Forum OSKKO - wątek
Grzegorz | 24-09-2002 22:41:15 [#01] |
---|
Trochę wam pozawracam głowę :-)
W poniedziałek 30ego dzień chłopca. Wypadło na nas - zorganizowanie. :-(
Czy w waszych szkołach jakoś specjalnie obchodzą? Jeśli tak to jak? Może macie jakieś fajne pomysły, bo nic nam nie przychodzi do głowy? Chodzi o pierwszaków. |
gosiula | 24-09-2002 22:50:01 [#02] |
---|
takie prawdziwe pierwszaki z SP? |
Grzegorz | 24-09-2002 22:51:47 [#03] |
---|
Najprawdziwsze. My też pierwszy raz taką imprezę... |
grażka | 25-09-2002 10:52:42 [#04] |
---|
Czy bedzie wspólna klasowa impreza? Proponuję np. projektowanie stroju dla super-chłopaka: Na wycięte z papieru duże (przynajmniej 80cm wys.) sylwety chłopaka dzieci naklejają strój wg własnego pmysłu - z bibułki, kolorowych gazet, folii samoprzylepnych itp. Można też ozdabiać - każdy swoje - ciastko - na herbatniki nakładamy twarożek homogenizowany i ozdabiamy wiórkami, bakaliami, gotowymi z czekolady różnościami (listki, kwiatki), pocięte galaretki, żelki - mamy napewno poradza :-))). Na koniec prezentacja - moga to erobić małe grupki dzieci (2,3) - każdą nagradzamy brawami. Raczej jako wspólna zabawą - nie konkurs! Dotyczy to obu propozycji! Takie mam skrzywienie (pedagog zabawy) - nie robię konkursów, nie wybieram najładniejszych itp. No i wspólne zabawy - w kole, pląsy - choć akurat niektórzy dzieci mogą nie lubić. Dziewczynki niech im coś ładnego dla kazdego zrobią - fajne np zgniatane kwiatki z folii spożywczej lub ozdobią jakoś torebki na upominki - jeśli planujecie coś dla chłopaków. Można np. zaplanować to tak - chłopaki robią ciastka - dziewczynki w tym czasie ozdabiają torebeczki, lub połączyć z pierwsza moja propozycją. Myślę, że tak lepiej, bo po co maja robić to przed imprezą - a jak któraś zapomni przynieść? Potem coś innego, a mama któraś pakuje prezenciki - tylko rozegrać dobrze organizację imprezy i sali. Tyle na szybko - lecę do pracy, życzę dobrej zabawy!!! Jest fajna książka - wyd. R.A.F. SCRIBA - Ksiega Gier i Zabaw - ponad 100 gier; może mają w bibliotece? Polecam też kwartalnik KLANZY "Grupa i zabawa" - w prawie kazdym numerze są scenariusze podobnych imprez. |
Marek Pleśniar | 25-09-2002 11:24:24 [#05] |
---|
wspólna zabawa - nie konkurs? fajnie! dobrze że zwróciłaś uwagę Grażka:-) wielokrotnie widziałem miny dzieci po konkursach - róznie to znoszą. |
PawełR | 25-09-2002 13:25:11 [#06] |
---|
No tak, ale szkoła musi też uczyć rywalizacji oraz umiejetnosci radzenia sobie ze stresem, z porażką itp. Trzeba tak robić, aby konkurs był zabawą, aby każde dziecko mogło w jakiejś imprezie zająć cenne miejsce. Pewnie jest to łatwiejsze w małej szkole :-)))))) |
Marek Pleśniar | 25-09-2002 13:28:03 [#07] |
---|
ej? musi? to móze lepiej niech stress i rywalizacja pojawiają się same - skoro muszą i wtedy na nich uczmy a nie sami je stwarzajmy? |
PawełR | 25-09-2002 13:39:12 [#08] |
---|
Marku, ale ta rywalizacja pojawia się na każdej lekcji, nie tylko wśród dzieci, ale wśród dorosłych w życiu także. Rywalizacja nie musi mieć wydźwięku pejoratywnego; rywalizować to nie znaczy walczyć, a już na pewno nie zznaczy - zwalczać. Rywal nie jest wrogiem. Ja też widziałem dzieci po konkursach, szczególnie tam, gdzie dorośli zrobili coś niesprawiedliwiue, albo w trakcie zmienili zasady. Jednak proste konkursy, gdzie są określone reguły, nie są takie złe. Owszem, zabawa jest jeszcze fajniejsza. ja sam lubię zabawę, ale dzieci często same narzucają sobie w trakcie zabawy pewne reguły, aby przekształciła sie ona w formę rywalizacji, zawodów, konkursu. Rywalizacja, chyba podobnie jak zabawa, tkwi w naturze człowieka. Ale ja tak tylko swoje przemyślenia, ja sie na tym nie znam... |
Grzegorz | 25-09-2002 22:00:25 [#09] |
---|
dzięki Grażka :-) Ale będzie impreza! |
grażka | 25-09-2002 23:20:33 [#10] |
---|
Pawle - mam zupełnie inne doświadczenia - ból i zawód dziecka, które nie wygrało w wydawałoby się błahym konkursie, nie dostało cukierka lub lizaka i które jest gotowe np. skarżyć, dowodzić, że też mogło wygrać itp. Atmosfera od razu siada na takiej imprezie - bo sytuacja jest mocno stresująca. Jakoś nie godzą mi się razem pojęcia zabawa i stres. Wiem, wiem, można taką sytuacje od razu wykorzystać wychowawczo - ale jak wytłumaczyć dziecku zawód? "nie przejmuj się, to tylko zabawa?" czy pacyfikować złośnika, obraźnika? "Siedź w kącie, jak nie możesz zrozumieć, że przegrałeś"? Jestem zdania, że jeżeli ma to być wspólna dobra zabawa, to głównym celem jest jest zadowolenie i satysfakcja wszystkich uczestników - we współdziałaniu, a nie współrywalizacji. Tej ostatniej w codziennym życiu aż nadto - i to są sytuacje na naukę radzenia sobie ze stresem; po co tworzyć je podczas imprezy o zupełnie różnych celach. I że do uczestnictwa we wspólnym działaniu i radości z bycia i robienia czegoś razem też powinniśmy wychowywać. Tak jak zauważył Marek. Stram się tak organizowć wszystkie imprezy, za które jestem choć trochę odpowiedzialna - żeby wszyscy którzy chcą się bawili, żeby każdy, kto chce mógł wziąć udział. I sprawdza mi się. :-))) Grzegorz - daj znać jak się udało - jestem ciekawa :-))) |
Marek N | 25-09-2002 23:38:35 [#11] |
---|
Grażko :-) A może byś tak zorganizowała imprezę dla troszeczkę wyrośniętych chłopców... takich jak my :-) Możesz nawet mnie spacyfikować, no i do kąta pójdę grzecznie ;-) Grażko nie daj sie prosić :-)) |
PawełR | 26-09-2002 17:04:06 [#12] |
---|
Grażko, trudno nie zgodzić sie z Tobą. Można wymyślać tyle zabaw, aby każde dziecko, któe w niej chce wziąć udział, brało. Można jednak wymyślać tyle konkurencji, aby wszystkie dzieci brały w nich udział, aby każde dziecko w jakiejś konkurencji wygrało. Jeśli ktoś jest słaby w ortografii, to może w jedzeniu budyniu będzie dobry. Tak było np. ze mną. Ja naprawdę nie chcę krzywdy dla dzieci, ale czyż nie zrobi się krzywdy, gdy nie pozwoli się dzieciom wygrywać? Przecież starając się uniknąć płaczu lub złości jednych, pozbawimy wielkiej radości innych. Zabawa jest formą aktywności człowieka, pojawiającą się w różnych fazach jego rozwoju i pełniącą w nich różną rolę. Zabawa jest działaniem wykonywanym dla własnej przyjemności, a opartym na udziale wyobraźni tworzącej nową rzeczywistość. Ponadto ważny w niej jest również udział wyobraźni w działaniach i powoływanie nowej rzeczywistości wyobrażeniowej, którą jest rzeczywistość zabawowa. Spontaniczność podejmowania działań zabawowych, akcentuje się wolną wolę dziecka, jego „chcę” jako zasadniczy motyw zabawy. Jest to także bezinteresowność, bezproduktywność zabawy, która nie jest nastawiona na realizowanie zadań, osiąganie celów. Ważny w niej jest zatem proces, a nie jego rezultat, liczy się bardziej „robienie czegoś”, a nie „zrobienie czegoś”, dziecko bardziej bawi się dla samego bawienia, a nie bawi się po coś, co nie wyklucza faktu, iż w rozumieniu dorosłych zabawa jest pod jakimś względem korzystna i wartościowa dla dziecka. To wszystko jest piękne i ważne, jestem za tym, aby zabawa była w szkole. W prawdziwej zabawie dziecko przeżywa wiele różnorodnych i bardzo silnych emocji, nie jest więc to tylko radość i wesołość, które najczęściej kojarzą się dorosłym z zabawą, ale może to być również lęk. Dzieci bowiem wynajdują sobie w zabawie przeszkody i niebezpieczeństwa, które napawają je lękiem, aby w ten sposób usytuować się pomiędzy bezpieczeństwem a niebezpieczeństwem i samemu odnaleźć drogę do równowagi i odzyskania spokoju. To też przemawia za tym, aby w szkole dzieci także się bawiły. Z pojęciem zabawy związane jest jednak pojęcie gry, ale nie powinno się tych pojęć używać zamiennie, ponieważ nie każda zabawa jest grą, natomiast każda gra jest zabawą. Zabawa jest grą wtedy i tylko wtedy, kiedy spełnia trzy następujące warunki: sprawia osobie działającej przyjemność i zadowolenie, posiada określone reguły, przewiduje obowiązek świadczeń na rzecz wygrywającego. Ta ostatnia cecha różni zabawę od gry (konkurencji). Treść pojęcia gry jest zatem szersza niż treść pojęcia zabawy. Gry i zabawy różnią się między sobą zmianą odczuwania przyjemności oraz innym charakterem reguł działania. Przechodzenie dziecka od zabawy do gier jest wynikiem rozwoju. Dziecko stopniowo dochodzi w swej działalności zabawowej do ogarnięcia wyniku zabawy, gdyż wielokrotnie był on przyczyną sukcesu. Wynik zatem zaczyna stawać się celem, a więc ewolucja zabawy polega na stopniowym wzroście wyniku. Przyjemność, jaką ma dziecko podczas zabawy stopniowo przekształca się w przyjemność końcową, której dziecko pożąda po dobrym wypełnieniu wszystkich reguł i pokonaniu przeciwnika. Przyjemność tę daje głównie zwycięstwo, gdyż wiąże się z potrzebą sukcesu i przewagi. Ja naprawdę nie chcę krzywdy dla dzieci, ale czyż nie zrobi się krzywdy, gdy nie pozwoli się dzieciom wygrywać? Szerszy zakres gier ujawnia się dopiero wówczas, gdy mają specyficzne zakończenie (wygrana lub przegrana) oraz zdeterminowane są ustalonymi przed rozpoczęciem gry regułami. Większość zabaw dydaktycznych prowadzonych na lekcjach ma charakter gier, szczególnie wtedy, gdy nauczyciel motywuje do pracy poprzez określenie reguł dla walki konkurencyjnej i wyznacza nagrodę (wysoką ocenę) za najlepsze wykonanie zadania. Pedagodzy zwracają jednak uwagę na niekorzystną sytuację, która właśnie się przez to wytwarza, gdyż gry dydaktyczne tłumią zabawę, w której dzieci osiągają o wiele większa spontaniczność. Moim zdaniem: gry (konkurencja) powinan być wykorzystywana w szkole, ale nauczyciel powinien się starać, aby miały one charakter zabawowy, aby nie były pozbawione charakteru przyjemnościowego i miały również na celu twórcze kreowanie rzeczywistości w wyobraźni. |
Marek Pleśniar | 26-09-2002 18:07:16 [#13] |
---|
:-) wybacz:-))))) ale na razie nie czytam, mic:-)) forma mnie powaliła - mam na myśli tęczowość Twojego Pawle wystapienia tu:-)))) jak mi przejdzie to poczytam:-))))))) potrzebowałem dziś czegoś co mnie wyrwie z ponurego i niżowego nastroju |
grażka | 27-09-2002 00:29:48 [#14] |
---|
Paweł - najśmieszniejsze jest to, że ta dyskusja została sprowokowana przez imprezę, która z założenia nie ma dla mnie charakteru gry, rywalizacji - integracyjną imprezę dla klasy pierwszej, gdzie moim zdaniem ważniejsze jest poznanie się i zżycie dzieci, zapoczątkowanie dobrych relacji i wypracowanie reguł dla grupy - a nie tworzenie, choćby nieświadomie antagonizmów i wartościowanie dzieci. Piszesz: Można jednak wymyślać tyle konkurencji, aby wszystkie dzieci brały w nich udział, aby każde dziecko w jakiejś konkurencji wygrało. Jeśli ktoś jest słaby w ortografii, to może w jedzeniu budyniu będzie dobry. Tak było np. ze mną. A co zrobić z dzieckiem, które w niczym nie czuje sie dobre? Jest nieśmiałe, nie lubi publicznych występów, gdzie musi się wykazać? Lub po prostu zwyczajnie nie jest w niczym dobre, bo np. ma tego rodzaju zaburzenia, że w każdym nawet drobiazgu ktoś zawsze będzie od niego lepszy. I dlaczego uważasz za bardziej wartosciową radość osiąganą dzięki porównywaniu się z innymi? Dla mnie ważniejsze jest osiąganie sukcesu na miarę możliwości dziecka, to ze sobą samym powinno się mierzyć.Bo co zmotywuje wtedy dziecko do samodzielnego wysiłku, jeśli nie bedzie mogło z kimś konkurować? I pamiętam o tych dzieciach, które coś robiły w twojej szkole - coś za co mogłeś je pochwalić bez robienia konkursu na koszenie trawnika - a szkolny konkurs przecież przegrały... Dzielność, o której pisał Aleksander Kamiński. Ważny jest proces dochodzenia do celu, kreatywność, spontaniczność, budowanie pozytywnych relacji z innymi, a osiagnięty efekt jest dodatkowym źródłem satysfakcji, choć - jak sam też zauważasz - nie jest najważniejszy. Kto chce brać udział w konkursie sam podejmuje taką decyzję i powinien mieć możliwość zrobić to zawsze, kiedy chce. Bo co powiesz Jasiowi, który już wygrał zawody na najładniejszy obrazek, a chciałby jeszcze jeść ten budyń: "Teraz musi wygrać Kazio, bo on też musi mieć sukces"? A Kaziowi spadnie miska z budyniem i wygra Zosia, a na sukces Kazia już nie będziesz miał gotowego konkursu? Z przytoczonej przez ciebie definicji: "nie każda zabawa jest grą, natomiast każda gra jest zabawą" płynie dla mnie wniosek odwrotny - to zabawa jest szerszym pojeciem, bo zbiór gier zawiera się w zbiorze zabaw (oprócz gier są w nim przecież i nie-gry) - ale to akurat szczegół. ;-) Natomiast pojecie gry mozna definiować także inaczej - Toni Wimmer (Austriak, wykształcenie - pedagogika przez gry, referent przy AGB - Towarzystwie pracy nad przygotowaniem grup) akurat używa tych pojęć zamiennie - gry (zabawy) , ...pobudzają do wzajemnego wartościowego przeżywania, zamiast zwalczania się i tworzenia zależności zwycięzcy - zwyciężeni. (przy charakterystyce pedagogiki zabawy). Gra wiąże sie dla niego z istnieniem reguł, niosących ze sobą wartości i normy moralne. "Granie to przede wszystkim umożliwianie aktywności i działań zaskakujących oraz sprzyjających wspólnemu odkrywaniu i wspólnym próbom." Cytaty z artykułu "Gry w szkole". I dla mnie to jest wyższa wartość w wychowaniu - i dla rodziców moich przedszkolaków także (wiem, bo przebadałam właśnie). I - górnolotnie mówiąc - wychowanie do tworzenia pozytywnych relacji, tworzenia wspólnot, kreatywność w poszukiwaniu rozwiązań wspólnie, negocjacje i kompromis, wrażliwość na innych, wyrażanie siebie. |
| |
grażka | 27-09-2002 00:31:25 [#15] |
---|
Marek - impreza w dobrym towarzystwie - zawsze :-)))) |
Marek N | 27-09-2002 01:03:16 [#17] |
---|
Grażko :-) Trzymam za słowo :-) A siedmiometrowa chusta będzie ;-))) |
Marek N | 27-09-2002 01:25:34 [#18] |
---|
Pawle "Konkurencja zabawowa" kojarzy mi się z "przyjacielską wizytacją" organu. A w jedzeniu budyniu byłem najlepszy ;-))) |
PawełR | 27-09-2002 14:02:01 [#19] |
---|
Grażko, myślę, że nasze wypowiedzi moglibyśmy połaczyć w jeden wspólny artykuł, który byłby podstawą do tworzenia jakowegoś programu szkoknego. Chodzi bowiem o to, że zarówno ja, jak i TY, proponujemy różne rozwiązania. Ty akcentujesz bardziej zabawę, ja gry. Tak przynajmniej to widać. Ja jednak wcale nie chcę akcentować tylko i wyłącznie gier i rywalizacji. Jestem za zabwą w szkole, w któej będą też elementy rywalizacji. Pewnie, że wszystko zależy od sytuacji, od wieku dzieci, od innych czynników, które nauczyciel potrafi odczytywać. Pozdrawiam... :-) |
PawełR | 27-09-2002 14:05:22 [#20] |
---|
Aha, Grażko, jeszcze coś... nie piszę tego, żeby na siłę coś udowodnić, bo podpisuję się pod tym, co napisalaś. Otóż w mojej szkole, dziewczynki z VI klasy przygotowały dla chłopców różne konkurencje, które mają być w czasie dyskoteki. Będą więc one pół żartem, a pół serio, czyli "konkurencje zabawowe" (Marek N). Jeszcze raz pozdrawiam :-) |
grażka | 29-09-2002 11:46:50 [#21] |
---|
Pawle :-))) Jak już ktoś napisał tu - "Cóż nas różni - poglądy? to tak niewiele". Wymieniliśmy je sobie zatem i dobrze, że na siłę nikt nikomu niczego nie udowadnia. W istocie, wiek dzieci jest jednym z ważniejszych czynników przy tego rodzaju zabawach - grach - imprezach. Marku - chusta pasuje ZAWSZE! A dla dużych chłopców 7 metrowa będzie akurat :-))) Pozdrawiam - grażka | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|