Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Najmocniej przepraszam wszystkich, |
|
RomanG | 27-10-2002 19:37:08 [#01] |
---|
których uraził rygorystyczny ton moich postów :-)))
Jest to skutek uboczny, najbardziej przeze mnie niepożądany. Wynika być może z nieprecyzyjnego wyrażania przeze mnie myśli.
Szczególnie przepraszam Barlę, której argumenty były dla mnie dotychczas ważkie i dawały mi powód do namysłu. Tym bardziej jest mi przykro, że tak emocjonalnie, nie waham się powiedzieć - z agresją, reaguje ona teraz na moje wątpliwości (bo tylko tak moje wypowiedzi na tym forum traktuję). Coś w moich wypowiedziach - nawet nie wiem, co - musiała odebrać jako atak na siebie, coś musiało ją urazić :-(
Powstało fałszywe wyobrażenie, że chcę dać nauczycielom nie wiadomo jakie prawa, i to kosztem praw ucznia. To nieprawda. Pragnę tylko przywrócić realny wpływ szkoły na proces wychowawczy, który w wielu szkołach jest dzisiaj iluzoryczny, między innymi z powodu niedoceniania dobrych intencji nauczyciela, niemających pokrycia w prawie ograniczeń jego uprawnień, a także nadinterpretacji uczniowskich - skądinąd bardzo słusznych - praw.
Powstało fałszywe wyobrażenie, iż radzę posługiwać się tylko represjami, karami, za nic mając inne metody. Zaprzeczam. W pełni solidaryzuję się z opinią dr. Wlazły:
"Z trudnymi uczniami dawałem sobie radę, gdyż nie dyrektor a pomagali mi pozostali uczniowie , którzy byli zainteresowani działaniem lekcyjnym i nie odpowiadało im to, że ktoś utrudnia pracę. Moim zdaniem, to że mam sojuszników wśród uczniów i razem przeciwstawiamy się przeszkadzającym jednostkom jest najlepszą strategią. Wpierw jednak muszę doprowadzić do tego, że uczniowie chcą się uczyć mojego przedmiotu (...)"
Kara jest ostatecznością! Nie popieram surowości w wychowaniu! Uczeń nie ma bać się nauczyciela!
Tych, którzy odnieśli takie wrażenie, uprzejmie proszę o powtórne przeczytanie moich postów.
Celem moim jest przywrócenie RÓWNOWAGI w polskiej szkole. Stosowania różnych metod wychowawczych, nieobwiniania przede wszystkim nauczyciela za złe zachowanie ucznia. Równowagi, która zagwarantuje, że prawa dziecka nie będą parawanem, za którym kryją się jednostki zdemoralizowane i aspołeczne.
Celem moim jest podniesienie poczucia własnej wartości u tych (bardzo często doświadczonych i odnoszących sukcesy) nauczycieli, którym wmawia się nagle, że wszystko, co przez lata robili, było złe, nagle odmawia im się prawa do stosowania takich metod wychowawczych, które sprawdzały im się przez lata i których nikt im dotychczas nie zabraniał.
Poczucie własnej wartości i przekonanie o własnej fachowości (oczywiście jeśli polega to na prawdzie) jest niezbędne nauczycielom w sytuacjach, kiedy poddawani są zmasowanemu atakowi rodziców, którzy niestety często nie mają racji, często są przewrażliwieni na punkcie własnego dziecka.
Moje wypowiedzi nie miały na celu ataku na kogokolwiek z forumowiczów. Może po prostu inaczej pojmuję dyskusję. Wydawało mi się, że toczymy tu swojego rodzaju pojedynek intelektualny (wywołałem go, bo zależało mi na Waszej pomocy), na argumenty, bez emocji, które niczemu nie służą, bez osobistych wycieczek. Staram się pamiętać, że nie można ocenić człowieka po jego pojedynczych wypowiedziach.
Nie działam przecież przeciw Wam, na miłość boską!
Dążę do tego, aby chronić dobrych nauczycieli i dyrektorów-fachowców przed nieuzasadnionymi oskarżeniami, aby w Polskiej szkole przestała panować przede wszystkim zasada RWD. Aby pedagodzy nie mieli poczucia, że są na co dzień zagrożeni zwolnieniem, bo trudne sprawy z uczniami wynikają prawie codziennie i reakcje nauczycieli trzeba oceniać zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Aby nie bali się wychowawczych reakcji, nawet niepopularnych i zdecydowanych, mimo że mają też własne dzieci, którym trzeba dać jeść.
Aby nauczyciele nie mieli - powszechnego teraz - poczucia, że w najbłachszym konflikcie nauczyciel - uczeń zwierzchnicy zawsze staną po stronie tego ostatniego.
Myślałem, że na moje wątpliwości prawne (i to głównie chodzi o INTERPRETACJE prawa) odpowiecie przykładami z życia: jak to prawo jest faktycznie stosowane, a nie tylko, jak my sobie to wyobrażamy. Nadal czuję pod tym względem wielki niedosyt.
Czuję również niedosyt, bo mało uzyskuję odpowiedzi na GŁÓWNE myśli zawarte w moich postach. Przerzucamy się polemikami na tematy drugorzędne, atakujemy pojedyncze zdania wyrwane z kontekstu.
Nie jestem tu niestety bez winy, czuję się z tym źle, proszę o wybaczenie.
Dzieci trzeba rozpieszczać, okazywać im ciepło, lubić je, szanować ich zdanie i ich niezbywalne prawa. Głównym celem nauczyciela winno być DZIECKO, jego dobro.
Dzieci trzeba rozpieszczać, jednak nie rozpuszczać.
Tym, którzy twierdzą, iż nie potrzebują obrońcy ich praw, poddaję kilka cytatów:
1." Dyrektor liceum szkoły na "życzenie" rodziców grozi mi zwolnieniem gdyż w opini uczniów jednej z klas zbyt intensywnie uczę języka niemieckiego. Żąda ode mnie od zaraz abym "przypodobała" się tym uczniom gdyż w przeciwnym wypadku rodzice napiszą petycje do kuratorium z wnioskiem o zwolnienie mnie ze szkoły. Uczniowie tej klasy są wyjątkowo słabi co potwierdziły testy diagnostyczne a nowa matura przed którą staną już za trzy lata wymaga intensywnej nauki w przeciwnym wypadku uczniowie mogą mieć kłopoty. Dlatego program do nauki języka jest programem intensywnym.
Dyrektor bierze jednak stronę rodziców gdyż ci w przeciwnym wypadku przeniosą swoje dzieci do innej szkoły." (z forum Eduseeka, dzisiaj)
2. "W jednym z opolskich gimnazjów uczeń napastował nauczycielkę, strasząc, że pokłuje ją szpilką. Kiedy znudziło mu się jej ściganie, zapytał kobietę przy kolegach z klasy, czy włosy łonowe ma tak samo rude, jak te na głowie." ("Nowa Trybuna Opolska" z 1 marca br. - zgadnijcie czy i jakie konsekwencje poniósł ten uczeń?)
3. Wycieczka szkolna klasa pierwsza gimnazjum. Nauczycielka "starej daty", więc ciszę nocną ogłosiła i wyegzekwowała prawidłowo: o 22.00. Dwie godziny później robiła kolejny obchód korytarza, zza drzwi pokoju chłopców usłyszała głosy. Jako że była "starej daty", kluczy do pokojów nie rozdała, weszła więc bez przeszkód.
Przy stole siedziało trzech, a czwarty goły z gołą dziewczyną w łóżku.
Zdenerwowała się i powiedziała do tej dziewczyny (bo to ona była u nich, nie odwrotnie): natychmiast ubieraj się i przyjdź do mnie.
Chłopcy na to: zaraz, zaraz, myśmy ją wygrali w karty, ona nigdzie nie pójdzie... (informacja własna)
4. "Wracam prosto z KO (działu prawnego) po doniesieniu kolejnych poprawek do statutu.
UWAGA NA KARY: zdaniem radcy prawnego KO kara w postaci nauczycielskiego ustnego upomnienia ucznia w obecności klasy nosi cechy kary publicznej, a tej nie wolno stosować, gdyż uraża godność ucznia.
Zaproponowałam więc KO następującą procedurę upominania ucznia: uczeń rozrabia w klasie, ja zapraszam go na korytarz (najlepiej w obecności rodzica, żeby nie było podejrzenia o molestowanie), udzielam stosownego upomnienia; wracam do klasy i zapewniam ogólnikowo o zastosowaniu właściwej reakcji na zachowanie ucznia.
Pytam: ile przepisów i jakie złamałam po drodze?"
(nasze forum, 16 IX br., godz. 15.37)
5. "Kilka lat temu zdarzyła się sytuacja, po której we wszystkich szkołach w mieście (na prośbę nauczycieli) zorganizowano spotkania z prawnikami. Prawdę mówiąc, niewiele dały :(
Wycieczka młodzieży 17-letniej. Młoda wychowawczyni, kilka miesięcy pracy. Pierwszy wieczór młódź spędziła "nadużywając", próby opanowania sytuacji nie pomogły (zamknięte od wewnątrz pokoje itd.). Ponieważ pokoje z balkonami, daszki, tarasy itp., wychowawczyni całą noc pilnowała, by "wycieczkowicze" nie zrobili sobie krzywdy. Rano kazała się spakować i wrócili do szkoły - (wycieczka miała być trzydniowa). Wezwani do szkoły rodzice stwierdzili jednym głosem: nie miała prawa przerwać wycieczki. Nie ma dowodów, że młodzież piła alkohol. Brak zeznań świadków, wizyty policji, badania krwi czy choćby zdjęć. Obraża rodziców i młodzież (duża grupa rodziców to prawnicy). Nie miała prawa "walić w drzwi" i żądać wpuszczenia do pokoju o 2. w nocy (dzieci nie mogły się wyspać). Młodzież kiedyś musi się wyszaleć...
Rodzice byli bardzo wytrwali, doszło do zmiany wychowawcy. (sic!)
Prawnicy na spotkaniach w szkołach później tłumaczyli: policja wzywana przez nauczyciela przyjedzie tylko w przypadku zagrożenia, nigdy - by potwierdzić fakt wypicia alkoholu. Nie wolno przeprowadzać żadnych badań krwi, testów narkotykowych itd. Nauczyciel, który wejdzie w nocy do pokoju, może zostać oskarżony o molestowanie. Nie wolno zrewidować plecaków.
Pytam więc, co wolno? Jeśli odpowiadam za zdrowie i życie uczniów, a nie zechcą się któregoś dnia zachować rozsądnie, co mogę?
To pewnie nadmiar starczej wyobraźni, ale boję się, że kiedyś mi się może zdarzyć taka noc, jak tej dziewczynie... I mogą mi się zdarzyć tacy rodzice..."
(nasze forum, 15 września 2002 r. godz. 15.00)
6. "Zazdroszczę takiego rzecznika. Nasz, podsumowując któryś rok pracy, zebrał i przedstawił dyrektorom szkół listę spraw, które nie odpowiadają młodzieży w poczynaniach szkół - nauczycieli. Było tam między innymi, że: nauczyciele nie pozwalają palić, że każą nosić na wych. fiz. białe koszulki, że każą mieć podręczniki i zeszyty itp. Nie wiem, może nasz rzecznik nie miał poważniejszych spraw na głowie. Zwróciliśmy się jako szkoła kilkakrotnie do rzecznika o pomoc w sprawie dziecka i okazało się, że to my jesteśmy najbardziej winni - nie rodzice, których naszym zdaniem los dziecka niewiele interesował - tylko my, którzy staraliśmy się pomóc. Pani rzecznik w swojej pracy założyła sobie, że szkoła jest be, dzieci są cacy. A sami wiemy, że prawda jest gdzieś pośrodku, a każda sprawa jest inna."
(nasze forum, 27 listopada 2001 r. godz. 6.23)
Uprzedzam wątpliwości: nie roszczę sobie prawa, by pomagać w jednostkowych przypadkach, szczególnie tym, którzy sobie tego nie życzą.
Patologia obwiniania nauczycieli i ograniczania w praktyce ich praw rozwinęła się jednak za mocno. Potrzeba tu rozwiązań systemowych.
Pochlebiam sobie, że walcząc o nie, walczę o poziom polskiej szkoły.
Bo szkoła NAUCZYCIELEM stoi. |
Alfred | 29-10-2002 07:41:13 [#02] |
---|
Tak trzymaj.. I za co przepraszasz Romanie?.. Pisz Bracie co chcesz i jak chcesz.. gdyż nie jesteś w stanie, tak oceniam, pisać bzdur.. Pozdrawiam. |
piotr | 29-10-2002 08:13:45 [#03] |
---|
popieram może oponenci powiedzą co zrobić z uczniem gimnazjum, który na prawie każdej lekcji obraża nauczycielkę?? Co zrobiłaby Barla gdyby uczeń mówił do niej ty ...?? Dodam tylko, że rodzice nie zrobią nic w tej sprawie? Jak prowadzić lekcje w tej klasie? Nie każdy przypadek da się wyleczyć tłumaczeniem |
RomanG | 29-10-2002 11:57:01 [#04] |
---|
Dzięki :-))) Każdemu potrzebne słowa otuchy.
Dziękuję też za słowa poparcia kierowane na priva. |
beera | 29-10-2002 13:07:27 [#05] |
---|
Ciekawe po co komu... Podejmowanie tu prawie głosowania "kto ma rację" Jak sądziłam, chodzi o dyskusję, a tu naraz okazuje się, że argumenty, ktore wytaczamy są opowiedzeniem się po którejś ze stron. Martwi mnie taka postawa w nas. Moim zdaniem nic tu nie jest jednoznaczne, nie jest białe, czy czarne. Świat składa się z różnych odcieni. Warto je chcieć zobaczyć. Często dysutując przedstawiamy przypadki skarajne i tak rozmawiamy wsparci o przeciwległe ściany, a chyba więcej osiągnelibyśmy na srodku pokoju. .......... I poza wszystkim- nawet jeśli nie zgadzam się ze wszystkim, co piszesz, przedstawiając odmienny pogląd zmuszasz mnie do myślenia :-) I niech tak będzie. Ja mówię OK :-))) |
Małgoś | 29-10-2002 18:05:48 [#06] |
---|
Piotrze, w sprawie obrażanej nauczycielki: przede wszystkim zbadałabym czy uczeń w ten sposób odnosi się do wszystkich n-li, bo jesli tylko do tej jednej, to przyczyna nie tkwi w uczniu, ale w ....nauczycielce. Tak głoszą podstawowe zasady atrybucji. W renomowanym LO podczas lekcji, anglista do odpytywanej uczennicy: Co, martwią cię małe cycki? Nie bój się jeszcze ci urosną. Czy prawo chroni uczennicę? Nie, bo uczniowie nie są wiarygodnymi świadkami dla dorosłych. Wczoraj, dyrektor jednego z LO utrudniał uczniom wyjście na pogrzeb kolegi z klasy, a biologiczka w tym dniu nieugięcie przeprowadziła zapowiedziany sprawdzian. Kilka uczennic zareagowało histerycznie. Oni mają po 16 lat...nikt im nie próbował pomóc, tłumaczyc, uciszyć emocje. Nasza szkoła... To rzeczywiscie totalna bezradność wychowacza nauczycieli... Można tworzyc i mnożyć coraz bardziej wyrafinowane kary...dzienniczki uwag, zeszyty uchybień, prace społeczne, stawianie w kącie, wyrzucanie za drzwi, zaklejanie ust taśmą, noszenie papierowych oślich uszy, klęczenie na grochu, gazetki, których nikt nie czyta, karać pracą i dodatkową obecnością w szkole ...tak żeby nas znienawidzili My ich wychowujemy..sobą. Uczeń obraża najczęściej tych, którzy obrażają jego (tylko słowa są inne). Uczeń to nie istota z kosmosu..obca, zła, i czyhająca na nasze słabości. To KTOŚ, kim my byliśmy ..ja miałam szczęście, bo uczyli mnie głównie wspaniali nauczyciele, ale gdybym trafiła na paru typu ...anglista "od cycków"...? Kto wie? |
Marek z Rzeszowa | 29-10-2002 21:16:41 [#07] |
---|
Małgosiu! Zacytuję : przede wszystkim zbadałabym czy uczeń w ten sposób odnosi się do wszystkich n-li, bo jesli tylko do tej jednej, to przyczyna nie tkwi w uczniu, ale w ....nauczycielce. Tak głoszą podstawowe zasady atrybucji. Czy to jest usprawiedliwienie zachowania ucznia? Jeśli tylko do Tej nauczycielki to zmienić nauczycielkę? Dla mnie to pedagogiczna PARANOJA Marek |
RomanG | 29-10-2002 21:17:19 [#08] |
---|
Niektóre uwagi Gosi są godne zastanowienia "Można tworzyc i mnożyć coraz bardziej wyrafinowane kary...dzienniczki uwag, zeszyty uchybień, prace społeczne, stawianie w kącie, wyrzucanie za drzwi, zaklejanie ust taśmą, noszenie papierowych oślich uszy, klęczenie na grochu, gazetki, których nikt nie czyta, karać pracą i dodatkową obecnością w szkole
...tak żeby nas znienawidzili"
Zaklejanie ust taśmą - nie!
Noszenie oślich uszu - nie!
Nikt tego nie postuluje.
Ale meritum, jak sądzę, jest gdzie indziej. Wydaje mi się, że Gosia w ogóle nie wierzy w coś takiego jak kara, odpokutowanie win, naprawienie wyrządzonego zła, zadośćuczynienie...
Praktyka dowodzi, że są to metody skuteczne i nie prowadzą to tego, że dziecko znienawidzi osobę dorosłą, pod kilkoma wszakże warunkami:
1. Kara jest sprawiedliwa, stanowi odpowiedź na faktycznie złe zachowanie dziecka.
2. Kara jest adekwatna do przewinienia.
3. Stosowanie kar jest równoważone przyjaznym podejściem do ucznia. Dziecko wie, że jest akceptowane, a nieprzyjemności będzie miało wyłącznie wtedy, gdy się źle zachowa.
4. Nauczyciel przywraca przyjazne stosunki, gdy wina została odpokutowana, a zachowanie ucznia wróciło do normy.
Gosia nie bierze jednak pod uwagę, że dziecko w życiu potrzebuje "przewodnika", kogoś, kto w razie czego zawróci go ze złej drogi. Kogoś trzymającego pewnie ster, kto w razie czego obroni przed przemocą ze strony innych dzieci.
Stawianie granic jest oznaką miłości i dzieci doskonale o tym wiedzą. "Gdybyś mnie kochała, nie pozwalałabyś mi na wszystko" - jak powiedział kiedyś dorosły już chłopak z wyrzutem do swojej matki.
Dzieci chcą, aby ktoś mądrzejszy kierował ich życiem, paradoksalnie jednak prowokują trudne sytuacje, aby na to prawo do przewodzenia dorosły sobie zasłużył.
"przede wszystkim zbadałabym czy uczeń w ten sposób odnosi się do wszystkich n-li, bo jesli tylko do tej jednej, to przyczyna nie tkwi w uczniu, ale w ....nauczycielce. Tak głoszą podstawowe zasady atrybucji"
A może to wspaniała nauczycielka, tylko powinna uczyć w dawnych czasach? Kiedy jeszcze sprawy nie były postawione na głowie, kiedy dziecko miało obowiązek odnosić się kulturalnie nawet do przysłowiowego głupka wioskowego, bo w razie czego miało z dyrektorem przeprawę?
Może to wspaniała i oczytana kobieta, za miękka jednak, by uczyć w szkole, w której uczeń spyta jej bezczelnie na lekcji, czy włosy łonowe ma tak samo rude jak te na głowie? I nawet poskarżyć nie ma komu, bo dyrektor wycedzi przez zęby: Droga Koleżanko, pani jest nieudolna! Inni nauczyciele nie mają takich problemów (dlaczego jesteś taki niegrzeczny? popatrz na swojego brata, jak ładnie potrafi się bawić). Innych nauczycieli uczniowie się boją, bo jak trzeba, nie wahają się zrobić niezapowiedzianej kartkówki, wziąć do odpowiedzi, dać dodatkowej pracy domowej albo tylko spojrzeć na ucznia takim wzrokiem, że mu się natychmiast odechce wygłupów.
A ta pani nie stosuje takich metod. Wierzy, że prawda zwycięży, że w głębi duszy uczniowie są dobrzy i że po latach może zrozumieją.
Tylko kiedy usłyszy coś takiego od ucznia, a dyrektor ją obarczy winą, płacze nocami w poduszkę i zastanawia się, czy to jest na pewno jej życiowe powołanie.
"Uczeń obraża najczęściej tych, którzy obrażają jego"
Gosiu, w jakiej Ty szkole uczysz, na jakim Ty świecie żyjesz?
"Kilka uczennic zareagowało histerycznie. Oni mają po 16 lat...nikt im nie próbował pomóc"
Do sedna nie chcę dochodzić, bo nie znam sprawy. Czasem jednak właśnie mocne "Weź się w garść!" jest najskuteczniejszą terapią. Nauczyciel to nie psycholog, a roztkliwianie się nad uczniem (niekiedy, powtarzam) prowadzi do rozmemłania i nieumiejętności radzenia sobie z życiowymi wyzwaniami.
W 2000 roku na Opolszczyźnie był głośny wypadek śmiertelny na wycieczce szkolnej. Pijana dziewczyna spadła z drugiego piętra, przechodząc do chłopaków po gzymsie.
Policja zbadała alkomatami, większość uczestników wycieczki była pijana.
Rano przyjechali dziennikarze. Młodzież siedziała na ławkach i witała ich wulgarnymi gestami i słowami: Sp... stąd! Czego tu szukacie?!
Za młodzieżą ujął się młody nauczyciel:
- Zostawcie tę młodzież w spokoju! Oni właśnie stracili swoją koleżankę i są w szoku!
Cóż za empatia, prawda? Takich nauczycieli nam potrzeba w polskiej szkole. Kiedy już te stare nieudolne zgredy odejdą na emerytury, w naszym szkolnictwie dojdą do głosu takie prężne , młode wilczki.
Ach, jakaż wtedy szkoła będzie dla ucznia przyjazna! Zlikwidujemy kartkówki, klasówki, wystawianie ocen, uczeń będzie sam mógł zdecydować, czy chce przyjść na lekcję, czy nauczyciel zasługuje na jego obecność, damy sobie spokój z odpytywaniem... Europa pełną gębą!
Ach, rozmarzyłem się. Pewnie do tego nie dojdzie. Już Mrożek powiedział:
Wy nam mówicie: Europa. A tu, co postawimy mleko na kwaśne, skądeś wyłażą garbate krasnoludki i szczają nam do garnków.
Nie martw się, Gosiu. Garbatych się wyrżnie i świat odzyska piękno. |
Małgoś | 29-10-2002 21:26:06 [#09] |
---|
Marku, nikogo nie usprawieliwiam, ale sytuacja szkolna ..każda ..ma swój kontekst. Reagowanie na samą sytuację z pominięciem kontekstu to brak profesjonalizmu i wręcz ignorancja. Nauczyciel czy dyrektor szkoły to nie EGZEKUTOR i SĘDZIA ale pedagog i wychowawca. On musi widzieć nie tylko skutki, ale i przyczyny. Mam wrażenie, że PRANOJĄ jest upatrywanie przyczyn patologizacji zachowań młodzieży szkolnej tylko w samym uczniu przy zupełnym pominięciu oddziaływań ze strony NAS dorosłych. Czy naprawdę uważasz, że każdy n-l to porządny człowiek i dobrze nastawiony do swej pracy fachowiec? Wsłuchaj się w to , co mówią o szkole uczniowie... ci dobrzy i ci źli. |
Marek z Rzeszowa | 29-10-2002 21:40:14 [#10] |
---|
Ale w dalszym ciągu nie rozumiem. Pomijam nauczyciela - to sprawa pomiędzy nim a dyrektorem. Pracownik - pracowdawca. Ale przeciez to uczeń jest podmiotem - więc: dobrze robi wykorzytsując słabość nauczyciela? Czy fakt, że nauczyciel jest kiepski usprawiedliwia naganne zachowanie ucznia?. No i w końcu jak postępowaćw takich przypadkach? Stwiedzić: trudno magister Iksinski to kiepski nauczyciel, więc ty się Jasiu nie przyjmuj i dalej chlaj wódę na wycieczce, ćpaj, przychodź do szkoły w topless... To przecież wina Iksińskiego Marek |
Małgoś | 29-10-2002 21:49:48 [#11] |
---|
Romanie, wybacz, ale ponosi Cię potok własnych słów. Mam wrażenie, że się upajasz nimi, tak bardzo, że zatracasz rozeznanie w tym co ktoś twierdzi, a tym jak Ty to czytasz. Nie wierzę w skuteczność kar, gdyż wszelkie dostępne mi badania psych. i pedag. prowadzone od lat jednoznacznie dowodzą, że jest to metoda nieskuteczna, wręcz w wielu przypadkach, zwiększająca ryzyko zachowań niewłasciwych. I tylko to jest prawda w Twoim poście - reszta to zwykłe nadużycie i nadinterpretacja - manipulacje niedopuszczalne tam, gdzie celem jest wymiana poglądów. Poza tym mieszasz kary z konsekwencjami! Zadośćuczynienie nigdy nie jest karą - to akt wręcz kojący wyrzuty sumienia u jednostek psych. zdrowych (choc niekiedy bładzących). Nigdy nie krytykowałam wskazywania winowajcom sposobów naprawienia szkód. Więc pohamuj swoje pseudoparafrazy moich opinii. Tak sie nie dyskutuje. A'propos czasów...ta wspaniała (ale w dawnych czasach) n-lka ...może dziś to poprostu sztywność, brak elastyczności i niereformowalność...Bidula, która nie zauwazyła, że świat się zmienia, a zadaniem szkoły jest uczyć m.in. jak ...wpasować się w ten zmienny swiat, tak by zachowac wartości własne i umieć tez coś niecoś w tym świecie zmienić na lepsze. Końcówki Twojej ostatniej wypowiedzi ...wybacz, ale nie będę komentować mimo kilku wołaczy "Gosiu". Mimo wszystko dzięki. Uświadamiasz mi wyraźnie, co powoduje, że uczniowie coraz bardziej pogardzają szkołą i nauczycielami. |
Małgoś | 29-10-2002 21:56:25 [#12] |
---|
Jeśli Iksiński jest kiepski, to nie pozwalam mu wyjeżdżać na wycieczki z uczniami,nie przydzielam mu wychowawstwa, zwalniam jesli to możliwe, a wobec Jasia podejmuję działania (działania, a nie same kary!). W podanym przez Marka przykładzie - działania wręcz terapeutyczne (przy zaangażowaniu specjalistów). |
Majka | 29-10-2002 22:02:18 [#13] |
---|
wybaczcie dygresję :-) I pomyśleć, że od paru lat marzę, by choć rok bez wychowawstwa... Nie wiedziałam, że to kara dla nauczyciela :-)) |
Mariola | 29-10-2002 22:03:58 [#14] |
---|
Majka wyjęłaś mi to prosto z ust :-) |
RomanG | 29-10-2002 22:06:51 [#15] |
---|
No dobrze, przepraszam :-)) Od dawna, jak ze mną dyskutujesz, miałem wrażenie, że to właśnie Ty tracisz rozeznanie w tym, co ja twierdzę, a tym, jak Ty to czytasz.
Masz rację jednak, nie powinienem odpowiadać tym samym, nawet jeśli odniosłem takie wrażenie.
Zachowałem się nieelegancko, przepraszam. |
Marek z Rzeszowa | 29-10-2002 22:08:10 [#16] |
---|
I tu się Tobą zgadzam Małgosiu. DZIAŁANIA Problem polega na tym jakiego typu działania podejmiesz. Czy, usprawiedliwiając jego zachowanie ignoracją nauczyciela, potraktujesz go pobłażliwie; czy, stosując zasadę sprawiedliwości i proporcjnalności, wymierzysz mu karę za niewłaściwe zachowanie, a następnie podejmiesz działania profilaktyczne (a może ma pozostać bezkarny?). Mam nadzieję, że nie ograniczy sie to do tradycyjnego "kółeczka" i "gadki szmatki" którą oni uwielbiają (uwielbiają, bo spływa po nich jak "po psie" a oni zostają sobą). A problem Romana, to: jaka to ma być kara? Czy nauczyciel, dyrektor mają w rękach odpowiednie narzędzia (czyli np. zestaw kar zgodnych z prawem szkolnym)?
Marek |
RomanG | 29-10-2002 22:10:58 [#17] |
---|
Mamy, Marku Możemy robić to, co rodzice, wzorować się na wszystkich opisanych w literaturze metodach wychowawczych, prócz naruszania nietykalności cielesnej.
I nie musimy słuchać wizytatorów, edukatorów i innych mądrali, którzy twierdzą, że właściwie wszystko jest zabronione. |
Małgoś | 29-10-2002 22:30:04 [#18] |
---|
Nie, Marku, nie w tej kolejności. Najpierw działania, potem kary, aż do skreślenia z listy uczniów włącznie. Ale kary ...tylko statutowe. Ich logika i nieuchronność czasem dość skutecznie eliminują niewłaściwe zachowania. Nie ukarałam uczennicy, która zatruła się wódką na wycieczce. Wezwałam pogotowie i rodziców. Jak mogłam ukarać dziewczynkę, choć zrobiła cos nagannego, jesli jej rodzice własnie postanowili się rozejść, a matka telefonicznie uzgadnia z nią kolor tapet w nowym domu? Minął rok, rodzice po szoku "wycieczkowym" postanowili zostac razem, a ich córka jest dziś pilną, chwaloną za zaangażowanie uczennicą. Nie chce mi sie opisywać jak postępujemy w przypadku narkotyków (to dość zmudna praca) czy nikotynizmu (szkoła jest objęta totalnym zakazem palenia papierosów). Z roku na rok stosujemy coraz mniej kar, zwiększamy różnorodność nagród. Gdy pojawiają się np. osoby uzywające narkotyków ....mówi się o tym otwarcie. To uczniowie o tym mówią, bo oczekują pomocy (nie kar!). I ją otrzymują. Możecie mi wierzyć lub nie, ale dlatego tak zażarcie nie zgadzam się z Romanem, bo mnie się sprawdziła koncepcja szkoły, w której system wychowaczy nie opiera się o drobiazgowy rejestr kar. Tak kiedyś było ...na szczęście to przeszłość |
Marek z Rzeszowa | 29-10-2002 22:43:19 [#19] |
---|
I tu się z Tobą w całości zgadzam. Indywidualne podejście do każedo dziecka, do każdego przypadku. Ale Ty wybierasz przypadki skrajnie w "lewo". A Roman podał kilka przypadków skrajnie w drugą stronę. Gdy zachowanie ucznia jest patologiczne do granic zrozumienia. Może to kwestia środowiska. Inaczej pewnie potraktujemy dziewczynę z dobrej rodziny, uczęszczającą do renomowanej szkoły, która swoje problemy rodzinne uzwenętrznia w złym zachowaniu, a inaczej faceta-kibola i rasistę z zawodówki, który wyładowuje nadmiar energii na słabszych, który podkręca się piwem i prochami, którego filozofią życiową jest walenie w mordę murzynów, żydów i cyklistów, którego głównym problemem intelektualnym jest dobór szalika odpowiedniego do drużyny, której kibicuje; komu dać w mordę, a kogo potraktować bejsbolem? Jego też... "w kółeczko"? Pewnie mówimy o innych szkołach, innych dzieciach, innych nauczycielach i rodzicach... Niestety w Polsce są i tacy, i tacy. Marek |
Małgoś | 29-10-2002 22:57:47 [#20] |
---|
Ale przecież te kibole, rasiści też ulegają jakimś autorytetom...nie tylko gdy strach przed karą. I chyba tacy sie nie rodzą - w szalikach i metalem okutych butach. I nie stają sie tacy z dnia na dzień. Kto powinien zauważać, że coś nie tak się dzieje z systemem wartości dziecka? Kto powinien wkraczać, gdy jest jeszcze szansa na uratowanie go przed kultem przemocy, chamstwem itd? Kto powinien się nauczyć jak działać profilaktycznie? Jesli wtedy wytoczy się ciężkie kary lub szykany, to szybko wychowamy sobie kolejne zagrożenie dla ładu w szkole. |
Marek z Rzeszowa | 29-10-2002 23:11:06 [#21] |
---|
Tylko, że oni... te bejsbole już teraz stosują. Już teraz piją, ćpają, biją, tną, dewastują. To ich też tylko "w kółeczko"? Przecież jedną z podstawowych zasad profilaktyki przestępstw (przecież te ich zachowania nie są niczym innym) jest nieuchronność kary. Profilaktyka tak, owszem - ale tam gdzie nie ma przestępstwa i patologii na granicy przestęstwa. Mierzmy rzeczy właściwymi miarami. Zagrożenie - profilaktyka, przestępstwo, patologia - kara. Marek |
Gaba | 30-10-2002 06:37:49 [#22] |
---|
Smutne to wszystko brak ostrości spojrzenia, "definiowanko" - żonglerka słowna... ale to tylko chyba powierzchnia.
Dziękuję Wam za tę dyskusję. Jest bardzo ważna dla mnie.
Nie lubię kar. Nie zmienia to faktu, że je ostatnio wreszcie zastosowałam. I nie jest mi z tym fajnie. Jestem absolutnie przekonana do działań - ZERO TOLERANCJI< ZERO PERMISYWIZMU, zero trzymania sprawców za rączkę i przynoszenia TV do celi.
Bałamucenie Romanie polega na tym, że niektórzy są bardziej papiescy niż papieże.
Gdy jakiś tam przestępca popełnia przestępstwo, to organ władzy sądowniczej - określa tryb orzeczenia kary, może(!!!) zastosować karę z podaniem do publicznej wiadomości.
Dojdzie - zobaczycie do napisania nowego kodeksu karnego szkolnego - za szurnięcie ucznia - pogrożenie palcem, uderzenie kolegi w nos to dzienniczek (ale uwaga nie większa niz 3 linijki), skopanie kolegi rozmowa relaksująca.... podduszenie - pisemna infomacja p. pedagog, okaleczenie - pismo p. dyrektor, połamanie ... pismo p. pielęgniarki
Bawiłam się kiedyś w prawo przez dwa lata... i wydawało mi się tamto coś zwane system prawnym jaśniejsze.
Podanie do publicznej wiadomość ma wiele funkcji - wyjaśnia motywację działania organu karzącego, ma funckję wychowawczą - ostrzegawczą i straszącą, podaje warunki, kiedy tak się dzieje, że ma miejsce naruszenie prawa.
Kara nie tylko należy do osoby sprawcy, ale jest własnością publiczną.
Ukarałam dwie dziewczynki naganą dyrektora bez podania do publicznej widomości - jedna notoryczna złodziejka, zniszczyła świeżowymalowaną ścianę. Humanitaryzm tej kary polega na oszczędzeniu jej cierpnienia (wstydu), ale następnym razem powiem za co.
Druga pół szkoły starszy, sprowadza element - ostrzeżenia nie pomogły, musiała interweniować policja, służby kryminalne, gdyż zachodzi podejrzenie, że dziewczynka przygotowuje porwanie. Dobro sprawy wymaga, by sprawca nie wiedział wszystkiego. Została ukarana za część czynów, wystarczająco były wstrętne. Za resztę ukarze sąd, który zapewne weźmie pod uwagę, że zastosowano kary niższego rzędu, a te nie spełniły funkcji wychowawczej.
Mnie uczono, że to sie nazywa hierachią prawną.
Ukarałam 4 chłopców
- bicie i katowanie maluchów (maluchy muszą wiedzieć, że szkoła się nie zgadza na takie działania, że są bezpieczne, że jest tzw. dobry dorosły, który wprowadza ład)
- powieszenie kolegi (takie najprawdziwsze powieszenie)
- ubliżanie, rozpowszechnianie pornografii (szkoła jest strażnikiem norm, a nie dzielenia włosa na czworo).
Prawa sprawców do humanitarnego traktowania są częścią systemu, prawo dyrektora do karania drugą (Romku, bzdur ci naopowiadano w tym KO, idźże to jakiegoś prawdziwego prawnika), a obowiązek chronienia ofiar i zadość uczynienie (kolejna funkcja kary) to sprawy następne.
Co moi ukarani zrobią - wyjścia są zawsze dwa, albo nabiorą respektu, albo nie. Jeżeli tak. Okey. Jeżeli nie - trudno, ja pomagać łobuzom nie mam zamiaru. Ściemniają tak gagadki, że to godne podziwu.
- ta dyskusja jest jedną z najważniejszych rozmów prowadzonych u nas na forum. Prosze o więcej. Śledzę. |
Ewa z Rz | 30-10-2002 06:50:48 [#23] |
---|
Wydaje mi się, Problem leży gdzie indziej... Mianowicie każdy z nas inaczej rozumie pojęcie kary/nagrody. Należaloby zacząć od definicji tegoż. Jest taka teoria zarządzania, w której zakłada się niestosowanie ani nagród ani kar. I ona działa! Ale pojecie nagrody/kary jest tam dokładnie zdefiniowane. Nie ma mowy o nagrodzie/karze, gdy dotyczy wszystkich, w tych samych z góry ustalonych okolicznościach, w ten sam z góry ustalony sposób i z tych samych, z góry ustalonych przyczyn. No i ważne jest by i kary i nagrody traktować w pełnej równowadze - czyli jeśli nagradzamy to i karzemy, a gdy nie ma kar to i nie ma nagród. |
Barla | 30-10-2002 07:00:21 [#24] |
---|
Piotr Powiedziałabym, że mam inne zdanie na ten temat. A jakie działania podjęła nauczycielka (rozumiem oprócz rozmowy z rodzicami, którzy nie reagują)? |
Gaba | 30-10-2002 07:03:03 [#25] |
---|
Ewcia, jaśniej - brzmi interesująco! | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|