Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Do pana Macieja Osucha |
|
RomanG | 11-12-2002 15:07:45 [#01] |
---|
Myślałem, czy nie polemizować z zamieszczonym w "Wymianie plików" Pańskim tekstem za pośrednictwem poczty elektronicznej. Chyba jednak lepiej będzie, jeśli dyskusja odbędzie się publicznie.
"Z bólem serca przyznam, że Polska ratyfikując Konwencję wniosła kilka zastrzeżeń i deklaracji. Niebezpieczna jest ta deklaracja, która uznaje, że w naszym kraju wykonanie przez dziecko jego praw określonych w konwencji, w szczególności praw zawartych w artykułach od 12 do 16 (są to najbardziej podstawowe prawa materialne, osobiste – wolność słowa, wyznania, poszanowanie prywatności, tajemnica korespondencji itp.), dokonuje się z poszanowaniem władzy rodzicielskiej, zgodnie z polskimi zwyczajami i tradycjami dotyczącymi dziecka w rodzinie i poza rodziną."
"Dlatego jeżeli jednym z praw człowieka jest wolność wypowiedzi to nie poddawajmy cenzurze gazetek szkolnych"
Cała sztuka polega na tym, aby nie oburzać się na ograniczenia praw dziecka, które - jakże mądrze robiąc! - wprowadził nasz Parlament, ale aby w praktyce połączyć oba wymogi.
Postaram się to wytłumaczyć właśnie na przykładzie gazetek szkolnych.
Kiepskim opiekunem redakcji gazetki szkolnej byłby nauczyciel, który zrezygnowałby z nadzoru nad poczynianiami redakcji i puszczał wszystko, jak leci.
Z poglądami dzieci się pracuje.
Zatem opiekun tak naprawdę powinien mieć funkcję redaktora naczelnego, on powinien opiniować do druku każdy tekst zamieszczany w gazetce.
Kiedy trafia do niego tekst poprawny merytorycznie, ale wątpliwy moralnie (widziałem niedawno w gazetce szkolnej wyniki ankiety, którą "redaktorzy" przeprowadzili wśród uczniów na temat legalizacji marihuany, gdzie opinie "przeciw" przeplatały się swobodnie z opiniami "za", całość nie była opatrzona żadnym komentarzem odredakcyjnym, nie mówiąc o braku opinii ludzi dorosłych), ma prawo go nie zatwierdzić, tłumacząc powody. Przekonanie naczelnego do zatwierdzenia publikacji jest problemem redaktora każdej "dorosłej" redakcji, teksty są oceniane pod różnym kątem, czasami po prostu tekst nie jest puszczany, bo nie podoba się naczelnemu. Nie widzę powodu, dla którego w redakcji uczniowskiej miałoby być inaczej.
Ma prawo również zorganizować dla "redaktorów" dodatkowe zajęcia na zasadzie kółka przedmiotowego, których celem będzie przekonanie ich do właściwego punktu widzenia, spojrzenia na problem wieloaspektowo chociażby.
Tak jak celem lekcji jest czegoś uczniów nauczyć, tak celem wydawania gazetki szkolnej jest przede wszystkim nauka, wychowanie, rozwój inteligencji uczniów, "szlifowanie" ich poglądów. Należy wymagać, aby swoje sądy nauczyli się wyważać i wyrażać je w sposób akceptowany społecznie, bez urazy dla innych odczuć i poglądów, aby poruszane przez nich tematy uwzględniały wymogi prawa, moralności i inne oczekiwania "dorosłego" świata.
Jeśli przygotowany przez uczniów tekst jest w zasadzie "do puszczenia", rozumowanie jest metodologicznie prawidłowe, ale jego wymowa nie zadowala opiekuna gazetki, ma on prawo na sąsiedniej szpalcie wyrazić swoje zdanie na dany temat.
Nie unikajmy wartościowania sądów dzieci z naszego, dorosłego punktu widzenia.
Nawet nauczyciele ostatnio narzekają na to na szkoleniach. Mówią, że "programowo" prowadzący powstrzymują się z wypowiedzeniem swojego zdania, bo ich celem jest tylko "wywołanie dyskusji" czy "żeby uczestnicy sami się nad tym zastanowili".
Pańskie poglądy docierają do nauczycieli, trafiają często na podatny grunt i - szczególnie w przypadku tych mniej doświadczonych pedagogów - owocują nieoczekiwanymi skutkami.
Oglądamy potem programy studniówkowe przygotowane w całości przez młodzież i spuszczamy zażenowani oczy.
Bo ich opiekun dał im wolną rękę; przecież MAJĄ PRAWO wyrazić swoje poglądy ;-)
"nie nakazujmy dzieciom upodabniać się do nas dorosłych jeżeli chodzi o ubiór"
Upodabniać dzieci do dorosłych? Brrr! Przecież świat dorosłych jest taki paskudny. Zostawmy farmazony o przekazywaniu dzeciom naszych ideałów, naszej wiary, naszych poglądów, naszych wartości, miłości Ojczyzny, o wpajaniu poszanowania dla naszej kultury, której ubiór jest ważnym elementem...
"poprzez ubranie i wygląd także się wypowiadają"
Małe dzieci "wypowiadają" również na przykład swoje emocje poprzez bicie innych dzieci. Literatura dla rodziców zaleca wtedy powstrzymać dziecko, podsunąć mu blok rysunkowy i powiedzieć:
-Widzę, jaki jesteś zły na brata. Ale możesz wyrazić to kredkami, nie rękami.
Jako ojciec chcę mieć prawo do wymagania od mojego dziecka odpowiedniego ubioru. Jest to ograniczenie praw dziecka, z tym się zgadzam. Ale tak ma być!
"Żadna procedura wewnątrzszkolna nie może ograniczać składania skarg we wspomnianych instytucjach zewnętrznych!"
Po co w ogóle w statucie mnożyć zapisy, jeśli tryb składania skarg w administracji regulują akty prawne wyższego rzędu?
"A być może w ogóle nie formalizować trybu skargowego, wychodząc z założenia, że to tylko kolejne papierzyska? Z tym się nie zgodzę. To są bardzo ważne papierzyska."
To może z każdej rozmowy wychowawczej z uczniem sporządzać obligatoryjnie notatkę służbową, oficjalnie przesłuchiwać "świadków zdarzenia" i wydawać od razu decyzje administracyjne, zgodnie z KPA? Idźmy dalej w stronę papierów...
Reasumując, mam ogólne wrażenie, że obecnie słuszne działania na rzecz przestrzegania praw dziecka w szkołach przxeradzają się powoli w ogólnonarodową histerię.
W zreformowanej polskiej szkole to nauczyciel raczej drży ze strachu przed uczniem, nie odwrotnie.
Co zatem Wy, obrońcy praw ucznia, chcecie jeszcze wywalczyć?
Które z praw dziecka - z tych zapisanych w Konwencji - narusza nasz system szkonictwa? Czy znacie choć jeden przypadek naruszenia tych praw, kiedy uczeń został pozbawiony przewidzianego prawem trybu odwoławczego, kiedy uregulowania prawne uniemożliwiły mu załatwienie sprawy po jego myśli?
Myslę, że wytacza Pan armaty przeciw komarom i że wyważa Pan otwarte drzwi. |
Małgoś | 11-12-2002 18:46:00 [#02] |
---|
odpowiedź M. Osucha
Na prośbę Pana Macieja Osucha przekazuję Jego odpowiedź:
Chciałem przekazac pozdrowienia i podziekowaniania dla Pana Romana G.
Niestety nie mogę tego zrobić samodzielnie, albowiem nie jestem "zarejestrowany". Mój wrodzony wstręt do wszelakich rejestracji (i lenistwo), skutkują tym, że nie moge polemizować z Panem Romanem.
Chociaż główny powód jest inny: po prostu nie chcę tego robić. Tak że, kiedy Pan Roman juz zdecydował, że polemika będzie i to będzie publiczna, to niech polemizuje, ale mi się po prostu nie chce.
Nie chce mi się juz przekonywać kogokolwiek do moich (i nie tylko moich) poglądów. Nie chcę także ich bronić. Po prostu można sie z nimi nie zgadzać i już. To wszystko. Kilkanaście lat przekonywania wystarczy. Szanuję stanowisko Pana Romana i tyle.
Wszystko O.K. A tak na marginesie: bardzo nie lubię jak ktoś w piśmie do mnie pisze WY. To kwestia smaku. I równiez powtórzę: lubię rozmówcy patrzeć w oczy.
O ile bedzie to możliwe proszę przekazać moje pismo Panu Romanowi, publikując je na czacie.
Pozdrawiam. Maciek Osuch.
P.S. O ile to bedzie możliwe proszę nie mylić tonu mojego pisma z arogancją... |
RomanG | 12-12-2002 11:04:59 [#03] |
---|
Ostra polemika - ostra odpowiedź :-) Na decyzję zamieszczenia mojego sądu na forum wpłynął fakt, że tak naprawdę nie chciałem polemizować konkretnie z Panem Osuchem. Potraktowałem jego artykuł jako opinię reprezentatywną dla wielkiej rzeszy nauczycieli.
Ponieważ mam wrażenie, że większość ostatnio zapomina o drugiej stronie medalu, ponieważ widzę w tym ważny społecznie problem, zabrałem głos na forum. Stąd na końcu pojawiła się forma "Wy", pewien chwyt retoryczny, za który - jeśli uraził - przepraszam.
Przypomnę, że w swojej wypowiedzi dałem wyraz, iż uważam walkę Pana o prawa ucznia w pryncypiach za słuszną. Nie zgadzamy się tylko w szczegółach, mnie niepokoją również skutki uboczne tejże walki, jak na przykład swojego rodzaju "zaszczucie" wielu - bardzo często dobrych - nauczycieli, z którymi mam kontakt.
Nie było moim celem przekonywać Pana do moich poglądów. Marzy mi się po prostu, aby połączyć oba te punkty widzenia w jedną harmonijną całość.
Serdecznie pozdrawiam
Roman Gawron
PS. Co do "patrzenia rozmówcy w oczy" wyrzutów sumienia nie mam. Zachęcając do polemiki, podał Pan adres mailowy i telefon komórkowy, co tego typu kontakt również wyklucza.
Niniejszą wypowiedź wysyłam również na priva. |
Małgoś | 12-12-2002 20:03:24 [#04] |
---|
Na prośbę Pana Macieja Osucha zamieszczam Jego odpowiedź: Widzę że mogę swobodnie odpowiedzieć bezpośrednio Panu (na prywatny adres mailowy). Proszę mnie źle nie zrozumieć. Moja poprzednia odpowiedź - być może zbyt pochopna, z całą pewnością zbyt krótka - nie wynikała z arogancji (o co sam siebie podejrzewam, czytając ją teraz). Chwila, impuls i poszło... Powtórzę jednak, że szanuję Pana poglądy, a to że moje są nieco odmienne, według mnie tworzy właśnie całość i chyba harmonijną. Wszak harmonia nie musi być czymś sztywnym, jednorodnym. Wprost przeciwnie! Dlatego nie staram się polemizować, bronić kwestionowanych poglądów. Robiłem to przez wiele lat swojej działalności i naprawdę już mi się nie chce (co nie znaczy, że nie mam już wątpliwości). Tak po prostu, zwyczajnie po ludzku. I raczej sympatycznie niż arogancko. Z całą pewnością jest sporo osób zaszczutych - jak Pan to określił - ale widocznie spotkali na swej drodze kogoś kto właśnie w taki sposób traktuje prawo. Sam spotkałem w swoim życiu (zaznaczę, że bardzo niewielu) "obrońców praw ucznia", "przyjaciół młodzieży", który z lubością o tym rozprawiali, a którzy nie mieli z tym nic wspólnego. ich działania - takie lub inne - z pewnością szkodzą idei. Z drugiej strony, starając się szanować dorosłych, zaangażowanych w jakiś problem, nieraz sam byłem podmiotem ataków z ich strony. Ataków zupełnie niezrozumiałych, gdyż sposób mojego działania ich do tego nie upoważniał... (mówię o konkretnych sytuacjach skargowych). Wykorzystując rozmaite koneksje, w tym medialne, mogłem poczytać sobie o niestworzonych rzeczach, szczuciu właśnie nauczycieli, niszczeniu dyrektorów. Wszak atak jest całkiem niezłą formą obrony. Środowisko nauczycielskie jest bardzo wyczulone na tego typu opinie i szybko jednoczy sie w boju z agresorem (czyli ze mną), który chce tylko niekiedy zasugerować, że nauczyciel nie zawsze ma rację... To jest naprawdę trudne. Do tego od samego początku (od roku 1990) brak wsparcia dla rzecznictwa praw ucznia ze strony władz oświatowych. piękne i krągłe deklaracje na wierzchu, a w praktyce zawsze "pod górę". I to niekiedy nawet bardzo pod górę. Mówię o sobie. O ile coś z tej mojej nieco chaotycznej wypowiedzi miało "przebijać" to to że przepraszam jeżeli poprzednio było zbyt ostro. Nie o to chodziło. Faktycznie, zawarłem w tekście mój adres i telefon co skłaniało do próby polemiki. Jednak nie chcę jej podejmować. Jeszcze nie teraz i już nie teraz (trochę to enigmatyczne). Jeżeli zawiodłem trudno. Ale cieszę się, że przeczytał Pan cały tekst, za co serdecznie dziękuję i o ile by Pan sobie życzył to mógłbym "podesłać" parę moich książek na ten temat i innych wydawnictw. Jeszcze raz życzę powodzenia i przepraszam, za nie do końca zamierzoną, wcześniejszą ironię. Mam nadzieję, że kiedyś uda się porozmawiać, o ile wtedy wyrazi Pan zgodę. Pozdrawiam. Maciek Osuch | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|