Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 68 ][ 69 ][ 70 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Marek Pleśniar04-06-2008 21:24:15   [#3401]

swoją drogą

Słowenia jest wielkości mojego województwa, no może 2

i ma elektrownię atomową....

grażka06-06-2008 06:14:00   [#3402]

Bez przemocy w szkołach

pap 05-06-2008, ostatnia aktualizacja 05-06-2008 16:53

- Będziemy współpracować z autorami programu "Szkoła bez przemocy". Jeszcze dziś zwrócę się do minister Katarzyny Hall, żeby zapoznała się z przygotowanym przez nich raportem - zadeklarował premier Donald Tusk na spotkaniu z uczniami.

http://www.rp.pl/artykul/144241.html

AsiaJ06-06-2008 09:54:36   [#3403]

Rodziców nie udało się przekonać

Renata Czeladko, Tomasz Nieśpiał 06-06-2008, ostatnia aktualizacja 06-06-2008 07:22

Spotkania w całym kraju z minister Hall nie zachęciły rodziców do posłania sześciolatków do szkoły

Katarzyna Hall
autor zdjęcia: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
Katarzyna Hall
źródło: Rzeczpospolita

– Nie czuję się rzetelnie poinformowany o tym, co będzie się działo z moim dzieckiem w zreformowanej szkole – mówi Stanisław Matczak z Gdańska, organizator społecznej akcji „Nasze sześciolatki”.

Wraz z setkami innych rodziców niepokoi się o to, czy jego córka w 2009 roku nie trafi do przepełnionej klasy (bo do szkół mają iść razem sześcio- i siedmiolatki, ok. 700 tys. dzieci), czy nowy program nauczania będzie dobrze przygotowany i czy nauczyciele będą wiedzieli, jak go realizować. Razem z inicjatorami akcji „Ratuj maluchy” wysłał list do rzecznika praw obywatelskich, by przyjrzał się planom MEN.

Ale wątpliwości na temat reformy miały rozwiać debaty minister edukacji Katarzyny Hall. Od połowy kwietnia odwiedzała kolejne województwa. Cykl spotkań zakończyła wczoraj w Rzeszowie. Mówiła tam m.in. o potrzebie zmiany systemu wynagradzania nauczycieli na bardziej elastyczny, by pensją można było motywować do lepszej pracy.

Matczak śledził informacje z debat w mediach. Na spotkaniu w Gdańsku nie był. – Bo nie zapraszano na nie zwykłych rodziców. Przez to nie czujemy się traktowani jako partnerzy, a przecież chodzi o nasze dzieci. Reformę odbieramy jako obniżenie standardów edukacji.

Wiceminister Zbigniew Marciniak tłumaczy, że debaty skierowane były przede wszystkim do tych, którzy będą musieli przygotować szkoły do zmian, czyli samorządowców i dyrektorów placówek. Jednak i wśród nich trudno znaleźć zadowolonych ze spotkań.

– Reforma jest daleko w lesie – takie wnioski z debaty w Lublinie wyniósł Stanisław Chojak, kierownik referatu oświaty i kultury w Parczewie na Lubelszczyźnie. Jego zdaniem zabrakło konkretów. – Podstawowy problem to pieniądze na zaadaptowanie budynków do potrzeb sześciolatków, zakup pomocy naukowych i odpowiedniego sprzętu. Słyszymy tylko, że trafią do samorządów z budżetu państwa. Ale nie wiadomo kiedy, ile i czy te kwoty wystarczą. Zabrakło porządnych konsultacji z rodzicami, a to istotne, by resort miał ich poparcie – uważa.

Nauczycielka Honorata Chojnacka żałuje, że w Łodzi nie można było minister zadać pytania: – Przedstawiła plany, ale na dyskusjach panelowych jej nie było i znów wylewaliśmy żale we własnym sosie.

Resort szacuje, że w debatach wzięło udział 7,5 tys. osób. – Miały służyć zebraniu wątpliwości, oczekiwań i uwag – także z dyskusji panelowych. Za kilka dni podsumujemy spotkania i przedstawimy wnioski. Każdy głos będzie brany pod uwagę – mówi Barbara Milewska z MEN.

Nikt z resortu nie potrafi odpowiedzieć, ile wydano na objazd województw. Wiadomo, że na spotkanie w Gorzowie ok. 19 tys., a w Gdańsku 35 tys. zł.

Będą klasy z dywanami...

Pod koniec czerwca minister Katarzyna Hall ma powiedzieć, czego dzieci będą się uczyły w zreformowanej szkole. Reforma ma wejść w życie w roku szkolnym 2009/2010.

Jej główne założenia to posłanie sześciolatków do szkół i zmiana programów nauczania. Ich podstawę programową, czyli to, czego obowiązkowo ma nauczyć szkoła, mamy poznać pod koniec czerwca. Według planów najmłodsi mają się uczyć w 25-osobowych klasach.

W salach z dywanami i zabawkami dydaktycznymi. Program gimnazjum i liceum ma stanowić ciągłość, by nie powtarzać treści nauczania. Licea mają być sprofilowane pod kątem studiów. Resort zapowiada, że na reformę są pieniądze unijne, np. 481 mln euro na przygotowanie podstawówek.

rc

/http://www.rp.pl/artykul/144550.html

hania07-06-2008 07:53:47   [#3404]
wraca jak bumerang temat kuratoriów
http://www.rp.pl/artykul/145017.html
Kto będzie nadzorował szkoły
Renata Czeladko 07-06-2008, ostatnia aktualizacja 07-06-2008 03:41

Ministerstwo nie chce głośno mówić o likwidacji kuratoriów, ale pracuje nad projektem, który sprawi, że przestaną istnieć w obecnej formie

– Do 2010 roku niemal cały nadzór nad szkołami, jakie teraz mają kuratoria oświaty, zostanie przekazany samorządom. Będą one zobowiązane do przeprowadzania co jakiś czas zewnętrznych audytów jakości pracy szkół. Kontrolować placówki ma grupa niezależnych ekspertów – mówi „Rz” osoba związana z Ministerstwem Edukacji, która bierze udział w pracach nad projektem zmian w nadzorze szkół.

Nasz rozmówca dodaje, że samorządy w końcu będą mogły w pełni decydować o tym, co dzieje się w szkołach, które utrzymują: – Gminy chcą odpowiadać nie tylko za remont dachu, ale też mieć wpływ na wyniki nauczania i na to, kto w szkole jest zatrudniony.

Twierdzi, że przekazanie nadzoru samorządom oznacza likwidację kuratoriów oświaty. Teraz istnieją w każdym z 16 województw. Mają swoje urzędy centralne i delegatury w terenie.

W każdym kuratorium pracują setki osób, które z powodu zmian mogą stracić posady

– Przy wojewodach zostaną tylko komórki, które będą sprawdzały, czy samorządy wywiązują się ze swych zadań – dodaje rozmówca „Rz”. Ministerstwo Edukacji nie chce głośno mówić o likwidacji kuratoriów. W każdym pracują setki osób, które mogą stracić posady. Zmianę, jaką szykuje, woli nazywać usprawnieniem nadzoru nad szkołami.

– Ten, który teraz sprawują kuratoria, wymaga ulepszenia. Zespół ekspertów pracuje nad nową koncepcją i rozpatruje różne propozycje – przyznaje Barbara Milewska z MEN.

– Oddanie nadzoru samorządom sprawi, że będziemy mieli nie jedną politykę oświatową państwa, ale kilkaset samorządowych. Gmina będzie myślała o szkołach kategoriami ekonomicznymi. Osłabi się pozycja nauczycieli i dyrektorów – przestrzega Marzena Machałek, posłanka PiS, była wicekurator dolnośląska.

Posłanka PO Domicela Kopaczewska odpowiada: – Nie widziałam projektu MEN, który oddawałby cały nadzór samorządom. Na pewno państwowa kontrola pozostanie. Ale niekoniecznie osoba za nią odpowiedzialna będzie się nazywać kuratorem oświaty.

Zdaniem posłanki Platformy zmiana jest potrzebna, bo teraz kuratoria mają zbyt wiele zadań. Zajmują się np. stypendiami, konkursami przedmiotowymi, kontrolowaniem wypoczynku letniego.

Dlatego w najbliższym czasie mają przedstawić ministerstwu, jakimi sprawami się zajmują, by można było je „zinwentaryzować”.

Co na to samorządy? – Kiedyś kurator prowadził egzaminy wstępne, maturę, koordynował działania metodyków. Dziś za egzaminy odpowiada Centralna Komisja Egzaminacyjna, a samorządy zarządzają szkołami. Rola kuratora się rozmyła. Potrzebna jest dyskusja, jakiego nadzoru potrzebują szkoły, ale państwo nie powinno pozbywać się narzędzi do sprawowania polityki edukacyjnej – ocenia wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński, były stołeczny kurator oraz wiceminister oświaty w latach 2001 – 2002.
Źródło : Rzeczpospolita
krystyna07-06-2008 12:32:57   [#3405]

był kiedyś taki wątek dotyczący zasad i kryteriów oceniania z religii, a zwłaszcza oceniania przez niektórych katechetów praktyk religijnych uczniów.

Jest nadzieja, że może wreszcie sytuacja w tym zakresie ulegnie zmianie:

Powstanie dokument ujednolicający kryteria ocen z religii.

Dokument ujednolicający zasady oceny wiedzy z religii we wszystkich diecezjach opracuje w najbliższych miesiącach Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski - zapowiedział w piątek w Bielsku-Białej szef komisji, arcybiskup Kazimierz Nycz.

Od czwartku w Bielsku-Białej odbywały się Ogólnopolskie Spotkania Dyrektorów Wydziałów Katechetycznych polskich diecezji.

Metropolita warszawski wyjaśnił w rozmowie z KAI, że w ten sposób Kościół chce wziąć udział w ogólnopolskiej dyskusji na temat problemu rzetelnego oceniania wiedzy z konkretnego przedmiotu. Dodał, iż o tym, jak niezwykle istotne są kryteria oceniania wiedzy, przekonuje coroczna dyskusja wokół matur.

Najważniejsze jest, by ocena była sprawiedliwa

Zdaniem hierarchy najważniejsze jest, by ocena była sprawiedliwa, obiektywna i pełniła funkcję motywacyjną oraz, że te same zasady powinno się odnieść do katechezy. "Nie chcemy być w tyle; chcemy uczestniczyć w tej dyskusji i, uwzględniając specyfikę katechezy, opracować zasady, według których katecheci w szkołach będą tworzyć kryteria oceniania" - zadeklarował.

Uczestnicy spotkania podjęli także kwestię wprowadzenia religii jako przedmiotu do wyboru na egzaminie maturalnym. Zdaniem przewodniczącego komisji Wychowania Katolickiego KEP arcybiskupa Nycza, tematy wynikające z "pewnych uwarunkowań politycznych", takie jak wliczanie oceny z religii do średniej lub egzamin maturalny z religii, "są ważne, lecz nie najważniejsze".

"Wśród tych szczególnie ważnych tematów jest zrozumienie, że w duszpasterstwie dzieci i młodzieży katecheza szkolna nie jest całością. Ona jest tylko częścią, bardzo ważną, ale tylko częścią. Na duszpasterstwo to składa się wiele innych elementów. Oprócz katechezy w szkole, jest przede wszystkich katecheza parafialna. Duszpasterstwo nie może się zamknąć do katechezy w szkole. Potrzebne jest więc szerokie spojrzenie na duszpasterstwo, by uniknąć choćby podobnych doświadczeń, jakie stały się w tym zakresie udziałem Kościoła niemieckiego" - zaznaczył hierarcha.

"Jeśli katecheta w szkole sprawdza modlitwę "Ojcze nasz", czy uczeń umie się modlić tą modlitwą, to ma do tego prawo"

Arcybiskup zaznaczył, że bardzo ważne jest jasne sprecyzowanie tego, co znaczą w nauczaniu religii w szkole wiedza i umiejętności. "Jeśli katecheta w szkole sprawdza modlitwę "Ojcze nasz", czy uczeń umie się modlić tą modlitwą, to ma do tego prawo. Natomiast, gdyby sprawdzał, czy ów uczeń mówi codziennie tę modlitwę w pacierzu, to przekroczyłby zasady oceny" - wyjaśnił.

W Ogólnopolskim Spotkaniu Dyrektorów Wydziałów Katechetycznych uczestniczyło około 70 osób, w tym przedstawiciele wydziałów katechetycznych z 43 polskich diecezji, konsultorzy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, uczeni i wykładowcy, a także przedstawiciel resortu Edukacji Narodowej Grażyna Płoszańska.

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/20912,powstanie_dokument_ujednolicajacy_kryteria_ocen_z_religii.html

 

malmar1512-06-2008 20:14:45   [#3406]
Koniec pełnych studiów przez internet

Autor: Jolanta Góra

Źródło: Gazeta Prawna

NOWE PRAWO Od dziś uczelnie mogą prowadzić przez internet maksymalnie 60 proc. zajęć. 40 proc. godzin dydaktycznych będzie musiało odbyć się na terenie szkoły.

Maksymalnie 60 proc. ogólnej liczby godzin zajęć dydaktycznych określonych w standardach kształcenia, z wyłączeniem zajęć praktycznych i laboratoryjnych, może odbywać się z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Tak wynika z wchodzącego dziś w życie rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie warunków, jakie muszą być spełnione, aby zajęcia dydaktyczne na studiach mogły być prowadzone z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (Dz.U. nr 90, poz. 551).

- W ten sposób rząd zrównał w prawach wszystkie uczelnie, ale jednocześnie uniemożliwił prowadzenie pełnych studiów on-line - mówi Marcin Dąbrowski, prezes Stowarzyszenia E-learningu Akademickiego (SEA).

Do tej pory w świecie wirtualnym mogło odbywać się 80 proc. zajęć w uczelniach posiadających prawo nadawania stopnia doktora habilitowanego, 60 proc. w szkołach mających prawo do doktoryzowania i 40 proc. w pozostałych. Dotychczas tylko renomowane uczelnie mogły więc prowadzić studia on-line. Studenci przyjeżdżali do szkoły tylko na egzaminy i konsultacje. Pozostałe szkoły w swojej siedzibie musiały zorganizować od 40 do 60 proc. zajęć. Od dziś jednak wszystkie szkoły wyższe mające w swojej ofercie studia przez internet, muszą zorganizować 40 proc. zajęć na uczelni.

Nowelizacja może doprowadzić do takiego zmniejszenia liczby zajęć prowadzonych na odległość, że e-studia przestaną być atrakcyjne i dla uczelni, i dla potencjalnych chętnych. Ze spełnieniem nowych wymagań może mieć problemy Politechnika Warszawska, na której on-line studiuje obecnie około 880 osób.
malmar1512-06-2008 20:15:29   [#3407]
Strajk czeskich nauczycieli

Nasi sąsiedzi z południowo-zachodniej granicy też strajkują. Czescy nauczyciele z połowy szkół i przedszkoli protestowali dziś przeciw spadkowi płac w sektorze oświatowym.

Prawie 6000 czeskich nauczycieli protestowało przeciw małemu wzrostowi nakładu na oświatę - na rok bieżący rząd przewidział jedynie 20 mln euro. Pedagodzy pikietujący przed siedzibą rządu w Pradze domagali się zwiększenia w budżecie środków na oświatę o 120 mln euro.

Źródło: Rzeczpospolita
malmar1512-06-2008 20:16:09   [#3408]
Większe pensje dla administracyjnych pracowników szkół

Weszło w życie rozporządzenie na mocy którego pracownicy szkół nie będący nauczycielami otrzymają nawet ponad 1 tysiąc złotych dodatku specjalnego.

Dodatek specjalny otrzymają wszyscy pracownicy sfery budżetowej, ale najliczniejszą grupą będą pracownicy nie będący nauczycielami zatrudnieni w szkołach i placówkach oświatowych prowadzonych przez organy administracji rządowej.

Przyzna go pracodawca z tytułu okresowego zwiększenia zakresu obowiązków służbowych lub powierzenia dodatkowych zadań albo ze względu na charakter pracy lub warunki jej wykonywania.

Dodatek może być przyznany na czas określony lub nieokreślony i nie może on być wyższy niż 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego liczonego łącznie.

Dla przykładu: kierownik administracyjny w szkole, który otrzymuje 3 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego i 5 proc. dodatku funkcyjnego, czyli łącznie 3150 zł, może otrzymać 1260 zł dodatku specjalnego (3150 zł x 40 proc.).

Źródło: Gazeta Prawna
malmar1512-06-2008 20:17:21   [#3409]
Nieobowiązkowe mundurki, darmowe obiady w stołówce

Dyrektor nie będzie mógł odgórnie narzucić uczniom mundurka, a także będzie decydować o tym, który uczeń nie powinien płacić za obiad w stołówce.

Takie zmiany prawne zostały niedawno wprowadzone do nowelizacji ustawy o systemie oświaty przez sejmową Komisje Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Posłowie podkomisji ujednolicili nowelizację scalając cztery projekty w jeden.

Projekty dotyczyły:
- likwidacji obowiązkowych strojów jednolitych w szkołach podstawowych i gimnazjach (dyrektorzy szkół będą mogli wprowadzić mundurki dopiero po uzyskaniu opinii samorządu oraz konsultacji z radą pedagogiczną i radą rodziców)

- przyznawania stypendiów naukowych tylko dla uczniów z dobrą oceną z zachowania

- rezygnacji z zobowiązania strażników miejskich do informowania dyrektorów szkół o uczniach przebywających w miejscach publicznych podczas lekcji

- decydowaniu o zwolnienia uczniów z opłat za posiłki przez dyrektora szkoły ( a nie radę gminy jak dotychczas)

Nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 września tego roku.

Źródło: GP
AnJa12-06-2008 20:17:43   [#3410]
komuś w Prawnej się słoneczko na mózg rzuciło?
zgredek12-06-2008 20:18:43   [#3411]

omatko - kto to napisał???????

dodatek specjalny może zostać przyznany!!!!!!!!!

Dodatek specjalny otrzymają wszyscy pracownicy sfery budżetowej

totalnie kompletna bzdura!!!!!!!!!

AnJa12-06-2008 20:18:44   [#3412]
ja o tych dodatach specjalnych i 3 tys zasadniczej kierownika
zgredek12-06-2008 20:20:18   [#3413]

ja też

malmar1512-06-2008 20:25:14   [#3414]
i ja też ;-)
zgredek12-06-2008 20:25:15   [#3415]

a ja tu gdzieś komuś ten specjalny radziłam - bo to fajna rzecz jest

jesli zwiększy się komuś zakres obowiązków na pewien czas - nie ma żadnych kombinacji z premiami - po prostu przyznaje się ten dodatek

normalnie się wściekłam!!!!!!!!!

malmar1513-06-2008 05:38:01   [#3416]
Apel o lepszą edukację z błędami ortograficznymi

Uczniowie w Kassel (Hesja) wydali dwa oświadczenia w sprawie "nędzy szkolnictwa" w ich kraju związkowym. Pokazali przy okazji, jak fatalnie wygląda przynajmniej nauka niemieckiego - donosi agencja dpa.

W jednym z oświadczeń, z zaproszeniem na demonstrację, uczniowie zdołali popełnić dziesięć błędów w dwunastu linijkach tekstu. Odezwa na temat złego stanu szkolnictwa miała 15 wierszy i prawie tyle samo błędów.

Uczniowie pokazali, że mają poważne problemy z gramatyką, zasadami pisowni wielkimi i małymi literami, z interpunkcją. Ich apel do władz o poprawę sytuacji w szkołach nabrał tym samym nowego wymiaru.

Agencja dpa podkreśla, że gdyby oba teksty były przedmiotem szkolnego dyktanda, ocena mogłaby być tylko jedna - niedostateczna.
Marek Pleśniar13-06-2008 05:54:07   [#3417]

czyli mają rację

jest nędza szkolnictwa i trza protestować:-)

grażka14-06-2008 06:33:42   [#3418]

Filozofia w szkole:

http://wyborcza.pl/1,88975,5311227,Po_co_filozofia_w_szkole_.html

Marek Pleśniar14-06-2008 10:15:45   [#3419]

filozofia dobra rzecz

podobnie jak ratownictwo, etyka, łacina, uprawa warzyw

ale czemu wszystko co dobre trzeba pchać do programu nauczania?

trza będzie dzieckom chodzić na 40 lekcji tygodniowo niedługo

grażka15-06-2008 14:30:19   [#3420]

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/22077,oswiatowa_solidarnosc_domaga_sie_odwolania_boniego_fedak_i_hall.html

Natychmiastowego odwołania ministrów Michała Boniego, Jolanty Fedak i Katarzyny Hall domagają się związkowcy z oświatowej "Solidarności". Zarzucają im nierzetelne i lekceważące prowadzenie dialogu ze Związkiem.

Marek Pleśniar15-06-2008 20:34:42   [#3421]
znaczy związki się domagają? ;-)
krystyna15-06-2008 20:52:16   [#3422]

Hall boi się testu dla 10-latków?

Minister edukacji Katarzyna Hall. Fot. PAP/Paweł Kula
PAP

"Dziennik": resort edukacji od pół roku zwleka z wydaniem decyzji o przeprowadzeniu w Polsce powtórnych badań PIRLS - międzynarodowego testu sprawdzającego umiejętność czytania oraz rozumienia tekstu przez dziesięciolatków.

Eksperci twierdzą, że MEN nie jest zainteresowane tymi badaniami, bo polscy uczniowie wypadają w nich słabo. Ministerialni urzędnicy bronią się, że brakuje im pieniędzy.

Koszt przeprowadzenia takiego testu to ok 500 tys. zł. Dużo czy mało? W przybliżeniu tyle samo, ile ministerstwo edukacji wydało na cykl szesnastu konferencji, podczas których szefowa MEN Katarzyna Hall prezentowała swoją reformę. Zdaniem prof. Krzysztofa Konarzewskiego z Instytutu Psychologii PAN i koordynatora badań PIRLS w Polsce niechęć MEN do testu wynika więc z czego innego. - Gdyby raport z tych badań okazał się sukcesem, to zapewne byśmy je powtórzyli, ale Polska w 2006 r. wypadła na 29. miejscu na 45 badanych krajów, daleko za większością krajów europejskich, więc urzędnicy MEN nie chcą psuć sobie dobrego samopoczucia takimi dzwonkami alarmowymi - przekonuje Konarzewski.

Dlaczego przeprowadzenie tych badań jest tak istotne? Otóż polski system egzaminów zewnętrznych jest co roku dostosowywany do średniego poziomu uczniów. To znaczy, że corocznie sprawdzian dla szóstoklasistów, egzamin gimnazjalny i matura są dostosowywane do aktualnego stanu wiedzy i umiejętności uczniów. Dlatego na ich podstawie nie można wyciągać żadnych wniosków o zmianach w jakości polskiej edukacji.

Inaczej jest w przypadku badań międzynarodowych, takich jak PISA czy właśnie PIRLS. Adam Brożek, kierownik wydziału sprawdzianów Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, podkreśla, że wnioski na temat systemu edukacji można wyciągać, porównując wyniki testów z różnych lat. Tymczasem w badaniach PIRLS polscy uczniowie wzięli udział tylko raz.
http://wiadomosci.onet.pl/1769240,11,1,1,,item.html

 

Marek Pleśniar16-06-2008 03:06:22   [#3423]

Tragarz indeksów, czyli boom edukacyjny w Polsce

Anthony Ivanowitz (zredagowany przez: Agata Szałkiewicz, Anna Mielczarek)

2008-06-10 13:33:51

fot. Bartlomiej Stroinski/sxc.hu

fot. Bartlomiej Stroinski/sxc.hu

System szkolnictwa wyższego w Polsce przeżywa poważny kryzys. Powstanie prywatnych szkół wyższych obniżyło poziom kształcenia w całym szkolnictwie. Dlaczego?

Szkoły wyższe mnożą się w Polsce szybciej niż króliki w kapeluszu iluzjonistów! Dzięki temu, mój znajomy, absolwent jednej z tych szkół, otrzymał w innej, posadę... tragarza indeksów (czy może lepiej: wożącego indeksy). Jego praca polega na wożeniu w walizce studenckich indeksów, do domów przeróżnych profesorów, po to, by ci dokonali w nich odpowiednich wpisów. Profesorowie formalnie zatrudnieni są na uczelni, jednak na uczelnię nie przyjeżdżają. To uczelnie (w osobach "tragarzy") przyjeżdżają do profesorów. Tak jest sprawniej i wygodniej dla wszystkich!

Taką rewolucyjną reformę niepublicznego szkolnictwa wyższego wymusiła Ustawa o Szkolnictwie Wyższym. Zgodnie z nią, każda wyższa szkoła niepubliczna (czyli tak zwana "sołtysówka"), musi zatrudniać określoną liczbę profesorów. Tych jest jednak w Polsce, określona, stosunkowo niewielka ilość, i w żaden sposób nie mogą oni być równocześnie w 10 czy 20 wyższych szkołach biznesu! Ale dziesięć, czy dwadzieścia uczelni, reprezentowanych przez " tragarzy", może bez trudu zjawić się u każdego z nich, z walizką indeksów do podpisania. Czyż nie genialne rozwiązania problemu braku profesorskiej kadry dydaktycznej? Jak zwykle, Polak potrafi!

Opowiadał mi mój koleżka, że jadąc z walizką pełną indeksów do takiego czy innego profesora, często nie zastaje go w domu. Czasami profesor śpi i rodzina nie pozwala go obudzić, inny znów nie kontaktuje, gdyż z powodu bez mała 100 lat życia, odpłynął myślami w nieznanym kierunku. Wówczas indeksy podpisuje żona profesora, czasami gosposia lub inny z domowników, jeśli nie ma chwilowo nic innego do roboty. Kolega zdradził mi sekret, że często sam podpisuje indeksy, jeśli nie ma innego wyjścia. ("A co ku.. , mam się tłuc pociągiem przez pół Polski, dwa razy do tego samego pierdziucha, który ciągle śpi, a jego żona ani nie chce go obudzić, ani podpisywać za niego?" - cytuję wyjaśnienie "tragarza").

Przedstawiony model funkcjonowania niepublicznego szkolnictwa wyższego w Polsce paradoksalnie doprowadził do podniesienia poziomu kształcenia, co przyznają nawet kierownicy hipermarketów, zatrudniający absolwentów "sołtysówek" do obsługi kas fiskalnych, za 500 złotych miesięcznie. Paradoks ten łatwo wyjaśnić. W tradycyjnym modelu kształcenia, obowiązkiem profesorów było prowadzić wykłady, ćwiczenia, seminaria, itp. W modelu obecnym nie mają oni na to czasu! "Czarną" robotę odwalają za nich inni, zazwyczaj akademicy po licencjatach, wydanych im przez jakąś "sołtysówkę", nieco wcześniej. I chwała im za to!

Gdyby wykształcony w PRL-u, profesorski ludek, zajmował się dydaktyką, to miej Panie Boże naszą młodzież w swojej opiece. Z czasów mojej studenckiej młodości pamiętam wielu akademików, na wspomnienie których od razu robi mi się weselej. "Czym się różni kura od koguta? - zapytał mnie na egzaminie z geografii fizycznej, profesor Ch. Odpowiedziałem, że narządami płciowymi. (Teraz wiem, że Kura, to nazwa rzeki na Zakaukaziu, zaś Kogut to nazwa szczytu górskiego gdzieś w Azji). Nie zapomnę profesora K., byłego ministra do spraw cen, który przed kamerami telewizji polskiej udowodnił, że jedno jajko kurze na tydzień zaspokaja potrzeby żywieniowe statystycznego obywatela PRL, "w temacie" białka drobiowego.

Profesor G., będąc Ministrem Przemysłu Lekkiego, wystosował do fabryk zarządzenie nakazujące dyrekcjom, by w skali 1 do 6 ocenili... poziom moralno-polityczny załóg (w hucie, która mnie zatrudniała, ustaliłem ten wskaźnik na poziomie 5,63, mój przełożony dołożył jeszcze 0,20 punktów, zaś ostateczny wynik ustalił dyrektor, ambitnie korygując nasze wyliczenia do poziomu 5,98). Warto przypomnieć profesora K., który za komuny opracował projekt likwidacji powiatów, zaś już za demokracji, projekt utworzenia powiatów. Oba projekty były poprzedzone gruntownymi badaniami, z których wynikało, że zarówno istnienie, jak i brak powiatów jest wyjątkowo korzystny dla gospodarki kraju.

Pani profesor B. (promotorka mojej pracy magisterskiej), będąc Ministrem Pracy, Płacy i Spraw Socjalnych, zarządziła przeprowadzenie w całym polskim przemyśle atestacji stanowisk pracy. Zamysł pani profesor był taki, by każdy zakład w kraj, przeprowadził - według wytycznych pani minister - punktową ocenę wszystkich stanowisk pracy i na tej podstawie oparł własne systemy wynagradzania. Gdy okazało się, że każde stanowisko uzyskało maksymalną liczbę punktów, projekt zarzucono, zaś pani profesor przestała być ministrem.

Profesor M., będąc premierem komuszego rządu, tak się rozpędził we wdrażaniu coraz to nowych etapów reformy gospodarki socjalistycznej, że gdyby go w porę nie popędzono, to obecnie wdrażalibyśmy pewnie 300 etap.

Mógłbym tak wyliczać osiągnięcia polskich profesorów bez końca, jednak by czytelników za bardzo nie rozśmieszyć, na opisanych przykładach poprzestanę. Obecny model funkcjonowania szkół wyższych, w którym rola profesorów została zredukowana do podpisywania indeksów (przy równoczesnym zaleceniu, by broń Boże nie pokazywali się na uczelniach), jest rewolucyjnym osiągnięciem polskiej demokracji. Gdyby model taki obowiązywał już w PRL-u, to być może już wówczas bylibyśmy tygrysem gospodarczym nie tylko RWPG, ale i całego świata

http://interia360.pl/polska/artykul/tragarz-indeksow-czyli-boom-edukacyjny-w-polsce,10613

cynamonowa17-06-2008 19:56:14   [#3424]

Kurator rozlicza z giertychowskich trójek

Mikołaj Radomski 2008-06-17, ostatnia aktualizacja 2008-06-17 19:29

Burmistrz Nowogardu (PSL) zwolnił dyrektorkę gimnazjum po tym, jak kurator (PO) zarzucił jej, że nie realizuje zaleceń "trójek giertychowskich" (pamiętacie? - LPR)

Zobacz powiekszenie


Dyrektorka Gimnazjum nr 1 została odwołana 9 czerwca, bo zdaniem kuratora Artura Gałęskiego nie realizowała programu naprawczego przygotowanego po wizycie "giertychowskiej ,,trójki".

Minister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego wysłał ,,trójki" do szkół, by zbadały szkolne patologie. Wizytator z kuratorium, policjant i urzędnik samorządowy rozmawiali z uczniami, rodzicami i nauczycielami. "Trójki" były częścią programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole".

Zdaniem "trójki", w Gimnazjum nr 1 w Nowogardzie była fala, bójki, przemoc słowna, wandalizm i papierosy. Dyrekcja przygotowała program naprawczy na rok szkolny 2007/2008, który został zatwierdzony przez burmistrza i kuratora.

- Były pogadanki na lekcjach wychowawczych, spotkania z terapeutami, psychologami i policjantami - mówi Jacek Andrysiak, który będzie pełnił funkcję dyrektora do konkursu na stanowisko. - Zorganizowaliśmy nawet otrzęsiny w lesie dla klas pierwszych, by nie było fali. Oczywiście nie wszystko udało się wyeliminować, ale program był wdrażany.

Innego zdania są wizytatorzy kuratorium, którzy w szkole pojawili się 29 maja. - Nie było dziennika pracy pedagoga i wielu informacji. Wizytatorzy uznali, że program nie został wdrożony - mówi Gałęski. - Do szkoły przyjechaliśmy, bo otrzymaliśmy sygnał o kolejnym pobiciu ucznia.

Anna Łysiak dyrektorką była sześć lat. Rok temu wygrała konkurs na drugą kadencję. - Nie jestem przypisana do stanowiska, ale nie pozwolę, by kierowano wobec mnie bezzasadne zarzuty - mówi dzisiaj.

Nauczyciele zastanawiają się, czy to zemsta za ostatni strajk. Wzięli w nim udział wszyscy pedagodzy.

- Musiałem odwołać, bo tak mówi ustawa. To nie zemsta ani próba wsadzenia swojego człowieka - zaprzecza Gałęski. - Takie kontrole odbyły się już w kilku szkołach i okazuje się, że programy nie są realizowane. Zastanawiam się nad odwołaniem kolejnych pięciu dyrektorów.

W obronie Anny Łysiak stanęli nauczyciele i rodzice. - To skandal. Szukali haka i przypomnieli sobie o ,,trójkach" Giertycha - mówi Katarzyna Falkowska-Simińska, nauczycielka matematyki. - Jeszcze rok temu PO wyśmiewała pomysły ministra z LPR i krytykowała je.
hania17-06-2008 20:10:47   [#3425]
"Nie było dziennika pracy pedagoga i wielu informacji."
na wszystko trza mieć papier:-((
AnJa17-06-2008 20:24:06   [#3426]
no to już wiem, dlczego nie lecę z roboty jeszcze

mam dziennik pedagoga, mam pismo o powołaniu koordynatora, mam wiele informacji

hmmm

własnie dowiedziałem się, ze chyba za wiele tych informacji mam
Jersz17-06-2008 20:30:52   [#3427]

Zbieg okoliczności czy zaściankowa polityka?

Ona - czyli odwołana - była dyrektorka Gimnazjum w Nowogardzie. On - odwołujacy - były zastępca burmistrza Nowogardu. Jak dobrze nie mieszkać w pólnocno-zachodniej części ....

Robi6517-06-2008 20:49:46   [#3428]
Ale tragarz indeksów jest boski.
AnJa18-06-2008 10:30:22   [#3429]
widzieliście 1 stronę dzisiejszego GN?

kiedyś wpadła mi w łapy gazetka Samoobrony, czasami przegldam Fakt - jakos mi tak skojarzyło się
malmar1518-06-2008 12:09:28   [#3430]

Debata GP: Jakie zmiany w zasadach zatrudniania, wynagradzania i awansowania pedagogów są konieczne:

Karta za mało wymaga od nauczycieli

http://samorzad.infor.pl/organizacja/sprawy-pracownicze/77583,1,Karta-za-malo-wymaga-od-nauczycieli.html

Jersz18-06-2008 17:14:22   [#3431]

To spodobało mi się najbardziej

IRENA D.

Należy powiedzieć wprost, że tegoroczne podwyżki były znaczące. ... Jestem prezesem stowarzyszenia prowadzącego cztery szkoły społeczne. Moi nauczyciele śledzą wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach samorządowych. Ostatnio okazuje się, że pensje są porównywalne, często przy większych obowiązkach moich pedagogów.

Oj, oj. Nie wstyd Pani , żeby tak wyzyskiwać pracowników ? ;-)

bosia18-06-2008 17:44:41   [#3432]
niezłe;-)
beera18-06-2008 17:47:22   [#3433]

czemu wyzyskiwać?

 

grażka18-06-2008 18:46:57   [#3434]

A mnie to:

2. Zmienić zasady awansu zawodowego przez wprowadzenie dodatkowych egzaminów weryfikujących wiedzę

Co 3, co 5 lat? Pisemne czy ustne? I czy z teczuszką kolejną? :)

beera18-06-2008 18:50:03   [#3435]

to nie wiem czyja propozycja, ale dla mnie jest to zapętlanie się w tym samym błędzie

Małgosia18-06-2008 19:00:45   [#3436]
Najnowsza Polityka - raport "Cenzurka dla szkoły". Zajrzyjcie...
Małgosia18-06-2008 19:00:07   [#3437]
Najnowsza Polityka - raport "Cenzurka dla szkoły". Zajrzyjcie...
Małgosia18-06-2008 19:01:30   [#3438]
Sklonowało mi się ;-)
beera18-06-2008 19:07:09   [#3439]
Kurcze, dni mi sie pokićkały i nie kupiłam
Robi6518-06-2008 19:07:53   [#3440]
Brawo Jersz - i jeszcze najczęściej zatrudniają na umowę-zlecenie.
beera18-06-2008 19:12:21   [#3441]

w niepublicznych szkołach?

Tak?

Robi - bardzo potrzebuje takich zestawień. Czy możesz mi wskazać źródło swoich danych?

Marek Pleśniar18-06-2008 19:39:50   [#3442]
wspomniany artykuł w P. zawiódł mnie, szczerze pisząc
malmar1519-06-2008 05:54:13   [#3443]
Będzie maturalny pogrom?

"Polska": Ministerstwo Edukacji finiszuje z pracami nad obowiązkową od 2010 r. maturą z matematyki. Pierwszy od kilkudziesięciu lat powszechny egzamin dojrzałości z rachunków poprzedzi przynajmniej jeden państwowy egzamin próbny. Po co młodym Polakom obowiązkowa matura z matematyki? By potrafili logicznie myśleć.
Najprawdopodobniej jesienią Centralna Komisja Egzaminacyjna ogłosi pierwszy przykładowy zestaw zadań maturalnych, z którymi za dwa lata będzie się musiał zmierzyć każdy absolwent liceum i technikum - informuje "Polska".

Według prezesa Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki (zrzesza blisko 3 tys. pedagogów z całego kraju) Henryka Kąkola te zadania powinny być znane już dawno. Kąkol ubolewa, że MEN do prac nad powszechną maturą z matematyki nie dopuszcza praktyków - zadania powstają w kompletnej tajemnicy. I w zupełnie innym trybie niż arkusze z pozostałych przedmiotów - te tworzy osiem okręgowych komisji egzaminacyjnych. Wiadomo jedynie, że za zadania na maturę z matematyki w 2010 r. odpowiada ok. 10 osób - informuje dziennik.

Wiceminister oświaty Zbigniew Marciniak wyjaśnia, że nad zadaniami pracują wykładowcy akademiccy, przedstawiciele komisji egzaminacyjnych, dydaktycy i metodycy. Ich nazwisk resort nie chce ujawnić.

Kolejne przykładowe arkusze zadań mają być prezentowane raz na kwartał. Tak MEN i CKE chcą pomóc uczniom i nauczycielom w przygotowaniach do egzaminu.

Wielu szkolnych matematyków nie kryje, że obowiązkowa matura z rachunków może się zakończyć pogromem, zwłaszcza w liceach profilowanych i technikach.

W 2007 r. matematykę jako przedmiot dodatkowy wybrało 82 tys. spośród 420 tys. wszystkich zdających. I choć sami się zdecydowali na ten przedmiot – oblał co piąty - czytamy w gazecie.

Maturę z matematyki będą uwzględniały przy naborze na studia wszystkie politechniki i uniwersyteckie kierunki techniczne. Poważnie zastanawiają się nad tym także od lat najbardziej oblegane na uniwersytetach katedry humanistyczne: socjologii, psychologii, dziennikarstwa i nauk politycznych - pisze "Polska".

To właśnie rektorzy wyższych uczelni apelowali o przywrócenia obowiązkowej matematyki na maturze.
AnJa19-06-2008 08:24:41   [#3444]
"Wielu szkolnych matematyków nie kryje, że obowiązkowa matura z rachunków może się zakończyć pogromem, zwłaszcza w(...) technikach."

niby rozumiem, ale za cholerę nie chcę nawet próbować rozumieć jak można skończyć technikum budowlne, mechaniczne czy elektroniczne bez znajomości "rachunków"
Marek Pleśniar19-06-2008 08:27:58   [#3445]
swoisty "rachunek" wystawi absolwentom politechnika gdy zechcą się na nią dostać;-)
malmar1519-06-2008 22:48:53   [#3446]
NASA nagrodziła polskich uczniów


Amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) i Instytut Badań Astronomicznych (ARI) nagrodziły polskich uczniów, którzy wiosną tego roku brali udział w międzynarodowym programie obserwacji obiektów bliskich Ziemi.

Młodym Polakom udało się skutecznie zweryfikować orbity dwóch planetoid uważanych dotychczas za obiekty potencjalnie zagrażające naszej planecie oraz odkryć jedną nową asteroidę.

Wiosenna kampania NEO Confirmation Campaign rozpoczęła się 15 marca bieżącego roku i trwała jeden miesiąc. Celem akcji było potwierdzanie położenia już odkrytych obiektów typu Near Earth Object, czyli obiektów o orbitach bliskich Ziemi. W kampanii wzięły udział szkoły między innymi z Niemiec, Japonii, Maroka, Polski, Portugalii i Stanów Zjednoczonych.

W dwóch podobnych kampaniach realizowanych przez NASA i Astronomical Research Institute w 2007 roku (International Asteroid Search Campaign) polskie szkoły zasłynęły z odkrycia w sumie kilkunastu asteroid. W tym roku zadaniem uczniów było już nie tylko poszukiwanie nowych asteroid, ale przede wszystkim monitorowanie tych, które zostały już odkryte, zwłaszcza tych, które w przyszłości mogłyby uderzyć w Ziemię, czyli tak zwanych "killerów".

Pomiary wykonane przez szkoły z całego świata trafiły do mieszczącego się na Harwardzie Minor Planet Center. Ośrodek ten gromadzi dane o małych ciałach Układu Słonecznego dla Międzynarodowej Unii Astronomicznej i NASA. Podczas wiosennej kampanii role weryfikatorów pomiarów przesyłanych później do MPC pełnili dwaj polscy nauczyciele i edukatorzy - Bogdan Sobczuk, nauczyciel fizyki z toruńskiego Zespołu Szkół im. prof. Stefana Banacha i dr Waldemar Ogłoza z Instytutu Fizyki Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Dzięki pomiarom wykonanym przez uczniów z Polski z prowadzonej przez Minor Planet Center listy "Virtual Impactors" zniknęły dwie asteroidy, co przez koordynatora kampanii Patricka Millera z Astronomical Research Institute zostało uznane jako "wielki sukces" - na całym świecie dokonało tego jeszcze tylko kilka innych szkół.

W wiosennej akcji NEO Confirmation Campaign jednej z polskich szkół udało się także odkryć nową asteroidę - nowy obiekt K08GB1Z został znaleziony na zdjęciach wykonanych 15 kwietnia.

Sukcesy polskich szkół zostały nagrodzone przez NASA i ARI specjalnymi dyplomami i plakietkami, które uczniowie i nauczyciele otrzymali na zakończenie roku szkolnego. Wyróżnionych zostało łącznie 51 uczniów i uczennic oraz 8 nauczycieli z dziewięciu polskich szkół i uczelni - VII Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach, Zespołu Szkół nr 10 w Toruniu, Gimnazjum Miejskiego im. M. Kopernika w Sierpcu i Liceum Ogólnokształcącego im. mjr. H. Sucharskiego z tej samem miejscowości, I Liceum Ogólnokształcącego im. A. Mickiewicza w Olsztynie, XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. T. Czackiego w Warszawie, Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 7 w Szczecinie, Zespołu Szkół w Libiążu i Wydziału Fizyki Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Szkoły uczestniczyły w kampaniach IASC i NEO CC w ramach programu EU-HOU, który w Polsce jest koordynowany przez dr. hab. Lecha Mankiewicza, dyrektora Centrum Fizyki Teoretycznej PAN. W projekcie tym udostępniane są nowoczesne narzędzia dydaktyczne wspomagające nauczanie przedmiotów ścisłych, jak na przykład program webkamerkowych obserwacji astronomicznych czy program wykorzystujący zdalnie sterowane teleskopy i radioteleskopy.

Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
grażka24-06-2008 07:58:25   [#3447]

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/23282,bezpieczna_szkola_zamiast_programu_zero_tolerancji.html

Resort edukacji ogłosił już szczegóły rządowego programy Bezpieczna i przyjazna szkoła. Na jego realizację przeznaczył 50 mln zł.

dodaję cytat:

Resort edukacji przeznaczył 3 mln zł m.in. na doskonalenie umiejętności wychowawczych. Nauczyciele, a także rodzice, będą uczyć, jak radzić sobie z agresywnymi uczniami, jak rozwiązywać konflikty oraz jak współpracować ze sobą. Łukasz Ługowski uważa, że im więcej szkoleń, tym lepiej. Jednak, jego zdaniem, udział w nich powinien być elementem awansu zawodowego.

W tym roku nadal będą tworzone szkolne punkty konsultacyjne dla rodziców, które mają zwiększyć dostępność psychologów i ułatwić rozwiązywanie problemów z dziećmi. W ubiegłym roku na funkcjonowanie tych punktów w godzinach popołudniowych przeznaczono 3 mln zł, a w tym roku ponad 7 mln zł.


post został zmieniony: 24-06-2008 07:59:56
Robi6524-06-2008 12:34:25   [#3448]
Asia - wszystkie szkoły językowe i niewielkie placówki niepubliczne funkjonujące na prowincji najczęściej stosują taką formę zatrudnienia. Nauczyciel, który dorabia - dostaje na rękę więcej, a pracodawca płaci mniej.Dodatkowo właściciele tego typu placówek często płacą podatki od praw autorskich - wykładu zatrudnianego nauczyciela - koszty uzyskania - 50%.
bogna25-06-2008 22:51:57   [#3449]
gaw 24-06-2008, ostatnia aktualizacja 24-06-2008 14:50

Niepubliczne szkoły dla dorosłych nie przygotowują słuchaczy do egzaminów zawodowych i matury, a poprzez zawyżanie liczby uczniów pobierają nienależną im dotację budżetową - ustaliła Najwyższa Izba Kontroli.

Jak wynika z ogłoszonego raportu NIK, w niepublicznych szkołach o uprawnieniach szkół publicznych dla młodzieży, kształcenie przebiega prawidłowo, a niektóre placówki prowadzone są w sposób wzorcowy. Inaczej jednak jest ze szkołami dla dorosłych. Te mają słabe wyniki nauczania, niechlujnie prowadzą dokumentację, zatrudniają nauczycieli niezgodnie z przepisami i lekceważą zasady BHP. W przypadku trzech szkół nieprawidłowościami zainteresowała się prokuratura.

W prywatnych szkołach dla dorosłych niewielka część uczniów zdaje egzaminy, do których mają się przygotowywać. Przykładem jest Prywatne Liceum Profilowane dla dorosłych w Strzelcach Krajeńskich, gdzie w roku szkolnym 2006/2007 do matury przystąpiło dwóch spośród 10 absolwentów. Egzamin zdał jeden.

Z kolei w Zaocznej Policealnej Szkole Administracji "Cosinus" w Krakowie w roku szkolnym 2005/2006 kierunek "technik administracji" ukończyło 14 ze 140 słuchaczy, a tylko dwóch z nich ostatecznie uzyskało dyplom. A w Zaocznej Policealnej Szkole Informatyki "Cosinus" w Toruniu na 129 osób zapisanych do szkoły w roku szkolnym 2005/2006 do egzaminu zawodowego przystąpiło 10 osób. Żadna nie zdała.

Mimo złych wyników absolwentów, obie szkoły cieszyły się dużym zainteresowaniem kandydatów. Według NIK może to oznaczać, że słuchacze zapisują się do nich nie po to, aby się czegoś nauczyć, ale np. po to aby otrzymać prawo do pobierania renty rodzinnej, do zniżki na przejazdy kolejowe lub do odroczenia służby wojskowej.

- Szkoły były traktowane niekiedy jak sklep z zaświadczeniami - mówił wiceprezes NIK Józef Górny.

Szkoły, jak wynika z raportu, korzystały z takiego nastawienia kandydatów i reklamowały się podkreślając, że wydają bezpłatnie zaświadczenia dla ZUS czy WKU.

NIK odkryła też, że w prywatnych szkołach często panuje bałagan w dokumentacji, co skutkuje tym, że "na papierze" uczy się tam więcej osób niż w rzeczywistości. W ten sposób szkoły pobierają większą dotację z budżetu państwa niż im się należy. NIK zaleciła placówkom, które pobrały zbyt wysoką dotację, aby zwróciły nadwyżkę. Jak poinformował dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK Grzegorz Buczyński, szkoły zastosowały się do tego zalecenia.

NIK ma też zastrzeżenia do stosowanej powszechnie w prywatnych szkołach praktyki zatrudniania nauczycieli w oparciu o umowy o dzieło lub umowy cywilno-prawne zamiast na etacie. "Prawo jednoznacznie wymaga od szkół zatrudniania nauczycieli w ramach stosunku pracy" - tłumaczył Buczyński.

O interwencję NIK zwróciła się do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Izba zaapelowała do resortu o poprawę przepisów regulujących działalność szkół tak, aby można je było skuteczniej egzekwować. MEN przyjęło te zalecenia do wiadomości. Do większości się przychyliło.

- W trakcie prac nad najbliższą nowelizacją ustawy o systemie oświaty zalecenia zostaną poddane wnikliwej analizie i prawdopodobnie w większości zostaną uwzględnione w przygotowywanym projekcie - napisała w liście do NIK minister edukacji Katarzyna Hall.

Źródło : PAP
bogna25-06-2008 22:53:38   [#3450]
Renata Czeladko 25-06-2008, ostatnia aktualizacja 25-06-2008 02:31

Prywatne szkoły dla dorosłych wydają zaświadczenia do ZUS czy WKU uczniom, którzy nie chodzą na zajęcia

Szokujący obraz prywatnego szkolnictwa dla dorosłych wyłania się z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Inspektorzy przyjrzeli się placówkom, które mają uprawnienia szkół publicznych i pobierają państwową dotację.

– Te szkoły prawie w ogóle nie kształcą trafiających do nich kandydatów, bo często nie realizują wymaganych programem godzin. A tylko niewielki odsetek tych, którzy je zaczynają, kończy naukę – mówi Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK.

Niektóre szkoły dla dorosłych nie przywiązywały w ogóle wagi do frekwencji słuchaczy. Za to chętnie wydawały zapisanym zaświadczenia o kontynuowaniu nauki dla wojskowej komendy uzupełnień (zwalniają z pójścia do wojska) i dla ZUS (pozwalają dostać zasiłek rodzinny).

Na przykład, jak podaje NIK, Zaoczna Policealna Szkoła Cosinus w Krakowie usprawiedliwiała z góry wszystkie nieobecności. A na odwrocie kalendarzyka ją reklamującego informowała, że wydaje bezpłatnie zaświadczenia do ZUS i WKU, a słuchacz może bez konsekwencji zrezygnować z nauki w dowolnym momencie. Z kolei w Prywatnym Studium Zarządzania i Finansów w Białymstoku wydano zaświadczenia do WKU nawet kilka miesięcy przed rozpoczęciem zajęć. Kontrolerzy stwierdzili, że osoba, która odebrała zaświadczenie, nigdy nie pojawiła się na zajęciach.

NIK ustaliła też, że niektóre placówki przyjmowały kandydatów bez świadectw ukończenia poprzednich szkół. Poza tym z góry zakładały wysoką absencję na zajęciach, bo nie miały pomieszczeń odpowiednich do liczby zapisanych. W raporcie czytamy, że gdyby wszyscy słuchacze krakowskiej placówki Cosinus pojawili się na zajęciach, to w jednej klasie musiałoby się zmieścić 70 osób.

Radosław Perliński, prawnik sieci szkół Cosinus, tłumaczy, że nie zna raportu. A znane mu dotąd wyniki kontroli były pozytywne: – Nie możemy odpowiadać za to, że dorośli nie przychodzą na zajęcia – mówi.

Kontrolerzy NIK dopatrzyli się też wyłudzania państwowych dotacji na kształcenie. – Zdarza się, że szkoły dla dorosłych zawyżają liczbę uczniów i w ten sposób dochodzi do wyłudzania dotacji. Ma to miejsce również wtedy, gdy wykazuje się uczniów, którzy nie uczestniczą w zajęciach – stwierdza Józef Górny, wiceprezes NIK. Po kontroli część placówek zwraca pobrane dotacje. Trzema szkołami zajęła się prokuratura.

NIK wskazała też, że MEN powinno zadbać o takie rozwiązania prawne, które będą zapewniały prawidłowe wykorzystanie publicznych pieniędzy przez niepubliczne szkolnictwo.

Szefowa resortu Katarzyna Hall w liście do prezesa NIK zobowiązała się uregulować to w przygotowywanej nowelizacji ustawy o systemie oświaty. NIK sprawdziła też niepubliczne szkoły dla młodzieży. Oceniła je pozytywnie.

Źródło : Rzeczpospolita
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 68 ][ 69 ][ 70 ] - - [ 242 ][ 243 ]