Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Delikatna sprawa - ja tylko głośno myślę |
Gaba | 02-01-2003 10:22:48 [#01] |
---|
Czy uważacie, że szkoły lub klasy dla bardzo bardzo dobrych, szczególnie uzdolnionych są potrzebne... co takie dziecko zyskuje, a co traci... jak takie dzieci na terenie szkoły otoczyć szczególną opieką. Proszę Was o konsultację, polaryzację stanowisk, ewentualne stanowisko prawne - dyrektor ma obowiązek opieki nad tymi dziećmi także. Jak to zrobić... Czy po roku pracy w szkole gimnazjalnej - można (wypada) na podstawie testów/zadań/ocen wyłonić klasę wybitną... |
Ewa z Rz | 02-01-2003 15:40:37 [#02] |
---|
Generalnie jestem przeciw! 1. Dla mnie jest to segregacja. Mamy mieszane uczucia jeśli chodzi o szkoły specjalne (problem z kwalifikowaniem i jednoznaczną oceną), a tu róznice są jeszcze mniejsze. Dziecko, które w I klasie niczym szczególnym się nie wyróżnia może później dostać Nobla, a taki co to jest bardzo niby zdolny, okaże sie przecietnym pracownikiem... 2. Kiedyś byłam świadkiem eksperymentu polegającego na utworzeniu "gorszej" klasy (jak byłam w liceum). Efekty były opłakane i z tego eksperymentu wycofano się b. szybko. 3. Pracowałm w liceum, gdzie tworząc dwie klasy danego profilu podzielono uczniów na lepszych i gorszych - efekt: klasa gorsza była gorsza od najgorszego ucznia(efekt tłumu), a klasa lepsza, wcale nie była rewelacyjna, natomiast była najgorsza w szkole jesli chodzi o zachowanie. |
Karolina | 02-01-2003 15:51:31 [#03] |
---|
Generalnie jestem bardzo przeciw i popieram zdanie Ewy :-) |
Marek Pleśniar | 02-01-2003 17:07:22 [#04] |
---|
miałem takie klasy to wielka satysfakcja dla nauczycieli - kontakt intelektualny i rodziców;-) - niezaspokojone ambicje, dobrany garnitur nauczycieli, lepszy rzeczywiście poziom lekcji uczniowie - rónież zadowoleni - snobizm jak wszyscy diabli zachowanie - poniżej średniej generalnie jestem przeciw:-) spotkałem się też z opinią, że to okradanie przeciętnych środowisk - jednostki wybitne, średnie i słabe w nauce powinny być razem - wtedy jest róznorodność. |
beera | 02-01-2003 17:46:44 [#05] |
---|
Plusy dodatnie i plusy ujemne :-) Pierwsze- segregacja. Nie oszukujmy się ona i tak jest. Na całym świecie w dodatku. Szkoły prywatne i szkoły państwowe, szkoły w bogatych i biednych dzielnicach, szkoły miejskie i wiejskie. Gimnazja lepsze- jakoś wiemy, ze sa lepsze i gimnazja gorsze. To, co chce zrobic Gaba jest segregacja na nizszym poziomie ogolności przez to bardziej dostrzegalną- ale nie udawajmy nie pierwszą, a na pewno nie ostatnią. Te dzieci przeciez z jej gimnazjum trafia do szkół średnich- jedne do takich, drugie do innych. czy to będzie segregacja, czy wynik predyspozycji? Od kiedy segregacja, od kiedy efekt mozliwości? Czy aby na pewno wymaganie od kazdego 13,14 i 15latka tej samej wiedzy i takich samych umiejętnoiści nie jest błędem? Czy w tym wieku nie czas juz na ukierunkowywanie dziecka? Nie, że ktores lepsze, gorsze, inne czy takie samo. Lecz po prostu . Na świecie tak bywa . dzieci dość wczesnie wiedzą w ktora stronę mają pójść , mają tę wiedzę wynikajacą z rzetelnej oceny własnych możliwości. dzięki temu jest szansa na uchronienie ich przed zyciowa frustracją- " Nie dalem rady" Mowimy tu bowiem o dzieciach gimnazjalnych. Nie tych podstawówkowych, u ktorych rozwój tak nierównomiernie i skokowo przebiega. Nie do konca nawet jestem pewna, patrzac na mojego 14letniego syna, czy mowimy o dziecich. Raczej o dość świadomych nastolatkach. Akceleracja, drodzy moi :-) Pomyslmy teraz o tej klasie, o ktorej pisze Gaba. Pomysł takiej klasy- w kontekście calej szkoły ma jakis przykry wydźwięk..a gdyby taka klasa powstala przy jakiejś szkole średniej? Ot- wyobraźmy sobie LO buduje sobie narybek. Gimnazjum. Przyjmuje okreslone dzieci. I co? Juz tak źle to wcale nie brzmi- prawda? Plusy zas i minusy. Wszystko je ma i to rozwiazanie też. Dobra klasa-
- ciut wypreparowana rzeczywistośc...ale byc może to juz droga tych dzieci- one zawsze ( byc może) w takiej rzeczywistosci będą się obracały.
- dobry uczeń ( potencjalnie) w gronie dzieci dobrycxh osiąga gorsze od niech gorsze oceny ( czyli uczeń w przeciętnej klasie 4rkowy tu jest mierno-dostateczny). Może to spowodowac pewien nieprawdziwy wizerunek dziecka w jego oczach.
- umiejscowienie tej grupy w szkole , wśród uczniów spośród których zostali wylonieni może zaowocować problemami wychowawczymi
- wysoka poprzeczka dla nauczycieli- nie każdy ją przeskoczy, o czym dyrektor wie- nastepuje selekcja belfrów- dobrzy tu, gorsi do reszty uczniow ( co powoduje, że słabe dzieci potrzebujace4 pomocy, uczą nie najlepsi, a mniej dobrzy nauczyciele)
Reszta
- zostaje spośród nich zabrany tworczy element. Ci uczniowie, ktorzy byli często katalizatorami zmian na lepsze, ktorzy stymulowali jakos resztę
- odebrane wzorce
- średni uczeń staje się uczniem piątkowym, czyli pewna sprzecznośc
- ciut gorsi ( jednak) nauczyciele ( ale o tym wyżej
No i to o czym na końcu samym. Rodzice. Jak sobie wyobrażę te krucjaty, obrazonych , awanturujacych wsię, nie przyjmujących do wiadomosci... No i inne
- wiarygodny nabor
- mozliwość powrotu na lono "słabszych" . Dlaczego? Jakie warunki do spełnienia nie zostaly spelnione, ze trzeba wrócić?
........... Nie wiem gaba :-) To twardy orzech do zgryzienia. |
Gaba | 02-01-2003 18:24:21 [#06] |
---|
Od lat wiadomo, że 1. nie ma indywidualizacji... to wielki mit (przestrzega przed zułuda prof Krzysztof Kruszewski) 2. nie ma prawidłowej opieki nad najsłabszymi... choć niebotyczne pieniądze idą na to - te niewydolne nauczania indywidualne, szkoły specjalne (lepsze/gorsze), badania (częściowo) dla badań, masa zmarnowanych specjalistów 3. nie ma prawidłowej opieki nad najzdolniejszymi... dzieci w normą ponad są niewyopiekowane prawie zupełnie, muszą spełniać rolę lokomotywy w klasie - są sobie zdolne, bo są sobie zdolne, ale czy naprawde muszą ciagnąć resztę? Jak pomóc takim dzieciom? Kółka - kółeczka to takie robótki ręczne, czyżby tylko kasa rodziców była w stanie pomóc dzieciom wybitnym. Jestem przeciwko egalitaryzmowi - bo ludzie nie są równi, p. Bozia nie obdarzył nas równo. Ale o tym akurat nie chcę dyskutować. Czy istnieje szansa/możliwość zainwestowania w dziecko bardzo zdolne w normalnej szkole? Jak przesunąc śroki, by nie tylko sredniaka wspierać? Nie mam odwagi nawet myśleć o szkołach specjalnych dla takich dzieci... rodzice, by chyba zeszli na zawał... a dziennikarze, by się podniecali... nie ma chyba takich też potrzeb. 1. Znamy szkoły elitarne dla bogatych... np. wnuczka p. premiera itp. 2. znamy szkoły ultrakatolickie... bradziej boskie niż sam p. Bóg. 3. są szkoły przy elitarnych liceach... gdzie od razu chodzą dzieci elitarne... o elitarne przyszłości, bo rodzice elitarni mają elitarne marzenia. Jedna taka bardzo popularna w TV pani o swoim synku powiadamiała publicznośż, że Łukasz (kolega z roku - cymbał z tych lepszych) jej syn będzie studiował na Harvadzie, no, tak na UJ zaliczał po dwa lata każdy rok. 4. znam szkoły integracyjne, gdzie w klasach 15-osobowych uczy się jeden/dwóch potrzebujących a reszta to dzieci z załatwianymi paierami - p. prokuratora, p psycholog, p. polityka itp. (to dzieje się naprawdę). Myślę o rozwiązaniu francuskim - (argument przyjaźni dzieci i zaprzyjaźniania się, bo się tak lubią mnie akurat nie przekonuje, bo dziś się lubi, jutro nienawidzi - w szkole jest to dalszoplanowe). Plan nauczania we wspomnianym kraju ma klasy równoległe, gdzie na różnych poziomach naucza się danych przedmiotów i jak puzzle można składać programy nauczania dla dzieci. np. klasa A, poziom nauczania A, klasa A/B klasa B/C klasa C/D po każdym semestrze można opuścić swoją klasę w obrębie promocji równoległej... Ja o tym tylko myślę. Mam spore doświadczenie w pracy z takimi dziećmi specjalnych potrzeb - prawie wszystkie moje dzieci studiują... jak to się robi, a jakoś robi, bo je świetnie rozumiem. IQ nie wystrczy, trzeba jeszcze ogromnej opieki nad nimi, mnie jak ktoś wnerwi, to tylko wysiłek woli ratuje... :) Tak jak Karolina wypełnia nasze doświadczenie z w pracy z uczniem specjalnych potrzeb edukacyjnych, to pragnę swoim wystąpieniem zwrócić uwagę na dzieci specjalnych potrzeb edukacyjnych takich jak te zapomniane. Najwięcej niepowodzen szkolnych mają dzieci wybitne. Świetnie radzą sobie przeciętniacy. Te mają spore problemy z emocjonalnością, ileż wśród nich potem narkomanów (jak dzieci z wybitnych liceów wspomagają się). Ileż to razy uczeń mi powiedział, niech się Pani... gdybym... no, właśnie. Jak takim dzieciom pomóc w obrębie przeziwnego systemu szkolnego, który opiera się na fałszywie roumianej równości. |
Leszek | 02-01-2003 18:25:47 [#07] |
---|
Osobiście jestem zwolennikiem klas tzw. autorskich, tzn. takich w których uczący oferują pewną specjalizację dla uzdolnionych w tym kierunku młodych ludzi. Uważam, że nie należy bać się ukierunkowywania zainteresowań młodzieży. Tym bardziej, jeśli przygotujemy odpowiednie narzędzia do wyłonienia tych zainteresowanych. A potem poprowadzimy ich rozwój. Wszak nie muszą być "superorłami' z wszystkich przedmiotów. Natomiast nie jestem zwolennikiem tworzenia klas tzw. gettowych, tzn. takich, do których formuje się nabór wg np "ilorazu inteligencji" (klasy superinteligentnych, klasy "czerwonopaskowców", klasy tych z najniższymi średnimi na świadectwie itp.). Pozdrawiam |
violka | 02-01-2003 19:03:16 [#08] |
---|
w mojej szkole 2 lata temu też przeprowadzono taki "eksperyment" polegający na utworzeniu klas angielskich pierwszej i czwartej rodzice: po trupach do klasy ang. (druga równoległa - dzieci z tzw. bloków socjalnych i ci którzy nie mieli układów) - mimo testu "podobno" kwalifikującego w znaleźli się tu tacy z 5 i 6 oraz z 2. - efekt ta klasa liczy 25 ucz., równoległa 16. Rodzice robili co się dało by ich dzieci nie były w klasie z tym motłochem (cytat) przyszła wychowawczyni - dobór odpowiednich dzieci po nazwiskach uczniowie - nawkładano im, że to elita - mają się za lepszych nawet od nauczycieli klasa równoległa - tragiczna atmosfera pracy, już po półroczu drastyczny spadek aktywności i poziomu tych lepszych, klasa jako dyżurny temat do narzekań dla n-li, syndrom opuszczania rąk (bo przecież z nimi i tak się nic nie da zrobić - na hospitacji obserwuję dużo mniejszy wkład pracy ze strony niektórych nauczycieli niż w innych klasach) klasa angielska - niekorzystna atmosfera wychowawcza, nie tylko nie najlepsze zachowanie, ale co gorsza brak reakcji na uwagi (nic nie dociera) - towarzystwo ma wysokie mniemanie o sobie i nie uważa by robiło coś złego cóż tu sądzić o takich czwartoklasistach, którzy tworzą sobie wewnątrzklasowy ranking wg stanu posiadania rodziców, a z drugiej strony bez żenady przyjmują, typowani oczywiście przez wychowawcę, darmowe obiady jak fatalny to był pomysł niech zaświadczą 2 fakty: w kolejnym roku następna dyrekcja wycofała się z tworzenia klas ang. (te już utworzone są do wygaszenia) oraz histeryczna reakcja rodziców na próbę podziału kolejnych klas na grupy wg zaawansowania (więc podział na grupy jest wg wf) jestem zdecydowanie przeciw w podstawówce jak i w gimanzjum owszem jest u nas gimnazjum europejskie - społeczne, ale to wiadomo inna sprawa - rzeczywiście uczenie takich klas wyselekcjonowanych jest czystą przyjemnością dla nauczycieli, ale też wymaga pracy na wysokich obrotach, inaczej klasa siada - po prostu n-l nie musi się wysilać a i tak średnia jest wysoka w gimnazjum też bym nie dzieliła - w jednej klasie świetnie, a w drugiej propozycja zatrudnienia przez rodziców ochroniarza, który będzie siedział na lekcji (autentyczne) jako rodzic pewnie bym wolała, żeby moja córka trafiła do klasy dobrej, ale niekoniecznie pełnej takich "co to wyżej ...., niż d.... ma" |
Majka | 02-01-2003 19:06:42 [#09] |
---|
Gaba wie, jak mnie rozjuszyć :-) A odcep się od gimnazjów przy liceach :-)) Przekrój społeczny naszych "elitarnych gimków" jest taki sam, jak "elitarnych" licealistów: kilkoro dzieci nauczycielskich, jedno lub dwoje lekarskich, 20 do 30% z rodzin bezrobotnych ! Dojeżdżają często z maciupeńkich miejscowości. Stypendia socjalne dla dzieci ze wsi czasem umożliwiają kupno butów na zimę. Ksiądz prałat oddaje całą pensję katechety na zapomogi dla tych, co nie mają za co dojeżdżać, klub oferuje bezpłatne śniadania, a komitet studniówkowy walczy o dotacje do balu dla tych, co bez dopłaty by nie poszli. Do białości rozpala mnie schemat, że dziecko dobrze uczące się, z ambicjami, olimpijczyk - to koniecznie dziecko bogate. Czy elitarni rodzice to ci, co czytają w domu? Kupują dzieciom książki? Jeśli tak, to nasi rodzice są elitarni! Jestem za tym, by dzieci szczególnie zdolne, pracowite, miały środowisko, które wyzwala w nich chęć rozwoju. Bycie lokomotywą przeciętnej klasy niekoniecznie rozwija. |
RomanG | 02-01-2003 19:18:52 [#10] |
---|
Ewa z Rz. napisała:
"Dziecko, które w I klasie niczym szczególnym się nie wyróżnia może później dostać Nobla, a taki co to jest bardzo niby zdolny, okaże sie przecietnym pracownikiem..."
Tak się tylko zastanowiłem, czy przypadkiem jedną z przyczyn nie jest właśnie to, że przeciętna szkoła tłamsi naprawdę zdolnego ucznia. Skoro był niby zdolny, a potem w życiu jakoś tak skapcaniał, to może tych zdolności nie rozwijaliśmy wystarczająco dobrze? Może nauczył się nam mimikry, ukrywania swoich zdolności, bo robił to ciągle - przed kolegami, bo zazdroszczą, przed nauczycielami, bo takich nie lubią? Każdy woli być lubiany niż podziwiany... |
Majka | 02-01-2003 20:05:54 [#11] |
---|
rodzice: po trupach do klasy ang. (druga równoległa - dzieci z tzw. bloków socjalnych i ci którzy nie mieli układów) To, o czym pisze Violka, jest podstawowym błędem przy tworzeniu klas: jedynym kryterium powinno być dziecko- umiejętności, uzdolnienia, wiedza, predyspozycje. Jeśli dyrektor ulegnie naciskom rodziców, zamiast dobrej klasy powstanie koszmarek. |
stan | 02-01-2003 20:20:03 [#12] |
---|
Czując się również lekko "sprowokowany" do tej dyskusji: 1. System "segregacji" funkcjonuje w kilku krajach sąsiednich. Czy się sprawdza, czy nie - każdy musi oceniać sam.W celach "edukacyjnych" wklejam obrazek pokazujący strukturę systemu niemieckiego. Jak widać powyżej, "segregacja" zaczyna się w 5,6 klasie szkoły podstawowej i dalej uczniowie realizują bardzo różne ścieżki edukacyjne w zależności od predyspozycji. 2.Moim zdaniem aby wyselekcjonowana klasa osiągnęła rezultaty na miarę swoich możliwości muszą z nią pracować wyselekcjonowani nauczyciele, którzy potrafią postawić i wyegzekwować wysokie wymagania. P.s. Nie pracuję w elitarnej szkole. Przyjmujemy wszystkich którzy chcą się u nas uczyć, ale na podstawie dostępnych informacji (świadectwo, inne osiągnięcia, rozmowa, zainteresowania) sugerujemy kierunek kształcenia - klasę (są zróżnicowania). Bardzo wiele zależy od wychowawcy i zespołu nauczycieli. Uff ... Pozdrawiam. stan |
Karolina | 02-01-2003 20:21:25 [#13] |
---|
Stan - wklej jeszcze raz - ciekawam tego :-) |
stan | 02-01-2003 20:33:06 [#14] |
---|
Przepraszam. "Na podglądzie" był obrazek. Tymczasowo, specjalnie wkleiłem go na swoją prywatną stronę. Proponuję tam zajrzeć, ale nie traktujcie tego jako autoreklamy. http://strony.wp.pl/wp/mietne/niemcy.jpg Pozdrawiam stan |
stan | 02-01-2003 20:34:23 [#15] |
---|
P.s. Ten obrazek jest tylko trzeba "poczekać" :-) stan |
Mariola | 02-01-2003 20:38:45 [#16] |
---|
:-((( byłam ciekawa
a tu : 403 - Dostęp zabroniony
Ta strona została administracyjnie zablokowana
lub konfiguracja serwera wyklucza Twój dostęp do niej. |
stan | 02-01-2003 20:42:56 [#18] |
---|
"obrazek" jest dosyć duży i stąd może ten problem. Ale chciałem aby był czytelny. ;-) stan |
Mariola | 02-01-2003 20:44:55 [#19] |
---|
OK u mnie wkleił się na forum
a i ten drugi adres się otworzył
dzięki :-) |
stan | 02-01-2003 20:56:52 [#21] |
---|
... no dobrze już dobrze ... :-( ... ale jest przecież vulcan ... Poproszę o łagodny wymiar kary ... Pozdrawiam stan ;-) |
Gaba | 02-01-2003 21:01:29 [#23] |
---|
i ja nie pracuję w elitarnym gimnazjum, tylko dobrym, bo zapierniczamy jaka małe czołgi porucznika Grubera... mamy dwa domy dziecka, dzieci z śródmiejskich slumsów... Majka wie, że elitarne oznaczało "elitarne". Prawda? I żeby było prościej - jest mi totalnie obojętnie, czy to gimnazjum czy przedszkole jest przy ambasadzie, czy przy największym z największych LO. To że można zyskać jest sprawa uboczną: wolałabym, by moje dzieci chodziły do gimnazjum przy LO niż przy podstawówce, dlaczego? Bo jest poważniej. Jak pomóc dziecku zdolnemu - biednemu, czasem dom dołuje, zniechęca, odciąga, czasem matka rozkłada ręce, czasem dom jest okey, a dzieciak super zdolny świruje (jeden taki nasz mały gienio wyśmiewa się, bo dzieciaki nie umieją czytać - stary, kto ci bronił dobrze czytać, co brachu robiłeś, kiedy było czytanie... - hmm! jakie to cholernie trudne, bo malec ma rację, ale...). Od kiedy będziemy się tylko pochylać nad dzieciakami, które nic nie chcą, nie mają ambicji, nie pragną rozwoju... Skąd ja to znam, mamo, oni nie wiedzą... mamo, oni się nie interesują, mamo... No i jeszcze jedno (tylko jako dowcip), nigdy nie czytałam moim dzieciom, bo sobie tego nie życzyły. Pięcioletnia Natalka katowała dwulatka Piotrusia (bawiła się w szkołę), by sybciej cytał te bajecke, bo się jej nudzi. A znała sama wszystkie na pamięć. Kiedy Piotruś nie znał tego robaczka (literki) latał do siostrzyczki, by mu czytała. Natalia czyta także od wieku dwóch lat... teraz jest bardziej normalna - niesłychanie pracowita i nic już do kolegów nie mówi. Mówi natomiast w domu - dlaczego ma znosić to, że ktoś nie chce się nauczyć dodawania. Dajże Boże dziecka przeciętnego, będzie mu w szkole dobrze. Tak? A i synem to są inne numery - wszyscy są głupi, nudni, bo on chciałby o impluwium porozmawiać, tylko czemu Pani nie chce, więc Pani jest głupia, szkoła jest głupia, świat jest głupi... klasa jest głupia... Eeeeee, nie będę tego robił, nie potrzeba. |
stan | 02-01-2003 21:03:39 [#24] |
---|
... a w ogóle to kto powiedział, że nie ma ? Co? ;-) stan |
Marek Pleśniar | 02-01-2003 21:07:05 [#25] |
---|
aha:-))))))))))) no jest cóś marnie patrzyłem za pierwszym razem;-) |
hania | 02-01-2003 22:51:31 [#26] |
---|
jak rany - dla dzieci z normą "ponad" jest możliwość: indywidualny program, indywidualny tok nauki. Moja Ela, ( ta co jej na zlocie nie było) w gimnazjum została "wychwycona" przez nauczycielki polskiego i historii. Pewnie, łobuzica - widać było, że się nudzi, albo z wrodzonej szybkości była za bardzo do przodu na tle klasy. Ja w tym zakresie (humanistycznym) nie umiałam ocenić jej zdolności i możliwości, matma to moja domena - tu widziałam, że olimpijczyka nie wychowam. Teraz jestem wdzięczna, że nauczyciele ją wychwycili, pomogli w rozwoju. Olimpiadę ma za sobą , laureatką została, zakres zainteresowań uściślił się, że z wyborem szkoły nie było problemu. I jak miło było usłyszeć matce na pierwszej wywiadówce ( po 3 tyg pobyty Eli w liceum):pani wie, jaką ma pani zdolną i inteligentna córkę? Jakie ona ma świetne pomysły na lekcji itp w te kwiatki leciały różne superlatywy. Znaczy- dało jej to wiele. Nie wiem, czy nie za mało w szkole korzystamy z "rozporządzeniowych" możliwości w tym zakresie? Wiem, że to walka z gminą o pieniądze. W przypadku mojej córki - pieniądze były , gdy była w klasie drugiej. Na trzecią już nie starczyło..... Chwała paniom obu tylko za to i moja i jej wdzięczność, że chciały i co tydzień miała po tej dodatkowej godzinie od nich w prezencie ( bo nam jej szkoda). A jak to jest w waszych szkołach? Czy statutowe zapisy o możliwościach realizacji w szkole indywidualnego toku, czy programu są realizowane? Bo przy okazji nowelizacji naszego zaczęliśmy w szkole o tym głośniej mówić. Byłoby kogo tak rozwijać, tylko jakoś do tej pory nie wychodziło... |
Gaba | 03-01-2003 05:21:10 [#27] |
---|
Haniu, dobrze. Ja mam też takich dzieci... i nie dostnę 50 programów indywidualnych, bo mi ydrketorka nie da 100 godzin tygodniowo. A boje się, że ta dożarta cholera, nie da nawet 2 godzin na genialnego jednego takiego, co to gra na fortepianie (i już nagrywa płyty), a z matmy miał w tamtym rou a tak z 10 wygranych... Jakie więc macie doświdczenie w uruchamianiu nauczania zindywidualizowanego? Pytanie skierowuję do dyrektorów, chodzi o doświadczenie szkoła - gmina, zestaw papierów i opinii, bo zakladam, że naszą dyrektorkę przekonam. :) |
Sylwek | 03-01-2003 09:32:59 [#28] |
---|
segregacja Takie podziały uważam za szczyt głupoty. Taką sytuację mieliśmy w szkole, którą kieruję. Traktowaliśmy to jako eksoperyment. Efekt: beznadzieja. Wszyscy uczymy się na własnych błędach, ale to nas nie tłumaczy, bo przede wszystkim dobro dziecka!!!! |
Tera | 07-01-2003 22:43:48 [#29] |
---|
Coś na ten temat można przeczytać w dzisiejszej Wyborczej i na forum edukacyjnym Wyborczej: http://www2.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=33&w=4185018&a=4185018&v=2 |
Marek z Rzeszowa | 07-01-2003 23:14:55 [#30] |
---|
Proponuję zbadać również poziom IQ nauczycieli i zrobić dwa pokoje nauczycielskie: A (dodatek motywacyjny 5%) - IQ powyżej 120 pkt. i B (dodatek motywacyjny (1%) - poniżej 120 pkt. Nauczyciele A powinni uczyć w klasach B (odwrotnie odpowiednich) a nauczyciele B w klasach A. Wtedy szkodliwość nauczania jest najmniejsza (osiąga min SZK) i uczniowie wychodzą na swoje... Marek |
Marek Pleśniar | 07-01-2003 23:23:34 [#31] |
---|
:-))))))))))))))) Marek - cały on;-) |
Majka | 07-01-2003 23:44:28 [#32] |
---|
zacytuję z eduseeka "Takie systemy różnych poziomów klas w obrębie jednego roku kształcenia funkcjonują z powodzeniem w Holandii. Od prawie dziesięciu lat moja szkoła współpracuje ze szkołą w Holandii i muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ten system, co pół roku po testach sprawdzających wiedzę i umiejętności uczniów, może nastąpić przeszeregowanie ucznia z poziomu na poziom (są 4 poziomy, wszystkie realizują te same podstawy programowe, poziom najwyższy w stopniu rozszerzonym),zależy to od jego wyników. To nie prawda,że nasłabszy poziom to getto, bardzo łatwo jest się z niego wydostać, właśnie te grupy otoczone są szczegółną opieką, są mniej liczne niż normalne klasy, więcej jest tam pracy indywidualnej nauczyciela z uczniem.Uczniowie słabiej się uczący mogą iść łatwiejszą drogą, uczniowie, którzy z różnych przyczyn opuścili się w nauce, mają tam szanse nadrobić materiał i nie odbywa się to kosztem innych zdolniejszych, którzy u nas nudzą się przy powtórkach dla tych, którzy "nie załapali od razu". Mimo wszystko jest to system, który mobilizuje uczniów do nauki, a Ci których nie mobilizuje ukończą szkołę bez większych stresów."
Mnie się podziały podobają. Mogę w klasie mniej zainteresowanej czy mniej uzdolnionej w mojej dziedzinie pracować w innym tempie, częściej powtarzać podstawy, inaczej formułować zagadnienia. Mogę pochylić się nad uczniami. Skąd to powtarzające się przeświadczenie, że tych uczniów się lekceważy? Że uczy się ich gorzej? Dlaczego tyle lęku i powtarzające się , niedobre słowo "segregacja"? Być może trudno jest stworzyć poprawne kryteria naboru w szkole podstawowej, dzieci rozwijają się w różnym tempie (choć Amerykanie sobie poradzili), ale umożliwienie uczniom zdolnym szybszego rozwoju, poszerzania materiału na wyższych etapach kształcenia powinno być możliwe. Przecież po maturze staną przed wyższą uczelnią, gdzie nikt nie będzie ich traktował "sprawiedliwie". Prawdziwa selekcja to egzaminy wstępne na oblegane kierunki. |
Gaba | 08-01-2003 04:19:36 [#33] |
---|
Marku, boję się przeprowadzać testy kreatywności dla nauczycieli, bo okazałoby się, że nie ma kto uczyć. Słynne fetyszyzowane AJKJU - nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Ale to sprawa na inną dyskusję - poziom inteligencji nauczycieli. Ta złośliwość jest zamierzona. Byłam doradcą metodycznym - jestem czynnym (z uprawnieniami) edukatorem. Poziom przygotowania nauczycieli do pracy z uczniem specjalnych potrzeb edukacyjnych, bo za takie trzeba uznać takie dziecko, jest żaden (i określenie "żaden" jest tu eufemizmem - ja to widzę, ja to obserwuję, jak fajne cywilnie przecież osoby podkładają się i dają wypuszczać, jak zamykają buzię, jak nie potrafią pociągnąć takiego gościa...). Jak wychować ludzi z pasją... (to oczywiście pytanie generalne). A syndrom nieadekwatnych osiągnięć szkolnych? - adres wyborczej wklejcie jakiś lepszy, bo nie mogę znaleźć, wiem tylko, ze Putkiewicz zrobiła raport, może być na stronach IBS, ale oprócz tego stanowiskach znam inne, więc tutaj ostrożnie... - może ktoś dotarł do raportu, będę wdzięczna. a |
Marek Pleśniar | 08-01-2003 11:49:33 [#34] |
---|
zobaczcie - inny aspekt Ktoś tak napisał: 1.To nie jest tylko kwestia wymagań.Jeśli spora część populacji ma(a ma) na wejściu do gimnazjum problemy z pisaniem, czytaniem i czterema działaniami to trzeba ich tego uczyć - nie są oni w stanie poczynić postępu bez opanowania tych umiejętności.Spora część populacji ma jednak wchodząc do gimnazjum te umiejętności już opanowane.Jak w trzydziestoparoosobowej klasie uczyć tego czego się powinno w gimnazjum a jednocześnie czytania, pisania i liczenia??? 2.Jest również problem postaw.Znajomy dyrektor gimnazjum, które zdominowane jest przez uczniów ambitnych o dobrych podstawach edukacyjnych, ma dziesiatki podań o przyjęcie.Motywacją podstawową nie jest bynajmniej poziom - większość podań zaczyna się tak :"Moje dziecko jest dobrym uczniem i jest za to szykanowane, dręczone i bite przez bezkarnych kolegów i koleżanki(tak!).Czy mamy prawo zmuszać tych co chcą się uczyć i mają ambicje(to się po pewnym czasie przekłada na poziom umiejętności) z tym , którzy do szkoły chodzą pod przymusem,a osoby o innych postawach prześladują!!!Szkoła jest tu bezsilna - młodocianym chuliganom nic zrobic nie może!!! |
MorskaKrystyna | 08-01-2003 14:13:15 [#35] |
---|
W mojej szkole od 2 lat funkcjonują klasy matematyczno-informatyczne, do których oczywiście poszli najzdolniejsi uczniowie. Wszyscy są zadowoleni: uczniowie - bo nikt im od kujonów nie wymyśla, a wysokie oceny są nagradzane przez kolegów brawami rodzice - bo ich dzieci maja wysoką poprzeczkę i musza się wreszczie uczyć i rodzice to widzą nauczyciele - bo praca w tych klasach to przyjemność i nikt nie narzeka,że musi sie dodatkowo przygotowywać na realizacje poszerzonego nieco programu nauczania Na razie, wierzcie mi żadnych miusów nie zauważyłam. Sama uczę w jednej z tych klas i jest super. Pozostałe nie odbiegaja od normy - też tam jest trochę zdolnych. | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|