Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Dotykanie uczniów w gimnazjum... |
|
RomanG | 06-10-2002 11:57:37 [#01] |
---|
jako jeden ze sposobów okazania im swojego przyjaznego nastawienia.
Wywołałem niedawno interesującą dyskusję na ten temat w gronie nauczycieli gimnazjum. Wszystkim od razu kojarzy się to wyłącznie z molestowaniem :-)
W tym roku na koloniach miałem ciekawe na ten temat obserwacje. W mojej grupie, w której byłem wychowawcą, były same dziewczynki, w wieku 10-14 lat. Szybko się polubiliśmy, starałem się byc dla nich jak ojciec. Po kilku dniach te młodsze same przychodziły się przytulić, albo żeby ponosić je na barana (tym, którym się "kojarzy", od razu powiem, że odbywało się to w dzień i w miejscach publicznych, przy świadkach).
W grupie były również dwie wyrośnięte 14-latki (jedna wyższa ode mnie).
Kiedyś na plaży (zastrzegam, byliśmy nie w strojach kąpielowych, lecz w normalnych ubraniach) obległy mnie wszystkie te młodsze, a dwie starsze stoją z boku i patrzą. Nie wiem, coś chyba wyczułem, bo zażartowałem: chodźcie, chodźcie, duże dziewczynki też potrzebują się przytulić. Nie sądziłem, że wezmą to poważnie, ale one podeszły szybko do nas. Po chwili cała grupa się obejmowała.
To "duże dziewczynki też potrzebują się przytulić" wziąłem chyba - dokładnie nie pamiętam - z "Jak być bohaterem dla swoich dzieci" McDowella, gdzie radzi się ojcom, aby nie rezygnowali z dotyku, jeśli dziecko go chce i potrzebuje.
Moje twierdzenie, że nauczyciel/ka nawet w gimnazjum może czasem subtelnie ucznia dotknąć (żartobliwy kuksaniec, lekkie położenie ręki na ramieniu, zmierzwienie czupryny, czasem objęcie za ramiona - przy braku jakichkolwiek innych oznak, że celem może być "coś więcej", przy zachowaniu zasady, że nie traktujemy tak tylko wybranych uczniów, pupilków, ale dajemy swoją przyjaźń wszystkim, także tym społecznie niakceptowanycm, w miarę po równo), wywołało burzliwą dyskusję.
Nauczyciele, szczególnie mężczyźni, się po prostu boją.
Ciekaw jestem, jakie jest Wasze zdanie na ten temat, jakie według Was są kryteria pozwalające odróżnić molestowanie od zwykłego okazania przyjaźni, miłości, akceptacji...
P.S. Długo się zastanawiałem, czy nawiązywać do mojej poprzedniej wypowiedzi (może faktycznie nieco zbyt ostrej), po której dotknął mnie Wasz ostracyzm :-)
Czy próbować jeszcze udowadniać, że nie jestem wielbłądem?
Mała uwaga tylko:
Nie napisałem, że STOSUJĘ metody obrzydzania uczniom szkoły, restrykcji, po których dziecku odechciewa się do niej chodzić. Napisałem wyłącznie, iż mógłbym, gdybym chciał i uczeń o tym wie. Objawia się to widoczną pewnością siebie, postawą, tonem głosu, wyrazem twarzy ("Jak zapewnić dyscyplinę, ład i uwagę w klasie" Robertsona). Jest to raczej "nacisk interpersonalny" (tamże). Dlatego też odda mi nóż, nie muszę wzywać policji i rodziców, nie muszę również podejmować ŻADNYCH INNYCH DZIAŁAŃ. Tego chyba wymaga się od wychowawcy: aby skutecznie radził sobie sam, nie naruszając praw dziecka, stojąc jednak przede wszystkim na straży praw tych porządnych członków szkolnej społeczności, chroniąc ich przed zagrożeniami i przemocą.
Lecz cóż! Jeśli nie oceniacie moich poglądów na podstawie wszystkich dotychczasowych postów, lecz jednego wybranego, przyjmuję to z pokorą. W przyszłości postaram się dobierać lepszą formę dla wyrażenia swych intencji.
Baczcie jednak, aby nie zmierzać w tym kierunku, jaki według Susan Sontag ("Wysokie Obcasy" - jeden z niedawnych numerów) panuje obecnie w Stanach.
Ponoć tam, jak tylko wyrazisz jakąś myśl niepoprawną politycznie, np. opowiesz się za karą śmierci, nie będą z tobą polemizować, przekonywać cię, mówić "Aleś facet zasolił! Nie masz racji, bo..."). Pokiwają głowami, a potem ...nie wybiorą cię nawet na kierownika publicznego szaletu. |
Marek Pleśniar | 06-10-2002 12:36:51 [#02] |
---|
hmm bardzo lubię dzieci i chetnie bym pogłaskał któreś po głowie, ale... uważam, że to nieprofesjonalne, wbrew zasadom. co nie oznacza że kiedykolwiek ostro zareagowałem widzac jak nauczycielka kogoś przytuli czy pogłaszcze. Nie dajmy sie zwariować. Nalezy bronić nauczyciela który wykazał sie ludzkimi odruchami. Są rózne sytuacje. Czasem dzieciak płacze, czasem ma problem - jesteśmy wychowawcami i musimy zachować sie adekwatnie do sytuacji, po ludzku. Jestem też przeciwnikiem politycznej poprawności - bo nie lubię udawania uczuć. Sami jednak nie rozpowszechniajmy działań wbrew sztuce. A dlaczego nieprofesjonalne? To proste. Gdy nauczyciela ktoś oskarży o molestowanie dziecka, dotykanie i podejrzane gesty - tak waśnie powiem: "sam pan sobie winien - był pan nieprofesjonalny - dał pan pole do działań podejrzliwym". Nalezy przewidywać. A przytulić mozna własne dziecko. Dobrze mu zrobi - bo my nauczyciele czesto zaniedbujemy swoje dzieciaki, zajmując się cudzymi. Można być serdecznym i ciepłym nawet przez telefon czy email:-) Nie jest wiec tak, ze brak kontaktu fizycznego nas ograniczy. |
Małgoś | 06-10-2002 14:20:05 [#03] |
---|
Kiedyś na treningu interpersonalnym dla pedagogów przeżyłam ciekawe doświadczenie. W jednym z ćwiczeń mieliśmy sobie okazywać pozytywne, ale autentyczne uczucia w sposób który nam pasuje. Jedna z pań - pulchna, bezpośrednia blondynka, łatwo nawiązująca kontakt na moją próbę dotknięcia (powitania) odsunęła się - w sytuacji prawdziwej nie zrobiłaby tak. Przez moment było mi przykro. Potem rozmawiałyśmy o tym. Otóż ona w swoim życiu często spotyka sie z dotykaniem (bez podtekstów - takim przyjaznym) ze strony otoczenia - bo ma życzliwą powierzchowność, jest cieepła i otwarta, ale ona tego ...nie lubi. To ją drażni, jej granice najbliższego kontaktu są dość szerokie. Robiłam potem w szkole na zajęciach psycholog. takie ćwiczenia - dzieci oznaczały swoje granice kontaktu dotykowego. Nawet nie przypuszczałam jak wielu uczniów nie lubi naszego dotyku. Traktują to jak przejaw władzy z naszej strony - "bo wam wszystko wolno..nawet dotykać, zbyt blisko podchodzić". Nie potrafią jednak ...odmówić. Gdy zbyt blisko sie przysuwamy - w obronie..np. spuszczają wzrok. Dużo mnie to nauczyło...już nie dotykam. A jeśli to najwyżej dłonią ramię, ale przy odsuniętym ciele ... to już mój odruch. Ja też nie lubię "tych zbyt bliskich", poklepujących, zaglądających nachalnie w oczy, gładzących dłoń, lub łapiących za ramiona - to mnie drażni i zniechęca do takich osób. Ale ja juz potrafię to okazać nieagresywnie. Dziecko nie potrafi...więc lepiej nie dotykajmy. Lepiej wyrażać sympatię uśmiechem, słowem, zainteresowaniem, pomocą, itp. Na dotyk mogą sobie pozwolić osoby super wrażliwe na ledwo dostrzegalne sygnały od innych. |
Gaba | 06-10-2002 14:34:01 [#04] |
---|
Kiedyś mam wrażenie, że było wszystko normalniejsze - dotyk nazywał się dotyk. Podanie dłoni podaniem dłoni, a braterskie klepnięcie w plecy braterskim klepnięciem.
A teraz... co sobie pomyśli, ach to może molestowanie... bardzo nawet sami nauczyciele żartują sobie, świetnie, że śmieją się też uczniowie - z molestowania po amerykańsku. Ale jednak trzeba być czujnym.
Teraz to zaraz podteksty... sama je mam, bo zanim się maleństwo nauczy czytac, już wie "ze ma dyslekcję, ze jest nelwowe, a ten dotyk jest złym dotykiem, ono sobie nie zyczy i prosę do mnie nie mówić "kocię" ".
I... trudno trzeba się pożegnać z tą pierowtną niewinnością, bo zbyt wiele dzieci zostało skrzywdzonych przez dorosłych... ale oduczanie kontaktu "cielesnego" jest bolesne dla dorosłych... ji dla dzieci. Już nie ma dzieci wdarpujących się na kolana, jakże mało ludzi podaje sobie dziś dłoń, jakże mało matek przytula... jakże rzadko nasi młodzi mężczyźni walą się przyjaźnie po plerach - cześć brachu...
To już nie to. Trudno. Ja sama nie należę do wylewnych osób. Wszytsko mi się kojarzy.
I bardzo cenię sobie naszego woźnego, że pielęgnuje stary męski zwyczaj - każdemu Panu, zwłaszcza młodemu podaje się rękę.... i to jest świetne, tak pasuje się na mężczyznę. Może więc czasem warto dorosłym - nauczycielo i rodzicom powyrywac kudłate myśli. |
kuba | 06-10-2002 23:22:25 [#05] |
---|
z tym kojarzeniem.. Psycholog pyta pokazując chłopcu na rysunku kreskę, pyta z czym Ci się to kojarzy? Z dziewczynami! Pokazując krzyżyk, to samo! Pokazując kółko, to samo...! (z dziewczynami) dlaczego Ci się to wszystko kojarzy z dziewczynami? Odpowiedź: Bo ciągle o nich myślę! Dotykanie od pewnego czasu kojarzy się z molestowaniem, spoglądanie na kogoś również. |
Marek z Rzeszowa | 07-10-2002 00:18:51 [#06] |
---|
Znów miałem problem z zakwalifikowaniem tego wątku do jakiejś kategorii w Katalogu. I chyba założę kategorię pod tytułem "RDW". (przypomnę, żę skrót ów oznacza ni mniej ni więcej jak: "ratuj własną du.ę" I nie tylko o dotyk chodzi. Tu sprawę gruntownie przerobili "niebiescy" (tzw. "niebieska linia" węsząca przemoc i molestowanie wszędzie - a zwłaszcza tam gdzie ich brak ;-)). Powiem krótko: jak zwykle zgadzam się z Romanem. Właśnie doszukiwanie się wszędzie molestowania i zboczeń jest chore (wedle, chyba zasady, że "głodnemu chleb na myśli"). Ciekawe co powiedzieli by o tym wszystkim Korczak, Dawid, Dewey, Montesori... Weroniki Sherborne z Jej metodą ruchu rozwijającego we wspomaganiu rozwoju dziecka nie wspomnę. Toż to czysta herezja. Nie dość, że dotyk stanowi tu podstawową metodę, to jeszcze jest stosowany z premedytacją i wyrachowaniem. A co ma zrobić wychowawca w domu dziecka. A wychychowawca w rodzinnym domu dziecka? Ale miało byc nie tylko o tym. Tak mi się pomyślało, że w tej pogoni za statutami, regulaminami, programami i Bóg wie jeszcze jakimi "kwitami" z gatunku RWD, tracimy rzeczy najważniejsze: spontaniczność i naturalność naszego działania, niezależność sądów, otwartość myślenia. Zauważcie, że wśród podstawowych celów "Nowej Szkoły" wymienione wcześniej rzeczy stanowią podstawowe cele naszej pracy dydaktyczno-wychowawczej. Czy możliwe jest by szkoła opanowana manią kodyfikowania wszystkiego co się rusza, wyskształciła ludzi odważnych, myślących. I nie piszcie mi tu zaraz, że to wina MENiS'a, że urzędnicy, że Krysia... Pewnie tak, pewnie tam jest główne siedlisko zła. Ale uderzmy się w piersi. Kolekcja Henia nie powstała w MENiS'ie... ;-)) Jeśli władze OSKKO pozwolą to spróbuję rozwinąć to zagadnienie (chodzi za mną i chodzi...) Marek |
Marek Pleśniar | 07-10-2002 01:51:57 [#07] |
---|
a co masz na myśli? Marek?Z tym rozwijaniem? :-))) Właśnie rusza kampania skierowana ku prasie - daj znac jeśli coś ciekawego wymysliłeś. |
hania | 07-10-2002 16:05:42 [#08] |
---|
pamiętam taką sytuację.... Szkoła podstawowa. Uczeń w klasie gdzieś 3-4, problemów z nim ciągle mnóstwo- agresja we wszystkich formach prawie. Mojej córce też się dostało od owego...słownie najpierw( dokuczanie), czynem potem. Z czerwonym policzkiem wróciła do domu..... Trzeba było coś robić - mama najpierw nieobecna w domu( gdzie z rozpędu poleciał mój mąż dyskutować), wzywana przez wychowawcę do szkoły - twierdziła, że syn taki biedny, nadpobudliwy i ona sama już sobie nie radzi.... Zaczęłam z człowieczkiem gadać. Nastroszony był jak nie wiem co, powoli, powoli co nieco się wyjaśniało. Gdy stwierdziliśmy, że chyba dogadaliśmy się, wyciągnęłam rękę celem poklepania przyjacielskiego po ramieniu. Dzieciak skulił się w sobie i cofnął. Co nieco już wiedziałam o nim, powiedziałam więc: nie bój się chciałam tylko poklepać cię po ramieniu na zgodę. Pozwolił. I już nie omijał mnie łukiem potem.... Dziecko było w domu bite za każde przewinienie...... Tu też - gest odsuwania to był lęk przed... uderzeniem. Parę lat temu to było, może nie było tyle gadania o tym molestowaniu. Nie dajmy się zwariować, ale - trzeba być super wrażliwym na sygnały od innych... |
Zola | 07-10-2002 16:39:05 [#09] |
---|
spotykałam Duńczyków ( w ramach wymiany szkół) ,współpracuje z Niemcami oni zawsze dla grup maja dwóch opiekunów,zawsze kobiete i meżczyzne dla swojego i uczniowskiego bezpieczeństwa |
Piotrek | 08-10-2002 16:56:40 [#10] |
---|
To smutny, żeby nie powiedzieć obłędny czas. Jeżeli dotyk nauczyciela można uznać za działanie nieprofesjonalne. A co z przedszkolem, zerówką, I klasą??? Z zapłakanymi, osmarkanymi, nierzadko zasikanymi dziećmi? Czy zmiana rajstop, czasem bielizny to brak profesjonalizmu? Moje dzieci czasem wracały z przedszkola w innych gaciach. W mojej szkole (dziś Uniwersytet Opolski) pojęcie "pedagog" definiowano jako- ten który prowadzi (wiedzie) chłopca (dziecko). Czy przy prowadzeniu dziecka można uniknąć dotyku?! Mam lekcje polskiego w IV klasie (sportowej). Dzieciarnia nie tylko oczekuje, ale wręcz domaga się dotyku, pogłaskania po włosach, klepnięcia czy żartobliwego szturchnięcia. Jednocześnie wiem, jak smakuje sensacja pn. molestowanie. Dwukrotnie za mojej kadencji rozstrzygałem ten problem - raz wydumany, raz niestety - prawdziwy... Nie dajmy się zwariować. Nigdy nie wejdę do klasy sterylny, trzymając bezpieczną odległość. Nigdy |
Marek Pleśniar | 08-10-2002 21:14:29 [#11] |
---|
spoko nieprofesjonalne jest - dać się dać się złapać, załatwić, nawet zniszczyć - za brak ostrożności - zawodowo pracując trzeba mieć zawodowe podejście. Tylko niech nikt mi nie wyjeżdza z misją bo sam nie raz za darmo siedziałem po nocach w robocie, sam zawsze miałem w kieszeni cukierka dla beksy w kacie (no, noszę zawsze coś) i dotykam w sytuacjach tego wymagających ramienia dzieciaka jak z nim rozmawiam - ale tak - by nie sprowokować czegoś szkodliwego dla mnie - a na pewno przytulanie dzieci się w tym nie mieści. Po prostu kwestia wyczucia. I oto dochodzimy do sedna - czy w pracy zawodowej tysięcy nauczycieli można się zdać na wyczucie. Czy ktoś tu potrafi mi zagwarantować że wyczuciu tych tysięcy nauczycieli można pozostawic to? Skąd wiec te przypadki paskudnych historii z dziećmi i nauczycielami? Musimy się przed tym zabezpieczać - siebie, ale - zauważcie - dzieci przede wszystkim. Pal licho komfort czułego obchodzenia sie z dziećmi gdy przypadki molestowania, pedofilii są. To w interesie tych nielicznych skrzywdzonych całe te profesjonalizmy. Przykro mi - taki jest świat. Są w nim i źli ludzie. Dlatego nadal powiem podpadniętemu, niesłusznie oskarżanemu koledze - Pan był nieprofesjonalny:-) |
RomanG | 08-10-2002 21:20:02 [#12] |
---|
A co sądzicie o aferze z pedofilami wykrytej przez "Wprost"?
Podobno jeden z czołowych "animatorów ruchu" to nauczyciel łódzkiego gimnazjum! |
Małgoś | 09-10-2002 23:52:12 [#13] |
---|
wśród pedofili spotyka się lekarzy, artystów, reżyserów, krawców, księży, kierowców, bezrobotnych, prawników i rzymskich cesarzy Nagłaśnianie takich afer budzi mój opór, bo: - stępia wrażliwość (niedługo zaczniemy pedofilię traktować jak ...normę, bo skoro tyle osób wykazuje takie odchylenia, to może to typowe...), - odwraca uwagę od problemów ważnych (sensacja zagłusza sprawy mniej sensacyjne), - uaktywnia pedofili lepiej sie dotąd kontrolujących ( no bo skoro TACY to robią to ...) - wywołuje paranoidalne reakcje...wszyscy mili dla dzieci stają sie podejrzani | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|