Wtorek Telefon z KO (odbiera woźna): gdzie jest dyrektor ??? Proszę mu przekazać, gdziekolwiek się znajduje, że we czwartek i piątek odbywają się posiedzenia kwalifikacyjne i musi być członkiem komisji !!! Że co ??? Na urlopie ??? Na jakim urlopie ??? Proszę mi podać (znaczy woźna...) swoje dane personalne !!! Środa Telefon z organu (odbiera księgowa): KO zawiadomiło, że od was nie będzie żadnej dyrekcji w komisji !!! WSZYSTKIE dyry jadą, są odwożone przez nauczycieli (???), a TYLKO od was nie będzie nikogo !!! Wyjechała ??? Jak to ??? A dokąd ??? Co ??? Karaiby ??? Może się pani uda ją ściągnąć telefonicznie !!! Żadnej organizacji, żadnego planu, harmonogramu postępowań - żeby w końcu można było wiedzieć, kiedy na te Karaiby wyjechać ??? Nie jesteśmy leniami (ja-vice i moja dyr.), od 11 lat nie miałyśmy prawdziwego urlopu... W tym roku też: 6 postępowań na kontraktowych, 2 na mianowanych, cały czas trwają remonty, itp...itd... (tłumaczę się ???) Stąd ten malutki bunt.... WIEMY, że wszystkie papiery mają super, mogliby nimi obdzielić jeszcze kilku dyplomowanych, żadnej obrony ani wsparcia nie potrzebują, a 2/3 składu komisji i tak będzie ! Żeby to jeszcze było na miejscu.... 80 km w jedną stronę. (znowu się tłumaczę - paskudny nawyk !) Boję się jednak, czy nie będzie tak: czwartek: wyrzuty sumienia, "czytają" papiery Ali......................... piątek: wyrzuty sumienia, "czytają" papiery Oli......................... sobota i niedziela: zagłuszanie wyrzutów sumienia.......................... poniedziałek: nagana lub upomnienie lub ................................ A gdyby akurat w tych dniach odbywały się posiedzenia komisji w szkole ??? To co ??? Przekładać ??? Czy wybierać, która ważniejsza ??? Chodzi mi wyłącznie o całkowity brak organizacji, nie mówiąc już o braku kultury i szacunku dla drugiego człowieka, zawiadamiajac go o czymkolwiek w ostatniej chwili i w ten sposób !!! Mam nadzieję, że w Polsce A (a może i B) wygląda to lepiej ............... |