Przetargi obarczone błędami
Dwa przetargi na pracownie internetowe, które miały powstać w kilkuset szkołach, powinny zostać unieważnione
|
Uczniowie 440 szkół nie dostaną pracowni komputerowej, bo ministerstwo nie uczy się na swoich błędach
(c) MARIAN ZUBRZYCKI | Do takich wniosków doszli kontrolerzy z Urzędu Zamówień Publicznych. Sprawdzili przetargi przeprowadzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu w ramach tzw. kontroli uprzedniej, która odbywa się po wyłonieniu wykonawcy, a przed podpisaniem umowy. Pierwszy przetarg miał doprowadzić do powstania pracowni internetowych z komputerami Macintosh w 244 szkołach na terenie całej Polski. Jego wartość oszacowano na ponad 23 mln zł. W drugim zaś (o wartości 7 mln zł) wyłoniono firmę, której zadaniem było wyposażenie w komputery 195 szkół z województwa mazowieckiego. Firmy nierówno traktowane
Najpoważniejszym błędem, popełnionym w obydwu przetargach, było - zdaniem kontrolerów - naruszenie zasad uczciwej konkurencji i równego traktowania przedsiębiorców. Ministerstwo zażądało, aby firmy ubiegające się o zamówienie działały na rynku co najmniej od trzech lat i w tym czasie nie uzyskały ujemnego wyniku finansowego. Tak postawione warunki eliminowały z gry wszystkich przedsiębiorców, którzy działają krócej niż trzy lata. Zdaniem przedstawicieli Urzędu Zamówień Publicznych właśnie to sprawiło, że w przetargu na komputery Macintosh ofertę złożył tylko jeden wykonawca, chociaż specyfikację pobrało dziewięciu. Tymczasem ani prawo zamówień publicznych, ani wydane na jego podstawie rozporządzenia nie pozwalają na stawianie takich żądań. Co więcej, rozporządzenie w sprawie rodzajów dokumentów potwierdzających spełnienie warunków udziału w postępowaniu (Dz. U. z 2004 r. nr 71, poz. 645) wprost stanowi, że jeśli czas prowadzenia działalności jest krótszy niż trzy lata, należy przyjąć sprawozdanie finansowe za ten okres. Według kontrolerów już to naruszenie oznacza konieczność unieważnienia obydwu przetargów, gdyż uniemożliwia zawarcie ważnej umowy. Ciekawe, że wcześniej ministerstwo samo unieważniło cztery inne przetargi z powodu identycznego błędu. Konsorcja bez umów
Ministerstwo Edukacji Narodowej żądało też, aby konsorcja złożone z kilku firm przedstawiły umowy, które regulowałyby ich współpracę. Także ten warunek nie ma prawnego uzasadnienia. Od przedsiębiorców wspólnie ubiegających się o zamówienie można było jedynie wymagać ustanowienia pełnomocnika, który reprezentowałby je w przetargu. Przepisy pozwalają, aby formalna umowa konsorcjum została zawarta dopiero po wygraniu przetargu. Często bowiem konsorcja są powoływane tylko w celu realizacji jednej inwestycji. Urzędnikom organizującym przetargi wytknięto też braki w ogłoszeniach i niepowiadomienie prezesa Urzędu Zamówień Publicznych o wyborze najkorzystniejszej oferty. Dopatrzono się również uchybień w sposobie zabezpieczenia należytego wykonania umów. Otóż w specyfikacji postanowiono, że pieniądze bądź gwarancje, które mają zapewnić zabezpieczenia na wypadek problemów z realizacją inwestycji, zostaną przekazane w ciągu siedmiu dni po podpisaniu umowy. Tymczasem powinny dotrzeć do organizatora przetargu w dniu podpisania umowy. Zalecenia Urzędu Zamówień Publicznych nie mają mocy wiążącej. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu samo zdecyduje, czy unieważnić przetargi, czy podpisać umowy z wyłonionymi w nich firmami. Jeśli jednak pójdzie tą drugą drogą, musi liczyć się z tym, że prezes urzędu wystąpi do sądu o unieważnienie umów. SŁAWOMIR WIKARIAK
Dyskryminujące wymagania techniczne |
Na sprawę jednego z opisanych przetargów (oraz dziewięciu innych, dotyczących sprzętu komputerowego) zwróciła Polsce uwagę Komisja Europejska. Jej zdaniem wymagane parametry techniczne mogą prowadzić do bezprawnego dyskryminowania wielu firm. Regułą w polskich przetargach jest wymaganie procesorów Intel oraz żądanie określonej wydajności komputera, mierzonej częstotliwością zegara (np. 2,4 GHz). Wskazywanie konkretnego producenta sprzętu jest możliwe tylko wtedy, gdy inaczej nie da się opisać zamawianego towaru. Z kolei wymaganie konkretnej częstotliwości również może prowadzić do uprzywilejowania jednego z producentów, gdyż wydajność komputera powinna być mierzona za pomocą wielu innych parametrów. | |