Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 75 ][ 76 ][ 77 ] - - [ 242 ][ 243 ]
grażka08-08-2008 09:12:12   [#3751]
Przedszkola na wsi jak grzyby po deszczu2008-08-07

- Jest duże zapotrzebowanie na wsi na przedszkola. To wyrównywanie szans - mówi burmistrz Daleszyc Wojciech Furmanek, który chce uruchomić aż osiem punktów przedszkolnych.

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=40715&data=&_CheckSum=-326745477

grażka08-08-2008 09:35:32   [#3752]

i jeszcze coś miłego :)

Młodzież chce lekcji o Łodzi

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,5562228,Mlodziez_chce_lekcji_o_Lodzi.html

grażka09-08-2008 09:46:20   [#3753]

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,5569810,Wiesci_z_magistratu.html

W szkołach będą lekcje o Łodzi. Urząd miasta chce je wprowadzić już od nowego roku szkolnego.

grażka09-08-2008 09:47:06   [#3754]

http://wyborcza.pl/1,75478,5569854,Szesciolatki_nie_sa_gotowe_do_szkoly.html

Sześciolatki nie są gotowe do szkoły

Aleksandra Lewińska, Bydgoszcz, ape 2008-08-09, ostatnia aktualizacja 2008-08-08 20:33

http://wyborcza.pl/1,75478,5569860,Szesciolatki_nie_sa_gotowe_do_szkoly.html
 


post został zmieniony: 09-08-2008 09:47:34
annah11-08-2008 07:54:40   [#3755]
http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,5572996,Jak_policzyc_eurosieroty_.html
Marek Pleśniar11-08-2008 08:46:22   [#3756]

"Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji: - Niedojrzałość emocjonalna i społeczna uczniów jest problemem autorytarnej polskiej szkoły. Od naszych uczniów wymaga się głównie, żeby byli posłuszni i nie demonstrowali swojej samodzielności i niezależności. To jest nasz problem kulturowy"

uważam, że to .. ćwierć prawdy.

chyba profesor Marciniak dawno nie był w szkole:-) Bo to dawno już nieprawda.

Współczesna szkoła jest inna. jej wadą jest kompletny brak czasu dla ucznia, brak indywidualnego podejscia. masowość.

---------

jest też tak:

"Niedojrzałość emocjonalna i społeczna uczniów jest problemem" ....

polskich rodziców, polskiego społeczeństwa, w którym kompletnie pogubiono się z wychowaniem małych dzieci w rodzinie

szkoła wcale nie jest tu aż taka winna

 

ale racja jest tu po stronie profesora Marciniaka taka: nie zmienimy tego o czym piszę

a szkołę trochę możemy

-----

Nawiasem...

trochę mi jednak żal tradycyjnego modelu wychowania w jakim wychowano chociazby nas

dlatego ze wychowywano nas z nastawieniem na zadania przed nami stojące

a teraz wychowuyje się dzieci z nastawieniem na .. nie same

mam na myśli to, ze wychowujemy egoistów

 

jedno jednak pewne jest - nie chciałbym ówczesnej szkoły, jej .. no własnie ówczesnego autorytaryzmu, jej bezwzględnych czasem metod postepowania

Marek Pleśniar11-08-2008 08:52:04   [#3757]

:-))))))))))

na pewnym forum też to zauważyli:-)

"W jaki sposób sześciolatki mogą być ukształtowane przez "autorytarną polską szkołę" skoro do niej nie chodzą?""

Marek Pleśniar11-08-2008 09:07:09   [#3758]

nawiązując do egoizmu (swoją drogą mogliby tytułowac artykuły po polsku)

Spośród 57 ankietowanych (38 studentek i 19 studentów) na pytanie: "Czego chcesz?", zaledwie pięć osób wyraziło życzenie inne niż dotyczące życia osobistego. Trzy (dwóch mężczyzn i jedna kobieta) pragnęłyby pokoju na świecie, jednak tylko kobieta powiedziała to bez wyraźnej ironii. Czwarty student chce "zostawić świat trochę lepszym", niż go zastał, piąta studentka - "żeby ludzie wokół mnie byli szczęśliwi".

http://wyborcza.pl/1,88975,5569127,Mlodych_nieciekawi_ani_aborcja__ani_wojna__ani_meskosc.html

malmar1511-08-2008 19:03:12   [#3759]
Zajęcia wf ciekawsze

Samorządy maja zadbać o to, aby uczniowie mieli z czego wybierać chodząc na lekcje wf. Kuratoria skontrolują jakość zajęć i frekwencję.

MEN dąży do zmian lekcji wf, aby uczniowie zamiast przynosić zwolnienia lekarskie obudzili w sobie pasję sportową. Ma to zapewnić nowa podstawa programowa zajęć wychowania fizycznego.

- Naszym celem jest wykształcenie w uczniach nawyku uprawiania sportu także po szkole i później w dorosłym życiu. Aby tak się stało muszą polubić lekcje WF-u. Dlatego chcemy, aby były one jak najbardziej atrakcyjne, jak najbardziej zróżnicowane – powiedział Zbigniew Marciniak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Zaznaczył on, że poważnym problemem w szkołach jest unikanie lekcji wychowania fizycznego przez uczniów, co wynika - jego zdaniem - z mało interesującej oferty edukacyjnej.

Nowa podstawa programowa ma zmienić ten stan rzeczy. Każda szkoła będzie miała swobodę w organizacji lekcji wychowania fizycznego w zależności od lokalnie występujących warunków. Lekcje wf będą podzielone na dwie części – lekcyjną i pozalekcyjną. Obecność na obu typach zajęć będzie obowiązkowa. Jednak na zajęciach pozalekcyjnym szkoła i rodzice zdecydują o wyborze jednego z bloków tematycznych, wśród których znajdą się profile: sportowy, rekreacyjny, turystyczny, taneczny oraz edukacja zdrowotna. O to, żeby uczniowie mieli z czego wybierać, będzie musiał zadbać organ prowadzący szkołę, czyli samorząd. Kuratoria będą kontrolowały, czy zajęcia są atrakcyjne, czy uczniowie chętnie w nich uczestniczą. MEN chce przeznaczyć na to pieniądze z funduszy europejskich.

- Każdy uczeń będzie miał od 100 do 150 godzin WF-u w ciągu roku szkolnego przez 12 lat edukacji i będą one znacznie bardziej atrakcyjne niż dotychczas – powiedział Wojciech Przybylski, szef zespołu przygotowującego podstawę programową z wf, rektor Akademii Wychowania Fizycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku.

Szkoły będą rozliczane z efektów nauczania poszczególnych przedmiotów. W przypadku wychowania fizycznego uczeń powinien nabyć umiejętności samodzielnego oceniania własnej sprawności fizycznej, a także nawyk praktykowania zachowań zdrowego trybu życia.

Według nowej podstawy programowej lekcje wf w klasach I-III szkoły podstawowej będą prowadzone w systemie szkolno-klasowym w wymiarze czterech godzin tygodniowo, natomiast w klasach IV-VI szkoły podstawowej i w gimnazjum na tydzień przypadną dwie lekcje w systemie szkolno-klasowym i dwie w systemie pozalekcyjnym. W szkole ponadgimnazjalnej liczba zajęć w systemie szkolno-klasowym zmniejszy się do jednej godziny tygodniowo a ilość zajęć fakultatywnych pozostanie taka sama.

Źródło: Serwis Samorządowy PAP
Małgoś11-08-2008 22:00:16   [#3760]

Żegnaj szkoło?

 Małgorzata Szamocka 2008-08-05, ostatnia aktualizacja 2008-07-23 16:55:44.0

Pierwszego września pięć milionów uczniów rozpoczyna rok szkolny. Jednak około stu z nich nie usłyszy dzwonka, nie włoży uroczystego stroju. Dlaczego? Bo rodzice postanowili sami je uczyć.

Uczenie w domu przez stulecia było czymś całkiem normalnym. Większość prezydentów USA była edukowana w domu. Również Albert Einstein, Piotr Curie, Agatha Christie, Hans Christian Andersen, Mark Twain, Winston Churchill, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Yehudi Menuhin i Elżbieta II - nie uczyli się w szkołach. W Polsce szlacheckiej w dworach dzieci uczyła matka, nielicznych stać było na guwernantkę. Dopiero gdy dziewczęta i chłopcy dorastali, posyłało się ich do powiatowego miasta do gimnazjum ze stancją. Szkoła stała się obowiązkowa dopiero w XX wieku. Państwo, chcąc upowszechnić i upublicznić oświatę, zaczęło mieć monopol na ustalanie, czego dzieci mają się uczyć, a czego nie.

Zaczęło się w USA

To właśnie tam, w latach 70. XX w. obowiązkowe szkolnictwo przestało się wszystkim podobać. Rozczarowana państwową edukacją grupa rodziców postanowiła uczyć dzieci w domu. Twierdzili, że w szkołach kwitnie przestępczość, handel narkotykami, nie odpowiadały im programy nauczania. Ich pomysłowi przeciwstawiła się administracja szkolna - pionierów bojkotu szkół publicznych wtrącano do więzień, a na- wet grożono im odebraniem praw rodzicielskich. Odbyło się wiele spektakularnych procesów sądowych. W obronie rodziców stanął Kościół, organizacje obywatelskie i niektórzy politycy.

Jednak w latach 80. walka o edukację domową zakończyła się sukcesem - tzw. homeschooling został prawnie dopuszczony. W niektórych stanach wystarczy wysłać list do kuratorium: "Moje dziecko nie będzie chodzić do szkoły", w innych dzieci muszą co roku zdawać egzaminy. W ostatnich latach taką formę edukacji zaakceptowały tak prestiżowe uczelnie jak Harvard i Princeton oraz stanowe szkoły średnie. Homeschooling dopuszczony jest w Kanadzie, Irlandii, na Węgrzech i w Australii, ale np. w Niemczech jest zabroniony. W Wielkiej Brytanii rodzice nie muszą przestrzegać programu szkolne- go ani liczby prowadzonych zajęć. Poza tym dziecko uczone w domu nie jest zmuszone do zdawania jakichkolwiek egzaminów - nawet takich, jakie zdają jego rówieśnicy w szkołach. W Czechach dzieci między 5. a 12. rokiem życia również mogą być uczone przez rodziców. Później muszą chodzić do szkoły. Tę decyzję ustawodawcy argumentowali troską o dobro dzieci i koniecznością nauki pracy w grupie rówieśników.

Do szkoły w kajdankach?

W Polsce pionierem edukacji domowej jest dr Marek Budajczak - zawodowy pedagog. Najpierw homeschooling poznał z lektur. W 1995 r. taką formę nauki Budajczakowie zaproponowali swoim dzieciom - 9-letniej wówczas córce i 8-letniemu synowi. Każdego roku zostawiali dzieciom decyzję o tym, czy chcą wrócić do szkoły. Nie chciały, chociaż nie było łatwo. Niektórzy szkolni znajomi tylko czeka- li, kiedy zostaną w kajdankach doprowadzone przez policjanta do szkoły. Panowało bowiem przekonanie, że nie ma możliwości zwolnienia z obowiązku szkolnego. Jednak Marek Budajczak uzyskał od dyrektora szkoły rejonowej zgodę na edukację domową, pod warunkiem że dzieci będą co roku zdawały egzaminy klasyfikacyjne. Ale w tamtym okresie nie istniał jeszcze przepis o konieczności poddawania się takim sprawdzianom. Doszło więc do sporu i dyrektor cofnął zezwolenie.

Budajczakowie nie zrezygnowali jednak z domowej edukacji. Dziś ich dorosłe dzieci Emila i Piotr mają jedynie świadectwa ukończenia trzeciej i czwartej klasy szkoły podstawowej, a choć dysponują amerykańskim odpowiednikiem matury, nie mogą zweryfikować swojej wiedzy przed komisją państwową, a co za tym idzie, nie mogą w Polsce studiować. Mają jednak wyrok sądu administracyjnego, który zobowiązuje ministra edukacji do "wdrożenia procedury naprawczej". Niestety, od trzech lat do tego nie doszło, może uda się teraz, bo wydaje się, że w Ministerstwie Edukacji Narodowej dla homeschoolingu zapaliło się zielone światło.

Podróże zamiast szkolnej ławki

W 1995 r. w Polsce były jedynie dwie rodziny uprawiające homeschooling. Dziś jest ich już około 40, ale nadal idea edukacji domowej nie jest szeroko znana. W Polsce pozwala na nią ustawa o systemie oświaty z 1991 r., z tym że zgoda na homeschooling należy do dyrektora szkoły rejonowej i jest sprawą uznaniową. Zgodnie z polskim prawem rodzic, który sam zechce uczyć dzieci, nie musi być z wykształcenia nauczycielem. Musi jednak przekonać dyrektora szkoły, że jest w stanie przekazać dziecku wiedzę, jaką uzyskałoby ono, uczęszczając do szkoły.

Marzena Reszke, autorka popularnej książki dla dzieci "Rodzinka", po raz pierwszy zetknęła się z edukacją domową dwa lata temu. Przeczytała artykuł o podróżniczce Annie Janickiej-Galant, która kilka miesięcy w roku spędza na wyprawach autostopowych z synem. Jeśli ich podróż trwa długo, zabierają ćwiczenia oraz książki, np. do matematyki, chemii, fizyki. Każdej wyprawie towarzyszą lektury. W Turcji byli z "Iliadą", "Odprawą posłów greckich", "Giaurem" i nagraną na mp3 trylogią Sienkiewicza. Chłopiec chłonie wtedy wiedzę wszystkimi zmysłami - kojarzą mu się miejsca historycznych wydarzeń, krainy geograficzne, klimat, muzea i wykopaliska, a oprócz tego żywi ludzie i ich religia, tradycje, kuchnia, muzyka i język.

Z wypiekami na twarzy

Marzena Reszke była tym oczarowana. Zaczęła szukać informacji o edukacji domowej, przeczytała książkę Marka Budajczaka i poczuła, że jest to coś, co jej niesamowicie pasuje, mimo - a może właśnie dlatego - że przez siedem lat uczyła w szkołach fizyki, matematyki i informatyki. Według niej szkoła nie uczy samodzielnego myślenia, lecz tego, by dostosować się do wymagań nauczycieli. Kiedy jej synowie rozpoczęli naukę, to już nie mieli czasu na eksperymenty, tylko kolorowali rysunki w ćwiczeniach... Zauważyła też, że ze szkoły wracają zmęczeni i zniechęceni. Zaczęli się też nagle wstydzić i obawiać dorosłych.

Kiedy okazało się, że Marzena spodziewa się kolejnego dziecka, wspólnie z mężem zdecydowali, że po urlopie macierzyńskim weźmie wychowawczy i zajmie się uczeniem dzieci. Dyrektor szkoły synów wydał zgodę, pod warunkiem że chłopcy będą dwa razy w roku zdawać egzaminy sprawdzające wiedzę.

Przestudiowała podręczniki i programy nauczania z II i III klasy i opracowała autorski program dla synów. Najwyżej 3 godziny dziennie na lekcje, głównie ćwiczenia z matematyki i pisanie, a potem czas na poznawanie świata w muzeach, na wycieczkach, podczas eksperymentów i zabaw. Marzena Reszke wyznaje, że nigdy nie robiła tylu ciekawych rzeczy, co teraz. Gdy np. zmokli, przeczytali potem wiersz Tuwima "Kapuśniaczek", rozmawiali o tym, jak powstaje deszcz, o parowaniu i skraplaniu, a potem omawiali typy klimatów i pokazywali na piłce miejsca na Ziemi, w których są największe opady. Dzieci uczyły się z wypiekami na twarzy.

To właśnie emocjonalne zaangażowanie ucznia i edukatora uważa się za najważniejsze w procesie uczenia się. Może właśnie dlatego Przemek Galant (syn podróżniczki), który nie chodzi do szkoły od I klasy gimnazjum, na teście kończącym uzyskał 48 punktów na 50. Liceum również zalicza w domu. Twierdzi, że wszystkie potrzebne wzory znajduje w internecie. Geografii i historii uczy się podczas podróży z mamą. Gdy nie może sobie z czymś poradzić, prosi o pomoc znajomych albo ludzi z tzw. łódzkiego banku czasu, gromadzącego wolontariuszy wymieniających się wiedzą. Znalazł tam m.in. nauczycieli języków obcych, a uczy się ich siedmiu, w tym tureckiego i esperanto. Grę na cytrze ćwiczy nieodpłatnie pod kierunkiem 88-letniego Bronisława Leszczyńskiego, który uczy go nie tylko muzyki, ale także pięknej polszczyzny, kultury oraz filozofii.

Homeschoolersi są the best!

Jak pokazują badania przeprowadzone w USA, uczniowie kształceni w domu osiągają najwyższe oceny na testach standaryzowanych i przewyższają innych na egzaminach do szkół średnich. Wyniki egzaminów na studia też mają lepsze. W grupie homeschoolersów nie ma bezrobotnych, jest więcej niż przeciętnie osób zadowolonych z pracy, zaangażowanych społecznie i charytatywnie. 82 proc. z nich chce uczyć swoje dzieci w domu.

Wielu pedagogów obawia się, że dzieci uczone w domu będą miały problemy w kontaktach z rówieśnikami. Włodzimierz Paszyński, były warszawski kurator oświaty uważa, że ciągłe przebywanie z rodzicami nie uczy samodzielności, a zbyt silna więź może stanowić w przyszłości problem. Szkoła to nie tylko dydaktyka, to też szkoła życia. Krystyna Markowska, psycholog dziecięcy, zastanawia się, gdzie homeschoolersi nawiążą ważne w procesie wychowania kontakty z rówieśnikami, dzięki którym dziecko nabywa umiejętności m.in. negocjacji i zjednywania przyjaciół. Obawia się, że wychowywani pod kloszem, uzależnią się od rodziców i potem mogą się czuć zagubieni. Innego zdania jest prof. Bogusław Śliwerski, rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej z Łodzi. Według niego homeschoolersi uczą się samodzielności, bo wiedza nie jest im podawana, ale często muszą ją sami pozyskać. Powołuje się też na amerykańskie badania, z których wynika, że dzieci te, mając od najmłodszych lat wpajane poczucie obowiązku, mają większe szanse na rynku pracy, bo z konieczności uczą się wykorzystania nowoczesnych technologii.

Niełatwe zadanie

Edukacja domowa wymaga czasu, zaangażowania, pieniędzy. Rodzice nie dostają przecież na swoje dzieci subwencji oświatowej, które otrzymują szkoły na uczniów. Każda z rodzin homeschoolersów wypracowuje własny system nauki. Inaczej uczy Marzena Reszke, która kuchnię zamieniła w domowe laboratorium, inaczej Jolanta Bielenda omawiająca z córką zagadnienia biologiczne podczas konnych wycieczek, a jeszcze inaczej Iwona Sicińska, absolwentka medycyny, która 10-letniego syna Brunona zabiera w podróże służbowe, bo jako jedna z nielicznych mam-edukatorek nie zrezygnowała z pracy zawodowej.

Jak twierdzi Anna Janicka-Galant nauka w domu to dla rodzica ciągłe poszukiwanie i dokształcanie się. Jeśli ktoś lubi ustawiczną "gimnastykę mózgu", sprawdzi się jako edukator domowy. Przydaje się też wyobraźnia, pomysłowość, chęć eksperymentowania i umiejętność wyznaczania celów. Oczywiście nie można zapomnieć o konsekwencji i determinacji. Nauczanie jest procesem długotrwałym i wymaga zaangażowania, ale daje ogromną satysfakcję. Obawy przed skrzywdzeniem dziecka są bezzasadne. Wystarczy tylko podejść do problemu domowej edukacji dojrzale, odpowiedzialnie i z... sercem.

Co na to prawo

W Polsce z edukacji domowej może korzystać każdy uczeń (od zerówki do szkoły ponadgimnazjalnej włącznie). Zezwala na to ustawa o systemie oświaty. Jednak rodzice muszą poprosić o zgodę dyrektora swojej szkoły rejonowej. Powinni we wniosku (wzór pisma znajduje się na www.edukacjadomowa.piasta.pl) podać aktualny adres zamieszkania. Dyrektor ma miesiąc na wydanie decyzji na piśmie. Gdyby była odmowna, można ją zaskarżyć, ponieważ ustawa nie wymienia przyczyn odmowy.

Rodzice nie muszą mieć wykształcenia pedagogicznego ani być nauczycielami. Muszą jedynie przygotować dzieci do egzaminów sprawdzających ich wiedzę. Dzieci edukowane w domu mają swoją internetową gazetę DomUczeLnia, którą można ściągnąć ze strony www.naukapozaszkola.blog.onet.pl. Działają też dwa stowarzyszenia: Edukacja domowa i Edukacja w Rodzinie.



Podróż w świat wiedzy

Dr Marek Budajczak, pracuje w Zakładzie Socjologii Edukacji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, jeden z założycieli Stowarzyszenia Edukacji Domowej. Autor książki "Edukacja domowa".

Korzyści, jakie dzieci i rodzice wynoszą, odbywając wspólną podróż w świat wiedzy, są tak wielkie, że opłaca się przebrnąć przez wszystkie kłopoty. Kształcenie postępuje w domu sprawnie, będąc "przykrojonym" do zdolności konkretnego dziecka. Dzieci są bezpieczne fizycznie i psychicznie, a żadna szkoła tego nie gwarantuje. Ponadto rodzice mają możliwość przekazywania dziecku takiego systemu wartości, jaki sami wyznają. Minusem domowej edukacji jest konieczność zdawania przez dzieci spełniające "obowiązek szkolny poza szkołą" corocznych (niekiedy co pół roku) egzaminów klasyfikacyjnych. W ramach tych egzaminów (pisemnych i ustnych) dzieci odpowiadają na dziesiątki pytań. Obejmują one niekiedy wszystkie szkolne przedmioty, nawet te, które zgodnie z odpowiednim rozporządzeniem MEN są wyłączone z zestawu egzaminów klasyfikacyjnych jak: wf., plastyka, muzyka, technika. Czasem, by uzyskać pozwolenie dyrektora szkoły na następny rok, żąda się osiągnięcia przez dziecko najwyższych ocen. Dzieci chodzące do szkoły takich egzaminów zdawać nie muszą. Uważam, że takie rozliczanie z edukacji domowej jest niezgodne z Konstytucją i ratyfikowanymi aktami prawa międzynarodowego.



Podziwiam tych rodziców!

Prof. Zbigniew Marciniak - podsekretarz stanu w MEN

Kilka miesięcy temu spotkałem się z grupą rodziców, którzy prowadzą edukację domową. Rozmawialiśmy o kłopotach i osiągnięciach, o tym, w jaki sposób taka edukacja jest realizowana na świecie. W Polsce na razie jest to zjawisko niszowe. Zdarzają się dyrektorzy szkół, którzy podchodzą do niego z rezerwą, wstrzymują się z wyrażeniem zgody na jej realizację. Rozumiem ich, bo to dyrektor odpowiada za ustawową realizację obowiązku szkolnego. Podejmuje ryzyko, bo mimo najlepszych chęci nie każdy ma wystar-czające kwalifikacje, żeby zajmować się edukacją domową. Dlatego nie możemy wprowadzić automatycznego wyrażania takiej zgody przez dyrektorów, bo wówczas musielibyśmy ich zwolnić od odpowiedzialności.

Uważam, że należy pozostawić obowiązek sprawdzania efektów edukacji domowej poprzez egzaminy klasyfikacyjne, ale nie częściej niż raz na rok. Rzadsze sprawdzanie mogłoby być z krzywdą dla dziecka - gdyby rodzice przeszacowali swoje możliwości w jakiejś dziedzinie, mogłaby powstać dwuletnia zaległość. Myślę, że po wprowadzeniu w roku szkolnym 2009/10 klarownych podstaw programowych z opisem wymagań, rodzice edukujący w domu będą już wiedzieli, jak przygotować swoje dzieci. Postaram się również, żeby dzieci te miały takie same przywileje (np. zniżki na przejazdy, ulgowe bilety do kin i muzeów) jak inni uczniowie. Mam wielki szacunek do rodzin, które podjęły trud domowej edukacji i będę się starał im pomóc w zakresie legislacyjnym.

Małgorzata Szamocka
Gazeta Wyborcza

grażka12-08-2008 08:58:15   [#3761]

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/30774,nie_bedzie_ograniczen_w_wyborze_podrecznikow.html

Szkoły będą mogły dowolnie wybierać zestawy podręczników dla uczniów. Największe koszty poniosą rodzice tych dzieci, które nie będą mogły przekazywać sobie podręczników.

grażka12-08-2008 09:04:47   [#3762]
http://www.rp.pl/artykul/111604,175482_Szesciolatki_prawie_w_pierwszej_klasie.html
grażka13-08-2008 09:14:19   [#3763]
http://www.rp.pl/artykul/19,175919_Rzecznik__szesciolatki_powinny_isc_do_szkol.html
malmar1513-08-2008 16:56:51   [#3764]
Nauczyciele specjaliści po studiach kierunkowych

Lekcje biologii, matematyki czy języka polskiego będą mogli prowadzić wyłącznie absolwenci studiów na tych kierunkach. Tak wynika z rządowego projektu - powiadamia "Gazeta Prawna".

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, nauczycielem może być absolwent kierunków zbliżonych do przedmiotu, którego ma nauczać. W praktyce chemik mógł uczyć biologii. Ustalenie, czy ukończone studia można uznać za zbliżone do nauczanego przedmiotu, należało do kuratora oświaty.

Jednak 12 maja 2004 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przyznanie tak szerokiego uprawnienia kuratorom oświaty jest niezgodne z ustawą zasadniczą. 31 maja 2004 r. utracili oni prawo do ustalania, czy dany kierunek studiów jest zbliżony do nauczanego przedmiotu. Rządowy projekt ma więc dostosować przepisy do orzecznictwa TK.

- Jeśli chcemy, aby każdy nauczyciel był wysokiej klasy specjalistą, to musimy liczyć się ze wzrostem kosztów prowadzenia szkół - mówi Marek Olszewski, przewodniczący zespołu do spraw edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.

Podkreśla, że uniemożliwienie powierzania prowadzenia lekcji danego przedmiotu nauczycielom, którzy ukończyli pokrewne kierunki, jest problemem dla małych szkół, które kształcą mniej niż 150 uczniów. Dlatego rząd powinien rozważyć, czy w trakcie przygotowywanej przez resort edukacji reformy kuratoriów nie jest możliwe wprowadzenie przepisów upoważniających np. samorządy do wyrażania zgody na prowadzenie niektórych lekcji przez nauczycieli zbliżonych przedmiotów (przy udziale nadzoru pedagogicznego).
AnJa13-08-2008 17:01:10   [#3765]
samorządy ustalajace kwalifikacje???

Pana Przewodniczacego pogięło czy dziennikarza?
Marek Pleśniar13-08-2008 22:16:19   [#3766]

jedynym kimś zdolnym stwierdzić czy nauczyciel może czegoś w szkole uczyc jest dyrektor tej szkoły - pracodawca, któy albo bedzie z pracy tego nauczyciela zadowolony albo nie

 

czemu tak trudne to do pojęcia dla ludzi oświaty i wokół?

ankate13-08-2008 22:21:15   [#3767]
mgr przyrody.... czy jest taki kierunak na uniwersytecie???
AnJa13-08-2008 22:21:44   [#3768]
ano nie wiem

tradycja chyba

albo wiedzą(np. z komisji konkursowych), ze dyrektorzy to matoły i nie będą umieć
hana13-08-2008 22:22:52   [#3769]
Tak powinno być...podobnie, jak powinno być w przypadku zatrudniania, zwalniania nauczycieli i innych decyzjach podejmowanych przez dyrektora...i tak na pewno gdzieś jest...ale zamiast "gdzieś" powinno ( przynajmniej w moich marzeniach) być "wszędzie".
malmar1514-08-2008 19:36:31   [#3770]
Są pieniądze na rozwój edukacji na wsi

Nowy sprzęt komputerowy, centra kształcenia na odległość na wsi, pomoc psychologiczno; pedagogiczna, poradnictwo zawodowe dla uczniów z obszarów wiejskich; to wszystko znajduje się w programie rozwoju edukacji na obszarach wiejskich na lata 2008-2013.

Rada Ministrów przyjęła program 29 lipca 2008r. Program będzie finansowany ze środków budżetowych i funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Jego koszt w 2008 r. wyniesie ok. 1,5 mld zł

Komunikat Centrum Informacyjnego Rządu podaje, że:realizacja programu umożliwi wyrównywanie szans edukacyjnych, zwłaszcza dzieci z obszarów wiejskich i rodzin gorzej sytuowanych oraz lepsze przygotowanie uczniów do zmian zachodzących w gospodarce i społeczeństwie, a zwłaszcza na rynku pracy.

Program zakłada m. in.:
- wsparcie szkół zarówno publicznych, jak i niepublicznych na obszarach wiejskich;
- nowe formy wychowania przedszkolnego;
- zwiększenie roli rodziców w życiu szkoły;
- podniesienie kompetencji zawodowych nauczycieli;

W ramach projektu "Centra kształcenia na odległość na wsi", finansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego, utworzonych zostanie 1100 ośrodków zapewniających mieszkańcom wsi dostęp do kształcenia ustawicznego z wykorzystaniem nowoczesnych technik komputerowych oraz metod kształcenia na odległość.

Źródło: PAP
beera14-08-2008 19:39:45   [#3771]

Dlatego rząd powinien rozważyć, czy w trakcie przygotowywanej przez resort edukacji reformy kuratoriów nie jest możliwe wprowadzenie przepisów upoważniających np. samorządy do wyrażania zgody na prowadzenie niektórych lekcji przez nauczycieli zbliżonych przedmiotów (przy udziale nadzoru pedagogicznego).

A ja rozumiem Marka.

Bo w świetle projektu rozporządzenia o kwalifikacjach, które wysmażył MEN będą kłopoty. Jesli MEN nie da jakiejkolwiek furtki komukolwiek (choć stawiam na dyrektora) wiele szkół zacznie nowy rok vacatami. I skończy z rok szkolny z nimi.

słonko14-08-2008 23:15:32   [#3772]
Pióro zwraca także uwagę na coś innego: - Nie mówi się o tym, że na tle innych krajów Unii Europejskiej, polscy nauczyciele są na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o zarobki. Natomiast pod względem ilości przepracowanych godzin w ciągu tygodnia i roku ta grupa zawodowa jest na miejscu piątym.

http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90439,5439804,Nauczyciele_zarabiaja_tyle_co_informatycy_.html
grażka16-08-2008 09:00:44   [#3773]

kolejne zadanie dla szkoły :/

http://www.rp.pl/artykul/2,177277.html

AnJa16-08-2008 11:27:36   [#3774]
grażk, streszczaj w 2-3 słowach, co wklejasz:-)

bo ze 3 razy czytałem, zanim znalazłem, co to za zadanie

w szkolach jest to zadanie od lat - przynajmniej gimnazjach i wyżej

realizowane tak samo jak prawa człowieka czy scieżki oczywiście
...
specjalnie nie napisalem, o czym ten tekst

pomęczcie się i Wy ;-)
ankate16-08-2008 14:15:02   [#3775]
:-))) Dzieci są bezkrytycznymi konsumentami – ocenia prof. Aleksander Surdej z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Szkoła powinna postawić temu tamę.
grażka16-08-2008 15:30:42   [#3776]

o, miałam tak zrobić, ale w takim krótkim tekście :D

grażka17-08-2008 08:50:33   [#3777]

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=40931&data=&_CheckSum=-605443009

Wprowadzenie proponowanej przez MEN definicji sprzężeń niepełnosprawności spowoduje, że na edukację dzieci przewlekle chorych nie będziemy mieli pieniędzy – alarmują powiaty.

grażka18-08-2008 22:23:07   [#3778]

http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/35700,,id,t.html

Agitatorzy zatrudnieni przez MEN będą przekonywać nauczycieli w całej Polsce, że pomysły na reformę oświaty minister Hall mają sens.

zgredek19-08-2008 09:53:27   [#3779]
Majątek za wiedzę
Data dodania: 19 sierpnia 2008 — Kategoria: Gazeta POLSKA

Majątek za wiedzę

Można już co roku zmieniać podręczniki. Rodzice apelują do nauczycieli o rozsądek.
Od września nie będzie obowiązywać limit podręczników dla danego przedmiotu.
- To oznacza, że szkoła może zmieniać książki każdego roku, podobnie jak program nauczania - wyjaśnia Barbara Milewska z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Do tej pory obowiązywał limit - rada pedagogiczna wskazywała 3 podręczniki, nauczyciel wybierał jeden z nich i nie mógł go zmienić przez 3 lata.

To zła wiadomość dla wielu rodziców, m.in. dla Małgorzaty Adukis z Jeleniej Góry, której dwie córki chodzą do szkoły.
- Jeśli tak się stanie, wydam krocie na podręczniki - martwi się - Martyna idzie do I klasy gimnazjum. Co roku kupuję jej nowe podręczniki. To się opłacało, bo mogła z nich korzystać Natalia. Teraz boję się, że to będzie niemożliwe.

Książki dla Martyny kosztowały ją 300 złotych. Na podręczniki dla Natalii, która dopiero rozpoczyna przygodę ze szkołą, wydała 175 złotych. Nie wyobraża sobie, by co roku podobne sumy wydawać na książki do szkoły dla obu dziewczynek. A przecież wydatków szkolnych jest o wiele więcej.

- Nic się nie zmieni - uspokaja w imieniu nauczycieli Małgorzata Chodasewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Kamiennej Górze. - Ten limit niezmieniania podręczników przez 3 lata był sztuczny, bo w szkole i tak stosujemy te same książki.Czasami od 9 lat. Na razie nie zamierzamy tego zmieniać - przekonuje.

Dodaje, że nauczyciele indywidualnie dobierają podręczniki i jeśli są dobre, to z pewnością nie będą zmieniać ich co roku, bo to utrudniałoby im pracę.
- Po co mam wprowadzać nowy podręcznik, skoro dotychczas obowiązujący jest zgodny z programem nauczania i dzieci go lubią? - potwierdza Jolanta Tułaczyk, nauczycielka matematyki.

Przepisy o limicie zostały wprowadzone 2 lata temu przez ministra edukacji narodowej. Miały zapobiegać corocznym wydatkom rodziców na nowe podręczniki. Limit cieszył zwłaszcza rodziny wielodzietne, bo gwarantował, że z jednego kompletu książek będzie korzystać młodsze rodzeństwo.
- Teraz może znaleźć się nauczyciel, który będzie zmieniał książki, jak rękawiczki - obawia się pani Małgorzata.

Ale Eugeniusz Sroka, dyrektor największej w Jeleniej Górze Szkoły Podstawowej nr 10, uspokaja.
- Nie będziemy co roku wprowadzać nowych podręczników. Mimo bogatej oferty wydawniczej na rynku, nie ma takiej potrzeby - zapewnia. Przyznaje, że to, jak często będą wprowadzane nowe podręczniki, może zależeć od odpowiedzialności dyrektorów szkół i rodziców.
- Bardzo liczę na ich zdrowy rozsądek - podsumowuje mama Natalii i Martyny.

50 mln pomocy
400 tysięcy dzieci z ubogich rodzin otrzyma wyprawkę szkolną. W budżecie państwa zarezerwowano na ten cel 50 mln zł. Na pomoc w zakupie podręczników będą mogły liczyć przedszkolaki oraz uczniowie klas I-III. Dostaną od 70 do 170 zł. Wnioski składa się u dyrektora szkoły, do której dziecko będzie chodziło od września. Aby skorzystać z dofinansowania, dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 351 zł.

Mariusz

AnJa19-08-2008 10:16:53   [#3780]
przecież obecne przepisy umożliwiały ustalenie corocznie nowego zestawu podręczników- a nawet 3

tyle, ze nieco utrudniały ich zmianę w trakcie cyklu ksztalcenia

to po co ta piana?
Marek Pleśniar19-08-2008 20:58:15   [#3781]

też nie rozumiem postepowania  tego

straszą ludzi

pisali  że "nauczyciele nie porządzą już szkołami" (rozumiem że dlatego bo wszyscy dyrektorzy bedą nienauczycielami menedzerami zbiegłymi z banków i koncernów), że źli nauczyciele każą co roku zmieniać dzieciom podreczniki (bo widać takie z nich swołocze już są), że nauczyciele zapisujący się na "promotorów podstawy" to będą "agitatorzy"

spodziewałem się po takim tytule powaznego dziennikarstwa


post został zmieniony: 19-08-2008 20:59:07
cynamonowa19-08-2008 23:50:52   [#3782]

http://miasta.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35590,5606075,Bydgoskie_szkoly_radza_sobie_z_wagarowiczami.html

Jak w Bydgoszczy zapobiegają wagarom....

grażka20-08-2008 07:44:50   [#3783]

http://www.rp.pl/artykul/19,178746_Protest_nauczycieli_1_wrzesnia.html

Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiedział, że 1 września odbędzie się w Warszawie manifestacja nauczycieli. Natomiast sekretarz stanu w kancelarii premiera Michał Boni podtrzymuje rządowe propozycje reform w oświacie

grażka20-08-2008 07:51:24   [#3784]

http://wyborcza.pl/1,75478,5606623,Oblezone_zlobki.html

Do żłobka trudniej się dziś dostać niż na studia. A dzieci rodzi się więcej.

" To dla nas zupełnie nowy problem. Jeszcze w ubiegłym roku nie było takiego tłoku - przyznaje Aleksandra Lubińska, szefowa ratuszowego wydziału zdrowia, której podlegają żłobki w mieście. "

Jakoś nie rozumiem - rejestr urodzeń to tajne dane? Dla urzędników miejskich niedostępne? Nie da się tego ze dwa lata wcześniej zaplanować? Przecież to samo dotyczy właśnie przedszkoli.

grażka20-08-2008 07:58:01   [#3785]

http://wyborcza.pl/1,75478,5606592,Chca_tanszych__orlikow_.html

Biedniejsze gminy unieważniają przetargi na budowę orlików. Liczą na tańsze oferty. Bo firmy chcą budować boiska za więcej niż planowany milion złotych.

grażka20-08-2008 08:05:37   [#3786]

http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/36860,szesciolatki-pojda-do-szkoly-od-przyszlego-roku-szkolnego,id,t.html

 

grażka20-08-2008 08:07:06   [#3787]

http://polskatimes.pl/fakty24/kraj/36385,absolwenci-zawodowek-beda-coraz-bardziej-poszukiwani,id,t.html

W ciągu 10 lat gospodarka będzie potrzebować tysięcy wykwalifikowanych gosposi, sprzedawców, spawaczy, zbrojarzy, monterów kadłubów okrętowych, tynkarzy i brukarzy. Ministerstwo Edukacji próbuje ratować szkolnictwo zawodowe, które od końca lat 90. nie może wyjść z zapaści.

grażka21-08-2008 14:21:23   [#3788]

http://praca.gazetaprawna.pl/wywiady/31982,.html

Dwie podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc., obniżenie wieku szkolnego, wydłużenie nauczycielskiego pensum i przyznanie większych uprawnień samorządom - to rządowe propozycje zmian w ustawie o systemie oświaty i Karcie Nauczyciela. W przyszłym tygodniu rząd będzie je negocjował ze związkami zawodowymi, które już zapowiedziały swój sprzeciw.

malmar1522-08-2008 17:07:25   [#3789]
MEN wycofuje projekty zmian w prawie oświatowym

Ministerstwo Edukacji wycofa z konsultacji społecznych dwa najważniejsze projekty zmian w Karcie Nauczyciela oraz w systemie oświaty po protestach ZNP.

Pierwszy wycofany projekt ma zwiększyć o cztery godziny tygodniowo pracę nauczycieli, a drugi wprowadzić reformę obniżenia wieku szkolnego oraz zwiększa władzę samorządów w zarządzaniu szkołami przez ograniczenie roli kuratoriów.

Resort tłumaczy, ze wycofanie projektów ze społecznych konsultacji nie oznacza, że zrezygnuje z realizacji, głównie chodzi tu o zwiększenie wymiaru godzin pracy nauczycieli. Jednak pozostałe projekty przedyskutuje ze związkami.

Źródło: Rzeczpospolita


może to już było, ale ja mam przerwę w czytaniu forum (fantastyczna wycieczka z pracownikami do Krakowa :-)))
zgredek22-08-2008 17:15:46   [#3790]

było:-))))

ale warto przypomnieć;-)

krystyna22-08-2008 20:16:26   [#3791]

"Solidarność" oświatowa: nie ma zgody na podwyższenie pensum

Jeśli pensum będzie większe, dojdzie do zwolnienia co najmniej 50 tys. nauczycieli - uważa oświatowa "Solidarność". Jak poinformowano na dzisiejszej konferencji prasowej m.in. przeciwko tej propozycji MEN związek będzie demonstrować 29 sierpnia.

Według przewodniczącego Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Stefana Kubowicza, propozycje zawarte w rządowych projektach nowelizacji ustawy o systemie oświaty i Karty Nauczyciela pogorszą warunki pracy nauczycieli.

Co prawda, jak przyznał przewodniczący oświatowej "Solidarności", rząd potwierdził wycofanie krytykowanych projektów z konsultacji społecznych. Ale, jak podkreślił Kubowicz, nic nie wskazuje na to, aby rząd chciał zrezygnować z planowanych zmian w ustawach oświatowych. Dlatego "Solidarność" zamierza stanowczo domagać się spełnienia swoich postulatów.

Przede wszystkim związkowcy nie zgadzają się na udzielenie samorządom prawa do podwyższenia pensum nauczycieli o cztery godziny.

"Solidarność" uważa, że jeśli dojdzie do zwolnień na skutek podwyższenia pensum, to pracę stracą stażyści

"To jest pośrednia zapowiedź redukcji zatrudnienia" - ocenił Kubowicz. Jak dodał, samorządy chętnie skorzystają z możliwości podwyższenia pensum, bo obniży to koszty funkcjonowania szkół. Skutkiem tego będzie, jak mówił, zwolnienie części nauczycieli. Według szacunków związku, co najmniej 50 tys. osób.

Podwyższenia pensum nie rekompensuje też, zdaniem Kubowicza, zapowiedź podwyżek płac, dwa razy po pięć procent w przyszłym roku. Tym bardziej, że przy proponowanych przez rząd nowych zasadach obliczania wynagrodzenia dla nauczycieli, najbardziej wzrosną pensje nauczycieli stażystów (czyli na najniższym stopniu awansu zawodowego), a bardziej doświadczeni nauczyciele mogą dostać podwyżkę nawet poniżej progu inflacji.

"Solidarność" uważa, że jeśli dojdzie do zwolnień na skutek podwyższenia pensum, to pracę stracą właśnie stażyści, bo szkoły będą chciały zatrzymać doświadczonych pedagogów. W ten sposób, jak ocenia związek, rząd "zaoszczędzi" na podwyżkach dla najmłodszych nauczycieli. A pozostali nie odczują wzrostu płac.

"Solidarności" zależy na utrzymaniu prawa nauczycieli do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę

"Zwracamy też rządowi uwagę na to, że prawdziwa inflacja w tym roku będzie na pewno ponad pięcioprocentowa. I wreszcie mamy jako społeczeństwo jeden problem - gwałtowny wzrost cen energii, który pochłania podwyżki" - podkreślił przewodniczący związku.

"Solidarności" zależy też na utrzymaniu prawa nauczycieli do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę.

"Naszym zdaniem nie ma żadnego powodu, żeby prawo do wcześniejszej emerytury nie zostało" - powiedział Kubowicz. Jak argumentował, nauczyciele nie korzystają powszechnie z tego przywileju. "Poza tym w Polsce nauczyciel, idąc do tego zawodu był przekonany, że będzie miał prawo do wcześniejszej emerytury. Czujemy się bezpieczniej, kiedy to prawo jest. A w dodatku, gdyby coś się działo z psychiką nauczyciela trochę starszego, to miałby prawo do wcześniejszej emerytury i rodzice nie musieliby się martwić, że on jest w szkole" - dodał.

Kubowicz poinformował, że do swoich racji będą przekonywać przedstawicieli rządu w poniedziałek, podczas spotkania negocjacyjnego. O swoich postulatach związkowcy przypomną też w piątek 29 sierpnia, podczas warszawskiej manifestacji "Solidarności". Niewykluczone, że jeżeli ich głos nie zostanie wysłuchany "Solidarność" będzie dalej protestować już po rozpoczęciu roku szkolnego. Kubowicz nie wykluczył strajku nauczycieli.

Źródło: PAP

Artykuł z dnia: 2008-08-22, ostatnia aktualizacja: 2008-08-22 13:02
 
cynamonowa23-08-2008 13:46:03   [#3792]

najnowocześniejsza szkoła w Polsce...

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/news.php?id_news=29325

grażka25-08-2008 16:07:12   [#3793]

http://www.rp.pl/artykul/19,181127_Ile_godzin_przy_tablicy.html

MEN zmienia plany Chce się wycofać ze zwiększenia o cztery godziny czasu pracy nauczycieli – dowiedziała się „Rz”

grażka25-08-2008 16:43:53   [#3794]

http://wyborcza.pl/1,75248,5623516,MEN_obcina_zajecia_z_przedsiebiorczosci__choc_grozi.html

Od przyszłego roku uczniowie będą mieli o połowę mniej zajęć z podstaw przedsiębiorczości. Przedmiotu nie będzie też można zdawać na maturze. Tak zdecydowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Ograniczanie zajęć tego typu prowadzi do ekonomicznego analfabetyzmu - ostrzega ekonomista Witold M. Orłowski

MEN też tłumaczy, że projekt reformy podstawy programowej był szeroko konsultowany ze środowiskiem nauczycieli. - Rzeczywiście, na stronie reformy programowej dostępna była ankieta, którą można było wypełnić online. Szkoda tylko, że trudno było ją wysłać - wiele moich prób spełzło na niczym - mówi nauczyciel podstaw przedsiębiorczości. - Podobnie było w przypadku wielu moich koleżanek i kolegów - dodaje.

zgredek25-08-2008 16:46:28   [#3795]

a to ciekawe - bo podstawa programowa nowa wędruje bez ramówek

czyli skąd wiadomo, że o połowę mniej zajęć, jesli nikt się nie pofatygował, żeby nowe rozporządzenie o ramówkach przygotować?

AnJa25-08-2008 17:25:54   [#3796]
na podstawie podstawy można było wnioskowac o ramówce

pp można było na maturze zdawać???
zgredek25-08-2008 17:33:07   [#3797]

wnioskować to ja mogę

wyciągać wnioski też

niekoniecznie zgodne z tym co tam napisali

nie można było

zgredek26-08-2008 18:26:43   [#3798]
Stanowisko Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie artykułu w "Gazecie Wyborczej" dotyczącego edukacji ekonomicznej w szkołach  
W związku z artykułem „Gospodarka w szkołach, głupcze!” (Gazeta Wyborcza  z 25 sierpnia 2008 r. ), autorstwa Niny Hałabuz, Ministerstwo Edukacji Narodowej oświadcza, że nie zostały jeszcze podjęte decyzje co do liczby godzin z edukacji ekonomicznej. Liczbę godzin określa rozporządzenie o ramowych planach nauczania, które dopiero będzie przygotowywane przez MEN.
Natomiast treści związane z radzeniem sobie z finansami (kredyty, odsetki, rachunki) są przedmiotem nauczania na kilku przedmiotach - nie tylko na lekcjach przedsiębiorczości -  także na lekcjach matematyki i wiedzy o społeczeństwie. Doceniając znaczenie treści  ekonomicznych w nauczaniu, MEN proponuje uczniom liceów nowy, dotychczas nieistniejący przedmiot mający charakter zajęć praktycznych – „Ekonomię w praktyce”. Ministerstwo Edukacji Narodowej liczy na to, że wszystkie zajęcia dotyczące problematyki ekonomicznej (w tym zajęcia z przedsiębiorczości) w istotny sposób wpłyną na poprawę poziomu wiedzy ekonomicznej absolwentów polskich szkół.
Wpisany ( 25.08.2008. )
Zmieniony ( 25.08.2008. )
grażka26-08-2008 21:43:34   [#3799]

http://samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=2&s=depesza&dz=szablon.depesza&dep=41276&data=&_CheckSum=-765914554

Samorządowcy chwalą MEN

 

grażka26-08-2008 21:49:38   [#3800]
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/32532,za_zle_zachowanie_uczen_straci_prawo_do_stypendium.html
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 75 ][ 76 ][ 77 ] - - [ 242 ][ 243 ]