Biegnę czytać...:-)

http://www.gazetaszkolna.infor.pl/index4.html?P180=i58.2002.051.000000300

Ot i wypada iść do spowiedzi

aha:-)

to tak mnie, szczerze mówiac, przytłoczyło, że potrafię tylko tak po nauczycielsku pobiadolić

a nie lubię:-)

A może...

poczynania MENiS-u są odzwierciedleniem oczekiwań większości nauczycieli w polskich szkołach? Może, poza garstką zapaleńców, niewielu jest zwolenników reformy naszego systemu edukacji? Może pani minister wyraża opinie wielu, bardzo wielu naszych koleżanek i kolegów, którzy nie specjalnie są zainteresowani zmianami?

Troszkę mi to przypomina sytuację w górnictwie. Górnicy są za jego reformowaniem, ale pod warunkiem, że nie zamknie się żadnej kopalni i wszyscy będą mieli pracę.

W oświacie wszyscy są za systemem egzaminów zewnętrznych, dopóki nie okaże się, że w naszej szkole maturę zdaje 60% przystępujących.

Jesteśmy za prawami rynku, do czasu, gdy nie dotyczą one zatrudniania i zwalniania nauczycieli ( żeby była jasność - także dyrektorów ).

Nie z lektury, ale z doswiadczenia, śmiem twierdzić, że ostatnie poczynania MENiS spowodują uczynienie z polskiej oświaty swoistego skansenu. I nic tu nie pomogą działania poszczególnych światłych nauczycieli i dyrektorów. Globalnie liczy sie system. A ten jest, delikatnie mówiąc, mocno anachroniczny.

"poczynania MENiS-u są odzwierciedleniem oczekiwań większości nauczycieli w polskich szkołach? Może, poza garstką zapaleńców, niewielu jest zwolenników reformy naszego systemu edukacji? Może pani minister wyraża opinie wielu, bardzo wielu naszych koleżanek i kolegów, którzy nie specjalnie są zainteresowani zmianami?"

czy nie jest to przypadkiem efekt wieloletniej "polityki" negatywnej selekcji do zawodu nauczycielskiego?

Brak rynku pracy spowodowany nieusuwalnością "mianowanych nauczycieli - choćby niewiele robili lub kiepsko pracowali ale przychodzili systematycznie do roboty" jest paraliżujący  dla zmian w edukacji.

Muszę przyznać, że znaczący udział w tym mają również tzw. reformatorzy, niektórzy z nich własne dzieci edukują w szkolnictwie niepublicznym a reformują oświatę publiczną.

Nie jest tak źle z postrzeganiem reformy. W czasie wielu spotkań spotykam się najwyżej z krytyką (z reguły słuszną) pewnych elementów reformy niż z całkowitą negacją. Na stronie www.ibo.edu.pl opublikowalismy raport z badań nad aktualnie postrzeganiem reformy. Zdecydowana większość postrzega reformę pozytywnie, zwłaszcza programową. Respondentami byli absolwenci form doskonalenia, więc może tędy droga do akceptacji zmian. Wreszcie jest odpis na doskonalenie, zatem jest szansa, że doskonalenie będzie masowe i pojawi się większa akceptacja dla reformy, potrzebna zwłaszcza wśród nauczycieli oświaty ponadgimnazjalnej. A co trwałości i niezmienności systemów. Nigdy nie wierzyłem, że uda się obalić w Polsce komunizm, a jednak. Kiedyś J. Steinbeck napisał: "Lękajcie się czasów, kiedy ludzie nie zechcą poświęcać się dla idei". Bądźmy więc "apostołami" koniecznych zmian w naszej edukacji dlatego, aby polska młodzież nie stała się niewolnikami zachodnich społeczeństw. I błagam nie wyciagajmy zbyt daleko idących wniosków z jednostkowych zdarzeń. To, że parę osób "reformatorów' posłało swoje dzieci do szkół prywatnych, to też efekt reformy, gdyż przedtem szkół prywatnych nie było. Rozumiem, że musimy doprowadzać, aby szkoły powszechne były dobre i to jest nasza misja, ale indywidualne wybory są kwestią wolności człowieka, także w zakresie wyboru szkoły. Trzeba by po prostu zapytać te osoby, dlaczego nie oddały swych dzieci do rejonowej szkoły publicznej. Nie osądzajmy pochopnie. Świąteczne serdeczności dla wszystkich "Forumowiczów". Stefan Wlazło

siedem grzechów głównych