Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 79 ][ 80 ][ 81 ] - - [ 242 ][ 243 ]
bogna14-09-2008 23:00:16   [#3951]
Gmina Goleniów wprowadza instytucję nauczyciela interwencyjnego. Grupa nauczycieli emerytów nazywana "brygadą" będzie czekać na wezwanie do szkoły, w której akurat zachorował inny pedagog.

Władze gminy chcą w ten sposób uniknąć zastępstw, kiedy to nauczyciel wychowania fizycznego prowadzi lekcję języka polskiego czy matematyki.

Nauczyciele-emeryci będą w zamian dostawać ryczałt za gotowość. Dodatkowo otrzymają pieniądze za każdą przepracowaną godzinę. W sumie, w miesiącu nauczyciel, który zgodził się na nauczać w razie potrzeby, może dorobić kilkaset złotych.

Andrzej Wojciechowski, burmistrz gminy Goleniów podkreśla, że to jedyny sposób na walkę z plagą zwolnień nauczycieli: W niektórych przedmiotach absencja nauczycieli z tytułu choroby wynosiła 5 procent, w niektórych 10-12 a nawet 17. To oczywiście przekłada się na postępy w nauce. Zadowoleni są także dyrektorzy szkół, którzy często musieli prosić plastyka, aby w zastępstwie uczył matematyki.

Na razie ten nowatorski program obejmie podstawowe przedmioty, ale władze gminy chętnie na takich samych zasadach zatrudnią nauczycieli np. języków obcych.

Źródło: RMF FM
Jacek14-09-2008 23:04:45   [#3952]

Coraz więcej gimnazjów decyduje się łamać schematy i stawia na oryginalność. Szkoły z klasami takimi jak strażacka, lotnicza czy szermiercza cieszą się "wzięciem".

a ciekawe co na takie profile KO choćby.. może powinni zrobić profil w gimnazjum na wizytatorów i kuratorów?

też oryginalne choć nie wiem czy znaleźliby chętnych

Marek Pleśniar14-09-2008 23:06:29   [#3953]
gimnazjum może i strażackie ale sprawdzian wszystkich wyrówna;-)
Jacek14-09-2008 23:12:03   [#3954]

znam ja takie "profilowane" gimnazja pod publiczkę do wzięcia. Przykładowo profil językowy czyli 3 godz. angielskiego czyli tyle ile w ramówce i.... 1 (słownie: jedna) godzina niemieckiego

:-)

jatoja14-09-2008 23:33:05   [#3955]
Mnie tam profile zauroczyły...

Najęłabym sie do wymyślania profili,ech...
jatoja14-09-2008 23:33:44   [#3956]
bo..tam muzealna mnie wzięła srodzze
Jacek14-09-2008 23:36:07   [#3957]

no... szczególnie, że

"Najłatwiej mieli za to kandydaci do klasy muzealnej. - Nie chcemy, aby była to klasa elitarna, dlatego nie bierzemy pod uwagę ocen. Zasada jest prosta - kto pierwszy, ten lepszy - zapewnia Ślachciak."

Strażak to elita a nie  jakiś tam zabytek :-)

jatoja14-09-2008 23:37:30   [#3958]
a ja bym do muzealnej bieg w muzealnych kapciach zrobiła...kto pierwszy ten lepszy
jatoja14-09-2008 23:39:37   [#3959]
ot klasa o profile ornitologicznym...kryteria mogłyby być..hm. oryginalne
Jacek14-09-2008 23:40:14   [#3960]
ale na wyfroterowanej na glanc podłodze i dużo zakrętów żeby było :-)
Jacek14-09-2008 23:41:08   [#3961]
dendrologiczny profil też byłby ciekawy
jatoja14-09-2008 23:41:50   [#3962]
eko czy tartaczny?
Jacek14-09-2008 23:42:23   [#3963]
eee.. Ty już o specjalizacji piszesz :-)
jatoja14-09-2008 23:43:06   [#3964]
po pierwszej klasie: iglasta i liściasta ;-))))
Jacek14-09-2008 23:44:04   [#3965]
no .. a w trzeciej dodatkowa specjalizacja. Ci umiejący robią eko a Ci mniej umiejący tartaczny :-)
Marek Pleśniar15-09-2008 07:06:28   [#3966]
łobuzy;-)
grażka15-09-2008 07:08:09   [#3967]

Dziś w telewizji program "Sześciolatki w szkole"

http://www.forumrodzicow.pl/o-reformie-w-tvp/

Marek Pleśniar15-09-2008 07:11:21   [#3968]

Krzywda chorych dzieci

Marcin Masłowski 2008-09-15, ostatnia aktualizacja 2008-09-15 00:36

Zamiast być pod opieką swoich wychowawców, setki dzieci ze szkół specjalnych całe weekendy spędzają w domach dziecka lub domach pomocy społecznej. Są tam bite i wyśmiewane

- Ciociu, o której po nas przyjdziesz? O której po nas przyjdziesz? O której po nas przyjdziesz? - Adam i Sylwek chcą usłyszeć od "cioci" że rano, że jak najwcześniej.

Adam i Sylwek mają po 11 lat. Obaj są sierotami i są upośledzeni umysłowo, więc mieszkają i uczą się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 3 w Łodzi. Kochają panią dyrektor i swoją wychowawczynię. Nienawidzą za to piątków, gdy muszą się pakować. Bo w piątek po obiedzie do zamykanej właśnie szkoły przyjeżdża pracownik domu dziecka. I zabiera chłopców na weekend do sierocińca

Więc pakowanie, łzy. Dom dziecka samochodu nie ma, więc dzieci z przesiadkami - tramwaj, autobus - tłuką się przez miasto z wychowawcą. W poniedziałek rano znów się pakują i tramwajem, a potem autobusem wracają do szkoły i swoich kolegów.

Ale piątek, sobota, niedziela to inny pokój, inne - zdrowe - dzieci, inne panie. Piątek, sobota, niedziela to dla Adasia i Sylwka potworny stres.

- Znają nas od lat, ale i tak nie mogą się doczekać, kiedy wrócą do siebie - mówi Anna Dalecka, dyrektorka Domu Dziecka nr 7 w Łodzi. - To głupota, że muszą tu trafiać, ale takie jest prawo.

To prawo kazało nastoletniej upośledzonej Paulince trafiać na każdy weekend do domu dziecka przy ul. Małachowskiego. A zdrowe dzieci z domu dziecka potrafią być okrutne wobec odmieńca. Bicie, wyśmiewanie to był klasyczny weekend dziewczynki.

Takich dzieci jak Adaś, Sylwek i Paulinka tylko w tej szkole jest siedmioro. W Łódzkiem - blisko setka. W całej Polsce - tysiąc? Może dwa? Nikt nie liczył.

- One są otwarte, łakną uczucia. I zderzają się z okrutną rzeczywistością - obcymi dziećmi i kadrą nieprzygotowaną do zajmowania się nimi. Więc jest płacz, jest przejmowanie złych wzorców, jest dezorientacja: gdzie jest właściwie mój dom? - mówi Ewa Gasińska, wicedyrektor SOSW nr 3.

Decyzją ministra edukacji Mirosława Sawickiego sprzed trzech lat szkoły specjalne z dnia na dzień przestały działać w soboty i niedziele. Skazało to setki chorych dzieci w całej Polsce na tułanie się w weekendy po domach dziecka i domach pomocy społecznej. O co chodzi w rozporządzeniu podpisanym przez Sawickiego za rządów SLD? Chodzi o to, że skoro normalna szkoła pracuje od poniedziałku do piątku, to ta z chorymi dziećmi też tak ma działać. Choć wcześniej przez kilkadziesiąt lat była otwarta cały tydzień.

- Tu w szkole mają wykwalifikowaną kadrę, swoje łóżka, swoje pokoje. Są w swoim otoczeniu. Komu to przeszkadzało? Przecież czy dziecko spędzi weekend u nas w internacie, czy w domu dziecka, to te same budżetowe pieniądze! - wścieka się Gasińska. - Pokoje są, kucharka jest, tylko pieniądze z innej szuflady na te dzieci trzeba by wyciągnąć.

I Gasińska, i Dalecka pisały pisma. Do MEN, do łódzkiego wydziału edukacji. "Zróbcie dom opieki dla dzieci upośledzonych". "Otwórzcie dom dziecka dla dzieci chorych, to jedyne wyjście". Bez skutku.

- Intencja prawodawcy była inna - tłumaczy Barbara Milewska, p.o. rzecznika prasowego MEN. - Chodziło o to, by chore dzieci w weekendy spędzały czas z rodziną.

- Ale tu chodzi o sieroty.

- Te w weekendy trafiają do domów dziecka. Czy to złe? Nie wiem, należałoby się przyjrzeć tym przepisom. Ale może bardziej niż urzędnicy powinni to zrobić jacyś specjaliści? - zastanawia się Milewska. - Nie potrafię teraz odpowiedzieć, jak to rozwiązać.

- To brzmi okropnie, ale prawo zrobiło z nich weekendowego głupiego Jasia - mówi z goryczą sędzia Katarzyna Wołoszyn-Zganiacz z Sądu Rodzinnego dla Łodzi-Śródmieścia. - I tak krąży ta zestresowana, chora dziecina tydzień w tydzień między fikcyjnymi domami. Koszmar

beera15-09-2008 07:34:23   [#3969]

Te w weekendy trafiają do domów dziecka. Czy to złe? Nie wiem, należałoby się przyjrzeć tym przepisom.

Pani Milewska to pedagog, czy urzędnik?

brzmi po prostu koszmarnie

Marek Pleśniar15-09-2008 07:52:19   [#3970]

"by chore dzieci w weekendy spędzały czas  z rodziną" ;-)

wyszło pani rzecznik specyficzne poczucie humoru

AnJa15-09-2008 08:42:44   [#3971]
myślę, że nie jest to poczucie humoru

ot, brak empatii

a ta często wynika z braku doświadczenia

pamięta mój pierwszy kontakt jako dyrektora z matka dziecka niepełnosprawnego- rozwydrzona, roszczeniowa baba- to była moja opinia

przy kontakcie z 4 czy 5 matką widziałem już tylko mająca różne, w tym paskudne doświadczenia i przyzwyczajoną do tego, że najskuteczniejszy jest atak od poczatku matkę chorego dziecka

skad Pani Rzecznik ma mieć te doświadczenia?
grażka16-09-2008 07:33:21   [#3972]

Wrócę do mojej zapowiedzi z postu [#3967]

Decyzja o emisji programu została cofnięta. Mamy "Rok Przedszkolaka".

bogna16-09-2008 08:07:06   [#3973]

Związkowcy oświatowi za decentralizacją i prawem do wcześniejszych emerytur

W poniedziałkowym spotkaniu z rządem przedstawiciele Forum Związków Zawodowych opowiedzieli się za decentralizacją oświaty, ale przeciwko ograniczeniu prawa do wcześniejszej emerytury.

 Sławomir Wittkowicz

Według Wittkowicza, związki oświatowe w dalszym ciągu nie zgadzają się na ograniczenie prawa do wcześniejszych emerytur. Fot. PAP

Jak powiedział przewodniczący WZZ "Solidarność - Oświata" Sławomir Wittkowicz, największe zbliżenie stanowisk dotyczy pakietu decentralizacyjnego. Jego zdaniem, odpowiedzialność za organizację oświaty powinna w większym stopniu spoczywać na samorządzie, ale trzeba precyzyjnie ustalić jego nadzór.

Wittkowicz pozytywnie odniósł się także do projektowanych zmian w zakresie kompetencji kuratora. "Jedyny problem, jaki dostrzegamy jest taki, że zmiany nie uwzględniają tego, że dzisiejsze kuratoria nie mają odpowiedniej kadry fachowych ludzi" - mówił przewodniczący.

"Nie należy ograniczać prawa nauczycieli do wcześniejszej emerytury, ale przyjrzeć się temu, co z pieniędzmi robi ZUS"

Według Wittkowicza, związki oświatowe w dalszym ciągu nie zgadzają się na ograniczenie prawa do wcześniejszych emerytur. "Artykuł 88 Karty Nauczyciela powinien być w dalszym ciągu utrzymany, natomiast to, czy osoba skorzysta z prawa do wcześniejszej emerytury, czy nie skorzysta powinno pozostać decyzją indywidualną" - mówił związkowiec.

"Nie należy ograniczać prawa nauczycieli do wcześniejszej emerytury, ale przyjrzeć się temu, co z pieniędzmi robi Zakład Ubezpieczeń Społecznych" - powiedział przewodniczący NSZZ Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych Tadeusz Pisarek.

"Według naszych analiz, nauczyciel przy miesięcznej składce w wysokości 500 zł i oprocentowaniu 5 proc. po 30 latach pracy dysponowałby kwotą 389 tys. zł i mógłby spokojnie żyć z emerytury rentierskiej" - mówił Pisarek.

Na spotkaniu poruszono również kwestię czasu pracy nauczycieli. Według Barbary Bielickiej z WZZ "Solidarność - Oświata", zwiększenie czasu pracy musi iść w parze ze wzrostem wynagrodzeń. "Jeżeli rząd nie zwiększy wynagrodzeń w większym stopniu niż przewidywane 10 proc. rocznie, to wydłużenie czasu pracy skonsumuje projektowane podwyżki" - mówiła.

"Polska ma najniższy w Europie wskaźnik aktywności zawodowej dla osób powyżej 55. roku życia"

Jak powiedział Boni, ograniczenie prawa do wcześniejszych emerytur jest konieczne. Jego zdaniem, "dla przyszłości i rozwoju kraju niesłychanie istotna jest większa aktywność zawodowa osób w dojrzałym wieku, po 55. roku życia".

"Pracuje nas mniej w stosunku do tych, którzy pobierają świadczenia - wyjaśniał związkowcom minister w kancelarii premiera - możecie państwo tego nie chcieć dostrzegać, myśląc o własnym interesie grupowym i ja to szanuję, ale nam nie wolno tego nie dostrzegać w imię odpowiedzialności także za przyszłe pokolenia".

"Polska ma najniższy w Europie wskaźnik aktywności zawodowej dla osób powyżej 55. roku życia, tylko jedna czwarta Polaków pracuje powyżej tego wieku - argumentował dalej Boni - i najniższy w Europie wiek wyjścia z rynku pracy, czyli 57 lat".

Boni przekonywał także związkowców, że nie ma powodu do niepokoju, jeśli chodzi o zwolnienia nauczycieli. "Wśród nauczycieli mamy dzisiaj 113 tys. osób, które mają uprawnienia emerytalne, a pracują dalej" - powiedział minister.

Źródło: PAP

Artykuł z dnia: 2008-09-15
---------------------
 

Jak powiedział Boni, ograniczenie prawa do wcześniejszych emerytur jest konieczne. Jego zdaniem, "dla przyszłości i rozwoju kraju niesłychanie istotna jest większa aktywność zawodowa osób w dojrzałym wieku, po 55. roku życia"...

...Boni przekonywał także związkowców, że nie ma powodu do niepokoju, jeśli chodzi o zwolnienia nauczycieli. "Wśród nauczycieli mamy dzisiaj 113 tys. osób, które mają uprawnienia emerytalne, a pracują dalej" - powiedział minister.

Pewnie się czepiam

ale dostrzegam brak spójności tych wypowiedzi;)

grażka16-09-2008 08:09:26   [#3974]
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,5698714,Kucharki_nie_chca_gotowac_dla_nauczycieli.html
rzewa16-09-2008 08:16:24   [#3975]
ustalić koszt taki jak jest w rzeczywistości, a potrzebującym, na ich wniosek, dofinansować obiady z ZFŚS (odpowiednio zmieniając wcześniej regulamin funduszu :-))
grażka16-09-2008 08:22:14   [#3976]

szykujcie się na prowadzenie testów 5-latków w szkołach:

http://www.rp.pl/artykul/19,191421_Kto_oceni_przedszkolaka_.html

grażka16-09-2008 08:24:59   [#3977]

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,5698462,Wagary_urzednikow.html

Łódzcy nauczyciele przygotowali gotowca: co zrobić, by uczniowie nie wagarowali. Ale urzędników to nie interesuje. Ani tych w ministerstwie, ani w magistracie

rzewa16-09-2008 08:32:38   [#3978]
przepraszam, ale... jestem po stronie urzędników ;-))

wyraziłabym się tylko nieco dosadniej... oczywiśćie co się tyczy tego co zostało przedstawione - może całość ma nieco inny wydźwięk
Marek Pleśniar16-09-2008 08:32:41   [#3979]
08:13, 16.09.2008 /"Polska"

Nie nauczyli w szkole - nauczą w szkole korepetycji

NACIĄGANIE UCZNIÓW CZY PRÓBA WYJŚCIA Z SZAREJ STREFY?

W Olsztynie powstała pierwsza w Polsce szkoła korepetycji. Zajęcia poprowadzą tam, po godzinach, nauczyciele szkół państwowych. - To straszne - komentuje senator Edmund Wittbrodt, szef MEN w rządzie AWS. Właściciel szkoły broni się, mówiąc, że to początek wychodzenia korepetycji z szarej strefy.

Czego będą się uczyć adepci szkoły korepetycji? Tego, co powinni wiedzieć uczniowie gimnazjów i liceów, ale na co w państwowej szkole zabrakło czasu.

"To patologia"

W ocenie senatora Edmunda Wittbrodta, szefa MEN w rządzie AWS, doszło do sytuacji patologicznej, która powinna być pretekstem do kontrolowania jakości nauczania w szkołach publicznych.

– Straszne jest to, że program pracy tej firmy korepetycyjnej układali nauczyciele szkół państwowych – komentuje senator Edmund Wittbrodt, szef MEN w rządzie AWS. – Ludzie, którzy nie nauczyli w szkole, będą dokształcać po lekcjach za dodatkowe pieniądze i zarabiać na tym, że się wcześniej nie przykładali.

"Próba wyjścia z szarej strefy"

Tymczasem właściciel pierwszej szkoły korepetycji, broni się. Jak tłumaczy, jego firma to początek wychodzenia korepetycji z szarej strefy. - Poza tym, to pomoc dla niedoinwestowanego systemu edukacji - dodaje.

15 zł za lekcję

Zajęcia będą prowadzone z siedmiu przedmiotów: języka polskiego, matematyki, fizyki, chemii, biologii, geografii i historii. Programy ułożą nauczyciele olsztyńskich szkół. Oni też poprowadzą zajęcia. Grupy nie większe niż 10 osób będą tworzone według dwóch zasad: wyrównywanie braków lub zajęcia nadprogramowe. Za 45 minut lekcji trzeba zapłacić 15 zł.

Owoc kryzysu w polskiej szkole

Specjaliści nie mają wątpliwości - prywatna szkoła korepetycji to dowód na kryzys polskiej szkoły. – To pokazuje, jak bardzo ona kuleje – uważa była minister edukacji Krystyna Łybacka. – Szkoła musi nauczyć tego, co uczniowi będzie potrzebne, jak nie w normalnym czasie, to na zajęciach dodatkowych, na których prowadzenie teraz można dostać pieniądze z Unii - podpowiada.

mon/kdj

 

===

1. nie mam, nic przeciwko

2. tzn nie miałem;-) Bo mi dali na zebraniu rodziców ulotkę reklamową tej "szkoły korepetycji":-)))))

i mi brak oburzenia przeszedł jak reką odjął

i owszem, jestem oburzony

jatoja16-09-2008 08:41:55   [#3980]
We Wrocławiu był zakład pogrzebowy prowadzony przez tę samą firmę, która prowadziła ekskluzywne hospicjum. Sprawa zdrowego rozsądku...czy taktu?
Marek Pleśniar16-09-2008 10:03:48   [#3981]
no własnie coś w tym stylu jest z tymi korkami;-)
malmar1516-09-2008 18:46:48   [#3982]
Zasady egzaminu powinna określać ustawa

Autor: Artur Radwan
Źródło: Gazeta Prawna nr 180 z dnia 2008-09-15

Zmiana prawa Rządowe Centrum Legislacji zarzuca resortowi edukacji, że nie wykonuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Uczniowie mający zdawać nową maturę wciąż nie wiedzą, jak będzie ona wyglądać.

Egzamin maturalny z matematyki jest obowiązkowy dla wszystkich zdających w roku szkolnym 2009/2010. Wynika to z rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 30 kwietnia 2007 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych (Dz.U. nr 83, poz. 562 z późn. zm.).

W celu dostosowania tych przepisów do wymogów nowej matury resort edukacji przygotował nowelizację tego rozporządzenia. Ma określić m.in. przedmioty maturalne, formę egzaminów maturalnych, czas trwania i sposób ich przeprowadzania.

Jak ustaliliśmy nowelizacja ta może w ogóle nie wejść w życie. Na jej wydanie nie zgadza się Rządowe Centrum Legislacji, które powołuje się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 16 stycznia 2007 r., sygn. akt U5/06 w sprawie amnestii maturalnej (Dz.U. z 2007 r. nr 10, poz. 70). TK zakwestionował w nim m.in. konstytucyjność upoważnienia ustawowego do wydania tego rozporządzenia. TK uważa też, że zasady przeprowadzania egzaminów maturalnych powinny być zawarte w ustawie, a nie w rozporządzeniu.

- Określenie zasad przeprowadzania egzaminów maturalnych w ustawie gwarantuje stabilność ich realizacji - mówi Lucyna Grabowska, szefowa Wydziału Matur w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Dodaje, że od 2005 roku wprowadzono 22 zmiany w egzaminach maturalnych.

Trybunał 31 stycznia 2007 r. wskazał w postanowieniu potrzebę zmian przepisu ustawy o systemie oświaty do wydania wymienionego rozporządzenia. Mimo interwencji TK, Sejm w ostatniej nowelizacji ustawy z 25 lipca 2008 r. nie zmienił tego przepisu.
grażka16-09-2008 21:01:50   [#3983]

reforma - obniżenie wieku szkolnego:

opinia samorzadów -

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=42101&data=&_CheckSum=1662794374

- Reforma obniżenia wieku szkolnego do sześciu lat powinna być odroczona co najmniej o rok. Wtedy do szkół mogłyby trafić od razu wszystkie sześciolatki - postulują samorządowcy. Uważają, że przeprowadzanie reformy etapami wprowadzi chaos.

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=42102&data=&_CheckSum=1157235749

"Nie twierdzę, że jest to reforma niemożliwa do przeprowadzenia, jednak należy się do niej bardzo dobrze przygotować - mówiła  Irena Dzierzgowska, była wiceminister edukacji, redaktor naczelna miesięcznika “Dyrektor Szkoły” podczas konferencji “Małe dziecko - wielka zmiana”. "

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=42122&data=&_CheckSum=-122627929


diagnoza 5-latków - wkleję całość, bo ciekawe, co podkreśliłam, mam pytania przy okazji:

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=42136&data=&_CheckSum=-637310620

Nauczycielki z przedszkoli dostaną od Ministerstwa Edukacji ważne zadanie: będą miały obserwować pięciolatki i wystawić im cenzurkę, czy mogą iść jako sześciolatki w 2009 r. do pierwszej klasy, czy nie. Z resortu dostaną specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę.

– Diagnozę postawią nauczyciele przedszkola – potwierdza "Rzeczpospolitej" wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak. – Zostaną specjalnie przeszkoleni. Pierwszą grupę zaczniemy szkolić jesienią.

Czy obowiązkiem nauczycieli przedszkola będzie też także diagnoza dzieci spoza placówki i grupy?

Ogólnopolską diagnozę dojrzałości do nauki szkolnej pięciolatków obiecała minister edukacji Katarzyna Hall. W 2009 roku do szkół mają bowiem iść sześciolatki. Przez trzy pierwsze lata reformy rodzice mogą zdecydować, czy posłać dziecko do szkoły, czy rok zaczekać. Diagnoza ma im pomóc podjąć decyzję.

Jednak dotychczas to specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznych wydawali opinię, czy dziecko może wcześniej rozpocząć naukę.

– Nie chcemy, by diagnoza miała stygmat egzaminu – wyjaśnia wiceminister. – Ma być przeprowadzona przez obserwowanie dziecka. Nauczyciel, który przez kilka miesięcy widzi jego rozwój, może o nim wiele powiedzieć.
Prof. Marciniak podkreśla, że nikt nie zamyka rodzicom drogi do poradni.

a co z dziecmi nie uczęszczajacymi do przedszkoli? Kto je przebada i na jakiej podstawie?

Szefowie przedszkoli są podzieleni. – Już zapisujemy, jakie dziecko nabyło umiejętności, a z czym ma problemy. Poradzimy sobie z wystawieniem opinii dla rodziców – mówi Krystyna Smolińska, dyrektorka przedszkola nr 51 w Warszawie. – Niektórzy nauczyciele mają np. ukończone studia psychologiczne.

Jolanta Olszewska, szefowa placówki nr 3 w Gubinie, jest sceptyczna: – W grupie mamy nawet po 30 dzieci. Nauczyciel może wszystkiego nie spostrzec. Nie może brać na siebie odpowiedzialności za tak ważną decyzję, jak posłanie wcześniej dziecka do szkoły.

Po 30 dzieci? Przy obecnych przepisach, że może ich być 25? To jakie są gwarancje, że w zreformowanej pierwszej klasie uda się te maksimum 25 zachować?

Renata Czeladko

Źródło: "Rzeczpospolita"

 


post został zmieniony: 16-09-2008 21:03:15
krystyna16-09-2008 21:38:06   [#3984]

Rozmowy MEN ze związkowcami m.in. o funkcji kuratora oświaty

Podczas wtorkowego spotkania oświatowych związków zawodowych ze stroną rządową głównie mówiono o roli kuratora.

Michał Boni

"Trochę uzgodnień i trochę zadań na przyszłość" - tak sekretarz stanu w kancelarii premiera Michał Boni podsumował rozmowy. Fot. PAP

"Trochę uzgodnień i trochę zadań na przyszłość" - tak sekretarz stanu w kancelarii premiera Michał Boni podsumował rozmowy.

Jak powiedziała wiceminister edukacji Krystyna Szumilas, najważniejszym ich punktem był problem odbiurokratyzowania działań kuratora oświaty. Jej zdaniem, "kurator oświaty powinien być przede wszystkim strażnikiem jakości kształcenia".

"Na najbliższym spotkaniu przedstawimy model funkcji kuratora, w którym z jednej strony jego dotychczasowe administracyjne obowiązki przejmie samorząd, a z drugiej strony kurator zajmie się tym, do czego jest powołany, czyli do nadzoru jakości kształcenia w szkołach" - powiedział Boni.

Problem dostosowania profilu kształcenia do potrzeb rynku pracy

W trakcie spotkania omówiono także problem dostosowania profilu kształcenia do potrzeb rynku pracy. "Jest pełna zgoda ze związkami zawodowymi, co do tego, że profil liceów i szkół zawodowych może być określany przez dyrektora szkoły w kooperacji z samorządem, ale co ważne - także w kooperacji z Powiatową Radą Zatrudnienia" - powiedział Boni.

"Chodzi o to, żeby te instytucje, które monitorują rynek pracy mogły jasno powiedzieć, w jakich zawodach są albo będą w najbliższym czasie potrzeby" - wyjaśnił minister.

Mechanizmy odwoływania dyrektora szkoły

Tematem rozmów był także problem mechanizmów odwoływania dyrektora szkoły. "W kolejnych rozmowach będziemy chcieli doprecyzować tryb odwoływania dyrektora, jego warunki i czas" - mówił Boni.

W czasie spotkania - powiedział minister - omawiano również proces likwidacji szkół niepublicznych. "Chodziło nam o doprecyzowanie warunków tak, żeby było wiadomo, co się dzieje z uczniami i jakie są ich perspektywy" - mówił Boni.

Jak poinformował Boni, do końca września pozostały jeszcze trzy spotkania z oświatowymi związkami zawodowymi. W środę - po debacie sejmowej o oświacie - odbędzie się pierwsze z nich, które ma dotyczyć czasu pracy nauczycieli.

Źródło: PAP

Artykuł z dnia: 2008-09-16, ostatnia aktualizacja: 2008-09-16 18:08
 
bogna16-09-2008 22:48:14   [#3985]

Problem dostosowania profilu kształcenia do potrzeb rynku pracy

W trakcie spotkania omówiono także problem dostosowania profilu kształcenia do potrzeb rynku pracy. "Jest pełna zgoda ze związkami zawodowymi, co do tego, że profil liceów i szkół zawodowych może być określany przez dyrektora szkoły w kooperacji z samorządem, ale co ważne - także w kooperacji z Powiatową Radą Zatrudnienia" - powiedział Boni.

"Chodzi o to, żeby te instytucje, które monitorują rynek pracy mogły jasno powiedzieć, w jakich zawodach są albo będą w najbliższym czasie potrzeby" - wyjaśnił minister.

------------------

UoSO daje taką możliwość, wręcz nakłada obowiązek ;)

Art. 39.5. Dyrektor szkoły prowadzącej kształcenie zawodowe, w porozumieniu z organem prowadzącym szkołę i po zasięgnięciu opinii kuratora oświaty oraz opinii odpowiednio wojewódzkiej lub powiatowej rady zatrudnienia, ustala zawody, w których kształci szkoła, z zastrzeżeniem art. 59 ust. 2.

zgredek16-09-2008 22:50:39   [#3986]
:-)
Marek Pleśniar16-09-2008 23:16:39   [#3987]
przerzucać mi do kongresu, przerzucać:-)
bosia17-09-2008 01:05:56   [#3988]

minister jest zorientowany;-)

prawie jak rada zatrudnienia u nas-co potrzeba

Dżoana18-09-2008 08:47:46   [#3989]

http://wiadomosci.onet.pl/1827316,11,item.html

Uczniowie rezygnują z religii w szkole

"Polska": w największych polskich miastach na lekcje religii nie chodzi już nawet połowa uczniów. Powodem jest brak wiary, czasu, niechęć do katechetów, a czasem zwyczajne lenistwo.Coraz więcej uczniów gimnazjów i liceów w dużych miastach rezygnuje z lekcji religii. Oficjalnie o problemie Kościół nie mówi.

W jednym z łódzkich liceów z religii zrezygnowała cała klasa. Dlatego metropolita łódzki abp Władysław Ziółek zwrócił się z wezwaniem do młodzieży i rodziców. Apeluje o udział w szkolnej katechezie - czytamy w dzienniku "Polska". Jeszcze dwa lata temu Kościół mógł ogłaszać, że na religię chodzi ponad 90 proc. gimnazjalistów i licealistów. Teraz jest tak tylko w diecezjach południowej i wschodniej Polski, zamieszkanych przez najbardziej religijną ludność - pisze "Polska".

Niepokój duchownych budzi fakt, że z uczęszczania na lekcje religii rezygnują nawet wierzący i praktykujący uczniowie. Choć deklarują, że regularnie chodzą do Kościoła, o szkolnej katechezie nie chcą słyszeć. Zdaniem jezuity ojca Jacka Prusaka często decyduje o tym brak wspólnego języka z osobą prowadzącą zajęcia z religii. Profesor Zbigniew Mikołejko, filozof i religioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma natomiast wątpliwości: w wielu przypadkach o rezygnacji z katechezy decyduje lenistwo.

Więcej na ten temat w dzienniku "Polska".

post został zmieniony: 18-09-2008 08:48:48
malmar1523-09-2008 16:23:55   [#3990]
Uczniowie otrzymają darmowe posiłki

Autor: Łukasz Guza
Źródło: Gazeta Prawna nr 184 z dnia 2008-09-19

W szczególnych przypadkach dzieci będą mogły zjeść darmowy posiłek w szkole bez konieczności sprawdzania dochodów ich rodzin.

eśli uczniowie wyrażą chęć zjedzenia darmowego posiłku w szkole, dyrektor tej placówki będzie mógł wyrazić zgodę na udzielenie im takiej pomocy. Wystarczy, że poinformuje o tym ośrodek pomocy społecznej, właściwy ze względu na miejsce zamieszkania ucznia lub dziecka. Tak wynika z rządowego projektu nowelizacji ustawy o ustanowieniu programu wieloletniego Pomoc państwa w zakresie dożywiania. Wczoraj w Sejmie odbyło się jego pierwsze czytanie.

Pomoc będzie udzielana bez konieczności przeprowadzania rodzinnych wywiadów środowiskowych i wydawania decyzji administracyjnych. Środki na zakup posiłków zapewnią ośrodki pomocy społecznej na podstawie listy dzieci i liczby wydanych posiłków. Pomoc będzie mogło uzyskać nie więcej niż 10 proc. liczby dzieci, które korzystają z darmowych posiłków na podstawie programu wieloletniego (czyli tych, którzy otrzymują pomoc na podstawie decyzji administracyjnych).

Andrzej Baranowski, wicedyrektor szkoły w Jarosławicach w woj. mazowieckim, podkreśla, że w każdej szkole można spotkać głodnych uczniów. Zdarza się, że są to dzieci z rodzin spełniających kryteria dochodowe do przyznania pomocy w ramach programu wieloletniego, ale niewyrażających zgody na przeprowadzenie wywiadu środowiskowego.

- Bardzo często są to też dzieci z rodzin przekraczających kryteria dochodowe. Ich opiekunowie nie zawsze jednak dbają o zapewnienie posiłku im w szkole - mówi Andrzej Baranowski.

Brak posiłku może być jedną z kar, jakie stosują wobec dzieci ich rodzice. Z opublikowanego wczoraj raportu Krzywdzenie dzieci w Polsce, przygotowanego przez resort pracy i polityki społecznej wynika, że 10 proc. Polaków zna rodziny, które stosują przemoc ekonomiczną wobec dzieci (np. zabiera się im pieniądze lub karze poprzez nieudzielanie posiłków). Aż 44 proc. zna rodzinę, w której dochodziło do jakiejkolwiek formy przemocy wobec dzieci.

Z raportu wynika, że konieczne jest wprowadzenie zakazu stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz obowiązku zabierania dziecka przez pracownika socjalnego w asyście policji w przypadkach gdy zagrożone jest jego życie lub zdrowie.
malmar1523-09-2008 19:23:56   [#3991]
Źli rodzice trafią na szkolenie

Uderzenie dziecka może skończyć się obowiązkową reedukacją rodzica, a nawet zawieszeniem praw rodzicielskich - pisze Rzeczpospolita.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przygotowuje projekt zmian w ustawach zapobiegających przemocy w rodzinie.

Karane mają być wszystkie naruszające godność zachowania wobec dzieci. A więc zarówno przemoc fizyczna, jak i psychiczne maltretowanie czy zaniedbywanie ich potrzeb życiowych. Szybsza ma być interwencja w sytuacjach kryzysowych. Projekt Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej zakłada między innymi, że pracownik socjalny będzie miał prawo nawet do zabrania dziecka z domu, w którym - jak podejrzewa - dzieje się coś złego.

Natomiast bijący będzie usuwany z domu, i to natychmiast, nawet wtedy, gdy należy on do niego. Jeśli nie będzie miał gdzie mieszkać, trafi do noclegowni.
Projekt Ministerstwa Pracy przewiduje również, że sądy będą mogły skierować rodziców znęcających się nad dziećmi na obowiązkowe zajęcia korekcyjno-edukacyjne.

Psychologowie bardzo na te programy liczą, bo oceniają, że 90 procent rodziców bije dzieci, nie znając innych metod wychowawczych.

Według Ministerstwa Pracy, do bicia swoich dzieci przyznaje się co dziesiąty rodzic. Obecne rozwiązania prawne, zapobiegające przemocy w rodzinie, są nieefektywne. Ofiary zbyt długo czekają na pomoc.
Maelka24-09-2008 00:02:27   [#3992]

Bunt nauczycielki: chcę uczyć, a nie żebrać

Piotr Żytnicki, Maja Sałwacka 2008-09-22, ostatnia aktualizacja 2008-09-23 13:17

Nie cierpię zebrań z rodzicami, kiedy muszę prosić, by raz w miesiącu zrzucili się po kilka złotych na ksero. Rodzice narzekają, robią miny. Skończmy z tą patologią. Ja chcę uczyć, a nie żebrać o pieniądze - napisała do "Gazety" młoda nauczycielka

Zobacz powiekszenie
Fot. Alicja Wierzbowska-Kraska / AG
Bezpłatne ksero w każdej szkole to powinien być standard - mówią działacze nauczycielskich związków zawodowych. Tak jest w III LO w Zielonej Górze (na zdj.)
SERWISY
W wielu szkołach za drukowanie i kserowanie materiałów na lekcje płacą z własnej kieszeni rodzice uczniów i nauczyciele. - Wiem, że dyrektorom jest wygodnie obciążać ich kosztami funkcjonowania szkoły. Ale tak być nie powinno. Wzywam nauczycieli do buntu - mówi gorzowski radny Stefan Sejwa.

Sama kreda już nie wystarczy

Czy urzędnik drukuje służbowe dokumenty w domu? Czy płaci za korzystanie z firmowej kserokopiarki? - zastanawia się młoda nauczycielka z Zielonej Góry. W liście do redakcji opisała, w jaki sposób dyrektorzy obarczają nauczycieli kosztami funkcjonowania szkół.

 
- W szkole nie mamy dostępu do komputerów i drukarek. Wszystkie materiały przygotowuję i drukuję w domu, potem powielam w szkole. Aby korzystać z kserokopiarki w pokoju nauczycielskim, muszę wykupić w sekretariacie specjalną kartę. Na ksero zbieram raz na semestr po 5 zł od każdego ucznia. To pokrywa tylko część kosztów. Resztę dokładam z własnej kieszeni. Sporo wydaję też na papier i tusz do domowej drukarki. Z dodatkiem za nadgodziny, staż i wychowawstwo miesięcznie zarabiam niewiele ponad 1,5 tys. zł na rękę. Wyłożenie co miesiąc nawet 30 zł na szkolne potrzeby to dla mnie znaczący wydatek - żali się nauczycielka.

Co drukują nauczyciele? Sprawdziany, kartkówki, materiały z tekstami źródłowymi. - Jeżeli potrzebuję tylko kilku stron z jednego podręcznika, to przecież nie będę kazała kupować go uczniom za 30 zł. Robię ksero i rozdaję uczniom - opowiada anglistka z Gorzowa. Jej także ciążą szkolne wydatki. - Jeżeli chcesz ciekawie prowadzić lekcje, musisz mieć papier, flamastry, spinacze, nożyczki, klej. Szkoła nie daje na to ani złotówki. Dyrektor wychodzi z założenia, że sama kreda wystarczy - denerwuje się nauczycielka.

Pani Anna uczy w jednej z dużych osiedlowych podstawówek w Zielonej Górze. Często prosi, by dzieci oddawały skserowane kartki, broń Boże, nie pisały po nich, bo ksero będzie potrzebne także innej grupie. - Ksero jednej kartki kosztuje 20 groszy. To może się wydać śmieszna kwota, ale ja uczę w pięciu klasach, a w każdej jest blisko 30 uczniów. Jeśli chcę przygotować dwustronicowy sprawdzian, muszę wydać aż 60 zł. Nie cierpię zebrań z rodzicami. Gdy proszę, by zrzucili się po kilka złotych, czuję się jak żebrak. Rodzice narzekają, robią miny. Potem miesiącami donoszą pieniądze, a niektórzy nigdy nie płacą - żali się pani Anna. Nauczycielka szacuje, że miesięcznie na przygotowanie materiałów wykłada z własnej kieszeni od 50 do 100 zł. - Czasem wyżebrzę od klasy ryzę papieru. Wtedy proszę męża, by drukował materiały w swojej pracy. Tylko czy to normalne? - pyta nauczycielka.

Dziwią się także rodzice. Wielu z nich zdążyło się już przyzwyczaić do opłat za komitet rodzicielski. Ale lista wydatków stale rośnie. - Od września daję miesięcznie 2 zł na ksero. Niby to nie jest wielki wydatek, ale przecież to jest publiczna szkoła, a nie spółdzielnia - mówi rodzic czwartoklasisty z gorzowskiej SP nr 5. - Ja płacę za ksero 30 zł rocznie. Można wpłacić całą sumę od razu albo co miesiąc dawać dziecku 3 zł - mówi mama uczennicy gorzowskiej szkoły sportowej.

W kolejce do jednego komputera

W Zielonej Górze Związek Nauczycielstwa Polskiego chce przeprowadzić wśród nauczycieli specjalną ankietę. - Zapytamy, ile dokładają do lekcji - zdradza Ewa Kostrzewska, przewodnicząca zielonogórskiego ZNP. - Ksero to wierzchołek góry lodowej. W pokojach nauczycielskich stoi najczęściej jeden komputer, a chętnych cała kolejka. Dzisiaj nauczyciel musi mieć w domu komputer i drukarkę. Za papier i tonery płaci z własnej kieszeni.

- Czy urzędnicy płacą za kserowanie służbowych dokumentów? - pytamy Adama Kozłowskiego, naczelnika wydziału edukacji w Gorzowie.

- Nie podoba mi się porównanie z urzędnikami. Ich podstawowym zadaniem jest praca z dokumentami. Oni muszą je drukować, kserować. Z nauczycielem jest inaczej. Ma przekazywać wiedzę. Może kserować ciekawe materiały, teksty źródłowe, ale to jest tylko dodatkowa pomoc - odpowiada Kozłowski.

Naczelnik zapewnia jednak, że dyrektorzy w swoich budżetach mają wydzieloną pulę na wydatki rzeczowe i mogą z niej finansować zakup papieru albo ksero. - To nie są budżety na miarę marzeń, ale nie są też małe. To dyrektorzy podejmują decyzję, co i w jakiej ilości kupić. Nie ma żadnego zakazu kupowania papieru, tonerów czy przyborów biurowych, tak jak nie ma zakazu korzystania z pomocy rodziców czy sponsorów - tłumaczy Kozłowski i podkreśla, że miasto nie ingeruje w wydatki szkół.

Polityka magistratu nie podoba się radnemu Stefanowi Sejwie. - Nauczyciele są chyba jedyną grupą zawodową w Polsce, która partycypuje w kosztach tworzenia miejsca pracy. I to jest problem ogólnopolski. Pracodawcy, czyli samorządy przeznaczają zbyt małe środki na tzw. rzeczówkę. Ja widzę jedno wytłumaczenie: i dyrektorzy szkół, i samorządowcy przyzwyczaili się, że rodzice uczniów oraz nauczyciele, mimo że zarabiają niewiele, dokładają się do kosztów funkcjonowania szkoły. I to jest patologia, bo w żadnym urzędzie pracownik nie kupuje sobie sam papieru, a nawet długopisu. Na budowie też nikt nie pracuje własną łopatą - mówi Sejwa.

Najpierw edukacja, potem igrzyska

Bożena Pierzgalska, szefowa nauczycielskiej Solidarności w Lubuskiem uważa, że problemu nie rozwiąże się, dopóki samorządy nie znajdą dodatkowych pieniędzy dla szkół. - Standardem powinny być bezpłatne ksera w każdej szkole. Nauczyciel powinien zostawić w sekretariacie materiał z podaną liczbą kopii i odebrać w ustalonym terminie, tak jest w szkołach na zachodzie Europy - tłumaczy Pierzgalska.

Jacek Budziński, radny PiS w Zielonej Górze popiera związkowców. - Miasto powinno sfinansować zakup kserokopiarek do każdej szkoły - mówi i zapowiada, że taki wniosek złoży na posiedzeniu komisji edukacji. Jednak zdaniem Budzińskiego utrzymaniem kserokopiarek i tak powinni podzielić się po połowie rodzice i dyrektorzy.

Radny Stefan Sejwa jedyne wyjście widzi w zwiększeniu miejskich wydatków na oświatę. - Są miliony na stadion żużlowy, wydajemy 100 tys. zł na koncert rapera 50 Centa, który się nie odbywa, a szkoły utrzymywać muszą rodzice i nauczyciele. Najpierw edukacja, potem igrzyska - mówi Sejwa.

Radny daje też radę nauczycielom. - Dyrektor ma obowiązek zapewnić wam papier, ksero, długopisy, spinacze. Najwyższa pora to wyegzekwować. Jeżeli postawi się jeden nauczyciel, to inni pójdą jego śladem. Trzeba skończyć ze złymi przyzwyczajeniami - wzywa Sejwa.

hania24-09-2008 07:39:16   [#3993]
http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/1,51805,5716502,Katarzyna_Hall__Szkole_oddam_w_dobre_rece.html
grażka24-09-2008 07:40:07   [#3994]

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article242133/Ministerstwo_Wiecej_lekcji_w_szkolach.html

"Chcemy w ten sposób zapobiec wszechobecnemu pędowi ku korepetycjom" - tłumaczy rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Barbara Milewska. Właśnie dlatego w nowym programie nauczania, który zacznie obowiązywać od września 2009 roku, mają się znaleźć dodatkowe zajęcia wyrównawcze z języka polskiego i matematyki. Będą na nie chodzić uczniowie klas czwartych, piątych i szóstych po zakończeniu lekcji. "Słabsi uczniowie nadrabialiby w ten sposób zaległości, a lepsi rozwiązywali dodatkowe zadania" - mówi DZIENNIKOWI Milewska.

Nad szczegółami projektu MEN jeszcze pracuje. Na razie nie wiadomo na przykład, czy zajęcia byłyby obowiązkowe dla wszystkich, czy tylko dla niektórych uczniów. "Uważamy jednak, że byłyby z pożytkiem dla wszystkich" - dodaje rzeczniczka ministerstwa.

Baba Ewa24-09-2008 13:07:15   [#3995]

 

http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35258,5722001,Na_ratunek_nauczycielskim_strunom.html

Program "Ochrona narządu głosu u nauczycieli". W ośrodku (WOMP w Kielcach) dokonuje się wideostroboskopowej oceny stanu narzędzi głosu, na zainteresowanych czekają logopedzi, odbywają się ćwiczenia poprawnej emisji głosu. Nauczycielom mającym problemy wyznacza się terminy wizyt (przeważnie raz w miesiącu), podczas których pracują nad swoimi strunami głosowymi.

Tylko, że nikt nic nie słyszał o tym programie;-)

krystyna24-09-2008 15:44:09   [#3996]

Minister edukacji o planach wprowadzenia dodatkowych godzin pracy z uczniami

Propozycja wprowadzania dodatkowych godzin pracy z uczniami w ostatnich klasach szkół podstawowych i gimnazjów, znalazła się w poradnikach dla dyrektorów szkół przygotowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Katarzyna Hall

Hall zastrzegała, że dodatkowe zajęcia nie muszą dotyczyć tylko języka polskiego czy matematyki. "O nich mówimy jak najwięcej, dlatego że wydaje się niemal oczywiste, że w każdej szkole wystąpi potrzeba dodatkowych godzin z tych przedmiotów" - oceniła. Fot. PAP

Minister edukacji Katarzyna Hall wzięła dziś udział w III Kongresie Zarządzania Oświatą w Warszawie (organizowanym przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty). Obecnym na kongresie dyrektorom szkół zaprezentowała dwa typy poradników: "Jak organizować edukację w szkole podstawowej?" i "Jak organizować edukację w gimnazjum i liceum?".

"Korzystając z okazji obecności dyrektorów szkół (...) podzieliłam się z nimi tym, co w ministerstwie przygotowaliśmy dla nich. Poradniki dla dyrektorów szkół proponują, jak organizować pracę w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach" - mówiła Hall podczas dzisiejszego briefingu.

"W tych poradnikach proponujemy m.in., aby w ostatnich klasach szkół podstawowych i gimnazjów wprowadzić godziny zindywidualizowanej pracy z uczniami - w zależności od tego, jak sobie radzą z językiem polskim czy matematyką" - mówiła Hall.

"Zajęcia zwiększające szanse edukacyjne"

Minister edukacji nazwała tego typu dodatkowe godziny "zajęciami zwiększającymi szanse edukacyjne". "Jednym uczniom - tym najzdolniejszym - posłuży to być może do tego, by zostali laureatami konkursów przedmiotowych, drugim - pozwoli to nadrobić pewne braki" - tłumaczyła.

Zajęcia te - z podziałem na grupy zaawansowania - będą obejmowały godzinę lub dwie godziny lekcyjne. "Zależy to od szkoły (...) Nam chodzi o to, by wszyscy uczniowie byli objęci tymi zajęciami" - podkreśliła Hall.

W opinii minister edukacji - "z uczniami będzie można wówczas można ćwiczyć nad tymi umiejętnościami, nad którymi trzeba poćwiczyć, a z innymi praca będzie polegała na rozwijaniu zdolności".

Hall zastrzegała, że dodatkowe zajęcia nie muszą dotyczyć tylko języka polskiego czy matematyki. "O nich mówimy jak najwięcej, dlatego że wydaje się niemal oczywiste, że w każdej szkole wystąpi potrzeba dodatkowych godzin z tych przedmiotów" - oceniła.

Jak dodała - pula godzin na zwiększanie szans edukacyjnych może być jednak wykorzystana także m.in. na walczenie z dysleksją czy też na gimnastykę korekcyjną. "Nie umiem wyobrazić sobie jakie jeszcze potrzeby mogą wystąpić; to szkoła jest od tego, by je diagnozować. Wszystko zależy od diagnozy, od tego czego potrzebuje uczeń" - powiedziała Hall.

W ciągu dwóch tygodni poradniki trafią do wszystkich kuratoriów oświaty

W ciągu dwóch tygodni poradniki trafią do wszystkich kuratoriów oświaty, a stamtąd zostaną przekazane dyrektorom szkół.

"Zależy nam na tym, by dyrektorzy zapoznali się z tym materiałem, porozmawiali ze swoją radą na ten temat, zastanowili się, w jaki sposób mogą skorzystać z tych rozwiązań, jak się przygotować do tej zmiany, jakie mają pytania" - tłumaczyła Hall.

W październiku, listopadzie i grudniu będą organizowane konferencje szkoleniowe dla dyrektorów szkół, poświęcone m.in. zebraniu opinii dotyczących projektów tzw. ramowych programów nauczania. "Właśnie wtedy dyrektorzy będą mogli zgłosić uwagi, propozycje zmian" - zaznaczyła minister.

"Najprawdopodobniej w styczniu ukaże się rozporządzenie, które ureguluje w sposób prawny decyzje związane ze szkolnymi planami nauczania. To rozwiązanie będzie służyć przygotowaniu organizacji pracy - zgodnie z zasadami w tym rozporządzeniu, dyrektorzy będą musieli przygotować organizację pracy swoich szkół od września 2009 r." - mówiła Hall.

Obecna podczas briefingu prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Joanna Berdzik oceniła, że materiał zaproponowany dyrektorom jest jeszcze bardzo świeży. "Trzeba się z tym materiałem zapoznać, przedyskutować go w swych radach pedagogicznych i zebrać informacje na temat tego, jak poszczególni nauczyciele wyobrażają sobie organizację zajęć w poszczególnych przedmiotach" - oceniła.

"Będziemy zbierali informacje od dyrektorów (...), a później sformułowane zostanie wspólne stanowisko, które prześlemy do MEN" - zapowiedziała Berdzik.

Źródło: PAP

Artykuł z dnia: 2008-09-24, ostatnia aktualizacja: 2008-09-24 13:22
 
 
zgredek24-09-2008 16:12:04   [#3997]
Nauczyciele otrzymają od miasta dodatkowe pieniądze
2008-09-24 13:10:55

IMG_5476.JPGNauczyciele zatrudnieni w placówkach oświatowych podlegających miastu w końcu się doczekali. Z okazji Dnia Edukacji Narodowej otrzymają dodatkowe pieniądze. Radni doszli jednak do wniosku, że ta decyzja krzywdzi pedagogów pracujących w szkołach średnich, którymi opiekuje się powiat. Chcieli więc przekazać Starostwu fundusze z miejskiego budżetu, aby mogło ono wspomóc swoich nauczycieli…

Prezydent Robert Raczyński zaproponował, aby wszyscy nauczyciele zatrudnieni w placówkach oświatowych podlegających miastu otrzymali jednorazowo dodatkowo około 1800 zł. Wypłata tych pieniędzy miała zbiec się ze zbliżającym się Dniem Edukacji Narodowej. W tym celu radni miejscy musieli jednak zmienić regulamin wynagradzania pracowników placówek oświatowych i zwiększyć fundusz nagród z 2 procent na 6,9. Głosowanie w tej sprawie miało się odbyć dwa tygodnie temu, zostało jednak przesunięte. Dopiero wczoraj radni podjęli dyskusję na ten temat i zgodzili się przeznaczyć na nagrody dla nauczycieli około 2 mln zł. Doszli również do wniosku, że nagroda z okazji Dnia Nauczyciela należy się też pedagogom ze szkół podlegających powiatowi. Pieniędzy na to szukali w miejskim budżecie.

– To przede wszystkim państwo, a nie powiat czy miasto, powinno dbać o godne wynagrodzenia nauczycieli, dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że pieniądze z budżetu miejskiego mają zostać przeznaczone dla nauczycieli powiatowych – argumentował radny Paweł Niewodniczański.

Pojawiły się zarzuty, że gmina miejska powinna dbać o swoje jednostki, a powiat o swoje.

– Myślę, że tym przekazaniem pieniędzy ośmieszymy troszeczkę naszych kolegów z powiatu, którzy dobrze sobie radzą i z pewnością pamiętają o nauczycielach – mówił radny Sebastian Chojecki.

– To jest działanie na szkodę miasta. Jak możemy przekazać pieniądze dla innego pracodawcy, aby on dał nagrody swoim pracownikom? – pytał Andrzej Górzyński z Lubin 2006.

– Jeśli należy się nagroda nauczycielom w Lubinie, to nie należy ich dzielić na tych, którzy podlegają gminie i powiatowi, na lepszych i gorszych. Są oni zatrudnieni w szkołach, a nie w gminie czy w powiecie. To nie ich wina, że powiat ma taki budżet, a nie inny – spierał się z przedmówcami Lech Duławski.

Po długiej dyskusji, radni odrzucili jednak pomysł przekazania pieniędzy na nagrody dla nauczycieli szkół średnich.

MRT

bogna24-09-2008 23:53:58   [#3998]

http://www.samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=42465&data=&_CheckSum=-1435666395

Samorządy co roku w grudniu będą miały obowiązek analizy ponoszonych wydatków na wynagrodzenia nauczycieli. Regionalne izby obrachunkowe skontrolują, czy przestrzegane są gwarantowane średnie. Jeśli nie, samorządy wypłacą nauczycielom jednorazowe dodatki. Nowy przepis Karty Nauczyciela ma zastąpić obowiązek corocznego ustalania regulaminu wynagradzania nauczycieli.

Zmiany w Karcie Nauczyciela były w poniedziałek, 22 września przedmiotem obrad zespołu edukacji, kultury i sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Jak poinformowała wiceminister edukacji Krystyna Szumilas, po konsultacjach społecznych w projekcie nowelizacji Karty Nauczyciela zmieniono art. 42, który dotyczył określania nauczycielskiego pensum. Samorządy nie będą same podwyższać pensum nauczycielskiego, jak to rząd początkowo proponował.

Pensum ma być określone w ustawie i docelowo wzrośnie z 18 do 22 godz. tygodniowo dla nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjów, a dla nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych – do 20 godz. Podnoszenie pensum będzie rozłożone w czasie, przez cztery kolejne lata będzie wzrastać o jedną godzinę dla nauczycieli podstawówek i gimnazjów. Natomiast pensum nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych wzrośnie o jedną godzinę od roku szkolnego 2010/2011 i kolejną od września 2011 r.

- Postulat strony samorządowej, aby nie obarczać samorządów obowiązkiem ustalania pensum został przyjęty i złagodzony. Wydaje się, że obecne propozycje to jedyne z możliwych do przyjęcia przez nauczycielskie związki zawodowe – skomentował Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP, współprzewodniczący zespołu edukacji KWRiST.

Członkowie zespołu dyskutowali również na temat propozycji zastąpienia obowiązku corocznego ustalania regulaminu wynagradzania nauczycieli obowiązkiem dokonywania przez samorządy analizy ponoszonych wydatków na wynagrodzenia (art. 30a).

Resort edukacji zaproponował, aby w przypadku nieosiągnięcia w danym roku średnich wynagrodzeń nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego, samorządy przyznawały jednorazowy dodatek uzupełniający do stawki wynagrodzenia zasadniczego.

Jak stwierdził Andrzej Jakubiec, burmistrz Krasnegostawu, przedstawiciel Unii Miasteczek Polskich, przepis ten wprowadzi dużo pracy w samorządach. - To się kłóci z duchem uproszczenia przepisów, zmniejszenia biurokracji, które zapowiadał rząd – zauważył Jakubiec. Jego zdaniem, nauczyciele już w chwili obecnej mają wystarczająco dużo zabezpieczeń osiągania średniej pensji.

- Dzisiaj nikt nie zwalnia samorządów z osiągania średnich płac nauczycieli. Jeżeli samorządy nie uzyskują tej średniej to znaczy, że nie realizują ustawowego obowiązku narzuconego przez Kartę Nauczyciela – podkreśliła Krystyna Szumilas, wiceminister edukacji. Jej zdaniem, sygnały z różnych środowisk, m.in. Państwowej Inspekcji Pracy i związków zawodowych pokazują, że niektóre samorządy nie realizują ustawowego obowiązku, stąd propozycja nowych zapisów.

Jak zaznaczyła Szumilas, coroczne ustalanie regulaminu wynagradzania nauczycieli wymagało uchwały, wiązało się z negocjacjami, a i tak nie gwarantowało osiągnięcia średnich wynagrodzeń. Jej zdaniem, wprowadzenie obowiązku analizy wynagrodzeń, spowoduje, że samorządy będą się starały tak kalkulować nauczycielskie pensje na początku roku, aby osiągnąć wymagane średnie i nie dopłacać już dodatku uzupełniającego pod koniec roku.

Zgodnie z art. 30 a KN organy wykonawcze jst będą miały również obowiązek informowania rad gmin, powiatów, sejmików województw oraz dyrektorów szkół i przedstawicieli związków zawodowych o wysokości ponoszonych wydatków na wynagrodzenia nauczycieli. Artykuł 30 b KN wprowadza obowiązek kontroli osiągania w samorządach wysokości średnich wynagrodzeń nauczycieli przez regionalne izby obrachunkowe.

Zespół edukacji ostatecznie pozytywnie zaopiniował proponowane zmiany w Karcie Nauczyciela. Jednak, jak zaznaczył Marek Olszewski, „Karta Nauczyciela jest dokumentem archaicznym, wielokrotnie zmienianym i należałoby ją w przyszłości zastąpić nowym dokumentem, który regulowałby sposób zatrudniania i wynagrodzenia nauczycieli”.

Obecnie wysokość średniego wynagrodzenia nauczyciela stażysty wynosi 1701 zł, nauczyciela kontraktowego - 2126 zł, mianowanego – 2977 zł, dyplomowanego - 3827 zł. Po planowanych przez rząd podwyżkach od 1 września 2009 r. średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma wynieść -  2287 zł, kontraktowego – 2539 zł, mianowanego – 3293 zł, dyplomowanego – 4208 zł.

Samorządowcy zwracają uwagę, że w niektórych przypadkach trudno osiągnąć prawnie gwarantowane średnie wynagrodzenie. Chodzi zwłaszcza o nauczyciela stażystę, który nie ma godzin ponadwymiarowych, a z uwagi na to, że jest początkującym nauczycielem, nie przysługują mu żadne dodatki.

Aby zmiany w Karcie Nauczyciela mogły wejść w życie musi je jeszcze przyjąć Sejm.

Projekt nowelizacji Karty Nauczyciela dostępny jest na stronie internetowej MEN.

/amk/

BożenaB25-09-2008 08:49:00   [#3999]

Pensum jednakowe dla różnych przedmiotów.... błąd. Urzędnicy nie myślą....

 

beera25-09-2008 08:52:21   [#4000]

wymyslili tak- a nasze zadanie przedstawić im inne stanowisko i ich przekonac

 

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 79 ][ 80 ][ 81 ] - - [ 242 ][ 243 ]