Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zabawy towarzyskie
strony: [ 1 ][ 2 ]
djb09-03-2007 10:07:15   [#01]
Z grupa około 70 osób (pracownicy szkoły) wybieramy się na imprezkę do klubu (kolacja,muzyka, do północy) . Klub jest zarezerwowany tylko dla nas.Mamy też sporo fajnych gażetów na nagrody.  Jeżeli macie jakieś ciekawe pomysły na konkursy, zabawy, podzielcie się tą wiedzą (byleby tylko nie były zbyt szkolne). Karaoke już mamy.
Koba09-03-2007 14:10:50   [#02]
Fajne jest danie do przeczytania krótkiego tekstu - np. instrukcji lub przepisu kulinarnego w różnych formach np. jak seks-telefonistka, urzędowo . Muszą się zgłosić do tego troszku aktorsko uzdolnieni.
emeryt09-03-2007 15:15:38   [#03]

a czy uzgodniliście....

to z ks. proboszczem lub katechetą??? Toć to czas przedwielkanocny...Chyba,że w ramach rekolekcji wielkopostnych. Ale żeby tak od razu karaoke???
djb09-03-2007 15:19:09   [#04]
Katecheci też się wybierają.Akurat mam szczęście, że trafiłam na normalych ludzi.
Adaa09-03-2007 15:20:01   [#05]

zaproscie rzewę...pokoordynuje wam zabawę w pieska....

a!...super jest zabawa w plemiona...titooo!

ale to hania:-)

fredi09-03-2007 15:29:38   [#06]
http://www.monitor.edu.pl/felietony/z-protokolu-rady-pedagogicznej-liceum-a-28-sierpnia-2008-rok.html
Marrek09-03-2007 15:40:34   [#07]

zaśpiewajcie

uczestnik zabawy dostaje tekst rozporządzenia o (czymś tam) i śpiewa na melodię psalmu...

gawel2209-03-2007 19:26:47   [#08]
Przygotować zestaw piosenek o kazdym nauczycielu (lub konkretnej grupie), zabawa przednia, zwłaszcza kiedy jest wodzirej. Polecam np, pioseneczkę Grotowskiego pt. "Polonistka", dla polonistów rzecz oczywista. Dla historyków piosenka tegoż autora pt Jagienka i orzechy. Kilka innych tez by sie znalazło a ww. moge przesłać:-) dla germanistów mozna puścic rotę ale to już chyba zbyt gruby dowcip :-) :-)
Pozdrawiam
Marcin
CARMEN09-03-2007 19:45:39   [#09]

Do domu poszlibyście lepiej

Jeszcze Wam nie dosyć,że w szkole się stale widzicie ? To chore jest.

Nie sądzę,żeby wszyscy wzięli w tym "integrowaniu" udział. Jakaś nowomoda na integrowanie się. Chociaż nie wszyscy na pewno chcą, a przyjdą jak barany, żeby nie podpaść. Biedactwa ! Akceptacji szukają.

Zupełnie tak, jak nasza młodzież.

Majka09-03-2007 19:49:48   [#10]

Carmen :))))

A autorka postu pisze co o przymusie i że "wszyscy"?
:))))
Jest grupa, która chce się bawić. To nie jest chore :)
gawel2209-03-2007 19:51:21   [#11]
Carmen, jak będzie u Ciebie i nie będziesz chciała przyjśc to ja chętnie pójdę za Ciebie i się zintegruję. Ja takie imprezy traktuję jako odskocznie od codzienności,  okazje do poznania moich znajomych z pracy od kuchni i zacieśnienia więzi. Co do podpadania to nie wiem w jakim sensie mozna podpaść, przecież nie idziesz do pracy tylko na imprezę, na której dyrektor jest panem np Zdziśkiem, czy innym jeszcze imieniem. Jak tu więc podpaść???
Pozdrawiam Marcin
ankate09-03-2007 19:56:23   [#12]
Odkryłam taką zasadę przynajmniej u siebie: jadą czy uczestniczą ci, co są zintegrowani i lubią swoje towarzystwo,  ci zaś, którzy powinni się zintegrować omijają takie imprezy szerokim łukiem...
Maelka09-03-2007 20:07:03   [#13]

Carmen

W zasadzie nie widzę się w szkole z moimi kolegami, bo w szkole pracujemy i nie mamy czasu na spotkania towarzyskie. Dlatego chętnie spotkałabym sie z niektórymi z nich po pracy.

I spotykam się.

Może dlatego, że z naszym zdrowiem kiepsko, a może dlatego, że mam bardzo fajne koleżanki i kolegów. Choć nie twierdzę, że pisząc to myślę o wszystkich.

Serdecznie ci współczuję, Carmen.

PS. Był jeszcze ciąg dalszy tego postu, ale trzy razy wykasowałam... W sumie nie lubię sprawiać ludziom przykrości...

CARMEN09-03-2007 20:08:22   [#14]

Dla mnie dyrektor

czy dyrektorka nigdy nie jest "panem Zdzisiem" czy też "panią Ziutą".

A imprez wszelakich nie trawię jak nie powiem czego. Poza tym wolę w tym czasie pójść do opery, lub na koncert. I nikt z nauczycieli mi nie towarzyszy. Bo tam nie ma żarcików i piwka. poza tym w okresie szkolnym jako uczennica też się nie integrowałam z uczniami i dobrze na tym wyszłam. Nie chcę być akceptowana., TO JA wybieram kogo chcę zaakceptować. Tak było , gdy byłam uczniem i tak jest teraz.

A dlaczego moda z Ameryki ? Bo tam szef każe przyjść pracownikom w weekand na jakieś zawody sportowe z popijawą. I te głąby bojąc się stracić pracę idą pokornie.

Adaa09-03-2007 20:11:48   [#15]

TO JA wybieram kogo chcę zaakceptować

a powiedz Carmen?...wybierasz tylko tych, o których wiesz,ze oni tez to zaakceptują?;-)

co w sytuacji gdy chcesz Ty zaakceptowac,wybralas a druga strona nawet nie drgnie?

bywało?

Marta Helena09-03-2007 20:15:11   [#16]

cóż adaa,

chyba trafiłaś

myślę, że bywało i stąd taka postawa

a na zabawę polecam Azorka

i wiem, co mówię : ...a Azorek, jak to Azorek...."

beera09-03-2007 20:30:49   [#17]

Wbrew pozorom wielu " baranow" lubi inne rzeczy niz to, co  się komuś wydaje, że powinni lubieć

Na przyklad- ja jako  baran, a byc moze nawet głąb, nie poszłabym do opery.

A juz na pewno nie jako test na to, czy się nadaję do akceptowania

;)))

..................

Co do zadań

Duze grono- 70 osob, to pewna trudnośc, ale dobrze się sprawdzają zadania- losy

kazdy z zebranych losuje swój numerek i przypina sobie do ciucha.

Potem wszyscy losują wczesniej przygotowane zadania, na przyklad- numer 4, 10 i 15 maja zaspiewać wspólnie pierwsza zwrotkę czegos tam, do muzyki zatańczą pary 5,15; 6,16, 18,38; numer 70 ma powiedzieć trzy dobre zdania o numerze 13, itp, ktos ma zamruczec jak kot, albo zapiac jak kogut.

Do zadań numerki sie albo losuje, albo wykrzykuje, albo cos tam innego- co jakiś czas

Majka09-03-2007 20:33:47   [#18]

bez nakazu, Carmen

W szkole jak u Maelki :))  Nieraz i tydzień nie widzę koleżanek, chyba że w biegu po dziennik.

My bawimy się  razem. W podgrupach mniejszych, większych i gromadnie. I jest radosnie, z tańcami, z pełnym odreagowaniem, i "na ty."
Dobrze wychowana dyrekcja i żartować umie prywatnie , i zrugać w pracy słuzbowo ;)

Raz na kilka miesięcy są imprezy stowarzyszenia absolwentów, na których bawi się całe bieżące grono, dawni nauczyciele  tudzież absolwenci od rocznika sprzed roku do takich, co to dinozaury pamiętają. Kto chce, przychodzi. Kto nie chce- jego sprawa.
CARMEN09-03-2007 20:36:05   [#19]

Nie bywało, moje damy

Dobieramy się pod kątem wspólnych pasji i zainteresowań. Spośród kolegów szkolnych dobieraliśmy się wyłącznie spośród tych, którzy systematycznie uczęszczali do filharmonii i grali na jakimś instrumencie,

 I to łączyło nas mocno.

W szkole nie spotkałam przez 30 lat nikogo , kogo chciałabym zaakceptować i wpuści do mojego świata. Za to moi uczniowie bardzo skorzystali. Wszczepiłam im zainteresowania. Ale nie sprawdzam, czy je rozwijają, bo są dorośli pod czterdziestę i było by to śmieszne.

Majka09-03-2007 20:42:40   [#20]
To nie spotykasz ich w operze?

Ja swpich czterdziestoletnich absolwentów w teatrze widuję :)
Adaa09-03-2007 20:51:04   [#21]

a ja sie ciesze,że prezeska jest baran i głąb...bo w końcu okazło sie,ze ja od wielu lat wpuszczam do swego swiata tym podobnych:-))

no wpuszczam i takich co graja na jakichs instrumentach ... kolega gra na akordeonie np.

wpuscilam tez kilku nieudaczników,chamów....

ale tez dobrych, kochanych...

kilku wykorzystałam, za co nie maja zalu...kilku ma...:-))

oj...żebym mogla jakos to poukladać:-)

ale pewnie ze mną jest jak z tym wygłodniałym kogutem...ziarnko grochu wygrzebane spod trawy jest dla mnie czesto wazniejsze niż błyszczący diament:-)

beera09-03-2007 21:04:12   [#22]

Co do żelaznych zasad, na temat przyjaźni, zycia, itp:

 Dicensa( bodajze) opowaiadał historię o czlowieku ktory, codziennie po poludniu szedł do kawiarni, gdzie zjadał  5 placuszków.
Az lekarz mu powiedział ŻE  NIE MOŻE JEŚĆ WIĘCEJ PLACUSZKÓW, bo umrze.
Co robi mężczyzna następnego dnia?
Idzie po poludniu do restauracji, zjada 5 placuszków i - rzecz jasna umiera.
Dlaczego? Bo nikt mu nie będzie mowił, że jego zasady są niedobre

;)))

ewa bergtraum09-03-2007 21:07:54   [#23]

Eee, jakby tu ...

Nie ekscytuję się imprezami towarzyskimi w gronie pracowników, ale sopranem dramatycznym (Carmen G. Bizeta z listu nr 9  i następnymi) tym bardziej.

A może wrócilibyśmy do tematu wątku?. Polecam "Szukaj".
jerzyk09-03-2007 21:16:04   [#24]
wracając do tematu...., to może "Salonowiec"? ;-)
Adaa09-03-2007 21:17:13   [#25]

to ja jeszcze wtrące na koniec jedna z moich najulubieńszych anegdot

ta dotyczy dawida Hilberta,który powiedział na jednym z wykladów :

Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: "To jest mój punkt widzenia".

:-)

beera09-03-2007 21:17:19   [#26]

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

:)))

beera09-03-2007 21:18:04   [#27]

choc pasuje do oświaty

;)))

Jeśli zgadnie, to mówi się mu, że nie zgadł

ewa bergtraum09-03-2007 21:19:11   [#28]

Jerzyk,

no właśnie!. Spionowałeś temat :-).
Rycho09-03-2007 21:20:35   [#29]
 
Salonowiec ma coś wspólnego z salonem, ale niekoniecznie z owcami
 
no! przynajmniej ten się od baranów odczepił ;-)))
Adaa09-03-2007 21:22:05   [#30]
salonowiec...w zyciu bym nie wiedziała,ze to popularny d... niak...i pewnie bym sie zgodzila zagrać:-))
Marek Pleśniar09-03-2007 21:26:36   [#31]

przyjaciół się nie dobiera, oni sie przylepiają człekowi jak guma do żucia do podeszwy;-)

nie ma się i nie powinno mieć na to wpływu - bo byłąby to przyjaźń z wyrachowania

czyli nie przyjaźń

:-)

lubię operę:-) choć wolę muzykę mniej teatralnej natury

ale nie bardzo moi znajomi podzielają to zainteresowanie

=================

wracając do tematu wątku: zajrzyjcie na nasze zloty - tam jse masa zabaw;-)

http://oskko.edu.pl/ozni3.html

Józefina09-03-2007 22:02:04   [#32]

Carmen

wiesz tak po ludzku to chyba życzę ci więcej autoironii bo to pozwala zachować umiar, więcej życzliwości bo ta wraca z podwójną mocą , no i cóż złe też wraca...

A ja uwielbiam spotykać się z moimi pracownikami. Od dwóch lat jeździmy na weekendy z całymi naszymi rodzinami do ośrodków wczasowych na dzień edukacji. W piątek jest uroczysta kolacja i tańce. Nasze prywatne dzieciaki są w tym czasie pod opieką niań. Następnego dnia wspólne sniadanie, obiad, grill i kolacja. Pomiędzy posiłkami czas dowolny. Po kolacji rozmawiamy, śmiejemy się i co tam wyjdzie. Następnego dnia po śniadaniu wracamy do domów.

I  ja nikogo nie zmuszam a frekwencja jest 90 %. A moją ideą fixe było nie tyle integrować nauczycieli co całą załogę i nasze rodziny. I to chyba wypala!! Skoro już teraz pytają gdzie pojedziemy w tym roku.

A tak wogóle to bardzo was lubię!!!!

Józefina09-03-2007 22:05:28   [#33]

Aha! Carmen

Dla moich pracowników , tak dla ok.75 % jestem po prostu Ziuta, Ziutka itp. I w niczym mnie to nie przeszkadza.
Dżoana09-03-2007 22:11:22   [#34]
Jezu... Carmen!!!
Strach się bać!
W szkole nie spotkałam przez 30 lat nikogo , kogo chciałabym zaakceptować i wpuści do mojego świata.
O matko i córko!
Janusz Pawłowski09-03-2007 22:24:49   [#35]

Na jaką cholerę, w takim razie,

piszesz na tym forum, Carmen?
Postanowiłaś kogoś z forum wpuścić do swego świata?
Jeśli nie, to po co się pospolitujesz z ludzmi, z których znacząca większość w filharmonii była raz ... no ... może dwa w życiu?
A jeśli kogoś masz na oku to ... no no ... musi to być zaszczyt ...

Czy też odgrywasz raczej tu jakąś rolę ... czyżby Carmen?

Marek Pleśniar09-03-2007 22:26:35   [#36]

chyba nam się zrobiła tu zabawa towarzyska;-)

hania09-03-2007 23:39:16   [#37]
i nie wybieraj się czasem Carmen na zlot, tam opery nie ma, towarzystwo niewybredne jakieś co do napojów i... w ogóle :-))
Marek Pleśniar09-03-2007 23:46:55   [#38]

przykro mi się zrobiło anieli

z jednej strony tylu ludzi, z drugiej jedna

postawa kobity nie była ani fajna ani słuszna, no durna była szczerze pisząc

ale... siła złego na jednego

a miał być wątek o salonowcu i piosenkach:-)

Adaa10-03-2007 00:01:36   [#39]

a Ty Marek myslisz, że my tu komus bylismy w stanie dokuczyć?

;-)

Marek Pleśniar10-03-2007 00:04:51   [#40]
każdy i każdemu jest w stanie - to taka stała kosmologiczna
Adaa10-03-2007 00:13:15   [#41]

nieprawda...

nie kazdy i nie kazdemu mozna

nie ma takiej stałej:-)

jaga510-03-2007 08:54:25   [#42]
Przeczytałam ten post teraz i se myślę, że Carmen chyba żartuje...a nam włosy stają dęba :((( u mnie jak są imprezy to nikt nawet na choroby nie zapada; jest cudnie i szaleńczo, i nie widać kto dyrektor a kto wozna czy kucharka :)))
ejrut10-03-2007 08:56:10   [#43]
A ja już widzę minę Carmen ....gdyby oglądała naszą zabawę w Azorka na przykład...Na trawie leżałam ze 2 razy....Z pewnością nie wybrałaby się ze mną do opery....
Gaba10-03-2007 09:30:51   [#44]

To ja mogę być Tosca, ale nie serek

przestanę chodzić do filharmonii... chyba...

(moja maniacka miłość do oper włoskiego baroku nie przeszkadza chodzic na wino z ludźmi, ktorych bardzo szanuję, dzięki ich pracy żyjemy - różnie ją wykonują, ale wykonują, co jakiś czas robią spotkanie i nie wyobrażam sobie, by na nie nie przyszła)

co do azorka, to mnie to ominęło, bo se gdzies poszłam na chwilę w Borowicach - zgłaszam się na azorka.

 

PS. sopran dramatyczny nie musi spiewać partii Carmen (czyli w testytutrze do d3), w praktyce porządne jasne mezzosoprany śpiewają bez probmlemowo, zdarzało się także, że alty z lekką górą...

ja jesem piękna Kaaaaaaaarmen!

Janusz Pawłowski10-03-2007 10:48:53   [#45]

#44
Gaba -  Ty nie rezygnuj z tej filharmonii.
Tobie już nic nie zaszkodzi.
:-))

#38
Marku - musisz być twardy.
To byl taki salonowiec właśnie.
Się ktoś wystawia, to reszta ... korzysta. :-))

Oj tam ... każdy chcialby być choć trochę oryginalny, to zazdraszczamy.
No bo ... już już człowiek sobie jako taką tajemniczość wokół siebie wytworzy a tu ... ciach ... przy azorku wszystko wychodzi na jaw.
:-))

AnJa10-03-2007 11:35:36   [#46]
jakoś mam też wrazenie, że Carmen prowokuje

albo przyszła tu z misją
...
ci, ktorzy mieli okazję mnie parę razy spotkc wiedzą, że z integrowaniem się u mnie ciężko, ale baran już taki jestem, że na wszystkie imprezy łażę, siedzę se gdzieś w kątku  i ... dobrze bawię

a już najbardzie się bawię wtedy, gdy ktoś mnie w tym kątku zobaczy i zacznie się nade mną użalać i tłumaczyć, że życi jest zbyt piekne by w kątku siedzieć i sie smucić
jxg10-03-2007 11:46:23   [#47]
a ja myślę, że wypowiedź CARMEN to prowokacja,

bo jeśli nie to współczuję...
Adaa10-03-2007 12:07:45   [#48]

taaa...prowokacja:-)

a niby po co?

chociaż?..hm... ja siadła prasa na automobilklub w sprawie topienia marzanny to prezes powiedział,że to była prowokacja, coby minister zauwazył,że pierdolami sie zajmuje:-)

no to powiem w takim razie,ze z naszej strony (posty) to tez była prowokacja

co do współczucia,smutku,żalu i innych takich szlachetnych uczuc wobec Carmen...to mozna sobie darować

bo to nie nam/wam ma byc dobrze:-)

Fred10-03-2007 14:26:14   [#49]

Carmen, przeczytałem kilkanaście Twoich postów, by przyjrzeć się Twojemu psychologicznemu wizerunkowi. Przeżyłaś swoje życie osobiste i zawodowe tak, jak chciałaś - świadomie, odpowiedzialnie i twórczo. Podkreślasz to w swoich postach niejednokrotnie. Mimo, iż jesteś emerytką, nie rezygnujesz z własnego rozwoju. Nadal pracujesz, uczysz się ustawicznie dalej, itp. Przyjmij wyrazy szacunku.

Jeśli jednak ktoś szuka tu pomocy, nie odsyłaj go do diabła. Jesteś przecież doświadczonym nauczycielem, z olbrzymim bagażem wiedzy i pomysłów. Wykształciłaś kilka pokoleń uczniów.

Ustosunkowując się do prośby djb w sposób, jaki zaprezentowałaś w swoich postach, dostarczasz materiału na zupełnie inny wątek, w którym moglibyśmy podyskutować o kondycji psychicznej i intelektualnej nauczycieli ze "statusem" emeryta. A może nawet (bez ironii i z nutką goryczy egzystencjalnej) "z piętnem" emeryta?

Dla mnie.. morał z tego płynie taki, by "w orkiestrze będąc Skrzypkiem pierwszym, umieć również grać na dachu". Z całym wdziękiem i prostotą emanującą z przesłania musicalu, którego niewątpliwie poznałaś. ;-)

jxg10-03-2007 14:27:57   [#50]
adaa,

kiedy mi naprawdę żal ludzi, którzy dookoła siebie nie widzą "godnych" swojej
osoby, są snobami wywyższającymi się ponad, nie zadają się z pospólstwem,
coś się nie udało w ich rozwoju społecznym, to jakiś defekt
i chyba nie są to ludzie szczęśliwi...
strony: [ 1 ][ 2 ]