Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
Jeżeli nie uda się zahamować agresji w szkołach... |
|
beera | 12-10-2005 09:54:09 [#01] |
---|
Oblany uczeń, pobity pedagog |
Jeżeli nie uda się zahamować agresji w szkołach, nauczyciele zaczną masowo rezygnować z zawodu |
Paulina Nowosielska | |
|
Szczególnie w gimnazjum ciężko jest nie tylko uczyć, ale i wytrzymać z nieletnimi bandytami – denerwuje się młody nauczyciel. I dodaje: – W gimnazjum jest obowiązek szkolny. To powoduje, że nawet mocno doświadczony 17-latek musi się uczyć razem z 12-latkami. Weteran lży nauczycieli, wyzywa, grozi. I nic mu nie można zrobić. Nawet z lekcji wyrzucić. A jak nauczyciel się zdenerwuje, to ma na karku prokuratora. Bo ten bandzior zna wszystkie przepisy. Kilka dni temu media informowały, że uczeń gimnazjum w Stawie, w podkaliskiej gminie Szczytniki, został pobity przez nauczyciela podczas lekcji wf. 14-latek trafił na oddział chirurgiczny kaliskiego szpitala z nogą w gipsie. Z jego relacji wynika, że nauczyciel uderzył go najpierw głową w głowę, a następnie pięścią w ramię. On też nie pozostał dłużny i uderzył pedagoga otwartą dłonią w twarz. Bogdan Augustyniak, dyrektor gimnazjum w Stawie, przekonywał, że nigdy wcześniej w jego szkole nie zdarzało się, aby uczeń został uderzony przez nauczyciela. – Jest to naprawdę nieprzyjemna sytuacja – mówił. – Wynika ona w pewien sposób z winy zarówno ucznia, jak i nauczyciela. Młodzież jest coraz trudniejsza i coraz trudniej się z nią pracuje. Po tych doniesieniach w środowisku nauczycielskim zawrzało. – Czy to musiało tak się skończyć? Kto zawinił? – zastanawia się Lidia Jastrzębska ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jej zdaniem, ta sytuacja dobitnie pokazała, że nauczyciel już dawno przestał być bezwzględnym autorytetem. Do niedawna to uczeń najczęściej uchodził za osobę pokrzywdzoną, którą trzeba było się opiekować i dawać psychologiczną ochronę. Ale czasy się zmieniły. Teraz specjalną troską przydałoby się otoczyć nauczycieli. Bo mogą oberwać od uczniów... – Problem zaczyna się jeszcze w podstawówce, gdzie dzieciom się pobłaża, we wszystkim ustępuje – przekonuje Wiesław Olesiński, dyrektor gimnazjum w Błędowie. – Czasem myślę, że nie ma co tracić zdrowia na modelowaniu postawy takiego gimnazjalisty, który patrzy na świat przez pryzmat nowego telefonu, a słucha się tylko tych z większymi od niego mięśniami. Uczeń musi mieć świadomość, że jeżeli ostro przesadzi, to oberwie po uszach. Wyrośniętego 14-latka pani od polskiego nie wyśle do kąta, bo taki uczeń zaśmieje się jej w twarz.
Agresja z każdej strony – W każdej szkole powinien być ochroniarz. Nie byłoby wtedy wątpliwości co do winy szalonych dzieciaków – mówi inny nauczyciel. Przekonuje, że pedagog jest na z góry przegranej pozycji. – Nawet jeżeli to dzieciak groził, i tak będzie miał kilkudziesięciu świadków przeciwko nauczycielowi. Swoich kolegów, rodziców... Nauczycielom coraz trudniej ukryć emocje, a czasem nawet strach przed tym, co zastaną w klasach. Badania przeprowadzone pod koniec roku szkolnego przez władze stolicy pokazały, że w polskich szkołach kultura przemocy ma się dobrze. Przepytano blisko 20 tys. uczniów warszawskich gimnazjów, 2,5 tys. nauczycieli, ponad 15 tys. rodziców. Wyniki przeraziły wszystkich. Co dziewiąty gimnazjalista twierdzi, że został napadnięty w szkole lub w jej pobliżu. Niepewnie czują się sami pedagodzy. Co czwarty nauczyciel warszawskich gimnazjów przyznaje, że odczuwa „zagrożenie fizyczne ze strony uczniów podczas lekcji”, a ponad 40% boi się na przerwach. Dwie trzecie twierdzi, że regularnie staje się obiektem chamskich zaczepek i wyzwisk, a co piątemu grożono nożem. – Takich przypadków nieskrywanej agresji wobec nauczycieli jest więcej, niż nam się wydaje – przekonuje Lidia Jastrzębska. – Ale mało kto chce o tym głośno mówić, większość spraw tłumi się w murach szkoły. Bo wielu pedagogów odbiera to jako wstyd, osobistą porażkę. Podobna sytuacja jest w całej Polsce. Potwierdziły to badania przeprowadzone z inicjatywy Regionalnego Centrum Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. Przebadano 230 uczniów w losowo wybranych szkołach województwa łódzkiego. Jedno z pierwszych pytań brzmiało: gdzie spotykasz się z agresją i przemocą? Nastolatki odpowiadając, mogły wskazać rodzinę, szkołę, ulicę, Większość wybrała szkołę. Niewielka różnica była jedynie między szkołami miejskimi i wiejskimi. Uczniowie z miast częściej obserwują patologiczne zachowania wśród rówieśników niż ich koledzy w szkołach wiejskich. W mieście nie ma także różnic w wynikach dziewcząt i chłopców, natomiast w szkołach wiejskich agresję częściej obserwują chłopcy (85%) niż dziewczęta (28%). We wszystkich szkołach, bez względu na miejsce, najbardziej charakterystyczne przejawy agresji to: wyzywanie, bicie i kopanie oraz wyśmiewanie. Z tą różnicą, że na wsi częściej obserwuje się przejawy agresji werbalnej. Z kolei w mieście więcej jest aktów agresji fizycznej. Co dalej z zawodem? – Różnej maści eksperci mówią nauczycielom, że powinni być elastyczni. Ale to tylko puste, nic nieznaczące hasła. Ktoś powinien wskazać nauczycielowi właściwe zachowania, nauczyć fachowej mediacji. Dlatego potrzebny jest cały cykl profesjonalnych szkoleń. A najlepiej, gdyby taką naukę zacząć już na uczelniach. Poza czystą teorią nauczyciel powinien kończyć studia lepiej przygotowany praktycznie – mówi Lidia Jastrzębska. – Inna rzecz, że odporności nikt nie nauczy się od razu. Gimnazjum to najtrudniejszy typ szkoły. Bo to i taki wiek uczniów, hormony, hałas, liczne klasy. Wielu nauczycieli ucieka z gimnazjów. Dla nich to też szkoła. Szkoła życia. Krzysztof Śniożek z Międzyszkolnej Rady Rodziców w Katowicach przekonuje, że ostatnio widać coraz wyraźniej jeszcze jedno dramatyczne zjawisko. Powiększa się grono nauczycieli, którzy bardzo niechętnie idą do pracy. Bo w szkołach panuje coraz gorsza atmosfera. Stres i rywalizacja psują relacje w pokojach nauczycielskich. Bywa, że dyrektorzy szkół zupełnie nie rozumieją potrzeb nauczycieli i zatrzaskują przed nimi drzwi, niczym przed namolnymi interesantami. Potem taki nauczyciel musi dać upust swojej frustracji. A najbliżej ma do klasy. – Problem tkwi także w tym, że współpraca szkół z rodzicami jest w opłakanym stanie – mówi Krzysztof Śniożek. – Podobnie jest z wychowawczą rolą szkoły. Sytuacja pogarsza się z roku na rok. A takie wydarzenia, gdy ktoś kogoś uderzył w czasie lekcji, to tylko smutna konsekwencja całej sytuacji. W Międzyszkolnej Radzie Rodziców zwracają uwagę jeszcze na fakt, że w szkołach brakuje fachowej pomocy psychologicznej. Większość tzw. specjalistów nie jest zupełnie przygotowana do pracy w środowisku uczniowskim. A skoro tak, to powinni od razu zmienić zawód. Mówienie, że kogoś już nie da się zmienić, że nie można nic zrobić? Dziecko, nawet to całkiem duże, daje się jeszcze kształtować. To raczej my, dorośli, jesteśmy niereformowalni. – Agresja ciągle narasta ze wszystkich stron. Ulegają jej nie tylko uczniowie, ale też rodzice i nauczyciele. Tym ostatnim przypomina się nieustannie o niżu demograficznym i o tym, że mogą w każdej chwili stracić pracę. Inna rzecz to szkolna biurokracja, która rozrosła się do olbrzymich rozmiarów. Nauczyciel traci sporo czasu na wypisywanie kolejnych świstków. Na wychowywanie zostaje coraz mniej czasu – mówi pojednawczym tonem Krzysztof Śniożek. Jednak wśród pedagogów coraz wyraźniej zaczyna dominować przekonanie, że uczeń, który narusza cielesność nauczyciela, powinien zostać przykładnie ukarany. Nie każdy jednak ma odwagę powiedzieć o tym głośno. – Poza tym nauczyciel często jest zupełnie bezradny, bo takiego przepełnionego agresją ucznia trudno nawet ze szkoły usunąć. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmuje nie dyrektor, ale kurator. A potem i tak trzeba jeszcze znaleźć szkołę, która zgodzi się wziąć do siebie takiego łobuza – tłumaczy Wiesław Olesiński. Zdaniem nauczycieli, wyeliminowanie brutalnych zachowań jest bardzo trudne, choć czasem może się udać. Trzeba jednak zaczynać bardzo wcześnie, zwracając uwagę na drobiazgi. Jakie? Na przykład nie wolno tolerować, by uczeń mówił „dzień dobry” z rękami w kieszeniach lub żuł gumę na lekcji. To tylko pozornie błahe sprawy, ale dając zezwolenie na to, otwieramy drogę do znacznie gorszych zachowań. – Często rozmawiamy w pokoju nauczycielskim o tym, co dalej z naszym zawodem. Na pewno coraz mniej ludzi nadaje się do tej pracy. Wielu nauczycieli korzysta regularnie z pomocy psychologicznej, nie mówiąc już o innych problemach ze zdrowiem: słuchem, gardłem, bólami głowy – mówi Wiesław Olesiński. Cieszy się, że sam niedługo odchodzi na wcześniejszą emeryturę, bo, jak przyznaje, dosyć ma głupoty w oświacie. I oby tylko za dużo nauczycieli nie wpadło na ten sam pomysł. http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=kraj
| |
bogna | 12-10-2005 10:23:47 [#02] |
---|
winni dyrektorzy? ;-( Bo w szkołach panuje coraz gorsza atmosfera. Stres i rywalizacja psują relacje w pokojach nauczycielskich. Bywa, że dyrektorzy szkół zupełnie nie rozumieją potrzeb nauczycieli i zatrzaskują przed nimi drzwi, niczym przed namolnymi interesantami. Potem taki nauczyciel musi dać upust swojej frustracji. A najbliżej ma do klasy... |
Mariola | 12-10-2005 10:34:06 [#03] |
---|
Bywa, że dyrektorzy szkół zupełnie nie rozumieją potrzeb nauczycieli i zatrzaskują przed nimi drzwi, niczym przed namolnymi interesantami
niestety bywa |
Marek Pleśniar | 12-10-2005 13:24:36 [#04] |
---|
straszne;-) już widzę masowo rezygnujących nauczycieli ---------------------- to co mariola pisze - bywa, znamy takie sytuacje i przypadki bywa też odwrotnie - że nauczyciele nie rozumieją potrzeb szkoły/dyrektora/ucznia i zatrzaskują przed nim/nią/nimi drzwi .........zewnętrzne szkoły i idą do domu;-) ----------------- Potem taki nauczyciel musi dać upust swojej frustracji. A najbliżej ma do klasy jacie;-) |
nalix | 12-10-2005 14:50:58 [#05] |
---|
frustracja Potem taki nauczyciel musi dać upust swojej frustracji. A najbliżej ma do klasy ------------------------------------------- Myślę, że bardziej frustrują nauczyciela złe warunki jego pracy, brak stabilizacji zawodowej, olewanie obowiązków przez dużą część uczniów niż dyrekcja. Chyba że ona zamiast pomagać, przeszkadza nauczycielowi w wykonywaniu jego obowiązków, bo i tak czasami bywa. |
nalix | 12-10-2005 15:19:07 [#06] |
---|
zero telerancji W ostatnie szkole zwracałem uwagę na drobiazgi -niewłaściwe formy pozdrawiania, śmiecenie, żucie gumy, telefony komórkowe. Doczekałem się tylko uwagi od dyrekcji, że nie mam prawa wprowadzać swoich porządków. Raz przypadkiem znalazłem się na lekcji informatyki -uczniowie w obecności nauczyciela jedzą, piją napoje w pracowni, chodzą między stanowiskami, czatują, robią wszystko, tylko się nie uczą. A Pan nauczyciel coś instaluje w swoim komputerze nie zwracając na nich uwagi. Widać, że nie ma połowy grupy. A gdzie reszta??? Bóg raczy wiedzieć. Oczywiście, to on w oczach dyrekcji był świetnym fachowcem i doskonałym wychowawcą -nie ja. Zasada BMW. |
Gaba | 12-10-2005 15:36:03 [#07] |
---|
nie pochwalam takiego stanowiska dyrekcji! |
Doris | 12-10-2005 19:44:49 [#08] |
---|
Jak zaczęłam uczyć, to 80% swich wysiłków wkładałam w naucznie i wychowabnie, dyrektor zajmował się prowadzeniem szkoły. Teraz dyrektor i wice , to święte krowy, która delegują swoje obowiązki na nauczycieli, bo teraz TYLKO uczyć i wychowywać to za mało. I tak teraz 80% wysiłków jest wkładane w biurokrację nie związaną ze mną tylko z całą szkołą Lekarstwem na chamstwo w szkołach jest przenoszenie nagannie zachowujących się uczniów do innych szkół. Jeżeli rodzice nie umieją wychować swojego dziecka, to niech przynajmniej go podowożą do różnych szkół |
beera | 12-10-2005 19:48:21 [#09] |
---|
mam wrażenie że siegamy bruku... Teraz dyrektor i wice , to święte krowy, która delegują swoje obowiązki na nauczycieli nie, ze ideał go sięgnął- zeby bylo jasne... |
beera | 12-10-2005 19:49:04 [#10] |
---|
i rzeczywiście jesli nauczyciel musi dać wyraz frustracji, to co mowic o dzieciach w tym stanie? w stanie frustracji? |
Wojciech Tański | 12-10-2005 20:02:55 [#11] |
---|
One, znaczy sie dzieci, mają jeszcze do dyspozycji inne dzieci, wyposażenie, zwierzątka i takie inne.. :-( |
Gaba | 12-10-2005 20:03:30 [#12] |
---|
że jestem święta, to od dawna wiedziałam, ale ze Krowa. W sumie był to największy komplement dla rzymianki. Wielkie dzięki. |
Rycho | 12-10-2005 20:04:39 [#13] |
---|
Lekarstwem na chamstwo w szkołach jest przenoszenie nagannie zachowujących się uczniów do innych szkół
czyli mam z tego rozumiec, że akceptujesz Doris pojawienie się na Twojej lekcji ucznia przeniesionego z innej szkoły za chamskie, agresywne, itp zachowanie?
I taki uczeń już będzie sobie grzecznie siedział na tej Twojej lekcji, bo będzie miał przeciez w perspektywie przeniesienie do innej szkoły?
Jeśli jednak trzeba go będzie przenieść, to przeciez doberze sie stanie, bo trzeba zrobić miejsce dla innego gagatka w tej klasie, który to za karę przychodzi z innej szkoły. Dobrze kombinuję?
vicious circle :-( |
Gusia | 12-10-2005 20:12:10 [#14] |
---|
Fakt faktem, że dzieciaki są coraz gorsze :( i to jest przykre, a papierkowej roboty (po ostaniej radzie) jakoś przybyło... Czyż dyrektorzy i nauczyciele nie mają zajmować się uczeniem a nie zbieraniem surowców wtórnych???????? Ludzie co się na tym świecie dzieje??? A potem frustracje, chyba się ugryzę w jęzor, bo jeszcze coś powiem... |
Gusia | 12-10-2005 20:13:26 [#15] |
---|
przenoszenie uczniów.... a co będzie jak te wszystkie gagatki znajdą się w jednej szkole...???? |
Rycho | 12-10-2005 20:19:21 [#16] |
---|
wiecie co? strasznie mnie ciekawi co też nauczycielom przybyło jesli chodzi o tworzenie papierów?
a papierkowej roboty (po ostaniej radzie) jakoś przybyło...
i drugie co mnie ciekawi, to te delegacje dyrektorskie. Jakie obowiązki dyrektorskie dyrektorzy delegują na nauczycieli? |
Piotrek C | 12-10-2005 20:30:19 [#17] |
---|
Przenoszenie uczniów do innych szkół, a nawet z klasy do klasy, ma pewnien sens, szczególnie jeśli taka osoba przeniesiona, trafia do dobrej klasy (której nie jest w stanie "zepsuć"). |
Marek Pleśniar | 12-10-2005 20:31:52 [#18] |
---|
frustracja jest złym doradcą.... warto pod jej wpływem nie wypowiadać osądów:-) |
Wojciech Tański | 12-10-2005 20:34:49 [#19] |
---|
Kto to powiedział? "Dzisiejsza młodzież lubi luksus, ma złe maniery, nie uznaje żadnych autorytetów i nie ma szacunku dla starszych. W naszych czasach dzieci stały się tyranami. Nie są posłuszne swoim rodzicom, zbyt szybko jedzą i tyranizują nauczycieli." Ktoś z naszego forum? No nie.. Sokrates. :-))) |
Marek Pleśniar | 12-10-2005 20:35:40 [#20] |
---|
no Sokratesa tu nie znajdziesz;-) My z oświaty:-) |
Gusia | 12-10-2005 20:37:08 [#21] |
---|
Marku nie jestem sfrustrowana :) nieraz tylko .... mnie trafia, jak muszę paierzyska mnożyć i drukować, to jest właśnie ten mniej przyjemny etap mojej pracy... :) |
jzzg | 12-10-2005 20:40:29 [#22] |
---|
A może ktoś pokusi się zestawić z różnych wątków informacje o wszelakich planach, w tym wynikowych, programach, regulaminach itp., które musi układać nauczyciel osobiście, w zespole, w ramach WDN, na radach pedagogicznych. Nie należy zapominać o opracowywaniu planów badania jakości pracy szkoły, bo to niemodne jest, żeby dyrektor ułożył to sam. Przecież taka jest tendencja. A dyrektor? Ja porównuję tylko ilość dokumentów, które tworzyłem kilkanaście lat temu, a teraz. Efekt - nie tylko zza papierów nie widzimy ucznia - bo to nie tylko kwestia czasu- ale niepotrzebne zużycie energii (potem brakuje jej na bezpośrednią pracę z uczniem, zmęczenie, a więc i rozdrażnienie, i nieprzemyślane reakcje itd. |
Magosia | 12-10-2005 21:15:11 [#23] |
---|
Jakaś mało dzisiejsza jestem bliżej mi do Sokratesa. To znaczy jakoś tak od 23 lat (tyle uczę) NIGDY nie miałam wrażenia,że młodzież jest coraz gorsza. Jest różna - jak od początku może świata. A nauczyciele też różni byli i są. I oczywiście dyrektorzy też. Sposób na agresję...różnie można: empatia najpotrzebniejsza, ciepła sporo, SZCZEROŚCI, traktowania uczniów(naprawdę, tak od środka, nie na pokaz) jak czujących i myślących ludzi , UŚMIECHU koniecznie potrzeba, konsekwencji, zdecydowania.. takie to proste i takie trudne. Daje efekty. Trzymajmy się ciepło :-) To promieniuje:-)))) |
BożenaB | 12-10-2005 21:16:17 [#24] |
---|
dodaję... I prowadzenia badań jakości, ankiety i zestawienia, raporty, analizy, procedury, wszaj jako monstrum papierowe... |
jzzg | 12-10-2005 21:35:10 [#25] |
---|
Małgosiu, zawsze był odsetek uczniów spoza wszelkich norm, ale niegdyś ich było mniej. Przed wielu laty, gdy koledzy w akademiku nie chcieli iść do kina, chodziłem z dziewczyną do późnej nocy po bulwarach na Wisłą pod Wawelem. Poszłabyś tam teraz dzisiaj? Ta sama tendencja jest w szkole. Nie tylko było ich mniej, ale byli "mniejszego kalibru". |
Magosia | 12-10-2005 21:52:42 [#26] |
---|
Masz pewno rację mój głos to w zasadzie protest przeciw upraszczaniu i generalizowaniu. I to co powiem, pewno wzbudzi protest: to odchodzenie z zawodu...masowe. Myślę(mam nadzieję), że dobrzy pedagodzy nie odejdą z zawodu. Jesli odejdą tacy, ktorzy nie powinni być w szkołach, to lepiej dla nich i dla młodzieży. |
violka | 12-10-2005 21:53:57 [#27] |
---|
nauczyciele narzekają na papiery OK - dyrektorzy też jest coraz więcej tej roboty, ale nierzadko część nauczycieli uważa, że wszysto co się wiąże z papierami należy do dyrektora (znam takich co przygotowanie konspektu czy rozkładów materiału, nie mówiąc już o planach wynikowych, traktują jako zbędną robotę) sięgnęłam więc do jednego z rozporządzeń ( a i w innych znajdzie się trochę zapisów wskazujących, że n-l musi prowadzić dokumentację) - jest ona potrzebna również dyrektorowi, ale on jej sam nie zrobi popatrzmy np. na aktualne rozporządzenie o nadzorze
3. Mierzenie jakości pracy szkół i placówek jest prowadzone z uwzględnieniem opinii uczniów, nauczycieli i rodziców, w szczególności przez: 1) kontrolowanie realizacji przez szkołę lub placówkę wymagań określonych w przepisach prawa; 2) diagnozowanie i ocenianie stopnia spełniania przez szkoły i placówki standardów oceny, o których mowa w ust. 1, z uwzględnieniem ust. 2; 3) diagnozowanie osiągnięć edukacyjnych uczniów z uwzględnieniem wyników uzyskiwanych przez nich na poszczególnych poziomach kształcenia, a także na podstawie porównywania tych wyników z wynikami uzyskiwanymi przez uczniów na sprawdzianie i egzaminach; 4) monitorowanie podejmowanych przez szkołę lub placówkę oraz nauczycieli działań zmierzających do doskonalenia jakości pracy szkoły lub placówki we wszystkich zakresach jej działalności; 5) prowadzenie hospitacji, w tym hospitacji diagnozującej; 6) dokonywanie ewaluacji. 4. Działania, o których mowa w ust. 3, są dokumentowane w sposób umożliwiający sporządzenie przez organ sprawujący nadzór pedagogiczny odpowiednio informacji o jakości pracy szkoły lub placówki, o której mowa w § 4 ust. 1 pkt 11, albo raportu, o którym mowa w § 5 ust. 1 pkt 3. z rozporządzenia o ocenianiu, klasyfikowaniu... 3. Ocenianie wewnątrzszkolne obejmuje: 1) formułowanie przez nauczycieli wymagań edukacyjnych niezbędnych do uzyskania poszczególnych śródrocznych i rocznych (semestralnych) ocen klasyfikacyjnych z obowiązkowych i dodatkowych zajęć edukacyjnych; a opracowanie regulaminów, programów, projektów - jak może się odbywać bez nauczycieli? było u nas już tak naście lat temu, że dyrekcja robiła te papiery, żeby nie dokładać nauczycielom roboty - i okazało się, że ciągle coś się komuś nie podobało ("ale se wymyślił, znów się czepia, głupoty") teraz robimy wspólnie - jak poprawiamy regulamin, czy tworzymy jakiś projekt to jest on przepracowany, znany wszystkim, jeśli się jednej osobie coś nie podoba, to ma ona przynajmniej świadomość że całej reszcie ten zapis odpowiada i nie jest to tylko wymysł dyrektora (zawsze łatwiej było się czepiać jednej osoby) jesli coś opracowuje się samemu, to przeważnie robi się też trochę dla siebie jako nauczyciel, na pytanie ucznia "proszę pani, czy tyle wystarczy?" zawsze odpowiadam "a czy tobie tyle wystarczy?" podobnie jest z nauczycielami pewne rzeczy trzeba dokumentować, ale po to mamy rozum, żeby stworzyć papier który nie będzie większy niż działanie w nim opisane myślę, że wstręt do papierów wziął się stąd, że nie bardzo umiemy planować, i dokumentować - ile to było problemów z planami rozwoju, jak wchodził awans (oczywiście nie dotyczyło to wszystkich - ale generalnie wystarczy popatrzeć na frekwencję na różnego rodzaju kursach dotyczących awansu) jakże często nauczyciele sami sobie dokładają roboty - czasem plan pracy zespołu, czy rozwoju itp. to 4 strony słowotoku, a gdyby wyłowić z tego konkretne zadania i terminy to wyjdzie może z jedna kartka czasem wypracują piękny dokument, a zadań w nim jak dla stachanowca - a potem narzekają jak to dużo jest roboty sama miałam problem z papierami i ciągle się uczę jak zrobić, żeby się nie narobić (tu ukłony dla AnJi, który wg mnie, tę piekną umiejętność doprowadził do perfekcji), ważne żeby papier był, skoro być musi i żeby wynikało z niego coś konkretnego - z roku na rok staram się zmniejszac papeiry ( i nie robię tego metodą zmniejszania czcionki ;-)) akceptując plany pracy zespołu ograniczam się do pytania czy napewno chcą i są w stanie zrobić tyle, co sobie tu napisali - i często zespół przykrawa do realnych możliowści piekny i długi dokument przygotowany przez przewodniczącego zespołu to jest trochę tak jak z komputerami - zaczy się od duuużego a postęp polega na miniaturyzacji - pozstaje nam mieć nadzieję, że postęp w papierologii będzie równie szybki jak w technice komputerowej roboty jest dużo - fakt, ale narzekania jakby mniej - nauczyciele korzystają z tego że mogą mieć wpływ na objętość papierów a z jaką wdzięcznością przyjmują propozycję że dyrekcja opracuje czy dopracuje omówiony materiał, projekt ( kiedyś było "nie da nic nikomu zrobić, uważa że tylko ona wie najlepiej") tak więc jedna rada - za dużo papierów? - OK , zrób to tak żeby było mniej - trzeba zrobić to trzeba, ale twoja w tym głowa żeby się zmieścić na A4 fakt że trzeba często siąść z nauczycielem i krok po kroku omówić taki dokument, bo czasem tego nie czuje, nie widzi i nie wie jak zacząć |
Adaa | 12-10-2005 22:16:58 [#28] |
---|
teraz sobie porównam..cofnę sie jakies 20 lat...przypominam sobie narzekania mojej mamy,że ta modzież (ja tez), to walkonie,w glowie im tylko prywatki,tylko przed lustrem stoja panienki (ja i siostra), chlopaki nic tylko motor(bracia) itp. itd.;-) babcia dzielnie podzielala ten poglad..-oj tak,tak mawiala...za moich czasow... podsluchujaca prababcia..-oj tak, tak..za moich czasów..itd. jak slyszalam to "za moich czasów" to mialam ochotę hippisa im do domu przyprowadzic:-) a młodziez jest naprawdę biedna...na kogo ma patrzec?..komu ma ufac? wychowawczyni mojej corki na dzień nauczyciela zazyczyla sobie komplet ręcznikow kapielowych-rózowych, dobrze chlonacych wodę...a na koniec szkoly cos tam z mosieznej zastawy:-))) papierow przybylo...a rozumu niektorym nie... lekarz w szpitalu odreagowuje na pacjencie, nauczyciel na uczniu ,uczen na nauczycielu,rodzic na nauczycielu, nauczyciel na dyrektorze, dyrektor na woźnej, zona na męzu, mąz na kocie...itd.;-) za moich czasów bylo to nie do pomyslenia;-) |
AnJa | 12-10-2005 22:42:25 [#29] |
---|
fakt
za moich czasów kocur jak widział faceta to zwiewał, że przednimi łapami sie o wlasny, wyprzedzający go, ogon potykał
a teraz bezczelny czeka aż gośc na nim odreaguje i drze się wtedy dopiero
a sąsiedzi zaraz do Animalsów czy czegoś tam |
zgredek | 12-10-2005 22:54:13 [#30] |
---|
Adaa - bo to jakoś tak się nazywa - odwrotnie proporcjonalnie zdaje się;-) |
Marek Pleśniar | 12-10-2005 22:56:06 [#31] |
---|
jak "spiewa" Kazik: "to co mnie najbardziej w...ia u młodzieży to to że do niej już nie nalezę" ;-)) |
Wioleta D | 12-10-2005 23:02:32 [#32] |
---|
Jakie czasy , taka młodzież. Wszyscy narzekamy, na brak autorytetów, norm, zasad, ale życie trzeba brać takie jakie jest. Nie napiszę nic nowego , ale to co się dzieje w szkołach jest odzwierciedleniem naszego społeczeństwa. Brutalność z ulic przenosi się do szkół i sami nie damy rady jej opanować. Róbmy swoje , jak śpiewa Młynarski. Faktem jest , że dzisiaj jest trudno zaimponować dzieciakom. Jak zaczynałam pracę w połowie lat 80 , sytuacja była inna. Dzisiaj staram się zainteresować ich czymś innym. Raz mi wychodzi , innym razem nie. Nie poddaję się jednak. Denerwuje mnie wiele rzeczy, czasem aż ręce opadają i mam wszystkiego dosyć. To jednak mija. I wracam do swojej szkoły ze myślą, że przecież od dziecka chciałam być nauczycielem. I jestem.Moi drodzy , kochani towarzysze w niedoli , za dwa dni DEN. Uśmiechnijcie się. Ja wiem , że za dużo papierów, za dużo ankiet , że dzieciaki czasami doprowadzają nas do szału, że rodzice mają ciągle pretensje. Też się złoszczę , wkurzam, psioczę , narzekam, wściekam, ale kiedy rano staję przed swoją klasą i widzę wpatrzone we mnie spojrzenia 23 oczu to WIEM ,że jestem na swoim miejscu. Kochani życzę Wam i sobie z okazji naszego święta dużo dziecięcej wiary w świat , nauczycieli i uczniów. To my jesteśmy więksi i mądrzejsi od naszych uczniów i wydaje mi sie , że mimo wszystko bycie nauczycielem ( nawet w takich durnych czasach jak nasze) to jest to !!!!!!!! |
Majka | 12-10-2005 23:10:33 [#33] |
---|
Od jutra zarządzam wpatrywanie się :))))
Żaden tam park jesienny za oknem- we mnie i już, kurka....
Spodobało mi się! :) |
AnJa | 12-10-2005 23:17:38 [#34] |
---|
jakbyś sobie tak jesienną wielość kolorów na włosy zwichrzone wrzuciła
i ubranko jakieś takie wiatrem podszyte
i przeciwzapalny czosnek zapity spirytusem w odechu
może nawet i zarządzanie nie byłoby potrzebne, bo sami z siebie by zainteresowanie zaokniem stracili |
Majka | 12-10-2005 23:20:40 [#35] |
---|
Wieszcz jaki czy co?
Jesienne na głowie mam od poniedziałku, ale cholery szybko się oswajają ;)
Na park za oknem mniej odporne :))))) |
violka | 12-10-2005 23:23:15 [#36] |
---|
Wioletta piszesz: za dużo ankiet a po co robić ankietę, kiedy wystarczy najprostsza metoda - obserwacja właśnie złożyłam broń w walce o jedną ankietę mniej - nauczycielka, mimo iż ja i cała reszta jest na nie, uparła się że trzeba zbadać ponownie ...coś tam i koniecznie ma być ankieta (badanie po roku i tą samą ankietą) argumenty w rodzaju - przecież to widać gołym okiem, wystarczy tylko zapisać - nie działają ta pierwsza ankieta potwierdziła tylko wyniki obserwacji, była źle skonstruowana, niektóre otrzymane dane do niczego się nie przydały, albo były niezrozumiełe, a te które się przydały były znane i bez ankiety kobieta jest gotowa zrobić tę ankietę sama, nie angażując zespołu do mierzenia (które zresztą się postawił i powiedział, że nie ma zamiaru poprawiać tamtego arkusza, żeby wybadać coś co i tak jest wiadome) uczmy się szacunku do papieru, ale w sensie ekologicznym - tam gdzie można zastosować mniej papierowe metody mierzenia, to je stosujmy |
Wioleta D | 12-10-2005 23:48:17 [#37] |
---|
Pisząc to miałam na myśli ogólną tendencję , które dziś niepodzielnie panuje. Ja osobiście mam straszny , okropny wręcz wstręt do pisania. Nie jestem wzorowym nauczycielem. Zawsze ostatnia oddaję rozkłady materiału, dyr. ma ze mną krzyż pański bo wszystkie papiery zawsze na ostatnią minutę. Wolę działać niż pisać i szczerze mówiąc , nawet jak mam opisać to co zrobiłam to mnie skręca bo szkoda mi na to czasu. Tak się zastanawiam : nauczyciel coś robi , działa , pracuje - efekty widać , dzieciaki zadowolone , coś się dzieje - to chyba ważniejsze niż jakieś sprawozdania i inne takie. A denerwuje mnie to, bo kiedyś było mniej tych papierów ( tak mi się wydaje) |
violka | 13-10-2005 00:22:12 [#38] |
---|
było mniej ale uważam że wiele sami sobie dokładamy też wolę robić, niż papierować, ale życie nauczyło mnie szacunku do papierów - w naszym pieknym kraju jakoś tak aktualne jest powiedzenie, że jak nie masz kwitu to tak jak byś nic nie robił a bolesnie się przekonałam o ty na długo przed reformą, kiedy to osoby które pieknie potrafiłay opowiadać i pisać sprawozdania, jak to robią i pracują (podkreślam pisać i opowiadać, a nie pracować), były zawsze bardzo doceniane i chwalone przez dyrekcję ja nie powiem, też byłam, ale często dostawałm dodatkową robotę, na zasadzie bo ty zrobisz, inne były tak zapracowane (ciągle o tym przynajmniej mówiły), że dyrekcja już niechciała im dokładać roboty ja, np. byłam kiedyś na kursie (nie było ich tyle co kiedyś) który nie spełnił moich oczekiwań więc skończyłam go godzinę wczesniej i miałam gdzies zaświadczenie - ważne dla mnie było to czego się nauczyłam potem okazywało się, że tyle robię a w teczce niewiele, a ci inni co zbierają papierki często podpisując tylko listę obecności pierwszego i ostatniego dnia na kursie, też są wielce zasłużeni mnie poklepywano "nasza mróweczka"", a innym gratulacje i nagrody jedna starsza koleanka powiedziała mi: rób swoje i nie oglądaj się, wyjdź poza szkołę z tym co robisz, jak zaczną przychodzic podziękowania do szkoły to dyrektor nie bedzie mógł tego nie zauważyć i to się sprawdza - od tej pory zwsze pilnuję, żeby nawet dla samej siebie różne rzeczy odnotowywać, zbierać wszytskie papierki, zostawiam nawet brudnopisy róznych projektów, później jest jak znalazł do sprawozdań, publikacji czy tez do ponownego wykorzystania kilkanaście lat temu z 2 koleżankami tego samego przedmuotu wpadłyśmy na pomysł międzyszkolnych konkursów - robiłyśmy je przez wiele lat i same doszłysmy do wniosku, że trzeba pisac protokół z konkursu, że trzeba opracowac założenia na piśmie, rozesłać program, zrobić dyplomy nie tylko uczniom, ale i nauczycielom którzy pracują w komisji i tak sama z siebie wyszła konieczność dokumentowania przedsięwzięć - potem było jak znalazł do dyplomowania (komisja kręciła trochę nosem, że ręcznie pisane, ale kto wtedy słyszał o komputerze, byliśmy szczęśliwi, że ksero jest) ja lubię sobie poukładać - papiery przede wszystkim - ale nie znoszę takiego ble,ble,ble w stylu kształtuję, staram się, wdrażam, wolę konkrety, zorganizowałam, przeprowadziłam, a że pamięć nie zawsze dopisuje nauczyłam się wszystko dokumentować ... w swoim kalendarzu nauczycielskim ... wiele razy mi się to przydało dlatego uważam, że robienia papierów trzeba się uczyć - uczyć się dokumentowania krótkiego, treściwego i takiego, jak ja to mówię, po drodze pewnie, że efekty widać i to najważniejsze, ale pomyśl o mierzeniu zewnętrznym - przecież wizytator nie siedzi w szkole 2 tygodnie i nie obserwuje efektów, on sobie każe opowiadać, wypełnić ankietę i obejrzeć stosowną dokumentację na potwierdzenie powyższego i co ty na to ? wszyscy (nauczyciele i dyrektorzy) jestesmy trybikami tej samej maszyny - zamiast sobie nawzajem sypać piachu w tryby - może lepiej współpracować, wykorzystując zasadę synergii: 2+2=5 (razem można więcej, przy mniejszym nakładzie sił) przy takim podejściu i z papierologią można sobie poradzić, a przynajmniej mieć lepsze samopoczucie, skoro już trzeba robić te papiery |
Arwena | 13-10-2005 07:03:17 [#39] |
---|
Wioleto, ale Ci dobrze;-) #32
We mnie wpatruje się 35 par ocząt, których właściciele siedzą jedno na drugim, a w niektórych salach nawet nie bardzo mają gdzie usiąść. |
AnJa | 13-10-2005 09:02:33 [#40] |
---|
może im przepaski na oko zafundować?
miejsca do siedzenia od tego wprwdzie nie przybędzie, ale na różne zachowania sfrustrowanych przez dyrektora i odreagowujących w klasie nauczycieli łatwiej będzie oko przymknąć |
Wioleta D | 13-10-2005 16:52:01 [#41] |
---|
Bywały lata, że też miałam 35 dzieci w klasie. Męka i udręka. Rozumiem więc co czujesz, ale jak mawiała moja babcia > jak nie możesz czegoś przeskoczyć , omiń to< to omijam. Nie myślcie,że jest tak idealnie. Też się wkurzam, toczę boje i odpuszczam. Na dzień dzisiejszy wypracowałam sobie metodę jak nie mam na coś wpływu to nawet nie próbuję tego ugryźć , tylko wypracowuję sobie takie warunki żebym mogła w miarę spokojnie pracować. Jak trzeba siedzę w szkole nawet do 21 bo trzeba a moje dzieci dzwonią >mamo kiedy przyjdziesz?< Dalej bronię uczniów , którzy po ukończeniu szkoły nie zauważają mnie na ulicy , ale "nic to " powtarzam sobie za Wołodyjowskim i robię swoje.Do dziś wysyłam życzenia z okazji Dnia Nauczyciela mojej nauczycielce z podstawówki bo jej lekcje sprawiły , że od V klasy SP moim jedynym marzeniem było zostać nauczycielem. Może to naiwne i głupie , ale wierzę głęboko w to, że wszyscy którzy piszą na forum są dumni z tego że pracują w tym zawodzie. Gdyby tak nie było , nie toczylibyście bojów o lepszą szkołę, o zmianę warunków pracy. Więc trzymajcie się ciepło i mimo wszystko uśmiechnijcie się. Nie złoście się za moje infantylne podejście do zawodu ale czy oglądaliście film "Życie jest piękne" . Nie mam tyle pomysłów co główny bohater , ale staram się. |
Marek Pleśniar | 13-10-2005 17:15:19 [#42] |
---|
swoją drogą, jak cięzkie musi być życie nauczyciela takiego, który widzi szkołę jedynie poprzez pryzmat "rosnącej przemocy", harowania itp. Mus chyba zrezygnować? Nic już satysfakcji, udanych lekcji, osiągnięć? Takiego czegoś nie ma? a ja nieświadom myslałem że gimnazja okrzepły a nauczyciele wypracowali metody pracy z tą grupą wiekową? mój syn chodzi do normalnego G - nie przychodzi "okocony" ;-) i nawet na oko widać że panują tam nad sytuacją to samo w innym - kolejnym gimnazjum mieli kłopoty ale to było 3 lata temu teraz opanowali sytuację a łobuzerkę spacyfikowali nie mówię o jakichś ideałach ale.. normalnie jest. Ludzie pracują. ot dziwnie się zbiegają te refleksje przed DENnnym dniem;-) |
AnJa | 13-10-2005 17:35:41 [#43] |
---|
sądząc po dzieciakach, których w tym roku dostalismy - chyba rzeczywiście coś się udało
z wychowaniem
inaczej z zasobem umiejętności i wiedzy - ale na tym wątku na coś innego narzekamy, to nie będę zaśmiecał;-) |
Majka | 13-10-2005 17:41:42 [#44] |
---|
To gwoli zdziwienia, refleksji i dalszego zasmiecania wątku ;)
http://dziennikarski.jogger.pl/
"Zakochani w seksie "
Autorem jest dziewiętnastolatek, piszący często o sprawach młodzieży. |
hania | 14-10-2005 01:28:32 [#45] |
---|
wiola
ja, jako nauczyciel,jestem niestety mniejsza od uczniów....wzrostem:-)))
ale głosikmam, że ho ho... rzadko wprawdzie używam całego potencjału....
czasem uparte milczenie i wzrok wbity w uczniów wystarzy:-) |
Doris | 14-10-2005 15:45:33 [#46] |
---|
do Marka Pleśniara Życie nauczyciela jest trudne dlatego, że zamiast zajmować się uczniami, zajmuje się rzeczami, które powinna robić dyrekcja. Uważam, że organizacja pracy w szkole należy wyłącznie do niej i ona ponosi konsekwencje tego co zaplanowała. Oczywiście wiąże się to z intensywną pracą przed 1 września , potem może tylko pilnować realizacji dobrze zorganizowanej pracy i "dokonywać ewaluacji". Natomiast różnie to bywa w różnych szkołach. Wielu dyrektorów uważa , że strach nauczycieli przed zwolnieniem to podstawa |
Doris | 14-10-2005 15:49:04 [#47] |
---|
konkursy Konkursy na dyrektora też różnie wyglądają, w wielu przypadkach wiadomo z góry kto wygra! |
Arwena | 14-10-2005 16:18:06 [#48] |
---|
"Życie nauczyciela jest trudne dlatego, że zamiast zajmować się uczniami, zajmuje się rzeczami, które powinna robić dyrekcja."
W pewnym sensie to prawda, ale dyrekcja ma tylko dwie (albo 4) ręce i 24 godziny na dobę i nie jest w stanie wyprodukować wszystkich wymaganych z góry papierów.
Dlatego, walcząc o ograniczenie tej biurokracji, na razie powinniśmy dyrekcji trochę pomóc( o ile ją lubimy i chcemy ją zachować w dobrym zdrowiu).:-) |
Adams135 | 14-10-2005 16:38:30 [#49] |
---|
Arwena Odchodząca Pani Minister bardzo żałuje, że nie mogła nic poradzć na narastającą biurokrację. Po prostu współczuje nauczycielom i dyrektorom. Chyba liczy na słowo " niech się stanie" a oświatowa, pielęgnowana przez kolejne szczeble na drodze do szkół, biurokracja zniknie w czarnej dziurze. Póki co szanujmy naszych dyrektorów. Oni naszą ostoją i szansą. |
Arwena | 14-10-2005 17:02:45 [#50] |
---|
Ciekawe, za co odchodząca pani minister brała przez tyle czasu niemałe pieniądze, jeżeli była taka bezsilna. |
|