Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
oświatowy przegląd prasy |
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 24-03-2009 00:48:05 [#4653] |
---|
:-)))
Wietrzenie klasy przyczyną mobbingu?
Maciej Kałach
2009-03-23 23:57:19, aktualizacja: 2009-03-23 23:57:19
Katarzyna Wyrembowska, nauczycielka angielskiego ze Szkoły Podstawowej nr 45 w Łodzi, twierdzi, że jest mobbingowana przez dyrektorkę.
Przełożona ma na nią krzyczeć w obecności innych pedagogów i próbować ukarać naganą za wietrzenie klasy. Z kolei dyrektor Jolanta Wajnkajn-Własenko bije się w piersi, że anglistki nie prześladuje.
Wyrembowska twierdzi, że jej problemy zaczęły się przed rokiem, gdy upomniała jednego z niegrzecznych uczniów słowami: "Jeśli się nie uspokoisz i nie będziesz pracował, rąbnę ci jedynkę".
- Rodzic ucznia powiadomił o mojej wypowiedzi wychowawczynię i dyrektorkę. Ta zinterpretowała moje słowa jako grożenie przemocą. Na dywaniku dostałam propozycję napisania podania o rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron. Odmówiłam - opowiada Wyrembowska. Dyrektor szkoły zaprzecza jednak, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce.
Stosunki obu pań zaogniły się w styczniu. - Dostałam wtedy surowy zakaz otwierania okien podczas lekcji - wspomina anglistka. Przyznaje, że chciała tylko wpuścić do klasy trochę świeżego powietrza.
- Było duszno. Postanowiłam zadbać o dopływ tlenu. Nie miałam pojęcia, że ktoś z rodziców poskarży się, że przez to przeziębia się jego pociecha - mówi Wyrembowska. Zapewnia, że po interwencji pani dyrektor przestała wietrzyć klasę.
Mimo tego 12 dni później otrzymała od niej kolejny mejl: "Pani Kasiu! Ponownie zakazuję Pani otwierać okna podczas lekcji!!!! (...) Ponowna interwencja rodziców zakończy się dla Pani naganą. Proszę w końcu zrozumieć, że nie wolno otwierać okien podczas lekcji, zakazują tego przepisy BHP (...)" - pisała Wajnkajn-Własenko.
Anglistka poszła do gabinetu przełożonej, by wyjaśnić sytuację.
- Pani dyrektor w obecności innego doświadczonego nauczyciela krzyczała na mnie, że otwieram okna, że rodzice się skarżą i że jak nadal będę to robić, to zostanę ukarana - relacjonuje Wyrembowska. Wczoraj udało nam się krótko porozmawiać z dyr. Jolantą Wajnkajn-Własenko. Stwierdziła, że nie rozumie, czemu anglistka zwróciła się do prasy. Zapewnia, że nigdy nie nakłaniała Katarzyny Wyrembowskiej do zwolnienia się z pracy.
Dr Witold Matuszyński z Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego zachęca anglistkę do kontaktu z łódzkim oddziałem KSA.
- Ten przypadek może mieć charakter mobbingu, ale trzeba ustalić, czy opisywane wydarzenia da się udowodnić - mówi dr Matuszyński.
Według specjalisty z KSA, nauczyciele skarżą się na mobbing w dwóch okresach roku. W maju, kiedy dyrektorzy najczęściej dają wypowiedzenia, oraz we wrześniu, gdy pedagodzy nie są zadowoleni z przydzielonych im zadań w nowym roku szkolnym.
http://polskatimes.pl/stronaglowna/97486,wietrzenie-klasy-przyczyna-mobbingu,id,t.html |
elak | 24-03-2009 08:38:48 [#4654] |
---|
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/frontpage
Bydgoszcz. Odprawy martwych dusz. Miasto straciło milion z budżetu
Przez pięć lat budżet Bydgoszczy stracił ponad milion złotych, który wyprowadzono tylko z jednej szkoły podstawowej! Ratusz zakończył właśnie kontrolę finansów podstawówki, prokuratura prowadzi śledztwo. Miejscy urzędnicy nie chcą przyznać, że system kontroli szkolnych finansów w Bydgoszczy był przez ostatnie lata dziurawy.
Z tej bydgoskiej podstawówki Nr 10 wyłudzono milion złotych
We wrześniu ubiegłego roku wyszło na jaw, że ze Szkoły Podstawowej nr 10 na bydgoskim Okolu przez lata wyciekały pieniądze. Ale - jak wiemy nieoficjalnie - stało się tak tylko przez przypadek. Na liście płac nauczycieli widniała inna niż w rzeczywistości data wypłaty pensji...
200 tysięcy przez rok
Bydgoski ratusz zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dwie pracownice szkoły - księgową i intendentkę. Obie zostały zwolnione z pracy. Dyrektor szkoły do dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim. Wczoraj do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe trafił z ratusza protokół pokontrolny, na którego powstanie nalegali prokuratorzy. Liczy ponad dwadzieścia tomów. Wyniki są przerażające - wygląda bowiem na to, że budżet miasta od 2003 roku stracił ponad milion złotych!
Proceder wyprowadzania pieniędzy ze szkoły polegał na prowadzeniu podwójnej rachunkowości. Ale nie tylko. Na przykład za wykonanie tych samych prac remontowych wystawiano po trzy rachunki, tyle że tylko jeden był prawdziwy. Pieniądze raz trafiały do firmy budowlanej, a dwa razy na prywatne konta. Kontrolerzy ratusza znaleźli przypadki wyłudzania odpraw dla nauczycieli, którzy... już dawno nie żyli. Nie udało nam się dowiedzieć, czy listy wypłat nauczycielskich pensji także były fałszowane. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że wszystko na to wskazuje. W ten sposób ze szkoły co roku wyprowadzano olbrzymie kwoty - np. w latach 2007 - 2008 było to aż 200 tys. zł! - Z operowaniem kwotami trzeba być ostrożnym, to może być większa suma, ale może też być mniejsza - mówi Leon Bojarski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz - Południe.
Wojewoda - było źle
Nowy dyrektor szkoły, Piotr Polasik, nie chce zdradzać szczegółów protokołu pokontrolnego. - Mam go i analizuję, żeby poznać sytuację i wyciągnąć wnioski - mówi. - Najważniejsze, żeby szkoła dobrze funkcjonowała, to jest moje zadanie. Nieoficjalnie w ratuszu mówi się, że poprzednia dyrektor szkoły nie kontrolowała finansów. Bolesław Grygorewicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy od ponad roku nadzorujący miejską oświatę, mówi, że jeszcze nie zna protokołu, ale już wprowadza zmiany. - Przygotowujemy wydział oświaty do takiej organizacji, żeby finanse były o wiele lepiej kontrolowane niż do tej pory - mówi.
Przed Grygorewiczem bydgoską oświatę - jako zastępca prezydenta miasta - nadzorował Rafał Bruski, obecny wojewoda. Za jego czasów ze szkoły także wyprowadzano pieniądze. Pytany o ówczesne mechanizmy kontroli szkolnych wydatków, przyznał, że dochodziło wtedy do nieprawidłowości. - Uznałem, że system kontroli jest za słaby i poleciłem dyrektorowi wydziału oświaty zwiększenie ich liczby - mówi Rafał Bruski. - Szczególnej kontroli miały podlegać umowy na usługi zawierane przez szkoły z prywatnymi firmami.
Prokuratura czyta
- Potrzebujemy dwa, trzy dni na zapoznanie się ze szczegółami raportu, potem zdecydujemy o dalszych krokach - mówi prokurator Bojarski. Jak wiemy nieoficjalnie, była księgowa szkoły prowadzi firmę usługową z zakresu finansów. Jej reklama wisi w bydgoskim Fordonie. |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 24-03-2009 08:58:17 [#4655] |
---|
jakiś krymimnał ze złej rubryki przepisali chyba? To się nie zdarza o mamulu |
malmar15 | 25-03-2009 19:48:26 [#4658] |
---|
Lekcje w szkołach bardzo niehigieniczne
Prawie połowa uczniów ma plany zajęć niezgodne z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej i sportu. - To wina dyrektorów - twierdzi sanepid.
Z rozporządzenia MENiS z 2002 r. wynika, że szkolne zajęcia powinny we wszystkie dni tygodnia równomiernie obciążać uczniów. Rozporządzenie zwraca uwagę na potrzebę różnicowania zajęć w poszczególnych dniach i zaleca, by nie łączyć w kilkugodzinne bloki zajęć z tego samego przedmiotu. Ponadto lekcje powinny rozpoczynać się o stałej porze i nie przekraczać dopuszczalnych norm: maksymalnie pięć godzin dziennie mogą spędzać w szkole uczniowie klas I-III podstawówek, sześć godzin w klasach IV-V i siedem godzin - w klasach VI oraz w szkołach ponadpodstawowych. W poniedziałek lub piątek należy planować mniej zajęć. Konieczna jest też przerwa 20-minutowa, a pozostałe nie powinny mieć mniej niż 10 minut.
Z kontroli sanepidu wynika, że tych wskazówek przestrzega niewiele ponad połowa dyrektorów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Efekt jest taki, że 43 proc. sprawdzonych w ub. r. przez sanepid planów lekcji było niezgodnych z kryteriami określonymi w rozporządzeniu. Najczęstsze grzechy to właśnie łączenie przedmiotów tzw. trudnych, zbyt krótkie przerwy (5-minutowe), rozpoczynanie zajęć przed godz. 8.
Dyrektorzy tłumaczą, że inaczej planów nie mogą ułożyć ze względu na dowozy uczniów do szkół oraz na trudności związane z zatrudnieniem nauczycieli języków obcych - mówi Suska.
Plany lekcji sprawdzają też wizytatorzy z kuratorium oświaty. Dyrektor Małgorzata Kubiak-Gajowiecka z kuratorium przyznaje, że część dyrektorów ma kłopoty z konstruowaniem planów. - Reagujemy też na telefony rodziców, którzy często dzwonią, gdy uważają, że plany lekcji ich dzieci są źle ułożone - podkreśla.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań |
zgredek | 25-03-2009 19:51:41 [#4659] |
---|
uwielbiam to:
...siedem godzin - w klasach VI oraz w szkołach ponadpodstawowych. W poniedziałek lub piątek należy planować mniej zajęć.
------------
niech mi ten szanowny sanepid wytłumaczy jak mam to rozplanować, jeśli w technikum uczniowie mają 36 godzin tygodniowo?
;-) |
jatoja | 25-03-2009 20:26:50 [#4660] |
---|
eee.
zgredku - to łatwe:
36:5 = 7 i troszkę
troszkę mniej będą umieć, ale trudno - higiena ma być!
cóż jest troszkę? ;-)
aha...w piętki i poniedziałki wychowawcze, religia i śpiew
np. "kotek kotek rączki myje
uszka, uszka, nosek szyję..." |
bogda4 | 30-03-2009 08:19:28 [#4673] |
---|
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6440135,Falstart_magistratu_z_szesciolatkami.html |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 30-03-2009 22:52:50 [#4675] |
---|
tak się konczy używanie "darmowych" stron, "darmowych" emaili przez instytucje
włalsnie pewne KO zapłaciło za tę "darmowa" usługę cenę. Ciekawe czy się opłacało;-)
amatorszczyzna, ot co |
beera | 01-04-2009 08:25:47 [#4676] |
---|
widzieliscie to?
Rząd Donalda Tuska wkrótce może mieć kolejny problem. Z publicznej dotacji na konto Fundacji Edukacji dla Demokracji, której prezesem był obecny wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski, trafi 650 tys. złotych - ustalił "Dziennik"
Fundacja wygrała konkurs współorganizowany przez resort edukacji. W efekcie jego rozstrzygnięcia fundacja otrzyma około 70 proc. środków, jakie zostały rozdysponowane w konkursie "Inicjatywy edukacyjne dotyczące międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju - 2009". Jak pisze gazeta we wtorek fundacja zgłosiła się do kolejnego konkursu organizowanego przez MEN.
Aby uniknąć wszelkich podejrzeń o konflikt interesów, fundacja powinna powstrzymać się od udziału w konkursach organizowanych przez resort, w którym kierownicze stanowisko sprawuje jej były prezes.
Grażyna Kopińska z Fundacji Stefana Batorego.
|
hania![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_42.jpg) | 01-04-2009 19:03:30 [#4679] |
---|
do 4677 i 4676
do jakichś paranoi dochodzi się tu.... |
Adaa | 02-04-2009 09:47:42 [#4681] |
---|
Mialam okazję współpracowac z FED, FRDL ( w czasie gdy Stanowski był prezesem)
pozazdrościc mozna było zorganizowania i pomysłów
placówki oswiatowe wiele skorzystały |
malmar15 | 02-04-2009 19:42:20 [#4682] |
---|
sorki, że w dwóch wątkach to samo, ale szef zasugerowali.... ;-)
Badania dla pracowników (01.04.2009)
Obowiązek wykonywania badań mammograficznych i cytologicznych nie będzie wpisany do kodeksu pracy, tylko zostanie przygotowane specjalne rozporządzenie w tej sprawie.
Rząd nie zrezygnuje z planów wprowadzenia obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych dla pracujących kobiet i tych, które będą rozpoczynać pracę. Przedstawiciele resortu zdrowia mają w tej sprawie spotkać się z przedstawicielami NFZ. Jolanta Fedak, Minister Pracy i Polityki Społecznej popiera wprowadzenie obowiązkowych badań mammograficznych i cytologicznych, ale nie za pośrednictwem kodeksu pracy. Jej zdaniem ta sprawa powinna zostać uregulowana za pomocą nowelizacji rozporządzenia w sprawie badań profilaktycznych lub innych rozwiązań prawnych.
Ministerstwo Zdrowia i resort pracy zgadzają się, że koszty tych badań nie mogą obciążać pracodawców i pracowników, więc obowiązek ich sfinansowania będzie należał do NFZ. Resort pracy już teraz w ramach badań profilaktycznych proponuje kobietom możliwość bezpłatnego wykonania tego typu badań, ale nie są one obowiązkowe.
Źródło: Gazeta Prawna |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 03-04-2009 00:36:55 [#4683] |
---|
o, tu godnie się uplasowało:-)
tam w tych głupostkach szkoda |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 07-04-2009 11:25:59 [#4690] |
---|
i komentarz:
Uczę w panstwowym liceum.Na pierwszych zajęciach od razu mozna poznac dzieci ze szkół prywatnych i społecznych. Sa całkowicie niezorganizowane,nie rozumieją pojęcia punktualnośc, nie wiedzą, do czego słuzy legitymacja szkolna i że nalezy ja miec i to podbitą, nie znają dzienniczków ucznia.Rodzice nie przyjmuja do wiadomości obowiązku pisania usprawiedliwień. Nie potrafią zrobic nic sami z niczego, na przykład akcja zbiór uzywanych koców dla schroniska dla zwierzat- od razu mówią, ile potrzebują pieniędzy na drukownaie kolorowych plakatów, ile na bilety komunikacji, ile na taksówke na zawiezienie koców na miejsce.Dzieci po panstwowej szkole wiedzą, ze szkoła nie ma pieniedzy na nic i ochotnik pracuje na własna ręke i własny koszt. Przeraża ich liczba ucznió w klasie , 35 osob to dla nich dziki tłum i nie potrafią się odnaleźć w grupie. Na lekcjach czesto odpowiadają - teraz nie mam na to ochoty - bo tak im pozowlono w szkole prywatnej - nie chce mi sie, nie robię. Sa całkowicie nietolerancyjni - na wycieczke koniecznie do Disneylandu - podczas gdy czesc osob w klasie jest uboga. Nie widzą drugiego człowieka, sa zapatrzeni w siebie i skupieni na sobie. Dawniej wbijali się wmundurek danej szkoły (u nas szkoły społecznie mają specjalne mundury) i alienowali od otoczenia. Moge tak długo wyliczyć, zaobserwowałem,ze wlasciwie mają problemy przez całe 3 lata, rzadko trafia się osoba na tyle otwarta, aby dopasowała się do otoczenia, czyli szkoły panstwowej. Co do zarobków nauczycieli w prawtnych szkołąch - mają do wyboru, albo Karta nauczyciela, i wtedy niska pensja, ale wszelkie przywileje z Karty (np. pensja w czasie wakacji), albo umowa o pracę i wtedy gęba na kłódke i siedzieć cicho. Za ferie, wakacje zero pieniędzy, średnio dzieląc pensję na 12 miesięcy wychodza gorzej niz w panstwowej szkole. http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=93773307&a=93779648
czy to prawda? |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 07-04-2009 12:48:16 [#4691] |
---|
http://wyborcza.pl/1,75478,6473502,Notebooki_zamiast_ksiazek.html
Notebooki zamiast książek
Magdalena Warchala, Katowice
2009-04-07, ostatnia aktualizacja 2009-04-06 20:48
Pierwsi w Polsce - trzecioklasiści z SP nr 33 w Katowicach - dostali wczoraj notebooki, które zastąpią im podręczniki.
Fot. Dawid Chalimoniuk / AG
Szkoła Podstawowa nr 33 w Katowicach
|
jatoja | 07-04-2009 12:55:50 [#4692] |
---|
ad #4690
Nie, to o p i n i a
zresztą pesymistyczna, stronnicza i wrednawa |
malmar15 | 07-04-2009 13:26:44 [#4694] |
---|
Szkoły boją się szaleńców i zabezpieczają |
Po masakrze w niemieckiej szkole dyrektorzy poznańskich liceów proszą policję, by przeszkoliła uczniów i nauczycieli. - Nie wiemy, co robić, gdy w szkole pojawi się uzbrojony szaleniec - tłumaczą. Ponad dwa tygodnie temu uzbrojony 17-letni Tim Kretschmer wszedł do szkoły w Winnenden pod Stuttgartem. Zabił 15 osób. Kiedy Kretschmer zaatakował, dyrektor szkoły nadał przez radiowęzeł hasło "nadeszła pani Koma". Był to zakodowany komunikat dla nauczycieli, że do szkoły wtargnął szaleniec. Ci natychmiast zaryglowali drzwi do klas. To uratowało życie kolejnych uczniów.
Po tragedii w Winnenden dyrektorzy poznańskich ogólniaków postanowili przygotować szkoły na takie zdarzenia. Poprosili o pilne spotkanie policję. - Tragedia w Niemczech nami wstrząsnęła. Uświadomiliśmy sobie też, że my nie mamy żadnych procedur postępowania w takich sytuacjach - mówi Karol Lehmann, dyrektor XI LO, w którym odbyła się narada. - Poprosiliśmy więc, aby fachowiec opowiedział nam, jak reagować w razie ataku na szkołę - twierdzi dyrektor.
Podczas spotkania ustalono, że w każdej szkole powinno być centrum dowodzenia kryzysowego, czyli miejsce z dostępem do telefonu, internetu oraz najlepiej z osobnym wejściem. W razie niebezpieczeństwa to stamtąd policja miałaby koordynować akcją. Według dyrektorów najlepszym miejscem na takie centrum jest szkolny sekretariat lub pokój nauczycielski. W szkołach powinna być wyznaczona osoba, która podczas ataku pełniłaby funkcję tzw. łącznika. O tym, że niebezpieczne sytuacje zdarzają się nie tylko za granicą, przekonali się w lutym gimnazjaliści ze Śmigla. Gdy policja dowiedziała się, że w pobliżu szkoły widziano uzbrojonego i podejrzanego o podwójnego morderstwo Jana Szymaniaka, antyterroryści przerwali lekcje i ewakuowali wszystkich uczniów do sali gimnastycznej. - Nauczyciele albo nic nie mówili, albo twierdzili, że to tylko ćwiczenia - opowiadali uczniowie.
Kuratorium stwierdziło, że reakcja dyrekcji była prawidłowa. Ale nikt nie wie, jak zachowałaby się szkoła, gdyby policja się spóźniła.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
| |
malmar15 | 07-04-2009 13:28:31 [#4695] |
---|
W krakowskich przedszkolach sprawdzają stan cywilny rodziców |
Krakowscy urzędnicy zobowiązali dyrektorów przedszkoli do sprawdzania stanu cywilnego rodziców, którzy zapisują do nich swoje dzieci. Tymczasem zdobycie zaświadczenia o panieństwie lub kawalerstwie graniczy z cudem.
Wdowa, wdowiec, rozwódka, rozwodnik, osoby przebywające w separacji - z zaświadczeniami, że podlega się pod któreś z tych kryteriów nie ma problemu. Ale jak udowodnić, że jest się panną lub kawalerem? Kiedyś takie informacje zawarte były w dowodzie osobistym. Dziś Pani Elżbieta Mrzygłód, która zapisuje swoją córkę Zosię do przedszkola wie, że w jej przypadku udowodnienie stanu cywilnego to nie prosta sprawa. Za to bezcenna, gdy chce się zapewnić maluchowi miejsce w krakowskim przedszkolu.
Deklaracja, że samotnie wychowuje się dziecko, otwiera drzwi do każdego z nich. Za spełnienie tego kryterium dziecko dostaje 232 pkt. To wystarczy, by prześcignęło kolegów spełniających wszystkie inne kryteria wymyślone przez miejskich urzędników.
Urząd Stanu Cywilnego w Podegrodziu odmówił pani Elżbiecie wydania zaświadczenia, że jest panną: - Usłyszałam, że mojego panieństwa udowodnić się nie da, bo urząd nie ma gwarancji, że nie wzięłam ślubu na przykład w Wielkiej Brytanii, a zaświadczenie jeszcze nie zdążyło dotrzeć - opowiada mama Zosi.
Po takie zaświadczenia ustawiają się kolejki samotnych matek i ojców, którzy w tym roku zapisują swoje dzieci do przedszkoli w Krakowie. Do sprawdzania stanu cywilnego rodziców ich dyrektorzy zostali zobowiązani przez miejskich urzędników. Powód? W mieście, w którym co roku do przedszkoli wybranych przez rodziców nie dostaje się około stu maluchów, zdesperowani rodzice kłamali, że samotnie wychowują dzieci.
Choć rodzice podpisywali się pod tekstem: "Pouczony o odpowiedzialności karnej z art. 233 kodeksu karnego oświadczam, że podane dane są zgodne ze stanem faktycznym. Przyjmuję do wiadomości, że dyrektor przedszkola (...) może zażądać przedstawienia dokumentów potwierdzających dane". W ubiegłym roku mało kto jednak te dane weryfikował.
Z naszych informacji wynika, że dane rodziców weryfikują prawie wszyscy dyrektorzy. Dyrektor wydziału edukacji Jan Żądło podkreśla, że podstawą prawną, na mocy której dyrektorzy mają żądać od rodziców zaświadczeń z USC jest rozporządzenie ministra edukacji o warunkach rekrutacji do przedszkoli. Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
| |
malmar15 | 07-04-2009 13:29:05 [#4696] |
---|
Nauczyciel się ratuje. A kto ma płacić? |
To ZUS powinien płacić nauczycielom za urlopy dla poratowania zdrowia - uważają samorządowcy. Alarmują, że liczba urlopów rośnie i rujnuje budżet gmin. W Krakowie na płatnym urlopie "dla poratowania zdrowia" jest obecnie 325 nauczycieli. To co 40. pedagog! Dla porównania - pięć lat temu taki urlop brał co setny. Urlopy kosztują miasto 1,2 mln zł miesięcznie, roczny budżet na edukację wynosi ok. 860 mln zł.
W Łodzi liczba nauczycieli na rocznym urlopie wzrosła w tym roku o 40 proc., we Wrocławiu o 15 proc. Urlopy biorą też uczący religii księża. Taki przywilej gwarantuje pedagogom Karta nauczyciela. Przysługuje osobom, które przepracowały w szkole co najmniej siedem lat na pełnym etacie. Urlopy przyznają dyrektorzy szkół na podstawie wskazań lekarza rodzinnego. W czasie nieobecności nauczyciela muszą na rok zatrudnić innego pedagoga. W ciągu całej kariery zawodowej nauczyciel może pójść na taki urlop trzy razy. Dostaje wtedy wynagrodzenie zasadnicze, dodatek za wysługę lat, ma też prawo do innych świadczeń pracowniczych, ale nie może dorabiać.
Samorządowcy mówią urlopom: Dość! Konwent powiatów województwa lubelskiego wydał właśnie stanowisko, że nauczycielskie urlopy dla poratowania zdrowia powinien od samorządów przejąć ZUS: - To świadczenie o charakterze zdrowotnym, a nie pracowniczym. Nie widzę powodów, by samorządy miały je na swoich barkach - mówi starosta lubelski Paweł Pikula.
W innych województwach słychać podobne głosy. Najprawdopodobniej na najbliższym posiedzeniu Związku Powiatów Polskich - 2 i 3 kwietnia - przyjęte zostanie stanowisko wszystkich gmin, które zaczną walkę o zmiany w Karcie nauczyciela.
Źródło: Gazeta Wyborcza
| |
malmar15 | 07-04-2009 13:29:28 [#4697] |
---|
nadrabiam zaległości ;))) |
erra | 07-04-2009 20:09:38 [#4700] |
---|
praca na bombie...
http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,6477502,Uczennica_lamie_noge__czy_nauczyciel_zawinil.html |
|