Forum OSKKO - wątek
|
Marek Pleśniar | 09-01-2003 17:15:14 [#01] |
---|
www.gaxeta.pl/warszawa Środa 8 stycznia 2003 GAZETA WYBORCZA STOŁECZNA 3 PROGRAMY EDUKACYJNE, które budzą kontrowersję Zbuntowali im dzieci? Dziecko nie będzie mnie straszyć niebieską linią. Nie zgadzamy się na takie eksperymenty - wykrzykiwało wczoraj w sali bielańskiego urzędu kilkudziesięciu rodziców Co tak zbulwersowało mamy i ojców? Realizacja edukacyjnego programu „Przemoc wobec dzieci", który podobnie jak kilkadziesiąt innych programów wychowawczych został przeprowadzony w ostatnich dwóch latach na zlecenie zespołu ds. społecznych w kilku bielańskich podstawówkach. A w szczególności sugerowanie ich latoroślom, że w ramach walki z przemocą mają prawo zwracać rodzicom uwagę, jak ci ich wychowują. - Teraz doszło do tego, że kiedy ja wysyłam dziecko na angielski, ono mi mówi, że nie mam prawa mu rozkazywać, i straszy mnie niebieską linią - mówi Tomasz Lipiński, rodzic ze szkoły nr 283. - Moja córka miesiąc po zajęciach oświadczyła, że skoro za karę nie pozwoliłem jej oglądać telewizji, to ona nie daruje tego i odwoła się do kogoś w szkole - oburzał się inny ojciec. W listach protestacyjnych podpisanych przez rodziców tych uczniów, którzy już uczestniczyli w programie, możemy przeczytać, że ich dzieci otwarcie dziś mówią: "Nie krzycz na mnie, bo ja mam telefon do niebieskiej linii. Mogę solić, ile chcę i gdzie chcę. Mamo, nie możesz mnie przytulać ani mówić, że mnie kochasz". - Program ten był szeroko konsultowany ze specjalistami, uzyskał bardzo dobre opinie nauczycieli. Zajęcia prowadzi osoba doskonale do tego przygotowana - broniła zajęć Jolanta Pawelczyk, kierownik zespołu ds. społecznych. Innego zdania są rodzice. W opinii, jaką otrzymali od rzeczoznawcy z Ministerstwa Edukacji, można przeczytać m.in., że „wyrabianie zachowań asertywnych wśród tak małych dzieci bez jasnego zrozumienia przez nie norm jest błędem, który może skutkować bezsensownym buntem wobec spraw ważnych dla zdrowia fizycznego i psychicznego dziecka". Jerzy Kropacz, w poprzedniej kadencji radny, a dziś przewodniczący bielańskiego Oświatowego Porozumienia Rodziców, zaznacza, że programy, które zespół zlecał rozmaitym fundacjom, kosztowały gminę ponad 200 tyś. zł. - Wydział edukacji urzędu nie znał nawet treści tych programów - podkreśla. - Nie wyobrażam sobie, żeby program ten był kontynuowany. W przyszłości rodzice będą mogli wspólnie z pedagogami opiniować, które projekty będą realizowane - zapowiedział wiceburmistrz Janusz Warakomski |
Leszek | 09-01-2003 18:38:31 [#02] |
---|
No tak , a kiedyś było prościej. Był Pawka Morozow i już. Pozdrawiam |
HenrykB | 09-01-2003 20:14:47 [#03] |
---|
Jak huśtawka, to huśtawka Czekamy na przegięcie w drugą stronę. |
Marek z Rzeszowa | 09-01-2003 22:19:11 [#04] |
---|
Za dużo dziś tego dobrego. Miłe i efektywne spotkanie z organem, trochę dodatkowej forsy i... TAAAKI miód w moje serce lejesz Marku! W końcu ktoś się na nich (oprócz nas) poznał. Ta "niebieska sekta" z ich latynoskim Guru dość już narozrabiali. Trzeba się opamiętać! :-)))))) Ciekawe czy w liscie dyskusyjnej puszczą link do tej wiadomości? A propos link. Jest on oczywiście taki: http://www1.gazeta.pl/warszawa/1,34862,1254683.html Marek |
RomanG | 10-01-2003 09:29:20 [#05] |
---|
"(...)sugerowanie ich latoroślom, że w ramach walki z przemocą mają prawo zwracać rodzicom uwagę, jak ci ich wychowują. - Teraz doszło do tego, że kiedy ja wysyłam dziecko na angielski, ono mi mówi, że nie mam prawa mu rozkazywać, i straszy mnie niebieską linią - mówi Tomasz Lipiński, rodzic ze szkoły nr 283. - Moja córka miesiąc po zajęciach oświadczyła, że skoro za karę nie pozwoliłem jej oglądać telewizji, to ona nie daruje tego i odwoła się do kogoś w szkole - oburzał się inny ojciec.
W listach protestacyjnych podpisanych przez rodziców tych uczniów, którzy już uczestniczyli w programie, możemy przeczytać, że ich dzieci otwarcie dziś mówią: "Nie krzycz na mnie, bo ja mam telefon do niebieskiej linii. Mogę solić, ile chcę i gdzie chcę."
Czekam teraz, kiedy wreszcie silna reprezentacja nauczycieli na jakimś spotkaniu z władzami oświatowymi, powołując się na podobne w tonie wypowiedzi kierowane w stronę pracowników szkół, równie zdecydowanie i stanowczo powie: dość!
Czekam również czasów, kiedy Menis otoczy się większą liczbą doradców wyznających podobne poglądy ("wyrabianie zachowań asertywnych wśród tak małych dzieci bez jasnego zrozumienia przez nie norm jest błędem"). Czekam również na to, aby dostrzeżono, że obejmowanie dzieci od najmłodszych lat na każdym kroku rozmaitymi programami typu "prawa ucznia" (dla jasności: chodzi mi wyłącznie o przesadne ich przestrzeganie, bez wyraźnego równoważenia ich obowiązkami i skutecznym nauczaniem norm) jest jednym z elementów zbyt wczesnego wyrabiania zachowań asertywnych i jest także błędem.
Na tym przykładzie jasno widać, że są - wcale nie tak rzadkie - sytuacje, kiedy to rygorystyczne przestrzeganie praw dziecka w analogii do praw ludzi dorosłych stoi w sprzeczności z dobrem dziecka oraz z celami wychowania.
Czekam na oficjalne ministerialne programy edukacyjne skierowane do nauczycieli, dyrektorów szkół i rodziców, które by tę prawdę uwzględniały. |
Marek Pleśniar | 10-01-2003 22:43:02 [#06] |
---|
a co na to NL? ;-) Wiecie co jest najgorsze? To, że niektórzy rodzice mają rację - ich dzieci rzeczywiście przesadziły w powoływaniu się na Niebieską Linię w dosłownie każdej sytuacji. Ale nie jest to moim zdaniem wina programu. Zawsze trzeba liczyć się ze "skutkami ubocznymi" jakiegoś projektu. Jednak nie oznacza to, że trzeba z niego rezygnować. Wprost przeciwnie - jeżeli program jest naprawdę potrzebny (a ten wedłóg mnie był, i to bardzo) należy go zrealizować mimo ewentualnych trudności i przeciwności.
Poza tym, bardzo ważne jest to, że bunt i tak gorący sprzeciw rodziców wynika z tego, że nie chcą oni stracić kontroli nad swoimi dziećmi i dalej chcą bezkarnie je szantażować, kontrolować (w złym i najgorszym tego słowa znaczeniu) oraz zmuszać do robienia rzeczy, które uważają za właściwe lub z których czerpią własne korzyści i satysfakcję. No i oczywiście zaczęli się bać. W końcu każdy oprawca zdaje sobie sprawę z tego, że to co robi jest złe. Boją się, że ich czyny ujrzą światło dzienne, ich opinia zostanie zszargana i mogą ponieść niekorzystne konsekwencje. I co o nich powiedzą sąsiedzi...
Moim zdaniem równolegle do programu edukacyjnego dla dzieci powinien być prowadzony program dla rodziców. To przecież oni stanowią problem. Jeśli nie usunie się przyczyny, jak ciężko jest zwalczyć skutki. (moim zdaniem najlepiej usunąc rodziców, np jak P. Morozow:-) Nie wiem tylko, jak skłonić rodziców-oprawców do wzięcie w czymś takim udziału. Najpierw muszą oni uświadomić sobie że istnieje z ich strony taka potrzeba, muszą być świadomi tego, że są źli i wyrządzają dziecku krzywdę, która wcale nie jest "dla ich dobra".
Moja matka jest takim oprawcą. Nigdy nie przyzna się do winy. O moje problemy oskarża mnie, mojego chłopaka, mojego psychologa (!) i zły wpływ kolegów ze szkoły. Gówno prawda. To ona szantażuje mnie i mojego ojca od wielu lat (ojciec zmarł na atak serca przez stres na jaki go narażała), terroryzuje, wykożystywała seksualnie, (ojca???? a to biedak;-)) poniża, zawstydza i nigdy nie daje mi wsparcia. To trwa od dnia, kiedy przyszłam na świat. To przez nią miałam i nadal mam duże problemy psychiczne, silną nerwicę natręctw, okaleczam się. Ale ona tego nie chce widzieć, albo oskarża innych. Dla niej jakikolwiek program Niebieskiej Linii może wogóle nie istnieć...
|
Marek z Rzeszowa | 10-01-2003 23:41:24 [#07] |
---|
Czemu na zielono? Na niebiesko, na niebiesko... A ja za poniższy list wyleciałem z listy dyskusyjnej "niebieskich" (oni nie tolerują innych poglądów): "Skutek uboczny w innych dziedzinach może byc niegroźny. Ale skutki uboczne w wychowaniu są niedopuszczalne. I dlatego nie wolno oddawać tak ważnej sprawy jak wychowanie takim amatorom jak Niebieska Linia! To nie tylko wasza zabawa, wasz sposób na życie (dzięki takim programom i innym grantom). To jest życie innych ludzi. I co? Zacytuję: "najgorsze jest to, że niektórzy rodzice mają rację..." Takie stawianie sprawy świadczy, że zupełnie nie kojarzycie o co w tym wszystkim chodzi. Macie w rękach narzędzia, którymi nie potraficie się posługiwać. I dlatego wara Wam od wychowania." Marek |
Ewa z Rz | 11-01-2003 07:04:49 [#08] |
---|
A najgorsze to... Podsycanie nienawiści!!! Te teksty aż od niej kipią! W ten sposób nie rozwiąże sie problemu, ale go jeszcze pogłębi... Jak można zakładać, że rodzice i ich dzieci się nienawidzą?!! Przecież taki stan jest patologią! Założenie powinno być całkiem przeciwne: rodzice kochają swoje dzieci (i vice versa), tylko czasem nie potrafią sprostać wyzwaniom, jakie to za sobą niesie... ....... A ta asertywność doprowadzona do absurdu i w stosunku do dorosłych jest niebezpieczna... Mój brat (już dawno dorosły), po takim treningu, w sytuacji, gdy mój ojciec martwi się tym, że jest bez pracy, odpowiada: Tato to Twój problem, nie mój. |
Gaba | 11-01-2003 07:28:25 [#09] |
---|
"Lekarstwo" gorsze od choroby ? | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|