ja byłam pewna, że się wpisało coś, co chiałam wpisać - a tu jakies totalne idiotyzmy. Przepraszam w pierwszym rzędzie tę osobe, która nas zapewne czyta - to moja wina, cos namieszałam, ale nie wiem, co. A teraz powazniej, bo dotyczy ludzkiego nieszczęścia, z Ewą Rz. znamy szczegóły - są brutalne jak życie. Mnie się nie mieszczą w głowie. Ale fakt jest faktem... Powiadomił mnie znajomy nauczyciel, że przegrał sprawę w sądzie, będąc na L4, otrzymał zwolnienie z pracy, odwołał się do sądu. Sąd utrzymał decyzję w mocy, czy jest możliwe, żeby ten człowiek mgół cos zrobić, by ratować siebie. Nie ma pracy, sąd uznał decyzję dyrektora za słuszną. Ja takiej słuszności nie mam. Zrobiono kumus koło piór, kto może ma w opinii szkoły tzw. "trudny charakter", ale nie zrobił nic złego. Upomniał się o ważne dobro - pracę i o tę pracę walczył, jak umiał. |