego.
Otóż przepisami prawnymi mogą być regulowane pewne obowiązki i odpowiedzialność rodziców, również w sferze stosunków prawa szkolnego. Tak jest z obowiązkami rodziców i prawnych przedstawicieli dziecka na przykład z tytułu realizacji obowiązku szkolnego (…); z kolei zadaniem władz szkolnych jest wytyczyć w przepisach wykonawczych te obowiązki i czynności, jakie rodzice powinni podjąć dla zapewnienia uczęszczania dziecka do szkoły i sumiennego jego udziału w nauce szkolnej. To daje już uzasadnienie dla postawienia tezy: rodzice z tytułu ich władzy rodzicielskiej mogą mieć również administracyjno-prawne, przez władzę szkolną konkretyzowane obowiązki. Ustawia to te władze szkolne w pozycji swoistej kontroli wobec wykonywania pewnych obowiązków władzy rodzicielskiej (w krańcowych sytuacjach niewykonywania obowiązków władzy rodzicielskiej jest możliwe wniesienie wniosku o [przedstawicielstwo prawne], ograniczenie lub odebranie przez sąd tej władzy rodzicom, wniosku o umieszczenie dziecka w zakładzie opieki itp.).
Sprawowanie władztwa zakładowego (s. 92-93)
Przy omawianiu pozycji prawnej szkół i zakładów oświatowych ukażę owe zakładowe stosunki prawne występujące pomiędzy zakładem (np. szkołą) i jego użytkownikami, a oparte na władztwie zakładowym (np. szkoły wobec ucznia). Organom szkoły i zakładu wychowawczego – dyrektorowi, kierownikowi, radzie pedagogicznej – przysługuje bowiem pewien specjalny rodzaj władzy (uprawnień) wobec korzystających z działalności szkoły czy zakładu, tj. wobec uczniów, wychowanków, słuchaczy czy studentów. Uprawnienia te nazywa się władztwem zakładowym. Jest ono konsekwencją prawnego uregulowania stosunku użytkownika zakładu wobec zakładu i jego organów. To uregulowanie stosunków użytkownika z zakładem staje się dla szkoły (i innych zakładów oświatowych) jej charakterystyczną prawną formą działania. W tych ramach mieści się również całość tzw. władztwa pedagogicznego szkoły i nauczyciela wobec ucznia.
Sprawowanie władztwa pedagogicznego (s. 93)
(…)można wyróżnić w ramach zakładowych stosunków prawnych również sferę władztwa pedagogicznego. Obejmuje ono cały zakres autorytatywnej i prawnie wiążącej działalności organów oraz pracowników zakładu rozwijanej wobec uczniów i wychowanków, a wynikających z samej istoty procesów wychowywania i nauczania i procesami tymi motywowanej. Znajdą się w tych ramach wszelkie tzw. wychowawcze i dydaktyczne polecenia, które przecież też mają swe prawne odniesienia, odbywają się w ramach porządku prawnego i realizują prawne zadania szkoły. Ujawnia się zatem możliwość ich oceny również w kryteriach legalności, choć przed wszystkim są one czytelne w granicach pedagogicznie pojętej celowości działania. Mimo że działania te są czynnościami faktycznymi (nie wywołują skutków prawnych), to przecież wytyczają pewną prawną formę działania szkół.
Władztwo organizatorskie (s. 93-94)
Z przepisów o zakresach działania i kompetencji wynika dla organu i urzędu pewna ich gestia organizacyjna, inicjatywy i aktywności. Ponieważ i ta cala sfera działania ma swe odniesienia prawne (w jej podstawach prawnych, w ocenach legalności), można mówić o władztwie organizatorskim organów i urzędów administracji oświatowej jako o ich odrębnej prawnej formie działania. Obejmie ona bardzo różnorodne czynności i funkcje tej administracji, np. rozwijanie oświatowej działalności organizatorskiej, doskonalenie kadr pedagogicznych, organizowanie współdziałania z komitetami rodzicielskimi, organizacjami młodzieżowymi itd. To wszystko stanowi przecież realizację prawnych zadań tej administracji i będzie podejmowane w różnorodnych formach prawnych: w działaniach władczych i niewładczych, czynnościach prawnych i faktycznych, nakazach, umowach i pouczeniach, zawsze jednak w granicach realizacji prawa (secundum et non contra legem).
Mój komentarz: Hasło "Rodzic klientem szkoły" może być rozumiane wyłącznie w przenośni. Nie trzeba pytać na każdym kroku rodziców, czy się na coś zgadzają, jeśli odbywa się to w zakresie ogólnych zadań szkolnictwa i w sytuacji, gdy uczeń podlega władztwu zakładowemu szkoły.
Teraz a propos wątków o sprawowaniu opieki przez nauczyciela, na przykład czy ma prawo wyjść z klasy po kredę.
Zakładowa piecza wychowawcza (s. 191-194)
Może to nawet budzić zdziwienie, ale zakładowa opieka wychowawcza, z jaką w zakładzie spotyka się jego użytkownik (uczeń w szkole, wychowanek w internacie i domu dziecka), ma w zasadzie inne treści prawne aniżeli zreferowane powyżej formy opieki przewidziane w kodeksie rodzinnym. Dla instytucjonalnego odróżniania opieki zakładowej od opieki z tego kodeksu (opieki w rozumieniu prawa cywilnego) nazwiemy ją zakładową pieczą wychowawczą, stanowiącą kolejną formę opieki, ale opieki w rozumieniu prawa administracyjnego.
Zakładowa piecza wychowawcza wykazuje przede wszystkim dwa zarachowania prawne: jest ona wiązana zarówno z zakładem jako całością, i wtedy ma różne treści, w zależności od zadań i rodzaju usług danego zakładu (różnice w tej opiece zakładowej łatwo uchwycić, gdy porównać ze sobą tak różne zakłady jak: żłobek, dom dziecka, szkoła zawodowa, dom kultury, zajęcia na wycieczkach, koloniach i obozach), jak i z poszczególnymi pracownikami zakładu (nauczycielami i wychowawcami), którym pragmatyka nauczycielska formułuje podstawowe założenia odnośnie do pieczy wychowawczej.
Wychowawcza piecza zakładów obejmuje przede wszystkim strzeżenie bezpieczeństwa i zdrowia powierzonej młodzieży – uczniów i wychowanków. Piecza ta wynika z całokształtu zadań szkoły i zakładu oświatowego, a prawnie obciąża przede wszystkim dyrektora zakładu, w ramach jego odpowiedzialności za całokształt działalności zakładu. Piecza wychowawcza rozciąga się na wszelkie formy oświatowo-wychowawcze szkoły – na prace lekcyjne, pozalekcyjne i pozaszkolne oraz na wszelkie zdarzenia mające miejsce na terenie zakładu lub podczas zajęć poza zakładem. Utrudnia to sprecyzowanie jej granic (np. odpowiedzialność w czasie dojść, dojazdów i oczekiwań na zajęcia szkolne), a także ujawnia różnice tej pieczy w porównaniu z opieką z kodeksu rodzinnego.
Nauczyciele i wychowawcy są również prawnie zobowiązani „dbać o bezpieczeństwo powierzonych ich opiece uczniów i wychowanków”, nadto” stwarzać warunki do rozwijania samodzielności myślenia i uczenia się uczniów” [cytaty ze starych przepisów – przyp. mój]. Pewne zawężenie tej pieczy do „zapewnienia rozwoju i bezpieczeństwa uczniów” jest uzupełnione obowiązkiem nauczania i wychowania, do granic wyrabiania samodzielności myślenia, uczenia się i odpowiedzialnego postępowania uczniów. Widzimy tu pewne elementy zbieżne z owym, z kodeksu rodzinnego, „dbaniem o fizyczny i duchowy rozwój dziecka, tak – by przygotować je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa, odpowiednio do jego uzdolnień”.
Powstaje zatem problem prawnego sprecyzowania treści pieczy wychowawczej, określanej jako ciążący na pracownikach pedagogicznych obowiązek dbania o zdrowie, bezpieczeństwo i rozwój powierzonej im młodzieży, rozszerzony na dyrektorów zakładów, pracowników nadzoru pedagogicznego, a nawet na te wszystkie osoby, które z tytułu swej pracy lub powierzonych funkcji w państwowych szkołach, zakładach i placówkach oświatowych są w stałym kontakcie z dziećmi i młodzieżą oraz mają na nie wpływ. Nasuwa się przy tym sprawa zastosowalności treści opieki wypracowanych w kodeksie rodzinnym do zakładowej pieczy wychowawczej, mającej w istocie rzeczy te same docelowe funkcje.
Gdy rodzice są prawnie zobowiązani troszczyć się o rozwój dziecka, tak by przygotować je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa, i to odpowiednio do uzdolnień danego dziecka, to nie widać przeszkód, aby nawet tak rozumiana opieka nie stała się zasadą prawną również dla szkół, zakładów oraz dla pracy nauczycieli i wychowawców. Przemawia za tym ponadto wzgląd na dobro dziecka, będące podstawowym kryterium nie tylko przepisów kodeksu rodzinnego.
Pewne powiązania pieczy wychowawczej z opieką w rozumieniu kodeksu rodzinnego znajdujemy ponadto na płaszczyźnie odpowiedzialności za realizację obowiązku szkolnego, a więc na płaszczyźnie prawa szkolnego. W tym względzie dekret z 1956 r. o obowiązku szkolnym odwoływał się nie tylko do osób, które tę cywilno-prawną opiekę nad dzieckiem sprawują, ale ponadto do układów opieki faktycznej, tzn. „do osoby, która przyjąwszy do siebie dziecko na pobyt stały lub czasowy sprawuje nad nim pieczę” (z art. 7 ust. 1 tego dekretu). Dowodzi to chyba jednego – że prawna harmonizacja tych różnych form opieki nad dziećmi i młodzieżą jest na pewno istotnym problemem w skali całego porządku prawnego, a więc wykraczającym ponad ramy li tylko prawa szkolnego i prawa rodzinnego.
Wykonywanie zakładowej pieczy wychowawczej nie prowadzi do przedstawicielstwa prawnego, z wyjątkiem sytuacji(…), gdy zakład opieki całkowitej (typu dom dziecka) sprawuje faktyczną pieczę nad wychowankiem i przejmuje wtedy pewne obowiązki związane z realizacją przez niego obowiązku szkolnego.
Zakresy zakładowej pieczy wychowawczej (s. 235 i 236)
Prawo do wychowania i opieki bywa wyprowadzane z podstawowego obywatelskiego prawa do nauki i oświaty, i to nie tylko w tych granicach, w jakich nauczanie szkolne jest zarazem wychowaniem i formą sprawowania opieki, czuwania nad bezpieczeństwem uczniów, a także nie tylko wtedy, gdy w związku z działalnością szkolną są prowadzone określone zakłady i placówki wychowawcze (internat, stołówka, warsztat szkolny czy świetlica), podejmujące pewne formy opieki i wychowania.
Chodzi bowiem również, a może przede wszystkim, o tę całościowo pojętą i trwale świadczoną opiekę (i wychowanie) wobec osób niepełnoletnich, gdy są one faktycznie pozbawione pełnej opieki rodzicielskiej.
Wzorem i odniesieniem dla układów wychowania i opieki powinna być opieka występująca normalnie w rodzinach i wytyczona przez kodeks rodzinny (na niej też wzoruje się opieka prawna sprawowana przez opiekuna – jak to wynika z (…)kodeksu rodzinnego i opiekuńczego - do opieki tej odniesiemy porównawczo również zakładową pieczę wychowawczą.
(…)Opieka i atmosfera wychowawcza rodziny są (…) rzetelnym i przekonywającym wzorem również dla odpowiednich w tej mierze organizacyjnych założeń domu dziecka.
Mój komentarz: w spornych sprawach szczegółowych analogia do prawa rodzinnego jest jak najbardziej uprawniona. Gdy n-l wychodzi po kredę lub posyła po nią ucznia, możemy zastosować analogię do rodziców (lub opiekunów - także poproszonej o popilnowanie dziecka sąsiadki) wysyłających dziecko do sklepu, wychodzących do drugiego pokoju lub na podwórko.
Z istoty pojęcia "władztwo pedagogiczne" wynika, że nauczyciel wydając dziecku polecenie i wychodząc, ma prawo przypuszczać, że dziecko polecenie wykona, bo ma taki obowiązek.
Sfera prawnie nakazanych działań pedagogicznych (s. 231-232)
Rozważymy teraz zagadnienie granic regulowania prawnego działalności pedagogicznej od strony prawnych odniesień wobec pozycji ucznia w szkole (wychowanka w zakładzie wychowawczym), a więc prawnie nakazywanych działań pedagogicznych szkoły i nauczyciela.
(…)
Dla tego rodzaju ujęć charakterystyczna jest, zrozumiała wtedy, ramowość, stwarzająca raczej ukierunkowanie niż uregulowanie nakazywanej działalności. Wynika to z przedmiotu sprawy, z istoty pedagogicznej gestii, wymagającej dla działalności nauczyciela i wychowawcy pewnej swobody, indywidualizacji i koncepcyjności, oczywiście w ramach wytyczonego prawnie kierunku działania i ustalonych zadań programowych. W ten sposób ukazuje się sferę nauczycielskiej samodzielności prawnej.
Ale jednocześnie trzeba podkreślić, że przedmiotem regulacji prawnej nie są same konkretne stosunki wychowania i nauczania, nie są przejawy nawet władztwa zakładowego, gdy chodzi o formy osobistych kontaktów nauczyciela i wychowawcy z uczniem i wychowankiem. I dopiero w prawnej kwalifikacji mogą one mieć formę działań władztwa zakładowego, formę ocen szkolnych i konkretnych nakazów pedagogicznych czy porządkowych, a więc aktów o charakterze wiążącym i prawnym.
Niemniej cała prawna obudowa tych kontaktów wychowawczych i prawna możliwość użycia pozostających do dyspozycji środków władczych i prawnych jest właśnie tylko służebną dla tych z istoty rzeczy pozaprawnych, pedagogicznych działań i oddziaływań nauczyciela i wychowawcy w jego pracy w szkole i zakładzie wychowawczym. Przepisy, władztwo i nadzór mają po prostu im służyć, tak jak wszystkie starania pedagogiczne mają służyć realizacji prawnie wytkniętych oświatowych i wychowawczych zadań.
Zgodność z literą i z intencją prawa (s. 276)
Chodzi(…) o to, by podejmowana w dziedzinie oświaty i wychowania działalność państwowa zachowywała zgodność z literą i duchem obowiązującego prawa. Zwrotem tym wyraża się zgodność nie tylko z brzmieniem poszczególnych przepisów prawnych, lecz również z intencją, celem określonej regulacji prawnej. Wykładnia prawa powołuje się wtedy, i nierzadko, na intencję ustawodawcy. Takie właśnie interpretacje celowościowe i systemowe dobrze nas wprowadzają w problematykę przestrzegania systemu prawnego.
Mój komentarz: okazuje się, że tzw. delegacje ustawowe dla nauczyciela należy interpretować w duchu całej gałęzi prawa, jaką jest prawo oświatowe, wnioski wyprowadzać można z przepisów ramowych i ogólnych, bo celowo są one tak skonstruowane i nie trzeba się na każdym kroku doszukiwać wyraźnego przyzwolenia na takie lub inne konkretne działania. Ważne, aby robić wszystko w ogólnych ramach, prawem nakreślonych. | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|