Przemyśliwuję sobie i szukam jakiegoś intelektualnego klucza do opisania relacji specjalista od dziecka - rodzic dziecka. Pracuję w oświacie specjalnej i nie do końca jestem pewien czy przekłada to się na całą oświatę. Prezentuję pogląd, że dla specjalisty od dziecka osobą której on pomaga jest nie tylko dziecko, ale i jego rodzic. Inaczej mówiąc rodzic stoi bliżej swojego dziecka niż specjalisty. Przedmiotem oddziaływania specjalisty powinno być nie tylko dziecko (uczeń) ale i jego rodzic. Mówiąc bardzo skrótowo, to specjalista powinien uczyć rodzica właściwego postępowania ze swoim dzieckiem. Nie powinien liczyć na to, że to rodzic stanie obok niego i go wesprze w procesie edukacji, rehabilitacji czy terapii dziecka, bo rodzic sam potrzebuje pomocy. Sytuacja w której to zawodowy pedagog pyta się rodziców: co ma robić (klasa rozrabia - czy macie państwo jakieś pomysły?) wydaje mi się groteskowa. Teraz szukam rozmówców na temat najczęściej popełnianych przez specjalistów błędów wobec rodziców. Czego nie powinno się robić? Myślę o napisaniu 10 przykazan dla specjalistów z najważniejszymi zaleceniami. Może macie jakieś przemyślenia? Na początek link: http://www.pion.pl/forum/phpBB2/viewtopic.php?p=3564#3564&sid=b93e16067d45da3ba4999ba6359250ab |