Forum OSKKO - wątek
dyrlo | 04-04-2006 09:43:21 [#01] |
---|
Wleciał do szkoły mężczyzna, do sekretariatu i pilnie poszukuje syna, ale nie wie w jakiej syn jest klasie, twierdzi, że nazywa się G., proszę o dowód osobisty bo nie znam Pana, nie ma został w samochodzie. No to odmówiłam sprowadzenia ucznia. Miałam juz przypadek, że tatuś odszukał córkę w szkole, żeby jej "wtłuc" - i zrobił to w szkole. Pan wybiegł z sekretariatu odgrażając się i nazywając mnie odpowiednio. Boję się, co robić? Sekretarka też spanikowana - a w aktach sprawdziliśmy, mamy takiego ucznia i tatuś jest farmaceutą, prowadzi aptekę. |
beera | 04-04-2006 09:45:11 [#02] |
---|
nic zrobiłas wszystko dobrze jak się czepnie, to postrasz go sprawą o znieslawienie :) |
Joanna | 04-04-2006 10:25:03 [#03] |
---|
Na razie zrobiłaś wszystko. Miałam podobną sytuację tyle że tatuś dentysta. Napisał skargę do starosty, a ja opdpowiedziałam. Jedynym dla mnie kłopotem było dokładne przytoczenie podstawy prawnej. Ale miałam satysfakcję bo z faktami nie było już dyskusji. |
dyrlo | 04-04-2006 10:32:22 [#04] |
---|
A może notatka służbowa? Idę teraz do wychowawcy - porozmawiam o sytuacji w domu |
Magik | 04-04-2006 10:46:12 [#05] |
---|
Uważam ,że zrobiłeś bardzo dobrze, przecież nie można ,,wydawać" dziecka osobie nieznanej , są porwania itp... |
Magik | 04-04-2006 10:47:19 [#06] |
---|
Notatkę ze zdarzenia bym sporządziła. |
syrenka | 04-04-2006 10:50:13 [#07] |
---|
Ja niestety uważam, że postąpiłaś nieżyciowo :( Nie ma powodu, żeby nie wierzyć oświadczeniu człowieka i żądać od niego dowodu osobistego, jeśli chce się spotkać z własnym synem. Gdyby się uparł, mógł po prostu zacząć chodzić po klasach i syna odszukać. Nie zatrzymałabyś go. |
eny | 04-04-2006 11:00:39 [#08] |
---|
prawidłowo! Skąd pewność, że to był ojciec? Poza tym co to za maniery. Jak to "chodzić po klasach". Oczywiście, że by go zatrzymano / o nas jest nawet ochorona/. Od kiedy to każdy / tym bardziej w takim stanie emocjonalnym/może biegać po szkole i szukać dziecka??? A powodów w obecnych czasach jest mnóstwo... |
Magik | 04-04-2006 11:00:44 [#09] |
---|
Syrenko... Syrenko nie zgadzam się z Tobą, nie może ktoś- nie wiem kto to jest -chodzić bezkarnie po szkole! Gybyś wydała dziecko jakiejś obcej osobie np pedofilowi co wtedy powiedziłby ojciec ??? Przecież to Ty byś była winna i nie ma tłumaczenia - już były takie przypadki! |
dyrlo | 04-04-2006 11:13:41 [#10] |
---|
Już wszystko wiem, to był rzeczywiście ojciec. W aptece padły komputery a chłopak się zna (klasa informatyczna). Tyle, że w chwili poszukiwania była przerwa i jak miałabym go znaleźć? Po przerwie poszłam do klasy, okazało się, że chłopaka nie ma w szkole bo zabrał go ojciec - wszystko się zgadza. Chyba jestem przewrażliwiona, no ale zachowanie tego Pana i tak wymaga odrębnego postepowania. Wychowawcy jeszcze nie ma, przychodzi później. Ciekawa jestem jak ten Pan zachowuje sie na wywiadówkach, a może nigdy nie był skoro nie wie do jakiej klasy chodzi syn. |
beera | 04-04-2006 11:33:52 [#11] |
---|
padły mu komputery- miał prawo byc wsciekły i nie myslał racjonalnie ;) Ja bym zadzwonila do niego i normalnie pogadała- jak czlowiek z czlowiekiem |
dyrlo | 04-04-2006 11:40:19 [#12] |
---|
Po co? Już wszystko jasne. Tatuś ma problemy alkoholowe i jak wypije to na smutno a nie na wesoło. Juz dzisiaj nic z nim nie załatwie bo właśnie jest smutny. |
beera | 04-04-2006 11:40:59 [#13] |
---|
aha :) |
dyrlo | 04-04-2006 11:45:17 [#14] |
---|
Ale i tak Wam bardzo dziękuję, troche się już wyciszyłam i dobrze bo teraz mam 3 lekcje. |
syrenka | 04-04-2006 13:48:59 [#15] |
---|
eny, ochrona nie ma uprawnień, żeby zatrzymać takiego człowieka przy użyciu środków przymusu bezpośredniego. |
syrenka | 04-04-2006 13:55:22 [#16] |
---|
Magik, co to znaczy: gdybyś wydała dziecko? To nie jest rzecz, ma oczy, buzię i rozum. Przychodzi ktoś, kto twierdzi, że jest ojcem takiego to a takiego dziecka. Nie ma powodu, żeby nie wierzyć oświadczeniu osoby, a szkoła nie ma uprawnień do legitymowania ludzi. Dziecka się nie wydaje, tylko sprowadza i pyta, czy to jest jego tata. Dziecko potwierdza i adieu. Albo dziecko nie potwierdza - wtedy dyrektor zatrzymuje oszusta (w razie potrzeby nawet przy użyciu siły) i na policji zgłasza usiłowanie dokonania przestępstwa uprowadzenia małoletniego. :-) |
Magik | 04-04-2006 15:37:43 [#17] |
---|
Syrenko - bez komentarza..... Wydać było w przenośni ....a może i nie. Niedługo będę się bała wysłąć dziecko do szkoły...a właściwie to już się boję..... Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jakiś podejrzany pan oswoił dziecko na podwórku i kazał mówić do siebie wujku ( mam na myśli dzieci młódsze) Przychodzi później do szkoły , chce zabrać dziecko i dziecko potwierdza , tak to jest mój wujek ...i co? Nie mam doświadczenia z dziećmi młodszymi, pracuję z młodzieżą, ale mam wyobraźnię-niestety działalność osób , które chcą zrobić krzywdę dziecku przekracza wyobraźnię chyba nas wszystkich. Jestem przerażona brakiem wyobraźni niektórych dyrektorów szkół. Ważniejsze jest dobro i bezpieczeństwo dziecka niż to czy któryś tatuś się obrazi czy nie.... |
Adaa | 04-04-2006 16:26:09 [#18] |
---|
ostatnie wybory... siedzi w komisji moja byla uczennica,podchodzę, a ona mnie prosi o dowód osobisty coby zidentyfikować:-) nie powiem,trochę mnie to jakos ubodło,ze szczawik jeden prosi stateczna nauczycielke o udowodnienie tożsamości...ale tak trzeba i to rozumiem... co do braku wyobraźni dyrektorów Magiku...to pewnie slyszalas wiele razy o przypadkach kiedy to grzeczny i sympatyczny tata odbiera dziecko z przedszkola, a potem okazuje sie,ze porwal dzieciaka matce..i odwrotnie też, matka porywa dziecko...i gdzie tu wyobraxnia zaszwankowala? co do sytuacji opisanych przez Ciebie...hm...rózne moga one być i wlasnie o tym dzieci powinny wiedzieć |
Marek Pleśniar | 04-04-2006 16:46:36 [#19] |
---|
ja raczej magiku jestem zadowolony z poczucia odpowiedzialności dyrektow syrenka dyrektorem nie jest i namawia do rozdawnictwa dzieci "wujkom";-) Dyrektorzy odradzają. Czyli jest wszystko dobrze. Odpowiedzialne za bezpieczeństwo osoby wiedzą jak postępować. |
dyrlo | 04-04-2006 17:05:22 [#20] |
---|
Jestem w domu i już się tym nie przejmuję, a to moje dziecię to prawie 18 lat ma. Jak mi ktoś mówi, że jest tatusiem a nie wie w której klasie jest jego dziecko to zawsze zapala mi się czerwona lampka. My już różne rzeczy w szkole przerabialiśmy, łącznie z próbą uprowadzenia chłopaka, też 18 latka. Na tragedie rodzinną nas próbowali nabrać, wypadek matki i ojca i trzeba chłopaka natychmiast do szpitala do biednych rodziców przewieź. Wychowawca sam wsadził chłopaka do samochodu i pojechał do tego szpitala. |
Magik | 04-04-2006 18:01:26 [#21] |
---|
Marku może Syrenka dyrektorem nie jest , ale to właśnie Syrenka może ,,wydawać" dziecko.... |
Marek Pleśniar | 04-04-2006 18:15:59 [#22] |
---|
piszesz "Jestem przerażona brakiem wyobraźni niektórych dyrektorów szkół." i do tego się odniosłem. Nic mi do tego co komu czyni Syrenka;-) Jeśli pracuje w szkole - to dyrektor jej na nieprawidłowości nie pozwoli. Jeśli nie pracuje (a chyba nie pracuje, cośtam chyba o tym było na forum) - dyskusja nie ma przedmiotu właściwie:-) Jak tam Syrenko? "Wydasz" dziatki Herodom? |
Magik | 04-04-2006 18:23:44 [#23] |
---|
Marku nie tak nerwowo...wyrażam swój pogląd, chyba między innymi taki cel jest tego forum? Widzę, że nie lubisz moich wypowiedzi , szczególnie jeśli dotykają dyrekcji - niestety powtórzę: .....jestem przerażona brakiem wyobraźni niektórych dyrektorów szkół.... |
Adaa | 04-04-2006 18:36:18 [#24] |
---|
jestem przerażona brakiem wyobraźni niektórych dyrektorów szkół ja bym chętnie poznala jakiś przyklad z zycia niektórych dyrektorów ;-) |
AnJa | 04-04-2006 18:43:55 [#25] |
---|
przykładów Ci nie podam
ale wyobrażni to ja nie mam nic a nic
jakbym miał wyobraźnię za Masłowską albo Pilcha bym robił
mam zresztą wrażenie, że jak mnie OP zatrudniał wspominał o wyobrażaniu sobie
mówił - Ty sobie nie wyobrażaj, że... (tu była długa lista i stwierdzenie uogolniające nie nadające sie do upubliczniania) |
Magik | 04-04-2006 19:26:09 [#26] |
---|
np. wpuszczanie do szkół na lekcje niesprawdzonych ludzi , przypadek ze szkoły mojego syna - sekta. Nie mam w tej chwili czasu napisać więcej , odezwę się później. |
Marek Pleśniar | 04-04-2006 19:38:01 [#27] |
---|
ja nic nie mam do Twych ogólnie wypowiedzi Magiku:-) mam pretensje do wypowiedzi (nieważne czyich) typu "dyrektorzy", Czyli brzmi to jak: "wszyscy", "większość", generalnie do generalizowania się przyczepiłem. Do Cię broń Boże. Innymi słowy - wypowiedziałęm swój pogląd na temat generalizowania w Twoim poglądzie tkwiącego, moim zdaniem. Od tego forum żebyśmy się o takie i inne ciekawostki czasem pokłocili:-) Ale zero nielubienia, ani dydy w tym nie było:-) |
syrenka | 04-04-2006 23:35:35 [#28] |
---|
Syrenka nie namawia do rozdawnictwa dzieci wujkom. Syrenka wyraźnie pisała o ojcu (matce). Syrenka pisała, że dyrektor szkoły nie ma uprawnień do legitymowania rodziców uczniów, a fakt rodzicielstwa łatwo można potwierdzić, wzywając dziecko (Syrenka nie pisała o dzieciach przedszkolnych czy o dzieciach upośledzonych). Syrenka pisała, że nie ma takiej siły, która by zabroniła ojcu czy matce wziąć dziecko w każdej chwili ze szkoły bez okazywania dokumentu tożsamości. Dyrektor może protestować nawet - ale nic nie ma prawa zrobić. Jedyny wyjątek gdy dyrektor ma uzasadnione (trzeba to będzie w razie draki w sądzie wykazać) przypuszczenia, że osoba jest pozbawiona praw rodzicielskich albo ma te prawa ograniczone. Dyrektora w sensie prawnym nie może obchodzić, czy rodzic wie, w której klasie jest jego dziecko, czy nie wie. Jak twierdzi, że jest ojcem/matką, a dziecko to potwierdza, nie ma zmiłuj się - nie wolno dziecko nie "wydać". Kiedy dyrektor twierdzi inaczej, rodzice mogą sobie do klasy wejść i swoje dziecko zabrać. Albo wezwać policję i dyrektor ma zarzut karny. Opisany w #20 rzekomy wypadek rodziców to inna sprawa, tu dziecko jak rozumiem chciała zabrać osoba trzecia i wychowawca zrobił bardzo dobrze. A już całkiem z innej beczki jest żądanie okazania dowodu osobistego przez członka komisji wyborczej. To jest uprawnione, wynika z ustawy. |
Gaba | 05-04-2006 04:44:44 [#29] |
---|
syrenko, dyrektor szkoły i każda inna osoba, np. woźny ma prawo wylegitymować dowolną osobę, nie pytając dziecka (jeszcze tego w tym momencie potrzeba). Żadnego dziecka okazywać jakiejś osobie nie potrzeba. W konfliktach rodzinnych ważne jest, by szkoła nie stała po żadnej stronie z rodziców - ma stac po stronie dziecka (jak najmniej przepychanki, grubiaństwa, chamstwa) - szkoła także swoje prawa ma i bedzie je respektował także rozindyczony rodzic. Mieliśmy do tej pory dwie takie sytuacje bardzo niemiłe - ale w jednej otrzymaliśmy wyrok sądu o ograniczeniu praw rodzicielskich... z zemsty za domowę udzielnia informacji o dziecku była skarga do KO i próba zastraszania - pani nie wie, kim ja jestem, ja mam przyjaciół, ja panią wykończę, ja startowałem na senatora (faktycznie zebrał aż 82 głosy!), pan twierdził, ze wyrok, który mam jest nieaktualny, ale nie pokazał aktualnego. Chłopiec nawiasem mówiąc jest już absolwentem i sobie nie życzył kontaktów. Druga sytuacja jest to sprawa taty, który będzie się kontaktował i już, bo mu matka nie zezwala, a on tak potrzebuje. Odmówiłam, wskazując sąd do uregulowania spraw osobistych. Wielokrotnie powtarzając, że szkoła jest bezstronna i będzie stac za dzieckiem. Oparłam się na oświadczeniu dziecka, ze sobie nie życzy kontaktów z ojcem na terenie szkoły. U mnie woźne legitymują - ktoś się podaje za kogoś... to ma pokazać dokument i tyle. Nie chce, bo byle komu nie będzie pokazywac, to do szkoły nie wejdzie, a jak wejdzie - to woźne odzierane są ze skóry przeze mnie... ;-) Najczęsciej wołają mnie do takich spraw i pomagam interweniować, zadzraja sie jednak bardzo bardzo rzadko. Lubię legitymować sama policjantów po cywilnemu, bez widocznego numeru służbowego i tu... też bywa śmiesznie. To nie jest nic dziwacznego ani zdrożnego, pytać o tożsamość i dociekać kto jest kto - były już porwania dzieci w sporach... Można oczywiście wzywać policję, bo to wolny kraj i wolny rodzic, ale zarzut karny... a jaki jeśli wolno - uczęszczania do szkoły i pilnowania obowiązku szkolnego? Bardzo doby pomysł wydawania dziecka z policją rodzicowi - agresywnemu, w afekcie, w działaniu impulsywnym - ma się bardzo dobre alibi, policja jeszcze raz sprawdzi, czy pan to pan. Sama bym nawet wezwała policję, gdyby się ktoś nie chciał wylegitymować, że on to on. Ja mam bardzo proste rozwiązania - za latanie po szkole wzburzonych rodziców bez mojej wiedzy masakruję woźnych, latać to sobie można po parku, jak kto woli, wyciągać dziecko nie wiem skąd, ale nie ze szkoły. Szkoła to szkoła i niech tak pozostanie. |
syrenka | 05-04-2006 08:54:38 [#30] |
---|
Tylko dla przyjemności akademickiej dyskusji: dyrektor szkoły i każda inna osoba, np. woźny ma prawo wylegitymować dowolną osobę, nie pytając dziecka W ogóle nikt, poza przypadkami określonymi w ustawie, nie ma prawa do legitymowania kogokolwiek. Co najwyżej jak ktoś odmówi okazania dokumentu, możesz go do dziecka nie puścić, ale rodziców puścić musisz. Sytuacje, jakie opisujesz, są trochę inne: miałaś wyroki sądowe, oświadczenie dziecka, że sobie nie życzy kontaktów. Przyczyny uzasadnione. U mnie woźne legitymują - ktoś się podaje za kogoś... to ma pokazać dokument i tyle. Nie chce, bo byle komu nie będzie pokazywac, to do szkoły nie wejdzie Woźne mogą tylko poprosić o okazanie dokumentu. Kiedy rodzice odmówią i mimo to wejdą, nikt nie ma podstaw do zatrzymania ich, w szczególności za pomocą środków przymusu bezpośredniego. Pytałaś o zarzut karny: art. 191 § 1 kk. Lubię legitymować sama policjantów po cywilnemu Policjant zgodnie z ustawą ma obowiązek okazać legitymację służbową. Rodzice dziecka nie mają obowiązku posiadać przy sobie i okazywać żadnych dokumentów. Sama bym nawet wezwała policję, gdyby się ktoś nie chciał wylegitymować, że on to on. Rodzic to nie ktoś. Rodzic wchodzi i jeśli tylko nie niszczy mienia, nie napada nikogo, nie grozi, nie jest agresywny, nie ma podstaw do interwencji policji. On przyszedł po swoje dziecko. |
Magik | 05-04-2006 08:54:53 [#31] |
---|
W każym calu zgadzam się z Gabą. W Twojej szkole dzieci mogą się czuć bezpicznie , a rodzice mogą być spokojni i nie muszą się martwić, że penego dnia ich dziecko ,,wpadnie" w niepowołąne ręce. |
syrenka | 05-04-2006 08:58:48 [#32] |
---|
Ręce rodziców - z pełnymi prawami do dziecka, nie są rękami niepowołanymi. |
Magik | 05-04-2006 09:00:32 [#33] |
---|
Syrenko W ogóle nikt, poza przypadkami określonymi w ustawie, nie ma prawa do legitymowania kogokolwiek. Co najwyżej jak ktoś odmówi okazania dokumentu, możesz go do dziecka nie puścić, ale rodziców puścić musisz. Tak napisałaś ale żeby wiedzieć czy to rodzic, jeśłi Go nie znasz to jak to można inaczej stwierdzić jak nie przez wylegitymowanie??????????? |
syrenka | 05-04-2006 09:02:46 [#34] |
---|
Jak inaczej? Przez spytanie dziecka. |
Marek Pleśniar | 05-04-2006 09:07:38 [#35] |
---|
matko;-)) Nie masz prawa wstępu do szkoły bez zgody szkoły. Szkoła może sprawdzić kto zacz albo obejdziesz się smakiem na wejście do tej placówki:-) Natomiast rzeczywiście dyrektor nie może biegać po mieście i legitymować przechodniów. Na tej samej zasadzie może zażądać Twojego dokumentu tożsamości urzędnik w spółdzielni mieszkaniowej, w banku itd. Nie są to policjanci, ale też oni Cię wcale nie chcieli wylegitymować, A przecież wchodzisz do banku po swoje pieniądze;-) Powinni w zasadzie wpuścić Cię do skarbca żebyś je sobie odnalazła. Wchodzisz do urzędu po swoje prawo jazdy, swoje dokumenty dotyczące mieszkania, biletów ulgowych itp Masz do nich sprawę a oni mają obowiązek sprawdzać komu wydają dziecko, wypłacają pieniądze itp. Oczywiście nie sprawdzają gdy wiedzą. Dyrektor czy woźna ma prawo nie wiedzieć kim jesteś i czemu chcesz wejść do placówki. Po co irytujesz ludzi, któzy w ramach swej pracy dokonale wiedzą co mogą a czego nie ludziom głowę takimi wymysłami? |
Magik | 05-04-2006 09:14:15 [#36] |
---|
Syrenko Twoje wywody i uzasadnienia budzą we mnie strach i grozę. Nie wiem czy nie chcesz zrozumieći stoty sprawy czy jej nie rozumiesz? DOBRA RADA: Proponuję rozmowę na ten temat z rodzicami np. na wywiadókach , naświetlenie rodzicom sprawy np. różnych zagrożeń itp.... Niech rodzice wypowiedzą się na ten temat - w końcu to o ich dzieci chodzi, i wtedy może zobaczysz czy masz rację. Dotyczy to zarówno małych jak i ,,dużych" dzieci. Z małymi - to wiadomo , a te ,,duże" mogą być narażone na wyciąganie np. związane z różnymi porachunkami..... |
syrenka | 05-04-2006 09:15:37 [#37] |
---|
Nie masz prawa wstępu do szkoły bez zgody szkoły Jest tylko kwestia techniczna: jako rodzic wchodzę i już. Kto i na jakiej podstawie mnie zatrzyma? Masz do nich sprawę a oni mają obowiązek sprawdzać komu wydają dziecko Dziecko potwierdzi, że jestem matką. Nie mam obowiązku posiadać przy sobie żadnych dokumentów. Po co irytujesz ludzi Dla przyjemności akademickiej dyskusji. Po prostu piszę, jak wygląda stan prawny i praktyka. Ten się tylko irytuje, kto sam tego chce. |
beera | 05-04-2006 09:34:52 [#38] |
---|
człowiek się irytuje wcale tego nie chcąc- gwoli prawdzie ;) Jest faktem, że masz syrenko rację teoretyczną a my pewnie mamy praktyczną :) Myslę, ze w duzej szkole- molochu jakims jest mozliwe by rodzica dziecka nie znać a w dobrej wierze przeciez prosi się go o okazanie dokumentu- kazdy rodzic powinien mieć rozum i wiedziec, ze to konsekwencja dbania o dziecko, a nie chęc rzucania kłód pod nogi kontaktom. Pewnie kazdy z nas miał przypadek kogoś obcego wpadającego do szkoły, do klasy. Ja miałam- konkubent matki postanowił sprać jej córkę w szkole. Po takich doświadczeniach na zimne się dmucha- i slusznie |
Magik | 05-04-2006 09:41:05 [#39] |
---|
Syrenko........ Jak inaczej? Przez spytanie dziecka. Tak napisałaś. Niestety dziecko nie zawsze jest wiarygodne. Przychodzi mi do głowy taka oto historyjka: Załóżmy, że pan X zaprzyjaźnił się z dzieckiem poza szkołą i pyta dziecka - czy w szkole znają Twojego tatę? dziecko odpowiada - nie pan X - to wiesz co, ja jutro przyjdę po Ciebie do szkoły, zabiorę Cie do ZOO i kupię Ci klocki Lego , o których tak dawno marzyłeś. Tylko musisz powiedzieć pani,że jestem Twoim tatą, bo inaczej pani Ci nie pozwoli iść że mną i z naszych planów nic nie będzie........ |
syrenka | 05-04-2006 09:48:19 [#40] |
---|
W większości przypadków tak, zgadzam się z asią. Każdy rozum ma i co najwyżej sobie podyskutuje akademicko :-) Ale autorka wątku w tej konkretnej sytuacji postąpiła nieżyciowo, uważam. I nie do końca dziwię się reakcji ojca. Ma prawie osiemnastoletniego syna, chce go znaleźć w pilnej sprawie, a tu mu się biuroktratyczne kłody rzuca pod nogi właśnie. Sprowadzić chłopaka i już. A jak chłopak zakrzyknie: To nie mój ojciec! Bandyta jakiś! Chce mnie porwać! - dopiero wtedy drania łapać. To nie był moim zdaniem czas na demonstrowanie majestatu władzy (bo tak to odebrałam). |
Magik | 05-04-2006 09:54:36 [#41] |
---|
Syrenko.. Sprowadzić chłopaka i już. A jak chłopak zakrzyknie: To nie mój ojciec! Bandyta jakiś! Chce mnie porwać! - dopiero wtedy drania łapać. Nie - chłpak może być wcześniej zastraszony np. jak coś powiesz to Twoja rodzina nie żyje albo Ty nie żyjesz....... |
syrenka | 05-04-2006 09:56:53 [#42] |
---|
Magik, kiedy Twoje dziecko w wieku szkolnym, poszłoby do zoo z jakimś panem, działając z nim w zmowie i celowo oszukując dyrektora swojej szkoły, to chyba tylko do siebie mogłabyś mieć pretensje. Złe wychowanie. Dyrektor szkoły nie ma żadnych podstaw, żeby podważać zgodne oświadczenie rodzica i dziecka (w wieku szkolnym). "Niewydanie" dziecka w takich okolicznościach to przestępstwo. |
syrenka | 05-04-2006 09:58:05 [#43] |
---|
do #41 Wymyślasz. Stosowanie prawa nie opiera się na takich wydumanych kazusach. |
Magik | 05-04-2006 10:16:15 [#44] |
---|
Syrenko Wydumanych? Przecież prawie 20 lat przepracowałam z młodzieżą i nieraz takie rzeczy się zdarzały, uczniowie byli zastraszani i bici przy wejściu do szkoły..wzywano policję...... Do #42 złe wychowanie mówisz do mnie ? Ja osobiście i na szczęśćie takich sytuacji nie miałam. Nie wiem tylko skąd masz pewność,że wszyscy ,,Twoi" rodzice czy inni rodzice dobrze wychowują swoje dzieci? A tak wogółe z tym złym wychowaniem to można by było dyskutować! |
Magik | 05-04-2006 10:25:41 [#45] |
---|
Był też taki przypadek, że ucznia pobito pod szkołą, a na pytanie co Ci się stało odpowiadał, że to nic, że się przwrócił itd... Ale wtedy właśnie dyrektorka widziała całe zajście z okna swojego gabinetu i tylko dlatego wezwano policję. W innym wypadku nigdy ten uczeń by się nie przyznał ... był zastraszany od dłuższego czasu- jak się potem okazało. |
syrenka | 05-04-2006 11:01:13 [#46] |
---|
Powiem tak: jak masz dowód, że osoba nie jest ojcem, a dziecko nie mówi prawdy, bo jest np. zastraszane, to możesz nie wydać. Przypuszczenia z gatunku fantasy (a tak je trzeba ocenić w opisanych przez dyrlo okolicznościach) tu nie wystarczą. Idąc proponowanym przez Ciebie tropem, dyrektor szkoły w Wąchocku powinien nakazać uczniom chodzenie w kaskach po boisku szkolnym. Podobno przed laty silna wichura porwała tam sołtysowi konia z bronami. Koń spadł, a brony jeszcze latają. |
AnJa | 05-04-2006 12:18:58 [#47] |
---|
nie wiem jak jest z tym wydawaniem małolatów rodzicom - w podstawówce pracowałem dawno temu i w maleńkiej
wiem jednak, że w szkole ponadgimnazjalnej co jakis czas sprawdzamy dokumenty osób, co do których mamy wątpliwości, czy powinni w niej być
jesli wylegitymuje się i wyjaśni cel przyjścia - nie ma sprawy
jeśli odmówi - wzywam policje i ta delikwentowi sugeruje opuszczenie szkoły pouczając go, że MA OBOWIĄZEK okazać dokument identyfikujący na żadanie administratora obiektu lub osoby przez niego upowaznionej - nie mam zwyczaju weryfikowania legalności działń policji, zwłaszcza zgodnych z moim interesem;-)
nie widzę na razie potrzeby stosownia metod zblizonych do gabinych - czyli legitymowana przy wyjściu czy wpisywaniu nazwiska gościa do rejestru i wydawania mu identyfikatora - nieproszonych gości mamy raz na parę miesięcy |
Magik | 05-04-2006 12:58:42 [#48] |
---|
Syrenko................ Oj Syrenko................Syrenko........................................)))))))))))))) Ciekawi mnie jaki masz kontakt z młodzieżą - czy rozumieją co do nich mówisz? I czy zawsze bez względu na wszystko tylko Ty masz rację? Myślę że obraziłaś Dyrlo (#46) |
Adaa | 05-04-2006 13:36:58 [#49] |
---|
wiesz co Magiku..niech wypowie sie dyrlo na temat tego czy został obrazony,czy nie:-)
hm...pamietam ,bardzo dawno temu jak jeden troskliwy pan stanął w obronie naszej Ewy z Karpacza,że niby ja ją biję..ja- ten sęp wredny:-) a Ewka..hm..Ewka,czy ja Cię biłam?;-)) |
AnJa | 05-04-2006 13:45:47 [#50] |
---|
troskliwy powiadasz?
hmmm - nie pamiętam bym Ewę przed Tobą bronił... |
|