Forum OSKKO - wątek

TEMAT: wyniki sprawdzianów w sądzie?!
strony: [ 1 ]
Tereska03-08-2002 08:54:52   [#01]

Cze,

Jeden taki dyrektór, aby uzasadnić swoją decyzję o zwolnieniu nauczyciela przywlókł do Sądu Pracy (sprawa oparła się o sąd) wyniki sprawdzianów. Są to imienne zestawienia z ilością uzyskanych punktów z dwóch klas. Chciał w ten sposób unaocznić różnice pomiędzy wynikami uczniów w klasach uczonych przez różnych nauczycieli. 

Pokserował też dzienniki nauczycieli, którzy byli brani pod uwagę przy zwalnianiu, po to aby wykazać, że jeden stawia więcej ocen a drugi mniej. W jego mniemaniu ten który postawił mniej, gorzej pracuje.

Zawlókł też opinie uczennicy z poradni psychologiczno-pedagogicznej w jakimś tam celu.

Znalazły się też w sądzie zeszyty uczniowskie oraz zeszyty ćwiczeń uczniów.

Czy ujawniając dego typu dane o uczniach (oceny, wyniki sprawdzianów, opinia z poradni) nie przekroczył swoich kompetencji?

Czy nie doszło do naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych?

Lodzia03-08-2002 08:58:44   [#02]

dyrektora na badania lekarskie wysłać....

Najlepiej przebadać takiego dyrektora, czy nie ma coś z psychiką.
stan03-08-2002 10:52:10   [#03]
Rozumiem, że gdyby zwolnił tego "innego" nauczyciela (tego, który by się nie odwołał) to nie byłoby sprawy?
Inaczej mówiąc - wszystkim nauczycielom należy się pracy!
Nie wolno zwalniać nauczycieli!
itd.....
Pozdrawiam
stan
P.s. Faktem jest, że przegiął, ale ja to kładę na karb bezsilności. W sytuacji braku pracy kogoś trzeba zwolnić. Najmniej kłopotliwe dla nauczycieli byłoby zwolnienie dyrektora. I etat się pojawia i godziny i ktoś może awansować ... ;-)
Tak naprawdę to nic nie wiemy o sytuacji w szkole i oceniamy informację wyrwaną z kontekstu.
Marek z Rzeszowa03-08-2002 12:27:57   [#04]

Nawet przyjmując metody tego dyrektora, trudno będzie wykazać związek pomiędzy słabymi wynikami testów, sprawdzianów i kiepskimi ocenami a niską jakością pracy pedagogicznej nauczyciela.

Musiałby przedstawić wstępne badania uczniów przed objęciem danej klasy przez nauczyciela i wykazać, że efekt pracy nauczyciela jest mierny. Ale i to nie musi przekonać sądu ostatecznie. Wystarczy, że nauczyciel wskaże obiektywne czynniki utrudniające mu pracę dydaktyczną (np.brak odpowiednich pomocy, czynniki środowiskowe...itp).

Nie tędy droga!

Kryteria zwalniania nauczycieli najlepiej oprzeć o czynniki obiektywne. Niestety wyniki sprawdzianu takimi nie są.
Gdzieś tu http://www.oskko.edu.pl/forum/katalog.php?t=452&c=8&sc=60 był wątek o kryteriach.

Marek

Gaba05-08-2002 01:58:02   [#05]

jestem nudna!

Uważam, że nie trzeba stosować aż tak drastycznych i wątpliwych metod (sądzę, że ktos coś pokitwasił po drodze, a teraz się broni i udowadnia - nawet niesmacznie).

Dobra ocena nauczyciela - rzetelna, wieloetapowa musi zawierać szereg najwazniejszych zagadnień - ba, sztuka jest ją zrobić - uczę się tego i jest to moje najwazniejsze zadanie: dobra wieloelementowa ocena w skali sześciostopniowej z przełożeniem na na trzy stwierdzenia uogólniające - wyróżniająca, dobra i negatywna.
BeataD05-08-2002 07:10:01   [#06]

A ja mam pytanie

       Czy sąd pracy w ogóle może mi wskazywać, kogo mam zwolnić??? Skoro nie mam godzin dla nauczyciela i muszę kogoś zwolnić, czy mój wybór może być podważony przez sąd??? Czy sąd w ogóle może powiedzieć "należało zwolnić Kowalskiego zamiast Zielińskiej"???

Niestety i ja stanęłam przed koniecznością zwolnienia, dokonałam pewnego wyboru i ... jestem w sądzie.

Na razie nie kseruję dzienników ;-))

Tereska05-08-2002 10:59:41   [#07]

No cóż. Przyznam, że spodobała mi się odpowiedź Lodzi. Tak, wysłać dyrektora na badania. Oczywiście do szczęścia potrzebna jest jego izolacja w zakładzie. Etat się zwalnia i po sprawie :-)

A tak na poważnie, to zdaje się, że dyrektor ma instrumenty, które pozwalają mu dokonać oceny pracy. No i z gotową oceną do sądu, a nie robi ocenę w sądzie, a wręcz każe takiej oceny dokonać sądowi.

Myślę, że sąd nie jest po to, aby wskazać kogo szanowny dyrektór ma zwolnić, ale jest po to, aby rozpatrzyć kryteria jakimi się ów kierował wybierając tą czy inną osobę.

Zdaje się, że zbyt wiele dokumentów do Sądu Pracy nie trzeba. Z całą pewnością niepotrzebne moim zdaniem są zeszyty uczniowskie.

Może jest to pytanie do prawników, a nie do dyrektorów, bo coś mi tu śmierdzi z tym zeszytami oraz imiennymi zestawieniami uzyskanych ocen ze sprawdzianu. Dlaczego dyrektór zadysponował zeszytami? Czy nie powinny one spoczywać spokojnie w tornistrach dzieci? Czy wszystkie zeszyty w całej w szkole są własnością dyrektora? Dlaczego pokazuje w sądzie, że Jasio z klasy "a" dostał dwójkę a Stasio z klasy "b" - piatkę? Wolno mu tak?

Przeczytałem wątek wskazany przez Marka z Rzeszowa. Mam uwagę co do kryterium określonym jako "sytuacja rodzinna". Bardzo to szlachetne, jeśli dyrektor uwzględnia tego typu sytuację, ale wydaje mi się, że można rozpatrywać tego typu kryterium w sytuacji absolutnej równości pozostałych - wiodących.

beera12-08-2002 21:47:38   [#08]

no to ja...

..dla odmiany, nie po raz pierwszy zreszta, zgodze się ze stnem :-)

Fajnie jest oceniac sprawę gdy zna się tylko jeden jej aspekt. Z niego wynika jedno- zwolnic dyrektora, bo jest idiotą.

Posłuchalabym chętnie także dyrektora....

No bo wicie....

Bywa także i tak:

Zwolnienia wynikają nagle-

  •  ni z tego ni z owego Organ prowadzący ustala liczbe uczniów w klasie na poziomie wyższym niz poprzednio, co powoduje ujęcie w arkuszu jednej klasy, co powoduje ujecie w pokoju nauczycielskim jednego belfra
  • lub: Przestaje rzeczony organ doplacac do 4 godziny w0fu
  • lub: nie dzieli na grupy na informatyce od 20 osób jak to robił dawniej lecz dostosowuje sie do przepisu
  • itd. itd

co jest konsekwencja takich nieoczekiwanych zwrotow akcji?

Ano to, ze dyrektor musi , powtarzam MUSI  nagle, w maju wybrac do zwolnienia jakiegos belfra.

I co?

I guzio- bo co by nie zrobił zawsze źle!

Nie prowadził nagonki- bidaka, no bo belfer nie tragiczny był- frajer taki dyrektor- nie?

Powinien od wrzesnia sobie wybrac potencjalnych do zwolnienia i ich piętnować- będzie konieczność i trza będzie zwolnic- materiał gotowy! ;-)

Wybaczcie sarkazm, ale letko mnie szarpnęło...

Czasem trzeba wybrać nauczyciela do zwolnienia, nie dlatego, że tragiczny, lecz, że gorszy.

No i dyrektor wybiera...no i ma przechlapane...

Wybierze gorszego...hm..a jakim prawem ocenił, ze ten gorszy?

Wybierze odstającego, nie pasującego do koncepcji- hm...no zaraz, a jakim prawem on ma to oceniać?

Wybierze tego, co nabył praw emerytalnym..hm...ale ten potencjalny emeryt chce sie jeszcze realizować...

......

A zadajmy pytanie sobie inne

Czy sąd dopuścił te dowody? Może sam ich zażądał?

Mam tu przyklad- mam nadzieję, że zainteresowana wybaczy , iz nim się posłuże, gdy dyrektor zwolnił pracownika, co spowodowalo sprawę w sądzie pracy i gdzie sąd jako koniecznych do rozpatrzenia sprawy zażądał akt osobowych pracownika, którego zwolniony wskazał na właściwego do zwolnienia!!!!!!!

A akta to tajne dane osobowe- czy nie?

.....

Więc póki nie wiem wszystkiego w tej sprawie i poki czuję zaciskającą się smycz KN na swojej szyi jestem daleka od wskazywania kto tu jest kandydatem do badania.

Albo moze wskażę- system

Ale to cholernie rozległy do badania obszar....

gosiula12-08-2002 22:04:29   [#09]
W sądzie pracy pracodawca musi uzasadnić swoją decyzję. Jesli w wypowiedzeniu podał jako przyczynę złą jakość pracy, to teraz musi udowodnić uchybienie lub brak kompetencji pracownika. Wszystko może być dowodem - sprawdziany, zestawienia, analizy, opinie rodziców itp. To sąd decyduje, czy coś może być dowodem w sprawie czy nie. Bardzo trudno jest zwolnić pracownika za złą pracę, jeśli nie popełnia on jaskrawych wykroczeń. Miałam okazję uczestniczyć w procesie, w któym sąd wypowiadał się  m.in. w sprawie  tematu pracy pisemnej zadanej przez nauczyciela (pracodawca postawił zarzut o niekomunikatywność, która osłabia motywację uczniów lub uniemożliwia prawidłowe wykonanie zadania). I sąd przyznał rację pracodawcy. Także sposób poprawienia pisemnej pracy (liczne pokreslenia, rozdarcie od długopisu, złośliwe komentaże) też były dowodem w tej sprawie. Ponoć juz niedługo świadomość uczniów i  rodziców dot. ich praw będzie na tyle duża, że właśnie w sądach będą szukać sprawiedliwości. A dyrektor mając sygnały, dowody, skargi itd. żeby tego uniknąć będzie musiał się nieźle nagimnastykować by zwolnić nauczyciela niekompetentnego zanim dojdzie do totalnej kompromitacji nauczyciela.
gosiula12-08-2002 22:10:32   [#10]

P.S.

Komentarze moga być: przyjazne, obojetne lub złośliwe. Te złośliwe to właśnie - KOMENTAŻE  ;-)

beera12-08-2002 23:19:08   [#11]

To ja wygloszę komentaRZ :-)

No własnie :-)

Tereska13-08-2002 21:44:14   [#12]

dobrze wiedział co robi

Wiedział od dawna kogo ma zwolnić. Dwa lata (1.09.2002) temu zatrudnił kontraktowego na czas nieokreślony. Zdaje się, że KN pozwalała w owym czasie zatrudnić takowego na czas co najwyżej 3 lat? Wiedział, że za dwa lata nie będzie już klasy równoległej, bo do klasy równoległej zatrudnił go, która pojawiła się znienacka w szkole. Jak się okazało, to zatrudnił go na miejsce mianowanego z 18-letnim stażem pracy i z dwoma kierunkami studiów podyplomowych. A te podyplomowe, to jak najbardziej przydatne w nauczaniu zintegrowanym (nauczycielki nauczania zintegrowanego rzecz dotyczy) - "nauczanie zintegrowane w klasach I-III" oraz "pedagogika korekcyjna". W sądzie wysnuł śmiałą tezę, że te studia pogorszyły wyniki pracy powódki! Ot co! Miał jeszcze do wyboru po licencjacie, ale ona będzie mgr w październiku, choć nigdzie nie studiuje. Taki mały szacher-macher, a może nikt nie będzie dociekał.

Oczywiście udaje zaskoczonego. Chciała podzielić klasę na przyszły rok, ale mu organ prowadzący nie pozwolił. Jaki biedny?! Oczywiście dopiero w sądzie o jego szlachetnych intencjach dowiedziała się powódka.

A tak na marginesie. Co sądzicie o formie wypowiedzenia? Wyznaczona została poproszona 5 minut po dzwonku do gabinetu dyrektora, a tam w obecności młodszych stażem koleżanek (jedna z nich to nawet została poproszona z zajęć na tą okazję)  oraz p. sekretarki, która na tą okoliczność została zaproszona, zostało wręczone wypowiedzienie. Zwalniana myślała, że to jaka komisja. Ale jak się potem okazało, byli to świadkowie jej upokorzenia i upadku.

P.S.

Zainteresowanym służę szczegółami sprawy.

gosiula13-08-2002 21:56:37   [#13]
Wydaje mi się, że to wypowiedzenie było finałem dłużej trwającego konfliktu dyrektor-nauczycielka. Stąd np. to "zabezpieczenie" w postaci świadków wręczenia wypowiedzenia (b. charakterystyczne -  na wypadek gdyby pracownik odmówił przyjęcia, nie ma to znaczenia jeśli świadek potwierdzi fakt próby wręczenia!). Okrutnie postąpiono wobec zwalnianej, ale bez łamania przepisów - tak wygladają tego typu rozgrywki w każdej firmie. To tak jak z rozwodem z orzekaniem o winie - żeby udowodnic czyjąś winę ludzie dopuszczają się paskudnych czynów, ale co niezabronione jest dozwolone. Tu chodzi o skuteczność w majestacie prawa. Każda ze stron ma swoje racje, ale wygra ta, która przedstawi słuszniejsze.
beera14-08-2002 07:24:27   [#14]

Teresko

własnie..szkoda, ze tak często w dzialaniach szkoły takie podskórne sprawy maja znaczenie...

Ludzie są ludźmi, a to niekonicznie świadczy na ich korzyść...

........

Jesli zas chodzi o forme wypowiedzenia, dyrektor pewnie chciał miec świadkow w sytuacji ewentualnego nie przyjęcia do wiadomości i odmowy zlozenia podpisu.

Zdecydowanie przesadzil- to na pewno

........

I jeszcze...

Interesuje mnie wyrok sądu. W takiej sytuacji jak ta opisana nie zdziwiłoby mnie przywrocenie do pracy, ale jak rozumiem sąd decyzje dyrektorki utrzymał?

Jakos nie moge sie doczytać wyroku- napisz , proszę

Gaba14-08-2002 08:27:29   [#15]

Uciekać... tylko dokąd.

Teresko... formumowicze... że to trzyma się kupy (choć nieprawdopodobnej), to wierzę głęboko, bo sama przeżywałam katusze mojej koleżanki.

Inne tylko studia były... a mechanizm taki sam, to że dyr może nie zrobic naboru i odsyłac bez ważnych powodów uczniów - w to też wierzę, bo znam taką dyrkę. Znam dyrkę, która od 3 lat poluje na nauczyciela, założyła se plan i zmniejsza nabór do szkoły.

Ale... cóż nauczyciele ją wybierają, ona na nich, że się słabo starają, zwalnia ich, szantażuje emocjonalnie, każe podpisywac listy lojalności, łączy klasy III w dwie IV, oskarżając nauczycieli z klas starszych, że to ich wina, za rok dzieli klasy IV na 3 klasy V.

Cyrk na kółeczkach!
Tereska14-08-2002 13:57:20   [#16]

Konflikt? Owszem! Zwolniona była członkiem Rady Pedagogicznej, która nie zaakceptowała p. dyr na stanowisko dyrektora. Po różnych tam szarpaninach (dyrka wpadła w furię, jak przeczytała opinię) stanęło na tym, że opinii takowej rada nie złożyła. Organ prowadzący w osobie Wójta stwierdził: "dobrze, żeby taka opinia był, ale jeśli jej nie ma to nieszkodzi". I tak w 1997 roku p. została dyrem na następną kadencję.

Tu pytanie do znających się na prawie. Czy w roku 1997 taka opinia do przedłużenia kadencji dyr była niezbędna, czy mogło jej nie być? Organ prowadzący stwierdził, że skoro rada nie wydała opinii, to znaczy, że jest pozytywna.

To było głębsze podłoże tego zwolnienia. No a potem, zwolniona nie miała już zbyt wielu okazji żeby "pokonfliktować się" z przełożonym. Trzy lata temu po 1,5 tygodnia pracy z klasą I poszła do szpitala z powodu zagrożenia ciąży. Na zwolnieniach przebywała już do końca ciąży. Potem był macierzyński i urlop wychowawczy.

Potem byl powrót w II półroczu klasu drugiej. Ale dyr nie próżnowała. Podczas nieobecności "zorganizowała" rodziców klasy powódki. Rodzice "wystosowali" pismo do dyr. A w nim stawiają zarzuty: że nie nauczyła czytać w ciągu tego 1,5 tyg, że nie sprawdzała ćwiczeń, że miały miejsce incydenty wychowawcze ze strony nauczycielki, które negatywnie wpłynęły na wychowanie ich dzieci! No dyr wywierała presję na nauczycielkę żeby nie wracała do pracy, bo "rodzice nie chcą". Oczywiście ww. pismo jest świetnym dowodem w sądzie. Tylko, że niektórzy z rodziców twierdzą, że napisali coś innego. Co z tego wszystkiego wyniknie? Na następnej rozprawie (3) będą zeznawać rodzice.

To tylko mała część tych ukrytych fresków.

BeataD14-08-2002 14:28:46   [#17]

Nie bronię, piszę o sobie...

  Z tego, co pisze Teresa, wyłania się okropny obraz szkoły i szefującego jej dyrektora. Takie historie na pewno mają miejsce i z całą pewnością nie robią dobrze nikomu. Ani nauczycielowi, ani zespołowi tworzonemu przez pozostałych nauczycieli, nie mówiąc o uczniach i rodzicach.

Z drugiej jednak strony trudno jest zwolnić nauczyciela (nawet jeśli krzywdzi dzieci i źle pracuje - choc na tym wątku będzie to brzmiało może i niezręcznie).

Ja sama jestem w sądzie pracy z powodu konieczności zwolnienia nauczycielki (przyczyny organizacyjne), która - nota bene - może już iść na emeryturę i jako jedyna nie pozostaje bez środków do życia. Nie stosowałam mobbingu (a może wtedy z ulgą uwolniłaby sie ode mnie), dawałam wiele nadgodzin wiedząc, że emerytura będzie wtedy wyższa, ale dla tej kobiety moje argumenty są niewystarczające. Jest skrzywdzona i te swoją krzywdę obnosi po wszystkich tych, którzy zechcą jej słuchać.

Nie twierdzę, że ten kto się sądzi w opisywanej przez Ciebie sprawie, Teresko, nie ma racji, to co opisujesz brzmi bardzo  źle, ale cały czas mam takie wrażenie, że i o mnie krążą opowieści - które z moimi intencjami maja niewiele wspólnego.

Pocieszam sie myślą,że to jednak nie moja bajka. I że sąd nie może mi powiedzieć, że powinnam była zwolnić akurat Kowalską, ale może może ??????????

I co wtedy, po ruchu służbowym???????

Będziemy na nowo tworzyć miłe i serdeczne związki???????

Marek Pleśniar14-08-2002 17:58:01   [#18]

hmm

jak zwykle mam spostrzeżenie jedno - ta cholerna KN:-)
I też nie bronię nikogo.

nauczyciela jest trudno zwolnić. Czasem owocuje to ponizającymi wszystkie strony zabiegami - jak ten opisywany. Dobrze gdy trudno zwolnić dobrego pracownika, ale przy okazji piekielnie cięzko pozbyć się niedobrego.
A tu jeszcze sytuacje konieczności - gdy po prostu nie ma miejsca dla wszystkich.

Od tego jest dyrektor - by wziąć takie decyzje na siebie i od tego jest by go za to nie lubili. Wiem coś o tym;-)
Opisuje się tu wewnetrzne konflikty. Nie rozgryziemy ich i nie wiemy kto jest stronniczy a kto nie. Nie wiemy czy dyrektor, zupełnie nam nie znany zasługuje na "przebadanie czy nie ma czegoś z psychiką". To dość radykalne stwierdzenie i nie bardzo na miejscu w stosunku do zupełnie obcego człowieka.

Nie wypowiedział się tu. Ciekawe by było gdyby mógł.

gosiula14-08-2002 20:10:12   [#19]

bywają fatalni nauczyciele, bywają okropni dyrektorzy. Każdy z nas zna pwenie parę historyjek, które komrntuje jękiem "O Boże, to niemożliwe!" Mnie bardzo irytują historyjki, w kórych wszyscy wiedzą, że np. dyr. jest niekompetentny, złośliwy, pcha łapy po spódnice co ładniejszych n-lek (ja tego nie zmyślam!), był juz nawet zawieszany za złą dokumnetację, ale wróci w majestacie niesłusznej krzywdy. Podsuwa pracownikom pisemka o tym jaki ti jest super, a oni skwapliwie podpisują i tylko po kątach szuszuszu. Gdy jakis odważny się wychyli - nikt go nie popiera, a po kątach szuszuszu.

Moja znajoma walczyła 2 lata z dyrką, która robiła takie rzeczy, że włos się jeżył : zatrudniała rodzinę (np. operator ksero, n-l bez dyżurów podczas przerw), przy nadwadze znacznej ubierała się obściśle w mini, dekolty i białe pończoszki w ażurek (ludzie zastygali z wrażenia na jej widok, uczniowie kwiczeli ze śmiechu), zwoływała obowiązkowe rady pedag. co 2 tyg.  - jedna trwała od 15.00 do 22.00 (z 1 przerwą!!!), podczas lekcji zamykała na klucz wszystkie toalety, spóźnione dzieci wysyłała do domu (gimnazjum!), zabierała godziny, oddawała, zmieniała w trakcie roku - to tylko kilka przykładów. I wierzcie mi - była bezkarna. Koleżanka się zbuntowała otwarcie i zaczął się klasyczny mobbing. Ale wytrwała. Zamieszały się w to związki, miasto i różne inne ważne czynniki. A teraz uwaga FINAŁ: wiecie ile osób (z ponad 40 n-li) podpisało się pod petycją, o którą poprosiła (!!!) władza. ....niespełna 20. Na szczęście wystarczyło. Już jest OK. Wszyscy się cieszą. Nikt nie liczy strat wielomiesięcznej władzy absolutnej niekompetentnej (zaburzonej wręcz) dyrki. To się działo na oczach wszystkich - również decydentów.

Marek Pleśniar14-08-2002 21:10:30   [#20]

kurcze

Homines id quod volunt credunt

;-)

Tereska14-08-2002 22:51:53   [#21]

emeryturka plus odprawa

Do odpowiedzi: nie bronię, piszę o sobie...

Myślę, że to bardzo korzystnie jest tak zakończyć  swoją aktywność zawodową. Wielu pewnie by chciało, żeby przed przejściem na emeryturę dyr go zwolnił. Przecież to czysty zysk, jeśli dobrze rozumuję.

W opisywanej przez mnie sprawie można by dużo dramatyzować i snuć w nieskończoność tą straszną opowieść z gatunku "mobbing w szkole" :-)

Ale spójrzmy na fakty.

1. Mała podstawowa szkoła, bez tzw. klas równoległych.

2. 3 lata temu pojawia się równoległa klasa I. Od razu wiadomo, że więcej równoległych nie będzie.

3. Do tej klasy zatrudniony zostaje nauczyciel z niecałym 4 letnim stażem na 1 rok?!.

4. W 2000 nowozatrudniony zostaje z mocy prawa kontraktowym.

5. 1.09.2000 kontraktowy zostaje zatrudniony na czas nieokreślony?!

6. Kontraktowy zostaje w tym roku szkolnym mianowanym.

7. W przyszłym roku szkolnym będzie już tylko 3 klasy w nauczaniu zintegrowanym.

8. Nowa zatrudniona na czas nieokreślony i już mianowana rodzi w połowie września 2002.

9. Dyrektór zwalnia tą, która była w klasie równoległej (III) razem z nową. 18 letni staż pracy i najwyższe kwalifikacje.

10. We wrześniu będzie musiał zatrudnić kogoś do klasy I na przynajmniej 4 m-ce, a może i na całe półrocze - zależy, czy się ta w ciąży łapie na ten dłuższy urlop macierzyński. Ale kto by nie chciał się załapać :-)

I co Wy na to szanowni forumowicze? Jak to oceniacie od stron prawnej, przepisów i dobrej organizacji pracy w szkole?

beera15-08-2002 13:44:12   [#22]

Kurka...

Teresko?

  • czy ta nowa- jak rozumiem w ciąży- nie byla chroniona zwolnieniem podczas ruchu słuzbowego?Bo może tu problem?
  • Nie wiem, czy w 200 roku juz się zatrudnialo kontraktowca na czas nieokreslony- tu sie przepis zmienił, ale nie pamiętam w ktorym roku...chyba po 1 wrzesnia..
  • te 4 miesiące po urodzeniu dzicka dyrektor zapełni kims zatrudnioonym na czas nieobecności "nowej"

Szkoła to upiorna sprawa.

Strasznie dużo tu niedopowiedzeń prawnych. Zarówno w kwestiach pracowniczych jak i uczniowskich.

 

.....

i inna sprawa

jest także tak jak napisał Marek do Gosiulki

ludzie zazwyczaj wierzą w to czego pragna...

Bo w przypadku opisanym przez Ciebie, może warto uznać, ze rzeczywistość widziana oczyma większosci- tej co nie podpisała petycji- byla inna?

Niekoniecznie prawdziwsza- po prostu inna...

Tereska15-08-2002 22:39:51   [#23]

Chroniona, jak najbardziej. Nie była brana pod uwagę przy zwalnianiu.

Ustawa z dnia 18 lutego 2000 o zmianie ustawy - KN oraz o zmianie niektórych... nadawał art. 10. ust. 4. brzmienie: Stosunek pracy z nauczycielem kontraktowym nawiązuje się na podstawie umowy o pracę zawieranej na:

1) okres umożliwiający uzyskanie stopnia nauczyciela minowanego, nie dłużej jednak niż na okres 3 lat...

Dalej nie będę cytował. Zajrzyj do Dz. U. 2000.19.239.

No i tu jest pies pogrzebany! Kontraktowa została zatrudniona na czas nieokreślony, po drodze została mianowana, teraz zaszła w ciążę. Uwaga od tej osoby została odwrócona, no i może się uda wywalczyć dla niej miejsce zwalniając kogoś niewygodnego.

Chodzą słuchy, powtarzam chodzą słuchy, że przyjdzie ktoś na rok. No wiadomo, pierwsze dziecko, to matka chciałaby trochę pobyć z dzidziusiem. Nikt nic nie wie oficjalnie, kto będzie uczył w klasie I w zastępstwie odchodzącej na macierzyński.

A tak przy okazji. Padło tu stwierdzenie: "ruch służbowy". A co to jest? Możesz to bliżej wyjaśnić? Bo w rzeczonej szkole to ruch służbowy polega na tym, że prosi się delikwentkę do gabinetu, wręcza się wypowiedzenia i po ruchu. A może to powinno jakoś inaczej wyglądać?

BeataD16-08-2002 09:20:38   [#24]

Nauczycielowi zatrudnionemu na czas nieokreślony i na podstawie mainowania umowę o pracę można wypowiedzieć w czasie tzw. ruchu służbowego tzn. od marca do końca maja (konieczność zachowania trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia).

W mojej opowieści przywrócenie do pracy sprawi, że innemu nauczycielowi (temu wskazanemu przez sąd) nie będę mogła wypowiedzieć umowy (dopiero w marcu przyszłego roku) wobec powyższego będę miała dwu nauczycieli, a godziny tylko dla jednego. Ten przywrócony będzie więc chyba siedział u mnie w gabinecie 18 godzin w tygodniu, co pewnie jest jeszcze fajniejsze niż użeranie sie z jakimiś dziećmi.

Alutok30-04-2008 22:20:53   [#25]
Nie mając zajęć z dziećmi powinien siedzieć w gabinecie 40 godzin ;-)
AnJa30-04-2008 22:22:25   [#26]
Beatka - jak to sie skończyło?

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]