Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 73 ][ 74 ][ 75 ] - - [ 242 ][ 243 ]
malmar1518-07-2008 11:00:11   [#3651]
Eksperci premiera:"Szkoły muszą być bardziej efektywne"

Doradcy Donalda Tuska zwracają uwagę na zły stan polskiego systemu edukacji. Polskie szkoły muszą zacząć rozwijać kompetencje cenione na rynku pracy, należy także zainwestować w nauczycieli bo to od nich zależy przyszłość kraju.

W raporcie o kapitale intelektualnym Polski podkreśla się, że polscy uczniowie zajmują jedne z ostatnich miejsc z krajów UE w rankingu OECD jeśli chodzi o umiejętności matematyczne i przyrodnicze. Tymczasem to te nauki są potrzebne do rozwoju nowych technologii.

Jeśli nie poprawi się sytuacja, Polska stanie się krajem zacofanym technologicznie. Trzeba jednak spełnić następujące warunki:

- Poprawić status zawodu nauczyciela
- Skończyć z jednolitym, masowym kształceniem, na rzecz kształcenia zindywidualizowanego
- Do zawodu nauczycielskiego ma prowadzić ostra selekcja
- Nauczyciel ma przygotowywać młodych ludzi do uczenia się przez całe życie
- Szkoły być ściśle współpracującymi zespołami
- Pensja nauczyciela ma zależeć od wyników nauczania
- Szkoła ma zapewnić dobry dostęp do wiedzy wszystkim, ale oferować zróżnicowane programy dla dzieci w jednej klasie, dopasowuje je do potrzeb i predyspozycji każdego ucznia
- Szkoła ma współpracować z rodzicami
- Klasy nie muszą być mniejsze : zmniejszenie klas nie zwiększa jakości nauczania

Źródło: Gazeta Wyborcza
malmar1518-07-2008 11:01:08   [#3652]
Czego nauczy się sześciolatek w szkole?

Ministerstwo Edukacji ogłosiło projekt podstawy programowej dla edukacji w klasach I- III. Po raz pierwszy zostało określone dokładnie, co dziecko ma wiedzieć i umieć, kończąc kolejne etapy edukacyjne - mówią autorzy projektu. A więc - sześciolatki mają znać cały alfabet, hymn UE, podstawowe normy etyczne oraz...umieć zbudować szałas.

Sześcioletni pierwszoklasiści nauczą się:
- kulturalnie zachowywać się na koncercie
- pisać z pamięci
- rozumieć pojęcie długu
- segregować śmieci
- budować z dostępnych przedmiotów np. szałas

W klasach I-III ma być zwiększony nacisk na edukację proekologiczną oraz etyczną. Dzieci nauczą się w szkole jak oszczędzać wodę i segregować śmieci, a wartości etyczne wchłoną dzięki bajkom oraz obserwacji życia codziennego, np. jak w różnych warunkach żyją ludzie i że dlatego nie należy się przechwalać bogactwem i dokuczać biedniejszym.

Uczniowie po pierwszej klasie mają mieć rozeznanie, że pieniądze otrzymuje się za pracę, ponieważ, jak utrzymuje prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska, przewodnicząca ekspertów układających podstawę programową, z doświadczeń ze starszymi przedszkolakami wynika, ze dzieci nie wiedza, ze pieniądze pochodzą z zapłaty za pracę, tylko "ze ściany" (z bankomatu) lub "od babci".

Kolejne wyzwania dla sześciolatków to poznanie wartości banknotu 10 zł i możliwości rozmieniania go na drobne oraz nauczanie się kulturalnej komunikacji, tj. dopasowywania wysokości do otoczenia, aby nie przeszkadzać krzykiem dorosłym, np. w autobusie.

Zdaniem ekspertów w powyższym projekcie za dużo wymaga się od dzieci. Szkoły nie są przygotowane do ambitnego programu m.in. poznania całego abecadła w rok. Poza tym tak młodzi uczniowie uczą się przez zabawę, a szkoły nie uwzględniają jej w swoim programie - uważa Tomasz Elbanowski, inicjator protestów rodziców przeciwko posłaniu sześciolatków do szkół.

Resort edukacji jest gotowy przeznaczyć 150 mln zł, a szkoła dla sześciolatków ma być obowiązkowa dopiero od 2011 r, więc jest jeszcze trochę czasu na dostosowanie szkół do nowej podstawy.

Źródło: Rzeczpospolita
AsiaJ18-07-2008 11:33:44   [#3653]

Do  [#3651] Eksperci premiera:"Szkoły muszą być bardziej efektywne"

a gdzie samoocena szkoły Panowie?  ;)

Ala18-07-2008 16:20:32   [#3654]
Pt, 2008-07-18 14:11 (aktualizacja: 14:35)
Niekompetentna księgowa CKE fałszowała dokumenty?
Do prokuratury trafi wniosek wobec byłej księgowej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która miała fałszować dokumentację finansową. Nowy szef CKE Mirosław Sawicki przedstawił nieformalny raport otwarcia instytucji, którą objął. Wytykał wiele nieprawidłowości i tłumaczył, dlaczego Komisja nie może efektywnie działać.
< Marek Sawicki, fot. PAP
 
Sawicki zastrzega, że nie doszło do defraudacji pieniędzy, ale kobieta miała tuszować swoją nieudolność - chodzi o wykroczenia przeciwko dyscyplinie budżetowej. Nieprawidłowości związane z fałszywą sprawozdawczością doprowadziły do zaniechań i możliwości utraty pieniędzy - mówi Sawicki reporterowi RMF FM:

To nie jedyne problemy Komisji. Sawicki wymieniał też bałagan w dokumentach i wiele zaniedbań. Według niego, CKE nie może wypełniać wszystkich swych działań, bo zatrudnia za mało ludzi. Teraz w Komisji jest 450 etatów, docelowo ma być około dwudziestu osób więcej.
http://www.rmf.fm/fakty/?id=140253
krystyna18-07-2008 17:00:21   [#3655]

Sawicki: w CKE doszło do sfałszowania dokumentacji

Księgowa zatrudniona w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej fałszowała dokumentację. Dyrekcja CKE złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury - poinformował w piątek p.o. dyrektor CKE Mirosław Sawicki na konferencji prasowej w MEN.

Na konferencji Sawicki mówił, że w CKE panuje zamieszanie, są problemy z komunikacją między poszczególnymi zespołami pracowników, a dokumentacja, w tym finansowa, jest niepełna. Fałszerstwo księgowej jest jednak jedynym wykrytym przypadkiem naruszenia prawa. "Nie stwierdziłem żadnych nadużyć finansowych" - powiedział.

Sawicki tłumaczył, że pracownica księgowości wpisywała nieprawdziwe dane do sprawozdań finansowych, żeby ukryć fakt złamania dyscypliny budżetowej. Chodziło o - jak powiedział Sawicki - "przekraczanie w poszczególnych paragrafach budżetowych kwot, które są dopuszczalne do wydania".

Działanie księgowej uniemożliwiło zamknięcie w terminie budżetu z 2007 roku. M.in. to mogło, jak zasugerował Sawicki, doprowadzić do utraty przez CKE części środków, które mogłaby w innym wypadku wykorzystać.

Nowy p.o. dyrektor CKE poinformował, że będzie sprawował swoją funkcję przez krótki czas

Problem, według Sawickiego, odkryła Maria Magdziarz, kiedy objęła funkcję p.o. dyrektora CKE po tym, jak w maju zrezygnował wcześniejszy p.o. dyrektor Marek Legutko. Legutko złożył rezygnację po zarzutach, że niektóre zadania na tegorocznej maturze zostały źle sformułowane. Po przejęciu od niego obowiązków Magdziarz złożyła doniesienie do prokuratury w związku z podejrzeniami wobec księgowej. Jak poinformował Sawicki, księgowa ta nie pracuje już w CKE.

Na stronie internetowej CKE znajduje się komunikat o unieważnieniu karty mikroprocesorowej z cyfrowym kwalifikowanym podpisem o numerze VA009634 oraz pieczątki o treści głównej księgowej CKE Grażyny Walendy. W komunikacie napisano, że 12 lipca CKE rozwiązała z Walendą umowę o pracę.

Nowy p.o. dyrektor CKE poinformował ponadto, że będzie sprawował swoją funkcję przez krótki czas, zanim nowy dyrektor zostanie wyłoniony w konkursie. Jego zadaniem jest, jak mówił, naprawienie niedociągnięć w pracy komisji. Powiedział, że sam nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie w tym konkursie startował.

"Żeby mogło dojść do konkursu (...) to pewne rzeczy muszą być wyprostowane, wyczyszczone tak, żeby osoby zgłaszające się wiedziały co je czeka i czym mają zarządzać i w jaki sposób" - mówił.

Sawicki zapowiedział, że zamierza zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników, korzystając w tym celu ze środków unijnych

Według niego problemem są m.in. braki kadrowe. CKE i okręgowe komisje egzaminacyjne mają coraz więcej zadań, a pracowników nie przybywa. "Pracowników całego systemu jest w tym momencie w całym kraju 450. To jest mniej więcej jedna piąta tego, co w Wielkiej Brytanii. Ta liczba wzrosła od 2002 r. od 400 do 450, czyli przy wzroście zadań nie wzrosła liczba etatów" - powiedział Sawicki.

Jak dodał, na zatrudnienie dodatkowych ludzi można było w poprzednich latach wykorzystać środki unijne, bo CKE dostała z UE ok. 1 mld zł na rozbudowę systemu egzaminów zewnętrznych - np. przygotowanie matury z matematyki i testów z języków obcych na egzamin gimnazjalny. Tak się jednak nie stało. "Nie została zatrudniona odpowiednia liczba osób, w związku z tym jest przeciążenie pracowników, co doprowadziło do sytuacji, która jest dzisiaj. Część zadań nie była wykonywana, panuje bałagan w dokumentacji" - tłumaczył.

Sawicki zapowiedział, że zamierza zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników, korzystając w tym celu ze środków unijnych. Według jego szacunków, potrzebnych jest ok. 20 osób.

Źródło: PAP

Artykuł z dnia: 2008-07-18, ostatnia aktualizacja: 2008-07-18 16:17
 
krystyna21-07-2008 00:17:08   [#3656]

List znanych osobistości do premiera

Angielski już od pierwszej klasy

54 wybitnych postaci świata polityki, kultury i nauki apeluje w liście otwartym do premiera Donalda Tuska, by rząd jak najszybciej objął wszystkich uczniów obowiązkową nauką angielskiego. Sygnatariusze, wśród nich obaj byli prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski oraz sześciu byłych premierów, domagają się wraz z DZIENNIKIEM, by angielski był obowiązkowym przedmiotem nauczania w szkołach wszystkich typów.

"Nauka języka angielskiego już od pierwszej klasy szkoły podstawowej to jedyna szansa na to, by dzieci w przyszłości stały się obywatelami, którzy tworzą Europę, a nie zaledwie ją doganiają" - twierdzi 54 sygnatariuszy listu.

List jest odpowiedzią na niespodziewaną woltę Ministerstwa Edukacji, które wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie zamierza wprowadzić 1 września obowiązkowej nauki angielskiego od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ministerstwo lansuje projekt, by obowiązek dotyczył dowolnego nowożytnego języka obcego. W przesłanym do DZIENNIKA oświadczeniu MEN argumentowało, że są regiony, dla których ważniejszy może być niemiecki lub rosyjski. Także minister Katarzyna Hall broniła w rozmowie z nami wielojęzyczności.

"Mniej popularne języki też są bardzo ważne. Choćby w regionach przygranicznych, gdzie dzięki nim właśnie da się dobrze prosperować (...). Zresztą zastanawialiśmy się w zespole ekspertów, czy może postawić na angielski, ale zrezygnowaliśmy z tego" - mówiła.

Rozmówcy DZIENNIKA podkreślają jednak, że między angielskim i innymi językami nie ma porównania. "Angielski nie ma w tej chwili konkurencji. To lingua franca współczesnego świata" – mówi prof. Norman Davies.

Także sygnatariusze listu apelują o rewizję ministerialnej polityki i o zdecydowane postawienie na angielski. "Ja nie miałem szansy na nauczenie się angielskiego i do dziś czuję się jak bez ręki, ale dzisiejsza młodzież ma szanse. Angielskiego powinno się uczyć jak najwcześniej i obowiązkowo" - podkreśla Lech Wałęsa.

"Angielski nie jest już językiem obcym. To język ojczysty nauki, biznesu, polityki, a po części nawet kultury" - twierdzi przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich i rektor Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeusz Luty.

Z kolei rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego profesor Karol Musioł przekonuje, że nie ma żadnego wytłumaczenia, dlaczego ministerstwo wycofało się z planów obowiązkowej nauki najważniejszego języka świata. "Powinniśmy brać przykład z tych państw, gdzie już od lat angielski jest powszechnie i obowiązkowo nauczany. Tak jest w krajach skandynawskich czy w Holandii, i w efekcie państwa te są w czołówce światowej nauki".

Niemal dokładnie to samo mówią ludzie kultury, którzy przyłączyli się do listu. Światowej sławy wokalistka jazzowa Urszula Dudziak podkreśla wręcz, że niski poziom anglojęzyczności Polaków - według danych ogólnoeuropejskich niespełna 30-procentowy - powinien być powodem do wstydu. "Dla współczesnego człowieka nieznajomość angielskiego to po prostu obciach" - mówi.

Pełna treść listu otwartego:

Panie Premierze

Nauka języka angielskiego już od pierwszej klasy szkoły podstawowej to jedyna szansa na to, by dzieci w przyszłości stały się obywatelami, którzy tworzą Europę, a nie zaledwie ją doganiają. Dla młodych Polaków jest to szansa na zerwanie ze statusem Europejczyków drugiej kategorii, który ciąży na starszych pokoleniach odseparowanych barierą językową od możliwości, jakie daje Europa. Objęcie dostępem do najważniejszego języka świata wszystkich dzieci przyczyni się do zniwelowania części różnic społecznych i regionalnych również w Polsce.

Dlatego z zaniepokojeniem śledzimy doniesienia o tym, że część pierwszoklasistów nie zostanie objęta w nadchodzącym roku szkolnym obowiązkowym nauczaniem języka angielskiego.

Apelujemy o jak najszybsze przygotowanie planu, który wprowadzi obowiązkowy angielski od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż po ostatni rok nauki w liceum. Apelujemy też o stworzenie przejrzystego i jasnego programu nauki języka, który doprowadzi w najbliższych latach do radykalnego podniesienia anglojęzyczności polskiego społeczeństwa.

Powinien być to obowiązek państwa wobec obywateli.

sygnatariusze

Lech Wałęsa, były prezydent RP
Aleksander Kwaśniewski, były prezydent RP
Marek Belka, były premier
Jan Krzysztof Bielecki, były premier
Kazimierz Marcinkiewicz, były premier
Leszek Miller, były premier
Józef Oleksy, były premier
Jan Olszewski, były premier

Władze Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich

profesor Tadeusz Luty, rektor Politechniki Wrocławskiej
profesor Tomasz Borecki, rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
profesor Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego
profesor Franciszek Ziejka, były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego

Ludzie nauki, kultury, polityki

Filip Bajon, reżyser
prof. Włodzimierz Bolecki, literaturoznawca
ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”
prof. Wiesław Chrzanowski, były marszałek Sejmu
dr hab. Antoni Dudek, politolog
Urszula Dudziak, wokalistka jazzowa
Edward Dwurnik, malarz
Marek Edelman, lekarz, bohater Powstania w Gettcie Warszawskim
prof. Jerzy Eisler, historyk
Wojciech Fibak, tenisista i biznesmen
dr Jarosław Flis, politolog
prof. Tadeusz Gadacz, filozof
prof. Jacek Hołówka, etyk
Sławomir Idziak, operator filmowy
Krystyna Janda, aktorka
Wojciech Kilar, kompozytor
Janusz Krasiński, pisarz
Joanna Kos-Krauze, reżyser
Krzysztof Krauze, reżyser
prof. Marcin Król, historyk idei
Antoni Libera, pisarz
Krystian Lupa, reżyser
Lech Majewski, reżyser
prof. Tomasz Nałęcz, polityk lewicy
Janina Ochojska, działaczka humanitarna
Jerzy Owsiak, założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
gen. Sławomir Petelicki, twórca jednostki specjalnej „GROM”
Krzysztof Piesiewicz, adwokat i scenarzysta
Tadeusz Rolke, fotograf
prof. Wojciech Roszkowski, historyk, eurodeputowany
prof. Andrzej Rychard, socjolog
Eustachy Rylski, pisarz
Andrzej Sapkowski, pisarz prof. Aleksander Smolar, politolog, publicysta
Stanisław Soyka, kompozytor Jerzy Stuhr, aktor, reżyser
Konrad Szymański, eurodeputowany
prof. Magdalena Środa, etyk
Mariusz Treliński, reżyser
Maciej Wojtyszko, reżyser
prof. Aleksander Wolszczan, fizyk
Janusz Zaorski, reżyser

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/pierwsze-angielski/article210834/Angielski_juz_od_pierwszej_klasy.html#reqRss

malmar1521-07-2008 13:18:00   [#3657]
Szkoła mlekiem płynąca

Fundowane przez UE owoce i warzywa, uczniowie w szkołach będą mogli popić kefirem albo zagryźć serem dofinansowanym z unijnego budżetu. 11 lipca Komisja Europejska przyjęła nowy program, reklamując go hasłem "Szkoła mlekiem płynąca".

&#8222;Szkoła mlekiem płynąca&#8221; to kolejna propozycja Komisji Europejskiej dotycząca żywienia w europejskich szkołach. W zeszłym tygodniu KE zaproponowała ustanowienie unijnego programu, w ramach którego uczniowie będą otrzymywać bezpłatnie owoce i warzywa.

- Program dopłat do spożycia mleka w szkołach ma zarówno żywieniowy, jak i edukacyjny charakter; przyczynia się do zwalczania otyłości i zapewnienia składników niezbędnych dla rozwoju i zdrowia dzieci - tłumaczyła unijna komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel.

Projekt KE zakłada, że dotacje wspólnotowe już od nowego roku szkolnego obejmą szeroką gamę przetworów mlecznych, począwszy od zwykłego mleka, przez jogurty naturalne i owocowe, maślankę i kefir, aż po sery, w tym - podkreślił na konferencji prasowej rzecznik pani komisarz, Michael Mann - włoski parmezan.

Program dofinansowania mleka istnieje w UE od ponad 30 lat, ale obejmował tylko mleko (chude i tłuste) dystrybuowane w szkołach podstawowych. Teraz możliwe będzie wsparcie także innych produktów mlecznych. Programem będzie można objąć także uczniów szkół średnich.

Źródło: PAP
malmar1521-07-2008 19:48:50   [#3658]
Leszek Dobrzyński kandydatem PiS na Rzecznika Praw Dziecka

Klub PiS zgłosił w poniedziałek na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka Leszka Dobrzyńskiego, posła Prawa i Sprawiedliwości minionej kadencji.

Informację o kandydaturze przekazał w poniedziałek PAP Klub Parlamentarny PiS.

Na zgłoszenie kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka kluby mają czas do poniedziałku. Nowy RPD może zostać wybrany jeszcze przed sejmowymi wakacjami, na posiedzeniu Sejmu w tym tygodniu.

Leszek Dobrzyński urodził się 5 czerwca 1967 roku w Szczecinie. Był członkiem szczecińskiego oddziału "Solidarności Walczącej" do momentu rozwiązania tej organizacji w 1993 roku. Uczestniczył też w pracach podziemnej Komisji NSZZ "Solidarność" w swoim zakładzie pracy.

W 1988 roku uzyskał dyplom technika elektronika. Jak podkreślono w informacji przekazanej PAP przez PiS, w tym samym czasie, z przyczyn ideowych, odmówił służby w komunistycznym wojsku.

W 2005 roku został posłem. Pracował w sejmowych komisjach Rodziny i Praw Kobiet oraz Polityki Społecznej. Zgłosił pomysł podjęcia uchwały w sprawie ustanowienia dnia 30 maja Dniem Rodzicielstwa Zastępczego. Stosowna uchwała została podjęta w 2007 roku przez Sejm. W 2006 roku ukończył studia na wydziale politologii Uniwersytetu Szczecińskiego.

Dobrzyński jest pomysłodawcą "Szczecińskiego tygodnia rodzicielstwa zastępczego"

Dobrzyński jest pomysłodawcą "Szczecińskiego tygodnia rodzicielstwa zastępczego", corocznej akcji, w trakcie której przez tydzień odbywały się spotkania, konferencje, akcje propagandowe związane z rodzicielstwem zastępczym.

Żona Dobrzyńskiego - Katarzyna - przez 13 lat była nauczycielką. Obecnie od kilku lat pełni funkcję dyrektora rodzinnego domu dziecka. Jak podkreślono w informacji przekazanej PAP przez PiS, zainteresowania rodzicielstwem zastępczym Dobrzyńskiego sięgają 1999 roku, kiedy to rozpoczął wraz z żoną w Szczecinie starania o utworzenie rodzinnego domu dziecka.

W zeszłym tygodniu PO zgłosiła do pełnienia funkcji rzecznika Szefa Kapituły Orderu Uśmiechu Marka Michalaka.

Źródło: PAP
Małgoś21-07-2008 23:22:00   [#3659]

Polscy imigranci w Szwecji: Zabrali nam dzieci za klapsa

Agnieszka Czajkowska, ol 2008-07-21, ostatnia aktualizacja 2008-07-21 12:41

Jak wielu lekarzy wyjechali z Polski do Szwecji - po lepsze życie i karierę. Nie wiedzieli, że niewinne klapsy, które wymierzali dzieciom mogą zmienić ich życie w koszmar. Szwedzkie służby socjalne bez ostrzeżenia odebrały im chłopców. Czeka ich sprawa karna. Wkrótce prokuratura zdecyduje, czy kierować ją do sądu - informuje "Gazeta Wyborcza".

Szkoła w Karlstad w środkowej Szwecji zainteresowała się Wolskimi już w marcu - donosi "Gazeta". Nauczycielka w klasie ich syna przeczytała opowiadanie o ojcu, który uderzył syna. Potem zapytała dzieci kto przeżył podobną historię. Ośmioletni Kamil Wolski podniósł rękę do góry, przyznał, że "czasem dostaje klapsy od taty i mamy". Później nauczyciel WF-u zauważył siniaki na ciele chłopca.

Pod koniec maja szkoła zaalarmowała służby socjalne. Kamila i jego starszego brata Maćka przesłuchały pracownice socjalne. Nagranie z tej rozmowy jest dowodem w sprawie.

 
Z Polski do Szwecji

Historię rodziny Wolskich opisała "Gazeta Wyborcza". Lekarska rodzina przyjechała z Polski do Szwecji na trzyletni kontrakt. Wyemigrowali jak wielu - Piotr uczył się języka wcześniej na kursie z innymi lekarzami - jego żona Ewa poznawała język na miejscu. Piotr dostał prace w klinice w małej miejscowości w środkowej Szwecji. Ich dzieci ośmioletni Kamil i dziesięcioletni Maciek poszli tam do szkoły.

Pod koniec maja Ewa odebrała dziwny telefon. Dzwoniła urzędniczka z "socjalu". Mówiła coś o dzieciach, że dla dobra sprawy nie powie, gdzie są , a Wolscy powinni sobie szukać adwokata. W pierwsze chwili pomyślała, że to pomyłka - potem pobiegła do urzędu socjalnego. Tam dowiedziała się, że synów zabrano ze szkoły i każdy dostał swojego adwokata.

Urzędniczka była bardzo młoda i zdystansowanym tonem oznajmiła: - Policja zarzuca wam, że znęcacie się nad dziećmi. Na razie chłopcy nie wrócą do domu.

Szwedzi nie tolerują klapsów

Mecenas Jerzy Misiowiec od 30 lat pracuje w Sztokholmie: - Sprawa Wolskich jest typowa. Polacy przeżywają tu szok kulturowy. W całej Skandynawii bicie dzieci jest zakazane i traktowane jak przestępstwo. Nie toleruje się nawet klapsów. Nam się wydaje , że klepnięcie w pupę jest niewinne, a w Szwecji za to staje się przed sądem.

Mecenas Misiowiec: - Rzadko takie sprawy kończą się powrotem do domu. Szwedzi dają państwu duże przyzwolenie na interwencje w sprawy rodziny.

Chłopcy do domu - rodzice na terapię

Jak informuje "Gazeta Wyborcza", Wolscy odzyskali chłopców pod warunkiem, że zgodzą się na terapię rodzinną. Mówią, że dla synów zrobiliby wszystko, choć nie czują się winni.

Spotkania zaczną się jesienią. Zawiadomienie przyszło pocztą: "Kurs dla rodzin, w których występuje zjawisko przemocy."
gazeta.pl
bogna22-07-2008 08:09:26   [#3660]

Uczniowie szkół średnich będą się uczyć nowych zawodów

Zmiana prawa - Od roku szkolnego 2009/2010 uczniowie szkół ponadgimnazjalnych będą mogli rozpocząć kształcenie m.in. w zawodzie opiekuna osoby starszej i montera izolacji przemysłowych.

Z powodu braku specjalistów na rynku pracy oraz zmian w strukturze wiekowej ludności rząd chce rozszerzyć klasyfikację zawodów o kilka nowych profesji. Tak wynika z przygotowanego przez resort edukacji projektu nowelizacji rozporządzenia z 26 czerwca 2007 r. w sprawie klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego (Dz.U. nr 124, poz. 860).

Od roku szkolnego 2009/2010 uczniowie będą mogli m.in. rozpocząć kształcenia w zawodzie opiekuna osoby starszej. W opinii resortu pracy, który wnioskował w tej sprawie do MEN, konieczność wprowadzenia tego zawodu wynika z faktu, że polskie społeczeństwo szybko się starzeje i w najbliższej przyszłości może zabraknąć pracowników, którzy będą udzielać starszym osobom profesjonalnej pomocy w domu.

- Trzeba pamiętać, że kształcenie zawodowe trwa co najmniej kilka lat, więc aby w przyszłości nie zabrakło profesjonalnych kadr, powinno zacząć się już teraz - mówi Maciej Gruza z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Podkreśla, że dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kształcenia w tym zawodzie już na etapie szkół średnich, a nie studiów wyższych.

- Paradoksalnie absolwentom szkół zawodowych łatwiej jest obecnie znaleźć pracę niż np. osobom z tytułem licencjata - dodaje ekspert IPSS.

Z kolei minister gospodarki wystąpił do MEN o ustanowienie zawodu technik kopalin stałych oraz monter i blacharz izolacji przemysłowych. Konieczność kształcenia w tych zawodach wynika z zapotrzebowania na rynku pracy, spowodowanego m.in. zamykaniem wielu szkół zawodowych.

We wrześniu 2009 r. uczniowie będą mogli też rozpocząć naukę w zawodzie wiertacz odwiertów eksploatacyjnych i technika rzemiosł artystycznych - sztukatorstwo oraz kamieniarstwo artystyczne.

Z powodu zapotrzebowania na rynku pracy rozszerzone zostanie też, prowadzone już obecnie, kształcenie w zawodach: technik organizacji reklamy oraz technik eksploatacji portów i terminali. Od 2009 roku kandydat do rozpoczęcia kształcenia w zawodzie technik transportu drogowego będzie musiał posiadać prawo jazdy kategorii B.

Autor: Łukasz Guza

Źródło: GP

Artykuł z dnia: 2008-07-22
malmar1522-07-2008 14:23:09   [#3661]
Nauczyciele nie przekonali rządu

Źródło: Gazeta Prawna

Nauczyciele pracujący w szkołach i przedszkolach będą odchodzić na emeryturę po ukończeniu wieku emerytalnego.

Podstawą do przyznania prawa do emerytur pomostowych będą wyłącznie kryteria medyczne określone przez ekspertów medycyny pracy - stwierdziła wczoraj Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej.

W czasie posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży posłowie dyskutowali o tych świadczeniach i stanie prac nad rządowych projektem ustawy. Według Agnieszki Chłoń-Domińczak, wiceministra pracy i polityki społecznej, nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego, aby ta grupa zawodowa mogła skorzystać z tego typu świadczeń. Stanowisko rządu oburzyło posłów opozycji. Zdaniem Bożeny Kotkowskiej (SDPL-NL) nie wolno odbierać nauczycielom praw nabytych.

- Związki zawodowe powinny zaskarżyć ustawę o emeryturach pomostowych do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu - uważa Bożena Kotkowska.

Lech Sprawka (PiS) zwracał uwagę, że nauczyciele niechętnie przechodzą na wcześniejsze emerytury ze względu na ich wysokość. Zwrócił też uwagę, że wydłużenie wieku emerytalnego nauczycieli zablokuje dostęp do zawodu absolwentów uczelni.

Projektem ustawy w sierpniu ma się zająć rząd.

BOŻENA WIKTOROWSKA
emeryt22-07-2008 14:56:13   [#3662]

....Zwrócił też uwagę, że wydłużenie wieku emerytalnego nauczycieli zablokuje dostęp do zawodu absolwentów uczelni.

Guzik prawda. Zablokowany to oni mają dzisiaj przez wcześniejszych emerytów, od których w szkołach aż tłoczno. Prawie wszyscy dalej dorabiają.


 

fredi22-07-2008 15:21:14   [#3663]
Wakacyjny pobyt w Londynie skończył się tragicznie dla 41-letniego nauczyciela z Polski. Mężczyzna, który postanowił załatwić potrzebę fizjologiczną na tory kolejowe, zginął porażony prądem o napięciu 750 volt.
jatoja22-07-2008 15:28:53   [#3664]
Co zawiniło?
że nauczyciel?
że siku?
że tory?
że prąd?

suma napięć
Małgoś22-07-2008 15:30:37   [#3665]
to straszne ...taka głupia smierć....
nikola22-07-2008 20:44:56   [#3666]
(22.07) Nasi uczniowie znowu górą!

Dwa złote i dwa brązowe medale zdobyli Polacy podczas 40. Międzynarodowej Olimpiady Chemicznej w Budapeszcie. Uczniowie wykonali zadania laboratoryjne i rozwiązywali zadania teoretyczne. Medale do Polski przywieźli Oskar Sala i Tomasz Biczel (złoto) oraz Łukasz Krawiec i Jakub Mróz (brąz). Mentorami naszej drużyny byli dr hab. Marek Orlik i dr hab. Janusz Stępiński z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak informuje Wanda Szelągowska, kierownik organizacyjny komitetu głównego olimpiady, zgłoszenia udziału do 40 Międzynarodowej Olimpiady Chemicznej na Węgrzech dokonało 71 państw. Udział wzięły 63 drużyny czteroosobowe, dwie drużyny trzyosobowe i jedna drużyna dwuosobowa. Pięć państw przysłało swoich obserwatorów, ponieważ każdy kraj musi dwukrotnie uczestniczyć w olimpiadzie w charakterze obserwatora, żeby zawodnicy mogli wziąć udział w zawodach.


W tym roku rywalizowało ze sobą 256 zawodników, którym towarzyszyło 131 "Mentorów" oraz 52 oficjalnych Obserwatorów i 25 gości.



Polskę reprezentowali laureaci LIV Olimpiady Chemicznej: Łukasz Krawiec i Jakub Mróz uczniowie mgr Ewy Serafin i dra Stanisława Banaszkiewicza z VL LO im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, Tomasz Biczel uczeń mgr Krzysztofa Kuśmierczyka z V LO im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie oraz Oskar Sala uczeń mgr Zofii Kłys z P.Z.Sz. nr 2 Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego w Oświęcimiu.



Zawody trwały dwa dni: najpierw uczniowie wykonali zadania laboratoryjne a potem rozwiązywali zadania teoretyczne. Pozostałe dni zawodnicy spędzili na wycieczkach, a międzynarodowe jury (czyli mentorzy) na tłumaczeniu zadań z angielskiego na język ojczysty zawodników i ocenie rozwiązanych przez nich zadań.



(PAP - Nauka w Polsce)
krystyna22-07-2008 22:55:48   [#3667]

no i nie zapominajmy o matematyce !

International Mathematical Olympiad

Przemysław Mazur Poland - Gold medal
Jacek Jendrej Poland - Gold medal
Jakub Konieczny Poland - Silver medal
Karol Żebrowski Poland - Silver medal
Szymon Majewski Poland - Silver medal
Radosław Burny Poland - Bronze medal

Rycho22-07-2008 23:41:13   [#3668]
Przemek był u mnie w podstawówce :-)
 
A to już jego trzeci z rzędu złoty medal  w tej olimpiadzie.
 
Ciekawe dokąd zajdzie z tą matematyką?
krystyna23-07-2008 00:05:48   [#3669]

na pewno daleko !

np. tak:

Geometria pieniędzy

James Simons jest w tej chwili najlepszym zarządzającym funduszami hedgingowymi na świecie. Jest też jednym z najwybitniejszych współczesnych matematyków. Unika rozgłosu, a skromność każe mu twierdzić, że sukces zawdzięcza jedynie szczęściu.
 
Budynek najlepiej zarabiającego funduszu hedgingowego na świecie wyposażony jest w salę gimnastyczną, korty tenisowe, bibliotekę z kominkiem, a każdy pracownik ma własny duży pokój.

Sercem firmy nie jest, tak jak w innych funduszach, pokój transakcji, ale rodzaj sali wykładowej, w której co dwa tygodnie odbywają się naukowe spotkania na różne tematy, niekoniecznie związane z rynkami finansowymi. To pomaga pracownikom myśleć. Konieczny jest też odpoczynek - co kilka miesięcy wszyscy zatrudnieni i ich rodziny spędzają na koszt firmy weekend na Bermudach lub w innym równie atrakcyjnym miejscu. Nic dziwnego, że w firmie Simonsa – Renaissance Technologies - praktycznie nie ma rotacji personelu. Atmosfera przypomina raczej uczelnię (podczas permanentnej sesji egzaminacyjnej) niż przedsiębiorstwo nastawione na zyski i ostrą walkę z konkurencją. Sam James Simons znany jest z zamiłowania do nieformalnych strojów, nawet podczas oficjalnych spotkań biznesowych pojawia się np. bez skarpetek. 
Renaissance zatrudnia ponad 70 naukowców: matematyków, fizyków, astrofizyków, statystyków z całego świata m.in. z Japonii i Kuby. Wielu z nich kończyło wydział matematyki Stony Brook, na którym Simons wykładał w latach 1968-1970.

Podczas rekrutacji przeszłość w świecie finansów jest dużym minusem, na ogół oznacza wręcz dyskwalifikację. Kandydat musi za to przedstawić przed całym gremium pracowników swoją pracę naukową. Zarabiania nauczy się już w firmie.
    

James Simons jest jednym z najwybitniejszych matematyków naszych czasów. Jego specjalnością jest geometria różniczkowa. W 1976 roku, jako 38-latek, zdobył przyznawaną co 5 lat przez American Mathematical Society Nagrodę Veblena, która jest najważniejszym na świecie wyróżnieniem w dziedzinie geometrii. Jest także współautorem pracy przedstawiającej teorię, która przyjęła się pod nazwą formuły Chern-Simonsa i jest bardzo wysoko notowanym narzędziem w świecie fizyki teoretycznej.
Simonsa bardzo rzadko można zobaczyć na forach finansowych, za to chętnie bierze udział w konferencjach matematycznych. Swoje 60-te urodziny obchodził na sympozjum geometrycznym w Stony Brook.
Niechętnie rozmawia z dziennikarzami, jest niemal chorobliwie dyskretny. Być może jest to związane z jednym z jego dawnych zajęć – przez kilka lat pracował w departamencie kryptografii rządu w Instytucie Analizy Obrony, organizacji badawczej przy Amerykańskim Ministerstwie Obrony. Dał się wtedy poznać jako nonkonformista. Zirytowany artykułem w New York Timesie, który wychwalał konflikt zbrojny w Wietnamie, Simons opublikował w Newsweeku swoją wypowiedź krytykującą wojnę. Powiedział o tym swojemu szefowi i stracił posadę. 

Simons, syn właściciela fabryki butów,  już od 3. roku życia interesował się matematyką. Pasjonowały go liczby i figury geometryczne. Studiował w prestiżowym Massachusetts Institute of Technology pod kierunkiem znanych matematyków: Warrena Ambrose i I.M. Singera. Posiada rzadki i cenny wśród matematyków dar: intuicję. Tytuł magistra matematyki zdobył na University of California w Berkley. W wieku 23 lat wykładał już na MIT, a 24 – na Harvardzie. Tytuł magistra matematyki zdobył na University of California w Berkley. Był wschodzącą matematyczną gwiazdą, ale życie uniwersyteckie dość szybko zaczęło go nużyć. Jednak po niezbyt udanej przygodzie z Ministerstwem Obrony bez namysłu wrócił do bezpiecznego życia akademickiego i został kierownikiem katedry matematyki w Stony Brook. 

Po raz pierwszy Simons zainwestował w akcje w 1961 roku, ale wyręczał się brokerami, ponieważ giełda go nudziła. Inwestowanie wciągnęło go dopiero w 1973 roku, gdy powierzył swoje pieniądze znajomemu matematykowi, który grał na giełdzie, a ten w ciągu 8 miesięcy 10-krotnie powiększył sumę. Simons nie porzucił pracy na uniwersytecie, ale w wolnym czasie zajmował się transakcjami walutowymi (obracał tylko własnymi pieniędzmi). W 1978 roku rozstał się z posadą w Stony Brooks i stworzył prywatny fundusz inwestycyjny Limroy. Na początku korzystał z tradycyjnych narzędzi, takich jak analiza fundamentalna, próbował przewidywać czynniki takie jak zmiany stóp procentowych. W ciągu 10 lat udało się 25-krotnie zwiększyć początkowy kapitał funduszu, którego wachlarz inwestycji był bardzo szeroki.
W 1988 r. Simons zamknął Limroy i stworzył Medallion - fundusz, który miał być skoncentrowany głównie na handlu futures. W pierwszym roku działalności zarobił 8,8%, ale już w następnym zaczął systematycznie tracić. Przez pół roku razem z dawnym profesorem matematyki w Princeton, Henrym Laufrem (który później był szefem działu badań funduszu Renaissance), Simons przebudowywał strategię funduszu. Analiza fundamentalna została zastąpiona metodami ilościowymi. Medaillon zaczął przeprowadzać szybkie, krótkoterminowe transakcje na rynku futures. Przyniosło to świetne efekty. 

Simons twierdzi, że sukces i reputację geniusza zawdzięcza szczęściu. Gdy wchodzi rano do biura nie zastanawia się, czy jest tego dnia inteligentny, ale czy będzie miał szczęście. 
Aby temu mitycznemu szczęściu pomóc, jego analitycy budują modele statystyczne i algorytmy oparte na bardzo szczegółowych danych z rynku. Celem jest znalezienie bardzo niewielkich zmian cen, które mogą zaowocować zyskownym handlem miliardami dolarów kapitału. Tak jak wszyscy z tej branży trzymają się zasady „niech zwycięży najlepszy algorytm”, przy czym transakcje muszą się opłacać w ściśle określonym czasie. Pracownicy Simonsa starają się przyspieszyć działanie systemu, analizując sposoby optymalizacji alokacji ryzyka i określając strategię transakcji. 
W 1993 r. aktywa Medallionu osiągnęły wartość 270 mln USD i zakończono przyjmowanie pieniędzy. W 1997 r. Medaillon stworzył fundusz funduszy, który inwestował w zewnętrzne fundusze. Medallion ma średnie roczne zwroty w wysokości 35% netto od 1989 roku, i uchodzi w branży za najstabilniej rosnący fundusz. Zwroty z inwestycji są wyższe niż u takich legendarnych inwestorów jak George Soros czy Paul Tudor Jones. 

W 1982 r. zaczął działać fundusz Renaissance Technologies Corporation. Zatrudniał początkowo 12 osób. W marcu 2007 r. fundusz miał już aktywa o wartości 27 mld USD. Renaissance, a zwłaszcza należący do niego Nova Trend, jest tak aktywnym graczem, że zdarzają się dni, w których odpowiada za jedną dziesiątą całego obrotu na NASDAQ.
Sam Simons stara się przekroczyć fundamentalne prawa w zarządzaniu funduszem, a nie odkryć je. Wierzy, że rynki są trudne do przewidzenia, ale nie niemożliwe. Poszukuje przede wszystkim anomalii (w firmie mówi się o takich zjawiskach: sygnały), które mogą być niewielkie i trwać krótko. Wtedy robi prognozy. Po krótkim czasie ponownie ocenia sytuację i zmienia przewidywania oraz dostosowuje portfolio. I tak całymi dniami. 
Doświadczony dobroczyńca
Sukcesy zawodowe Simonsa nie do końca idą w parze ze szczęśliwym życiem prywatnym, a szczodra działalność charytatywna inspirowana jest osobistymi tragediami finansisty.
     Simons miał pięcioro dzieci. Jego syn Paul zginął w wypadku rowerowym w wieku 34 lat i jego pamięci poświęcony jest ufundowany przez ojca gigantyczny rezerwat Avalon Park. W 2003 r. zdarzyła się kolejna tragedia - podczas podróży po Indonezji utonął 23-letni syn Nick. Wcześniej pracował on w Nepalu i Simons chcąc uczcić pamięć swojej latorośli aktywnie i szczodrze wspiera tamtejszą służbę zdrowia.
Córka Simonsa choruje na autyzm. Jego fundacja w ciągu ostatnich kilku lat przekazała 38 mln dolarów na badania związane z poszukiwaniem przyczyn tej choroby i zamierza wydać na ten cel jeszcze 100 mln dolarów. Będzie to największa w historii prywatna inwestycja w badania związane z autyzmem. Simons osobiście bardzo skrupulatnie kontroluje w jaki sposób te pieniądze są wydawane. Przekazał także próbki DNA swojej rodziny na cele badań.
Razem ze swoją drugą żoną Marilyn stworzył Simons Foundation, która wspiera projekty związane z edukacją i zdrowiem oraz projektami naukowymi.
Simons ma ogromny sentyment dla Stony Brook i umieścił główną siedzibę swojej firmy w pobliżu uczelni. Zaś dzięki  hojności jego fundacji Stony Brook Fundation, uniwersytet ma jeden z najważniejszych wydziałów matematyki w USA. 
James Simons zapowiadał, że odejdzie na emeryturę w 2003 r., w wieku 65 lat, ale nadal zarządza swoim funduszem. Na emeryturze marzy mu się podróżowanie i zajmowanie się matematyką. Jest kilka problemów (uznawanych powszechnie za nierozwiązywalne), nad którymi zamierza pracować. 

W 2006 roku, według Alpha Magazine, trzech najlepszych na świecie zarządzających funduszami zarobiło łącznie ponad miliard dolarów, zaś 25 – ponad 14 miliardów dolarów. Średni zarobek liderów tej branży wyniósł 570 mln USD (dla porównania w 2005 r. były to 362 mln USD). 
Najlepsza trójka 2006 roku to: James Simons – Renaissance Technologies, Kenneth Griffin – Citadel Investment Group i Edward Lampert – ESL Investments.

Dla Renaissance pracuje ponad 60 naukowców, którzy budują komputerowe modele do przewidywania zmian cen instrumentów finansowych. Jak dotąd ze sporym powodzeniem. Prywatne zarobki Simonsa są szacowane na 760 mln dolarów w 2004 r., 1.5 mln dolarów w 2005 r. i 1.7 mld dolarów w 2006 r.

tekst z: financial times


 

JJP23-07-2008 22:38:51   [#3670]

http://wyborcza.pl/1,75248,5481799,Biedaemerytury.html (powiększcie obrazek z wykresem z lewej)


Niby wiem, że nie będzie syto, ale zmroziło mnie... :-((((

bogna25-07-2008 09:57:32   [#3671]
Renata Czeladko 25-07-2008, ostatnia aktualizacja 25-07-2008 01:51

Na lekcjach WF uczeń dowie się, jakie są skutki używania sterydów, jak walczyć z otyłością i kulturalnie kibicować

– Lekcje wychowania fizycznego, tak jak inne zajęcia, mają przygotować młodego człowieka do życia we współczesnym świecie – mówi prof. Wojciech Przybylski, rektor Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, przewodniczący zespołu ekspertów przygotowujących nowe podstawy programu nauczania wychowania fizycznego. – Otyłość, doping, ale też zachowanie się stadionowych kibiców to wyzwania cywilizacyjne, z którymi trzeba się zmierzyć w szkole.

Zreformowane lekcje gimnastyki mają od najmłodszych lat wpajać zasadę: w zdrowym ciele zdrowy duch. – W trakcie ćwiczeń nauczyciel powinien uświadamiać uczniom, że by rozwijać umysł, trzeba dbać o ciało – mówi prof. Przybylski.

Dlatego już w podstawówce dziecko nauczy się oceniać, czy ma prawidłową postawę ciała. A w liceum dowie się, jak obliczać wskaźnik BMI (body mass index), który pokazuje, czy waga jest odpowiednia do wzrostu. Z kolei w gimnazjum uczeń ma poznać nie tylko, jakie są przyczyny i skutki otyłości oraz nieuzasadnionego odchudzania się, ale też używania sterydów. – W gimnazjach wprowadza się klasy sportowe. To właściwy czas, by zapobiec sięganiu po środki dopingujące, o których młodzież czyta w Internecie – uważa prof. Przybylski. Jolanta Pietrzak, nauczycielka WF z Warszawy, przyznaje: – Chłopcy w gimnazjum czy liceum zaczynają podnosić ciężary i sięgają po używki. Nie jest to nagminne, ale się zdarza.

Prof. Jadwiga Charzewska z Instytutu Żywności i Żywienia chwali podkreślenie w programie problemu otyłości i anoreksji: – Z punktu widzenia zdrowia społecznego to bardzo aktualne zagadnienia. W Europie można już mówić nie tylko o epidemii, ale pandemii otyłości, która prowadzi do wielu chorób.

Także w Polsce narasta liczba osób otyłych. Badania wykazują, że co drugi dorosły ma nadwagę lub otyłość. Wśród dzieci i młodzieży, zwłaszcza w miastach, na otyłość cierpi już 5 – 6 procent. Około 20 proc. ma nadwagę. – Z jednej strony dzieci i młodzież spożywają nadmierne ilości kalorii i mają ograniczoną aktywność fizyczną, a z drugiej, duża grupa, szczególnie nastoletnich dziewcząt, stosuje drakońskie diety, by dorównać sylwetkom modelek z czasopism – mówi prof. Charzewska.

Szkoła ma nauczyć nie tylko dbać o własną formę przez uprawianie sportu, ale też jak kulturalnie zachowywać się w czasie oglądania rozgrywek. Kilkulatek ma poznać zasady „kulturalnego kibicowania”, a licealista znać przykłady „konstruktywnego i destrukcyjnego zachowania kibiców sportowych”. – Poruszenie problemów, jakie mamy z kibicami, jest niezbędne w edukacji młodego człowieka, który kiedyś pójdzie na stadion – uważa prof. Przybylski.

Nauczą się nie tylko fikołków

Zgodnie z nowym programem nauczania, który wchodzi do szkół w 2009 roku, w podstawówce uczeń ma się nauczyć m.in.: jak mierzyć tętno; jak chronić się przed nadmiernym nasłonecznieniem i jak kulturalnie kibicować. W gimnazjum dowie się np.: jakie zmiany zachodzą w organizmie w czasie wysiłku i w okresie dojrzewania; jak opracować rozkład dnia, by zachować proporcje między pracą, wypoczynkiem a wysiłkiem. Z kolei w liceum pozna m.in. ćwiczenia przeciwdziałające „negatywnym dla zdrowia skutkom pracy”, szczególnie przy komputerze. Dowie się, jak pracować nad sobą, by zwiększyć wiarę we własne siły, i dlaczego trzeba się profilaktycznie badać przez całe życie.

Leszek25-07-2008 12:04:27   [#3672]
Z serwisu samorządowego PAP
pozdrawiam


"Pani wiceminister zapowiada zmiany w edukacji"
2008-07-24

Zmiany w przepisach dotyczących obsadzania stanowiska dyrektora szkoły oraz ograniczenie roli kuratorów &#8211; zapowiedziała na spotkaniu w samorządowcami wiceminister edukacji, Krystyna Szumilas. Okazją do omówienia zmian w systemie oświaty będzie także dzisiejsze (25 lipca) forum organizowane przez ZPP w Warszawie.

Wiceszefowa MEN, Krystyna Szumilas na spotkaniu połączonych zespołów ustrojowego i edukacji Komisji Wspólnej przedstawiła założenia zmian w ustawie o systemie oświaty oraz Karty Nauczyciela. Najważniejsze zmiany dotyczą wyraźnego określenia kompetencji samorządu i kuratora oświaty.

Rząd chce m.in. usunąć z ustawy o systemie oświaty zapis, iż ustalanie planów sieci szkół publicznych następuje po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora oświaty. Zniknąć ma także formuła, że kurator, w imieniu wojewody, wykonuje zadania i kompetencje w zakresie oświaty, a w szczególności &#8222;opiniuje arkusze organizacji publicznych szkół i placówek&#8221; oraz &#8222;opiniuje plany pracy placówek doskonalenia nauczycieli&#8221;.

Ministerstwo edukacji planuje również zniesienie przepisu ograniczającego obsadę stanowiska dyrektora szkoły jedynie przez mianowanych lub dyplomowanych nauczycieli. Dodatkowo, rozważany jest powrót do zapisów sprzed 2001 roku dotyczących konkursów na dyrektorów szkół.

W propozycji przedstawionej samorządowcom znalazła się także zapowiedź zniesienia wymogu uzyskania pozytywnej opinii kuratora oświaty w przypadku zakładania, likwidacji i łączenia szkół publicznych. Ocena kuratora nie będzie wymagana także w przypadku określania pensum tych nauczycieli, odnośnie których jest to decyzja organu prowadzącego szkołę.

Resort edukacji poinformował również, że trwają prace nad zmianą proporcji płac między nauczycielem stażystą a dyplomowanym, nad emeryturami pomostowymi oraz wielkością pensum nauczycieli. Zgodnie z propozycją rządu, dla nauczycieli &#8222;tablicowych&#8221; będzie wynosiło ono &#8211; tak jak do tej pory - 18h tygodniowo, jednak pojawi się możliwość podwyższenia go o 4h przez jst.

Jak wynika z protokołu opublikowanego po posiedzeniu obu zespołów KWRiST, strona samorządowa &#8222;z zadowoleniem&#8221; przyjęła zaproponowane przez ministerstwo edukacji zmiany. Wśród uwag znalazły się postulaty m.in, by konkurs na dyrektora szkoły przeprowadzany był na zasadach &#8222;ogólnych&#8221; oraz w sprawie likwidacji corocznego uchwalania regulaminu.

25 lipca (piątek) w Warszawie odbędzie się organizowane przez Związek Powiatów Polskich Forum dla osób zarządzających oświatą, do udziału w którym zaproszono Ministra Edukacji Narodowej oraz pracowników Ministerstwa. Podczas Forum przedstawione zostaną szczegółowe informacje związane z przeprowadzeniem reformy systemu oświaty.

Udział w Forum potwierdziła już minister edukacji, Katarzyna Hall.
malmar1525-07-2008 18:28:42   [#3673]
Polska wyróżniona w raporcie Komisji Europejskiej na temat rozwoju edukacji w Europie

Polska jest jedynym krajem w Europie, który przed terminem wyznaczonym w Strategii Lizbońskiej osiąga zalecane w zakresie kształcenia i szkolenia wartości w aż czterech z pięciu najważniejszych obszarów monitorowania i nadal wykazuje w nich postęp.

Opublikowany przez Komisję Europejską roczny raport Postęp w realizacji celów lizbońskich w zakresie kształcenia i szkolenia. Wskaźniki i benchmarki 2008 stwierdza, iż żaden z krajów europejskich nie osiąga zalecanych w Strategii Lizbońskiej wartości wskaźników we wszystkich pięciu obszarach w połączeniu z dalszym postępem. Tylko jeden kraj &#8211; Polska, osiąga wyznaczone poziomy wskaźników i wciąż wykazuje postęp w czterech obszarach. Austria, Dania, Finlandia, Słowenia i Szwecja odnotowują takie osiągnięcia w trzech obszarach.

Oprócz silnej pozycji edukacji szkolnej w Polsce, raport Komisji Europejskiej wskazuje także na wyzwania i potrzebę korekty tradycyjnej polityki edukacyjnej, tj. na potrzebę opracowania i wdrożenia strategii uczenia się przez całe życie. Z wyników raportu wynika, iż w Polsce pozycja uczenia się innego niż formalne, w tym uczenia się przed i po okresie tradycyjnego kształcenia szkolnego, jest nadal bardzo słaba w porównaniu z większością krajów europejskich, także tych, które później weszły do UE.

Wg KE w Polsce notuje się najniższe w Europie upowszechnienie wychowania przedszkolnego 4-latków oraz jeden z najniższych poziomów uczestnictwa dorosłych
w różnych formach kształcenia i szkolenia, głównie uczenia się innego niż formalne.

***

Do monitorowania postępu edukacji w Europie KE stosuje kilkanaście uzgodnionych wcześniej wskaźników. Pięciu spośród nich nadano szczególny status tzw. benchmarków (poziomów odniesienia dla polityki edukacyjnej poszczególnych krajów, czyli wskaźników z podaną wartością zalecaną do osiągnięcia do roku 2010).

http://www.men.gov.pl/oswiata/biezace/raport_komisji_europejskiej.php
bosia25-07-2008 20:38:00   [#3674]

my możemy "gimnastyke dla ciała i umysłu stosować" szczególnie dla umysł

bo sali niet

nikola25-07-2008 23:23:01   [#3675]

(25.07) Kraków będzie europejską stolicą matematyki

 

Polskie Towarzystwo Matematyczne i Uniwersytet Jagielloński zorganizują w 2012 roku w Krakowie Europejski Kongres Matematyki. W dniach 14-18 lipca w Amsterdamie, podczas piątego spotkania matematyków z kontynentu, Europejskie Towarzystwo Matematyczne (European Mathematicas Society - EMS) podjęło decyzję o przyznaniu Polakom prawa do organizacji następnego kongresu.

EMS nagrodziło też najlepszych młodych badaczy z całego świata. Wśród laureatów nagrody znalazła się dr Agata Smoktunowicz prowadząca badania w Instytucie Matematycznym PAN i na Uniwersytecie w Edynburgu.


We wrześniu 2007 r. komisja EMS odwiedziła zgłoszone miasta i oceniała proponowane miejsca kongresu. O prawo organizacji zjazdu ubiegały się też Praga i Wiedeń. Przewidywany termin kongresu to 2- 7 lipca 2012 roku (zaraz po mistrzostwach w piłce nożnej Euro 2012).

 

Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyna Pilitowska, bardzo wysoką ocenę uzyskało nowoczesne Auditorium Maximum UJ i jego położenie w centrum miasta. Uczestnicy przyszłego kongresu będą mieli także niezwykle łatwy dostęp do atrakcji turystycznych Krakowa. Poza programem naukowym przewidywane są także wycieczki do atrakcyjnych miejsc w Małopolsce. Zdaniem rzeczniczki, na rzecz Krakowa przeważyły argumenty bardzo dobrze przygotowanej oferty.

 

Na posiedzeniu rady EMS, kandydaturę Krakowa prezentowali: prof. Andrzej Pelczar, przewodniczący komitetu pre-organizacyjnego, prof. Piotr Tworzewski, prorektor UJ i dr Krzysztof Deszyński.

 

***

EMS powstało w październiku 1990 roku. Zebranie założycielskie odbyło się w Polsce, w Mądralinie. Wśród członków-założycieli znalazło się Polskie Towarzystwo Matematyczne. Członkami EMS mogą być towarzystwa matematyczne z krajów europejskich, osoby indywidualne oraz "członkowie instytucjonalni".

Polskie Towarzystwo Matematyczne w Radzie EMS posiada trzech przedstawicieli. W tej kadencji są nimi profesorowie: Stefan Jackowski - obecny prezes Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Andrzej Pelczar z UJ i Andrzej Schinzel z Instytutu Matematycznego PAN. Naukowcy reprezentujący Polskie Towarzystwo Matematyczne od początku zaangażowani byli w działalność EMS (jednym z pierwszych wiceprezesów Towarzystwa był prof. Czesław Olech, potem funkcję tę sprawował prof. Andrzej Pelczar, który też przewodniczył jednemu z Komitetów). W komitecie redakcyjnym "Newsletter of the European Mathematical Society" pracuje dr Krzysztof Ciesielski.

 

Dotychczas odbyło się pięć Europejskich Kongresów Matematyki: w Paryżu (1992), Budapeszcie (1996), Barcelonie (2000), Sztokholmie (2004) i Amsterdamie (2008).

 

(PAP- Nauka w Polsce)

http://www.glos.pl/news.php?action=show&id=3931

krystyna26-07-2008 17:23:20   [#3676]

Sejm zniósł obowiązek noszenia mundurków w szkołach

Sejm przyjął w piątek poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o systemie oświaty, znoszącej obowiązek noszenia mundurków w szkołach. Senackie poprawki mają charakter porządkowy i redakcyjny.

Noszenie mundurków jest obowiązkowe we wszystkich publicznych szkołach podstawowych i gimnazjach od 1 września 2007 r. Wprowadzenie obligatoryjnych jednolitych strojów szkolnych było pomysłem Romana Giertycha, ministra edukacji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.

Zgodnie z nowelizacją ustawy, dyrektor szkoły będzie mógł wprowadzić mundurki z własnej inicjatywy lub na wniosek rady szkoły, rady rodziców, rady pedagogicznej lub samorządu uczniowskiego. Szkoły, które nie wprowadzą obowiązku noszenia jednolitych strojów, będą musiały w swoim statucie określić zasady ubierania się uczniów na terenie szkoły.

Nowelizacja przywróciła szkołom prawo swobodnego wyboru podręczników oraz programu nauczania

Nowelizacja ustawy o systemie oświaty przywróciła też szkołom prawo swobodnego wyboru z jakich podręczników będą uczyć się uczniowie oraz swobodnie wybierać programy nauczania. Zgodnie z nią, z ustawy wykreślone zostaną artykuły mówiące, że szkoły mogą wybrać do trzech podręczników do każdego przedmiotu na danym poziomie kształcenia oraz że wybranego zestawu nie można zmieniać przez trzy lata.

Pomysł ograniczenia wyboru podręczników i programów również był autorstwa Giertycha. Idea ta miała - jego zdaniem - doprowadzić do obniżenia cen podręczników. Pierwotnie ograniczenie miało być bardziej restrykcyjne - do jednego podręcznika i jednego programu.

Rozszerzono odpowiedzialność dyscyplinarną na nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego

W nowelizacji zapisano także upoważnienie ministra edukacji do wydania rozporządzenia regulującego kwestię wynagrodzeń nauczycieli i egzaminatorów pracujących przy egzaminach zewnętrznych, w tym przy ustnych maturach.

Rozszerzono odpowiedzialność dyscyplinarną na nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego; obecnie podlegają jej tylko nauczyciele mianowani i dyplomowani. Zdecydowano też, że nauczyciele ubiegający się o pracę będą mieli obowiązek przedstawienia zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego.

Określono, że przez niespełnianie obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki należy rozumieć nieusprawiedliwioną nieobecność ucznia w okresie jednego miesiąca na co najmniej 50 proc. obowiązkowych zajęć edukacyjnych.

Nowelizacja ustawy o systemie oświaty jest wynikiem prac Sejmu nad czterema projektami; trzy z nich były autorstwa: PO, PiS i LiD, czwarty był rządowy.

Nowela trafi teraz do podpisu prezydenta.

emeryt26-07-2008 20:56:47   [#3677]
No i mozna wyciepać stypendia z gminy do MOPS-ów.
Małgoś27-07-2008 20:18:31   [#3678]

SLD chce obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach

A A A tvp.info | dodane 1 godzinę i 25 minut temu


We wrześniu SLD złoży w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej nowy obowiązkowy przedmiot w szkołach: "edukacja seksualna" - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. To reakcja na głośną sprawę 14-letniej Agaty, która zaszła w ciążę ze swym nastoletnim chłopakiem.

Prace nad projektem koordynuje Izabela Jaruga-Nowacka, była pełnomocniczka rządu ds. równouprawnienia. - Blokując dostęp do edukacji seksualnej, sami jesteśmy winni takich dramatycznych historii jak sprawa Agaty - podkreśla Jaruga-Nowacka. Przygotowywany przez Lewicę projekt zakazuje, by zajęcia z edukacji seksualnej prowadzili nauczyciele innych przedmiotów, na przykład katecheci.
 
Edukacja seksualna ma być traktowana poważnie, jak każdy inny przedmiot, np. matematyka czy historia. To w końcu także dziedzina wiedzyIzabela Jaruga-Nowacka


Zajęcia - według projektu lewicy - mają być oparte na podstawie programowej określonej przez ministra edukacji, tak by nauczyciel nie mógł sobie wybrać o czym chce mówić. A więc nie można będzie na przykład mówić jedynie o tzw. naturalnych metodach zapobiegania ciąży, a pomijać nauczania o środkach antykoncepcyjnych nieuznawanych przez Kościół.
- Nie chodzi o to, by walczyć z Kościołem. Wyobrażam sobie, że na takich lekcjach nauczyciel mówiłby, jak na ten problem patrzą różne religie - przekonuje Jaruga-Nowacka.

Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości, projekt lewicy to kolejna odsłona walki z Kościołem. Te radykalne pomysły pojawiają się częściej, odkąd władzę w partii objął Grzegorz Napieralski.
 
 
To tani sposób na zainteresowanie mediów, ale nie sadzę, że projekt ktokolwiek poprze. Przecież edukacja seksualna łatwo może się przerodzić w promocję - ocenia Jolanta Szczypińska, wiceszefowa klubu PiS.

Także Platforma Obywatelska nie jest zwolennikiem wprowadzania do szkół edukacji seksualnej jako odrębnego przedmiotu.
 
Z chęcią przeczytamy i ocenimy ustawę Lewicy. Uważam jednak, że nie jest potrzebne wychowanie seksualne jako osobny przedmiot - mówi Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Co nie oznacza, że szkoła nie powinna przygotowywać do dorosłego życia we wszystkich aspektach, także jeśli chodzi o edukację seksualną - dodaje.
 
Potrzebna jest dyskusja na temat tego, jak szkoły radzą sobie z przygotowywaniem młodzieży do tego aspektu dorosłości. A także jasne podstawy programowe, które określiłyby o czym i w jakim wieku powinna uczyć szkoła. To zadanie dla ministerstwa edukacji. Zresztą minister Katarzyna Hall zapowiadała, że przyjrzy się temu problemowi - dodaje Radziszewska.

Karolina Woźniak, Tomasz Zdunek
Marek Pleśniar27-07-2008 21:04:34   [#3679]

"Przecież edukacja seksualna łatwo może się przerodzić w promocję - ocenia J."

jak to jest;-) ze gdy człek był np szewcem, kucharzem, sekretarzem - to był jaki był, wiedział co wiedział

a wystarczy się mu dostać do Sejmu i nagle niezaleznie od tego czym i kim się było - nagle ma się pozjadane wszystkie rozumy na kazdy temat?

Może warto zostać takim posłem? W 5 minut posiadzie człęk wiedzę wszystkich uniwersytetów - dzieki jednej pieczątce na akcje powołania w poczet:-)

Małgoś27-07-2008 22:21:05   [#3680]

nie uwłaczając szlachetnemu zawodowi ...pielęgniarki ;-)

Marku, mniej więcej takie niesmaki mi się kotłują w głowie.

To przerażające w czyje ręce trafia władza ustawodawcza w Polsce

bogna28-07-2008 10:04:28   [#3681]

Nielegalne opłaty za nieobecność dziecka

Umowa z przedszkolem - Prywatne Przedszkole Trzynastka z Gdańska zobowiązuje rodziców do płacenia czesnego za przedszkole, nawet jeżeli dziecko jest chore i nie może uczęszczać na zajęcia. Stosowanie takich postanowień jest niezgodne z prawem.

Przeanalizowane przez Gazetę Prawną oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów umowa oraz statut Niepublicznego Przedszkola Trzynastka z Gdańska pokazały, że wiele ich postanowień narusza prawa konsumenta i powinny zostać uznane za niedozwolone klauzule umowne, których stosowanie jest zabronione.

Nienależne wynagrodzenie

Jednym z takich postanowień jest par. 3 ust. 7 wzorca umowy o świadczenie usług przez Niepubliczne Przedszkole Trzynastka. Zgodnie z tym postanowieniem nieobecność dziecka w przedszkolu nie zwalnia jego rodzica lub opiekuna od obowiązku uiszczenia czesnego. Czesne takie może zostać pomniejszone o koszt wyżywienia dziecka, ale jedynie wówczas, gdy rodzice lub opiekunowie dziecka poinformują wcześniej przedszkole o takiej nieobecności i będzie ona trwała co najmniej 1 miesiąc. Dla rodziców oznacza to, że jeżeli ich dziecko np. zachoruje i choroba ta będzie trwała 25 dni, to i tak będą musieli uiścić pełną opłatę za czesne w przedszkolu. Zgodnie natomiast z art. 3853 pkt 12 kodeksu cywilnego niedozwolone są postanowienia umowne, które wyłączają obowiązek zwrotu konsumentowi uiszczonej zapłaty za świadczenie niespełnione w całości lub w części. Postanowienia tego typu przewidują bowiem, że przedsiębiorca otrzyma nienależne mu wynagrodzenie, bowiem nie będzie miał obowiązku wykonania usługi i nie poniesie w związku z tym żadnych kosztów. Jeżeli zatem dziecko nie uczęszcza do przedszkola nie z winy rodziców lub opiekunów, gdyż np. zachorowało, to rodzice powinni mieć prawo żądania zwrotu uiszczonego czesnego.

Bezzwrotna zaliczka

Innym postanowieniem naruszającym prawa konsumentów jest par. 10 ust. 6 statutu Niepublicznego Przedszkola Trzynastka. Przewiduje on bowiem, że podpisując umowę rodzice wnoszą bezzwrotną zaliczkę i tracą ją, jeżeli nie zgłoszą się z dzieckiem w zadeklarowanym terminie. Postanowienie to jest niezgodne z art. 3853 pkt 12 kodeksu cywilnego, bowiem przepis ten przewiduje, że w przypadku rezygnacji z zawarcia umowy wszelkie uiszczone przez konsumenta opłaty powinny zostać mu zwrócone. Przedszkole nie ma zatem prawa zatrzymania zaliczki, bowiem będzie to oznaczało, że otrzymało ono nienależne świadczenie. Nawet jeżeli rodzice w ostatniej chwili rozmyślą się i zdecydują, że nie poślą swojego dziecka do danego przedszkola, to powinni otrzymać zwrot wszelkich opłat, które na rzecz tego przedszkola uiścili.

Podwyższenie ceny

Postanowieniem, które narusza prawa konsumenta, jest także par. 10 ust. 10 statutu. Przewiduje on bowiem, że przedszkole ma prawo zmiany czesnego do 10 proc. w ciągu roku szkolnego, bez konieczności podpisywania w tym zakresie umowy o świadczenie usług, a jedynie poprzez podanie takiej informacji na tablicy ogłoszeń. Jest to niezgodne z art. 3853 pkt 10 kodeksu cywilnego, który zabrania stosowania postanowień uprawniających przedsiębiorcę do jednostronnej zmiany umowy bez ważnej przyczyny wskazanej w umowie. Niewątpliwie podwyższenie czesnego jest ważnym elementem umowy i przedsiębiorca dokładnie powinien określić w umowie, w jakich sytuacjach czesne może ulec podwyższeniu. Zmiana tego elementu powinna następować też w uzgodnieniu z rodzicami lub opiekunami dzieci. Konsument, który na podwyższenie czesnego się nie zgadza, powinien mieć prawo odstąpienia od umowy. Nieprzyznanie tego prawa będzie bowiem naruszało art. 3853 pkt 20 kodeksu cywilnego, który stanowi, że niedozwolone są postanowienia, które przyznają przedsiębiorcy uprawnienie do określenia lub podwyższenia ceny lub wynagrodzenia bez przyznania konsumentowi prawa odstąpienia od umowy.

Wypowiedzenie umowy

Bezprawnie stosowany przez Niepubliczne Przedszkole Trzynastka jest także par. 4 ust. 2 wzorca umowy, który uprawnia je do rozwiązania umowy bez zastosowania okresu wypowiedzenia, w przypadku gdy rodzice nieterminowo regulują czesne za przedszkole. Postanowienie to jest niezgodne z art. 3853 pkt 15 kodeksu cywilnego, który zabrania stosowania postanowień, które zastrzegają dla przedsiębiorcy uprawnienie wypowiedzenia umowy bez wskazania ważnych przyczyn i stosownego terminu wypowiedzenia. Oczywiście nieregulowanie przez konsumenta należności wynikających z umowy może być ważną przyczyną do jej rozwiązania, jednak przedszkole powinno zapoznać się z przyczynami takiej sytuacji i wezwać konsumenta do zapłaty należności.

Dyrekcja Prywatnego Przedszkola Trzynastka zgadza się z zarzutami UOKiK i deklaruje, że wszystkie niedozwolone klauzule zostaną usunięte ze stosowanych przez nich umów.

3 KROKI

Co zrobić, gdy umowa z przedszkolem zawiera niedozwolone klauzule umowne?

1 Zwrócić się do przedsiębiorcy prowadzącego przedszkole o usunięcie klauzuli z umowy.

2 Zwrócić się do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie, czy wskazane przez niego zapisy nie stanowią klauzul niedozwolonych.

3 Gdy przedszkole nie usunie klauzuli, wnieść pozew do sądu (wydział cywilny) o ustalenie, że konkretne postanowienie umowy stanowi klauzulę niedozwoloną.

Analiza krok po kroku

WĄTPLIWY ZAPIS UMOWY

Nieobecność dziecka w przedszkolu nie zwalnia jego rodzica lub opiekuna od obowiązku uiszczenia czesnego. Czesne takie może zostać pomniejszone o koszt wyżywienia dziecka, ale jedynie wówczas, gdy rodzice lub opiekunowie dziecka poinformują wcześniej przedszkole o takiej nieobecności i będzie ona trwała co najmniej 1 miesiąc.

CO TO OZNACZA

Nawet jeżeli dziecko zachoruje i choroba ta będzie trwała np. 25 dni, to rodzice i tak będą musieli zapłacić czesne za cały miesiąc, czyli tak, jakby dziecko normalnie uczęszczało na zajęcia.

CZY JEST ZGODNY Z PRAWEM

Nie

Postanowienie jest niezgodne z prawem i narusza prawa konsumenta. Zgodnie z art. 3853 pkt 12 kodeksu cywilnego niedozwolone są postanowienia umowne, które wyłączają obowiązek zwrotu konsumentowi uiszczonej zapłaty za świadczenie niespełnione w całości lub w części.

REKOMENDACJA DLA KLIENTA

Rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola przed podpisaniem umowy powinni zwrócić się do przedsiębiorcy prowadzącego przedszkole o zmianę niekorzystnego dla nich zapisu. Jeżeli przedszkole nie dokona zmiany, to rodzice powinni rozważyć rezygnację z podpisania umowy.

REKOMENDACJA DLA FIRM

Przedsiębiorca prowadzący przedszkole powinien usunąć z umowy niekorzystny dla konsumentów zapis.

OPINIE

ZYGMUNT RAJCHEMBA - delegatura UOKiK we Wrocławiu

Postanowienia zastrzegające dla przedsiębiorcy prawo do zmiany wysokości czesnego, jak i innych opłat nie zapewniają konsumentom poczucia bezpieczeństwa co do stałości określonych opłat. Często nie wskazują precyzyjnie przesłanek tych zmian czy też maksymalnej wysokości, o jaką opłaty mogą wzrosnąć, a ponadto nie przewidują dla konsumenta prawa odstąpienia od umowy w sytuacji podwyższenia czesnego. Tego rodzaju postanowienia znajdują się w rejestrze postanowień niedozwolonych. Podobnie jest z zapisami umownymi przewidującymi uprawnienie do rozwiązania umowy ze skutkiem natychmiastowym bez obowiązku wcześniejszego powiadomienia konsumenta czy też wezwania konsumenta do spełnienia świadczenia. Często mamy w takich przypadkach do czynienia z nierównością stron kontraktu, albowiem analogicznej możliwości nie posiada konsument związany terminem wypowiedzenia.

JAKUB GRZEGORZEK - prawnik z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy

Analizę umowy z prywatnym przedszkolem rozpocząć trzeba od precyzyjnego ustalenia wysokości opłaty. Należy też dowiedzieć się, czy przedszkole nie przyznaje sobie możliwości jednostronnej jej zmiany. Przeanalizować też trzeba procedurę rozwiązania umowy przez przedszkole. Umowa powinna zobowiązywać przedszkole do skierowania wezwania do uregulowania zaległych opłat, zanim rozwiąże ono umowę. Przed podpisaniem umowy zalecana jest zatem pomoc prawnika. Niestety jednak przedszkola ciężko zmusić do usunięcia niedozwolonych klauzul z projektu umowy. Jeżeli zatem w umowie znajdą się tego typu zapisy, to konsument powinien zastanowić się nad poszukaniem innego przedszkola, które respektuje prawa konsumentów.

Autor: Arkadiusz Jaraszek

Źródło: GP

Artykuł z dnia: 2008-07-28
AnJa29-07-2008 10:13:44   [#3682]
za wyborczą:

Rosyjscy nauczyciele, których uczniowie obleją nową maturę, będą mieć obniżoną pensję.

W czerwcu tego roku po raz pierwszy wszystkie rosyjskie szkoły przeprowadziły jednolity egzamin państwowy (JeGE), odpowiednik polskiej nowej matury.

Wyniki były fatalne - ok. 20 proc. uczniów oblało co najmniej jeden przedmiot. Potem ratowały ich powtórki i komisje odwoławcze na gwałt naciągające oceny, ale dwóje przy pierwszym podejściu uniemożliwiły wielu uczniom dostanie się na studia.

Reakcją rosyjskich nauczycieli były apele o powrót do starej matury. Rosyjskie ministerstwo edukacji nie zamierza ich słuchać. Odwrotnie, chce zapędzić pedagogów do pracy, wiążąc ich zarobki z maturalnymi wynikami uczniów.

Władze oświatowe w kilku regionach Rosji wprowadziły już kilka stopni specjalizacji nauczycielskich, od których zależą płace. Wkrótce system zacznie obowiązywać w całej Rosji. Kwalifikacje uprawniające do awansowania na kolejne stopnie specjalizacji mają być potwierdzane co roku lub dwa lata.

- To oczywiste, że przy potwierdzaniu tych uprawnień należy brać wyniki JeGE. Jeśli uczniowie nie zdają egzaminu, to z nauczycielem jest coś nie w porządku. Należy mu się obniżka - tłumaczyli wczoraj uczestnicy ministerialnej konferencji podsumowujące egzaminy.

W obwodzie pskowskim, który jest pionierem reform edukacyjnych w Rosji, nowy system oceny nauczycieli wchodzi w życie już w tym roku. Kolejne 30 regionów (z ponad 80) szykuje się do jego wprowadzenia od 2009 r. - Oczywiście, wynik egzaminu nie jest jedynym miernikiem pracy pedagoga, ale nie można go pomijać przy ustalaniu płacy - tłumaczył wczoraj dziennikarzom Aleksander Adamski z Instytutu Problemów Edukacji.

W rosyjskim sądzie konstytucyjnym wciąż leży skarga kilkudziesięciu nauczycieli i rodziców, którzy żądają anulowania tegorocznego JeGE, bo uważają go za naukowy eksperyment na ludziach zakazany rosyjską konstytucją. W Dumie powstał też projekt ustawy o powrocie do starych matur, ale raczej nie ma szans na zdobycie większości głosów.
...
pikę nożną wyprowadzili w ciągu 3 lat na prostą

ciekawe czy tu się uda
Marek Pleśniar29-07-2008 10:21:43   [#3683]

"bo uważają go za naukowy eksperyment na ludziach zakazany rosyjską konstytucją."

:-))))))))))))

dobry powód

-----

w kwestii piłki nożnej i wychodzenia na prostą - sugerujesz sprowadzenie holenderskich urzędników?

AnJa29-07-2008 10:24:53   [#3684]
w piłce holenderskie najlepsze

w szkole zdaje się fińskie
Marek Pleśniar29-07-2008 10:26:50   [#3685]

fińskie - znaczy brak urzędników;-)

znaczy, mało

AnJa29-07-2008 10:35:07   [#3686]
jednego moznaby importować - Rosjanie też nie sprowadzili wszystkich trenerów, a tylko Guusa H (cos tam trudnego w wymowie, ciekawe co Pan Prezydent zrobiłby z niego)

i zrobili go tym najważniejszym, dając miejscowych asystentów
Marek Pleśniar29-07-2008 12:26:59   [#3687]
ale nie w imporcie problem, tylko w tym jak wyeksportować pozostałych - naszych
Małgoś30-07-2008 10:28:55   [#3688]

Klasy romskie pod specjalnym nadzorem

"Pani minister Katarzyna Hall będzie osobiście rozmawiała z szefami wszystkich kuratoriów, na terenie których funkcjonują klasy romskie opisane przez DZIENNIK" - mówi wiceszef MEN Krzysztof Stanowski. Zapewnia, że w opinii resortu jakakolwiek segregacja rasowa w szkolnej ławce powinna zostać całkowicie wyeliminowana.

Wczoraj napisaliśmy, że w Polsce istnieje sześć klas cygańskich: dwie w Maszkowicach pod Starym Sączem oraz po jednej w Bochni, Nowym Sączu, Stalowej Woli i Ełku. W jednej ze szkół są nawet dwa osobne wejścia - jedno dla dzieci polskich, drugie dla romskich. Wydzielone klasy funkcjonują wbrew zaleceniom Rady Europy, której komórka do spraw walki z rasizmem już w 2004 r. postulowała ich zamknięcie.

Istnienie wydzielonych klas wywołało oburzenie. "W Polsce jest taka bardzo niezdrowa tradycja odsuwania i odgradzania się od innych, obcych. To oczywiście skandaliczne" - mówi ostatni żyjący przywódca powstania w getcie warszawskim Marek Edelman. A biskup Tadeusz Pieronek dodaje: "To, że sytuacja jawnej dyskryminacji dzieci ma miejsce w Polsce w XXI w., powinno budzić nasz wstyd. A przecież nigdy nie spotkałem się, żeby ktoś się spowiadał z ksenofobii".

Część przedstawicieli polskich Romów oskarża MEN, że jeszcze przed naszą publikacją jego urzędnicy wiedzieli o problemie. "Wielokrotnie domagałem się w Ministerstwie Edukacji, by romskie dzieci uczyły się razem z Polakami. Osobne klasy to skazywanie naszych dzieci na społeczne kalectwo" - mówi DZIENNIKOWI prezes Roma Union Karol Sadowski. "Od kilkunastu lat zabiegam, by nasze dzieci uczyły się razem z Polakami" - twierdzi szef Stowarzyszenia Romów w Polsce, Roman Kwiatkowski.

Sprawdzaliśmy, co na temat tych zabiegów wiedzą kolejni ministrowie edukacji. Wszyscy byli jednakowo oburzeni i utrzymywali, że wiedza ta nigdy do nich nie dotarła. "To jakaś niedopuszczalna sytuacja. Wręcz apartheid. Gdy byłem ministrem edukacji, w ogóle nie wiedziałem o istnieniu klas romskich" - mówi Edmund Wittbrodt, który resortem edukacji kierował w latach 2000 - 2001 w rządzie Jerzego Buzka.

Informacją, że w Polsce funkcjonują oddzielne klasy dla cygańskich dzieci, równie mocno zaskoczyliśmy szefową resortu edukacji w rządzie SLD, Krystynę Łybacką. "To segregacja rasowa, która w europejskim kraju nie powinna mieć miejsca" - mówi. "To nielegalne" - wtórował jej inny eseldowski minister Jerzy Wiatr. Również Roman Giertych zapewniał, że nigdy nie informowano go o romskich klasach.

Jak to możliwe, że działacze organizacji romskich twierdzą, że od lat walczą o lepszą edukację dla dzieci, a szefowie resortów dopiero teraz dowiadują się o istnieniu klas romskich? "Pewnie nigdy dotąd nie uważano, że jest to szczególnie ważna sprawa. I wszystko odbywało się na poziomie ministerialnych urzędników" - komentuje cyganolog i autor książki "Nie bój się Cygana" Adam Bartosz.

Roman Chojnacki, prezes Związku Romów Polskich i członek Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych, czeka na stanowisko premiera Tuska. "Wysłaliśmy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pismo z prośbą o spotkanie. Chcemy porozmawiać, jak pan premier widzi sprawy mniejszości narodowych" - mówi Chojnacki.

Gaba30-07-2008 10:42:53   [#3689]

to nie tak - uważam ten artykuł za... absurdalny. Niech się nie wypowiadają Ci, co problemu nie znają bardziej niż jedynie "nalepka" - segregacja/klasy romskie (nie jestem za tworzeniem takich!!!), ale - te klasy powstają na wyraźne życzenie Romów, bywa, że dyrektorzy są wręcz szantażowani.

To problem wysyłania dzieci romskich do szkól specjalnych, pomocy socjalnej w szkole - darmowe pomoce szkolne i ksiązki, itp. Romowie żdają wręcz nawet osobnych wejść...

To jest problem bardzo zlozony - warto poczytać wypowiedzi internautów z Nowego Sącza, z Maszkowic, by dopełnić obrazu niejednoznaczności.

 

cynamonowa30-07-2008 10:49:21   [#3690]
Do mojego gimnazjum uczęszczają uczniowie z  dwóch pobliskich  wsi, Zawsze podczas rekrutacji "mieszamy" Je w kasach z pozostałymi dzieciakami. Gdy tylko pojawiają się listy, okazuje się, ze ok 80% chce przenieść się do klasy, tam gdzie są sąsiedzi, koledzy, koleżanki itp.( argumenty: wspólny dojazd, łatwiej ustalić zajęcia pozalekcyjne, zdobyć notatki po chorobie itp.) Rozumiemy te argumenty, bo sa zasadne.....i nie ma to nic wspólnego z segregacją.
AnJa30-07-2008 10:56:35   [#3691]
nie wiem skąd i czy do końca właściwie, ale kojarzy mi się sprzed kilku lat jakas akcja, której skutkiem miało być własnie wspomaganie dzieci cygańskich*, w tym poprzez tworzenie odrębnych klas
zdaje się, ze nawet jakieś ekstra pieniądze miały za tym iść

szczegółów ani praktyki nie pamiętam
.........
*Cygan nie jest dla mnie żadnym epitetem, znalem w młodości wielu Cyganów i mam związane z nimi jak najlepsze wspomnienia - Rom jest zaś dla mnie wyrazem obcym i w imię li tylko zasad politycznej poprawności nie zamierzam go używać.
Adaa31-07-2008 00:17:04   [#3692]

Gaba ma rację, ten artykuł jest dosyc absurdalny...

W moim regionie jst spore skupisko Romów (uzywam tej nazwy nie dla poprawnosci politycznej, ale dlatego , że sami Romowie sobie tego zyczą) ... dyrektorzy szkół do których uczeszczaja dzieci romskie maja naprawde trudno...

Romowie sami naciskaja na tworzenie takich klas w obawie przed wynarodowieniem czy dyskryminacją. Kultura, tradycja, czy zasady stanowia  nie lada problem w klasach mieszanych (okraść gadzia - nie Roma, nie jest niczym złym gdy słuzy innym Romom, dziewczyna romska moze zostać "skalana" i uznana za nie wartą ożenku, co z kolei wiąze się z lekiem rodzicow przed tym, że nie bedzie mial ich kto dochować...i wiele wiele innych.) Dlatego Romowie naciskaja na tworzenie odrebnych klas, gdyz uważają , że to w wiekszym stopniu zapewni integralnośc ich dzieci i nie pozwoli na wniknięcie obcych do ich społecznosci. 

To bardzo hermetyczna spoleczność i w pewnym sensie rozdarta wewnetrznie - bo Romowie zdaja sobie sprawę z tego, ze dzieci ksztalcic- chociaz na podstawowym poziomie trzeba...ale kodeks obyczajowy...ale tradycja...ale dyskryminowanie...

Chyba na poczatku lat 70-tych ministerstwo chcialo jakos bardziej zdecydowanie ogarnąc ten problem...i do tej pory ogarnia:-)

Marek Pleśniar31-07-2008 00:49:25   [#3693]

ale ktoś wie lepiej, że uszczęsliwi społecznosci Cyganów (też mi ci Romowie jakoś fałszywie brzmią - ale pal 6 jak kto lubi) - tak naprawdę zaspakając swoją potrzebę bycia humanitarnym i postępowym

to optymistyczne, bo swiadczy o naszej przynależności do świata Zachodu.

 Świata, który charakteryzuje przemożne pragnienie uczenia innych jak mają żyć (niezaleznie od tego czy ci inni o tym marzą czy nie;-)

AnJa31-07-2008 08:35:27   [#3694]
no ta ja jednak ze wschodu
Małgoś31-07-2008 08:48:47   [#3695]

Wrocław nie ma pomysłu na trudne dzieci

Agnieszka Czajkowska 2008-07-30, ostatnia aktualizacja 2008-07-30 20:44

Jedyny w Polsce wrocławski ośrodek terapeutyczny dla dzieci z ADHD dotknął kryzys. Terapia nie zawsze daje efekty, z ośrodka odchodzą kolejni psychologowie i pedagodzy, brakuje opieki medycznej.

Zobacz powiekszenie
Fot. Krzysztof Gutkowski / AG
W osrodku nastolatki mieszkają w dwuosobowych urządzonych ascetycznie pokojach


Dziesięcioosobowy oddział dla dzieci z zaburzeniami zachowania od dwóch lat działa w pogotowiu opiekuńczym przy ul. Borowskiej. Trafiają tu głównie nastolatki z problemami psychicznymi i emocjonalnymi, które zwykle mają za sobą pobyty w różnych placówkach: od domów dziecka po szpitale psychiatryczne. Nikt ich nie chce.

Ryszard Zieliński, dyrektor pogotowia opiekuńczego: - Te dzieciaki nie mogą być w domu, bo rodzice są bezradni albo piją. Nie nadają się do rodzin zastępczych i nie powinny chodzić do normalnych szkół, bo są niebezpieczne. Problem w tym, że nasi podopieczni nie są upośledzeni umysłowo, czy fizycznie, a jednak mają poważnie zaburzenia.

Są nadpobudliwi, mają ADHD albo syndrom FAS [dziecięcy syndrom poalkoholowy - przyp. red]. Są rozchwiani emocjonalnie i agresywni. Nikt nie podejmuje się próby pomocy tym dzieciom, dlatego konieczne było stworzenie specjalnej grupy.

Oddział jest kosztowny. Utrzymanie jednego dziecka to około 3,5 tys. zł miesięcznie. Nastolatki mieszkają w dwuosobowych pokojach urządzonych ascetycznie ze względu na ich bezpieczeństwo. Są pod opieką psychiatry, mają indywidualny tok nauczania. Grupą zajmuje się kilku wychowawców i psycholodzy. Jednak w ciągu półtora roku z ośrodka odeszło co najmniej dziewięć osób. Ostatnio jedna z psycholożek zrezygnowała, bo znalazła lepiej płatną pracę w prywatnej firmie.

Ryszard Zieliński potwierdza, że ma kłopoty z kadrą: - Niewysokie pensje, a jednocześnie bardzo wyczerpująca psychicznie i odpowiedzialna praca. Nie każdy młody pedagog czy psycholog wytrzymuje takie napięcie.

Były wychowawca (chce pozostać anonimowy): - Dzieci plują, kopią, rzucają krzesłami, krzyczą. Wieczorem w ośrodku nie ma już pielęgniarek i nie wiadomo, kto ma podać leki. Wychowawcom nie wolno nawet dotknąć chorego. Dzwoni się więc na pogotowie.

Rzeczywiście pogotowie często interweniuje przy Borowskiej. Nastolatki trafiają zwykle na oddział psychiatrii dziecięcej, jednak po kilku dniach wracają.

Do ośrodka przychodzą nauczyciele, którzy teoretycznie mają doświadczenie w pracy z trudnymi dziećmi. Niestety oni też czasami sobie nie radzą.

Były wychowawca: - Nie są w stanie poprowadzić lekcji, więc wychodzą. Dzieciaki obrzucają ich wyzwiskami, plują. I zajęcia się po prostu nie odbywają.

Wszystkie pomieszczenia w ośrodku miały być monitorowane. Były wychowawca twierdzi jednak, że kamery to fikcja.

Według założeń wszyscy podopieczni poddani są terapii. Skutecznie pomogła dwóm chłopcom, którzy wrócili do domu. Byli tu niespełna rok.

Dyrektor Zieliński: - Ośrodek powinien mieć stałe zaplecze medyczne. Wizyty psychiatry z zewnątrz nie wystarczają. Przecież większość moich podopiecznych ciągle jest na lekach psychotropowych.

Jacek Sutryk, dyrektor MOPS twierdzi, że stworzenie grupy dla dzieci z ADHD było koniecznością. We Wrocławiu wciąż przybywa agresywnych i zaburzonych emocjonalnie nastolatków. Zresztą nie tylko we Wrocławiu. Kiedy ośrodek przy pogotowiu opiekuńczym zaczął działać, do MOPS-u dzwonili sędziowie rodzinni z innych miast, żeby zapytać o wolne miejsca.

Sutryk nie ukrywa, że pomysł jest niedopracowany: - Ciągła rotacja pracowników to nie tylko problem tego ośrodka. Ludzie odchodzą z wielu naszych placówek. Pensje są niskie, a wymagania wysokie. Trzeba pomyśleć też, co zrobić, żeby trudnym dzieciom zapewnić bardziej efektywną terapię. Jednak zatrudnienie na stałe lekarzy zmieniłoby zupełnie charakter tego miejsca. Nie o szpital nam chodziło.

Miasto chce stworzyć osobny ośrodek dla dzieci z zaburzeniami zachowania, ale w budżecie nie ma jeszcze na to środków. - Na razie planujemy tworzenie miejsc dla takich dzieci w już istniejących i w nowych placówkach opiekuńczych - dodaje Sutryk.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Krycha01-08-2008 09:23:07   [#3696]

Hall: romskie dzieci powinny się uczyć z polskimi

Katarzyna Hall. Fot. PAP/Tomasz Gzell
PAP

Dzieci romskie powinny się uczyć wspólnie z polskimi w normalnych klasach - powiedziała minister edukacji narodowej Katarzyna Hall w TOK FM. Na ewentualne doskonalenie języka polskiego są, jak zapewniła "przyzwoite pieniądze".
Zdaniem minister edukacji, dzieci romskie powinny od szkół dostać przede wszystkim pomoc w nauce języka polskiego, bo to jest główną barierą w życiu szkolnym. Wsparcie szkoły powinno polegać na wyrównaniu ich poziomu wiedzy tak, aby mogły chodzić do klasy realizującej normalny program.

- Każde dziecko romskie ma dodatkowe dofinansowanie na edukację i z tego dofinansowania mają być zatrudnieni specjalni asystenci romscy, którzy właśnie wyrównaniem mają się zająć. Szkoła dostaje dodatkowe pieniądze i musi odpowiednio zagospodarować je tak, żeby to naprawdę służyło tym dzieciom. To są całkiem przyzwoite pieniądze, tylko one najprawdopodobniej nie do końca na to co trzeba są wydawane w tych złych przypadkach, które są opisywane - mówiła Hall. Hall odniosła się do artykułu w piątkowym "Dzienniku", który opisał przypadek 19-letniej Romki z Wałbrzycha, Celiny Styrkacz. Opowiada ona gazecie, że znalazła się w szkole specjalnej w wieku 9 lat, a cała jej edukacja skończyła się na gimnazjum, natomiast w normalnej szkole była prześladowana przez rówieśników z powodu swojej narodowości. Reakcji ze strony nauczycieli, jak opowiadała uczennica, nie było. "Dziennik" wspomina też o szkole specjalnej w Nowym Sączu, do której chodziło 30 romskich dzieci, z których jedynie troje miało rzeczywiste opóźnienie w rozwoju.

- Mam nadzieję, że opisywane w mediach ostatnio przypadki romskich dzieci nie najlepiej traktowanych przez system edukacji jednak są wyjątkami. (...) Przeanalizowaliśmy sprawę we wszystkich kuratoriach, gdzie tego typu przypadki występują i absolutnie nie będzie tworzenia osobnych klas dla romskich dzieci. Trzeba z tym skończyć - powiedziała.

Dodała, że niekiedy konieczne jest indywidualne lub specjalne nauczanie dla dzieci, które mają bardzo duże zaległości w nauce, zanim będą one w stanie chodzić do klasy realizującej normalny program szkolny. Podkreśliła jednak, że może się tak stać tylko wtedy, jeśli taką opinię wyda poradnia psychologiczno- pedagogiczna.

Nieuzasadnione skierowanie dziecka do edukacji specjalnej jest, jak mówiła minister, niezgodne z prawem.
hania01-08-2008 11:50:46   [#3697]
może niech Pani Minister przeczyta, co Adaa wyżej napisała.... i Gaba wcześniej...
niech popyta na miejscu a nie tylko odnosi się do artykułu prasowego
jak rany - potęga prasy wielka jest!
AnJa01-08-2008 12:18:05   [#3698]
"wspomina też o szkole specjalnej w Nowym Sączu, do której chodziło 30 romskich dzieci, z których jedynie troje miało rzeczywiste opóźnienie w rozwoju."

"niekiedy konieczne jest indywidualne lub specjalne nauczanie dla dzieci, które mają bardzo duże zaległości w nauce, zanim będą one w stanie chodzić do klasy realizującej normalny program szkolny. Podkreśliła jednak, że może się tak stać tylko wtedy, jeśli taką opinię wyda poradnia psychologiczno- pedagogiczna."

"Nieuzasadnione skierowanie dziecka do edukacji specjalnej jest, jak mówiła minister, niezgodne z prawem."

takie tam, głupawe pytania:

czy mi się wydaje, czy to poradnie uznały te dzieci za wymagające kształcenia specjalnego?

teraz te same poradnie będa miały zakaz uznawania dzieci cygańskich za wymagajace takiego kształcenia?

jakieś odebranie uprawnień pracownikom poradni z Nowego Sacza zapowiada się?

ci romscy asystenci to się do szkół drzwiami i oknami pchają?

dlaczego inne mniejszości narodowe w Polsce mają prawo do własnego szkolnuctwa, podtrzymującego tożsamość narodową czy kulturową,a Cyganie nie?
Leszek01-08-2008 13:34:52   [#3699]

no cóż, pracownikom najwyższych instancji upał może także doskwierać...

pozdrawiam

beera01-08-2008 17:14:09   [#3700]

ale...

Dziennik" wspomina też o szkole specjalnej w Nowym Sączu, do której chodziło 30 romskich dzieci, z których jedynie troje miało rzeczywiste opóźnienie w rozwoju.

to nie Pani Hall

sądzę, ze to raczej zupełna niewiedza dziennikarzy Dziennika

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 73 ][ 74 ][ 75 ] - - [ 242 ][ 243 ]