Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
"kwiatki" z ogródków szkolnych |
gosiula | 09-09-2002 23:56:34 [#01] |
---|
Jestem pod wrażeniem, metod działania dyrki jednego z gimnazjów w moim mieście. I tak sie zastanawiam, nad brakiem czynników hamujących dyktatorskie zapędy u ludzi, którym nadano władzę nad maluczkimi. W tej szkole wolno dziewczynkom nosić po 1 kolczyku w uchu, a wymiary kolczyka sa ściśle okreslone (chodzi chyba o średnicę...przy okazji powtórka z geometrii). Jesli u ucznia stwierdzi sie oznaki manipulacji kolorystycznych na włosach, to pod groźbą obniżenia oceny z zach. ma on kilka dni na usunięcie wszelkich śladów tej niecności. A wczoraj jednemu pierszakowi nakazała ściągnąc (przy klasie!!!) bluzę ze sportowymi napisami i ubrać(!!!) coś, co było po kimś, za małe i brzydkie (ale bez napisów) |
Gaba | 10-09-2002 03:22:24 [#02] |
---|
jest to także typowy widok z przeciętnej angielskiej szkoły. Piszę to, nie zajmując stanowiska w sprawie kolczyków (a tu sie kłania tylko polskie bhp), czy innych bluzek.
Strój szkolny nie jest tylko problemem polskim.
W Anglii masz wymierzoną spódniczkę i liczbę łańcuszków, podany kolor pulowera, długośc włosów bez związania, a panna z pomazanymi włosami nie jest do szkoły wpuszczana wcale, tudziez młodzieniec, rodzicie spionizowani jak scyzoryki, za wiele rzeczy można natychmiast wylecieć.
Hm!
: |
Marek Pleśniar | 10-09-2002 07:12:46 [#03] |
---|
mam uwagę innej natury młodzież z zainteresowaniami, dzieciaki ze szkół muzycznych, biegające wieczorami na dodatkowe ćwiczenia, słowem ci, co mają coś w głowie dziwnie mało wykazuję zapędów by mieć jeszcze coś na głowie:-) i odwrotnie. Nic nie mówię o tu omawianym przykładzie bezpośrednio, ale jakoś mi się ta myśl tu nasuwa. A może to wskazówka - dokąd powinniśmy zmierzać? No tak, ale musieliby jeszcze wszyscy coś w głowie mieć. A to już zadanie dla nas. Nie opowiedziałaś Gosiulko co robi się w tamtej szkole dla napełnienia olejem głów. Może się robi? Moze nie tylko nie wolno ale i nie wypada przychodzić do szkoły z wyglądem sępa miłosci:-)) |
gosiula | 10-09-2002 19:14:27 [#04] |
---|
Nie rozumiecie mnie... :-((( Ja też lubie dzieci schludne, nastawione na rozwój intelektualny i swobodnie czujące się w eleganckiej odzieży. Ale lubię tez i szanuję te kolczykowe, bluzowe i z pasemkami. Dla mnie nie jest to ważne. Poza tym nie czuję się "na prawie" ingerować w wygląd nastolatka (zakompleksiałego, niepewnego siebie i szukającego pomysłu na własny wygląd i tożsamość). Tu można wiele niepotrzebnie nachrzanić. Wiem, że gdyby moje dziecko byłoby zmuszone do publicznego przebrania się w cudzy ciuch, to sprawa skończyłaby się w sądzie. Gabo, to nie jest ekskluzywna prywatna szkoła angielska (bo tylko w takich płaci się za snobistyczny uniform), ale gimnazjum rejonowe - szkoła dla wszystkich. PS. W mojej szkole jest uczeń z pieknym pióropuszem irokeza. Wygląda dość szokująco..zważywszy, że jednoczesnie ma naturę skejta. Za sam wygląd...wylotka! Ale jak ten chłopak zabierze głos w dyskusji np. na etyce, albo w kwestiach wartości lub sensu życia.... żeby wiecej takich było. Albo nasz absolwent tegoroczny: ufarbowane na czarno dredy, a na maturze do garnituru włożył glany z kolorowymi sznurówkami. Wygrał konkurs o indeks na dziennikarstwo, i juz regularnie drukuje w GW. A jak przygotował lekcję o Witkacym w Muzeum Narodowym (obrazy malarza w tle), to pojęcie czystej formy zrozumieli nawet ci z końca rankingu ocen i zachowania. Boże chroń nasze dzieci przed przemocą tych co u władzy.... |
Gaba | 10-09-2002 21:26:43 [#05] |
---|
Gosiulo, jedna tylko mała uwaga o, najmocniej przepraszam, angielskich szkołach: widziałam ich kilka i nie ekskluzywne... zwyczajnie z ostrym rygorem.
Co do irokezów i inteligentów zgadzam się... no, tak bywa... ale jednak bardzo nie lubię tlenionych, bardzo nie lubię - mam nieodparte skojarzenia z lolitkami, czego nie toleruję.
Ale o moich skojarzeniach wie tylko wiceszefowa - nigdy nie dopuszczę do farbowania się na blond moich dzieci. Jest dla mnie coś odpychającego - wolę irokeza na zielono... tleniony blond u dzieci wzbudza we mnie wstręt i przerażenie. |
Zola | 10-09-2002 21:34:12 [#06] |
---|
Gosiula masz racje ,nie zawsze odpowiadają mi stroje młodzieży wychodze po staroświecku z założenia ,że co innego do kościoła ,co innego na dyskoteke ,co innego na własny ślub i co innego do szkoły ale wiem,że są osoby co na własny ślub w dredach ,glanach lub jako irokez i szanuję indywidualne wybory szczególnie jesli "pod sufitem" (a tak jest najczęściej ) bardzo mądrze w ubiegłym roku przetrzymałam nawet męskie szpilki |
Ewa M | 10-09-2002 21:55:45 [#07] |
---|
Dorzucę inny "kwiatek". Wczoraj rozmawiałam z rodzicami moich absolwentów przerażonych "falą" w szkole. Ja byłam przerażona reakcją nauczycieli na skargi uczniów - "za rok sobie odrobisz"!. 1.Dziewczyna ma uszkodzone oko, ale matka boi się działać - "bo musiałabyn ją zabrać ze szkoły a sama ją do niej namawiałam mimo jej protestów". 2.Chłopak nie chce iść na lekcje bo przez cały dzień nie pozwolono mu wejść do łazienki, a kiedy już się tam dostał kazano mu pić wodę z sedesu. "dorośli" oczywiście o niczym nie wiedzą!!!!!. 3. Komentarza nie będzie!!!!! bo brak mi słów, nie na chamstwo uczniów!!! |
Marek z Rzeszowa | 10-09-2002 22:17:59 [#08] |
---|
Tu wklejam swój post z wątku "Fala w Gimnazjum - co Wy na to?":
Czytam w lokalnej Wyborczej następny oświatowy "kwiatek": http://www1.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,1011742.html Fala w gimnazjum
ask 10-09-2002
Kto nie zgodzi się na wąsy i napis "kot" na czole temu grozi "spłuczka", czyli wkładanie głowy do toalety, jedzenie pokarmu dla kotów lub nawet pobicie - przed takimi wyborami stają pierwszaki w gimnazjum.
1-->Maciek z Łańcuta już pierwszego dnia po rozpoczęciu roku szkolnego został pobity. Nie była to jednak zwykła bójka uczniowska. Jak do niej doszło? Podczas przerwy na podwórku podszedł do niego starszy chłopak i wyjął marker (niezmywalny mazak). Maciek nie zgodził się na namalowanie mu wąsów. Został więc pobity. Jan Konopka, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Łańcucie, przyznaje: - Pierwszoklasistę pobił licealista, nasz absolwent. Maciej przyszedł do mnie z sińcem na ramieniu. Interweniowała też jego mama.
Dyrektor zapewnia, że problem w szkole już został zażegnany. - Już następnego dnia zorganizowałem apel, na którym zakazałem takich praktyk. Uczniowie mają też surowy zakaz przynoszenia markerów do szkoły i wszystko się już uspokoiło.
Nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę z problemu fali w gimnazjach, bo dzieci zastraszane przez starszych kolegów nie opowiadają w domu o przykrościach. Fala jednak istnieje - co do tego nie mają wątpliwości dyrektorzy.
- To zjawisko było i będzie. W gimnazjach, szkołach średnich i w wojsku - mówi Konopka.
Podobnie jak w łańcuckim gimnazjum, także w innych szkołach na początku września nowym uczniom maluje się wąsy i na czole napis: "kot".
Pani Halina, mama drugoklasisty, pamięta jak w ubiegłym roku musiała wyrzucić zupełnie nową bluzę syna. - Paweł poszedł w niej do szkoły tylko raz i cały został wymazany markerem. Koledzy nie oszczędzili nawet ubrania.
- Syn wrócił do domu roztrzęsiony - opowiada matka innego świeżo upieczonego gimnazjalisty. - Gdy zapytałam co się stało, odpowiedział, że po raz pierwszy zrobił coś, co uważa za bardzo złe. Okazało się, że uderzył dziewczynę ze starszej klasy, która razem z koleżankami chciała namalować mu wąsy niezmywalną farbą.
Ze szczególnym nasileniem ataków "markerowców" (tak nazywani są w szkołach agresorzy) spotkali się w tym roku uczniowie, którzy rozpoczęli naukę w Gimnazjum nr 7 na Nowym Mieście w Rzeszowie. Atakowali głównie drugoklasiści. Do malowania wąsów używali takich markerów, które udawało się zmyć jedynie acetonem. Pech chciał, że trafili na chłopca uczulonego na ten związek. Jego mama interweniowała u dyrektora szkoły. - To popłuczyny wojskowej fali - ocenia Marek Matuła, dyrektor Gimnazjum nr 7 w Rzeszowie.
Ze zjawiskiem walczą także inne rzeszowskie gimnazja. - Co roku są takie próby, ale reagujemy natychmiast. Zakazem przynoszenia do szkoły markerów, wzywaniem rodziców, nakazem czyszczenia pomazanych płytek w łazience czy szatni - mówi Wojciech Jandziś, wicedyrektor Gimnazjum nr 2 w Rzeszowie. - Takie zachowanie narusza godność młodszych uczniów. Niepodobna traktować tego jako zabawy. Jakiekolwiek naruszenie dóbr osobistych jest wykroczeniem przeciwko regulaminowi naszej szkoły. Za to są bardzo jasno określone kary: od napomnienia ustnego aż do przeniesienia do innej szkoły - mówi Jandziś.
Dyrektorzy nie mają wątpliwości, że malowanie markerami pierwszaków nie jest niczym innym jak poniżaniem młodszych.
Choć spotkaliśmy się i z takim komentarzem: - Malowanie wąsów ma u nas zabawowy charakter. Wszystko przebiega w wesołej atmosferze - słyszymy w jednej ze szkół. |
| |
beera | 11-09-2002 09:01:03 [#09] |
---|
Fajnie, bo to jednak całość.. Powiązały nam sie tematy i slusznie chyba. Bo gdyby się zastanowić, co tu skutkiem, co przyczyną... Farbowanie łbów jest początkiem dawania sobie prawa do wolności- i slusznie, każdy musi swój kawałek podlogi pod sobą zaznaczyć. Ale zawsze zadziwialo mnie w bojownikach o swoją wolność, że zazwyczaj nie zauważają, że osiągając ją- tę wolność, ograniczają wolność innych. Często mam także wrazenie stosowania "srodka zastępczego" . Gdy świat wartości jest dziwny, gdy drabina hierarchii nie skonstruowana, jestesmy świadkami skrajnych postaw , ktore pojawiają się dla podkreślenia własnego indywidualizmu. To właśnie te środki zastępcze. To, co jest tu ważne. Warto sobie udzielić odpowiedzi, czy ten irokez na glowie to wynik odnalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące siebie samego, czy wynik ciągłych poszukiwań bez wiedzy na temat odpowiedzi. Po w pierwszym przypadku mamy do czynienia z silną, swiadomą jednostką, a w drugim z dzieckiem zagubionym i potrzebującym pomocy. ............ To , co Gaba napisała jest dla mnie bardzo trafne. Moja szkoła to do pewnego czasu szkoła podstawowa. Do podstawówki chodziły zwykłe male dość dzieci. Nagle z tych dzieci zrobili się trzynastoletni dorośli. Niestety. Bo dzieci te korzystają z praw dorosłych nie zdając sobie sprawy z konieczności zapłacenia za te prawa odpowiedzialnością. Kiedy te wiedzę otrzymuja już jest za późno na jakąkolwiek pomoc...Tylko można już pomagać w skutkach. ............. No i fala Ponizanie kogokolwie ma zazwyczaj jeden cel. Umieszczenie siebie na drabinie społecznej o szczebel wyżej niż poniżanego. Poniżanie daje nam prawo do uważania się za lepszego od poniżanego. Dzięki poniżaniu buduje się poczucie siły i własnej wartosci. Bo tej siły i tego poczucia wartości nie ma się w sobie. Nie otrzymalo się tegkiego daru wcześniej. Fala w szkole to masowe zachowanie tłumu. W nim nawet jednostki inaczej myślące działaja zgodnie z tłumu oczekiwaniami. Zobaczcie- pojawiają się tu dwa problemy. Po pierwsze trzeba mieć w sobie siłę, żeby poniżanie innego nie było dla nas budulcem własnego "ja" , a także trzeba mieć kolejną- pomagającą się przeciwastawić grupie, ktora zabawę w kota uważa za fajną. Mam syna w II klasie gimnazjum. Przyszedł radosny ze szkoły któregoś dnia, bo pierwszaki mialy "dzień kota" Normalny, dość przyzwoity chłopak. A jednak... |
grażka | 11-09-2002 09:49:28 [#10] |
---|
Rozmawiałam wczoraj z córką - III klasa gimnazjum. Opowiadała mi właśnie, jak z koleżankami pokazały dzieciom, gdzie jest ich miejsce, były to jakieś dziwne dźwieki (bo zademonstrowała mi ) - przerażona spytałam, jakim dzieciom (w tym samym budynku jest szkoła podstawowa, wyobraziłam sobie te wielkie, ubrane na czarno dziewczyny i kilkulatki) - okazało się, że to dwa lata młodsi uczniowie gimnazjum. Rozmawiałam - ty, taka deklaratywnie tolerancyjna, skiny, dresy, metale - w każdym doszukująca się wartości, tyle razy mówiąca mi, że z każdym człowiekiem można rozmawiać i że w gruncie rzeczy są podobni i fajni - jak mogłaś? Mamo - odrzekła moja córka - za rok, w liceum, to ja będę chodzić pod ścianami. I tyle. Pojęcie godności człowieka jest poza refleksją kotów i starych. I też mi się wydawało - normalna, myśląca dziewczyna. W tłumie wyłącza samokontrolę. |
Rycho | 11-09-2002 12:30:01 [#11] |
---|
a my gdzie jesteśmy wobec tego problemu? Jaką postawę przyjmujemy? Gdzies w i nnym wątku piszemy o potrzebie sukcesu i wychowaniu przez porażki. O budowaniu w młodym człowieku poczucia własnej wartości. Budowaniu hierarchii wartości. Piszesz Asiu - Bo tej siły i tego poczucia wartości nie ma (młody człowiek) w sobie. Nie otrzymał takiego daru wcześniej. A skąd go miał otrzymać jak nie od nas. Dorosłych. Zgoda. W tłumie nawet mądrzy i rozsądni ludzie mogą zachowywać sie irracjonalnie, agresywnie, itd... Ale jak my w szkołach reagujemy na takie zachowania? Dyrektor zapewnia, że problem w szkole już został zażegnany. - Już następnego dnia zorganizowałem apel, na którym zakazałem takich praktyk. Uczniowie mają też surowy zakaz przynoszenia markerów do szkoły i wszystko się już uspokoiło. - cytat z któregoś poprzednich postów. Czy jesteście w stanie uwierzyć w coś takiego? Bo ja niestety nie. Zakazy i nakazy mają być skuteczna bronią na rozwiązywanie takich problemów? Mnie się wydaje, że sprawa w czym innym. Widziałem już w swoim życiu rózne szkoły. I te "typowo" angielskie i nietypowo angielskie, belgijskie, austriackie, fińskie. Widziałem tam i mundurki i irokezy i kolczyki w nosach. Były szkoły z rygorem i szkoły bez zamordyzmu ale za to z tak ustawionymi w szkole relacjami interpersonlnymi, że aż nie chciało sie wierzyć, że tak można. I wiecie co mi wychodzi z tych porównań? Widziałem bijących się chłopców (i reakcje nauczycieli) w dwu odwiedzanych przeze mnie szkołach. Obie były typowo angielskie. Powiecie, że nie jest to podstawa do wyciągania takich wniosków. Bo za mała próba itd. Oczywiście, że tak. Ale czy agresja nie rodzi agresji? A brak reakcji na agresję jej nie ugruntowuje? A my jak do tego się mamy? |
beera | 11-09-2002 13:37:29 [#12] |
---|
Hm.. To, o czym ja pisalam właśnie o tym..może nie do końca jasno :-) dzieciaki mialy "dzień kota" zorganizowany przez belfrow :-) To takie wyzwolenie emocji z nadzieją na ich skanalizowanie...niestety- nie udalo się. ............ A powiązania pomiędzy tymi watkami rzeczywiście są jasne. dzieciak z wiecznym poczuciem klęski, porażki chętnie odniesie swoisty sukces wykazując swoją siłę |
hania | 11-09-2002 13:52:40 [#13] |
---|
myślę właśnie... jak można zapobiegać sytuacjom takim jak fala. Zapobiegać - nie leczyć. Bo problem właśnie zaistniał wczoraj i w naszej szkole. Okazało się, że młodzież wymyśliła ( czy wyczytała w wyborczej?!, czy z filmu w w wakacje zapamiętała) hasło "kot". Nie było wprawdzie malowania markerem, przynajmniej nie zauważono, nie zgłosił nikt, ale wydało się karmienie pokarmem dla kotków, bicie paskiem po nogach, mierzenie korytarza zapałką( kiedy to ostatnie? nie mam pojęcia - dyżurują wszyscy...). W szkole huczy, śledztwo prowadzone przez dyrekcje wyciąga delikwentów z lekcji - gdy wracaja - klasę skupić to zakrawa na cud( dziś mi się taki cud udał..), straszy się uczniów, że policja zajmie się nimi..... Rozmawiałam chwilę z pedagog i tak dumałyśmy, co można - prócz rozmów, zakazów, uwag z zachowania , wzywania rodziców, w tej chwili zrobić oraz co zrobić należało wcześniej (pomysły na przyszły rok szkolny - bo fala wróci pewnie jak bumerang) Na w tej chwili - przypomniała mi się sytuacja z liceum córki, gdzie uczniowie złapani z butelką wina na imprezie "plenerowej" ale organizowanej przez szkolę wybronili się jakoś - dzięki wcześniejszej nienagannej postawie przez 3 lata edukacjii- przed natychmiastową wylotką ze szkoły wykonując "karę": olbrzymi plakat z przyznaniem sie do winy i obietnicą że nigdy więcej i własnoręcznymi podpisami zaraz za wejściem do szkoły( na parterze) oraz przeprowadzenie w klasach krótkich pogadanek na temat szkodliwości alkoholu na młody organizm.... Asia napisała: Ponizanie kogokolwie ma zazwyczaj jeden cel. Umieszczenie siebie na drabinie społecznej o szczebel wyżej niż poniżanego. Poniżanie daje nam prawo do uważania się za lepszego od poniżanego. Dzięki poniżaniu buduje się poczucie siły i własnej wartosci. Bo tej siły i tego poczucia wartości nie ma się w sobie. I ja się pod tym podpisuję Może by więc nasi doświadczeni gimnazjaliści - trzecioklasiści powinni się teraz oficjalnie przyznać, że oto oświadczają, że nie są "ważniejsi, silniejsi itp" od pierwszaków, może dać im jakąś możliwość pokazania tego swojego gimnazjalnego doświadczenia - mapkę szkoły niech przygotują pierwszakom, bo skomplikowany budynek, listę nauczycieli, ściągawke z wzorów , słówek, pojęć przydatnych i niezbednych w pierwszej klasie... Może im trzeba pomysł jeden podrzucić i poprosić o wymyślenie własnych. Pomysłowi bywaja nieraz uczniowie.... A gdyby pomysł podrzucić "zanim".... - to już na rok przyszły. A pierwsze spotkania z wychowawcą i zajęcia na ten temat - poniżania, własnej siły i własnej wartości... Bywa w szkołach nie raz tak, że pierwsze dni - z różnych przyczyn to trochę bałaganik z podziałem godzin itp. Któregoś roku, z racji kończących się remontów pierwsze trzy dni klasy miały (w mojej poprzedniej szkole) po trzy lekcje z wychowawcą. Ludzie - jak pamiętam - narzekali: co ja mam z nimi robić, wolałbym uczyć... Ratunku!!- dla mnie te trzy dni były zbawienne - objęłam nową klasę i załatwiło mi się "ustawienie" pracy z nią cudnie - trzy dni zajęć poznawczo - integracyjno - wychowawczych. Problemy, jakie zawsze się pojawiają, można łatwiej potem rozwiązywać.... A może już przed wakacjami by wymyśleć z uczniami "oficjalne" acz wesołe i nie poniżające sposoby przyjęcia "nowych" do szkolnej braci. I zorganizować to zanim.... Co wy na to? Może macie jeszcze jakieś pomysły? |
Grażyna | 11-09-2002 15:35:49 [#14] |
---|
a co z uczennicą klasy IV ? Ja mam uczennicę w klasie IV (szkoły podstawowej), która po wakacjach z sympatycznej blondynki przeobraziła się w czarnego wampa. A mama jej w tym dopomogła? Jak ma reagować nauczyciel? Istny cyrk! |
gosiula | 11-09-2002 23:09:05 [#15] |
---|
Pomieszały mi się wątki. Wybaczcie, ale jesli przy przemocy belferskiej (jadowitej, wyrafinowanej ale dość ...pastelowej), postawimy przemoc dziecięco-młodzieżową (agresywną, wulgarną i ...pstrokatą), to ta pierwsza...blednie. A mnie się wydaje, że w niej jest spory procent przyczyn agresji wśród maluczkich. Systemy oparte na zakazach, nakazach, wstręcie (do inności i koloru włosów) oraz tam gdzie władzy brak pokory wobec jednostek zaleznych od niej - obfitują w zachowania agresywne (to prosta zasada, że frustracja rodzi agresję). Osobiście mam wrażenie, że przebyłam długą drogę w mojej "karierze" dyrki (6 lat).Od osoby tolerancyjnej przez radykalną i znów do tolerancyjnej. Nie znam innej metody skuteczniejszej w pracy wychowawczej z dziećmi (gimn.) i młodzieżą (LO) od akceptacji i nastawienia na zrozumienie - nawet tego, co szokuje. A moja recepta na zwalczanie szoku i oporu w sobie polega na...zainteresowaniu się bliżej tym, co budzi wew. sprzeciw (tak dowiedziałam się wiele o idolach młodzieżowych typu Eminem, skejtach, punkach, muzyce "traszowej" itp. a nawet o prostytucji wśród gimnazjalistek w klubach dla dorosłych, narkotykach, ). Wierzcie...niechęć słabnie, a wtedy można działać racjonalnie. I rzeczywiście pomagać, a nie ganić, pouczać, strofować itp. Może to dlatego, że pamiętam jak mnie upokorzyła w LO nauczycielka za bordowe rajstopy i spódniczkę mini, a dyrektorka za wysokie skórzanie kozaki. Wciąż czuję ten niesmak. PS. Czerń w ubiorze, makijażu itp to cała ideologia, to muzyka typu metalic, bunt i brak akceptacji na świat dorosłych, to subkultura (całkiem nieszkodliwa) która daje wsparcie i pomaga...przetrwać ból dojrzewania. |
Marek z Rzeszowa | 12-09-2002 00:06:37 [#16] |
---|
Kurczę! Chciałbym to widzieć: bordowe rajstopy i spódniczkę mini, wysokie skórzanie kozaki. Aż ślinka cieknie... Marek |
gosiula | 12-09-2002 00:28:39 [#17] |
---|
Marku, spokojnie, to było wiele lat temu. W czasach fartuszków, tarcz i juniorek.Kurczę, chyba byłam bardzo postępowa... :-) |
Gaba | 12-09-2002 04:55:02 [#18] |
---|
Gosiula, a ja znam metody inne - nie interesują mnie bunty, irokezy, (z wyjątkiem blondynek - bo dziewczyna...), czarne, bordowe. Rozmawiam z dziećmi - nie toleruję i nie będę tolerować, ale nie zwalczam, nie zakazuję, nie ośmieszam.
Kiedy chłpaki łażą w gaciach... pada sakramentalne pytanie, a co Ci się skarbie stało w spodnie... masz spodnie, że ... nawet juz o tym wie dyrekcja.
Problem zdaje się w tym, że inaczej definiujemy tolerancję. We mnie nie ma przyzwolenia na irokeza czy inną blondynkę i... nie chcę się znać na muzyce traszowej czy metalic, lecz... w kontaktach z "innymi" patrzę w oczy, śmieję się z siebie, mówię, dlaczego nie lubię, uczę tolerancji do siebie, starego zgreda, cierpliwości do siebie. Te same zasady dla mnie, co dla was. Ja nie muszę traszu, ale postaram się, wy nie musicie Rachmaninowa... ale postaramy się...
Spotkałam się z okrutnym szydzącym śmiechem i upokorzeniem, które spotkało nauczyciela... bo ubiera się wsiowo - myslę, że brak tolerancji i tolerancja źle pojęta (to nie jest Gosiula do Ciebie) jest właściwa wielu przedstawicielom tego państwa.
Szczerość, autentyczność...równośc reguł... wczoraj przeczytałam książkę Śliwerskiego o wychowaniu... taki ładny wyciąg elementarncyh zasad. Zrobiłam sobie rachunek sumienia i wypadłam blado. Cóż, ciągle zaczynam od nowa...
Tolerancja wg niektórych to przywolenie na wszytsko i akceptacja każdego dziwactwa. Granicą Twojej wolności jest moja, mojej Twoja, jeżeli nie następuje naruszenie...to... irokez, choć go nie lubię... może być.
Ostatecznie chodziłam zgolona na zapałkę... |
gosiula | 12-09-2002 21:51:44 [#19] |
---|
"Kiedy chłpaki łażą w gaciach... pada sakramentalne pytanie, a co Ci się skarbie stało w spodnie... masz spodnie, że ... nawet juz o tym wie dyrekcja." Gabo, uważasz, że w tym nie ma ironnii i ośmieszania? Według mnie jest jej wiele. Nie ja kupiłam mu te spodnie, nie ja uznałam,że są dla niego, nie ja powinnam je krytykować. To nie nalezy do moich praw, a na pewno narusza prawa tego młodego człowieka. Mnie widok tych spodni nie czyni krzywdy, więc w imię czego mam z nich kpić? Uczono mnie,że to jest PRZEMOC - niedopuszczalna wśód nauczycieli np. niemieckich. Kiedyś jedna z nauczycielek przy całej klasie zakpiła z ubrania uczennicy II kl. LO. Dziewczyny nielubianej, ale wówczas cała klasa była oburzona. Przyszli z tym do mnie. Przyznałam im rację, a dziewczynę przeprosiłam. Natomiast w cztery oczy zaproponowałam nauczycielce takie doświadczenie: że na najbliżeszej radzie pedag. głośno, z sarkazmem wypowiem sie na temat jej ubioru - nie zawsze adekwatnego do sytuacji. Poprosiłam ją, żeby wyobraziła sobie tę chwilę, żeby to poczuła. Kobieta...zbladła. Zcichła i powiedziłą tylko...rozumiem. Mam podstawowa zasadę: TRAKTUJ UCZNIA TAK, JAK CHCIAŁBYŚ BYĆ PRZEZ NIEGO TRAKTOWANY...nie znoszę kpiny, ironni, lekceważenia i pouczania...wolę już autentyczną złość |
gosiula | 12-09-2002 22:03:30 [#20] |
---|
kolejny kwiatuszek do bukietu KOlega poprosił mnie o radę "Co robić?" Na zebraniu rodziców, w klasie jego córki (6 klasa SP) wczoraj dyskutowano o tym, jak zakończyć SP: zielona szkoła, bale, imprezy itp. Wychowawczyni z entuzjazmem zaproponowała; "a może tak na wzór ...studniówki (!!!) urządzić dzieciakom imprezę w lokalu, mam znajomego, sala darmo, pyszne jedzenie, atrakcyjnie i ...tak dorośle". A wiecie co to za lokal: orientalna restauracja, w centrum miasta, z dancingami, "stałymi" kilentami, w oparach dymu, płonących krewetek i atmosfery przepełnionej egzotycznymi wrażeniami (nie tylko natury kulinarnej). ...Sajgon. Rozpętała się dyskusja. Kilka stanowczych sprzeciwów, ale też i aprobaty dla pomysłu NASZEJ PANI, która raz ciach zarządziła głosowanie. I co Wy na to??? 75 % ZA, 25% przeciw! Jaka rada? Najpierw do dyrki, czy od razu do KO. Dzieci juz się dzielą na obozy. A pani agituje na GW (i nie tylko). A wiecie jaką moc mają łzy i prośby własnego dziecka, skoro: wszyscy idą, a pani zachęca? |
Anka | 12-09-2002 22:14:12 [#21] |
---|
kwiatki Nie można zakazywać dzieciom kolczyków!!!! a tym bardziej świetnej zabawy w lokalu. Wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli patrz: post 1! |
gosiula | 12-09-2002 22:42:58 [#22] |
---|
Anko, to manipulacja i brak rozumienia. Kto Ci powiedział, że dzieci tego chciały? To był pomysł zainteresowanej nauczycielki. A dziećmi moŻna świetnie kierować. To nie dzieci wymyślały jak chca kończyć SP. O to właśnie chodzi... NIKT ICH NIE ZAPYTAŁ O POMYSŁY. Bo przemoc. to tez własnie podejmowanie za kogoś decyzji, pozbawianie go prawa głosu oraz manipulowanie nim ...zwłaszcza gdy ma 11 -12 lat |
Gaba | 13-09-2002 05:59:55 [#23] |
---|
"Rozmaicie ludzie wolność oznaczają" - D.C. Problem gaci u nas w szkole to problem bhp a nie ironii, folozofii - branie wględu praktycznego nad fizloficznym, buty na platformach - to także tylko bhp... a nie dybanie na wolność dookreślaną zewnętrznie, szpony na parę cm to zwyczajne bez ideologii bhp... i dlatego jest u nas zakaz, rozwiane pióra to nie ironia a bhp..., włosy do kostek to bhp (czy mam podesłać fotografię podduszonego na własnych włosach?).
Lista powstała po analizie wypadków uczniów - naszych i takich pokazywanych na z kursie bhp. O tym sie gada z dzieciakami i pokazuje się miejsca niebezpieczne, jednym z punktów sa niebepieczne zachowania uczniów, w tym nieodpowiedni strój.
Szefem służby bhp jest dyrektor. Żadne tu wolności nie pomogą - jest dorosły i za to odpowiada, najwazniejszą sprawą jest życie i zdrowie, a wolność istnieje w zakresie swojej odpowiedzialności za siebie (J.P. II), kto wybiera swawolę (swoja wolę) temu nie nie pod drodze u nas.
Nie tylko, że nikt się nie boi dyrekcji u nas w szkole, to jeszcze włażą i pokazują szpona przypiłowanego. Więc ja tam wolę być statym zdredem...
a zresztą nieważne. |
gosiula | 13-09-2002 17:59:49 [#24] |
---|
Poddaje się, gabo, nie chcę sie kłócić. Trudno jest wymieniać się opiniami, gdy argumenty pojawiają się ni z gruszki, ni z pietruszki... o bhp nie pisałaś wczesniej, ale o nietolerancji gaci i sztucznych blondynek. Włosy do kostek, szpony na kilka cm, odpowiedzialność za życie i zdrowie - nie widze związku z wątkiem o nadużywaniu władzy wobec uczniów . Nie mam na mysli Ciebie (bo nie czuję w Tobie autokraty, ale ...przekorę), jednak wydaje mi się, że nikt tak nie potrafi pięknie uzasadniać swojej przemocy ...działaniem na rzecz dobra drugiego człowieka, jak właśnie despota... ;-) |
vip | 22-09-2002 16:18:44 [#25] |
---|
Oj Gosiulo Poczytałem parę postów, wtym Twój na początku. Szkoła oczywiście nie moze być miejscem gdzie za wygląd ocenia się ucznia. W tym miejscu się zgadzam z Tobą. Jednak pozostała reszta to wybacz wielka , pusta i smieszna dyskusja. Uczeń który przyszedł w jakiejś śmiesznej fryzurze i butach na maturę -m Ty to pochwalasz? Czy to że jest zdolny, może nawet ponadprzeciętny upowaznia go do olewania całej reszty. Uczeń ma wyglądać schludnie, podobnie jak nauczyciel. Ubierz się na wzór tego ucznia i idź na rozmowę z pracodawcą. Ciekawe czy Cię przyjmie do pracy. Uważam że Twoje poglądy są bardzo nie pedagogiczne. Nie szata zdobi człowieka, jednak bogaty nie zrozumie biednego, a demokracji nie należy mylić z warcholstwem. Pozdrawiam |
gosiula | 22-09-2002 18:53:57 [#26] |
---|
Sz. Vipie. Pragne zwrócić uwage, że może mi sie podobać to, czego Ty nie akceptujesz. Ty tę rozmowę nazywasz pustą i śmieszną dyskusją, a ja Twoje wypowiedzi drętwą gadką sztywniaka. i jest 1 : 1 - ale czy to o to chodzi? Słowo warcholstwo chyba nie jest zbyt zręcznie dobranym przez Ciebie terminem? PS. Jeśli jestes dyr. to zdradź mi tajemnicę jak i czy reagujesz gdy nauczyciel np. niezbyt ładnie..pachnie, albo gdy rodzic, który przychodzi do ciebie na rozmowę ma zabłocone buty i tłuste włosy? | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|