jak wyglada prawda jesli chodzi o fundusze unijne dla szkół?
mizeria finansowa, niedoinwestowanie sprawia, że fundusze unijne sa w zasadzie jedyna szansa na zdobycie srodków
zatem sie próbuje
nie szkodzi, ze beneficjentem jest OP i wnioski sie pisze w jego imieniu ( wsparcie ze strony OP przy pisaniu wniosku jest zazwyczaj zerowe)
napisanie wniosku nie jest takie skomplikowane, ale zgromadzenie danych, odpowiednie ich zestawienie, kwalifikowalnośc kosztów itp. itd to robota wymagajaca przeczytania ton dokumentów
jest sporo niejasnosci, niedomowień, nowych terminów, dziwnych uwarunkowań - ale sie to jakos da poukladać
skladamy wniosek - szansa, że nie odpadnie w ocenie formalnej nie jest zbyt wielka, bo oprócz samego dokumentu (wniosku) potrzeba jeszcze cala mase załaczników (POKL to pikus w porównaniu z RPO)
niby raz mozna poprawić, ale to i tak ruletka
potem ocena merytoryczna - tu też moze byc tak, że jeden oceni na np. 80 pkt a drugi na 50, jeden asesor zaliczy profilaktyke zdrowotna jako dzialanie edukacyjne - inny nie
no ale, załóżmy, ze został formalnie oceniony pozytywnie, punkty merytoryczne otrzymał jakies znośne a potem okazuje sie , że brak srodków:-)
dobrych kilka tygodni pracy w błoto
no, ale niektórym sie udaje - i dopiero zaczyna sie jazda
biurokracja na etapie skladania wniosku to nic w porównaniu z ta jaka czeka nas przy jego realizacji i rozliczaniu
dopiero w tym momencie zaczyna się koszmar
nie jeden koordynator(dyrektor) przypłacił to zdrowiem - bo raz boryka sie z procedurami unijnymi a dwa z oporem ze strony OP (bo to sa finanse, bo ktos w OP musi zrobic zestawienia, bo trzeba przetarg, bo to i tamto - a przeciez beneficjentem jest OP:-)
OP z jednej strony sie cieszy, że kasa zasila budżet a z drugiej strony sie wscieka - bo to i dla niego robota:-)
generalnie polecam i nie polecam - polecam dla satysfakcji, korzysci dla szkoły , nie polecam ze wzgledu na kawał zycia wyrwany z normalnosci
trzeba wybierać:-)
kiedys napisałam, że dyrek sie cieszy jak wygra konkurs, ale jeszcze bardziej sie cieszy jak go zakończy
nie ma co sie ludzic, że jesli sie realizuje projekt z unijnych to nie ma czasu na normalna robote szkolną - tu sie trochę a nawet sporo zawala
trzeba to kiedys nadrobić - czyli - zapomnij dyrektorze o wakacjach, przerwach światecznych, wolnych sobotach
robi sie to kosztem zdrowia, rodziny - tego trzeba miec swiadomość
na końcu podam mały przyklad jesli chodzi o biurokrację - jednym zbledów, które zostały zauwazone na etapie oceny formalnej, było w przypadku jednego z moich wniosków, brak kropki nad "z";-)
napisalam "młodziezy" zamiast "młodzieży"....inny bląd dotyczył sumy ogólnej - generator wniosków policzył 3 700 000,14 zł...a kosztorys robiony w excelu wyszedł 3 700 000,13 zł:-)
za nic nie mozna było znaleźć gdzie ten grosz sie zawieruszył (chyba kwestia ustawień aplikacji, ale przy kilkuset pozycjach trudne to było do wychwycenia)
jeszcze jedna ciekawa sprawa
każdy projekt inwestycyjny potrzebuje mase zalaczników srodowiskowych , miedzy innymi dotyczacymi obszarów Natura 2000
nie jest wazne, że dana miejscowość , w której powstanie inwestycja nie lezy nawet w promieniu setek kilometrów od tych obszarów, nie jest wazne , że ministerstwo ma bardzo szczegołowe mapy obszarów i latwo jest sprawdzic, że obszar ten lezy daleko, daleko poza inwestycją
trzeba złozyć wyjasnienie do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska , ze nie lezy sie w poblizu tego obszaru i projekt nie bedzie miał na niego wpływu , po czym trzeba odczekać na potwierdzenie na tym pismie, że RDOŚ zaświadcza, że sie nie lezy tam:-)
została, dla takich procedur stworzona ogromna instytucja:-)
zreszta co tu duzo gadać- by np. na mazowszu obsłużyć biurokrację unijną MJWPU zatrudnia ponad 400 osób
no...tak to wyglada
|