Forum OSKKO - wątek
mika | 25-11-2005 16:15:18 [#01] |
---|
Zapraszam forumowiczów do dyskusji o malejącym zaangażowaniu ojców w wychowanie dziecka oraz współpracę ze szkołą. Piszę o tym, ponieważ co raz częściej stykam się z problemem nieobecności ojców w procesie wychowawczym oraz dydaktycznym. Zebrania odwiedzane są prawie wyłącznie przez przemęczone mamy natomiast taty brak nawet na wyraźną prośbę nauczyciela. Ciekawa jestem czy tak jest tylko w dużym mieście, gdzie pracuję, czy także na wsi. Ojcowie unikają personalnego kontaktu ze szkoła, docierają do mnie informacje (od wychowawców), że wielu ojców zupełnie nie interesuje się edukacją swoich pociech. Może tak jest tylko w początkowym etapie nauczania (mam na myśli szkołę podstawową). Wypowiedzcie się proszę a jeśli macie jakieś ciekawe rozwiązania zachęcające tatusiów do współpracy ze szkołą i większego zaangażowania w edukację dziecka podzielcie sie nim, chętnie skorzystam. |
AnJa | 25-11-2005 16:25:58 [#02] |
---|
mikaaaaaaaaa! |
mika | 25-11-2005 16:30:17 [#03] |
---|
Andrzeju bardzo cenię Twoje wypowiedzi, ale ta jest jakoś mało merytoryczna:). |
zgredek | 25-11-2005 16:36:12 [#04] |
---|
czytaj między literami;-) |
mika | 25-11-2005 16:41:24 [#05] |
---|
Ja? Myślisz zgredku, że nie zrozumiałam Andrzeja? |
zgredek | 25-11-2005 16:42:52 [#06] |
---|
no bo ja zrozumiałam, że on merytorycznie;-) |
mika | 25-11-2005 16:57:28 [#07] |
---|
To ja coś nie bardzo.
Wiem, że tytuł brzmi doś prowokacyjnie, ale chciałam Was zaciekawić. Naprawdę, żalezy mi na Waszych wypowiedziach. Wczoraj właśnie mieliśmy taką sytuację: psycholog rozmawiał z mamą i jedną z propozycji wspierania dziecka w nauce była codzienna pomoc w odrabianiu lekcji. Mama twierdziła, że jest gotowa do współpracy, ale taty nie widzi w tej roli. Poprosilśmy o sptkanie z tatą a mama, że potrzebuje czasu by przekonać tatę aby wybrał się do szkoły. Zaznaczam, że dziecko grzeczne, miłe tylko z trudnościami w nauce. Rodzina nie jest patologiczna, obydwoje rodzice pracują. |
Marek Pleśniar | 25-11-2005 17:21:09 [#08] |
---|
na tej zasadzie jak to w dowód miłości mężczyzna myje lubej samochód, ojcowie łatwiej chyba dają się zaangażować w prace na rzecz szkoły i dziecka/dzieci sądzę że taka integracja może ich przybliżyć szkole i edukacji włąsnego dziecka o wiele łatwiej niż wywiadówki i umoralniające prelekcje o roli ojca swojego czasu mieliśmy w mojej szkole zawody sportowe i integracyjne dla całych rodzin w soboty. Ojcu trudno jest odmówić zabrania dziecka samochodem na sobotnie rozgrywki - bo tak przecież rozumie często z nim kontakt;-) A przy okazji lepiej pozna uwarunkowania edukacji pociechy. |
Zola | 25-11-2005 17:23:36 [#09] |
---|
mika, moje miasto takie sobie średnie niestety większość ojców jest stworzona do wyższych celów i szkołą dziecka nie interesuje się mam jednak takie rodziny gdzie zawsze do szkoły przychodzą małżeństwa i bardzo mi się to podoba są też i takie sytuacje, gdzie przychodzi tylko tato, ale rzeczywiście licząc procentowo to wiekszość stanowią mamy zastanawiałam się kiedyś nad tym i wyszło mi kilka rzeczy ojcowie chętniej przychodzą do szkoły jeśli dzieckiem jest córka ojcowie chętniej przychodzą do szkoły jeśli dziecko ma sukcesy i bardzo dobre wyniki wiecej ojcow przychodzi na spotkania z wychowawca w szkole sredniej niz w szkole podstawowej czesto ojcowie jako bardziej surowi nie dowiaduja sie od mamy i dziecka wszystkiego i zostaja przez mamusie wyreczani, a z czasem przestaja sie sprawami szkolnymi dziecka interesowac |
Marek Pleśniar | 25-11-2005 17:26:28 [#10] |
---|
często ojcom się nie mówi różnych rzeczy - coby się nie wściekli:-) |
jeannette | 25-11-2005 17:31:04 [#11] |
---|
Marek, co ty, zawsze ojca wysyłałam na zebrania, mama nauczycielka, nie zdzierżyłaby ;) |
mika | 25-11-2005 17:37:38 [#12] |
---|
Właśnie, tak jak pisze Zola.
Co zrobić jeżeli oczekujemy konkretyych działań od ojca bo mama pracuje popołudniam, np. wizyt na terapii. Odpuszczać i cieszyć się, że tatuś chętnie współzawodniczy w zawodach czy wymagać działań określonych przez szkołę (i tu interesują mnie metody). Myśle, że pikniki rodzinne, o których pisze Marek są ciekawym pomysłem, ale mi chodzi raczej o działania systematyczne i anagażujące ojca w pełny proces wychowawczy oraz dydaktyczny.
Zdarzało mi się, że dzwoniłam do domu a ojciec odpowiadał: to ja oddam słuchawkę żonie bo ona jest bardziej zorientowana. Kiedyś, gdy udało mi się złapać tatusia osobiście powiedział: dobrze przekaże żonie, ona z panią porozmawia.
Ręce i nie tylko opadają. |
Gaba | 25-11-2005 17:43:36 [#13] |
---|
trochę to jest tak z nami nauczycielkami, że wołamy - Kowalski, matka do szkoły? a może uczyć same siebie: Kowalski, kto z rodziców przyjdzie? Prosze, by tata znalazł dla mnie czas we wtorek... (czy jakos tak zręczniej). Ubolewam nad brakiem ojców w szkole, jakby na własne zyczenie. |
mika | 25-11-2005 17:47:14 [#14] |
---|
Podoba mi się Twój pomysł Gaba, zacznijmy od siebie. Ciekawe czy moje nayczycielki wzywają mamę, tatę czy rodzica bez wskazania płci. |
Ajcila | 25-11-2005 18:01:53 [#15] |
---|
Ciekawe jest to co piszecie zwłaszcza, że w przedszkolu tatusiowie są na codzień a na uroczystości bardzo często przychodzą parami. Myślę, że dużo jest racji w tym, co mówi gaba. Jako matka gimnazjalistki i licealistki mogę stwierdzić, że to właśnie nauczycielki wzywają zawsze mamę a nie tatę. Zola nie do końca masz rację z tymi tatusiami mówię to z obserwacji zebrań u moich córek tam bardzo często pojawiali się tatusiowie i to nawet synów, z którymi były problemy. Myślę, że duży wpływ ma charakter pracy ojców. |
Majka | 25-11-2005 18:16:25 [#16] |
---|
Potwierdzam Zolę :) |
AnJa | 25-11-2005 18:34:30 [#17] |
---|
merytorycznie więc - nie wiem
nie zauważyłem nadreprezentacji mamuś - ani u mego dziecka (jak jeszcze chodziłem na tzw.wywiadówki w podstawówce, teraz wolę pozasłużbowo - pracowałem tam jakiś czas), ani w gimnazjum kiedy tam byłem, ani teraz
chyba rzeczywiście charakter pracy, powszechność i atrakcyjność modelu modelu mamy-kwoki a taty-satrapy i zwyczaje w społeczności przyjęte decydują
więc jeśli masz tą przewagę mam to raczej niewiele Ci się uda zmienić
aha w przedszkolach - kolejnośc dzieci ważna - przy pierworodnym i beniaminkach(chłopak po min.2 dziewuchach, dziewczynka po min.2 chłopach) ganiają oboje, przy kolejnych już raczej mama |
Ajcila | 25-11-2005 19:15:04 [#18] |
---|
AnJa A gdzieżeś Ty widział te kolejne tzn. 4 i 5 dziecko bo dziś to rarytas:-) Myślę, że ganiają oboje bo my zawsze zapraszamy oboje rodziców:-) |
AnJa | 25-11-2005 19:19:37 [#19] |
---|
o 4 i 5 nie pisałem
znam wychowawców, którzy zapraszają oboje rodziców - z różnym skutkiem
ale to na pewno metoda jakaś jest |
Zola | 25-11-2005 19:19:55 [#20] |
---|
Ajcila, każdy ma inne doświadczenia, to co napisałam wynika z obserwacji takze spotkań u własnych dzieci, gdzie i tu bije się w pierś takze bywałam ja, a nie mąz , ale do innych dzieci też przychodziły mamy w przedszkolu poza dniem taty na imprezach mamy, w SP_ znowu mamy, czasmi rzeczywiście wynikało to z oczekiwań wychowawczyń - która mama upiecze ciasto a u nas wynika to już z przyzwyczajenia i najczęściej z miększego serduszka mamy |
syrenka | 25-11-2005 19:20:08 [#21] |
---|
Mężczyźni, których znam, po prostu więcej niż kobiety pracują.
Mój ojciec też nie biegał do szkoły i tragedii z tego powodu nie było. Nie zaglądała nam szkoła do domu. |
Zola | 25-11-2005 19:23:29 [#22] |
---|
ale syrenko nie wszędzie tak jest |
Gaba | 25-11-2005 19:26:11 [#23] |
---|
mężczyźni, których ja znam są zasadniczo wypoczywającymi mężczyznami oraz - nauczycielki, które ja znam wzywają przede wszystkim matki do szkoły... z czego korzystają skwapliwie ci drudzy. |
Majka | 25-11-2005 19:34:09 [#24] |
---|
Jedną różnicę zauwazyłam: zostający po wywiadówce ojcowie chcą posłuchać o sukcesach dziecka, matki - chcą ponarzekać ;) |
mariaa | 25-11-2005 19:53:05 [#25] |
---|
Zawsze, na moje wywiadówki(od dwóch lat nie mam wychow.) byli zapraszani oboje rodzice. Uczniowie przygotowywali ciasto, ja -wychowawczyni - kupowałam kawę i herbatę. Siadaliśmy w kręgu, i rozmawiali, dzieląc się osiągnięciami uczniów.Czasami zapraszałam pedagoga. W każdym dziecku trzeba dostrzec pozytywne cechy i je eksponować . O złych nie mówić publicznie- bo na drugi raz żaden rodzic nie przyjdzie. W większości moi rodzice dzielili się doświadczeniami i to było piękne i budujące. |
mika | 25-11-2005 20:22:45 [#26] |
---|
Dziękuję Wam za wypowiedzi. Są one dla mnie bardzo kształcące.
Zbiorę trochę informacje jakie podaliście i dodam swoje.
Przypominam tezę: maleje zaangażowanie ojców w wychowanie dziecka oraz współpracę ze szkołą.
Przyczyny:
• nauczyciele wzywają matki a nie ojców lub oboje rodziców (wołamy - Kowalski, matka do szkoły)
• zwyczaje przyjęte decydują w społeczności (model mamy-kwoki a taty-satrapy)
• charakter pracy ojców (ojcowie więcej, dłużej pracują)
• niechęć ojców słuchania o porażkach dzieci
• konstrukcja psychiczna mężczyzn utrudniająca im słuchanie, o sprawach trudnych, czasem nierozwiązywalnych (często ojcom się nie mówi różnych rzeczy – co by się nie wściekli)
Przeciwdziałania:
• wyraźnie zapraszać na spotkania ojców albo oboje rodziców
• organizować w szkole zawody sportowe i spotkania integracyjne dla całych rodzin w soboty
• na spotkaniach z rodzicami kłaść nacisk na sukcesy dziecka
• podkreślać role obojga rodziców w wychowaniu dziecka
• jeżeli oczekujemy od mam pieczenia ciast itp. to zaproponujmy ojcom coś na miarę ich możliwości np. przykręcenie półki w klasie |
stefan | 25-11-2005 20:37:32 [#27] |
---|
taki tytuł wątku! a tu już po wszystkim... patriarchat to utopia, zawsze matriarchat... świetny materiał :) |
Gaba | 25-11-2005 20:38:48 [#28] |
---|
pisac mi artykuł do prasy branzowej... ;-) |
mika | 25-11-2005 20:54:33 [#29] |
---|
Nie ukrywa, że od jakiegoś czasu interesuje mnie ten problem, byłam ciekawa co Wy sądzicie na ten temat i czy macie podobne spostrzeżenia. Co do artykułu chętnie napiszę, ale jak widać posłużyłam sie Waszymi wypowiedziami i nie wiem czy ktoś nie obraziłby się gdybym je wykorzystała. Poza tym to jeszcze sporo pracy żey zebrać wystarczajaco informacji popartych konkretnymi przykładami.
Dziekuję Stefanie. A w kwestii pozamerytorycznje, jestem otwarta na propozycje:) |
stefan | 25-11-2005 20:57:50 [#30] |
---|
oj,spłoszyłem się, ptaszyna... |
mika | 25-11-2005 20:58:43 [#31] |
---|
To tylko potwierdza moją tezę o malejącej roli ojca... |
AnJa | 25-11-2005 21:00:22 [#32] |
---|
już Ty sie o zajęcie dla ojców nie martw
jak przyjdą - na pewno cos zorganizują:-)
a bardziej pedagogicznie- ochrona na dyskotekach i innych takich szkolnych
wtedy i dzieciak dowartościowany - tatus na bramce:-0 |
stefan | 25-11-2005 21:01:24 [#33] |
---|
ja też sie dziwię, że kobiety w ogóle tolerują mężczyzn... po co? |
mika | 25-11-2005 21:02:59 [#34] |
---|
Dzięki Andrzejku, już notuję. Czy mogę wykorzystąc Twoje wypowiedzi z tego wątku? |
Gaba | 25-11-2005 21:03:32 [#35] |
---|
ja tam wiem po co... a tam zaraz tolerować. |
stefan | 25-11-2005 21:04:07 [#36] |
---|
mamy nie posyłaja tatusiów na wywiadówki, bo nauczycielki urodziwe mamy, więc i tatuś nie skupi sie nad uwagami |
Gaba | 25-11-2005 21:04:16 [#37] |
---|
mnie tam chornić na dyskotekach i pod yskotekach nie trzeba. ;-) |
mika | 25-11-2005 21:06:12 [#38] |
---|
To może przy okzaji przedyskutować malejącą z wiekiem dziecka przydatność ojca:). |
stefan | 25-11-2005 21:08:51 [#39] |
---|
AnJa ma ponadpiętnastoletni staż pracy w zawodzie, więc jego zeznania nawet w sądzie nie są wiarygodne... |
AnJa | 25-11-2005 21:09:44 [#40] |
---|
nie
na kwestię dorobku intelrktualnego własnego to ja wyczulony okrutnie
ale jak już zaczałem:z moich obserwacji wynika, że w sytuacjach szkolnych (innych niż dramatyczne- wtedy z obojgiem rozmawiać łatwiej niż z jednym)lepiej zestawu tata-mama obok siebie nie trzymać
jakoś sie niepewnie czują - a już na facetów niemal liczyć wtedy nie można
jak jest ich kilku - żeby popisac się przed pozostałymi babami nawet półkę przybiją
albo na nocnych opiekunów na biwak zgłoszą (wiem, bom był)
więc może umówić się, że na 1 wywiadówkę w roku faceci tylko
albo ojcowie dziewczynek i mamusie chłopców
albo odwrotnie |
słonko | 25-11-2005 21:11:49 [#41] |
---|
A może rozgrywki sportowe: ojcowie - synowie turnieje ( z poczuciem humoru ): matki, synowie - ojcowie, córki; matki, ojcowie - synowie, córki...i wszelkie inne kombinacje ................ Też myślę, że żródłem jest malejący autorytet męża/ojca w rodzinie ( plus czynniki dodatkowe ). |
mika | 25-11-2005 21:18:49 [#42] |
---|
Andrzeju do czego jest "nie", do wykorzystania? Mam zrezygnować z Twojego wkładu w mój materiał?:)
Słonko, co Twoim zdaniem jest źródłem malejącego autorytetu ojca w rodzinie? Podoba mi się pomysł z turniejem, notuję. |
AnJa | 25-11-2005 21:37:24 [#43] |
---|
nie - oczywiście, że dla wykorzystywania
nie pozwolę się wykorzystywać
know-how kosztuje
w temacie źródełka (zanim słonko obiegnie swoje kółeczko):
powrót do przeszłości mamy: w XIX wieku ojciec w porządnej rodzinie dawał kasę na dom a potem szedł na karty, do klubu czy zamtuza
wracał - dzieci spały
rola wychowawcza sprowadzała się do:
- czynna:1 wprowadzenia dorosłego już syna w ten sam świat lub tzw. poważnej rozmowy z absztyfikantem córki,
2.profilaktycznego czy karzącego spuszczenia wp.. małoletniemu synowi gdy matka sie poskarżyła
bierna:
występowanie w roli straszaka, którym mama posługiwała się w codziennym procesie wychowania domowego
oczywiście jako pokolenia bez wzorców domowych w nawiązywaniu jesteśmy niekonsekwentni: owszem, coś tam forsy dajemy, na piwo i do agencji chodzimy - ale dajemy za mało, by mieć pewność, że strażniczka domowego ogniska będzie nas, chocby pro-forma, za bógwico miała i wracamy za wcześnie - dzieci jeszcze nie śpią i widzą ojca w ludzkiej postaci
a wcześniej te same dzieci słyszą od mam i ich koleżanek jacy to tatusiowie są |
mika | 25-11-2005 22:08:25 [#44] |
---|
Andrzeju, może jednak jakoś dogadamy się w kwestii tego wykorzystywania. Oczywiście rozumiem, że wszystko ma swoją cenę:)
Zaciekawił mnie Twój wtręt hisotoryczny. |
AnJa | 25-11-2005 22:11:37 [#45] |
---|
z moimi wtrętami historycznymi to radziłbym ostrożnie
jakbyś zobaczyła mój indeks wiedziałabyś dlaczego |
mika | 25-11-2005 22:13:52 [#46] |
---|
Twój indeks powiadasz, hm...To nadal w kwestii roli ojca? Masz tam jakieś adnotacje? |
XatenkaX | 25-11-2005 22:15:57 [#47] |
---|
Ojcowie!!! Ale jacy??? Czy warto zapraszać ich do współpracy Jestem tuz po zebraniu z ojcami, tak właśnie z ojcami, których dzieci zniszczyły ściany w szatni w innej szkole gdzie byli na zawodach sportowych. Mieliśmy tylko wspólnie zastanowić się, jak ten problem rozwiązać!!! Miałam nadzieję, że robię słusznie, bo tatuś to dla dziecka autorytet w domu, to ten, którego się słucha i czasam boi a tu masz babo!!! Na 9 zaproszonych ojców 2 było pijanych a jeden dał upust swoim emocjom i za wystepek swojego syna obwinił nauczyciela w-f. Ponadto naublizał mi i pozostalym uczestnikom zebrania tak więc mam dość na jakiś czas spotkań z tatusiami i po 20 latach pracy w zawodzie dowiedzialam się, że jestem do kitu!! Prędzej dogadam się z moimi uczniami w tej sprawie niż z ich tatusiami!!! To chyba reakcja na porażkę wychowawczą!! |
AnJa | 25-11-2005 22:16:39 [#48] |
---|
ma eksperckie 9profesorskie)adnotacje na temat moich kompetencji historycznych
sprzed 20 lat
a od tego czasu sporo z głowy wyleciało |
mika | 25-11-2005 22:22:20 [#49] |
---|
Cieszę, że napisałaś Xatenkax bo zastanawaiłam się też nad ojcem agresywnym i piajnym przychodzącym do szkoły. Co robić kiedy mamy do czynienia z takim, zniechętac się, rezygnować ze spotkań, wzywać policję, sama nie wiem.
A jak zachowli się Ci pozostali. Są przecież i wspaniali ojcowie, na których zawsze można liczyć. |
Krajanka | 25-11-2005 23:13:43 [#50] |
---|
Co do turniei zwróciłabym uwagę na pewną kwestię tu, zdaje się nie przedstawioną jeszcze, aczkolwiek wiadomą każdemu... Sytuacja – brak ojca. I oczywiście druga – brak matki. Może się zdarzyć – brak obydwojga rodziców, a więc są opiekunowie. W związku z tym na turnieje zapraszajmy nie tylko ojców, ale i wuja, dziadka bądź jeszcze inną osobę z rodziny, oczywiście płci męskiej. Na podobnych zasadach i zaproszenie matki, a więc ciotki, babci… I nie zgadzam się z opinią malejącego autorytetu ojca w rodzinie, z wyjątkiem kiedy istotnie istnieje on hm.. w roli Dulskiego, czy jak AnJa określił jest jedynie straszakiem, albo uczestniczy w wychowaniu tylko na zasadzie wymuszonego obowiązku. Uważam, że ojciec nigdy nie straci w oczach swego dziecka autorytetu, zresztą podobnie jak i matka, jeśli obydwoje rodzice rozmawiają z dziećmi, słuchają swych dzieci i przede wszystkim wtedy, kiedy wzajemnie się uzupełniają w relacjach rodzic-rodzic. Tu najważniejsze jest owe porozumienie. Jeśli nie ma owego porozumienia, szkoła, choćby nie wiem jakie składała u stóp propozycje spotkań, czy imprez rodzinnych, nie jest w stanie przyciągnąć odsuniętego w domu ojca lub ignorowanej matki o ile sami rodzice coś w tej sprawie konkretnego nie zrobią. Nikt nie uczy być ojcem, nikt nie uczy być matką. Dziś, kiedy i brak wzorców, bo i znikły nam z horyzontu rodziny pokoleniowe, rodzice sami uczą się na własnych błędach jak być matką, jak być ojcem. I jeśli czasem wychowawca na spotkaniach z rodzicami, nawet jeśli tam gro tylko matek, przywoła Thomasa Gordona, Landua Erika, Adele Faber, H. Normana Wrighta, czy też Berta Hellingera lub jeszcze innych, porozmawia, pokieruje, zaprosi pedagoga lub innego specjalistę, poczyta, pokaże prezentację multimedialną, to być może na kolejne spotkania przyjdzie więcej otwartych ojców do rozmowy, do udziału w zabawie, grach sportowych, do rozwiązywania zawiłych problemów wychowawczych. A ojcowie przychodzą, przychodzą bardzo chętnie, potrafią się zaangażować i chcą się angażować, wbrew panującym opiniom i trendom typu takiego o jakich wspomniała powyżej teraz XatenkaX. Trzeba im wyjść z własnej skorupy, z własnych ograniczeń... |
|