proszą mnie dwie nauczycielki o urlop, bo studiują, a ja mam same wątpliwości - jedna robi licencjat (ostatni rok) - a druga robi podyplomówkę (pierwszy semestr) Bardzo tym dziewczynom pomogłam - ułożyłam ekstra plan, ale nie bardzo mi się uśmiecha zwalnianie i nieodbywanie się lekcji na okrągło. Niechże te egzaminy dostosują do nauczycieli... to oczywiście marzenie ściętej głowy. - pierwszej nie kierowałam na studia (a pomagam jej cały czas) - druga musi, bo nie będzie miała pracy, więc jej kazałam iść na studia Liczbę dni, o które proszą, przeraziłaby każdego. Ile muszę, a ile mogę. Czy mają pisać jakieś podanie, wg rozporządzenia mogę oglądnąć postępy, czyli co poprosić o opinię/indeks? Jedna i druga ma już wolny dzień w tygodniu (jedna i druga ma cudowną sytuacje domową - mężowie siedzą w bibliotekach i szukają) Jak to się odbywa formalnie - czy ja muszę dać tyle dni, o ile one proszą, nawet na tę podyplmówkę... prowadzoną w jakim właściwe systemie - zaocznym, wieczorowym... hm! |