"A dnie przechodziły niepowstrzymanie,
narastały kiej te wody płynące z morza wielgachnego,
że ani im początku, ni końca wymiarkować,
szły i szły, iż ledwie człowiek ozwarł oczy, ledwie się obejrzał,
ledwie coś niecoś wyrozumiał,
a już nowy zmrok, już noc, już nowe świtanie
i dzień nowy, i turbacje nowe,
i tak ano w kółko, bych się jeno woli boskiej stało zadość!" |