Forum OSKKO - wątek

TEMAT: sposób rozliczania stypendium z ZPORR
strony: [ 1 ]
janzg04-05-2005 18:05:07   [#01]

wymyślił jakiś "chory" i tylko w województwie warmińsko mazurskim?

Czy w całej Polsce trzeba przerabiać te tony papieru na koszt szkoły?

janzg04-05-2005 18:09:08   [#02]

gdyby czekając na kuriera ktoś się nudził, niech popatrzy tu:

http://www.powiat-olsztynski.pl/stypendia.html

;-(((((((((((((

janzg08-05-2005 18:03:49   [#03]
czyżbym był z innej planety?
joszka09-05-2005 06:04:31   [#04]

Witaj w klubie

Ja mam jeszcze lokalnych "purystów " prawnych-np. ważny kolor formularza,kolor pieczęci dyra itp.Ale nic to. Podobno pieniądze są juz u starosty. W piątek był konwent i coś radzili w sprawie
janzg23-05-2005 16:21:20   [#05]

i co

dalej Was nie "rusza" ???

Formularze do wypłat stypendiów uczniowskich

Zola23-05-2005 20:53:10   [#06]
mamy tak samo i rusza i minie i wice i pedagoga i księgowość
joszka24-05-2005 11:03:23   [#07]

Dzisiaj fax

w trybie wojskowym:

stan realizacji wypłat na dzień 24 05 -meldunek do godz 10.00

A przy tym "grzebia"niemiłosiernie

np.ostatnie douscislenia ...17 05

Buty tak ale sportowe i nie droższe niz za 200

 

PS mam do obrobienia 219 osób x rachunek(rachunki) x 4 kopie

 i powiem brzydko.....*)

.Ojciec Dyrektor musiałby to wycinac

PS2 Sprezamy sie do wypłaty na poniedziałek 30

Zola24-05-2005 11:18:56   [#08]
mam tak samo , tylko uczniów trochę mniej
joszka24-05-2005 11:20:32   [#09]

a kiedy płacicie

I transzę?
stan24-05-2005 12:47:50   [#10]
... mam 315 uczniów do rozliczenia
nic jeszcze nie wiem na ten temat
tzn wiem ale nie przyjmuję do wiadomości
... najwyżej mnie zdejmą
siedzę od 15 kwietnia na maturach (nowa, stara i zaoczne)
łącznie ponad 360 osób
... chyba sie "zaszczelę"
dziś wstałem z przyzwyczajenia o 4,30
horror
:-(
janzg24-05-2005 15:22:53   [#11]

szczeliłbym tego, co to wszystko wymyśla

właśnie rozliczyłem w U5

czy paragon z kasy fiskalnej za "znaczek" do biletu miesięcznego jest dowodem księgowym do ewidencji ?

 

MAM DOŚĆ ! ! !

Marek Pleśniar24-05-2005 15:29:40   [#12]
o ile k&%%$###@ to nie byłaby reklama jakiejś firmy z branży;-) to bym nie wycinał:-)
joszka24-05-2005 15:56:45   [#13]

No to uff powtarzam !

k&%%$###@-i mam tego k&%%$###@-stwa serdecznie dość!!!!!

Janzg -idziemy na piwo!!!!Szczelimy po duzym zimnym! 

Ojcze ,prosiemy z nami!

janzg24-05-2005 16:02:38   [#14]

z Ojcem - to raczej winko ;-)

kląć nie będę, złożyłem dymisję

gosienka24-05-2005 17:25:03   [#15]
A jednak :-((((( No to mi smutno Jasiu
janzg24-05-2005 17:37:08   [#16]

gosieńko

a mi smutno nie jest

:)

grażka24-05-2005 19:15:55   [#17]

Proponuje powiesić na ścianie :)

--Resize_Images_Alt_Text--
Zola24-05-2005 19:32:26   [#18]
a ja rozumien jana i zazdroszczę, ale nie moge tego zrobić , nie mam etatu tej łaciny i tylko stołek ratuje moją pracę :-(((
joszka31-05-2005 23:03:20   [#19]

To jeszcze raz powtórzę..

Dla 219 stypendystówtzw.stypendiów unijnych ,którzy złozyli 663 rachunki na kwotę 65 700zł WYPRODUKOWALISMY 5 504 (słownie  pięć tysięcy pięćset cztery kart ksero ) z czego 240 w formacie A-3.

Nowy pomysł Ministerstwa Gospodarki itp... polega na stworzonej opcji wypłaty zaliczek w wysokości miesięcznej raty stypendium

.Fajne,słuszne,tylko.... czy da ktoś gwarancję,ze wszyscy rozlicza się rachunkami z pobranego grosza ( oczywiście rozliczenie zgodne z załozeniem regulaminu np odzież tylko z przymiotnikem spotrowa itp)

Mam dość tej strasznej pracy rozwalajacej bieżące działania mojej placówki !!!!!!

1. robionej za darmo

2. w czasie kiedy mamy matury,egzaminy,przyjęcia do szkół itp

emeryt01-06-2005 12:50:56   [#20]

k&%%$###@

A ja mam stypendia socjalne

370 wniosków

kwalifikuje się wg. kryteriów ustawowych (dochód) - 355 na kwotę 145 633 zł.

Dotacji z MENiS dostałem 7511 zł

Mogę przyznać ok. 16 wniosków.

Ale muszę wypisać 355 decyzji administracyjnych !!!!!!!!!!!

I każdą wysłać za potwierdzeniem!!!!!!!!!!!! koszty!!!!!!!!!!!!!!!!

I każdy negatywny ma prawo się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

I wszystko się dzieje wg. procedur KPA - pimo, potwierdzenie, decyzja, potwierdzenie, odwołanie, potwierdzenie ........k&%%$###@  k&%%$###@  k&%%$###@  k&%%$###@ ..........

janzg01-06-2005 14:52:26   [#21]

drogi zdzisławieF

to o czym piszesz jest WASZYM wewnętrznym (gminnym, miejskim) ustaleniem, które powinno być realizowane przez wójta czy też burmistrza.

Jażeli to robicie w szkole, to można mieć tylko pretensje do nich, że przerzucili swoje obowiązki na barki "szkoły" - ja zdecydowanie się temu sprzeciwiłem i robota została tam, gdzie zgodnie z ustawą miała być.

--------------------------

to o czym pisze joszka, to są głównie wymysły biurokratów "europejskich" których wyhodowaliśmy na własnej krwi w rzeczywistości, to są nasze polskie urzędasy (m.in. z ministerstwa gospodarki i pracy, departamentu wdrażania programów rozwoju regionalnego), którzy urządzają sobie zabawy naszym kosztem!

emeryt02-06-2005 08:49:41   [#22]

drogi janzg....

jam właśnie jest z OP.
janzg02-06-2005 09:31:19   [#23]

tak trzymać ;-)

jak ustaliliście w regulaminie uchwalonym przez OP (pewnie masz w jego kształcie swój udział)

innees03-06-2005 10:09:25   [#24]

a my jeszcze kasy nie dostaliśmy na 2 transzą :)

narazie za darmoche kserowalismy, z 100 razy bo ciągle czegoś im nie tak było, tysiąc podpisów, nie tak pieczątka, krzywo xero :)

jeszcze jedna tableka inna niż wcześniejsz aitp itd

 

a kasy nie widu nie słychu :)

szoka mi dzieciaków - to stypendium dla bogatych co maja i kupią a moze potem wzrot dostaną

a nie ludzie na porzyczali na kupowali - a kasy nie ma :(

janzg06-06-2005 10:17:18   [#25]

Miały być stypendia, ale nie wyszło

http://polityka.onet.pl/162,1230979,1,0,2506-2005-22,artykul.html

Lekcja gimnastyki


Miały być stypendia, ale nie wyszło

Polscy uczniowie, już zjednoczeni z Europą, mieli mieć lepszy dostęp do edukacji dzięki nowym systemom stypendialnym. Aż dwóm, stworzonym w 2004 r. Nie zadziałał żaden: ani unijny, ani rządowy.
MARTYNA BUNDA



Niezamożni przyszli maturzyści, czyli uczniowie dojeżdżający do liceów i techników z małych wsi i terenów zagrożonych marginalizacją, mieli dostawać od września, najpóźniej grudnia 2004 r., stypendia z funduszy unijnych. Co miesiąc 250 zł w ramach wyrównywania szans edukacyjnych w programie zintegrowanego rozwoju regionalnego. Zasady programu ustalało z UE Ministerstwo Gospodarki i Pracy, wątek uczniowski miało nadzorować Ministerstwo Edukacji. Pieniądze wędrowałyby tak: z Unii (i w małej części z MEN) do Ministerstwa Finansów, stąd do urzędów wojewódzkich, urzędów marszałkowskich i dalej do powiatów i gmin.

Do pozostałych uczniów z biednych rodzin miały najpóźniej w czerwcu 2005 r. trafić też inne stypendia – z polskiego budżetu, o których jeszcze niedawno minister edukacji Mirosław Sawicki mówił, że to będzie największy sukces rządu Marka Belki. Już wiadomo, że są duże kłopoty. Prawo do stypendium zapisano w ustawie o systemie oświaty z grudnia 2004 r.: każdy uczeń z rodziny, w której dochód na głowę nie przekracza 316 zł, może wystąpić o comiesięczne stypendium (maksymalnie 112 zł, minimalnie 44 zł) lub pomoc w innej formie (koszt kursu języka, tańca, dofinansowanie czesnego, itp.). I te pieniądze miałyby wędrować z Ministerstwa Finansów poprzez wojewodów do wójtów, którzy je podzielą. Stypendia unijne i rządowe wprowadzono w miejsce rozpoczętych przez rząd Jerzego Buzka dofinansowań uczniów szkół wiejskich. Co się najczęściej sprowadzało do dopłat do obiadów dla najbiedniejszych uczniów.

Zaliczka

Wyszło tak: większość uczniów do maja 2005 r. nie dostała ani jednych, ani drugich stypendiów, ani też dofinansowania do obiadów. Niektórzy, na przykład z Podlasia, dostali w grudniu 2004 r. zaliczki po kilkanaście, kilkadziesiąt złotych na stypendia europejskie, a kolejna transza tych pieniędzy dopiero dotarła z Ministerstwa Finansów do poszczególnych województw. W Małopolsce wypłacono uczniom jakieś 30 proc. z tego, co trafić do nich powinno. W Olsztynie – 20 proc. Na Podkarpaciu pieniądze dotarły do dwóch gmin i powiatów, a niebawem trafią podobno do kolejnych siedmiu, ale dwanaście pozostałych – bez pieniędzy – tonie w papierach.

W sprawie stypendiów rządowych wójtowie, burmistrzowie, członkowie rad miast i tak dalej – piszą skargi. Że Ministerstwo Edukacji algorytm potrzebny do wyliczania, komu ile potrzeba, wzięło chyba z Księżyca. I wnioski, by te ustawowe stypendia w ogóle anulować i wrócić do starych zwyczajów: że wójt czy burmistrz, jeśli miał z czego, fundował pomoc uczniom w sytuacjach losowych oraz stypendia, ale tylko zdolnym, a poza tym wiejskie dzieci dostawały „buzkowe”.

Na wniosek rady miasta Inowrocław Trybunał Konstytucyjny pod koniec marca 2005 r. zaczął badać zgodność z konstytucją ustawy wprowadzającej rządowe stypendia. I tak też – że sprawa jest w toku – w ostatnich dniach odpowiadano na Podkarpaciu na spływające masowo nowe wnioski.

Wójt, starosta, marszałek

Edward Siarka, wójt gminy Raba Wyżna, powiat Nowy Targ, były nauczyciel, w maju 2005 r. napisał do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że w związku ze stypendiami czeka ich w regionie rychła katastrofa w wyniku eskalacji konfliktów i żali. Pod listem podpisali się wszyscy wójtowie z okolicy – czternaścioro.

Sedno problemu: na przykład w 11-tysięcznej gminie Raba Wyżna dochody 80 proc. rodzin nie przekraczają 316 zł na osobę. Gdzie indziej jest podobnie. Na biurko burmistrza trafiło 928 wniosków o stypendium od uprawnionych rodzin. Rodziny chcą po 112 zł miesięcznie, ale nawet gdyby im wszystkim dać najniższe, przewidziane w ustawie stypendium – 44, 80 zł, to gmina Raba Wyżna wydałaby w miesiąc ponad 41 tys. zł. A przyszło jeszcze ponad 500 wniosków o pomoc jednorazową czy opłacanie czesnego. Też od ustawowo uprawnionych.

Tymczasem wójt dostał na pierwsze pół roku na całość stypendiów 54 tys. zł. – Trzeba więc było wnioski mocno przesiać – opowiada. Wójt zabrał się za dzielenie. I prześliznęło się kilka procent decyzji nietrafionych. – A ludzie w gminie się znają – mówi – natychmiast kombinują, że pewnie tym bogatszym dałem po znajomości. W Rabie Wyżnej ludzie są wściekli za stypendia rządowe nie tylko na wójta, ale i na starostę Nowego Targu oraz na marszałka całego województwa małopolskiego za bałagan z tymi unijnymi. I za cięcia. Bo tak: marszałek wyliczył, że pieniędzy wystarczy dla góra dwóch – spośród 26 – powiatów i gmin. Doprecyzował więc zasady, na co pozwalały umowy z Ministerstwem Edukacji. Obniżył próg dochodowy uprawniający do stypendium (z 504 zł do 316 zł na osobę w domu) i kwotę samych stypendiów (z 250 zł do 150 zł) oraz ograniczył grupę uprawnionych do samych tylko pierwszoklasistów w liceach i technikach kończących się maturą.

Ludzie są więc źli, bo przecież miało być więcej pieniędzy i też dla tych nieco mniej biednych.

Faktura w czterech kopiach

Lecz to, co szczególnie ludzi złości, to biurokracja: pieniądze – zarówno te od Unii jak i z budżetu – można dostać dopiero po okazaniu faktur poświadczających zakup rzeczy potrzebnych do szkoły, sprawdzeniu tych faktur i uzyskaniu akceptacji zakupów. W przypadku stypendiów z budżetu kwity składa się do wójta, który każdorazowo musi badać zasadność zakupów, a gotówkę bez faktur może wypłacać tylko w szczególnie wyjątkowych przypadkach. Większość wójtów łapie się za głowę.

Gdy idzie o stypendia z Unii, bez faktury (w tym przypadku dostarczonej do szkoły lub gminy) pieniędzy na pewno nie będzie, a Ministerstwo Edukacji już w sierpniu 2004 r. szczegółowo rozpisało akceptowane wydatki w specjalnym wykazie. I tak: przyszłemu maturzyście wolno kupić podręczniki i zeszyty, encyklopedię i słowniki. Zapłacić za bursę czy stancję, o ile w tej ostatniej wystawiają faktury. Zapłacić za posiłki w szkolnej stołówce, za publiczny transport, czesne. Wolno mu kupić dwie pary butów, w tym jedne sportowe, oraz strój sportowy.

Nie wolno kupić: komputera, drukarki, oprogramowania. A także kurtki czy butów na zimę. Stanowisko MEN brzmi, że stypendium to nie pomoc społeczna. Nawet jeśli  jest dla najbiedniejszych.

Faktur wymaga się też, żeby rodzice nie przepuścili pieniędzy na inne potrzeby. Mówią, że takie są wytyczne z Unii. Ale ludzie nie wierzą, prostują, że Ministerstwo Gospodarki i Pracy w ramach tego samego programu wypłaca stypendia studentom i nie wymaga od nich żadnych faktur.

Fakturowanie w praktyce na przykładzie mieszkańców gminy Raba Wyżna: na targowisku od kilku miesięcy można trafić na markowe spodenki gimnastyczne Adidasa za połowę ceny sklepowej, które sprzedają beneficjenci unijni. Brali w sklepach sportowych na fakturę tylko te najdroższe, wychodząc z założenia, że dobre spodenki po sprzedaży – nawet za pół ceny –sfinansują i kurtkę, i zimowe buty. Jeszcze do niedawna kwitł na tym samym targu handel również lewymi fakturami, aż zabawa w stypendium okazała się tak drastycznie niedochodowa.

Ponadto spora grupa rodziców w nadziei na stypendium wzięła pożyczki, na przykład w Provindencie. Od listopada zeszłego do końca maja tego roku komuś, kto wziął 150 zł, narosło trzy razy tyle odsetek.

W każdym polskim starostwie potrafią barwnie opowiadać o co najmniej kilkorgu takich rodziców, co ze łzami w oczach przychodzą co dwa dni pytać o pieniądze. W Nowym Targu na przykład o pani Bożenie. Porządna kobieta, matka czworga dzieci, ludzie w starostwie współczują. Tyle że już się przed nią chowają po pokojach.

Żeby pani Bożena dostała cokolwiek, to najpierw w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie muszą zaakceptować wniosek starostwa z Nowego Targu o wypłatę. Nowy Targ musiał do tej pory dołączyć do wniosku wszystkie faktury na każde sportowe gacie. Kraków wniosek zaakceptuje, gdy nie będzie w nim błędów. Jak dotąd Urząd Marszałkowski zwracał dokumenty starostwu do poprawki kilka razy, bo, a to nie było imiennej pieczątki na fakturze, a to daty. W dodatku tak się nieszczęśliwie złożyło, że w maju, już po wielu poprawkach, zmieniły się zasady sporządzania wniosków. Dotychczas było tak: zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji szkoły zbierały faktury od uczniów i kserowały cztery razy, z czego dwie kopie przekazywały do starostwa. Starostwo po sprawdzeniu i opisaniu słało faktury wyżej. – Teraz, już zgodnie z nowymi wytycznymi ministerstwa, wszystkie te skserowane faktury (zajmują już 24 segregatory) musimy wpisać do szczegółowych zestawień, zamiast je załączać do wniosku – mówi Renata Kopytek-Jarzmowska, która w Nowym Targu całą sprawę stypendiów nadzoruje. – Kto zdążył się rozliczyć, ten zdążył. My nie, więc teraz wszystko przerabiamy. Niby będzie łatwiej. Szkoda, że tak późno.

Z Krakowa, Rzeszowa, Olsztyna czy Katowic wielokrotnie już pisano do ministra edukacji, żeby w ogóle zrezygnować z faktur. – Błędy są i będą – tłumaczy Tomasz Macioł z Urzędu Marszałka Województwa Śląskiego – bo trudno od rodziców z małych wsi wymagać czujności w kontrolowaniu firm i podpisów. Lepiej wypłacać gotówkę do ręki. Tak jak się dzieje w przypadku studentów i ich stypendiów. Ale Ministerstwo Edukacji nie wyraża zgody.

Od ministra do ministra

To, że druga transza pieniędzy na stypendia unijne przyszła do urzędów marszałkowskich w województwach dopiero w kwietniu 2005 r., to też jest podobno pokłosie biurokracji.

W Ministerstwie Edukacji skarżą się na Ministerstwo Gospodarki i Pracy: powinni byli odpuścić sobie zatwierdzanie przygotowanych w województwach ramowych planów wydatków. Wystarczyłoby zupełnie, że sprawdzałoby to MENiS, a potem minister finansów, a tak w kolejnych miejscach zeszło na sprawdzaniu aż do kwietnia. A kiedy już wreszcie wszyscy wszystko sprawdzili, to się okazało, że co najmniej w 14 województwach zabraknie pieniędzy na wypłaty, średnio po milionie, dwa. Bo uczniowie zakupy zrobili, faktury złożyli, należy im się zwrot, tymczasem aż w 14 województwach urzędnicy z czymś nie zdążyli. Z przeprowadzeniem konkursów, zebraniem faktur, a w końcu ze zwracaniem uczniom pieniędzy z pierwszej transzy w grudniu 2004 r. Zgodnie z prawem niewydane pieniądze trzeba było oddać, ale wszystkie województwa zwróciły się do Ministerstwa Finansów, że chcą rozliczyć te faktury w 2005 r. Zgodę dostało tylko jedno – Małopolska – nie wiadomo dlaczego.

Na Warmii i Mazurach zapłacono uczniom za najstarsze faktury z 2004 r. Z pieniędzy już na przyszłe pół roku. Panie w urzędzie mówią w tajemnicy o tatusiach, którzy przed urzędem czekali z kamieniami. Wypłacali więc, żeby ludzi ugłaskać oraz wierząc w słowo honoru pana z MENiS, że coś wymyślą, nie dadzą zginąć.

Lecz z Ministerstwa Finansów właśnie przyszła ostateczna odpowiedź odmowna: środków nierozliczonych w 2004 r. nie można przepisać na 2005 r. Mimo zakupów i faktur. Ci z Warmii i Mazur wysyłają więc rozpaczliwe listy do wszystkich instytucji i ministerstw. Bez odpowiedzi. Na koniec i oni zabrali się za list do prezydenta.

Cała ta historia wygląda jak smutna lekcja o jakimś kuriozalnym niedowładzie państwa, które kompletnie nie może sobie poradzić z prostą w gruncie rzeczy operacją, i to na każdym możliwym poziomie. I tak, choć była szansa, żeby się bliżej zapoznać z unijną filozofią – że pieniądze są na coś i trzeba się z nich rozliczyć – wniosek z tej lekcji będzie jak zawsze: państwo chce mnie przekręcić, więc ja przekręcę państwo. Choćby kombinując na spodenkach od gimnastyki.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]