To się w głowie nie mieści. Zresztą poczytajcie: http://www1.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,1256029.html Pieniądze nauczycieli wracają do budżetu wojewody
Agata Kulczycka 08-01-2003, ostatnia aktualizacja 08-01-2003 20:13
Podkarpackie gminy już zwróciły do budżetu wojewody blisko pół miliona złotych, które otrzymały na podwyżki dla nauczycieli. Kwota ta będzie dużo wyższa, bo samorządy mają czas na rozliczenie się do końca stycznia
0-->- Nie oddamy ani złotówki - mówi Stanisław Mazur, dyrektor miejsko-gminnego zespołu oświatowego w Ropczycach.
To jeden z nielicznych samorządów na Podkarpaciu, któremu udało się zagospodarować całą kwotą dotacji otrzymaną na podwyżki dla nauczycieli. Stało się tak dzięki temu, że jeszcze w październiku tamtejszy samorząd zmienił regulamin dodatków do nauczycielskich pensji. Dzięki temu mógł wypłacić pedagogom większe podwyżki, naliczane według nowych zasad. - To jedna z przyczyn, która pozwoliła w całości wykorzystać dotację. Druga - ważniejsza - to taka, że u nas nauczyciele na poszczególnych szczeblach awansu zawodowego uzyskują średnie płace - wyjaśnia Stanisław Mazur, dyrektor miejsko-gminnego zespołu oświatowego w Ropczycach. Tymczasem w wielu ubogich gminach nauczyciele pracują za najniższe możliwe stawki.
Urząd Gminy Sanok zwrócił do budżetu wojewody jedną z wyższych kwot - ponad 24 tys. zł. - Nie mogliśmy zmienić regulaminu, bo kiedy przyszły pieniądze na podwyżki stara rada gminy już nie pracowała, a nowa nie została powołana - wyjaśnia Anna Hałas, dyrektor samorządowej administracji placówek oświatowych w gminie Sanok.
Jak tłumaczy Mirosława Lewińska, dyrektor wydziału finansowo-administracyjnego w Kuratorium Oświaty w Rzeszowie samorządy są zobowiązane, by rozliczyć się z każdej złotówki dotacji. - Zwykle pieniądze na pensje nauczycieli przekazywane są do samorządów w postaci subwencji. Wtedy jest możliwość drobnych przesunięć środków. Po raz pierwszy środki na podwyżki zostały przekazane w formie dotacji celowej, a oznacza to, że nie można ich wykorzystać w żaden inny sposób i należy się z nich rozliczyć co do grosza - mówi i podkreśla: - Dotacja różni się tym od subwencji, że trzeba się z niej dokładnie rozliczyć i zwrócić te środki, których się nie wykorzystało.
Dotychczas do budżetu wojewody trafiło prawie 480 tys. zł, których gminy nie zdołały wydać na podwyżki dla nauczycieli. Ogólna kwota zwrotów będzie znana dopiero po 31 stycznia, bo to ostateczny termin, do którego gminy muszą się rozliczyć.
Dla związków zawodowych taka sytuacja to skandal: - Samorządy miały dwa miesiące, aby zmienić regulaminy. Niestety ojcowie gmin mieli wówczas na głowie wybory, a nie nauczycieli i ich problemy. Teraz nic ich nie tłumaczy, to ewidentne zaniedbanie. Wnioskowaliśmy w wielu gminach województwa o zmiany regulaminów. Wtedy tłumaczono, że to niemożliwe. Dziś oddaje się pieniądze, które powinny trafić do kieszeni nauczycieli i odwraca plecami do problemu. Uważam, że każda z gmin szczegółowo powinna się wytłumaczyć, dlaczego zwraca te środki - denerwuje się Ryszard Grędys, prezes ZNP.
Całkowicie odmienne zdanie na ten temat ma nauczycielska "Solidarność". Zdaniem Alfreda Kopcia wina leży po stronie ministerstwa: - Termin przesłania dotacji był od początku dokładnie ukartowany. Ministerstwo od początku liczyło na zwrot lwiej części przekazanej samorządom kwoty - mówi szef nauczycielskiej "Solidarności".
Ten związek zawodowy nauczycieli wniósł już sprawę do sądu przeciwko ministerstwu. Domaga się ponownego przekazania środków na podwyżki. U was jest to samo? |