Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Bezczelność, może trochę ostro ale tak uważam |
|
Danka | 21-11-2002 21:05:29 [#01] |
---|
Uczniowie mieli do wykonania zadanie na lekcji: Na podstawie podręcznika dokonaj oceny opakowania produktu. Każdy pracował samodzielnie. Były podane pytania do zadania by ułatywić uczniom pracę. Większość z nich była podobnaa ponieważ na pytania udzielano odpowiedzi na podstawie podręcznika. Były również dwie prace identyczne tak jak działania 2+2=4 i 2+2=4. Sprawdziłam. Kropka w kropkę to samo. Jedna praca oceniona została na 4+, druga na 2. Uczeń spytał nauczyciela dlaczego. Uzyskał odpowiedź, że bliźniaki jednojajowe też się różnią. Przyszedł z problemem do dyrektora szkoły. Dałam nauczycielowi pracę ocenioną na 2, by ją uzasadnił. Zrobił to bez oporu, uzasadniając że beznadziejna itp. itd. Dałam kserokopię drugiej pracy by ją ocenił i uzasadnił. Na kserokopii zakryłam nazwisko i ocenę. Otrzymałam to o co prosiłam. O cena 3- i uzasadnienie ble ble ble itp. itd. Wniosek : u tego naauczyciela możnaa dostać za działanie 2+2=4 dopuszczający, dostateczny z minusem lub dobry z plusem. Zależy to od ..................no właśnie od czego????? Nie wiem jak rozwiązać ten problem. Dla mnie jest to bezczelność. Komentarz nauczyciela dobił mnie kompletnie: ocena postawiona przez nauczyciela jest niepodważalna. Czy faktycznie jest to sprawa nierozwiązywalna????? Jeżeli tak to zaczynam wątpić w sens tego wszystkiego. Pomóżcie proszę. |
Małgoś | 21-11-2002 21:55:48 [#02] |
---|
najpierw ugasic pożar! - zapewne uczniowie az huczą z poczucia niesprawiedliwości? Tu chyba trzeba zadziałac w pierwszym kroku. Uspokoić. WSO i ocenianie przedmiotowe - jakie kryteria oceny zastosował n-l i czy sa one zgodne z tym, co u Was obowiązuje (uff...dlatego tak wierzę w planowanie wynikowe - bo według niego przed pomiarem trzeba sobie przemyślec co i jak się będzie oceniało) W rozmowie z n-lem trzeba dość stanowczo wskazać na jego obowiązki związane z ocenianiem. Pouczyć. I zapowiedzieć..."opiekę osobistą" (gdyby interwieniowali przedstawiciele Samorządu Uczniowskiego miałabyś silniejsze argumenty a i sytuacja "bliźniaków" byłaby ...bezpieczniejsza). WSO jest b. waznym dokumentem szkolnym, jego nieprzestrzeganie jest naruszeniem obowiązków służbowych, a to skutkuje konsekwencjami dyscyplinarnymi. Niech sobie "bezczelny" to uświadomi, a także to, że się totalnie wygłupił. Ten przypadek (bez nazwisk) wykorzystałabym na szkoleniowej RP dot. oceniania. W trybie pilnym wyslij niekompetentnego n-la (w dziedzinie pomiaru dydaktycznego) na szkolenie - przekonaj go, że to sprawa pilna - bo z takimi brakami kompetencji nie może prawidłowo wykonywac swoich obowiązków zawodowych. |
Marek Pleśniar | 21-11-2002 22:22:38 [#03] |
---|
hmm dyrektor jest od tego by nie tyle gasił pożary co do nich nie dopuszczał:-) ja bym proponował zbadać dobrze sprawę ale nie stawiać nauczyciela ani ucznia w sytuacji podbramkowej. Trzeba wszystkim stronom dać szansę zareagowania po namyśle. Zawsze staram sie tak robic. Nauczyciel powinien miec szansę samodzielnie rozpatrzeć ponownie sprawę. Jest tylko człowiekiem i ma prawo sie mylić. Nie ma tylko prawa nie naprawiać błędów. Niech więc spokojnie pogada z nim szef i wskaże mozliwość porozmawiania z uczniami - w interesie chociażby (przepraszam za troche za duże słowa) autorytetu naszego zawodu. Podobno w pewnej sieci sklepów wykonano badania, które wykazały ze klienci chętniej wracają do sklepów, w których zareagowano na reklamację, w których za coś ich przeproszono, Chętniej niż do sklepów które zawsze były w porzadku:-) Autorytet nie cierpi na tym ze sie ktoś pomyli. Cierpi gdy mamy do czynienia z zakłamaniem i udawaniem że czarne jest białe. Dobrze rozgrywając sprawę swoich błedów mozna coś dla siebie wygrać. Ktoś tu na forum mówił że celowo popełnia błedy by uczniowie byli aktywni i go poprawiali:-) Podobno są wtedy strasznie dumni że zauwazyli. Bo nauczycielowi to ujmy jakoś nie przynosi - stad duma u uczniów. Gdyby grał marnie - gardziliby nim - za to że się nie zna. Zobaczcie jaka różnica! Tak sądzę. Ps. oczywiście jesli woli zrozumienia całej tej historii nauczyciel nie miał - skierować na szkolenie. Zwyczajna kontrola jakości - jak w każdej firmie:-) Gdy coś szwankuje - naprawić. Szkoda tylko że nauczyciel doprowadził do tego że nie było kontroli w trakcie procesu - krótko mówiąc sprawa nie wyjaśniła sie od razu podczas pytania ucznia. O to właściwie tylko do niego miałbym żal. Gdy uczeń pyta mozna bez problemu zweryfikować ocenę - to tylko zwiększa zaufanie i wiarę uczniów w sprawiedliwość nauczyciela. A tak - stracił - jego akcje spadły. Tego łatwo nie naprawi - dzieci mają duże poczucie sprawiedliwości. |
Danka | 21-11-2002 23:03:19 [#04] |
---|
Zaproponowałam mu szkolenie ale on twierdzi, że umie oceniać. Przez 29 lat pracy tego się nauczył. Oceny nie zmieni. Uważa, że ja wprowadzam nerwową atmosferę a uczeń ma tupet i jest arogancki. Taka ocena mu się należy i koniec!!!!!!!! Sprawę zbadałam dokładnie, jestem pewna w 100% o niesprawiedliwości jego oceniania. Z przedmiotowego systemu oceniania zakres ćwiczenia obejmował tylko wymagania podstawowe. Ćwiczenie nie posiadało treści o różnym stopniu trudności. Błędy od samego początku. |
Gaba | 22-11-2002 03:57:36 [#05] |
---|
zgadzam się zupełnie z tym, co powiedzieliście.
Nie zgadzam się tylko z pomiarem dydajtycznym, jako źródłem wszelkiej wiedzy o ocenianiu - zadanie zawierało tylko wymagania konieczne...Ćwiczenie nie posiadało treści o różnym stopniu trudności. Błędy od samego początku.
- To nie są żadne błędy. W ocenianiu formatywnym wspierającym taka postawa jest słuszna i zalecana.
Błędem jest ocenianie tego samego w różny sposób, a pomiar jest jedną z teorii oceniania, powiedzmy szczerze - taką sobie.
To, co pomiar nazywa błędem - jest niekiedy wielką zaletą oceniania ... a szkoda gadać. Mam nadzieję, że za 10 lat upadnie pomiar, twórcy porobią doktoraty... |
Małgoś | 22-11-2002 07:15:07 [#06] |
---|
ale z braku jakiejkolwiek koncepcji oceniania - niech pogłebi chociaż jedną z nich :-) po przeryciu trzech książek Niemierki z pewnością coś by drgnęło w niezachwianej pewności tego nauczyciela ;-) |
Mariola | 22-11-2002 08:17:19 [#07] |
---|
nie chcę bronić tego nauczyciela , bo go nie znam ale znam takie teksty ,że dwaj uczniowie za TO SAMO otrzymali różne oceny.
W matematyce tak już jest ,że to co wygląda dla "niewprawnego oka" tak samo, może być czymś innym
Weźmy taki przykład:
Rozwiąż równanie:
(x-2)(x-4)=0
Jeden z uczniów podaje odpowiedź
x=2 ^ x=4
a drugi x=2 v x=4
Niby to samo ale jeden z nich napisał z błędem.
Ja wiem,że to banalny przykład , ale myślę,że akurat w matematyce zbyt często uznaje się,że za takie same rozwiązania są różne oceny.
Tak sądzą często nie tylko uczniowie ale i rodzice. |
piotrkow | 22-11-2002 11:27:26 [#08] |
---|
Jeżeli jesteś Dyrektorem to Się zastanów nad pojęciem asertywności. Piotrkow |
Stefan Wlazło | 22-11-2002 21:36:50 [#09] |
---|
Dziękuję za jeszcze jeden argument przeciwko ocenianiu polegającemu na wystawianiu stopni. Uczniowie i nauczyciele walczą ze sobą o stopnie. I to ma być szkoła? Całe WSO - to zbiurokratyzowana, sformalizowana procedura, w której straciliśmy z oczu młodego człowieka. Przepraszam, że dziś tak agresywnie, ale tak wierzę w nauczyciela, a tu taki jakiś...Pozdrawiam wszystkich. Stefan Wlazło |
Gaba | 23-11-2002 14:45:20 [#10] |
---|
Panie Doktorze, koledzy - może rzeczywiście brak tu z mojej strony asertywności rozumianej jako ciepełko, ale jest sąd stanowczy - wewnętrznie uczciwy.
Ocenianie wspierające daje szanse indywidulanego prowadzenia dziecka - to już umiesz, to już potrafisz, to jest w tzw. sferze najbliżezgo rozwoju - "co chciałbyś zrobić teraz" nałożeone na moje "to musisz, trzeba, warto robić teraz".
Ocenianie wewnętrzne nie musi się opierać na pomiarze - jest wręcz szkodliwe - kiedy dopełnimy ocenianie zewnętrzne sumatywne (Niemierkowskie) z ocenianiem wspierającym formatywnym... mamy dzieciaka. Nie popadać w skrajności, nie można popadać w skrajności - pomiar ma swoje zalety, ale też i wady. I to duże. wyniki egzaminów zew. mają wady, nie można o dziecku orzekać na podstawie takiej oto fromułki - z czytania ze zrozumieniem 3 punkty.
Nie chcę Was zanudzać - powiem już na koniec:
Kiedy dzieciakowi wypisuję bilans
+ I - Umiesz/nie umiesz...
a on uzupełnia go potem sam
- uważam, że umiem jeszcze to, i tamto - bedę w najbliższym czasie obserwował taką umiejętność, popracuję nad takim problemem...
to go po prostu prowadzę. Nie dziwota potrem, że z mierniaczka podstawówkowego czwórkowicza robi nam się człowiek, który zdaje egzamin typu Niemierkowskiego na 40. Ale on umie znacznie więcej, tylko że to akurat nie jest w kręgu zainteresowania tego egzamianu. |
Małgoś | 23-11-2002 15:11:08 [#11] |
---|
Masz rację gabo, ale żeby n-l oceniał, nie krzywdząc (nie mówiąc o wspieraniu) powinien znać różne koncepcje oceniania, a nie polegac jedynie na własnej intuicji - a tak odebrałam tego opisywanego przez Dankę. On prawdopodobnie, ani nie zmierzył, ani nie wsparł, a głównie namieszał. Dlatego przydałoby mu sie trochę wiedzy - nawet w zakresie kontrowersyjnego pomiaru dydaktycznego. Pomiar dydaktyczny rozumię nie ścisle tak, jak to wynika z książek B.N. ale tak jak brzmi - czyli dosłownie - akt pomiaru (zdiagnozowania i przedstawienia na jakiejś skali pomiarowej wyniku diagnozy) poziomu wykonania zadania szkolnego |
piotr | 23-11-2002 17:00:44 [#12] |
---|
a może się gość nie pomylił? ocena ma nie tylko oceniać . przede wszystkim ma motywować. może nauczyciel dał jednemu 2, bo mu bardzo zależy na ocenach i w wyniku tego będzie więcej pracował, drugiemu dał 4, bo ten potrzebuje jakiegoś sukcesu żeby uwierzyć w siebie dzięki czemu będzie więcej pracował? |
Stefan Wlazło | 23-11-2002 22:52:13 [#13] |
---|
Panie Piotrze, Oczywiście, tak można, tylko nie mówmy wtedy o obiektywizowaniu oceny, przyjmijmy, że ocena z natury rzeczy jest subiektywna (z czym się zgadzam) i poinformujmy uczniów i rodziców, że stopnie są nieporównywalne,a więc, że u jednego ucznia 4 wedle kryteriów oceniania oznacza, że to bardzo źle jak na jego możliwości, więc musi otrzymać 2 w dzienniku, a u drugiego ucznia, że 2 wedle przyjętych kryteriów oceniania - to na jego możliwości bardzo dobrze i otrzymuje do dziennika 4. Jest Pan w stanie ten "kociokwik" jakoś racjonalnie wytłumaczyć? Czy więc nie lepiej oprzeć się standardy wymagań na dany okres i ucznia informować, które standardy moich wymagań osiągnął, a nad którymi następnymi musi pracować?. Pozdrawiam. Stefan Wlazło |
Danka | 24-11-2002 00:20:34 [#14] |
---|
Piotr, to po co ocenianie zewnętrzne, które juz jest. Po co egzaminy po podstawowce, gimnazjum, matura. Po co oceny na świadectwach. Piszmy tylko opinie, np. ukończył szkołę z wynikiem dopuszczający, pisał sprawdziany na 4 ale stać go na więcej i uchwałą rady pedagogicznej dostaje dop. | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|