Forum OSKKO - wątek

TEMAT: żeby nie było jedynek...szukam pomysłów na WSO
strony: [ 1 ][ 2 ]
gosiula07-09-2002 17:56:26   [#01]
Zmieniamy w szkole (Lo, gimn) filozofię oceniania (i nauczania). Znaleźliśmy juz sporo rozwiązań, dzieki kórym (mamy nadzieję) uda się nam pobudzić odpowiedzialność ucznia za efekty nauczania oraz ograniczyć ocenianie do wiedzy i umiejętności (bez "postawy wobec przedmiotu" i "stosunku do nauczyciela"). Jeśli komuś z Was również ten temat jest bliski i aktualny, to zapraszam do wymiany doświadczeń.
PawełR07-09-2002 18:18:06   [#02]
Emocje nauczyciela tak działają, że często ocenia przez pryzmat tego, jak postrzega ucznia. Jeśli widzi jego pozytywne nastawienie do przedmiotu i do siebie, to - siłą rzeczy - ocenia lepiej. Myślę, że tego nie da zapisać się choćby w najlepszym WSO. Tu pracy nad sobą wymagać trzeba od nauczyciela. Ale to tak na marginesie. Chociaż niezłą umiejętnością niektórych uczniów jest to, że potrafią wzbudzać pozytywne emocje na swój temat u oceniających ich nauczycieli. Taka umiejętność może im sie rpzydać w życiu przy szukaniu pracy...

Oceny wpisywane do dzienników pokazują pewną statykę, pozwalają wyciągnąć - w mniejszym lub większym stopniu - jakąś średnią. Ja natomiast od jakiegoś czasu myślę nad takim zapisem ocen, który pokazywałby dynamikę, a więc to, czy dziecko się rozwija, czy stanęło w miejscu, czy też wraca na drzewo. U mnie, w małej szkole (klasy 10 osobowe) jest to możliwe, ale wymaga dużej pracy od nauczycieli.
gosiula07-09-2002 22:34:16   [#03]

Mam świetny materiał dot. psychologicznych powodów tzw. pułapek w ocenianiu. Można go wykorzystać w ramach szkoleniowych rad pedag. Polecam.

PSYCHOLOGICZNE PROBLEMY Z OCENIANIEM

Proces oceniania człowieka związany jest z występowaniem różn

orodnych pułapek psychologicznych. Wiele z nich związanych jest z percepcją, skomplikowanym procesem psychicznym w trakcie którego konstruujemy sobie obraz naszych podwładnych. Na to w jaki sposób ich postrzegamy wpływać może wiele czynników nie związanych z merytoryczną stroną wykonywanej przez nich pracy.

Niebezpieczeństwo pojawienia się stronniczości w naszych ocenach zwiększa fakt, iż nader często oceny dokonywane są w pośpiechu, w cz

asie, gdy nauczyciel obciążony jest wieloma innymi zadaniami. Warto zidentyfikować najczęściej występujące mechanizmy określające percepcję uczniów przez ich nauczycieli: Wielu z nich nadaliśmy metaforyczne nazwy, aby lepiej zapamiętać istotę ich funkcjonowania. Zapewne czytając to zestawienie uznasz, że ono Ciebie nie dotyczy, a jednak .... . Psychologowie dowiedli, że każdy z nas podlega przynajmniej kilku z wymienionych mechanizmów!

Źródła stronnicz

ości:

efekt “aureoli”

Jeśli ktoś w jakimś zakresie jest spostrzegany pozytywnie, to is

tnieje tendencja do spostrzegania go pozytywnie również w innych zakresach. Dzieje się tak, ponieważ ludzie instynktownie starają się stworzyć spójne wyobrażenie o innych. Jeśli człowiek robi wrażenie kompetentnego, ludzie przypiszą mu również dobrą wolę, sumienność i uczciwość.

“minimum informacji”


Do ukształtowania opinii o innych p
otrzeba nam niewielu informacji. Jest tak, ponieważ każdy z nas posiada swoją prywatną teorię osobowości, w której występuje coś w rodzaju siatki wzajemnych relacji pomiędzy poszczególnymi cechami ludzi. (np. "piękna to głupia", "schludny to dokładny, dokładny to opanowany, itp.", itp. ...). A zatem: ludzie na podstawie obserwacji zaledwie kilku istotnych dla nich cech (tzw. "punktów kluczowych") tworzą sobie pozytywny lub negatywny obraz całości. Dlatego też wszelka forma kontaktów międzyludzkich jest swojego rodzaju “grą informacyjną”.

wartościowanie

Proces spostrzegania zdomi

nowany jest przez szybką skłonność do subiektywnej oceny. Ocena zawiera się przeważnie w wymiarze: lubię - nie lubię, przyjazny – wrogi, sympatyczny - niesympatyczny itp.

“samospełniające się

proroctwo”

Definicje ludzi i zjawisk (pro

roctwa lub przewidywania) stają się nieodłączną częścią sytuacji, przez co wpływają na późniejsze wydarzenia. Mechanizm ten występuje w licznych typach zjawisk społecznych, w których postrzeganie wpływa na bieg zdarzeń. Wynika z niego zasada: jeżeli zakładamy, że ludzie, z którymi mamy do czynienia, będą zachowywać się w pewien określony sposób, to jest bardzo prawdopodobne, że nasze postępowanie wobec tych ludzi sprawi, że FAKTYCZNIE będą się oni tak zachowywali. Jeśli z góry założymy, że uczniowie są leniwi, niechętni, nie zrobią nic z własnej inicjatywy, to będziemy wobec nich postępować zgodnie z tym wizerunkiem, nie dając im wielu sposobności do wykazania się bardziej pozytywnymi cechami.

częstość “ekspozycji”

Uczniowie, z którymi spotykamy się częściej mogą się wydawać symp

atyczniejsi. Z drugiej strony osoby rzadziej spotykane mogą być oceniane ostrożniej – faktycznie lokowani są w ten sposób w kategorii “przeciętni”.

efekt swojskości

Osoby wywodzące się z wł

asnej grupy mogą być potraktowani bardziej pozytywnie niż “inni”.

obwinianie “ofiary”

Postrzeganie poszkodowane

go jako wyłącznego sprawcy swego losu. Np. schemat rozumowania: uczeń, który nie wywiązał się z nadmiernych zadań, mógł przecież zaprotestować, gdy mu je powierzano.

Poszukiwanie

“kozła ofia

rnego”

Przenoszenie frustracji z prawdziweg

o źródła na wygodny obiekt, który staje się człowiek uchodzący za względnie słabego i nie mogący się “odegrać”.

echa wydarzeń

Mechanizm podobny do efektu aureoli: ktoś zrobił coś waloryzowan

ego pozytywnie lub negatywnie, a my pozwalamy, by wrażenia jakie odczuwaliśmy w momencie tych wydarzeń miały wpływ na późniejszy osąd tej osoby jako ucznia. Może to dotyczyć np. oceny ucznia w klasie II przez pryzmat jego pracy w klasie wcześniejszej.

“bliskość w czasie”

pozwalamy by niedawne wy

darzenia przesłoniły te wcześniejsze. Wydarzenia współczesne dominują w naszym umyśle. To, co wydarzyło się rok temu musi być traktowane w ramach oceny tak samo jak to, co zaszło w zeszłym tygodniu.

dyskryminacja płci, wieku, typu fizjonomicznego

Np. asertywność na ogół wyżej jest oceniana u mężczyzn niż u kobiet. Amerykańscy kryminolodzy stwierdzili, że ludzie atrakcyjni fizycznie otrzymują od ław przysięgłych łagodniejsze w

yroki. Tendencja faworyzowania takich osób występuje również przy ocenie uczniów

faworyzowanie osób

podobnych do nas

To nie “przeciwieństwa” się przyciągają – jest odwrotnie.

uprzedzenia “kulturowe”

i zróżnicowane normy

Niektórzy nauczyciele wyżej punktują inicjatywę, podczas gdy inni posłuszeństwo. Jak będą wyglądały przeprowadzone przez nich oceny te

go samego ucznia?

przedkładanie cech

charakteru nad wyniki pracy

Uczeń mało efektywny, lecz gorliwy może uzyskać lepszą ocenę niż efe

ktywniejszy, lecz pozornie obojętny.

stereotypy

Stereotyp zastępuje analizę. Np. nowy uczeń nie jest wierną kopią dotyc

hczasowego typu pozytywnie wartościowanego ucznia. Jednak być może tą samą pracę można wykonywać inaczej, choć równie skutecznie.

pułapka “obiektywizmu”

Paradoksalnie, w niektórych przypad

kach, uczniowie lubiani mogą być potraktowane surowiej, gdy chcemy świadomie minimalizować wpływ naszych uczuć na uczciwość oceny.

wyrównywanie ocen:

Uśrednianie, równanie w górę, równ

anie w dół – unikanie ocen skrajnych
zuza08-09-2002 20:41:00   [#04]

bardzo proszę

o podanie wydawnicwa lub innych miejsc, gdzie mozna kupic "Jakościowy rozwój szkoły"
zuza09-09-2002 19:27:23   [#05]

bardzo proszę

 o podanie ksiegarni najbliższej Chorzowa.

Cieszę, ze Pan, to jednak Pan!

Pozdrawiam serdecznie - słuchaczka i wielbicielka Pana wykładów na kierunku Zarządzanie Oswiatą -Politechnika Ślaska w Zabrzu.

beera10-09-2002 15:09:46   [#06]

A wracając do fajnego problemu Gosiulki...

Wiecie- te oceny będące informacją powodują unikanie oceny w ocenie.

pewnie niejasno tu się wyrażam, ale jak gdzieś wczesniej pisałam w takiej typowej ocenie więcej jest z oceniającego niż ocenianego. Jego preferencje, nastawienia, postawy  mają większe znaczenie niż ocenianego delikwenta.

Gdyby w szkole uczeń otrzymywał informację na jakim etapie jest, a nie jak jego bytnośc na tym etapie ocenia nauczyciel unikalibyśmy jedynek. Jedynek ale i czwórek i trojek.

Po prostu walka z jedynkami jest chyba walką z  ocenianiem każdym stopniem.

W każdym razie tak prowadzona- może byłaby skuteczniejsza?

jak sądzisz, gosiu?

gosiula10-09-2002 18:52:01   [#07]

TRZYMAJCIE KCIUKI ZA SUKCES EKSPERYMENTU :-))))

Najcudniej byłoby nauczyć siebie i nauczycieli jak informować ...bez oceniania (nawet przy ponad 30 uczniach w klasie), ale myslę, że można osłabić częstość "jedynkowania" ucznia dokonując zmian w WSO.

W tym roku "zaszaleliśmy" w mojej szkole. Wprowadziliśmy coś co się nazywa informacja 0 (nie jest to absolutnie ocena!). Tę informację wpisuje się uczniowie za: systematyczność (braki zeszytów, zadań, notatek itp.), za aktywność (bierność, brak udziału w lekcji, dyskusji itp), samodzielność (nie realizowanie podjętych zobowiązań np. w formie projektów) lub za testy, sprawdziany (oddanie pustej kartki, odmowa udzielenia odpowiedzi). Nie wymyslilismy tego sami, gdzieś (bodaj we Francji) to zero funkcjonuje pod nazwą "nauczyciel nie jest w stanie ocenić umiejętności ucznia" ...z powodu braku ich prezentacji. Okazuje się, że jedynki tak naprawdę mozna dostać jedynie za testy (sprawdziany) i kartkówki.W ten sposób skończylismy z jedynkami za...postawę, stosunek i chęc do nauki.  To są tematy na ocenę z zachowania. Oczywiście, uczniowie mogą sami sobie decydować o tym czy lepiej dostać 1 czy 0 ze sprawdzianu, ale nadmiar zer może skutkować groźbą nieklasyfikacji i ...koniecznością zaliczenia materiału z całości semstru lub roku. Zera tez można poprawiać (eliminować). Nie wpływają one na ocenę (nie obniżają jej). Nie wiem jeszcze jak powiedzie się ten eksperyment. Nauczyciele sa nastawieni entuzjastycznie ( bo okazuje się że wcale nie lubią stawiać jedynek), a młodzież jakby aktywniej współdziała (np. obserwujemy poważny wzrost zaintersowania zajęciami dodatkowymi: kółkami, warsztatami itp)

TRZYMAJCIE KCIUKI

gosiula10-09-2002 18:54:20   [#08]
PS. Oczywiście podstawą takiego oceniania jest planowanie wynikowe i stosowanie wszystkich poziomów wymagań wobec uczniów (na kartkówkach, sprawdzianach, zadaniach domowych itd.)
beera10-09-2002 19:08:20   [#09]

Fiu fiu :-)

Trzymamy!

Ej- a widzisz- sama tu idziesz z dziecmi do ich sukcesu :-)

Zdaje się, że miewamy jednak podobne poglądy :-)

gosiula10-09-2002 19:22:58   [#10]
Asiu, może ja nie jestem zbyt komunikatywna, ale mam wrażenie, że nie zostałam dobrze zrozumiana. Ja nie lubię zachłystywania się tzw. myŚleniem pozytywnym (którego ideę już obalają psycholodzy) oraz wszechpotężnego pędu do sukcesu. Nadal twierdzę, że nie mamy prawa nadmiernie chronić nasze i cudze dzieci przed porażkami. Płaczmy razem z nimi, tulmy je, pomagajmy wyjść z tego, po prostu bądźmy z nimi  i pozwólmy im na doświadczanie niepowodzeń i ...zwycięstw nad nimi. To podstawa radzenia sobie ze stresem w teraz i w życiu dorosłym. Najważniejsze to nauczyć ich JAK POKONAĆ SKUTKI NIEPOWODZENIA oraz tego, że PORAŻKA TO NIE KLĘSKA, ALE ZADANIE DO ROZWIĄZANIA
beera10-09-2002 19:31:37   [#11]

chyba problem w tym..

...że my staramy się odejść w rozmowach od doslowności slowa pisanego.

Nikt z nas nie pisał np. o nadmiernym chronieniu dzieci przed porażką :-)

W takiej dyskusji jak tak- trudnej, bo wirtualnej , czasem warto wykazac troche zaufania dla przedmowcy.

Ale sama się zlapalam na tym, ze czasem nie wykazuję-  w związku z Twoim watkiem o kwiatkach w oświacie. Powinnam miec zaufanie i zrozumiec, o co Ci chodzi, czyli jakie masz intencje :-)

Czasem się udaje, czasem nie.

Wazne, żeby byla wola..no ta..dobra ;-))

gosiula10-09-2002 19:41:24   [#12]
To prawda, co piszesz, Asiu. Nadinterpreatcja z niedosłyszenia, z nieufności.... Ale pozwolę sobie jednak na przypomnienie postu p. SW na temat niszczącej siły porażki - stad się wzięła moja wypowiedź. Z w/w miałam zajęcia i podziwiam go za entuzjazm i wiarę w potęgę sukcesu - taka wiara zaraża innych i dzieki temu może sporo uczniów doświadcza dziś  więcej sukcesów. Jednak nie zgadzam się z nim w tej gloryfikacji doświadczania pozytywnych przeżyć.
zuza10-09-2002 22:21:33   [#13]

Dziekuję za informację. Cieszę się, że czeka mnie kolejna, zapewne inspirujaca, lektura.

Pozdrawiam bardzo serdecznie i liczę na Pana kolejny pobyt na Śląsku.

gosiula11-09-2002 23:48:46   [#14]

do Pana Stefana Wlazło

Dziękuję, Panie Stefanie.W koncu chodzi nam o to samo, choć troszkę różnymi drogami do tego dążymy. O szczęśliwych uczniów...świadomych swoich dobrych i słabych stron, skutecznie radzących sobie z problemami, pozytywnie zmotywowanych do przezwyciężania trudności, dobrze przygotowanych do zadań dorosłego życia. :-))))
Stefan Wlazło13-09-2002 23:26:46   [#15]

Do Pani Gosiuli

Dokładnie tak! Cieszę się, że porozumieliśmy się. Czekam z ogromnym zainteresowaniem na wyniki eksperymentu z ocenianiem.22-23.10 jest w Katowicach ogólnopolska konferencja o ocenianiu. Radzę się wybrać. Pozdrawiam. Stefan Wlazło.
zuza16-09-2002 19:39:29   [#16]

Do Pana Stefana Wlazło

Czy mogę prosić o podanie kto jest organizatorem konferencji?

Chciałabym uzyskac więcej informacji i zgłosić chęć udziału.

gosiula16-09-2002 20:25:48   [#17]

ZUZA

http://www.konfocenianie.oswiata.org.pl

Pod tym adresem znajdziesz wszystkie informacje: druki zgłoszenia, ceny, organizatorów, program.

zuza17-09-2002 17:27:19   [#18]
Dziękuję, Gosiula!
gosiula17-09-2002 21:42:26   [#19]

15 minął termin zgłoszeń, ale jeszcze dzisiaj przyjęli mi dwa.

Koszty: nocleg około 50 zł, konferencja 230 zł, a żeby uczestniczyć w nocnym seminarium trzeba wziąc jeszcze jeden nocleg - razem bez dojazdu ok.350 zł.

Stefan Wlazło18-09-2002 09:14:22   [#20]

Pani Gosiuli

Dziękuję za przekazanie Pani Zuzie informacji o konferencji o ocenianiu. Nie było mnie kilka dni w domu,zatem nie mogłem odpowiedzieć. I przy okazji. Ukazała się książka pt. "Opiekun stażu - refleksyjny praktyk", której współautorką jest Danuta Elsner. Nie wiem, czy jakiś nieangielskojęzyczny kraj w Europie ma taką osobę, jak Danusia Elsner, która będąc dwujęzyczną, dokonuje ogromnej i wspaniale pożytecznej roboty przenosząc na grunt polskiej literatury dot. oświaty - wszystkie najnowsze w świecie koncepcje, wyniki badań itp.I w tej książce pisząc o tzw."metaprogramie" (tzw. - to mój dodatek, bo jakoś nie uważam tego terminu za szczęśliwy) ponownie jest mocno akcentowana konieczność pozytywnego wzmacniania. Czyli świat nie odchodzi od koncepcji stwarzania uczniowi szansy na sukces. Pozdrawiam. Stefan Wlazło
BożenaB19-09-2002 14:13:05   [#21]

informacja zero

Gosiula,
dobrze objaśnijcie znaczenie informacji zero; rodzicom koniecznie.
Mysmy to przerabiali w 1999; po pół roku wycofaliśmy się. Okazało się, że - mimo naszych informacji - niektórzy rodzice uznali, że skoro jest zero, to jedynka oznacza juz ocenę pozytywną i z jedynkami można zdać. To nic, że tłumaczyliśmy, na początku roku i potem, WSO wywieszone w gablocie, można do domu na dyskietce zabrać itd.
Moze pora jeszcze nie była po temu, może nie umieliśmy przewidzieć pułapek pamięci, moze teraz łatwiej, moze nasze środowisko ...
Uważajcie na zero.
gosiula19-09-2002 14:24:59   [#22]
dzieki, za przestrogę
rodzice dostali do ręki opracowanie, wychowawcy zdanie po zdaniu przerobili z nimi, z uczniami też, rodzice podpisywali ośw. o zapoznaniu się ze zmianami w WSO, o zerówkach specjalnie dokłądnie informowaliśmy
Z pewnością i tak znajda się niedoinformowani.... Wbijamy wszystkim do głów: jedynki skutkują jedynką, a zerówki(tzn. ich liczebna przewaga nad ocenami) nieklasyfikowaniem
gosiula19-09-2002 20:52:36   [#23]

ani zad. domowe, ani referaty czy projekty nie muszą być michałkami - wszystko zalezy od tego na co n-l zwraca uwagę. Nie na sam fakt posiadania zadania domowego, ale na zad.dom. + jego "obronę" (to samo dot, wszelkich innych prac wykonanych poza czujnym okiem nauczyciela)

Zgadzam się, co do nieklasyfikowania w szkołach SP i gimn (tu nauczyciel musi byc czujnym i zapobiegać nadmiarowi zerówek, nakłaniać do popraw, nadrabiania zaległości itp.), ale juz w LO mogę sie kłócić: nie wystaczy być by otrzymac ocenę. A za to, że ktos tylko jest nie można postawić 1 (bo oceniać nalezy za umiejętności, a stan bycia nie jest równoznaczny z brakiem jakichkolwiek umiejętności koniecznych).

PS.  za żaden stosunek nie nalezy oceniać (ani pozytywny ani negatywny)

PS. ocenianiu podlega również wkład pracy (to dotyczy głównie ocen cząstkowych, które muszą pełnić równiez funkcje motywujące, wspierające), natomiast dopiero w ocenianiu tzw. sumującym (np. na koniec semestru, roku, etapu) nalezy chłodniej (bardziej merytorycznie) oceniać gołe efekty nauczania

gosiula20-09-2002 19:02:22   [#24]

Marku P, co do paragrafu 14 - wiem, że to obowiązuje, zawsze przy nadmiarze zerówek mogę wystawić 1, ale pokaż mi ucznia, który wolałby 1 od nieklasyfikowania - dlatego nie przewiduję skarg i odwołań, a gdyby to ...powołam się na statut szkoły

Mam ze szkoła wspólnego duzo: 8 klas SP, 4 - LO i szkoła wyższa 5 lat - czyli osobistego doświadczania roli ucznia aż 17 lat (z przedszkolem - 15). Potem różne studia, kursy i szkolenia (razem ze 3 sie uzbiera) Więc 18 w sumie.

A pieniądze ze szkolnictwa czerpię od 4+6= 10. Tak więc 28 lat więzi.

Może na moje poglądy wpłyneło to, że pracowałam kilka lat poza szkołą - w firmach, gdzie oceniałam m.in. skuteczność i przydatnośc zawodową. Dlatego nikt mi nie wmówi, że systematycznie i obowiazkowo wypełniając swoje zadania ktokolwiek osiąga znaczące sukcesy. Więc nie wmawiam tego uczniom (ani nauczyciolom, którz nie świecą tez w tych dziedzinach przykładem). Ważne są UMIEJĘTNOŚCI bo one gwarantują skuteczność. A jakie? -  te standardowe, o kórych wspomina się prawie w każdym dokumnecie oświatowym: SAMODZIELNOŚĆ, KREATYWNOŚĆ, KOMUNIKATYWNOŚĆ, KOOPERATYWNOŚĆ, ORGANIZACJA PRACY WŁASNEJ, ZARZĄDZANIE INFORMACJĄ.... Dlatego tak próbuję organizować w szkole działania dydaktyczno-wychowawcze (nawet mimo przepisów), żeby stymulować rozwój w/w umiejętności.

gosiula20-09-2002 19:08:27   [#25]

PS. Uczeń, który wszystkie klasówki na 6 oraz "produkuje" wytwory własne o dużym ładunku samodzielności i kreatywności to dla mnie 6 na koniec - mimo wielu nawet bz i np

beera20-09-2002 20:21:46   [#26]

Ja juz sie troche wyjalowiłam...

Bo o tych ocenach i ocenianiu od dwóch lat rozmawiamy ..

Teraz taka myśl mnie naszla- z jakim właściwie efektem i zadumalam się ...

...........

Powiem jednak kolejny raz, bo czytam tę waszą dyskusję i mnie korci.

Moim zdaniem ucieczka od jedynek to ucieczka polowiczna.

Nie bardzo da się zobiektywizować ocenę i pozbawic ją tych jej elementów, ktore nie są merytoryczne.

Nawet gdybysmy nie wiem jak tu się starali i wykonali nie wiadomo jaki system oceniania, to sądzę, ze guzik z tego będzie.

Dlaczego? Bo ocenę wystawia nauczyciel i mamy tu do czynienia w procesie oceniania ze zbiegiem pewnych, także społecznych, uwarunkowań. Następuje interakcja i jej znaczenie jest dla procesu oceniania niestety bardzo widoczne.

Nie jestem zbyt ufna w obiektywizm oceny- bo nie mierzymy tu długości szafki :-)

Nauczyciel ma swoją osobowośc, preferencje, zdanie, przekonianie- z tym uczeń przegrac musi.

..............

Zeby nie było pesymistycznie...

Problem jedynek najprościej zlikwidować likwidując także inne oceny szkolne.

Jakim cudem mozna cyfra 3, 4, 5, czy 6 ocenić wiedze i umiejętności.

Te malutkie "ciut więcej" "ciut mniej"

No więc moze wcale nie oceniać lecz informować?

Informować o stanie posiadana?

Jakie elementy wiedzy , jakie umiejętności opanował dzieciak... to oddala nas od oceniania zdań domowych, postawy...

Może bardziej się da zobiektywizować informacje?

Przeciez gdyby nauczyciel stawiając dziecku 3 musiał zastanowic się równie dlugo jak przy pisaniu "potrafisz odmienić czasownik  w czasie przyszłym" to i ta 3 byłaby może rzetelniejsza.

Pisanie oceny, ktora jest informacja o teraźniejszości i ukierunkowaniem w przyszlość to wielka odpowiedzialnośc. Ale to może być także wielka satysfakcja

 

Ja wiem, że to poglądy rodem z wyspy "Utopia"

ale to jedyny sposób na pozbycie się 1

( moim zdaniem :-)

gosiula20-09-2002 20:34:50   [#27]
Moim zdaniem nie ma dylematu oceniac czy informować:

Ocena szkolna to informacja o wyniku kształcenia wraz ze

sposobem zakomunikowania go uczniowi (poprzez pisemny lub ustny: komentarz, recenzję, interpretację). Powinna ona precyzyjnie określać wiedzę i umiejętności ucznia. Przedmiotem oceniania są osiągnięcia ucznia (w porównaniu z wymaganiami edukacyjnymi) oraz postępy (przyrost wiedzy i umiejętności ), wkład pracy. (to z książek B. Niemierki)

Informacja musi zawsze towarzyszyć ocenie (najlepiej z inicjatywy nauczyciela, a jeśłi sie opiera to na wniosek ucznia lub rodzica - to gwarantują przepisy). Najwyższy czas, żeby n-le przyjęli to za cos oczywistego

Stefan Wlazło20-09-2002 20:56:06   [#28]

ocena

Dyskusja o ocenianiu jest dla mnie pasjonująca, tylko nie utożsamiajcie oceny ze stopniem!!! Ocena może być wyrażona w rozmaity sposób, a nawiązując do Niemierki, to nabardziej mi odpowiada przekazywanie uczniowi informacji, które standardy wymagań spełnił, a które nie. I nie wymaga to żadnej pisaniny, gdyż jest to zwrotna informacja w stosunku do wykazu moich wymagań na dany semestr,  który to wykaz powinien być znany uczniowi z początkiem semestru (najlepiej wszystkim skserować).I dopuściłbym inicjatywę ucznia, kiedy ma mi udowodnić, że dany standard wymagań spełnił, więc precz z zaskakiwaniem ucznia wywołaniem go do odpowiedzi i precz z systematycznym ocenianiem, bo to tylko uczy uczniów "cwaniactwa' a nie systematyczności. Stefan Wlazło
beera20-09-2002 21:44:57   [#29]

:-)

Mowimy czasem "ocena wyrażona stopniem "

tak może być?

:-)

.........

A polemizując z Tobą Gosiu, piszesz:

Ocena szkolna to informacja o wyniku kształcenia wraz ze

sposobem zakomunikowania go uczniowi (poprzez pisemny lub ustny: komentarz, recenzję, interpretację). Powinna ona precyzyjnie określać wiedzę i umiejętności ucznia.

Nie wiem- może tak Twoim zdaniem wyglada praktyka. Dla mnie to tylko teoria.

Zapewniem, że jesli dzieciak przychodzi do domu z  ocena 4 to tak naprawdę nie dostał żadnej informacji o wyniku kształcenia!

On się dowiedzial, że jego wiedza i umiejętności nauczyciel ocenil po prostu na 4 i tyle.

Ocena to powinien być jednoczesnie punkt wyjścia do dalszych działań.

Niestety w naszych szkołach ocena to często zamknięcie etapu, ponieważ jest to ocena wyznaczona cyfrą.

Czyli- dostałem 4 , odpuszczam.

Poprzez ocenę wyrażoną stopniem często likwiduje się poczucie uczestniczenia w pewnym procesie, który ciągle trwa.

A nabywanie wiedzy i umiejętności to właśnie proces.Jak nasypywanie wzgórza.

.........................

I teraz to:

przekazywanie uczniowi informacji, które standardy wymagań spełnił,(...) I dopuściłbym inicjatywę ucznia, kiedy ma mi udowodnić, że dany standard wymagań spełnił,

Dla mnie to jest o tyle ważne, że pozwala uczniowi na wzięcie na siebie odpowiedzialności za SWÓJ proces uczenia się.

Staje się on wtedy świadomy tego, co za nim i tego, co przed nim.

Nie oszukujmy się- postawiona trója bardzo szybko traci wartość jako informacja, zarówno dla ucznia jak i dla nauczyciela.

 

I jeszcze Gosiulko- z naszych pragnien, żeby nauczyciele przyjęli coś za cos oczywistego wynika niewiele.

Wiem, że powinni :-)

.............

I jeszcze-

Panie Stefanie

Jak rozumiem, Pana zdaniem uczeń przejmuje inicjatywę, ale przeciez nauczyciel jakoś rękę na pulsie trzymać musi. To kwestia udzielenia pomocy , stymulowanie , motywowanie...

Obawiam się, że oddanie tu zupełnie uczniom inicjatywy może doprowadzić do tego, ze każdy z nich w róznym momencie osiągnie okreslony standard. Przyjmując , ze nabycie pewnych umiejętności umozliwia nabywanie kolejnych, konieczne jest chyba okreslenie przedziałów czasowych, czy wręcz ścisłych terminów....

...........

Swoja drogą Gosiu- Niemierko pisze tu ( w przytoczonym przez Ciebie fragmencie) o czymś z czym na tym watku walczysz- pisze o zawartosci oceny wkładu pracy w ocenie globalnej

RomanG20-09-2002 21:57:03   [#30]

Asia pisze

No więc moze wcale nie oceniać lecz informować?
Informować o stanie posiadana?
Jakie elementy wiedzy , jakie umiejętności opanował dzieciak...


Ocena opisowa funcjonuje już w klasach 1-3. Ma ona również swoje wady, jak pokazała trzyletnia praktyka.

Nauczyciel pisze "Potrafi liczyc w zakresie 30 bez użycia konkretów", a uczeń przymila się i pyta:
-Ale, proszę pani, to czwórka czy piątka?

Nauczyciel pisze: "Czyta głoskując" a rodzic robi awanturę:
-Moje dziecko do Poradni? Co nie czyta? Czyta! Przecież sama pani napisała, że czyta!

W niektórych szkołach, szczególnie wiejskich, gdzie rodzice chyba zachowali więcej zdrowego rozsądku, prócz oceny opisowej funcjonuje nieformalnie ocena wyrażona stopniem. Na żądanie rodziców.
gosiula20-09-2002 22:38:21   [#31]

Asiu, ja nie walczę, ale rozgraniczam funkcję wspierającą od sumującej - wkład pracy, postępy itp. powinny być brane pod uwage w trakcie oceniania cząstkowego. Natomiast ocena sumująca powinna byc od tego uwolniona. Bo wystawiając na koniec szkoły pracowitemu uczniowi zawyżoną ocenę, nie odzwierciedlającą jego faktycznych umiejętności tak naprawdę postępujemy nieuczciwie - narażajac go na szok np. oceny egzaminacyjnej (duzo niższej bo dotyczącej tylko osiągniętego poziomu  wymagań). Sztuką jest uczciwe i rzetelne przekazanie uczniowi info-oceny   jego umiejętności.

Wiem, że trudno jest zmieniać innych i siebie, ale bez prób zastygniemy w punkcie nie do przyjęcia (nadmiernego subiektywizmu nauczycieli i nieprofesjonalizmu - błędnego i nagminnego eksploatowania aspektu wychowawczego oceny).

Ja widze sporą szansę na zmiany we wprowadzeniu planowania wynikowego. A metoda? Stopniowe i konsekwentne zmiany w świadomości wszystkich nauczycieli w danej placówce.

Nie mam dośw. związanych z nauczaniem początkowym (ale gimn. i LO), dlatego mam wrażenie, że zrozumiałym pierwszym krokiem dla uczniów i nauczycieli jest posługiwanie się określeniami typu: osiągnąłes wymagania konieczne, dlatego ocena dopuszczająca (zakładając, że w/w wymagania zostały przez nauczyciela wcześniej określone)

beera21-09-2002 08:08:27   [#32]

yhm

Ja tu absolutnie nie twierdzę, że walczysz, Gosiu- zresztą akurat teraz nawet gdybys, to powód Twojej walki byłby dla mnie dośc bliski.

Oczywiście, że sztuką jest takie przekazania oceny o jakim piszesz. Jest to sztuka dużo trudniejsza dla nauczyciela i dla ucznia.

Przeczytałam twój post i mam wątpliwości , takie mianowicie: piszesz o rozgraniczeniu funkcji wspierającej i sumującej.

Oczywiście masz rację, ale gdy obie te funkcje i tak sprowadzasz do stopnia, pojawia się problem taki. Uczeń otrzymuje oceny dostateczne przez część roku, a na podsumowaniu otrzymuje ocenę dopuszczającą. Nieuczciwościa jest wystawienie mu oceny dostatecznej - oczywiście, ale krzywda chyba wystawienie miernej.

Po prostu stwarzasz taka sytuację, w której uczeń otrzymuje sprzeczne informacje- "masz 3, ale Twoja wiedza i umiejętności są na 2" Nie wiem, czy to proste dla nauczycieli i zrozumiałe dla dziecka.

..............

Miałam wieczór na myślenie  , bo się do mnie to przyczepilo.

Bowiem pierwszym krokiem ( moim zdaniem) powinno być zdjęcie z oceny wyrażonej stopniem, tego ładunku emocjonalnego, ktorym obdarza ją ( czasem nieświadomie ) nauczyciel.

Często uczeń poza oceną 1 otrzymuje subietywną ( bo nauczycielską ) ocenę swojego poziomu inteligencji, ocenę jego pracowitości. Często ta ocena jest w dodatku nasączona złością, bądź , w lepszym wypadku, pobłażliwością nauczyciela.

Wiem to na pewno i wielu z was pownie także dosrzego to zjawisko- wystarczy posłuchać rozmow w pokoju nauczycielskim.

 

Druga rzecz, ktora tu się dla mnie pojawiła to tzw. "ocena społeczna"

Wiemy , ze jest, że funkcjonuje. W szkołach masowych mamy mnóstwo dzicei funkcjonujących w niej dzięki nim właśnie.

Gdyby zdjąć z tej oceny te "społeczność" pojawiłby nam się zwielokrotniony poziom drugoroczności.

Niestety zawyżenie oceny i wypuszczenie dziecka za szkoły, to często jedyna pomoc, jaką dzicak ze szkoły otrzymuje...

...............

I Romanie- zaniechanie oceny opisowej w nauczaniu poiczatkowym to często przejaw pójścia na łatwiznę nauczycieli.

Jako rodzic- ja wolę otrzymac kompleksowa informację o dzicku, bo ocena "3" mówi NIC!

I tak potem z tą cyfrą rodzic szedł do belfra i pytał ( zainteresowany rodzic) "Co oznacza to 3? Co ja powinienem robic, żeby było 4?

Owszem gdyby te oceny były bardzo dobrze sprzężone ze standardami wiedzy i informacja często- ok.

Tylko skoro mamy dobrze zrobione te standardy i funkcjonuje u nas dobry system informacji to po co ta cyfra?

Kiedy chciałbyś się przeprowadzic z mieszkania do mieszkania musisz zapakować wszystkie swoje rzeczy. Miliardy ważnych i miliardy nieważnych. Wszystko to jednak musisz zapakować do niewielkiej walizki.

Nie ma szans żebys pomieścił wszystko. Tak mam przekonanie, co do oceny wyrażonej stopniem , zwłaszcza w nauczaniu początkowym.

Ja pracuję w wiejskiej szkole. I moi rodzice nie zachowali zdrowego rozsądku :-)

Dlatego, że ja go  NA SZCZĘSCIE też nie mam :-)))

Grazia21-09-2002 13:36:08   [#33]
Czytam i czytam, i coraz bardziej ta dyskusja mi sie nie podoba. Bo co jest rewelacyjnego w systemie "zerowym"? Tylko to (tak zrozumialam), że nauczyciel pobłażliwie spogląda na ucznia (przez pewien czas!!!), notuje jego braki. Dopuści lub nie do klasyfikacji. Jednak po pewnym czasie uczeń dojdzie do wniosku, że jeśli nie zasługuje na 1, to jest wart mniej niż zero. Czy informacja o umiejętnosciach dla ucznia, że jest do niczego (wie.....lkie zero), jest rzeczywiście motywująca do pracy? Czy go podniesie na duchu? Nauczy systematyczności, pracowitości i obowiązku nauki? Wątpię. Sądzę natomiast, że tym wrażliwszym uczniom odbije się na psychice. Uczeń pomyśli, że skoro często jest oceniony na zero, to nie warto w siebie inwestować. Ocena mierna zmieniła nazwę na dopuszczającą szczególnie z faktu, że termin uświadamiał uczniowi o jego miernocie społecznej i intelektualnej. Poco coś tworzyć, by jeszcze bardziej upodlic ucznia? Przecież system plusów i minusów jest o wiele lepszy niż to Gosiuli nowum. Wystarczy przyjąć w WSO limit braków i sukcesów ucznia składających się na ocenę cząstkową. U mnie ustaliliśmy następująco: za każdy brak pracy domowej, zeszytu, przygotowania do lekcji ...itp. uczeń otrzymuje (-). Trzy minusy powodują wystawienie oceny cząstkowej 1. Za aktywność, prace dodatkowe, spaniałe przygotowanie do lekcji...itp uczeń dostaje (+). Trzy plusy składają się na piątkę. Uczeń może otrzymać ze sprawdzianu, kartkówki, odpowiedzi jedynkę tylko w przypadku, gdy nie udzieli żadnej poprawnej odpowiedzi. W przypadku, gdy uczeń cokolwiek napisze, odpowie...itp za włożony wkład pracy otrzymuje 2. Dwójka może być z minusem, bowiem w WSO dopuszcza stosowanie plusów i minusów przy ocenianiu. Ponadto obok oceny powinna znaleźć się opinia nauczyciela np. Otrzymałeś dst. ponieważ................... popracuj nad...............bądź........dbaj................itd. czyli uzasadnienie: co dlaczego, jak, w jaki sposób... co było brane pod uwagę przy ocenianiu itp. Uczeń otrzymuje wówczas wskazówkę do dalszej pracy i wie jaki popełnił bląd. A to jest ważnedla niego. Opinia ponadto powinna zaczynać się od pochwały, a kończyć naganą, a nie odwrotnie.
gosiula21-09-2002 14:30:47   [#34]
Grazia, chyba nie doczytałaś do sedna idei zerówki. To nie jest ocena - to brak podstaw do oceny. Uważam, że stawianie jedynek za brak zadań, puste kartki na sprawdzianie itp. to nadużycie (uczeń oddał pustą kartkę na sprawdzianie z odżywiania roślin - czy to znaczy że jego wiedza na ten temat zasługuje na 1? Nie, jest wiele powodów dla których nic nie napisał. To nie jest pobłażanie - to rezygnacja z wychowania poprzez ocenę z przedmiotu (a to budzi mój wielki sprzeciw). Nasi uczniowie, którzy w roku ubiegłym nagminnie nie odrabiali zadań domowyvh, dziś je przynoszą (czasem z 1-2 dniowym opóźnieniem, ale przynoszą i można zdiagnozować, czy coś wiedzą, umieją, rozumieją). My chcemy uczyć, a nie egzekwować i rozliczać. Taką przyjęliśmy sobie misję w szkole. Może napotkamy wiele barier i niespodzianek, ale próbujemy ...będziemy poprawiac nasze błędy, a nie wyrokować o czymś czego nie próbowaliśmy. To kuszące - z góry przyjąć założenia, że coś jest bez sensu i ...dalej nic nie robić (ale z czystym sumieniem, no bo "przecież myśleliśmy o tym")
gosiula21-09-2002 14:38:16   [#35]
PS. U nas też są plusy i minusy. Za 3 plusy - 5, a trzy minusy (za braki zadań np.) - 0. Jedynke uczen dostaje wtedy, gdy jego umiejętności nie sięgają poziomu wymagań koniecznych.
beera21-09-2002 14:44:55   [#36]

Wiesz..

Po pierwsze , sprawiasz, pewnie nieswiadomą przykrość, dyskutantom tu się angażującym

Dlaczego ma Ci się nie podobać dyskusja?

Możesz nie zgadzac się z pogladami tu wyrażanymi- To prawo kazdego, kto tu zaglada.

Ale czemu tak od razu deprecjonować dyskutantów tylko z powodu swojej niezgody na ich poglądy?

Napisałaś:

Przecież system plusów i minusów jest o wiele lepszy niż to Gosiuli nowum

Nie  wiem do konca, czy podoba mi się to nowum Gosi, bo przekonuje mnie post Bożenki. Ale ja NIE WIEM :-) Ty natomiast wiesz, co jest lepsze :-)

Niestety wielu nauczycieli zawsze WIE LEPIEJ. To najbardziej nietwórcza postawa jaka można przyjąć. Z "wiedzenia lepiej" wynika bowiem brak zastanowienia, czy aby robie dobrze. A kiedyś pisałam, ze nie ma dla mnie nic gorszego jak brak zastanowienia nad czymś co robimy, a gdy to dotyczy innego czlowieka.

Ja tu sie znalazłam ( na tym watku -żeby po prostu porozmawiać o ocenieniu- nie tylko wyrazic swoje sady, ale nauczyć się czegoś, od tych, ktorzy poglądy maja inne.

Ale to na marginesie :-)

...........

Grazia

Wasza , tak pojmowana ocena, jest obciążona takim ładunkiem pozamerytorycznym, ze przestaje byc ocena umiejętności i wiedzy , a staje sie oceną człowieka.

Wiesz, co się dzieje potem?

Uczeń z oceną końcową 5 otrzymuje na kilku badaniach kompetencji z rzędu mniejszą ilość punktów od ucznia wielokroć ocenianego na 3.

Dla mnie takie podejście powoduje zaklamanie obrazu wiedzy i umiejętności ucznia.

Ale sama wiem, ze nie jest tu prosto znaleźć zloty środek.

To, co piszesz o ocenie wkładu pracy ściśle łączy się z tzw. "oceną społeczną"  Ona niewątpliwie w naszych szkołach funkcjonuje...

Ale uważam, ze tego typu ocenianie, o ktorym piszesz, choc chyba jest w polskich szkołach normą, powinno przejść do przeszlości.

Bo co za znaczenie ma, czy dzieciak odrobił, czy nie, zadanie domowe na temat części zdania?

Ważne, czy on części zdania potrafi określić!

gosiula21-09-2002 14:47:51   [#37]
Asiu, nie odważyłabym sie tak wyraźnie oddzielać funkcje oceny w stosunku do dzieci młodszych (SP), i to nie tylko ze względu na ich kruchość emocjonalną i ryzyko krzywdy. Dlatego tez, że w przypadku młodszych dzieci dynamika rozwoju płata spore figle i n-l nie powinien zbyt pewnie wyrokować o umiejętnościach dziecka (czasem nawet to czego dzieciak nie potrafi w szkole, świetnie robi w domu). Pracuję z młodzieżą (LO i gimn.). Oni są w stanie zrozumieć to, że nagradzamy ich w ciagu roku za pracowitość, obowiązkowość itp. ale na koniec ocena musi odzwierciedlać faktyczny poziom umiejętności wymaganych. Za pozytywne postawy i zachowania wobec szkoły są nagrody, oceny z zachowania, medale, dyplomy, ale nie ocena z przedmiotu np. na koniec LO.
gosiula21-09-2002 14:58:40   [#38]

PS. To rzeczywiście sprawia przykrość. Może mniej słowo "novum", znacznie bardziej:

Poco coś tworzyć, by jeszcze bardziej upodlic ucznia

Nie reagowałam, bo z treści postu Grazi wynika, brak zrozumienia idei tego "novum" (a własciwie wcale nie takiego novum, bo wiele WSO opartych na systemach punktowych już dawno w ten sposób traktują "braki").

Sama uczę się tutaj panowania nad emocjami i formułowania jasno myśli. Najważniejsze to dokładnie czytać teksty Szanownych Przemówców i mniej przemawiać, a bardziej odpowiadać...   :-)

beera21-09-2002 15:04:30   [#39]

Yhm

Jasne- niewątpliwie  rozmowa o ocenianiu dzieci jest obciążona naszym kontekstem :-)

Zdecydowanie większe pole manewru mają nauczyciele z dobrych szkół średnich. Pracujący ze świadomą młodzieżą.

My mamy trochę inaczej.

Ale MY- tu w podstawówkach poruszamy sie po kruchym lodzie. Właśnie to, o czym piszesz- kruchość emocjonalna dzieci , ich słabe umiejętności radzenie sobie z niepowodzeniem , powodują, że nauczyciele tychże szkół powinni z większą świadomościa , odpowiedzialnością i umiejętnościami poruszać się w obszarze "ocenianie ucznia"

Czasem można dzieciaka skrzywić na całe zycie.

Dlatego piszę o pewnych koniecznościach.

Pozbawienia oceny ładunku emocjonalnego, którym obdarza ja nauczyciel ( poza oceną 1 dzieciak dostaje czasem mnóstwo negatywnych emocji, z ktorymi trudniej jest mu sobie poradzić, niż z samym stopniem)

Ocenianiu, ktore jest informacją o tym, co teraz i co potem

Motywowaniu postaw- nawet nie ich ocenianiu, a motywowaniu właśnie ( w naszej szkole poza  semstralną oceną wyrażoną stopniem uczen otrzymuje kartę oceny postawy- odrabiania zadań domowych, przygotowywaniu dodatkowych cudó, itp.)

Gdyby udało mi się doprowadzić do takiego funkcjonowania oceny w mojej szkole, to chodź nie jest to szczyt moich mrzonek i tak byłabym zadowolona.

:-)

beera21-09-2002 15:10:44   [#40]

:-)))

Oczywiście "choć nie jest to szczyt moich mrzonek..."

Chodź, asiu, kupimy slownik ;-)

gosiula21-09-2002 15:16:04   [#41]

Asiu, mysle, że i tak zrobiono olbrzymi krok do przodu w kwestii oceniania maluchów z SP. Wiem to dzięki córce (5 kl. SP). Śmiesznie było w kl. 2 (dopiero wtedy capneła ja reforma). Przychodziła do domu i chwaliła się" dzisiaj dostałam A, czyli świetnie, czyli 6!" Dwa razy w roku otrzymywaliśmy drobiazgową charakterystyke osiagnięć w zakresie umiejętności, a na dodatek w specjalnych zeszytach co miesiąc pani, my i samo dziecko oceniało swoje postepy (szczególnbie kładąc nacisk na sukcesy). Bardzo mile to wspominamy. Od 4 klasy... jest po staremu. Szkoda. Nie wiem co oznacza  3+ za wypracowanie, ani nie rozumiem co zrobić z komentarzem "słaby styl". Słabsze oceny idące w parze z niezrozumiałymi "recenzjami" skutkują jednoznacznie - obniżenim motywacji do nauki tego przedmiotu (przy całkiem wysokiej wobec innych).

Mam nadzieję, że wkrótce n-le starszych klas też zostaną "zmuszeni" do większej odpowiedzialności za wystawiane oceny (wielu z nich juz potrafi wnikliwie ocenić umiejętności ucznia i zrozumiale go o tym poinformować).

Nie tylko dzieci muszą się wciąż uczyć i uczyć. my jeszcze bardziej... ;-)

beera21-09-2002 15:31:32   [#42]

Uwaga :-)

Bo wsiądę na swojego konika pt "ocenianie opisowe w SP"

:-)

.......

To, o czym piszesz Marku- skokowy rozwój dzieci i  róznorodnośc etapów tego rozwoju w grupie rówiesniczej jest dla mnie kluczowe do zabiegania o PRAWDZIWĄ ocene opisowa w SP.

Weźmy jakikolwiek przyklad- choćby pisanie.

Na początku dzieci odwzorowywują....długo, długo.  Jednemu idzie to świetnie, drugi niestety.

Pierwszy otrzymuje 5, drugi 1.

Potem mija czas, nadchodzi moment pisania samodzilnego wyrazów po uprzednim przyjrzeniu sie im. I znowu jeden 5, drugi 1

Potem przychodzi czas powiedzmy pisania ze słuchu- i nagle okazuje się, że oba dzieciaki radzą sobie.

Pierwszy radził sobie zawsze, drugi nagle zaczął.

Dwoje dzieciaków dostaje piątki. Ale te wczesniejsze jedynki dla pierwszego nie były bez znaczenia.

czym one były w tamtym momencie?

Oceną czegoś, czego dzieciak nie był w stanie wykonac poprawnie!

To tak jakby chcieć wymagać od psiaka, żeby fruwał :-)Nie da się!

Ale ta ocena miala znaczenia dla emocji malucha, dla budowania jego wiary w siebie, dla stymulowania motywacji.

Ocena wyrażona stopniem, a więc wartościująca jest nieprawdziwa oceną , przynajmniej u dzieci mlodszych.

Ona okresla  nauczycielskie etapy.

A nauka to proces-  dziecko, a nie my te etapy powinno wyznaczać. Swoja dojrzalościa, gotowością, mozliwościami.

Koniec, bo się rozpędzam :-)

gosiula21-09-2002 15:31:48   [#43]

Marku P.

nie lubimy zmian w nawykach,

chcemy żeby było wygodnie,

dążymy do prostych klasyfikacji (typu słaby, przeciętny, dobry, super) - w celu uproszczenia świata,

mamy rozbudzony instynkt rywalizacji (6 stopni do podziału przez 30 uczniów, z czego warto zabiegać tylko o 4,5,6) - więc ciągle porównujemy nasze dzieci z innymi (córka obwieszcza z dumą: "dostałam 5!", a mąż po chwili "a..szóstki jakieś były?")

Pewnie jest jeszcze kilka "ludzkich" przyczyn dla których ani rodzice, ani uczniowie, ani nauczyciele nie pieją z zachwytu nad ocenami opisowymi

Grazia21-09-2002 20:44:15   [#44]

Na wstępie przepraszam, kogo dotknęły moje słowa. Nie chciałam urazić nikogo.

Myślę i myślę, a i tak nie mogę pojąć sedna metody "zerowej". Do tej pory sądziłam, że za poziom konieczny jest wyższa ocena od 1. Gosiulo, jeśli sądzisz, że ten system sprawdza sie w twojej szkole, to się cieszę. W czerwcu, mam nadzieję, opiszesz jej efekty i swoje spostrzeżenia. Będą dla nas pouczające.

Uważam, że nie ma dobrego systemu oceniania, bez odpowiedniej świadomości nauczycieli. Żadne zapisy szkolne, nowe metody oceniania, nie zadziałają, gdy nauczyciele nie zmienią swoich przyzwyczajeń. Wśród nas jest wielu takich, którzy na ogólnym forum ( na radzie) akceptują zmiany, a potem się do nich  nie stosują. Cierpią tylko dzieci i uczniowie.

Pracuję w podstawówce. W szkole jest 80 nauczycieli. Każdy z nich inaczej ocenia. Aby to ujednolicić tworzy się WSO i przedmiotowe systemy oceniania. W moim przedmiocie (przyroda) opracowaliśmy nawet przeliczanie punktowe sprawdzianów i kartkówek na oceny szkolne (procentowo). Potem okazało się, że każda pani za tę samą ilość punktów stawia inną ocenę ( ba! za ten sam sprawdzian!) Czyli każdy sobie rzepkę skrobie, mimo wcześniejszych ustaleń potwierdzonych podpisem. Ja oceniam wszystkie umiejętności zaprezentowane przez ucznia na przedmiocie. W dzienniku mam od 11 - 15 ocen w semestrze. Oceniam jak wszędzie wiedzę: odpowiedzi ustne, kartkówki, sprawdziany, ale poza tym projekty grupowe i indywidualne, aktywność społeczną, doświadczenia wykonane na lekcji i opisane, postery i plakaty wypracowane przez grupę, nawet wspaniale zaprezentowane gry symulacyjne...itp. Obserwuję uczniów stale, a potem przekazuję opracowane notatki rodzicom. Koresponduję w zeszytach uczniów z rodzicami ( na końcu zeszytu przedmiotowego). Tam zapisuję uwagi i spostrzeżenia. Wzywam rodziców na indywidualne rozmowy. Wtedy jasno zapoznaję rodziców o problemach i sukcesach dziecka w moim przedmiocie. Wiem, że tak postępuje spora rzesza nauczycielek. Gdy wystawiam ocenę na semestr, to jestem pewna, że nie skrzywdziłam ucznia. Zrobiłam dla niego wszystko co mogłam. Jedynek raczej nie stawiam. Biorę pod uwagę możliwości dziecka i inne czynniki, jak np. zaniedbanie środowiskowe. Nie można przecież karać dziecka dwukrotnie np za to, że nikt mu nie pomaga w domu i sie nim nie interesuje.  

Ale co jednocześnie obserwuję? Metoda opisowa, którą wspominacie, jest dobra, ale pod warunkiem, że nauczyciel jest konsekwentny w swoim działaniu, a ocenę tę pisze samodzielnie. Zazwyczaj jednak nauczycielki korzystają z gotowych programów komputerowych. Tymi samymi wyrażeniami określają wszystkie dzieci, zmieniając tylko kolejność zdań. Na zebraniach rodzicielskich chwalą dzieci. To dobrze. Rodzic jednak w rozmowie indywidualnej oczekuje szczegółów. Chce znać prawdę. Owszem, może usłyszeć: "Michałek słabo czyta." Ale zaraz słyszy zapewnienia nauczycielki, że nie ma się czym martwić. Nie jest aż tak źle...itd. Rodzic wraca do domu i myśli - "Nie jest źle z moim dzieckiem", gdy tymczasem z dzieckiem trzeba trochę popracować w domu. Nikt nie pomyśli o tym, że gdy trzecioklasista pójdzie do klasy czwartej za to "nieżle" otrzyma słabą ocenę. No i dozna szoku, bo do stopni jest nieprzyzwyczajony. Dzieci w klasie IV chciałyby dostawać tylko same piątki. To oczywiste, ale czy kazde z dzieci na nie zasługuje? Chyba lepiej by było gdyby te oceny dostawało już wcześniej. Wdrażane było w system szkolny stopniowo. Na lekcjach w nauczaniu powinna być dyscyplina, jaka obowiązuje wszystkie dzieci szkolne. Tymczasem dzieci wychowane bezstresowo, bez przerw i dzwonków, z przeświadczeniem, ze w każdej chwili mogą zjeść śniadanie i udac się do toalety w klasie czwartej nie mogą się przystosować do tego, że ma być cisza, że lekcja trwa 45 minut i przez ten czas należy pracowac a nie bawić się. W ocenie opisowej nauczyciel tak formułuje zdania o zachowaniu ucznia, że wychowawca IV klasy nie może się zorientować czy ma doczynienia z rozrabiaką, nadpobudliwcem czy z uczniem, któremu zdarza się czasami (jak każdemu) coś nie tak. Najlepszą formą (chyba) byłaby ocena dzieci opisowa oraz w postaci stopni - jednocześnie. Sadzę tak, ponieważ obserwuję syna, który jest w klasie piątej i uczył się metodą bezstresową. Każda trójka w klasie czwartej była wielką rozpaczą. Musiałam stale podnosić go na duchu i tłumaczyć, że jest dobrym uczniem, tylko coś mu się nie udało.

gosiula21-09-2002 21:06:47   [#45]

Grazia, ja nie uczę, ja tylko zarządzam i moim celem jest, aby w szkole doprowadzić do jednolitego systemu oceniania, na podstawie którego wszyscy n-le oceniac będą te same umiejętności w taki sam sposób, w oparciu o kryteria wynikające z planów wynikowych (a nie z własnego widzi mi się). Dlatego wycofalismy się z jedynek za brak zadań, zeszytów i przeszkadzanie - i nawzajem się będziemy "pilnować" aby nie ulegac antypatiom, sympatiom i nastrojom. Rzetelne, przemyślane narzędzia pomiaru, dobrze przygotowane wymagania (na razie obejmujące działy) i... poczatkowo dośc częste spotkania w celu wymiany uwag i doświadczeń.

PS. U mnie uczy 25 n-li, to komfort kontaktu z każdym i szansa na powodzenie realizacji zmian.

Grazia21-09-2002 21:29:14   [#46]
Pomysł bardzo dobry. Liczebność nauczycieli zapewne korzystna do osiągnięcia sukcesu. A jak sprawdzisz, czy każdy nauczyciel będzie stosował wasze wspólnie opracowane metody? Może się zdarzyć, że ankieta dla uczniów nie spełni swojej roli, bo uczeń np. będzie przez nauczyciela zastraszony.  Zakreśli odpowiedź, że jest wszystko dobrze, a w efekcie rzeczywistość może wyglądać inaczej. I co wtedy?
gosiula21-09-2002 21:37:47   [#47]
Osobiście spotykałam się z rodzicami i uczniami na GW i informowałam o zmianach WSO, jednoczesnie akcentując jakie mają prawa. Mamy specjalnie przerobiony dziennik lekcyjny - nie sposób oceniać tradycyjnie. Poza tym spotykamy sie z nauczycielami i każdy omawia własne doświadczenia. A uczniowie? Wiesz, problemy z tzw. zastraszaniem juz dawno mamy za sobą. Mała szkoła, bezpośredniośc kontaktu i kilkuletnia praktyka w przyjmowaniu od uczniów krytyki (w ankietach, w dyskusjach). Nauczylismy uczniów mówic grzecznie i wprost o tym, co im sie nie podoba. Nie wszyscy n-le byli w stanie sie z tym pogodzić - zostali ci, którzy nauczyli się rozwiązywać syt. konfliktowe
gosiula21-09-2002 21:41:37   [#48]
PS. Nie chcę, żeby to wygladało jak autopochwała. Dzis mam wiele wiary i entuzjazmu, ale wiem, że czeka nas sporo rozczarowań i musimy godzić się z niepowodzeniami. To nie jest możliwe, żeby wszystko przebiegało bez porażek. Ale wierzę, że zrobilismy spory krok do przodu w kwestii oceniania. Dla samego zwiększenia poczucia odpowiedzialności n-la za oceny - warto było.
Stefan Wlazło21-09-2002 23:01:29   [#49]
Mam propozycję w związku z tą wielowątkową dyskusją o ocenianiu. Wprowadzamy bardzo wiele aspektów, często mocno uogólnionych.To jest dyskusja fascynująca, ale ja - pewnie jestem nieco ograniczony - zaczynam się gubić. Dlatego proponuję: dajmy przykłady własnego oceniania. Przyjęta przez nas strategia oceniania musi respektować pewne zasady. Na przykład zasada następująca: ocena jakościowa jest zawsze oceną opisową. Jeśli więc mówimy o jakości w ocenianiu, to mówmy o ocenie opisowej. Dlaczego dzieci z młodszych klas chcą wiedzieć, jaki to stopień? - bo oceny w stopniach mają starsi uczniowie. Trudno to uznać za argument racjonalny.Gdyby w starszych klasach była ocena opisowa, to dzieci z klas I-III też by chciały mieć ocenę opisową.A co do rodziców, to są ich doświadczenia z własnych lat szkolnych. Jeszcze nie tak dawno chcieli tłumaczenia jedynek i szóstek na skalę 2-5, bo tak byli oceniani. Zawsze pytałem swoich rodziców,czy kiedy dokonują oceny, jak ich dziecko posprzątało pokój, to mówią, że jest posprzątane na 3 lub 4, czy też; tu zostawione są kurze, a książki ułożone są dobrze. Czyli opisowo.Dlatego opowiadam się za standardami moich wymagań wobec uczniów, choć nie rozdzielam na wymagania konieczne i inne, a tym bardziej nie przekładam to na stopień szkolny.Istotny problem podnosi Grazia - czy ocena opisowa powinna być pisana indywidualnie dla każdego dziecka, czy też powinny to być cytowane standardy dotyczące wszystkich uczniów? Myślę, że jednak to drugie i to nie tylko z powodu mniejszej uciążliwości dla nauczycieli. Indywidualne charakterystyki nauczyciela są w moim przekonaniu zbyt daleko idące w ingerowaniu w jednostkę, w ingerowaniu w wychowanie przez rodziców.Nauczyciel nie może być Bogiem wiedzącym lepiej. Ma przede wszystkim przekazywać rzetelną informację: te standardy moich wymagań edukacyjnych uczeń osiągnąl - a nad tymi ma pracować. Jeszcze problem czasu. w jakim czasie? Tu jesteśmy zobligowani semestrami. A odpowiedź pedagogiczna powinna być taka: - w takim czasie, w jakim uczeń jest w stanie to osiągnąć.Trzeba by więc zniszczyć system klas i roczników.To jeszcze nie teraz w naszym systemie edukacji.I jeszcze problem motywacji ucznia, by chciał osiągnąć te moje standardy wymagań.To problem i wychowawczy i pytania, kiedy zaczyna zanikać pozytywna motywacja uczniów do uczenia się? Przecież, kiedy idą do nowej szkoły są szczęśliwi i chcą się uczyć! Ale to za długa już wypowiedź, jak na jeden raz. Ponawiam prośbę - dyskutujmy na konkretach. Stefan Wlazło
gosiula21-09-2002 23:09:28   [#50]
Zgadzam się, że oceny opisowe powinny być wystandaryzowane, a nie w formie wypracowań o uczniu. Ponoć w Polsce nauczyciele znacznie więcej potrafią powiedzieć o osobistej sytuacji ucznia, jego preferencjach, zainteresowaniach, indywidualnych cechach niż o tym jak wyglądaja jego osiagnięcia w porównaniu z wymaganiami na danym etapie kształcenia. Można domniewywać, że słabo u nas z umiejętnościami konstruowania i posługiwania się narzędziami pomiaru dydaktycznego...
strony: [ 1 ][ 2 ]